studentka, czasem modelka — i rozkapryszona jedynaczka
19 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Tyleż naiwna, ile kłamliwa, tyleż urocza, ile wulgarna, równie skora do mrocznych dąsów, jak do różanej radości.
03.

Przychodzą takie dni, kiedy wszystko układa się według planu i nie ma mowy, aby cokolwiek się zepsuło. Właśnie tak dzisiaj czuła się Minnie, która od rana wstała w świetnym humorze. Nie znała powodu, dlaczego tak się stało, ale nie miała zamiaru narzekać. Może wyjazd jej ojca, tak dobrze na nią wpłynął? Ostatnio, nie mieli zbyt dobrych relacji ze sobą, inaczej patrzyli na pewne spawy i dość często się sprzeczali, przez co nastolatka chwilami zastanawiała się, czy powrót do domu był dobrym pomysłem, a może lepiej by było, gdyby pozostała w Stanach. Na razie, postanowiła pozostać w Lorne, a dzisiejszego dnia wiedziała, że nic nie jest w stanie jej zepsuć.
Lubiła taki czas, gdzie nigdzie nie musiała się spieszyć, miała wolne od uczelni i mogła robić, to co tylko chciała. Dlatego, nie miała powodu, aby wstawać zbyt wcześnie z łóżka, a zrobiła to dobrze koło południa, aby zdążyć na siłownię, gdzie czekał na nią trening personalny. Starała się trenować w miarę regularnie i jak na razie, wychodziło jej to bardzo dobrze.
Trening, powrót do domu, czas dla siebie. Chwilami każdy potrzebował dnia, bez większych i ambitnych planów, co nie znaczyło, że właśnie tak wyglądało życie nastolatki. Studiowała, starała się wybić na instagramie, a nawet czasem coś zamówiła, gdy nie zamawiała jedzenia, chociaż coraz częściej zastanawiała się nad cateringiem, aby zaoszczędzić czasu. Przez moment, zastanawiała się nawet nad wyjściem na plażę, uwielbiała to miejsce, które zawsze w pewien sposób ją uspokajało, pozwalało zebrać wszystkie myśli, ale dzisiejsza pogoda za oknem, nie zachęcała do wyjścia z domu. Dlatego zaraz po zjedzeniu późniejszego obiadu, usiadła dla odmiany z książką, a nie z telefonem i właśnie tak, miała zamiar spędzić najbliższy czas.
Dochodziła 16, kiedy blondynka poczuła, jak potrzebuje odpoczynku, przymknęła na moment oczy, zamykając książkę, którą położyła na kanapie obok siebie. Nie wiedziała, ile czasu minęło, minuta, pięć, dziesięć, na pewno nie więcej, gdy usłyszała dzwonek do drzwi. Nikogo się nie spodziewała, więc wstała lekko zaskoczona i zdezorientowana, idąc w stronę korytarzu, a następnie otwierając drzwi wejściowe. A już na pewno, nie spodziewała się mężczyzny, który stał po drugiej stronie.
- Dzień dobry? - minęło tak wiele czasu, a Minnie chwilami miała nadal problem, jak się do niego zwracać. Powód był tylko jeden - był znajomym jej ojca, od kiedy tylko pamiętała i o ile, nigdy nie miała z tym problemu wobec innych mężczyzn, tak przy Marku, chwilami była jeszcze bardziej zagubiona. - Wejdź - odsunęła się delikatnie na bok, robiąc więcej miejsca i zatrzasnęła drzwi. - Taty nie ma, wyjechał w delegację, wróci dopiero pod koniec tygodnia, więc jeśli to coś ważnego, bądź pilnego, szybciej skontaktujesz się z nim telefonicznie - stwierdziła, że jest to ważna informacja, którą powinna przekazać jako jedną z pierwszych. Uniosła delikatnie głowę ku górze, aby spojrzeć uważnie na Marka, jakby chciała ocenić, jak bardzo zmienił się przez ostatnie dwa lata.

Mark Cahill
dzielny krokodyl
Minnie mouse
lorne bay — lorne bay
50 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
W końcu znalazł się pod domem, który zdecydowanie powinien odwiedzić wcześniej. Mając informację o tym, iż Goldberg również zamieszkuje obszar Lorne Bay jego własna decyzja o powrocie tutaj była tym bardziej słuszna. Niestety, nie wszystko zaczęło się tak, jakby to sobie wymarzył. O ile w kwestiach zawodowych nie musiał przejmować się niczym, a osiedlenie się można by potraktować jako swoistą emeryturę, tak zamiast próbować nacieszyć się nowym kształtem swojego życia jego głowę zajmowały formalności, związane z rozwodem. Te zdawały się nie mieć końca, więc nie było co liczyć na szybkie rozwiązanie sprawy, które czasem wysysały z niego całą energię i zaprzątały mu głowę. Mimo wszystko, zajął się niewielką sprawą dla swojego starego przyjaciela, która była przyjemną odskocznią. Właśnie dlatego znalazł się pod jego domem mając nadzieję, że uda mu się namówić go, na coś więcej, niż tylko krótką rozmowę w progu drzwi. Tymczasem, nie spodziewał się kompletnie osoby, która otworzyła przed nim drzwi, gdy parę sekund wcześniej nacisnął guzik dzwonka.
- Minnie? – zapytał, chociaż dobrze wiedział, że to była ona. Trudno było określić czym bardziej był zaskoczony. Jej obecnością czy tym, kim się stała odkąd widział dziewczynę ostatni raz. Nie mógł jej jednak pomylić z nikim innym, gdyż kiedy był jeszcze blisko z jej rodzicami poznawał ją na każdym etapie jej dorastania. Niemniej, w pamięci wciąż funkcjonował obraz filigranowej, nastolatki o dziewczęcej urodzie. Minęły ledwie dwa lata i chociaż mógł przypisać ponownie te same ogólniki, czuł jednak pewną bijącą już kobiecą dojrzałość. – Myślałem, że nadal przebywasz w Stanach. – wytłumaczył się ze swojego zdziwienia mimo wszystko korzystając z propozycji wstąpienia do środka. Rzucał okiem na stylowe wykończenie domu, lecz odwrócił się zaraz w stronę dziewczyny, która absorbowała jego uwagę dużo bardziej.
- Nie ukrywam, przyjechałem tutaj bez zapowiedzi. Przywiozłem dokumenty, które prosił, bym przejrzał. Pomyślałem, że może wyciągnę go również na jakieś spotkanie. – odłożył teczkę z plikiem papierów na jednym z mebli. Przynajmniej pierwszą część swojego planu udało mu się zrealizować. Niestety, plany na resztę wieczoru musiał zmodyfikować. – Dokumenty mogą poczekać, do jego powrotu. Możesz wspomnieć, by się do mnie odezwał, gdy wróci. – dodał jeszcze, uznając z tyłu głowy, że chyba nic tu po nim. – Wróciłaś tutaj na dobre czy tylko na chwilę? – ciekawość, dotycząca nastolatki zwyciężyła. Uznał, że nieuprzejmym by było również szybkie wyjście, bez zamiany chociażby słowa, skoro oboje znali się całkiem dobrze.

Minnie Goldberg
powitalny kokos
S.
studentka, czasem modelka — i rozkapryszona jedynaczka
19 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Tyleż naiwna, ile kłamliwa, tyleż urocza, ile wulgarna, równie skora do mrocznych dąsów, jak do różanej radości.
Nie zdziwiło ją, że mężczyzna był zaskoczony jej widokiem. Najwidoczniej ojciec nie miał odpowiedniego momentu, aby poinformować wszystkich, że Minnie ponownie jest w domu, ale też nie minęło tak wiele czasu, od kiedy tutaj powróciła. Nie posiadała też, aż takiego kontaktu z Markiem, aby wymieniać się wiadomościami o swoim życiu, więc na pewno oboje, nie spodziewali się spotkać tej drugiej osoby, a na pewno nie teraz. Tym samym, nie wiedząc, co dzieje się u siebie nawzajem.
Zacisnęła usta, aby nie powiedzieć nic złośliwego, co w ostatnim czasie było bardzo podobne do blondynki, która niekiedy nie panowała nad słowami. Mówiła to, co chciała, licząc, że wszystko z góry będzie jej wybaczone, a z tym, wychodziło już różnie. Dlatego teraz, tylko przytaknęła delikatnie głową, nadal uważnie mu się przyglądając, kiedy wszedł już do domu.
- Nie, niedawno powróciłam. Chyba jeszcze nie zdążyłam się przyzwyczaić ponownie do mieszkania w domu - odpowiedziała zgodnie z prawdą i odwróciła się na pięcie, wchodząc w głąb salonu, gdzie wcześniej jeszcze siedziała. Podrapała się po policzku, a jej wcześniejsze przypuszczenia się sprawdziły, że na pewno jej się teraz nie spodziewał.
Zmarszczyła delikatnie nosek i mimowolnie podążyła wzrokiem, gdzie odłożył teczkę, która była zamknięta, przez co nastolatka pomimo swojej wrodzonej ciekawości, tym razem nic więcej nie zauważy. Na pewno, nie będzie sobą i nie będzie czekała tych kilku dni, aby dowiedzieć się o jaką sprawę mogło chodzić.
- Przykro mi, tym razem zastałeś tylko mnie. Pomagałeś tacie w prawniczych sprawach? To coś poważnego? - miała nadzieję, że nie żadna kolejna intercyza i nie dowie się, że niedługo będzie miała nową macochę. Prędzej, spodziewała się, że chodziło o mieszkanie, które chciał kupić bliżej jej uczelni, aby nie traciła czasu na dojazdy. Chociaż i tak, pewnie, gdy tylko Mark wyjdzie, dowie się sama, co to za dokumenty, nieważne, że połowy z tego w ogóle nie zrozumie. - Tak, na pewno mu przekażę - mało wątpliwe, że zapomni wspomnieć ojcu, że był jego znajomy. Już dwa lata temu, przyłapywały się na tym, że zbyt długo zatrzymywała na nim swój wzrok, wiedząc, że nie powinna, skoro ma żonę i ustabilizowane życie. O ile, nie miała problemu w podrywaniu starszych mężczyzn, tak nigdy nie chciała rozbijać małżeństw i być czyjąś kochanką. Nieważne, co można było jej zarzucić, starała się tego nie robić.
- Nie wiem - wzruszyła delikatnie ramionami. - Na pewno na cały kolejny semestr na uczelni, a później zobaczę, czy zostanę w Australii, czy jednak gdzieś wyjadę. Jak na razie, szukam swojego miejsca, nie chcę później żałować - na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Była niezdecydowana i to, bez wątpienia była jej wada, jedna z bardzo wielu. Na szczęście, mogła sobie pozwolić na podróże i studia w innym kraju, a nawet kontynencie. - Hm, może jednak się czegoś napijesz? Mam wodę, lemoniadę, zaproponowałabym Ci też jakiegoś drinka, ale jak jesteś samochodem, to chyba niezbyt dobry pomysł. Chyba że bardzo spieszy Ci się do domu? - jednak, skoro chciał wyciągnąć jej ojca na drinka, to nie sądziła, aby musiał od razu wracać do żony. Oparła się dłońmi o oparcie kanapy, zagryzając wargę od środka i musiała przyznać, że przez te dwa lata, prawie nic się nie zmienił. A może, tylko Minnie chciała tak twierdzić? Poczekała zapewne na odpowiedź.
- A co u Ciebie? Cały czas w tym samym mieście? Nie znudziła Ci się Australia? I jak w domu? Aż dziwne, że tata, nie zaprosił was na jakąś kolację w ostatnim czasie, miło byłoby spotkać waszą dwójkę razem - zaczęła mówić, całkiem nieświadoma, że w jego życiu może się tak wiele zmienić. Za to, uroczo się do niego uśmiechnęła, odgarniając kosmyk włosów za ucho, przecież dość długi czas, udawała, że lubi jego żonę, co nie zawsze też jej wychodziło, twierdząc, że i tak do siebie nie pasują.

Mark Cahill
dzielny krokodyl
Minnie mouse
lorne bay — lorne bay
50 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Nawet, jeżeli nie zastał starszego Goldberga w domu to miło było widzieć znajomą twarz z przeszłości. Obecność Minnie również dawała mu poczucie starych, acz dobrych czasów, które wspominał przeprowadzając się tutaj z powrotem. W końcu, nie byli dla siebie obcymi osobami, nawet jeżeli dość marny był z niego wujek. Patrząc jednak na nastolatkę uderzyła go świadomość, jak czas parł do przodu. Jeżeli nie zauważał tego po sobie, nie licząc już własnych to miał tego świadomość, patrząc na innych.
- Niech ci nie będzie przykro. Mi nie jest. – zapewnił ją o tym, że nie czuje się rozczarowany wyjazdem przyjaciela. Niespodziewane spotkanie było w pewien sposób małą rekompensatą za to, że nie przyjechał tutaj nadaremnie. O ile z ojcem Minnie zdążył poniekąd nadrobić czas po swoim przyjeździe, jednocześnie pomagając mu w prawniczych sprawach, to żywo był zainteresowany planami młodszego pokolenia Goldbergów. – Nic, czym powinnaś się martwić. To ewaluacja finansów pewnej firmy, z którą twój ojciec chce współpracować w bliższym stopniu. Standardowa prośba, jeżeli chodzi o takie rzeczy i z pewnością może poczekać do jego powrotu. – uspokoił dziewczynę, która najwyraźniej miała swoje powody, by się martwić. Był jednak przyzwyczajony do takiej reakcji. Prawnicy najczęściej byli zwiastunami kłopotów.
- No tak, jesteś już na studiach. Zatrzymałem się w momencie, kiedy jeszcze chodziłaś do szkoły. – uśmiechnął się lekko, nie chcąc brzmieć staro, lecz musiał się przyzwyczajać do faktu, że nie była małą dziewczynką, a w zasadzie młodą kobietą. – Zdradzisz mi, jaki kierunek wybrałaś? – dopytał, próbując odgadnąć w myślach, czy Minnie postanowiła kontynuować kierunek obrany przez któreś z jej rodziców, czy zdecydowała się na wytyczenie własnej, niezależnej ścieżki.
- W zasadzie, planowałem wyciągnąć twojego ojca na wyjście gdzieś wieczorem, lecz nici z tego odkładania drinka na potem. Myślę, że jak wypiję jedną, niedużą porcję, to nic się nie stanie. - taka postawa nie należała do najbardziej odpowiedzialnych, lecz stwierdził, że skoro zatrzyma go samym piciem trochę dłużej, to zdąży na tyle wytrzeźwieć, by wrócić do domu. Daleko nie miał. Kalendarz na resztę dnia też nagle mu się wyczyścił, więc miał do wyboru towarzystwo nastolatki lub picie we własnym.
- Tak naprawdę nie było mnie tutaj przez bardzo długi czas. Podróżowałem między różnymi częściami świata. W głównej mierze, mieszkałem w Nowym Jorku i Londynie. Poczułem się jednak zmęczony życiem w hotelach oraz lataniem i wieczną zmianą czasu. Postanowiłem wrócić tutaj i trochę zwolnić. Posiadanie takiego miejsca to skarb, a ja przekonałem się o tym dopiero teraz. – dobrze, że mógł zasłonić się tą piękną mową na koniec, nie zdradzając od razu innego powodu, dla którego musiał się tutaj znaleźć, a który popsuł mu radość cieszenia się życiem na stare lata. Minnie i tak zahaczyła o ten temat. Przez moment się wahał, lecz w końcu nie miał do czynienia z dzieckiem i nie musiał tłumaczyć takich rzeczy w szczegółach. – Catherine i ja się rozwodzimy. – uciął wszelkie plany, w których miałby uczestniczyć ze swoją przyszłą, byłą żoną. Zerknął na Goldberg próbując dostrzec jej reakcji. Jemu samemu jeszcze nie łatwo było o tym mówić. O rozstaniu z kimś, z kim spędził ponad dwadzieścia lat. Brzmiało to jak abstrakcja, chociaż dzień po dniu stawało się bardziej realne. Mark nikle się uśmiechnął, chcąc dać poczucie, że nie przeżywa tak mocno całej sytuacji. Uczuciowość nigdy nie była jego mocną stroną. Mimo wszystko, wyrwa w jego życiu powiększała się jeszcze bardziej. Nie dość, że nie założył własnej rodziny, co od zawsze było spornym tematem w jego małżeństwie, to jeszcze utracił jedyną osobę, która dawała mu tę namiastkę.

Minnie Goldberg
powitalny kokos
S.
studentka, czasem modelka — i rozkapryszona jedynaczka
19 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Tyleż naiwna, ile kłamliwa, tyleż urocza, ile wulgarna, równie skora do mrocznych dąsów, jak do różanej radości.
Może jakie małe dziecko zwracała się do niego wujku, zamiast per pan, później to wszystko się zmieniło, kiedy podrosła. I w tym momencie nie wyobrażała sobie, aby taki zwrot przeszedł jej przez gardło w stronę mężczyzny, dużo swobodniej było jej się do niego zwracać po imieniu, co zapewne ustalili już wcześniej.
Przytaknęła tylko delikatnie głową, odgarniając kosmyk włosów za ucho, kiedy wspomniał o dokumentach, ale postanowiła nie drążyć tematu. Z jednego i chyba najważniejszego powodu, to wszystko brzmiało dla niej strasznie obco i nieważne jak bardzo Mark próbowałby jej wytłumaczyć, zgubiłaby się, gdyby tylko skończył mówić pierwsze zdanie, a może po prostu za bardzo rozpraszałby jej uwagę sobą. To też było bardzo prawdopodobne. Zaśmiała się rozbawiona z jego kolejnych słów, to było tak dziwne, gdy faktycznie nie widziały ją osoby, które znały ją od dziecka i teraz, widziały jak bardzo się zmieniła i co najważniejsze dorosła. Nie była już dzieckiem, ale chwilami wciąż tak się zachowywała, bez wątpienia będąc typową nastolatką
- Hej, aż tak bardzo się nie zmieniłam, to nie moja wina, że ten czas tak ucieka. A co do studiów, marketing i pr. Nie poszłam w ślady ojca, ale naprawdę lubię ten kierunek - a to, było przecież najważniejsze. Nie widziała się w farmacji, lekarzem też nie mogła być, bo przerażała ją krew, a prawo? To już kompletnie nie było dla niej, nie będzie drugą Elle Woods z Legalnej Blondynki.
- Podoba mi się ta odpowiedź - uśmiechnęła się do mężczyzny. - Whisky, czy coś bardziej wyszukanego? - miała do dyspozycji barek taty, więc nie było problemem ze znalezieniem alkoholu. Był mężczyzną, więc mogła obstawiać właśnie taki wybór. I na moment, dosłownie kilka chwil zniknęła, aby zaraz wrócić z dwoma szklaneczkami. W jednej był alkohol dla Marka, jaki sobie wybrał, a w drugim dość słaba porcja whisky z colą i z lodem. Podała tą jedną i sama usiadła na kanapie. - Stwierdziłam, że będzie Ci raźniej, gdy napiję się z Tobą, niż miałbyś pić w samotności - upiła dość małego łyka, czując charakterystyczny smak drinka i odstawiła szklankę na stolik przed sobą.
Słuchała, gdy mówił o częstych podróżach, miastach, w których mieszkał i jak na razie, nie potrafiła tego zrozumieć. Jak można było zrezygnować z takiego życia? Minnie, na pewno by tak nie postąpiła, ale mieli najwidoczniej inne podejście do życia, inaczej patrzyli na pewne sprawy i własną przyszłość.
- Czyli, każdy czasem potrzebuje odpoczynku? Mnie chyba bardziej jeszcze fascynują podróże, przez co, nie wiem, jak długo zostanę w domu. Sam na pewno wiesz, że ciekawe jest odwiedzanie innych miast, życie tam, chociażby przez chwilkę, ale dobrze jest mieć miejsce, które jest domem - starała się brzmieć tak dorośle i poważnie. Tylko, kogo ona chciała oszukiwać? Przecież, nawet patrzyła się na niego z tym swoim uroczym uśmiechem na ustach, gdy ponownie sięgała po szklankę, aby napić się alkoholu. Niestety, kolejne słowa, dość ją zaskoczyły, co momentalnie dało się u niej zauważyć. Brwi uniosły się ku górze, oczka się rozszerzyły, dobrze, że jeszcze ust nie otworzyła w zaskoczeniu. - Oh, rozwodzicie się? - powtórzyła, jakby to do niej jeszcze nie dotarło. Kolejny raz starała się nie okazywać, że jakaś jej część, jest w sumie dumna, że to małżeństwo się kończy i nie będzie widywać Catherine. - Ale to nie jest koniec świata! Możesz zacząć nowe życie, bez myślenia, że w domu czeka na Ciebie żona. W takim razie teraz rozpoczynasz nowy etap? Wyjścia na drinki, dobra zabawa? - przed chwilką, jeszcze starała się być zaskoczona, ale teraz, przestało mieć to dla niej jakieś większe znaczenie. Takie życie, wydawało się dużo ciekawsze niż małżeństwo, zwłaszcza z takim stażem, gdzie nic nowego się już nie wydarzy. - Pewnie jest możliwość, że kiedyś, gdzieś na siebie wpadniemy, przez przypadek. Nawet nie wiesz, ilu mężczyzn w podobnym wieku do Ciebie bywa w klubach i podrywa młode dziewczyny - zagryzła wargę od środka, przyglądając się mężczyźnie z uroczym uśmiechem. Nie mówiła, że musiał również woleć młodsze, może woli troszkę starsze? Ale to chyba mało prawdopodobne? Chyba że Minnie w takich miejscach, trafiała akurat na odpowiednich mężczyzn. - I powinniśmy napić się za początek Twojego nowego życia - na szczęście, nie wpadła na głupi pomysł, aby wspomnieć, że może mieć kryzys wieku średniego.

Mark Cahill
dzielny krokodyl
Minnie mouse
lorne bay — lorne bay
50 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Mark skinął głową na propozycję whisky, kiedy jeszcze utrzymali kontakt wzrokowy, zanim Minnie nie odeszła na bok. Odwiódł ją wzrokiem, pozwalając sobie na nieco dłuższe spojrzenie, niż powinien. Zapewne w pobliżu jej ojca zachowałby wymaganą powściągliwość, lecz nadal procesował fakt, że dziewczyna nie była już dzieckiem, mimo że nadal była bardzo młodą osobą i wiele jeszcze przed nią. Po krótkiej rozmowie zdążył dostrzec w niej już przebijające się zalążki dorosłego zachowania. Taka kombinacja musiała przyciągać bardzo dużo atencji, zwłaszcza męskiego grona.
- Dziękuję. – mężczyzna chwycił szklankę, starając już nie rozpisywać sobie w głowie planu powrotu do domu. Zwłaszcza, że mógł nawet wrócić spacerem do domu czy zamówić podwózkę, zostawiając swoje Maserati, którym przyjechał na przechowanie. Spróbował alkoholu, po czym trzymając szklankę w swych dłoniach skierował ponownie swoją uwagę na rozmówczynię. – Też taki byłem, marzący o podróżach po świecie, próbując znaleźć właściwe miejsce na ziemi. Udało mi się to, lecz po trzydziestu latach taki styl życia stał się moją rutyną i ponownie potrzebowałem coś zmienić. Dziś nie czuję potrzeby gonić za nowymi wrażeniami. Jeśli miałbym znów gdzieś się przemieszczać, to tylko dla przyjemności. Dlatego doskonale rozumiem twoje potrzeby i jestem pewien, że uda ci się osiągnąć wszystko, co zamarzysz. – posłał w stronę nastolatki lekki uśmiech, czując że ponownie wypowiedział się niczym strudzony życiem człowiek. Mówił jednak szczerze. Aczkolwiek, doskonale pamiętał Minnie z poprzednich lat i to, jak była traktowana przez swojego ojca. Już dawno mogła mieć życie, o jaki marzyła i jakie sobie tylko zapragnęła. Nie widział w tym nic złego, gdyż gdyby sam miał córkę, zapewne traktowałby ją w ten sam sposób.
- Tak, rozwodzimy. Podtrzymywanie przy życiu czegoś, co praktycznie już przestało istnieć, przestało mieć sens. – potwierdził swoje wyznanie z ostatnią nutą nostalgii dzisiejszego wieczoru. Nie miał zamiaru rozpaczać przez tą sytuację w nieskończoną ilość czasu. W końcu sam wydał zgodę, by rozwód doszedł do skutku. – Jeszcze nie wiem, co zrobię z tak dużą ilością wolnego czasu… i wolności. – zaśmiał się do siebie i spojrzał na Minnie, upijając kolejne łyki whisky. Zaciekawiła go jej reakcja na informację podaną przez niego. Po pierwszym zaskoczeniu nie było widać na twarzy dziewczyny żadnego zmartwienia ani wyrazu współczucia tylko szybka reakcja i snucie planów na przyszłość. Sam nie poukładał sobie jeszcze dobrze planów w głowie. Powrót do Lorne Bay miał być również próbą odbudowy relacji i rozpoczęcia od nowa, wspólnie. Wieczne wyjazdy Marka przez ostatnie lata w ogóle temu nie sprzyjały. Nie mówiąc o tym, że niewierność nie była u niego cnotą wyniesioną na piedestał. – Sugerujesz, że od klubów i młodych dziewczyn powinienem zacząć swoje nowe życie? To właśnie robią samotni panowie w moim wieku? – wypytał żartobliwie, co nie znaczyło, że od razu odrzucił taką propozycję. Uwielbiał towarzystwo kobiet, a wiek nie miał znaczenia, jeżeli tematy do rozmów pojawiały się same, a wspólnie spędzony czas przynosił dużo frajdy.
- Za początek mojego nowego życia i twoją wspaniałą przyszłość. – wychylił się nieco do przodu, by dobić toast, po czym wypił trochę więcej alkoholu, który wprowadzał w błogi, luźny nastrój. – A więc uważasz, że miałbym jakieś szanse u młodych dziewczyn? – pociągnął trochę temat, skoro atmosfera zrobiła się luźniejsza. Przekręcił się nieco na bok, zakładając nogę na nogę, tym samym zwracając się bardziej przodem w stronę Minnie, której się przyglądał. Był ciekaw jej perspektywy i tego, jak się mają sprawy u młodych ludzi w dzisiejszych czasach. W końcu różniły ich dwie, jak nie trzy generacje.

Minnie Goldberg
powitalny kokos
S.
studentka, czasem modelka — i rozkapryszona jedynaczka
19 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Tyleż naiwna, ile kłamliwa, tyleż urocza, ile wulgarna, równie skora do mrocznych dąsów, jak do różanej radości.
Mark był idealnym przykładem dla Minnie, że można żyć i podróżować, a przy okazji mieć rodzinę. Chociaż, to było ostatnie o czym myślała teraz blondynka, była za młoda, aby snuć tak poważne plany i nie były to jej marzenia, wolała skupić się na sobie, a dopiero będąc koło trzydziestki pomyśleć o jakimś poważniejszym związku, ale na pewno nie o dzieciach. Uśmiechnęła się wesoło do mężczyzny, ciesząc się, że rozumie jej spostrzeżenie na świat, a nie że będzie krytykował jej wybory. Na szczęście z krytyką spotykała się bardzo rzadko, a już na pewno nie prosto w twarz, a nastolatka, naprawdę nie myślała, aby zmieniać swoje przyzwyczajenia, czy ograniczać się w kwestii podróży, skoro nie musiała się niczym przejmować.
Nie wiedziała, co mogłaby jeszcze powiedzieć na temat jego rozwodu, zwłaszcza nie tego, co akurat myśli i że te rozstanie, to naprawdę dobry pomysł. I tak nie potrafiła zbyt długo udawać skruchy i tego, że wcale nie jest jej przykro z tego powodu. Okłamywałaby nie tylko siebie, ale i również Marka, a prawda i tak, wyszłaby przy jakiejś rozmowie.
- Wolność i wolny czas? Przecież, to jest najlepsze połączenie. Nic ani nikt nie będzie Cię już ograniczał. Znów, możesz podróżować, bądź korzystać z uroków życia w Lorne Bay, masz tak wiele możliwości - bardzo szybko zauważyła dużo plusów w rozwodzie i w fakcie, że Mark, nie będzie już żonaty. Na pewno, nie mógł liczyć z jej strony na współczucie, że tak się wydarzyło, bądź słowa, że nie powinien dać sobie chwilę, aby to wszystko poukładać - nie. Musiał wrócić do życia, które stracił przez małżeństwo. Nie wiedziała tak do końca, jak było między nimi, dlaczego podjęli taką, a nie inną decyzję, ale to nie była odpowiednia chwila, aby dopytywać się o takie rzeczy. Po części, to były ich prywatne sprawy, o które nie musiała, a nawet nie powinna pytać. Siedząc na kanapie, przesunęła się delikatnie w bok, podciągając obie nogi wyżej, aby siedziało jej się wygodniej. Zamyśliła się na moment nad odpowiedzią na jego pytanie i wzruszyła delikatnie ramionami.
- To była tylko mała sugestia, jak możesz spędzić wolny wieczór. W klubach nie ma tylko młodych dziewczyn, są też troszkę starsze, jeśli wolisz, na pewno byś się nie nudził - uważnie mu się przyglądała, jakby w trakcie tej odpowiedzi chciałaby dowiedzieć się o jego preferencjach. - Nie wiem, czy samotni, ale może tacy, którzy szukają rozrywki. Uwierz mi, że jest ich kilku - dopiero po wypowiedzeniu tych słów, poczuła się troszkę zmieszana. Nie powinna chyba rozmawiać na takie tematy właśnie z Markiem. Zacisnęła usta w wąską linię i sięgnęła po szklankę, w której miała nadal alkohol z lodem. Podobał jej się ten toast, więc po chwili już się rozluźniła i uroczo się do niego uśmiechnęła, zanim sama nie napiła się małego łyka.
- Mhm - mruknęła, przytakując głową i ponownie się napiła, zatrzymując na moment wzrok w bursztynowym płynie, ale po chwili, spojrzała już na Marka. - Dlaczego nie? Mógłbyś się zdziwić, ale młode dziewczyny, lubią starszych mężczyzn, zwłaszcza jeśli są przystojni, mają ustabilizowane życie. Pasujesz idealnie do schematu, tylko uważaj, bo niektóre, mogą chcieć tylko kasy - skończyła mówić, ale dosłownie na kilka minut. Podparła brodę na dłoni, nie odwracając wzroku od mężczyzny. - W takim razie, wolałbyś spotkać teraz młodsze dziewczyny? Zapewne coś nowego, niż znałeś do tej pory, ale bardzo dobra decyzja, której nie powinieneś żałować - nieważne, że to wszystko, to była tylko rozmowa, a tego, co się wydarzy, nikt nie mógł przewidzieć. Ale pojawiła się w jej głowie niebezpieczna myśl, świadcząca tylko o tym, że mogłaby próbować z nim flirtować, a alkohol tylko jej w tym mógłby pomóc.

Mark Cahill
dzielny krokodyl
Minnie mouse
lorne bay — lorne bay
50 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Podobało mu się entuzjastyczne podejście Minnie do nowego życia, jakie przyjdzie w niedługim czasie mu wieść. Przyznałby jej rację, chociaż patrzył na wszystko z nieco innej perspektywy, której młoda dziewczyna nie będzie w stanie pojąć. Mark jednak nie był oporny i starał się przekuć stratę w nową szansę, tak jak radziła mu Goldberg. Był wdzięczny za jej niewymuszoną troskę, bo równie dobrze nie musiała przejmować się losem starych ludzi.
Lekko zaintrygował go temat, na jaki zeszła ich konwersacja. Trochę traktował go jako moment rozluźnienia, by ich niespodziewane spotkanie nie zostało przyćmione przez jego osobisty dramat. Nigdy jakoś nie wyobrażał sobie własnej osoby, w aktualnym wieku z młodą dziewczyną u boku. Znał wiele takich historii, które później kończyły się rozpadami rodzin czy walką o pieniądze. Nie zajmował się tym osobiście, ale miał wielu przyjaciół, którzy się w tym specjalizowali. Nie szufladkował podobnych wyborów innych mężczyzn jako kryzys wieku średniego. Równie dobrze mógłby rzec, że przechodzi go od kilku lat, lecz miał po prostu dobre, dostatnie życie.
- Nie jestem przekonany czy kluby to moja bajka, aczkolwiek nie odmawiam zaproszenia, jeżeli znam lokal bądź wydaje mi się interesujący do odwiedzenia. – wciąż miał wątpliwości co do propozycji Minnie, nie wyobrażając siebie w miejscu, do których młodzież chodzi się rozerwać. Jeżeli już, znalazłby się w bardziej wyszukanym miejscu, może odrobinę spokojniejszym z dobrym alkoholem, co w większości nie było na kieszeń przeciętnego nastolatka czy młodej, dorosłej osoby.
- Myślałem, że młode dziewczyny szukają rozrywek i młodych, pięknych chłopców, a nie uganiają się za starymi facetami, szukając problemów. – zaśmiał się pod nosem, trochę koloryzując swoje mniemanie w tym względzie. Wolał jednak nie wysilać się na mocne opinie. Nie posiadając własnych dzieci, które spokojnie mogłyby być w wieku rozmówczyni nie nadążał tak szybko za trendami czy stylem życia nowego pokolenia, chociaż mógłby na pewno zadziwić parę osób. – Akurat pieniądze nie są najważniejsze i chyba przekonałem się o tym za późno. Z resztą, nie są one problemem i jeśli ktoś miałby z nich zrobić dobry użytek i być szczęśliwym? – zamyślił się na moment, zupełnie bez emocji podchodząc do kwestii pieniędzy. Zarobił sporo, aż nadto. Mimo, że tak długi czas był żonaty, żył jakby sam, przenosząc się z miejsca na miejsce, pozwalając sobie na wszelakiego rodzaju zachcianki. Nie mając komu ich przekazać, mógłby kontynuować pozbywanie się ich. Rozumiał jednak, co Minnie miała na myśli. – Sądzisz, że powinienem spróbować? – zerknął w stronę nastolatki, popijając spokojnie alkohol. Im dłużej rozmawiali, tym pytania stawały się mniej retoryczne. Nic mu nie szkodziło spróbować. Zwłaszcza, że na zainteresowanie swoją osobą nigdy nie narzekał. – Przynajmniej mam się do kogo zgłosić, jeżeli uderzy mi do głowy taki pomysł. A nawet, jeżeli nie wypali, będę miał twoje wspaniałe towarzystwo – uśmiechnął się w stronę dziewczyny, a następnie spojrzał gdzieś w bok w krótkim zamyśleniu, które odbiegało od granicy zdrowego rozsądku, gdy wyobraził sobie nawet ich oboje w jakimś ekskluzywnym miejscu, do którego mógłby ją zaprosić.
- A tobie, podobają się starsi mężczyźni? – zapytał po chwili, znów zwracając swoje oczy w stronę Minnie. Był ciekaw jej opinii skoro już tak rozmawiali. Do tej pory posługiwała się ogólnikami, lecz miał przeczucie, że znajomość tematu była nie przypadkowa. Wiedział jednak, że nie zdziwi się na odpowiedź twierdzącą. Wpatrywał się w dziewczynę, może bardziej, niż powinien. Nie przystało mu powiedzieć tego na głos, lecz blondynka była naprawdę bardzo ładną, wręcz seksowną dziewczyną, która prawdopodobnie nie miała żadnego problemu, by ukręcić sobie faceta w ogół palca. A z wyglądem szła również duża inteligencja.
- Doleję nam jeszcze. – Mark podniósł się z miejsca, gdy szklanka przez niego trzyma świeciła pustką. Podszedł do Minnie i przejął od niej szklankę, przesuwając niechcący swoją ciepłą dłonią o skórze na wierzchu jej ręki. Odnalazł barek należący zapewne do jego przyjaciela. – Jakieś specjalne życzenie? – zapytał, czytając etykiety znakomitych butelek, po czym odwrócił się przez ramię by dostrzec Minnie i usłyszeć jej wybór.

Minnie Goldberg
powitalny kokos
S.
studentka, czasem modelka — i rozkapryszona jedynaczka
19 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Tyleż naiwna, ile kłamliwa, tyleż urocza, ile wulgarna, równie skora do mrocznych dąsów, jak do różanej radości.
Chwilami, zapomniała się i mówiła o kilka słów za dużo. Głównie dlatego, że przestała traktować Marka jako przyjaciela swojego ojca, z którym na pewno miał dużo więcej wspólnego niż z Minnie, a jednak siedzieli tutaj oboje z alkoholem w dłoni i poruszali tematy, których może niekoniecznie powinni, ze względu na relację, jaka ich łączyła. Najwidoczniej, nikomu z nich to nie przeszkadzało.
Nie miała zamiaru go namawiać na wszelką cenę, aby poszedł z nią na przykład jutro do klubu i się zabawił, ale jeśli wyjdzie coś takiego podczas rozmowy. Dlaczego miałaby tego nie zrobić? Sama nastolatka, nie bywała w miejscach, gdzie mogłaby spotkać osoby, które w ogóle ją nie interesują, dzięki karcie kredytowej, mogła pozwolić sobie na dużo więcej niż taka przeciętna nastolatka. Dość świadomie ominęła pierwsze jego stwierdzenie o młodych dziewczynach. Miała koleżanki w swoim wieku, starsze, każda miała inny gust i to było najlepsze, bo nigdy nie podrywałyby tego samego faceta, ale nie mogła mówić o każdej, jednej osobie. Wzruszyła tylko ramionami i delikatnie, lecz uroczo uśmiechnęła się do mężczyzny, na którym skupiony miała swój wzrok.
- Nie uwierzę, że jak podróżowałeś po świecie, nie bywałeś w klubach i nie widziałeś spojrzeń różnych kobiet? Czy byłeś taki wierny i zawsze, grzecznie wracałeś do hotelu? - pozwoliła sobie, aby dopytać się więcej szczegółów, bo nie wierzyła, że nie był w żadnym w czasie małżeństwa. Jakaś jej część, była ciekawa, jak Mark się zachowywał, kiedy był sam, a nie z żoną. A ta informacja, że sporo podróżował, sprawiła, że był to idealny pretekst. Bo co innego, można było robić w obcym mieście, nie znając prawie nikogo? Minnie, na pewno, odwiedziłaby jakieś dobre kluby, bary, aby spędzić miło czas. Chyba, że tak był wierny jednej kobiecie i świata poza nią nie widział? Zmarszczyła delikatnie nosek, uważnie mu się przyglądając. - Oh! Polecam się, nawet niekoniecznie w Lorne, a może w Cairns, czy gdzieś dalej. Jest tyle świetnych klubów, nawet pokaże Ci kilka najlepszych - uśmiechnęła się podekscytowana. W Lorne ktoś mógłby go zobaczyć, powiedzieć żonie i plotki bardzo szybko by się rozniosły. Nieważne, że nastolatka tym się w ogóle nie przejmowała, ale on, pewnie miał dużo więcej do stracenia. A musiała przyznać, że ten pomysł ich wspólnego wyjścia, naprawdę jej się podobał, dużo bardziej, niż mogłaby się tego spodziewać.
Jego pytanie troszkę ją zaskoczyło, ale nie powinno, skoro rozmowa zeszła na takie tematy. Przeniosła swój wzrok na szklankę, którą trzymała w dłoni, jakby próbowała zebrać swoje myśli i znaleźć odpowiednie słowa i odpowiedź.
- A jak myślisz? Boję Ci się powiedzieć, bo jeszcze powiesz mojemu tacie i będę miała szlaban do trzydziestki - niby mówiła to poważnie, ale zaraz cichutko się zaśmiała, odgarniając kosmyk włosów za ucho i oparła się bokiem o oparcie kanapy. - Lubię przystojnych i zadbanych mężczyzn, a chłopcy w moim wieku są jeszcze dziećmi i nie myślą przyszłościowo - nie miała tutaj na myśli zaraz domu, dzieci, małżeństwa, a raczej stabilności, dobrej pracy. Mogła taka odpowiedź go nie zadowolić, ale jeśli czytał pomiędzy słowami, miał idealną odpowiedź na swoje pytanie.
Oddała mu szklankę bez słowa, czując przyjemny dreszcz, kiedy dotknął jej dłoni i jedyne co zrobiła, to odprowadziła go wzrokiem. Specjalnie, przesunęła się tak, aby mieć dobry widok na mężczyznę i zwilżyła językiem swoją wargę.
- Nie - pokręciła przecząco głową. - Może być to samo - rzadko, kiedy stawiała na wymyślne drinki, chociaż bywały też takie dni, zwłaszcza gdy bywała gdzieś w klubie i mogła spróbować czegoś innego. Ale tak? Naprawdę lubiła whisky z lodem, a jej smak, nigdy za bardzo jej nie przeszkadzał. Poczekała, aż alkohol ponownie napełni ich szklanki i ponownie, odwróciła się w swoją stronę, jakby przez przypadek ich odległość się minimalnie się zmniejszyła. - Ładnie tak rozpijać córkę przyjaciela? - zagryzła delikatnie wargę, odbierając od mężczyzny szklankę i upijając z niej małego łyka. Sama, nie miała nic przeciwko, zwłaszcza że wiedziała, że ojciec wraca dopiero pod koniec tygodnia, a na pewno, nie zobaczy, że zabrakło alkoholu w butelce. Poza tym wystarczyło, że ładnie się uśmiechnęła i nie potrafił się na nią złościć. Nadal oparła rękę o oparcie kanapy, palcami bawiając się kosmykiem długich blond włosów.

Mark Cahill
dzielny krokodyl
Minnie mouse
lorne bay — lorne bay
50 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Kącik ust powędrował w górę, gdy Minnie roztrząsała jego wierność. Wtedy dopił whisky do końca, bijąc się z myślami, czy aby powinien zdradzać wszystkie szczegóły z jego życia. Nie wiedział, jak może zareagować na fakt, że pomimo bycia w związku małżeńskim wdawał się w relacje, dłuższe bądź krótsze z innymi kobietami. Nie zależało mu na wizerunku kobieciarza. W pewien sposób określenie było nacechowane negatywnie. Z drugiej strony, pokutował szczerością, gdyż niczego nie tuszował. Rzadko kiedy jego obrączka stanowiła większy problem dla osób, z którymi się spotykał.
- Myślę, że znasz już odpowiedź. – odparł krótko Mark, nie widząc sensu, by się tłumaczyć. Był niczym marynarz, zawsze mogąc udać się z kimś na spotkanie w każdym zakątku świata. Związek, a tym bardziej małżeństwo na odległość wiązało się z wieloma niedogodnościami i zwiększało ryzyko takich zachowań. Nigdy nie zapytał żony, czy spotykała się z kimś pod jego nieobecność. Nie chciał wiedzieć. Może to był błąd, który kosztował go toczącym się rozwodem. Sam był tylko człowiekiem, mężczyzną, który miał swoje potrzeby.
Najwidoczniej nie tylko mu było trudno przyznać się do własnych upodobań i czynów. Lekkie zakłopotanie zdradziło Minnie po tym, jak spytał o jej stosunek do starszych mężczyzn. Rozumiał ją, bo będąc tak młodą osobą trzeba było liczyć się z osądem innych osób w tak newralgicznej kwestii.
- Nie musisz się o to martwić, nie zdradzę nic dla twojego ojca. To jest rozmowa między nami i twój ojciec nie musi o wszystkim wiedzieć. – zapewnił ją, że nie zamierza robić za przyzwoitkę. Traktował Minnie jako dorosłą osobę, co przyszło mu szalenie łatwo zważywszy na to, jak ją pamiętał ostatnim razem. Zależało mu na jej dobru, ale nie śmiał kwestionować wyborów przez nią dokonywanych. – Cóż, chyba rzeczywiście dziewczyny dorastają szybciej. – uśmiechnął się, rzucając frazesem. Rozumiał jej punkt widzenia, nie chcąc jednocześnie umniejszać młodym chłopakom. W końcu sam kiedyś nim był. Dojrzewanie było długim procesem. Mimo wszystko zadowolił go fakt wysnuty przez Minnie, że mężczyźni jego pokroju nie są uważani za jakichś dziadków. – Przystojni i zadbani… Tacy jak ja? – zapytał żartobliwie, pozwalając sobie na więcej po wypitym alkoholu. Poczuł się zdecydowanie luźno, a rozmowa z Minnie tylko go nakręcała i poniekąd zachęcała do spróbowania. Nie był tylko pewien, czy chciał szukać, kiedy przed nim siedziała idealna kandydatka. Kiedy tylko spotkali się twarzą w twarz był zachwycony urodą dziewczyny. Odczuwał silne wibracje kiedy siedzieli na wprost i ze sobą rozmawiali. Myśli krążyły zdecydowanie w rejonach, w których nie powinny. Musiał doprowadzić się do porządku, dlatego sam wyszedł z inicjatywą dolewki.
Rozlał whisky napełniając z powrotem ich szkło. Wrócił do Minnie podając jej szklankę w drodze. Na jej kąśliwą uwagę uśmiechnął się tylko, przysiadając na swoim miejscu.
- Chciałem nadmienić, że pierwszą kolejkę zaproponowałaś ty, Minnie. – próbował się wybronić, ponownie spuszczając oczu z drobnej sylwetki nastolatki. Żalu w głosie z tego powodu jednak nie wyczuł, chociaż może rzeczywiście przesadzał. Nie powinien nakłaniać do wchłaniania dużej ilości alkoholu, niczym przy rozmowie ze swoimi znajomymi. Podświadomie, może próbował znaleźć pretekst, by zostać tutaj, z Minnie, jeszcze trochę dłużej. – Bardzo ładnie się tu urządziliście. Nie byłem wcześniej w tym domu. – rozejrzał się wzrokiem po wnętrzach, przypominając sobie o tym, że znajduje się w tym miejscu pierwszy raz. Dawno go nie było i okolice odkrywał zupełnie na nowo. – Mogę zobaczyć resztę? – spojrzał z powrotem na dziewczynę, która aktualnie była jedynym gospodarzem tego miejsca.

Minnie Goldberg
powitalny kokos
S.
studentka, czasem modelka — i rozkapryszona jedynaczka
19 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Tyleż naiwna, ile kłamliwa, tyleż urocza, ile wulgarna, równie skora do mrocznych dąsów, jak do różanej radości.
Rozbawił ją fakt, że Mark obiecał nic nie mówić swojemu przyjacielowi, a jej tacie. Nieświadomie był w delegacji i nawet nie wiedział, że Minnie siedziała z jego znajomym u nich w domu i piła alkohol. Jednak im więcej nie wiedział, tym lepiej, a nastolatka już od dawna przestała mówić mu o wszystkim.
Nie miała tak słabej głowy, aby upić się jednym drinkiem, ale alkohol już powoli zaczynał miło jej mieszać w myślach i pozwolił mówić więcej, niż zrobiłaby to w innej sytuacji. Ale też, nie mogła wypić tak wiele, jak mężczyzna, czy inne kobiety, patrząc na jej niski wzrost i drobną budowę ciała.
- Hej, ja po prostu chciałam być miła i skoro już przyjechałeś to zaproponowałam coś do picia - pokazała mu czubek języka, troszkę rozbawiona. A przecież nastolatka, jak chciała, to naprawdę, potrafiła być miła i kochana. Teraz, po prostu droczyła się z nim na swój sposób, bo przecież, żadne z nich nie miało nic przeciwko, że tak wyglądała obecna sytuacja. Upiła małego łyka, przez moment patrząc na płyn w szklance, którą zaraz odstawiła na stolik i przeniosła wzrok na mężczyznę.
- Nie byłeś, kiedy robiliśmy tutaj remont? - zapytała, ale w ogóle nie czekała na jego odpowiedź. - Tata, chciał koniecznie coś zmienić, po rozwodzie z ostatnią żoną, a że obawiałam się, jak on coś wymyśli, to wszystko projektował architekt. Teraz, uważam, że ten salon, wygląda dużo lepiej niż wcześniej - nie było niepotrzebnych, starodawnych rzeczy, które tak ładnie teraz nazywały się vintage, a Minnie na sam ich widok robiło się niedobrze. Chciała, aby był tutaj minimalizm, a dzięki dużym oknom, było też bardzo jasno. - Mhm, oprowadzę Cię - poczekała, aż Mark również wstanie z miejsca i pierwszy raz, miała kogoś oprowadzać po własnym domu. Okej, miał tylko jedno piętro, więc nie zajmie to na pewno dużo czasu. Pokazała mu wpierw kuchnię, w której rzadko ktokolwiek gotował, ale był za to widok na taras i Minnie uwielbiała wyspę, która była pośrodku. - Chciałam namówić tatę na mieszkanie, ale uparł się, żeby zostać tutaj - mówiła w trakcie, kiedy szła korytarzem i na moment się zatrzymała. Ominęła sypialnię ojca, która była jednak jego prywatną strefą i wolała, aż tak daleko nie iść, nie wiedziała, czy chciałby, aby komuś ją pokazywała. Całe wnętrze było jasne i utrzymane w nowoczesnym stylu, ale też nie było zbyt wiele pomieszczeń. Trzy sypialnie, duży salon, dwie łazienki, kuchnia i ogród, gdzie znajdował się basen.
Zagryzła delikatnie wargę, zastanawiając się, czy na pewno to będzie dobry pomysł i ustała tyłem do ostatnich drzwi, a przodem do mężczyzny.
- Koniec wycieczki... Nie wiem, czy chcesz tam zaglądać, ostatnie pomieszczenie i chyba najciekawsze - schowała dłoń za siebie, odnajdując klamkę, na którą nacisnęła i słychać było dźwięk otwarcia. - Nie wpuszczam tam wszystkich - to nie tak, że nie wpuszczała tam mężczyzn, wręcz przeciwnie, ale wtedy miała jasne zamiary. Popchnęła drzwi do tyłu, aby się otworzyły i uniosła głowę, aby spojrzeć ponownie na wysokiego mężczyznę. Przez zmniejszony chwilowo dystans, mogła poczuć zapach jego perfum, a jej myśli podpowiadały jej różne już scenariusze, które nie powinny się wydarzyć, ani nawet nie powinna tak myśleć, ale było już za późno. Cichutko wypuściła powietrze z płuc i dość niechętnie, zrobiła krok do tyłu. Typowo kobieca sypialnia z dużym łóżkiem, lustrem i kolejnymi drzwiami, które prowadziły do garderoby. - I jak Ci się podoba? - przeszła na bok, tak, że gdyby chciał, mógł wejść do środka, opierając się o ścianę i w międzyczasie, zwilżyła językiem usta, czując jak jej w jednym momencie spierzchły. - Możemy wrócić do salonu, wyjść na taras... Może, wolałbyś zostać tutaj - ostatnie słowa, wymsknęły jej się nieświadomie i zanim, zorientowała się, że powiedziała to na głos, było już za późno. - Ups. Zapomnij, że coś mówiłam - uśmiechnęła się do niego, aby zakryć swoje lekkie zawstydzenie. Sporo rzeczy, jej teraz nie wypadało, ale dużo też chciałaby powiedzieć, bądź zrobić. I chociaż, rozmawiali już tak otwarcie, nadal miała w głowie myśl, że jest to najlepszy przyjaciel jej ojca. A z drugiej strony, był przystojny i Minnie już wcześniej to zauważyła. Przecież, nigdy nie miała z tym problemu, ani później wyrzutów sumienia.

Mark Cahill
dzielny krokodyl
Minnie mouse
lorne bay — lorne bay
50 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Zwykła ciekawość doprowadziła go do tej prośby. Sam chciał podchwycić jakieś pomysły do dopiero co kupionego nowego domu w nieodległej okolicy. Sporo się zmieniło, odkąd zatrzymał się w Lorne na dłużej. Mieszkając w różnych częściach świata, głównie w apartamentach umieszczonych w hotelach nie przykładał do tego wagi. Pozostawiał żonie kwestie urządzenia wnętrz czy wyglądu pomieszczeń, w którym przyszło mu żyć. Teraz musiał zadbać o to sam, a mimo, że się rozwodził, nie przystało mu już żyć jak młodzian w zabałaganionej kawalerce z przypadkowymi meblami.
- Nie przypominam sobie, bym widział tą wersję domu. Jak już wspomniałem, dawno mnie tu nie było. Pamiętam jakieś detale z poprzedniego wystroju. Jestem jednak pewien, że takie wnętrze widzę pierwszy raz. – spróbował rozjaśnić jej wątpliwości. Ruszył zaraz za Minnie z uśmiechem na twarzy, przełamując małą stagnację od prowadzenia rozmowy na kanapie. – Tak czułem, że zapewne maczałaś w tym palce. Jakoś nigdy nie rozprawiałem z twoim ojcem na temat ozdób w domu. – mógłby podejrzewać go o wiele rzeczy, ale nie o dekorowanie wymarzonego domu, który zapewne nie był jedyny. Taka elegancja mogła wyjść jedynie spod damskiej ręki bądź profesjonalnej.
Oglądał wszystko z uwagą krocząc za niewysoką nastolatką, w ręku trzymając swoją szklankę. Starał się dostrzegać detale, o której wspominała dziewczyna, chociaż co i rusz jego oczy podążały za jej sylwetką. Alkohol oraz rozmowa o preferencjach dotyczących partnerów zdołała go trochę nakręcić. Starał się nie odbiegać daleko myślami, mając na uwadze, kim jest Minnie. Nie było to stosowne, choć zdołał napomknąć raz czy dwa o tym, że wcale nie był taki święty. Teraz, będąc z nią sam na sam odpędzał się od zrobienia bądź powiedzenia czegoś głupiego.
Ominęli jedne drzwi, do których nie zajrzeli. Domyślił się, że to sypialnia starego Goldberga, więc ani myślał tam myszkować. Tak samo nie wspomniał nic o jej prywatnej przestrzeni, przed którą zatrzymała ich dwuosobową wycieczkę. Spojrzał w oczy Minnie, gotów wrócić z powrotem na miejsce.
- Wejdę tylko wtedy, jeżeli sama zechcesz mi się pochwalić. – odparł dyplomatycznie, nie naciskając. Zobaczył już wiele, ale widząc powolne otwieranie drzwi uśmiechnął się tylko. Był nawet ciekaw, co tam zastanie. Czy wciąż pokój nastolatki, wypełniony zdjęciami ze znajomymi i pamiątkami z dzieciństwa, czy już z klasą i szykiem urządzone pomieszczenie młodej kobiety, gotowe na przyjęcie chłopców, choć w tym przypadku mężczyzny. – Czuję się zaszczycony. – dodał przystępując do środka. Otoczył wzrokiem wszystko to, co znajdowało się dookoła. Spore łóżko i duże lustro przykuło jego uwagę. Zauważył parę strojów, buty, od luźnych po te eleganckie, które działały na jego wyobraźnię zdecydowanie za mocno. – Rzeczywiście masz rację, to jest najlepsze pomieszczenie w tym domu. – zerknął na Minnie chcąc pokazać, że nie udaje i nie przytakuje, bo ma takt. Czuł się tutaj naprawdę przyjemnie. Nie chciał jednak nadużywać gościnności i zakłócać jej wewnętrznego spokoju, przebywając w pokoju nastolatki.
Odwrócił głowę i prawie się zaśmiał słysząc niezdecydowanie Minnie i zaskakującą propozycję. Odpowiedzialnie powinien zaproponować powrót na dół, bądź wybrać taras. Z drugiej strony, zrobiło się tak bardziej intymnie, przez co przyjemniej, że nie chciał tracić tego uczucia. Dotarło do niego, jak bardzo tego potrzebował, zaniedbując się w tej kwestii w ostatnich miesiącach. Przeprowadzka, praca, rozwód sprawiły, że zapomniał o własnych pragnieniach i potrzebach.
- Skoro już tu jesteśmy i mnie zaprosiłaś, możemy zrobić sobie mały przystanek. – próbował pokazać jej, że nie odebrał jej propozycji niewłaściwie. Zauważył to małe zawstydzenie, które było chyba mimowolne, w kontrze do tego, że swobodnie rozmawiali na temat męskich preferencji ze strony dziewczyny. – To łóżko musi wyglądać na wygodne. Pozwolisz, że przetestuję? – tym razem Mark, nie czekając na odpowiedź, podszedł parę kroków i przysiadł na dużym i jak się okazało bardzo wygodnym i miękkim meblu. Spojrzał na Minnie, gdy dołączyła do niego przysiadając obok. Dopił swoje whisky do końca, nie tracąc uwagi. – Bardzo się cieszę, że mogłem z tobą porozmawiać i nadrobić trochę czasu. Jest mi bardzo przyjemnie w twoim towarzystwie. – oznajmił, zdobywając się na jakąś szczerość. Wpatrywał się wprost w oczy dziewczyny, odbierając od niej niemalże to samo spojrzenie. Zapadła na moment cisza, która zrobiła się bardzo niezręczna. Napięcie w jego ciele nagle zrobiło się zbyt duże i potrzebował znaleźć jakieś ujście. Czując jej obecność niemalże samym sobą wykonał lekki gest, pochylając się w jej stronę, a następnie kontynuował, aż zbliżył się ustami do jej warg, które delikatnie musnął, przymykając oczy.

Minnie Goldberg
powitalny kokos
S.
ODPOWIEDZ