doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
Zoya miała trochę inne doświadczenia z wujkiem niż William. Nie burzyła jednak jego poglądów. Wiedziała, że ich wuj nie był ani dobrym szefem, ani jak się później okazało, człowiekiem. Zoya sama nie wiedziała czy bardziej nienawidziła jego, czy siebie, że chcąc nie chcąc się do niego upodobniła. - Ja nawet nie gotuje, a mam swoją zmywarkę - wywróciła oczami. Zoya często jednak miewała gości jak się okazało, więc dużo szklanek i talerzy jej schodziło. Pewnie niedługo będzie musiała dokupować jak zacznie rzucać zastawą w Logana.
- Wiem, że nie - dlatego tak to ujęła! Ona też, by nie chciała słuchać o życiu seksualnym swojego brata, a czasem niestety było blisko, bo jednak kumplowała się z jego żoną i wiele razy musiała zatykać uszy i robić głośne "NIE SŁYSZE NIC NIE SŁYSZE". Niektóre rzeczy powinny zostać nieusłyszane. - Wiem, że to nie jest dobra decyzja i, że na sto procent skomplikuje mi życie w pracy, ale czy mi to w czymś przeszkadza? Nie. I tak nie może mnie zwolnić - prychnęła, bo niech, by tylko Logan spróbował to dostałby sprawę sądową o molestowanie pracownic i zwalnianie ich jak powiedzą "nie". Całe szczęście Zoya znała Blackwella już długo i wiedziała, że nie należy do tego typu ludzi i nawet gdyby teraz przestali się ze sobą widywać to mogliby na spokojnie zachować profesjonalną relację. Taką przynajmniej miała Zoya nadzieję.
- Był - jezu Zoya miała cholerną nadzieję, że to słowo w przypadku ich relacji i całego kontekstu jest dalej aktualne. - Ale już nie jest, zerwali - powiedziała i wywróciła oczami. - Tak mi przynajmniej powiedział i mam nadzieję, ze to do jasnej cholery jest prawda, bo jak nie to nie wypadam wtedy najlepiej - przyznała się bratu, bo w sumie czemu nie. Miała swoje rozterki i wiedziała, że po drodze popełniła kilka bardzo głupich błędów, nawet by się nie zdziwiła gdyby świat się teraz na niej za to mścił.
- Oczywiście, że tak... biegam codziennie, to mógłby biegać ze mną, więc miałby ruch - powiedziała, bo akurat Zoya była bardzo aktywnym osobnikiem. Praktycznie każdego rana biegała czy to po plaży, czy po okolicznych lasach, czy co tam w okolicy jest. - Dałabym sobie radę - oczywiście, że tak. Musiałaby. Miałąby przynajmniej wymówkę przed tym, by brać nadgodziny... w momencie, w którym jej życie w pracy, by się skomplikowało.

william henderson
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
właściciel szkoły nurków — i nurek ratownik
33 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Współwłaściciel szkoły nurkowania, nurek-ratownik, a do tego szuka nowych kłopotów w życiu.
Will nic nie mógł poradzić na rzeczy, których nie wiedział. Mimo że tak często nurkował w głębiny, nie spotkał tam żadnej Ursuli, która zaoferowałaby mu jakąś magiczną szklaną kulę albo muszlę, żeby wiedział to, czego wiedzieć nie powinien. W ogóle nie spotykał tam magicznych stworzeń, więc… więc nie wierzył w nic takiego. W ludzi też coraz mniej wierzył, więc to chyba miało sens, że i siostra go okłamywała.
- Tak, myślę że jest sporo zadań w którym ci to będzie przeszkadzać... - mruknął, przechylając lekko głowę w bok i wzdychając sobie. Nie, nie zamierzał jej robić wykładów, po prostu zauważył fakt, że seks wszystko komplikował, w pracy i w życiu. I Will po prostu nie widział sensu w komplikowaniu sobie w ten sposób pracy, którą przecież lubiła… ale cóż, to nie było jego życie, więc i komplikacje nie były jego. A Zoya zawsze miała drugą pracę, tutaj.
- No… a czego się spodziewałaś? Zrobił z Ciebie dziewczynę na pocieszenie, jak chcesz się przejmować tym jak to wygląda, mogłaś zacząć od tego - zauważył z rozbawieniem, bo rozbawiło go jak chwile wcześniej się zachowywała jakby niczego nie żałowała, a teraz jakby trochę jednak żałowała.
- Jedno bieganie dziennie to za mało dla psa - zauważył, przechylając lekko głowę - psy potrzebują uwagi i towarzystwa, a duże psy duż ruchu - zauważył - Może weź jakiegoś na próbę, z jakiejś fundacji czy czegoś, a jak nie będziesz miała czasu i będziesz miała dość obsikanych dywanów, to go zwrócisz - zaproponowała. Zawsze to lepsze niż porzucenie psa. No i zostawił ją z taką i nie tylko taką rozkminą, bo i tak skończyli jedzenie i trzeba było wracać do pracy. Telefony i obowiązki nie śpią, prawda!

/zt x2
happy halloween
-
właściciel szkoły nurków — i nurek ratownik
33 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Współwłaściciel szkoły nurkowania, nurek-ratownik, a do tego szuka nowych kłopotów w życiu.
#25

Will chyba potrzebował czegoś nowego w swoim życiu. Czegoś nowego i dobrego. Bo… no sam nie wiedział, okej? Sam nie wiedział ale nie chciał się dowiedzieć. Nie był na to gotowy, nie miał też na to po prostu jebanej siły. Po tym całym rollercoasterze z Prim, zaczynając od nagłego telefonu ze szpitala po jej próbie samobójczej, aż po jej wyjazd z miasta prawie nie sypiał, przestał pracować i głównie pił, ,zamiast mierzyć się z emocjami. Niewiele jadł, prawie nie spał, wyżywał się na co drugiej spotkanej osobie i generalnie trochę był wrednym frajerem. I w tym wszystkim była też Gin, którą traktował absolutnie najgorzej, ale z niczym nie miał się sił mierzyć już teraz. Taki miał system, już od dzieciństwa, od śmierci jego rodziców. Zginęli nagle, a on ani wtedy, ani później nie nauczył się handlować ze swoimi emocjami i tym co przeżył. Później wybierał sobie nieodpowiednie partnerki, a karma i wszechświat chyba się zgadzał z nim, że nie powinien nigdy się w związki pakować. Na pewno dość dobitnie mu pokazał, że nie powinien być ojcem. Więc tak, Will myślał o sobie same złe rzeczy, nie potrafił z niczym handlować, a wręcz ani trochę nie chciał. A na takie chwile najlepszy jest jakiś projekt, nie? Póki co nie chciał zajmować się firmą z dwóch powodów, po pierwsze wszystko było w rękach Zoyi, która sobie świetnie radziła i nie chciał nadepnąć jej na odcisk. Była bardzo pomocna przez ostatnie miesiące i niesamowicie się cieszył, że miał taką twardą i ogarniętą siostrę. A po drugie nie wiedział, czy ma już do tego głowę i serce. To samo zresztą z nurkowaniem, kiedy ktoś w okolicy zaginął. Wciąż ignorował telefony i nie wiedział, czy dałby radę to zrobić... nie teraz, kiedy widział własną żonę ledwo żywej na łóżku szpitalnym.... ten widok prześladował go w koszmarach, które miewał zbyt często. Więc tak, był w kropce, a na takie chwile dobrze jest znaleźć kogoś, kto jest w podobnej. I właśnie dlatego był na basenie i czekał, aż Othello do niego dołączy. Miał też flaszkę i pomysł na to, co dobrego może zrobić. Dlatego kiedy mężczyzna zjawił się na terenie placówki, uniósł brwi. - Mam nadzieję że wziąłeś mój sms na serio imasz pod spodem jakieś kąpielówki - rzucił, a potem pokazał mu flaszkę, żeby się nie martwił, że nie ma tutaj niczego na odwagę! Niby się nie powinno pływać pod wpływem, ale Will zabierał go do dziecięcego baseniku. Przy nim właśnie stali, a tam było niemal niemożliwe utopienie się.
happy halloween
-
(pijany) psychiatra — cairns hospital
44 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
My beer drunk soul is sadder than all the dead Christmas trees of the world.
Co noc odwiedzała go Helena. Przeważnie stali razem na pomoście, wpatrywali w czarne chmury majaczące na horyzoncie, bezpieczni w tej swojej małej bańce. A potem nagle uświadamiał sobie, że wcale jej nie trzyma — znikało ciepło jej dłoni, bliskość rozgrzanego ciała. Zaczynał jej szukać, wzywał imię utkane ze wspomnień, mknąc przestarzałymi deskami. I w końcu dostrzegał tę kruchą sylwetkę w rozszalałej toni, desperacko proszącą o pomoc. Ale Othello uratować jej nie potrafił. Stał i patrzył jak umiera, jak pochłaniają ją fale, jak ciało roztrzaskuje się o skały. Nim niknęła mu z oczu na zawsze, poprzez łzy wykrzykiwała, że to jego wina. I że kiedyś za to zapłaci.
Budził się zlany potem, prawdopodobnie z gorączką; chwytał dłonią pod szafkę nocną i napotykał pustkę. Winna stać tam jednak butelka wódki, a on nazbyt senny nie potrafił sobie jeszcze przypomnieć, że przecież już nie pije. Przeszukiwał więc cały dom, pozwalając na to, by rzeczywistość sama go odnajdywała — rozwalona wątroba, leki, terapia. Spotkanie kobiety, która łudząco przypominała Helenę. Chęć zakończenia związku, który stał się nazbyt toksyczny. Przeklinając głośno słabości swego ciała dziękował sobie za to, że utrzymał jakoś posadę w szpitalu — bez pracy z całą pewnością by oszalał. Do niedawna nie sądził nawet, że ma szczególny problem z alkoholem; pewność, że będzie w stanie przestać, jeśli tylko odczuje taką potrzebę dodawała mu zawsze wigoru. Tymczasem był więźniem swego uzależnienia, a to wymagało podjęcia specjalnych działań — zapisał się do grupy anonimowych alkoholików. Dni mijały mu więc na nienawiści do siebie i świata, tak więc dość blisko stał uczuciami do tego, co przeżywał William. William, o którym zapomniał. Z którym ugadał się na te pieprzone lekcje pływania, stwierdzając w tamtej chwili, że jak się ma lat czterdzieści, to nie można już zasłaniać się jakimiś abstrakcyjnymi fobiami. Początkowo chciał odwołać wszystko przez telefon, ale nie sądził by musieli w ogóle rezygnować ze spotkania. Po prostu pływać nie chciał, to wszystko. Przed wyjściem do pracy spakował jednak do plecaka ręcznik i kąpielówki, gdyby jednak odwaga miała wrócić. Nie wróciła. Po pożegnaniu ostatniego pacjenta udał się jednak do odpowiedniego budynku, powtarzając sobie, że jest słabym i żałosnym człowiekiem.
Wiesz, to chyba jednak nie jest dobry pomysł — mruknął, kurczowo trzymając ramię plecaka przewieszonego na prawym boku. Wyglądał i brzmiał dużo gorzej, niż przed tygodniem — niesamowite było to, że jak dotąd to właśnie alkohol trzymał go przy życiu. Alkohol, który zajaśniał mu właśnie przed oczyma, a on, cholera, nie potrafił przypomnieć sobie lekcji ze spotkań AA. — No ale tutaj się chyba nie utopię — dodał po chwili, bacznie przyglądając się niewielkiemu zbiornikowi. Oszukiwał i tak znacznie, bo basen nie był wcale przerażający — to oceanu się bał — ale nikt nie musiał o tym wiedzieć.

william henderson
właściciel szkoły nurków — i nurek ratownik
33 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Współwłaściciel szkoły nurkowania, nurek-ratownik, a do tego szuka nowych kłopotów w życiu.
William wiedział co nieco o takich horrorach z topielcami. Tyle że w jego własnych pojawiały się najczęściej topiące się dzieci, bo to właśnie one odbijały się największym piętnem na jego biednej psychice. Ale hej, ktoś musi to robić. Ktoś musi schodzić pod wodę i szukać tych ciał, zanim prąd je porwie nie wiadomo jak daleko… albo jakieś zwierzęta i woda pozbawią tych ludzi charakterystycznych dla nich rys twarzy i tych wszystkich drobnych detali, bez których rodzina nie będzie w stanie ich rozpoznać. Kiedy przyjdzie ten najgorszy dzień w życiu i trzeba będzie ich zidentyfikować w kostnicy… chociaż chyba to mimo wszystkie lepsze, niż wieczna niewiadoma co się z tą osobą stało, czy może się nie uratowała albo… czy nie trafiła na jeszcze gorszy los, niż woda wypełniająca płuca. A on miał wyjątkowy talent żeby te ciała odnajdywać. Prowadziła go jakaś intuicja… kto wie, może w poprzednim życiu był psem policyjnym? Albo tym szczurem, który znajduje na polu minowym bomby? Kto wie.
Wracając jednak, był specem od topielców i wiedział dość dobrze, kiedy człowieka można uratować, a kiedy nie. A ciało wpadające na skały niestety kwalifikowało się do tej drugiej kategorii. I nawet jak człowiek bardzo chciał, niewiele mógł zrobić. A kwestia tego jak bardzo heroiczne jest skakanie za tą osobą i ginięcie razem jest kwestią sporną. W końcu Rose mogła pilnować, żeby Jack nie zasnął, a Romeo dłużej wygłaszać swoją przemowę i zobaczyć, jak Julia się budzi. Czasami trzeba zaufać przeznaczeniu, a czasami trochę mu pomóc i mieć nadzieję. Ale w snach nie chodziło o nadzieję. Bo w snach marzenia i lęki mieszały się z podświadomością i podpowiadały człowiekowi to i owo. A czasem po prostu utrudniały sen, co wydaje się trochę irracjonalne. Ciało powinno dążyć do wypoczynku i jak najdłuższej regeneracji w trakcie snu, więc traumatyczne sny, które człowieka nagle wyrywają z łóżka w przerażeniu po prostu biologicznie nie mają sensu. A jednak dręczyły zarówno Williama, jak i Othella.
- Nie zachowuj się jak kurczak. Chyba potrzebuję jakiegoś zajęcia, a to wygląda jak dobre zajęcie - podsumował, bo cóż, zawsze to jakiś powrót do jego starego świata, nie? Tego od którego się dość mocno odciął przez ostatnie miesiące, zostawiając sprawy szkoły na głowie Zoyi, a telefony od innych nurków na wyciszeniu. I jasne, wszyscy wszystko rozumieli, ale Will dobrze wiedział, że siedzenie w domu, chlanie i pogrążanie się w depresji nie było dla niego dobre. Po prostu nie. - Te najstraszniejsze zbiorniki mamy trochę dalej. Ale do tego trzeba odpowiedniego sprzętu. Na razie pogodzimy Cię z wodą i wiesz, w razie czego mam koło ratunkowe i pianki - dodał, unosząc brwi. A potem wskazał na ławkę - a po udanej lekcji będzie chyba jakaś nagroda - dodał, wzdychając ciężko. - Możemy też opić mój rozwód - dodał, trochę ciszej. Nie była to okazja do świętowania, ale… Will wpadł w dziwny dół, w którym żadne emocje do niego nie dochodziły, więc nie wiedział jak określić opijanie tej dziwnej pustki.
happy halloween
-
(pijany) psychiatra — cairns hospital
44 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
My beer drunk soul is sadder than all the dead Christmas trees of the world.
Palący smak wstydu odbierał mowę mu zawsze wtedy, gdy ktoś uświadamiał mu własną słabość. Doświadczając zaledwie jednego incydentu, ze wsparciem i pocieszeniem wsłuchiwać musiał się w opowieści pacjentów i przyjaciół. To minie, ból zawsze w końcu mija, zwykł mówić, a potem w domowej samotni nie potrafił z własnego cierpienia się wyleczyć. Śmierć Heleny była w końcu jego winą. To przez niego człowiek pokroju Williama musiał nurkować głęboko pod wodą, poszukując jej straconego już ciała. Użalanie się jednak nad tamtym dniem nie miało jednak sensu, wiedział o tym. Musiał sobie wybaczyć. Musiał stawić czoła własnym demonom.
Niekiedy zdarzały się momenty, gdy gotów był omówić to wszystko z kumplem. Powołując się na jego mądrość i doświadczenia wierzył, że zaznałby niejako ulgi, ale tak ciężko pewne schematy było złamać. I choć nie wiedział o tym jeszcze, rozmawianie o Jacku i Kate miałoby na niego doprawdy zbawienny wpływ. — Zajęcia, mówisz? Możesz wybrać się na kurs garncarstwa, Will, jeśli mogłoby to pomóc — odparł niewinnie, naturalnie tylko żartując, bo z całą pewnością on sam na tego typu zajęciach od razu odnalazłby w sobie pragnienie powrotu do uzależnienia. Mimo całej nienawiści do wody, nie zamierzał wcale dawać się prosić — William bądź co bądź go potrzebował, a Theo zamierzał być doskonałym przyjacielem. — Liczyłem na kolorowe motylki — przyznał jednak jeszcze z rozczarowaniem, cmokając przy tym teatralnie. — Ale niech ci będzie. Tylko daj mi kilka minut, bo mam jakieś cholerne flashbacki — dodał, mrużąc oczy i wzdychając ciężko. Czy WIllowi należały się jakieś wyjaśnienia? Prawdopodobnie. Othello był zawsze zamknięty w swoim własnym świecie i niewiele osób wiedziało, dlaczego w ogóle zaczął pić. I co dokładnie spotkało jakąś jego Helenę. Czyżby dzień ten więc mógł być przełomowym? Zatroskaną twarzą odnalazł jego spojrzenie, uśmiechając się delikatnie. — Wiem, że to dyrdymał, ale rozwód to nie koniec świata. Masz swój nowy mały początek — powiedział spokojnie, starając się nie brzmieć wcale jak psycholog, który odbywa z pacjentem sesję. Ba, gdyby Will nim był, traktowałby go dużo gorzej, szczególnie teraz, kiedy tak bardzo dość miał tej swojej praktyki i irytujących zmartwień, z którymi do niego przychodzono.

william henderson
właściciel szkoły nurków — i nurek ratownik
33 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Współwłaściciel szkoły nurkowania, nurek-ratownik, a do tego szuka nowych kłopotów w życiu.
Nieważne co zrobi, nie cofnie czasu. Nie wróci do przeszłości i jej nie zmieni. William też by chciał wrócić kilka lat wstecz i nigdy nie poprosić Prim o rękę, nigdy nie zapłodnić jej i nie doprowadzić do rozpadu ich małżeństwa. Bo nie ważne co mówiła Prim tuż przed wyjazdem, jej słowa o tym, że poronienie i ich rozwód mocno wpłynął na jej decyzję o próbie samobójczej… no Will nie potrafił się pozbyć tego z własnej głowy. Nie potrafił przestać się obwiniać i czuć, jakby to on był radioaktywny i on sprowadził ją na taką mroczną drogę. Więc tak, z chęcią by cofnął czas i nigdy nie uklęknął na to kolano. Ale niestety, nie da się. Teraz mógł jedynie robić właśnie to - handlować z tym co miał i jakoś… no trzymać się na powierzchni. Nie iść tą samą drogą. I przy okazji bujać sie z innymi osobami, które ledwo się trzymały i im też nie pozwolić utonąć. To był jakiś plan. Może nie zajebisty, może średnio sensowny i w ogóle nie sprecyzowany, ale… był.
Jeśli Othello chciał, to mógł to zrobić. Ale nie musiał. Will sam był bardzo zamknięty, nigdy nie rozmawiał o żałobie ani stracie, pewnie gdzieś w środku wciąż nie przepracował utraty rodziców… więc… no nie wymagał, nie oczekiwał, sam nie robił pierwszego kroku. Pomagał tak jak umiał, oddając mu władzę nad wodą. Tak jak sam kiedyś musiał się przełamać do pierwszego wejścia do wody, która odebrała mu rodziców. Ale wysłuchać też by mógł, słuchanie było łatwiejsze niż mówienie w jego przypadku.
- Nie muszę, jak chce zobaczyć się z dzbanem to ty mi wystarczysz - rzucił odruchowo złośliwie się uśmiechając. - Nigdy nie czułem żadnej potrzeby wyrabiania garnków, ani innych głupstw - dodał, już poważniej, bo naprawdę by się nie widział w takiej roli. - Ani nie rozumiałem… myślisz że to wszystko przez ten film z Moore, czy jest jakiś inny powód? - zapytał, z innej beczki, bo dla niego macanie mokrej mazi nie brzmiało jak nic fajnego. Ale Demi była fajna, więc rozumiał zainteresowanie! Sama scena seksu wydawała się bardzo niepraktyczna, bo brud z wyrabiania garnków i dotykanie to raczej przepis na infekcję, niż seksi wieczór… no ale co on tam wiedział. Prim uwielbiała ten film, ale na szczęście nigdy nie chciała z nim tego testować.
- Niestety takich nie mamy, ale może ci potem kupię jakieś plastry z barbie, tam są motylki - obiecał, kiwając powoli głową. - Nie wrzucę cię do wody z zaskoczenia, to nie moje metody - zapewnił go i sam przykucnął tuż przy wodzie. Wyciągnął rękę, lekko dotknął powierzchni i ocenił jej temperaturę.
- Nie zapomnij oddychać - rzucił cicho, oczywiście jako forma troski. Intrygowało go o czym mówił i jakie flashbacki miał na myśli, ale nie drążył, nie naciskał. Czekał.
- Nie no, wiem że dobrze się stało i że to był.. no krok dla nas… odpowiedni - rzucił, trochę spłoszony - ale nie wiem, czuję się taki… pusty - podsumował cicho. I pół zwierzenia dla Othello, to nie było zbyt częste ze strony Willa!
happy halloween
-
(pijany) psychiatra — cairns hospital
44 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
My beer drunk soul is sadder than all the dead Christmas trees of the world.
Kiedy kilka lat temu przyszło co do czego i Othello musiał zadecydować o swojej karierze, z taką pewnością postawił na psychologię, że nie zdążył nawet wziąć pod uwagę wszelkich minusów. Przed katastrofą z Heleną, kiedy jego życie było jeszcze poukładane i zabarwione próżną pogonią za potęgą, planował karierę dyplomaty; marzyło mu się tak wiele spraw, które z perspektywy czasu zdawały się niedorzecznością — mieszkanie we Francji bądź Czarnogórze, pieniądze, luksus, garnitury. Jednak gdy się zabiła, w liście pożegnalnym jednoznacznie obwiniając o wszystko Othello, uznał, że innego wyjścia nie ma. Odczuł pragnienie niesienia pomocy innym, a raczej uratowania innych — skoro Heleny ocalić nie potrafił. Tyle, że w pewnym momencie niektóre granice poczęły się tak brutalnie zacierać, że Theo nie potrafił posiadać przyjaciół. Wszystkich traktować chciał jak pacjentów, bo gdy tego nie robił czuł, że popełnia spory błąd. Jak bowiem mógł przyglądać się temu, co spotykało Willa, bez wciskania mu tych wszystkich haseł, którymi obdarzyłby go w swoim gabinecie?
Nie słodź mi tak William, co sobie ludzie pomyślą — teatralnie wywrócił oczyma i uśmiechnął się ni to gorzko, ni wesoło, wiadomo, jak to Othello. — No oczywiście, że to wszystko przez Demi. Kto chociaż raz w życiu nie liczył na coś podobnego? Tyle tylko, że nikt nie okazuje się przy tym tak seksowny, jak Moore — ośmielił się stwierdzić, kiwając lekko głową. Szczerze mówiąc Othello nie pamiętał o czym ten film jest, jaką ma fabułę i kto oprócz Demi w nim gra — scena lepienia w glinie wryła się jednak solidnie w jego pamięć, a sama Demi przez chwilę była dla niego ideałem kobiety, o co Helena zwykła się obrażać. — Koniecznie różowe — podsumował jeszcze, rad, że przez kilka chwil mogli w tak dziecinny sposób zasłaniać się przed wszelkimi destrukcyjnymi myślami i problemami.
Przynajmniej nie ma tutaj skał i się nie roztrzaskam, nie? Cholera, czy nie każdy rodzic powinien w pewnym momencie wrzucić swojego dzieciaka do wody? Gdyby moi starzy nie zawodzili w podstawowych kwestiach, nie zachowywałbym się teraz jak pojeb — ośmielił się stwierdzić, wiedząc, że jego rodzice i tak mieli swoje powody — nie chcąc go do niczego zmuszać wierzyli, że uchronią go przez potwornym życiem. A teraz z nim nie rozmawiali, a on nie wiedział nawet, w którym domu spokojnej starości zostali przez jego rodzinę ulokowani. — To jeszcze chwilę potrwa, ale wiesz. To nie twoja wina, to wszystko — nie wiedział, czy Will tych słów potrzebuje, czy są dla niego ważne, ale kierował się teraz manierą wyniesioną ze studiów i pracy. — I nie wierz w te pojebane frazesy powtarzane przez katolików, rozpad małżeństwa niczego nie definiuje — dorzucił, w porę gryząc się w język, bo za tym zdaniem szło kilka innych tekstów, które zatroskanym tonem powiedziałby temu z pacjentów, na którym z jakiegoś powodu by mu zależało.

william henderson
właściciel szkoły nurków — i nurek ratownik
33 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Współwłaściciel szkoły nurkowania, nurek-ratownik, a do tego szuka nowych kłopotów w życiu.
William nigdy nie miał takiej gonitwy myśli, nie analizował kim właściwie chce być kiedy dorośnie. A przynajmniej nie tak na poważnie. Bo kiedy miał 12 lat wszystko wywróciło się do góry nogami i jego plany, marzenia i tak dalej przestały mieć jakieś specjalne znaczenie, bo musieli się skupić na śmierci rodziców i na tym, że po śmierci firma będzie na nich czekać. I może i była ich trójka w domu, miał przecież dwie siostry, albo jedną, zależy jak kto patrzy i kiedy, bo ja już nawet nie wiem, ale no był najstarszy, więc musiał przejąć rodziną spuściznę. Zwłaszcza, że firma zajmował się ich wujek, który też miał swój biznes i pilnował szkoły nurkowania aż do ostatniej chwili, kiedy Will skończył studia i był gotów na przekazywanie mu interesów. Najpierw częściowo, później całościowo. I nawet się nie zastanawiał przed tymi studiami chciałby robić coś jeszcze… miał tylko swoje nurkowanie, które z czasem zmieniło się z hobby w najbardziej drastyczne poszukiwanie skarbów ever. Ale grunt, że miał do tego ewidentny talent i że pomagał ludziom. No ale on to robił zanim Prim próbowała się zabić i cóż… też obwiniając go za to, więc widać czemu Othello i Will się przyjaźnili. Tragedie lubią chodzić w parach… nawet jeśli Prim wciąż żyła, bo udało się ją odratować.
- Nie interesuje mnie ich zdanie, będziemy jak w West Side Story! - zdecydował, a potem zmarszczył lekko brwi - tylko nie będziemy śpiewać - dodał, bo przecież trzeba uzupełnić. Will nigdy nie wyrywał się do śpiewania, a teraz to już na pewno nie miał na to ochoty.
- Nie wiem co takiego w sobie miała, bo zwykle kobiety w krótkich włosach i noszące takie luźne ciuchy nie są pociągające - przyznał, zdziwiony. Oczywiście mówił że dla niego, ale to przecież było w domyśle. Wiedział że dla każdego coś innego jest interesujące. - A są inne plastry z Barbie niż takie? - zapytał zdziwiony. - Nie mów, że odebrali jej róż. Zabawiała się z kolegą Kena? - zapytał, bo czemu miałaby Barbie stracić róż? Na pewno musiała złamać jakąś Barbie zasadę! I tak, to była dość zaskakująca chwila, że tyle żartów padło z ust Willa, nawet jeśli nie potrafił się zaśmiać. Może zapomniał już jak.
- Niby nie, ale i tak uważaj na płytki, bo uderzenie w nie może być dość bolesne - uprzedził na wszelki wypadek, bo wiadomo że jak się jest na zbyt płytkich wodach, to można przyjebać sobie palcem o dno, a to najgorsze na świecie. Kolanem czy czymś o ścianki też… albo głową… no nie jest to mniej bolesne. Ale w razie czego Will ruszy na ratunek.
- To jest fatalny sposób na uczenie dzieci pływania, zapewnia im traumę. Trochę jak z biciem dzieci, wydaje się szybkim rozwiązaniem, ale ma koszmarne skutki - przyznał. I to dosłownie, bo dziecko później ma koszmary o topieniu się… no i wie że rodzic robi mu krzywdę. Więc słabo razy dwa.
- Nie poganiam… - ani jego ani siebie. I nie wiedział czy wciąż mówią o pływaniu, czy już o nim, ale właściwie to pasowało do nich obu. - Rozpad małżeństwa niczego nie definiuje? A co oni gadają? - zapytał, zdezorientowany. Nie wiedział o co chodzi, ale chciał się dowiedzieć, zanim zacznie zgłębiać swoje własne przemyślenia.
happy halloween
-
(pijany) psychiatra — cairns hospital
44 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
My beer drunk soul is sadder than all the dead Christmas trees of the world.
Choć kryło się w tejże myśli sporo brutalności, a jej wyjawienie na światło dzienne nigdy nie mogło mieć miejsca — nie z powodu kierujących nim pobudek — Othello rad był, że jego rodzice wciąż żyli. Gdzieś tam, z dala od niego i jego życia, nawet jeśli nie rozmawiali z sobą od przeszło… czternastu lat? Gdyby i ich spotkała podobna tragedia, co rodziców Williama, zapewne i w dziecięcym rozumie Theo wykreowałoby się pragnienie, by przejąć później ich firmę. I nie chodziłoby o to, czy musi to zrobić czy nie — dwunastoletnie dziecko chyba w tenże sposób wiedziałoby, że właśnie dzięki temu zachowa przy sobie tężę dwójkę najważniejszych dla siebie osób. Czy właśnie tak było w przypadku Williama? Czy całe życie podporządkował tej jednej tragedii, nie z poczucia obowiązku, a zwykłego pragnienia? Othello wiedział, że gdyby stał teraz u sterów rodzinnej firmy, przeklinałby to swoje życie niesamowicie. A tymczasem całkiem je lubił, nawet jeśli był przy tym pijakiem.
Ale Will! — podniósł głos, nieomal piszcząc, czym przyciągnął kilka zaciekawionych spojrzeń. — Śpiewanie jest takie super! — zaprotestował, a gdyby był pod wpływem swej przyjaciółki wódki, zapewne właśnie zaniósłby się śpiewem, w którym to, fałszując, wyznałby Willowi miłość. Tak jak w musicalach, wiadomo. A potem wydarzyć musiałby się jakiś dramat, który chętnie zaklepałby dla siebie. Zachichotał następnie, doskonale wiedząc, dlaczego w jego przypadku okazywało się to atrakcyjne, ale nie było też wcale zasadą — nie pamiętał już jaka to była aktorka, prawdopodobnie Kristen Stewart, ale Othello naturalnie na celebrytach się nie znał, która ani trochę nie spodobała się mu w wielkich ciuchach i krótkich włosach. Także zasady chyba w tej kwestii żadnej nie było. — Przykro mi cię uświadamiać, Will, ale poczciwa barbie złamała wiele zasad. I w żadnym stopniu nie jest już porządna — a czy odebrano jej róż, tego nie wiedział! Cieszył go za to dobry humor przyjaciela, nawet jeśli ciemne chmury kłębiły się nad nimi niespokojnie, zapowiadając siarczystą ulewę. — Zanotowane. Pewnie będę po prostu stać w tej wodzie jak pajac — ostrzegł go lojalnie, bo wciąż niekoniecznie był w humorze do tych eksperymentów z wodą, ale jak się ma czterdzieści lat na karku, to czas najwyższy przestać wybrzydzać. — No widzisz, a ja i tak mam traumę. Może kiedyś wrzucili mnie do wanny — chociaż się zaśmiał przy tym, tak wiedział, że nie jest to wcale zbyt rozsądny temat do żartów. Wychowywanie dziecka było przecież poważną i skomplikowaną sprawą, a widząc po sobie i wszystkich swoich pacjentach dochodził do wniosku, że nie każdy powinien w ogóle rodzicem zostawać. — To ty nie wiesz? Słuchaj, ja cię uświadamiać nie będę, lepiej jak nie znasz tych wszystkich głupich frazesów — nie ma mowy, by przekazał Willowi te wszelkie gorzkie żale, jakich nasłuchał się w swoim gabinecie. Teoretycznie uważał, że religie pozwalają człowiekowi odnaleźć sens w życiu, ale równocześnie uważał je za wielce krzywdzące. Nic tak człowiekiem nie manipuluje, jak jakieś kościelne doktryny, przez które zaczyna bać się życia. Ale cóż, to był chyba moment, w którym Othello winien odwrócić się i ruszyć w kierunku jakiejś przebieralni.

william henderson
właściciel szkoły nurków — i nurek ratownik
33 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Współwłaściciel szkoły nurkowania, nurek-ratownik, a do tego szuka nowych kłopotów w życiu.
Tak, to prawda, coś w tym było. Pracowanie nad tym samym interesem, w tym samym gabinecie przybliżało go do ojca. Will niewiele zmienił w samym gabinecie, prawdę mówiąc, chcąc zachować tą mała maniastkę gustu własnego ojca. Poza tym no samo to, że miał misję szukania topielców, tak samo jak jego rodziców ktoś kiedyś mógł znaleźć… to wszystko było mocno uwikłane ze sobą psychologiczne. I Will nie miał czasu się zastanowić nad tym, czy to jest to czego naprawdę chciał, zawsze wiedząc, że ta firma na niego czeka. I.. no w sumie razem z rodzicami stracił też automatycznie swoje dzieciństwo, nie. Może i miał już te 12 lat, więc to nie tak że był pięciolatkiem, ale to był dla niego koniec głupot, bo miał dwie siostry, które go potrzebowały. Jedna bardziej niż druga, bo była trochę widmo i jej problemy aż tak nie dawały mu się we znaki, heh.
No ale, Will nie rozmawiał o uczuciach, nie rozmawiał o problemach, nie przepracował nawet 15% swoich życiowych traum i właśnie dlatego teraz tu stał, jako rozwodnik, który nie potrafił pomóc nawet własnej żonie, osobie która podobno powinna być mu najbliższa. Dopóki śmierć nas nie rozłączy to takie zdanie pełne dramatyzmu, a jednak jak widać, łatwo je złamać i o nim zapomnieć.
- Tak tak, ale to wymaga tańca, choreografii, a to chyba byłoby złamanie kilku zasad BHP - rzucił, z rozbawieniem, chociaż doceniał próbę Othello, bo był to bardzo.. em… intrygujący… em… głos.
- Barbie… zawsze przerażały mnie te maleńkie stopy - rzucił po chwili zastanowienia. Miał w końcu dwie siostry, widział wiele barbie, a do tego… no pewnie któraś z nich go uświadomiła, że ucieleśnienie barbie nie byłoby w stanie przeżyć, bo jelita nie zmieściłyby się w jej ciele, a kręgosłup by sobie nie poradził z utrzymaniem takiego ciała. No i te małe stopy nie miały racji bytu przy takim ciele i proporcjach… - Ale weź, nie mów, że blondynki i pokaźnym biustem i pełnymi ustami nie są wciąż pożądane - zmarszczył brwi, patrząc na niego wymownie, bo co jak co, ale Primrose wyglądała trochę jak właśnie ucieleśnienie barbie! Miała gęste blond włosy, pełne usta, duże oczy, figurę zdecydowanie klepsydry, no i biust też całkiem okazały. Ale nie wiem czy Theo się domyśli, że Will teraz mówił o swojej byłej żonie. Niemniej, nigdy nie przestał uważać jej za atrakcyjnej. Po prostu jej już nie kochał.
- Obiecuję że nie będę się śmiać - zapewnił, chociaż Othello daleko było do jakiegokolwiek pajaca, wyglądowo i nie tylko. Poza tym stanie w wodzie to też trochę bardziej takie romantyczne vibe z jakichś romansów, gdzie mężczyzna musi podjąć poważną decyzję. Albo kobieta, nie ma co się ograniczać tylko do jednej płci, każdy czasem musi sobie pomyśleć w wodzie.
- Takie analizy musisz zabrać do jakiegoś psychoterapeuty, który lubi wracać do wspomnień z dzieciństwa - rzucił i skrzywił się. Trochę miał z nimi swoich doświadczeń, bo jako nurek, który wyławiał martwych ludzi i martwe dzieci czasem musiał ich odwiedzać. Ale rozmawiał tylko o tym co widział w pracy, zawsze unikał rozmów o swojej przeszłości i dzieciństwie. Zdrowe podejście, co nie.
- Nie, za mało bywam w kościołach żeby je znać - przyznał szczerze. Pewnie wpadał tylko na pogrzeby. - Poza tym szczerze? Chyba jestem ciekaw czegokolwiek, jakichkolwiek rad na temat… no wiesz, tego czasu po rozwodzie. Co się powinno robić, jak… nawet nie wiem co mam zrobić ze swoją obrączką - przyznał i zerknął na swoją dłoń, na której wciąż ją nosił. Czasami ją zdejmował, a później jakoś automatycznie, odruchowo zakładał. I jeśli Theo szedł w stronę przebieralni, to Will razem z nim, bo też zamierzał się zamoczyć odrobinę.
happy halloween
-
(pijany) psychiatra — cairns hospital
44 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
My beer drunk soul is sadder than all the dead Christmas trees of the world.
Za każdym uśmiechem skrywał się oddech ulgi, prowadzący z sobą różnej maści analizy i wnioski, które naturalnie zachować zamierzał wyłącznie dla siebie. Nie powinien przecież rozpatrywać życia swych przyjaciół jako przypadków wymagających terapeutycznej ekspertyzy, ale mimo to — czyniąc to w dobrej wierze — nieśmiało przemycał gdzieś skrawki poznanych nauk. Może więc i Will nie uzewnętrzniał się, nie rozprawiał o swych emocjach i przeżyciach, ale łatwo czytać było z jego gestów i drobnych wtrąceń. Othello naturalnie zmuszać go do żadnej terapii nie zamierzał, ale rad był, że przyjaciel nie zamyka się całkowicie przed światem i pozwala sobie pomagać, nawet jeśli ów pomocy nie dostrzega.
Wizualnie, na chwilę… Może i przyciągają uwagę, ale to nigdy nie były moje klimaty — odparł wzruszając ramionami, jako że kobiety, z którymi bywał, nigdy nie podpisywały się pod tenże konkretny schemat. Nie zamierzał jednak zaprzeczać w całości jego słowom, gdyż wzrok dość mimowolnie podążał trasą urodziwej blondynki, gdy takową przyszło mijać mu gdzieś na mieście. Przywołanie w pamięci obrazu jego byłej żony przyszło jednak z opóźnieniem, więc ciężko było odnieść się jakkolwiek… poprawnie. — Bardziej się liczy to, co jest tutaj — podsumował więc, palcem stuknąwszy się teatralnie w głowę, bo on sam zawsze pożądał intelektu i jakiegoś wzajemnego zrozumienia. Może więc Prim i Will po prostu gdzieś tę więź utracili, może pozostała już w nich tylko skorupa, może karmili się półprawdą od samego początku, ale nie mu oceniać. Wierzył po prostu to, że William odnajdzie więcej szczęścia przy boku kogoś innego.
Skinąwszy głową uśmiechnął się z wdzięcznością, a potem, choć nie pasowało to do niego ani trochę — wszak ujawnianie swych tajemnic jawiło się mu jako zbrodnia — musiał wskazać Willowi, jak bardzo mu ufa. Po to, by i William obdarzył go podobnym uczuciem i kiedyś, bo na pewno nie dzisiaj, podzielił się i z nim jakąś cząstką swego bólu. — Moi rodzicie nigdy nie wierzyli w słuszność terapii, wiesz? Starali się zrobić wszystko, żebym nie posiadał w życiu żadnych ograniczeń, a tymczasem ta jedna zaniedbana sprawa stała się początkiem końca mojego życia — nie mogli wszakże tylko śmiać się i oddawać beztroskim dyrdymałom, nawet jeśli było to niezwykle wygodne. — Trochę się wzbraniam przed tą nauką pływania, bo część mnie wierzy, że jak przestanę bać się wody, Helena wróci do życia — wyjaśnił do czego zmierza, bo to było dość proste — gdyby rodzice wierząc w sens terapii skorzystaliby z pomocy specjalisty, by w porę wyzbyć się jego irracjonalnego strachu przed wodą, byłby w stanie wskoczyć do morza i uratować Helenę. Ale tego typu myśli były zgubne i miał tego pełną świadomość — gdyby nie to, stałaby się inna katastrofa, tak więc nie było sensu tego roztrząsać. Musiał zaakceptować przeszłość taką, jaką była.
Nie zamierzał powtarzać mu żadnej z nauk kościelnych, mówiących o tym, jakoby rozwód był najczystszym grzechem. Upadkiem moralności i sumienia, złamaniem prawa i zaprzedaniem duszy swej diabłu. Niekoniecznie też chciał zmieniać się w terapeutę, ale nie mógł jego otwartości pozostawić bez odpowiedzi. — Myślę, że najlepiej byłoby, gdybyś porozmawiał z kimś, to już przez to przeszedł. I wiesz, tę obrączkę noś, jeśli chcesz. W ogóle rób po prostu to, na co masz ochotę, Will, nieważne jak bardzo głupie te pomysły będą — rzucił więc, uśmiechając się na koniec, a potem faktycznie się przebrał, gotowy na naukę pływania.

william henderson
ODPOWIEDZ