tancerz i choreograf — lorne bay
30 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
You’ve mistaken the stars reflected on the surface of the lake at night for the heavens
-To, jaki mamy drink dnia? Bloody Miles i Vandernerg Spritz?- zagaił na powitanie z krzywym uśmieszkiem wymalowanym na pogodnej twarzy. Wiedział, że brat ostatnimi czasy praktycznie nie wyściubia nosa z baru, tak więc postanowił zrobić z tego użytek. W końcu, kto cię lepiej wysłucha jeśli nie barman? A jeśli dodatkowo pełni też rolę prywatnego powiernika w postaci starszego brata? Wygrywasz podwójnie! -Nagrałem Ci się na pocztę pracusiu.- zaczął, nie do końca pewien czy faktycznie tak się stało . Wszakże Marlon i technologia nie zawsze szły w parze. Gdyby nie chęć bycia na bieżąco z tanecznym światkiem, najpewniej pozostałby wierny ukochanej cegłówce Nokii 3310, która towarzyszyła mu dzielnie podczas hulaszczych młodzieńczych lat.
Miles Vanderberg
ambitny krab
-
barman — Moonlight
32 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Z wykształcenia ratownik medyczny, ale wyrzuty sumienia nie pozwalają mu pracować w zawodzie. Obecnie dorabia jako barman w Moonlight i nie potrafi rozgryźć swoich uczuć do Violet, mimo, że planuje przyszłość ze swoją ukochaną, Malią.
fourteen

Mieszkanie u swojej dziewczyny nie było niczym złym, o ile następnego dnia miało się wolne i można było leniuchować w łóżku przez kolejne kilkanaście godzin i czekać, aż skończy zmianę. Nieco gorzej było, gdy na Milesa czekała zmiana w Moonlight, która wymagała od niego świeżości umysłu, koncentracji i spostrzegawczości, z którą niekoniecznie dzisiejszego dnia sobie radził, bowiem od dobrych paru dni nie sypiał za dobrze. Absolutnie nie było w tym nic złego, po prostu jego czas na sen był mocno okrojony, gdy Layla pojawiała się w zasięgu jego dłoni, kładąc się z nim pod jedną pościelą i mrucząc mu nieprzyzwoite rzeczy do ucha. Zdawać by się mogło, że nadrabiali zaległości za cały stracony miesiąc, kiedy w biegu wymieniali całusy, stawiali na krótkie lunche, a potem uciekali do swoich obowiązków. Teraz mieli więcej czasu, na dodatek Miles każdego poranka budził się u boku swojej ukochanej i.. było to idealnym odwracaniem uwagi od problemów związanych ze współlokatorami, a konkretniej — od tematu Violet Swan; dziewczyny, która pojawiała się mu w snach częściej, niżeliby tego chciał i która właśnie miała zniknąć z jego codzienności na dobre. Data jej wyjazdu zbliżała się nieuchronnie, przez co nawet jego miłosna sielanka nie pomagała mu w utrzymaniu humoru.
Na szczęście nie przyszło mu stać za barem na nocce, a o tej godzinie nie zaglądało do lokalu wiele osób — tylko Ci, którzy akurat mieli przerwę w robocie, potrzebowali szybkiego shota i szybkiej spowiedzi u ich ulubionego barmana, dlatego też Vanderberg ograniczał się do pojedynczych uśmiechów i pilnowania, by nikt niewłaściwy nie pojawił się w drzwiach baru. Och, jaka była to ulga, gdy nie musiał już udawać, kiedy przyszło mu samotnie stać za barem i wycierać szklanki! 

Marlona nie trudno było dostrzec, gdy szedł ku niemu żwawym krokiem w na wpół pustym lokalu. Machnął ku niemu dłonią i chwycił ścierkę, by przyjechać nią po blacie i tym samym przygotować względnie czyste miejsce do picia dla swojego brata.
— Bloody Miles, ha! Powinieneś mnie zobaczyć parę dni temu — prycha cicho ze śmiechem, wskazując na znikające już siniaki — tuż pod prawym okiem i na wciąż obolałej szczęce. Nie wspominając o nosie, ale ten na szczęście nie był złamany, więc nie było czym się chwalić. — Wiem, przepraszam. Byłem trochę zajęty — wzdycha ciężko, odrzucając ścierkę gdzieś w kąt. — To co zwykle? Czy mam Ci rzeczywiście polecić drink dnia? Tylko uważaj, bo to coś na wzór damskiego Cosmopolitana — nie, żeby drink był zły, aczkolwiek Vanderberg uważał, że mężczyznom nie przystoi pić damskich drinków, tak samo jak dziwny dla niego był widok kobiety siedzącej nad szklanką whisky. Może i miał dziwne podejście do świata, a może to przez lata obserwacji zza baru — tak czy siak, stawia przed mężczyzną dwie szklanki, gotowe na spełnienie jego życzenia.

Marlon Vanderberg
przyjazna koala
naleśnik puchaty
tancerz i choreograf — lorne bay
30 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
You’ve mistaken the stars reflected on the surface of the lake at night for the heavens
Życie uczuciowe Marlona z pewnością nie było, choć w połowie tak rozwinięte jak to, co na przestrzeni ostatnich tygodni przeżywał jego starszy brat. Rozsądne byłoby stwierdzenie, w myśl którego w życiu Marlona ostatnimi czasy liczyła się tylko i wyłącznie praca. Czy mu to doskwierało? Trudno powiedzieć, tak po prawdzie gdzieś w środku pogodził się z tym, że póki co miłość wprost z filmowych klatek nie jest mu pisana. W związku z tym, palety tych jakże barwnych uniesień szukał w tańcu, w ruchach tak pięknych jak i kojących jego serce.
Do barów z resztą także nie zaglądał zbyt często. Preferował zdecydowanie, sączenie trunków w czterech ścianach, wyjątek uczynniając w zasadzie tylko dla lokalu Milesa. Mimo iż był poza domem to w pewnym sensie, wciąż czuł się tu swojsko i spokojnie, jak gdyby w obecności brata, postronni biesiadnicy nie mieli prawa zmącić jego niezachwianego dotychczas spokoju.
-O, cholera! Co tym razem nawywijałeś?- dopytał, gdy momentalnie drwiący uśmieszek zszedł z jego twarzy. W jednej krótkiej chwili ogarnęło go najprawdziwsze zaniepokojenie, które jednak było czymś całkiem naturalnym w przypadku Vanderberga. Rodzina była jego słabym punktem, czymś, co bez dwóch zdań pochłaniało jego uwagę, wydobywając ze skrytego Marlona uczucia w najjaskrawszych z możliwych barw. Widząc siniaki, naturalnie zaniepokoił się, być może bardziej niż było to wskazane. Było to jednak skutkiem wszystkich życiowych perturbacji, które miał poza sobą rodzeństwo. Chroniczny brak czasu, na który cierpieli, zdecydowanie nie ułatwiał z resztą sprawy.
-Jasne, rozumiem. Sam mam ostatnio sporo na głowie.- dodał po chwili, jak gdyby sam przed sobą chciał utwierdzić się w przekonaniu, o tym, iż faktycznie w jego życiu również dzieje się coś godnego uwagi. Nie zamierzał jednak robić bratu wyrzutów, gdyż mimo wszystko zdawał sobie sprawę, że nie jest pępkiem świata i życie Milesa nie kręci, a wręcz nie powinno się kręcić, wokół młodszego i nieco wycofanego społecznie brata. -Drink dnia oczywiście, jak mógłbym pozbawić się okazji wykazania się barmańskimi umiejętnościami.- zaśmiał się, bo zasadniczo nigdy nie miał głowy do mocnego alkoholu. Nienawidził wódki, a inne mocniejsze trunki spożywał tylko od wielkiego dzwonu, gdy w towarzystwie polewano tylko tego typu specjały. Żaden więc z niego koneser, gdyż na dział z alkoholem wstępował tylko w poszukiwaniu wytrawnego wina do obiadu.
Miles Vanderberg
ambitny krab
-
barman — Moonlight
32 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Z wykształcenia ratownik medyczny, ale wyrzuty sumienia nie pozwalają mu pracować w zawodzie. Obecnie dorabia jako barman w Moonlight i nie potrafi rozgryźć swoich uczuć do Violet, mimo, że planuje przyszłość ze swoją ukochaną, Malią.
Spowiadanie się swojemu bratu było na swój sposób kojące. Doceniał, że jako jedyny nie odwrócił się od niego po tragicznym wydarzeniu, że wyszedł mu naprzeciw, stawiając czoła ich przeszłości i wciąż był mu przyjacielem — kimś do kogo zwierzanie się ze swoich problemów i rozterek miłosnych było rzeczą normalną, a i Marlon mógł liczyć na pomoc ze strony Milesa, gdyby przyszło mu zmierzyć się z czymś niebanalnym, jak powiedzmy złamane serce. Spotykali się dość często, czasami nie informując się o wizycie tego drugiego. Po prostu, młodszy Vanderberg wbijał do Moonlight na kieliszek czegoś mocniejszego, albo ten starszy odwiedzał go w jego mieszkaniu z sześciopakiem w dłoni i jakoś się dogadywali. Nie potrzebowali zbyt wielu słów; często spędzali ze sobą czas, jedynie początkowo wymieniając zdania, a potem wspólnie milczeli, bądź razem grali na konsoli czy zajmowali się swoimi rzeczami. Tak jak kiedyś, w rodzinnych czterech ścianach, tak bardzo teraz Milesowi obcych.
— Przyjebałem Deanowi — stwierdza rzeczowo, łapiąc za kolejną szklankę, byle tylko zająć czymś ręce i byle mężczyzna nie zorientował się, jak bardzo zaczynają mu się trząść z nadmiaru wciąż świeżych emocji. Czy było warto o tym wspominać? Być może Marlon znał sposób jak pozbyć się tych dwójki szaleńców z myśli i wrócić na stare śmieci? Dlatego też wzdycha, niemalże niechętnie kontynuując — Mamy nową współlokatorkę, Violet. Wspominałem Ci już pewnie o niej. Ona… — tu waha się, czując niemalże ból przy kolejnych wyrazach, tłoczących się w jego ustach, gotowych wręcz do wyznań — Chyba spała z Deanem. Chyba coś pomiędzy nimi jest.
Chyba go kocha.
Ale tego już nie jest w stanie wypowiedzieć, przynajmniej nie na głos. Zamiast tego zaczyna zaciekle pucować naczynie, zbliżając ją do oczu, by wychwycić nawet najmniejszy zaciek — tak bardzo nie potrafi w tym momencie spojrzeć bratu w oczy. Byli rodzeństwem, w ich żyłach toczyła się jedna krew, to oczywiste, że niemal od razu prześwietli go na wylot.
— Dużo na głowie? — podłapuje temat, wreszcie zerkając w jego stronę. — Co się dzieje? Opowiadaj.
Również dla Milesa rodzina była wszystkim. Nic więc dziwnego, że na wieść o nowej dawcę informacji z życia braciszka zareagował nieco przesadnie, nazbyt gorliwie. Nie przestając spuszczać z niego wzroku, czekając zarazem na porcję zwierzeń, zaczyna przygotowywać drink, wlewając poszczególne kolorowe trunki do kieliszka. Ostatecznie jednak zmuszony jest zająć się należycie drinkiem, chwyta więc za shaker, po czym zaczyna przewracać nim na różne strony, by zmieszać całą zawartość.

Marlon Vanderberg
przyjazna koala
naleśnik puchaty
tancerz i choreograf — lorne bay
30 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
You’ve mistaken the stars reflected on the surface of the lake at night for the heavens
Tragedia, po której to czarne chmury na długo zawisły nad rodziną Vanderbergów, wstrząsnęła także Marlonem. Każde z nich przeżywało jednak żałobę na swój sposób. Mimo rozdzierającego serce bólu Marlon był jednak ostatnim w kwestii osądzania i szukania winnego w tak dramatycznej sytuacji. Owszem, prościej byłoby mu uporać się ze stratą, gdyby winna temu zdarzeniu była konkretna osoba, ktoś, kogo mógłby znienawidzić z całego serca, ktoś, komu mógłby złorzeczyć do grobowej deski. To z całą pewnością w jakimś stopniu pomogłoby mu dać upust tej całej złości i frustracji. Z tym że nie mógł pozwolić sobie na ten dość specyficzny luksu. A nawet, gdyby pokusił się o swoiste palenie czarownic, to brat byłby ostatnim, którego mógłby obwinić za kogokolwiek. Był ofiarą tego tragicznego dnia jak cała reszta rodziny. Nawet jeśli nie każdy potrafił lub chciał w to wierzyć.
-Och, okej.-wydusił z siebie, nieco nieobecnym tonem. Potrzebował dłuższej chwili, by jakoś poukładać sobie to wszystko głowie. Nie wiedział zbyt wiele o Deanie, poza tym, że z jego bratem stanowili duet naprawdę bliskich przyjaciół. Przyjaciół, którzy z całą pewnością nie laliby się po gębach z byle powodu, w sytuacji, w której grę wchodziłaby zwykła błahostka. Coś było nie tak. - Przespał się ze współlokatorką. Co najwyraźniej martwi cię zdecydowanie bardziej, niż chciałbyś to przyznać, Miles.- zauważył, spokojnie dobierając słowa. Gdy po chwili dodał dwa do dwóch, zdawał się jeszcze bardziej zmartwiony dokonanym odkryciem. Widział, że w Milesie emocje wręcz buzowały, wydawał się wściekły rozżalony i jakby zawiedziony. Wszystko to miałoby dla Marlona dużo więcej sensu, gdyby nie fakt istnienia Layli. Ta cała rozpacz, był zdecydowanie nieadekwatną w przypadku osoby, która zgodnie z informacjami posiadanymi przez Marlona, od dłuższego czasu pozostawała częścią jakże szczęśliwego związku. -Jak Layla?- zapytał, zasadniczo w celu sprowadzenia brata na ziemię. Chciał przede wszystkim jego szczęścia i w zasadzie tylko to się dla niego liczyło, ale nie da się ukryć, że coś mu tutaj nie grało. Jednak, odkąd poznał partnerkę brata, nie krył sympatii, którą obdarzył ją w dość krótkim czasie. Była radosna, energiczna i niezwykle sympatyczna. Idealny materiał na bratową, zwłaszcza że zgodnie z obserwacjami Marlona, sprawiała, że starszy Vanderbeg był szczęśliwy jak nigdy.
-Po staremu. Przygotowujemy się do nowego spektaklu, a poza tym zająłem się opracowaniem choreografii do występów planowanych na początek grudnia. Praktycznie nie wychodzę z Art Center, ale nie narzekam.- stwierdził po chwili, poddając dokładniej analizie swoje ostatnie poczynania. Praca i tylko praca, ale zdawał sobie sprawę, że taka odpowiedź w żadnym stopniu nie zaskoczy Milesa, który przecież znał go nie od dziś.

Miles Vanderberg
ambitny krab
-
barman — Moonlight
32 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Z wykształcenia ratownik medyczny, ale wyrzuty sumienia nie pozwalają mu pracować w zawodzie. Obecnie dorabia jako barman w Moonlight i nie potrafi rozgryźć swoich uczuć do Violet, mimo, że planuje przyszłość ze swoją ukochaną, Malią.
Rozmowy o uczuciach nigdy nie były łatwe, tym bardziej w wykonaniu ich rodziny. Ani Miles, ani Marlon, ani Yarka nie potrafili o nich mówić i zawsze motali się w słowach, wybierając najgorsze możliwe decyzje, których później przyszłoby im żałować. Oczywiście, każde z nich było zupełnie inne, ich charaktery nie zawsze ze sobą grały, ale przynajmniej pod tym względem byli podobni.
I tym razem Milesowi nie na rękę opowiadać o tym co zaszło w jego mieszkaniu; w duchu upomina się jednak, że to Marlon, że nic takiego się nie stanie, jeśli się otworzy i porozmawia z nim jak człowiek z człowiekiem, a nie będzie rzucać półsłówkami. Z zaciekawieniem zerka na niego, spodziewając się nieco innej reakcji — mężczyzna wygląda, jakby rzeczywiście przetrawiał informacje. Niemal czuł jego procesy myślowe; to jak łączy kropki w myślach, by zaraz ogłosić werdykt, który… No cóż, nie odbiegał zbytnio od prawdy.
— Tak, sam nie wiem czemu — przyznaje niechętnie i już zagląda pod barek, by znaleźć świeżą pomarańczę, i tym samym, ukryć swoje zażenowanie. Czyżby naprawdę był takim psem ogrodnika? Nie powinno go to obchodzić, w końcu miał piękną dziewczynę, a tamta dwójka była singlami i na dodatek pałali do siebie sympatią. Czy miał być tym, który stanie na drodze ku szczęściu swojego najlepszego przyjaciela? Marlon po raz kolejny zdaje się czytać mu w myślach. Prostuje się, sięga po nóż i jednym szybkim cięciem przepoławia owoc na pół. — Doskonale. Jest cudowna jak zawsze, choć nie ukrywam, że czuję delikatną presję. Mam wrażenie, że jakby mogła, to sama wyskoczyłaby z pierścionkiem. No i na dodatek, chce bym zostawił tamtym mieszkanie, a sam przeniósł się do niej — nim brat, zdoła cokolwiek powiedzieć, wyciąga w jego kierunku nóż (nie grozi mu, absolutnie), jakby chciał zaznaczyć punkt — I nie, to nie jest dobry pomysł. To jest fatalny pomysł. Sam nie wiem, co mnie ugryzło, ale kurwa, nie mogę znieść myśli o tym, że Violet miałaby wybrać jego.
Stało się, wyrzucił to z siebie. Poirytowany swoimi słowami, wrzuca ostrze do zlewu, wylewa zawartość shakera do przygotowanej wcześniej szklanki i zabiera się za dekorację drinka, tym samym uważnie słuchając brata. Co prawda, liczył na jakieś pikantniejsze newsy, ale te też się nadadzą.
— Najważniejsze, że robisz to co kochasz i robota nie jest dla Ciebie męczarnią — sam nie mógł tego powiedzieć o swoim zawodzie, w końcu porzucił swoją wymarzoną pracę kilka lat temu. — A masz czas chociaż na jakieś randki? — próbuje wypytać, na swój sposób delikatnie. Dawno nie słyszał, by w życiu jego brata zawitał ktoś specjalny. Może tym razem mógł zaskoczyć Milesa?

Marlon Vanderberg
przyjazna koala
naleśnik puchaty
ODPOWIEDZ