ja tu tylko sprzątam — forum
626 yo — 1 cm
Awatar użytkownika
about
ohana means family
Nie wiedziała, jak odpowiedzieć na pytania Poppy. Zamarła, z dłonią wciąż obejmującą nadgarstek dziewczyny i wlepionym w jej twarz nieco zagubionym, desperackim spojrzeniem. Czy wszystko było w porządku? Oczywiście, że nie, ale czy kiedykolwiek było? Życie Marlee od samego jego początku było porażką, jakimś ponurym żartem, z przebłyskami tylko dobrych wspomnień, z których coraz więcej w ostatnim czasie blakło, traciło na resztkach pozytywnych emocji. Czy pamiętała jeszcze, jak Nellie potrafiła ją rozbawić? Jak się czuła, gdy ze zwykłego spaceru po zakupy potrafiła stworzyć niesamowitą wycieczkę i przygodę? Jak jej broniła, chroniła, kochała? Czy pamiętała jeszcze tę dumę, która ją rozpierała za każdym razem, gdy opowiadała o swojej starszej siostrze? Te wyrzuty sumienia po każdej głupiej kłótni, bo przecież z nią jedną kłócić się nie powinna? Czy pamiętała całą tę miłość i podziw, i bliskość, i... szczęście? Właśnie zdawała sobie powoli sprawę z tego, że nie... Czy to samo miało się stać z resztą jej pozytywnych wspomnień? Tych z Cecily? Może także Poppy?
- Ja tylko próbuję zrozumieć... - zaczęła, żałując, że nie rozegrała tego nieco inaczej. W sposób, który nie wzbudziłby w Weasley takiego zaciekawienia. Ale było już za późno. Chciała już tylko usłyszeć odpowiedź na swoje pytania, a potem szybko zniknąć. Najlepiej tak zupełnie.
Jak szybko zaczęła, tak szybko urwała, wcale nie wiedząc, jak te wszystkie emocje, pragnienia i niepewność ubrać w słowa. Może jak już zrozumie... - Po prostu odpowiedz - jęknęła więc jeszcze błagalnie, powoli wyplatając nadgarstek Poppy ze swojego uścisku. Niepewnie i ze strachem, że dziewczyna jednak ucieknie i pozostawi ją bez rozwiązania. - Odpowiedz i zostawię cię w spokoju. Więcej cię nie zaczepię, nie zagadam, nie wyciągnę na parkiet... - obiecała szybko, myśląc że właśnie tym coś zdziała. Że właśnie tego Poppy od niej oczekiwała. Że tego chciała. Spokoju... od Marlee.

poppy weasley
sumienny żółwik
ejmi
brak multikont
instruktorka plastyki — dom kultury
21 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Jest instruktorką plastyki w domu kultury. Jako dziecko straciła rodziców i od tamtego momentu opiekuje się nią ciotka. Nie poszła na uniwerek, próbuje ogarnąć życie miłosne i dorosłość.
Przyglądała jej się w skupieniu, oczekując jakiegokolwiek słowa zapewnienia, które uspokoiłoby ją w tym momencie i zapewniło, że Marlee nie przechodzi jakiegoś stadium załamania. Wolała myśleć, że z Marlee wszystko jest w porządku – że pewnie zabawia się teraz kosztem kogoś innego albo wręcz przeciwnie; zabawia się z kimś, kto faktycznie jest tego świadomy i dobrowolnie przystał na taki układ. Ktoś, kto od początku rozumiał ten układ, a nie tak jak w jej przypadku, kiedy nie rozumiała kompletnie niczego.
Popatrzyła na nią z widocznym zapytaniem w jej spojrzeniu, próbując zmusić ją swoimi oczętami, by kontynuowała i powiedziała, co tak usilnie próbuje zrozumieć. Poppy nawet przemknęło przez myśl, że ponownie daje się zwodzić. I tylko westchnęła ciężko, bo trochę już miała dosyć siebie, dosyć miała też Doherty i całej tej rozmowy, której celu kompletnie nie rozumiała. Potrząsnęła ze zrezygnowaniem głową. – Nie umiem tego wytłumaczyć. Przecież wiesz, jak to jest. A może właśnie nie wiesz? – zapytała z rozgoryczeniem i spojrzała na nią poważnie. Nawet w jej głowie zabrzmiało to nieco opryskliwie i okrutnie, ale tak naprawdę Poppy wcale nie chciała jej zranić. – Po prostu w jednym momencie stałaś się kimś, za kim wskoczyłabym w ogień. Bo dawałaś mi siłę, odwagę i wsparcie. I jakoś tak przy tobie zawsze chciałam sobie rzucać wyzwania. I jest coś w tobie, że przyciągasz ludzi, a ja chciałam przy tobie zostać, i chciałam oddać ci to samo, co dawałaś mi albo i więcej – wyjaśniła lekko zirytowana, że naprawdę wypowiada takie banały, ale nie potrafiła tego inaczej wytłumaczyć. Co też jej powiedziała. – Nie potrafię tego wyjaśnić. Zakochałam się w tobie wtedy po prostu, pomimo twoich wad i zalet – oznajmiła i poczuła się tylko znacznie gorzej. Ckliwie do bólu i zdecydowała, że czas najwyższy, by wywinąć się z tej głupiej sytuacji. – Muszę iść – powiedziała tylko i szybko, naprawdę szybko odeszła, nie chcąc już dłużej spoglądać w oczy Marlee Doherty , które mówiły jej chyba więcej niżby chciała.

/ dziękuję za grę [zt] <3
sumienny żółwik
anu
ODPOWIEDZ