rezydentka na chirurgii — w szpitalu
29 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
jest rezydentką w szpitalu i skupia się na pracy, żeby nie myśleć o złamanym sercu i błędach, które popełnia
#10

Meredith (nie bez pomocy alkoholu i niektórych innych wspomagaczy) weszła w nową fazę radzenia sobie z pracą i… swoimi wątpliwościami co do tamtej operacji. Wciąż nikomu nie powiedziała prawdy o tym, co mogło się zdarzyć tamtej nocy Nawet w swojej głowie nie chciała przyznać, że popełniła błąd i że to on mógł przeważyć szalę, więc… no nie myślała nic na ten temat, zapełniając sobie głowę w inny sposób. Na przykład odwiedzając bary po pracy, tak żeby po powrocie do domu była na tyle zmęczona, że po prostu padnie i nic jej się nie przyśni. Jak wiadomo, mózg to była niesamowita maszyna, która lubiła czasem zrobić człowiekowi psikusa i pokazać mu we śnie to, czego ani trochę nie miał ochoty oglądać. A tak w końcu i tak jest łatwiej po prostu przeczekać to co przeszkadza, przeczekać to co boli. W szpitalu mówili to przecież wszystkim pacjentom. Z czasem będzie lepiej, trzeba tylko wytrzymać czas leczenia, wytrzymać czas rekonwalescencji, a potem będzie już dobrze. Co prawda w szpitalu zalecali też inne leki, niż po prostu zapijanie i ukrywanie swoich problemów pod używkami, ale hej, kto powiedział, że aż tak dokładnie ma się stosować do tych założeń? No na pewno nie ona. Dlatego znów tutaj była, w barze który był blisko domu, więc mogła wrócić stąd pieszo, albo złapać jakąś taxi, zależy o której stąd wyjdzie.
Znalazła sobie krzesło na dziś, umiejscowione przy barze i tam zamówiła pierwszego drinka, tym razem zamawiając szklaneczkę szkockiej. Żeby znaleźć sobie zajęcie na dziś, postanowiła że wykorzysta podstawki i ułoży je w wieżę, dokładnie tak jak układa się karty. I była już na drugim piętrze, kiedy zauważyła, że ktoś znalazł się w zasięgu wzrok. A konretnie Benedict Osbourne, zerknęła na niego raz, wzięła łyka drinka i zerknęła znów. - Nie wyglądasz jak ktoś, kto szuka towarzystwa - rzuciła, żeby jakoś zacząć rozmowę, no i trochę wybadać, czy nie umówił się tutaj na jakąś randkę. Takich widoków nie chciała za bardzo oglądać! - Fan piwa, czy mocniejszych alkoholi? - dopytała jeszcze, uznając że dzisiaj chyba jednak jest zainteresowana jakimś towarzystwem. Do rozmowy przynajmniej.
patriotyczna dusza
-
barman — Shadow
29 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Dobrze było czasem znaleźć się po drugiej stronie baru. Nie widziało mu się również picie w miejscu pracy. Część osób pewnie nie uwierzyłaby mu, ale z paru względów uwielbiał Shadow. Lecz nawet i on potrzebował znaleźć się w nieco normalniejszym środowisku, w którym ludzie przychodzą dla zwykłego towarzystwa, rozmów i umilenia sobie wieczoru drinkami. Dlatego składał coraz częstsze wizyty w Moonlight, by zażyć trochę tej normalności.
Przystanął przy barze, pochylając sylwetkę, przez co nieco wypiął swój tyłek, uginając nogę w kolanie. Miał sporo czasu i nigdzie mu się nie spieszyło. Samotne przybycie dla niektórych było niewyobrażalne, lecz miał zgoła odmienne zdanie. Z resztą, był na tyle zręczny w rozmowie, że jego przybycie nie musiało się równać jego wyjściu, plus wypity alkohol. Na razie odczekał swoje, a kiedy barman zwrócił na niego uwagę wziął podwójną porcję bourbonu. Niska szklanka, wypełniona do połowy lodem po chwili znalazła się przed nim. Chwycił ją w dłoń i wypił parę niedużych łyków. Przyjemny, szczypiący smak rozgrzał jego podniebienie.
Samotną degustację przerwała mu kobiecy głos. Spojrzał na bok i zwrócił uwagę na siedzącą kobietę. Zauważył podobne szkło, również wypełnione bursztynowym płynem, a także małą kupkę podkładek do piwa. Ton jej głosu brzmiał dość ponuro, a z negatywnie zadanego pytania przebijały się nuty smutku bądź głębokiego zamyślenia. Benedict dostrzegał takie niuanse. Będąc barmanem, nierzadko był również psychologiem bądź po prostu dobrym słuchaczem, obserwatorem i chwilowym przyjacielem. W jego nie tak długiej karierze widział naprawdę sporo przypadków.
- Ty za to wyglądasz, jakbyś właśnie jakiegoś potrzebowała. – odbił piłeczkę w jej stronę. Gdyby zauważył ją pierwszy, nie spodziewałby się takiego humoru z jej strony. Elegancki, seksowny, kobiecy strój raczej mógł zapewniać, że ten wieczór miał być udany, a sama nieznajoma czeka na swoją randkę bądź koleżanki, które otoczą ją całym wianuszkiem.
- Po piwie, jest mi zbyt ciężko. – wyznał całkiem szczerze. Z wiekiem, gusta przyzwyczaiły się do mocniejszych trunków, zastępując również sam piwa. Benedict zdecydowanie wolał powolne wprowadzenie w stan upojenia, niż natychmiastowe uderzenie po kilku browarach. – Chyba mamy podobne gusta. – spojrzał kobiecie w oczy i poprowadził jej wzrok swoim na jej szklankę, jednocześnie trzymając przy swojej dłoni własną porcję. Przystawił szkło i obił je o powierzchnię jej wypełnionego naczynia, przysiadając na wysokim stołku obok. Nie chciał być nachalny, ale szatynka dała mu poczucie niechęci bycia odrzuconej. – Zły dzień? – zapytał Benedict, trzymając swoje whisky w powietrzu, na moment patrząc się w zamyśleniu przed siebie.

meredith fernsby
ambitny krab
nick
rezydentka na chirurgii — w szpitalu
29 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
jest rezydentką w szpitalu i skupia się na pracy, żeby nie myśleć o złamanym sercu i błędach, które popełnia
Meredith przez swoją pracę… no wolałaby zdecydowanie, żeby role nigdy nie były odwracane, bo to nic przyjemnego być pokrojonym na stole. Każda operacja i zabieg to zawsze było ryzyko, że ktoś się nie obudzi albo źle zareaguje na zabieg. Nie mówiąc o rekonwalescencji, która w przypadku urazów mózgu jest wyjątkowo skomplikowana… więc nie, zdecydowanie nie wybierała tej drogi. I prawdę mówiąc, swoich pacjentów też nie kroiła jeśli nie musiała. Była jednym z tych chirurgów, którzy mimo miłości do skalpela i krojenia, wolała zrobić dwa badania więcej, ale mieć pewność, że operacja jest konieczna. Nie była też jakąś super zwolenniczką alternatywnych metod leczenia, bo uważała operację za skuteczniejsza, ale ostatecznie chciała po prostu mieć rację i wybrać dobrą drogę leczenia, a nie kroić za wszelką cenę. I tak, zdecydowanie nie potrafiła się pozbyć swojej pracy ze swojej głowy, bo co rusz wracała do niej myślami. I właśnie dlatego potrzebowała drinka. A wręcz dużo drinków.
Zmrużyła lekko oczy, słysząc jego odpowiedź. - To zaproszenie? - zapytała po chwili zastanowienia. Miał rację z jej głosem i postawą, smutek towarzyszył jej… od dawna. Sama przestała zwracać na to uwagę. I od dawna przestała się przejmować tym, co ludzie sobie o niej pomyślą, więc nawet się nad tym nie zastanawiała jak jest odbierana.
- Też nie jestem fanką - przytaknęła, przez moment zastanawiając się nad kolejnymi słowami. Wciąż rozważała, czy powinna się wycofać z tej rozmowy, czy jednak w nią brnąć. Ale kiedy rozległo się delikatne stuknięcie, uniosła nieco kącik ust i pokiwała głową - ciekawe w czym jeszcze - rzuciła i napiła się kilka łyków, po czym zmierzyła go uważnym spojrzeniem.
- Złe życie - odpowiedziała mu trochę enigmatycznie. - A u Ciebie? - i odbiła piłeczkę, żeby nie być tak na świeczniku i skupić sie tez na tym, co Benedict Osbourne miał do powiedzenia. Meredith zdecydowanie nie lubiła rozmawiać o sobie.
patriotyczna dusza
-
barman — Shadow
29 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
- Ja poczułem się zaproszony. – odpowiedział Benedict, zachęcony zaczepnymi słowami Meredith. Jej postawa mówiła jednak dużo więcej. Jawił się jako nieznajomy, do którego być może w normalnych okolicznościach nawet by nie zagadała, lecz w tym momencie było jej chyba wszystko jedno. Sam siedział pogrążony w zadumie, czekając na to, co przyniesie mu los. Ten postanowił złączyć ich oboje za jej sprawą.
- Wiem coś o tym. – odpowiedział z cichym westchnięciem patrząc na bar, obracając w swojej dłoni szklankę w niekontrolowanym odruchu. Nie zamierzał dzielić się z nią własną przeszłością, na co zapewne zabrakło by im wieczoru. Starał się coraz rzadziej do niej powracać, budując swoje życie tu i teraz. Wierzył, że każdemu życie mogło nie układać się po myśli. Każdy miał własne problemy i nie chciał się kontestować, które z nich miało bądź ma w życiu gorzej. Zapewne sprawiał takie wrażenie, które popchnęło Meredith do tego, by zaczepić kogoś, kto wygląda, jakby ją rozumiał. Oboje samotni, siedzący przy barze i pijący whisky. Bardzo trafny match. – U mnie? Chyba rutyna. Lubię tu przychodzić. – wybrzmiał niczym alkoholik, ale nie miał tego na myśli. Poza tym śmiesznie byłoby tłumaczyć spędzanie wolnego czasu w barze, gdy samemu się przy takim pracowało. Klimat był jednak zgoła inny. – Więc jaki masz plan? Upijesz się tutaj paroma kolejkami, by zapomnieć wrócisz do domu, a na drugi dzień obudzisz się z mocnym kacem, który będzie dokuczał bardziej, niż twoje życie? – zerknął w stronę szatynki, której chyba było wszystko jedno, co się z nią stanie. Był ciekaw, czy często uciekała się do takich metod. Tak jak on kiedyś. Tylko nie wyglądał wtedy tak dobrze, jak Meredith. Raz jeszcze potwierdzało się to, by nie oceniać ludzi po pozorach.
Nastawiając się na dłuższą rozmowę, Benedict pochłonął resztki swojego alkoholu i poprosił barmankę gestem o to samo, dwoma wyprostowanymi palcami prosząc o podwójną porcję. Czemu i on nie miałby sobie umilić w ten sposób czasu i zobaczyć, jak skończy się dla niego ten wieczór.

meredith fernsby
ambitny krab
nick
rezydentka na chirurgii — w szpitalu
29 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
jest rezydentką w szpitalu i skupia się na pracy, żeby nie myśleć o złamanym sercu i błędach, które popełnia
Przez moment mu się przyglądała, zanim nie uniosła delikatnie jednej z brwi i nie zmierzyła go wzrokiem. - Okej, niech będzie - i odpowiedziała, potwierdzając, że może się czuć w tym momencie zaproszony. Benedict Osbourne raczej nie był osobą, do której by normalnie zagadała, ale… no jej życie w ostatnich miesiącach było dość dalekie od normalności. I póki co zamierzała iść za ciosem. Cokolwiek było ciosem w tej metaforze…
- Myślę, że lepiej jak mi o tym nie będziesz opowiadać - zdecydowała po chwili, bo ostatnie na co miała nastrój to zwierzenia. Jej czy jego. Oczywiście łatwiej się słucha o problemach innych, niż mówi o własnych, ale… no to zwykle wymagało odwzajemnienia się. I chyba po prostu nie chciała otwierać dzisiaj żadnej puszki Pandory.
- Rutyna z przychodzeniem do baru… codziennie? - zapytała, zaciekawiona że tylko o tym wspomniał ze swojego życia i rutyny. Chyba faktycznie przyciągała ich samotność.. i trochę autodestrukcyjność.
- To jakaś kelnerka cię tu tak przyciąga, czy generalna atmosfera? - dodała kolejne pytanie, starając się nie brzmieć osądzająco. Bo czy mogła to robić, skoro sama tutaj siedziała, piła w samotności i ustawiała wieżę?
- Łał co za analiza - rzuciła, unosząc brwi. - Ale tak, mniej więcej taki jest plan. Drink na dobranoc, spanie, a później do pracy - pokiwała powoli głową. Nie wiedziała co prawda ile dzisiaj planuje wypić, ani który to był jej drink, ale co za różnica?
- Wydajesz takie osądy na temat wszystkich nieznajomych kobiet w barach? - zapytała, zaciekawiona. - Zwłaszcza jako osoba, która ma rutynę uwzględniającą przede wszystkim bar, ale mnie tu spotyka po raz pierwszy - i odbiła piłeczkę. Czy raczej wbiła mu małą szpilkę, za ocenianie jej życia jako dokuczające.
patriotyczna dusza
-
barman — Shadow
29 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
- Tak. Myślę, że tak będzie lepiej dla wszystkich. – przyznał jej rację, starając się nie odpłynąć za daleko w swoich wspomnieniach. Trzymał je bardzo daleko schowane, próbując być zupełnie inną osobą. Taką, którą przy odrobinie szczęścia, lepszego losu i lepszych ludzi powinien być od samego początku.
- O tej porze ciężko o jakieś inne formy rozrywki. Poza tym, kawiarnie nie są dla mnie. – stwierdził oględnie, upijając kolejnych parę łyków alkoholu. Rzeczywiście, wychodziło na to, że przebywał przy bądź za barem niemal codziennie. Z boku wydawało się to dosyć nudne, lecz tej nudy w swoim życiu również potrzebował. Z resztą, sto razy wolał upić się alkoholem niż wdawać się w jakieś kłopoty, których konsekwencje będą znacznie większe, niż tylko kac.
- To chyba nic odkrywczego. Są zazwyczaj dwa powody, dla których ludzie przychodzą w takie miejsca i piją. Raz, by spotkać się z innymi i zbudować lepszą atmosferę, pobudzić rozmowę. Drudzy, muszą się po prostu napić, by zapomnieć, wyrzucić wszystko z siebie, oczyścić umysł i dobrnąć jakoś do dnia następnego, który może okaże się lepszy. – znów poleciał psychologią, ale nauczył się obserwować ludzi. A nie było do tego lepszego miejsca, niż stanie za barem i krótka rozmowa z gośćmi.
- Tylko dla tych, które potrzebują, żebym się odezwał. – zerknął na Meredith sugerując, że to ona wywołała go do tablicy i zagadała pierwsza. Raczej nie chodził od stolika do stolika nagabując inne kobiety i robiąc analizy psychologiczne potrzebne na podryw. Czasem dzień spędzał siedząc w miejscu i sącząc alkohol, rozmawiając jedynie z barmanami i barmankami, gdy ci bardziej interesowali się ludźmi.

meredith fernsby
ambitny krab
nick
rezydentka na chirurgii — w szpitalu
29 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
jest rezydentką w szpitalu i skupia się na pracy, żeby nie myśleć o złamanym sercu i błędach, które popełnia
Meredith też miała problem z uciszaniem własnych myśli i skupieniem się na czymś innym. Póki co te rzeczy, które działały - działały chwilowo i zdecydowanie zbyt krótko. Nie miała jednak żadnej alternatywy i tak, zdecydowanie dzisiaj nie chciała o tym wszystkim myśleć, ani tym bardziej rozmawiać.
- Coś by się pewnie znalazło… - rzuciła, unosząc brwi - paintball? Kluby z tańcem? Nocne przebieżki? Nocne siłownie? - okej, nie wiedziała co prawda co z tego jest w pobliżu, ale chciała rzucić jakąś propozycją i dowiedzieć się czegoś o mężczyźnie. Zamiast pytania wprost - poruszanie dziwnych tematów. I miała nadzieję, że Benedict Osbourne podłapie jej rytm.
- I Twój jest który? - zapytała zaciekawiona. I przez moment pomyślała o tym, czemu ona tu jest? Czy chciała zapomnieć? Bardziej odwrócić swoją uwagę, ale nie zamierzała tak od razu wszystkiego mężczyźnie zdradzać.
- A co z ludźmi, którzy przychodzą, bo lubią być tu sami ze sobą? - zapytała prowokacyjnie, chociaż podejrzewała, że i tacy ludzie tutaj są. Psychologia jest w końcu pełna różnych furtek, okien i możliwości.
- I od razu stawiasz na pozycję obronną, z nutą ataku w moją stronę? - rzuciła z rozbawieniem, bo jego słowa zdecydowanie były oceniające. Nie dotknęły jej jakoś specjalnie, ale wciąż, to był pewien osąd wydany na dzień dobry. Chociaż może powinna się obrazić, skoro tak od razu zakładał jak wyglądało jej życie, ale chyba nie należała do tego typu kobiet po prostu.
patriotyczna dusza
-
ODPOWIEDZ