lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
właściciel szkoły nurków — i nurek ratownik
33 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Współwłaściciel szkoły nurkowania, nurek-ratownik, a do tego szuka nowych kłopotów w życiu.
#1

Will miał bardzo dziwną relację z tym biurem. Z jednej strony to było bardzo fajne, jasne biuro, z wygodnym krzesłem i fajnie zaprojektowanym wnętrzem. A z drugiej… to było biuro jego ojca. I bywał w nim jako dziecko, robiąc zadanie domowe przy tej samej kanapie, kręcąc się na krześle, kiedy czekał aż ojciec skończy i przeglądając te papiery, nie mając za bardzo pojęcia co właściwie oznaczają. Zawsze w pierwszych chwilach po wejściu o nim myślał, nie mógł i… chyba nawet nie chciał tego zmieniać. Chociaż z jednej strony wywoływało to w nim smutne uczucia, z drugiej czuł się tutaj jakby trochę…. no bliższy im. Nigdy nie mówił o tym na głos, ale tęsknił za nimi i żałował, że ojciec nie podzielił się z nim większą ilością mądrości życiowych, zwłaszcza w kwestii małżeństw. Jak widać, był w tym o wiele gorszy niż swój ojciec. A może nawet i nie w małżeństwach, a po prostu we wszystkich związkach. Mógłby też do tego dojść analizując swoje zachowanie od ich śmierci, ale po co się aż tak wysilać, prawda? O wiele lepsze i ważniejsze jest skupienie się na pracy, jednej i drugiej. Bo w pierwsze dbał o bezpieczeństwo innych, w drugiej o spokój ducha. A to były bardzo ważne sprawy w życiu.
Ważna była też rodzina, więc Will zawsze starał się mieć czas dla swojej siostry, nie tylko w pracy. Mieli tak naprawdę tylko siebie, bo wujostwo zajmowało się teraz swoimi sprawami i swoim życiem. A wspólne przejęcie biznesu po rodzicach było po prostu… no miłe. Nawet jeśli większość swojej energii Zoya pożytkowała w swojej drugiej pracy, zawsze kiedy była tutaj, zgarniał ją na wspólny lunch. - Co powiesz na cheesburgery? - zapytał, stawiając przed nią torbę z jedzeniem, w której owe cheesy się już znajdowały. Była tam też sałatka i frytki, tak w ramach balansu i dostępnych opcji. - Potrzebuję dużo energii bo znowu jest problem z ustnikami. Najwyższy czas na nowego producenta - dodał, jakoś nie mogąc się oderwać od rozmów o pracy. Bo lepiej rozmawiać o niej, niż o swoim rozwodzie, co nie.
happy halloween
-
doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
#3

Czy była zapracowana? Tak. Czy jej to przeszkadzało? Absolutnie nie. Lubiła mieć zajęcie, w domu praktycznie nie siedziała, bo większość czasu albo spędzała w firmie, albo tutaj w szkole rodziców. Miała się czym zajmować, na nudę nie narzekała. Wolne chwile wypełniała spotkaniami z Loganem, czasem też z Sam, gdy ta akurat była w mieście, no i z bratem oczywiście też. Omijała na razie resztę rodziny, bo odkąd dowiedziała sie o romansach wujka i opuściła jego firmę podkradając mu kilku klientów, nie czuła się najlepiej w jego towarzystwie. Dlatego na razie nie było co liczyć na miłe, rodzinne święta, dobrze, że jeszcze do nich daleko. Wiedziała, że teraz jej brat przechodzi ciężkie chwilę więc starała się być w szkole tak często jak było to możliwe. Spędzała tu więcej czasu niż zazwyczaj, a przyczyniał się też do tego fakt, że bała się konfrontacji z Loganem i, że zacznie mu wytykać to, że ją okłamał, a przecież tak w stu procentach nie była jeszcze tego pewna. Nie chciała go o nic oskarżać dopóki nie upewni się, że ma rację, a ciężko było z nim przebywać i udawać, że wszystko jest po staremu. Już i tak przestała się jakoś wybitnie cieszyć na ich wyjście do wesołego miasteczka, które miało być ich pierwszą oficjalną randką.
Dlatego miała chyba taką samą taktykę jak brat i lepiej się było skupić na pracy. Gdy jej brat przyszedł z torbą wypełnioną jedzeniem to od razu oderwała wzrok od ekranu komputera i uśmiechnęła się szeroko. Zoya już tak miała, że nikt nie musiał jej dwa razy powtarzać żeby coś jadła, bo lubiła to robić i musiała się przez to mocno ograniczać żeby jeszcze mieścić się w swoje ulubione ciuchy. - Powiem, że jestem zawsze chętna - nawet od razu zajęła się rozpakowywaniem torby i wyciągała poszczególne jedzonka na biurko, a później wybrała jakieś, które jej najbardziej odpowiadało. - Nie znam się kompletnie na tych sprzętach - wiedziała do czego służą i jak się ich używa, bo potrafiła pływać i nurkować zanim jeszcze dobrze nauczyła sie liczyć, ale nie miała nigdy jakiejś wielkiej fazy na to i dlatego nie orientowała sie jak to jest z producentami. - Musisz sam to załatwić - dodała nieco smutno, bo no nie była mu w tym stanie pomóc. - A tak w ogóle to wszystko w porządku? - zapytała biorąc pierwszy kęs swojego burgera i spojrzała na niego wyczekując jakiejś odpowiedzi.

william henderson
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
właściciel szkoły nurków — i nurek ratownik
33 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Współwłaściciel szkoły nurkowania, nurek-ratownik, a do tego szuka nowych kłopotów w życiu.
Byli do siebie bardzo podobni. I to nie tylko z wyglądu. Ich charaktery… no chyba było aż za bardzo podobne. Tak samo jak i ich sposoby radzenia sobie z problemami. Stracili rodziców w najgorszym możliwym momencie, bo… no właśnie wtedy kształtuje się w człowieku sposób reagowania na smutek, trudne wydarzenia i tak po prostu, człowiek uczy się komunikować co czuje. Dla nastolatka, który po prostu dorasta to niesamowicie skomplikowana sprawa i rzecz do nauki, a co dopiero dla nastolatka w żałobie po starcie nie jednej, a dwóch osób. I mimo wszystko Will starał się być odpowiedzialnym starszym bratem, który chroni siostrę przed tym co złe i co bolesne. I sądził, że bierze więcej na swoją klatę, żeby ona nie musiała. Oj jak bardzo się mylił.
A co do samego Logana to Will generalnie nie miał o nim zdania. Był jakimś gościem sobie, który gdzieś tam się kręcił. Może kiedyś to się zmieni, na lepsze lub na gorsze, ale póki co zajmował się swoim własnym nosem. I nie zamierzał mówić siostrze co ma robić z własnym życiem.
- Fantastycznie - uniósł brwi i nawet uśmiechnął się delikatnie. Może i był ponurakiem i gburem, ale siostra zawsze mogła liczyć na jego uśmiech. Usiadł sobie wygodnie, obserwując rozładunek i po chwili sięgnął po kilka frytek.
- To nic, ja to załatwię. Ale czeka mnie trochę negocjacji - westchnął cicho. Nie lubił wychodzić przed szereg, ale tu chodziło o komfort i bezpieczeństwo ludzi.
- Okej, przestań z tymi podchodami. Nie będziemy o tym gadać - przerwał jej, kręcąc powoli głową. Nie, zdecydowanie nie chciał gadać o rozwodzie. - Wszystko gra, będzie co będzie. Lepiej sama mów co ty tam kombinujesz, skoro cię bierze na małe uzewnętrznianie - zauważył, sięgając po cheesa i biorąc solidnego gryza. Lubił knajpę w której je kupił. O wiele bardziej niż rozmowy o rozwodzie… no i branie rozwodu. Po co się w ogóle żenił? Ciężko powiedzieć.
happy halloween
-
doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
Zoya po prostu starała się nie być dla nikogo problemem. Po śmierci rodziców nauczyła się dbać sama o siebie, żeby nie zawracać nikomu głowy. Może to nie było najlepsze rozwiązanie, ale zawsze jakieś… pewnie też dlatego gdy była w szkole średniej wmieszała się w nieciekawego towarzystwo. Miała swojego chłopaka gangstera, który zginął w strzelaninie, ale przynajmniej dzięki temu poznała Sam. Może to głupie z jej strony, ale naprawdę się cieszyła, że ma taką przyjaciółkę. Czuła się przy niej bezpiecznie i wiedziała, że może na nią liczyć, nawet jeżeli złamała jej trochę serce mówiąc jej o szaleństwach Logana. Z drugiej strony to dobrze, że przyjaciółka była z nią szczera. Co do brania problemów na klatę, to znów, wiedziała, że brat ma swoje sprawy na głowie, nie chciała mu dokładać zmartwień, a z racji tego, że przez te kilka lat pracowała z wujkiem to łatwiej jej było odkryć te jego liczne romanse. Nie mówiła nikomu o niczym, nie chcąc dzielić rodziny, bo w końcu teraz mieli tylko taką, a wujostwo w pewnym stopniu zastępowało im rodziców. Wyczuwalne było jednak napięcie między Zoya, a ich wujkiem, gdy tylko się spotkali, ale pewnie większość można było łatwo zrzucić na ich problemy w pracy i to, że zostawiła go dla konkurencji.
Całe szczęście, że Zoya miała swoje życie prywatne dość mocno związane z pierwszą pracą, bo dzięki temu miała czas na pomoc w zarządzeniu rodzinną firmą. - Jak będzie niedobre to się obrażę - powiedziała ostrzegawczo, chociaż Zoya nie miała problemu z jedzeniem i raczej nie ciężko było jej dogodzić, nawet jeżeli teraz się woziła po trochę bardziej snobistycznych restauracjach to dobry burger zawsze stał wysoko w jej jadłospisie. - Z negocjacjami mogę Ci pomóc - na tym już się znała, była psychologiem biznesu, a na studiach uczyli się o takich rzeczach jak negocjacje. Zresztą przez lata pracowała w transporcie, gdzie negocjowanie umów było dość częste, miała w tym doświadczenie. Dodatkowo była ładna kobietą, co w rozmowach z mężczyznami było jednak atutem. Charakter Zoyi też pasował do takich akcji, bo była nieustępliwą dopóki nie zyskała tego co chciała i co było dla niej satysfakcjonujące. - Dlaczego nie? - Zapytała od razu patrząc na brata. - Nic nie kombinuje, martwię się po prostu o zdrowie psychiczne mojego starszego brata, bo nie wiem czy później Cię będzie stać na terapię u mnie - starała się to ubrać w jakiś żartobliwy ton, ale no martwiła się. - Macie ustalony termin rozprawy? - Dopytała zajadając się burgerem.

william henderson
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
właściciel szkoły nurków — i nurek ratownik
33 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Współwłaściciel szkoły nurkowania, nurek-ratownik, a do tego szuka nowych kłopotów w życiu.
Will był ostatnią osobą, która nazwałaby siostrę problemem. Zresztą, był starszy, gdzieś tam podświadomie uważał, że to jego rolą jest wejść w buty rodziców i się nimi zająć. Nawet jak mieszkali u wujostwa, to i tak czuł, że Zoya powinna przede wszystkim móc liczyć na niego. I że to przede wszystkim on powinien ją w tym wszystkim chronić o nią dbać. A to nie było dla niego problemem, był całkiem niezły w te organizacyjne sprawy. Zawsze umiał sobie zrobić plan działania i zgodnie z nim postępować. I chyba dlatego był aż tak dobry w swojej pracy ratownika, nurkując i szukając zwłok. Postępował według swojego jakiegoś… no kodeksu, jakiegoś sprawdzonego protokołu, który jak widać owocował. Nie była to łatwa, ani przyjemna praca, zwłaszcza jeśli zaginione było dziecko lub jakaś młoda osoba, ale… no to było ważne. Pamiętał jak długo miał nadzieję, że ich rodzice jednak gdzieś pojawią się żywi. Że jakiś statek ich zgarnął, uratował, odpowiedział na sygnał SOS. Albo że znaleźli się na jakiejś plaży, bezpieczni od sztormu. I czekanie było najgorsze, kiedy niepewność mieszała się z desperacją. I przez to czuł, że musi zrobić coś, żeby inne rodziny czuły się trochę mnie w ten właśnie specyficzny, beznadziejny sposób.
Will nie uznałby takiej osoby za dobre towarzystwo. Ani jej faceta. Ale wtedy sam nie był dla nikogo dobrym towarzystwem, łamał paskudnie serca i trochę jednak się buntował, więc nie wytykał siostrze tego co robiła. A teraz? Teraz też nie zamierzał, dopóki wydawała się zadowolona. Jeśli ktoś ją skrzywdzi to trochę inna sprawa, ale też… nie był jasnowidzem. Nic z tego nie wiedział. Gdyby kiedyś stalkował jej różowy dzienniczek i wszystkie wpisy, może byłoby inaczej, ale zawsze uważał, że jak będzie potrzebować jego pomocy, to po prostu o nią poprosi.
- Hej no, nie przygotowywałem tego, nie odpowiadam za ich kucharza - przechylił lekko głowę w bok - w ogóle coś ostatnio mało gotuję… - przyznał po chwili, bo cóż, był w tym naprawdę świetny, a gotowanie sprawiało mu wiele radości. A jednak jakoś… ostatnio nie był w nastroju. I trochę mu tego brakowało.
- Potem opracujemy plan działania - skinął lekko głową, bo skoro jedli, powinni się zrelaksować, a nie pracować. I nie analizować jego związek i życie. Dlatego pokręcił głową, sięgając po frytki.
- Wszystko gra. Lepiej mi powiedz coś o Twoim zdrowiu psychicznym i z jakiego powodu ty możesz potrzebować terapii - odbił piłeczkę, celując w nią oskarżycielsko frytką. A potem ją zjadł, bo to była przecież frytka, trzeba ją jeść póki jest ciepła, chrupiąca i puszysta!
- Nie jeszcze, najpierw negocjacje i polubowne dzielenie się majątkiem i tak dalej - przyznał, wzdychając cicho. Trochę się obawiał tej daty….. mimo że chciał rozwodu, nie miał wątpliwości.
happy halloween
-
doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
Zoya jak widać sama sobie dość dobrze radziła. Zarówno jako dziecko, czy nastolatka jak i teraz w dorosłym życiu. No okej, może czasem miała odpały, takie jak romans z szefem, ale niech pierwszy rzuci kamieniem ten, co w życiu nic głupiego nie odpierdolił. Henderson zresztą przez całą tą sytuacją była mocno rozdarta. Z jednej strony zachowała się okropnie zdradzając, a z drugiej strony... sama nie wiedziała. Nie potrafiła nazwać tego uczucia. To było dla niej coś nowego, nawet jeżeli Logana znała już lata. Wiedziała też, że jej brat nie byłby zachwycony gdyby dowiedział się prawdy o tych szemranych interesach i drobnych, rachunkowych oszustwach, które Zoya ukrywa. Na bank byłby zły i dostałaby za to po głowie. No i może powinna, może ktoś musiał z nią usiąść i przemówić jej do rozsądku, który przecież posiadała, bo w kwestiach nie związanych z Blackwellem była naprawdę ogarniającą i odpowiedzialną kobietą. Będzie musiała jakoś do tego wrócić.
- Ale się znasz na jedzeniu więc powinieneś wiedzieć gdzie są najlepsze burgery i najlepsi kucharze w mieście - ona się nie znała, niby umiała coś tam ugotować, ale były to proste rzeczy bez większych popisów. - Może powinieneś do tego wrócić co? Zaprośmy ciotkę na niedzielny obiad i coś nam ugotujesz - zawsze jest lepiej jak człowiek ma w życiu jakąś motywację do działania i Zoya właśnie taką bratu dawała. Oczywiście zaproponowała tylko ciotkę, bo wiadomo jakie miała podejście do ich wujka. Takie nienajlepsze.
- Z moim jest wszystko w porządku. Jestem w pełni sprawna - powiedzmy. No, ale okej. Ona nie widziała u siebie, jak na razie, zbyt wielu problemów. Pewnie jakieś miała, w końcu miała traumę po utracie rodziców w młodym wieku, ale była zbyt zajęta żeby się o swoją psychikę teraz martwić. Wolała się martwić nim. - Na pewno wszystko pójdzie dobrze - chciała go jakoś wesprzeć na duchu. - Może szybko to ogarniecie i będziecie oboje mogli już ruszyć na przód - bo tego chciała dla swojego brata i dla jego żony też, bo zasługiwali na happy ending.

william henderson
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
właściciel szkoły nurków — i nurek ratownik
33 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Współwłaściciel szkoły nurkowania, nurek-ratownik, a do tego szuka nowych kłopotów w życiu.
William nie należał ani trochę do wzorowych ludzi, czy wzorowych partnerów i nigdy nie próbował nikogo umoralniać. I w sumie sam w liceum nie pochwalił się zbyt dobrym podejściem do swoich dziewczyn, trochę jednak zdradzając swoją partnerkę na jej własnym balu. Ale wydoroślał. Zmienił swoje podejście już przy poprzedniej dziewczynie, z którą zamieszkał i nawet planował się jej oświadczyć. I kto wie, może lepiej by na tym wyszedł gdyby jednak zdecydowali się na ten krok, a nie na rozstanie i zostanie przyjaciółmi? Trochę ciężko mu było to ocenić, bo nigdy nie był osobą, która lubiła gdybać nad tym co by było gdyby. Jako dziecko zadręczał się tym wystarczająco, zastanawiając się co mógł wtedy zrobić, żeby rodzice zostali wtedy przed laty w domu i nie wypłynęli na otwarte wody. A le zadręczanie się nic nie dawało, a przeszłość była jaka była. Tylko nad przyszłością miał jakąś kontrolę, więc zamierzał z tego korzystać.
- I wiem, ale każdy kucharz ma czasem gorszy dzień. Albo nową pomoc kuchenną, która przypadkiem przewraca solniczkę i wrzuca ją do garnka - zauważył. To pewnie były takie przypadki… no jeden na milion, bo ktoś w zatłoczonej kuchni powinien to zauważyć i zareagować, ale nie traktował tej rozmowy zbyt poważnie.
- Jeśli zgłaszasz się do sprzątania i zmywania - zauważył cwanie, bo skoro chciała żeby coś ugotował, mogła trochę przy tym pomóc! Właściwie to mógłby ją też wkręcić w siekanie i krojenie, ale trzeba dawkować warunki.
- A jak tam Twój związek, z nim też wszystko w porządku? - zadał kolejne pytanie, bo w sumie o to też go dręczyła. A potem westchnął - zauważyłaś jakie mamy tutaj piękne i rumiane frytki? A ty im pozwalasz marnieć, najlepiej smakują jedzone od razu - przypomniał jej, trochę jednak uciekając od tematu i uśmiechając się nieco krzywo.
- Rozwody nie są takie proste. Nie ustalamy kto będzie wyrzucać śmieci, tylko…. no coś się kończy, okej - przyznał, wzdychając ciężko. Skłamałby mówiąc, że nie ma w tym ładunku emocjonalnego, bo oczywiście że był.
happy halloween
-
doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
- Jasne, jasne, jasne - wywróciła oczami - wiesz jak ja to nazywam w pracy? Pierdolenie. Jak ktoś coś zjebie, to nie można tego zrzucać na zły humor. Na tym traci firma, albo opinię, albo jak w moim przypadku, gruby hajs. Nie ma miejsca na pomyłki. - Westchnęła, bo to była właśnie taka smutna prawda. Ktoś później musiał płacić za pomyłki innych i zazwyczaj była to Zoya, która musiała siedzieć po godzinach i to poprawiać, dlatego się wkurwiała. Jakby wszyscy pracowali dobrze to ona miałaby więcej czasu dla siebie.
- Stary, kupię Ci zmywarkę w końcu - wywróciła oczami, bo nie żyli przecież w średniowieczu. Były takie rzeczy jak zmywarki, które też były lepsze dla środowiska niż zwykłe, ręczne mycie naczyń. - Ale spoko, niech będzie, jak mnie nakarmisz to mogę posprzątać - Zoya lubiła dobre jedzenie, więc już niech straci! Musiała mieć naprawdę dobry metabolizm, skoro tyle jadła i jeszcze wyglądała szczupło. No okej, trochę też biegała i ćwiczyła, ale wolała sobie wmawiać, że to zajebiste geny ich rodziców.
- Mój związek? Nie wiem o czym mówisz - i to akurat było prawdą, bo sama nie wiedziała jak ma nazywać swoją relację z szefem, szczególnie teraz, gdy dochodziły do niej słuchy o tym, że bardzo prawdopodobne jest to, że robił ją w chuja przez cały ten czas. - Tak rzeczywiście piękne - zaśmiała się, ale posłusznie wzięła sobie frytkę, bo kto wie, może rzeczywiście za chwilę przestaną być dobre. Lepiej nie ryzykować. - Jasne, rozumiem... jakbyś chciał kiedyś o tym pogadać to wiesz, gdzie mnie znaleźć - powiedziała, bo brat zawsze mógł do niej wbić, a ona z chęcią posłucha. Umiała to robić, uczyła się jak wspierać ludzi w rozwiązywaniu ciężkich problemów.
- Zastanawiam się ostatnio czy nie kupić sobie pieska - zmieniła temat na coś, co chyba było dobre dla każdego z nich, bo Zoya miała wrażenie, że może zostać pokonana swoją własną bronią i zaraz dostanie wywód na temat jej znajomości z Loganem, a o tym rozmawiać nie chciała.
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
właściciel szkoły nurków — i nurek ratownik
33 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Współwłaściciel szkoły nurkowania, nurek-ratownik, a do tego szuka nowych kłopotów w życiu.
Uśmiechnął się lekko pod nosem - i chcesz mi powiedzieć, że nigdy nie pomyliłaś faktury, nie spóźniłaś się z jakimś deadlinem albo nie myliłaś się w nowym systemie? - zapytał z powątpiewaniem, bo pewnie i jemu i jej się takie wtopy zdarzały. Może nie aż takie żeby zapomnieć zamówić dostaw tlenu, czy czegoś, ale jak po raz pierwszy przejęli firmę, to trochę trwało zanim się wdrożyli i ogarnęli wszystkie obowiązki. Wujostwo było bardzo pomocne, dzieliło się z nimi doświadczeniami i udzielało miliona wskazówek, ale jednak rzucili się na głęboką wodę i kilka złych zakrętów po drodze wzięli.
- Przecież ją zamówię w końcu, jak tylko się zapoznam dokładniej z ofertą i zorientuję się, którą najlepiej wybrać - wywrócił oczami z rozbawieniem. Dopiero niedawno wprowadził się do swojego domu, stopniowo się urządzał i ogarniał wszystko co trzeba. A zmywarka to nie było coś, co wybierało się tak szybko i łatwo jak łóżko.
- Mamy umowę - skinął lekko głową, nawet trochę podekscytowany na myśl, że może szukać znowu jakichś fajnych przepisów w sieci.
- Ehm… i nie ma o czym mówić? - dopytał, bo cóż, skoro ona mogła go maglować w kwestii Prim, to on też mógł jej się odwdzięczyć tym samym. I jak widać, oboje tak samo woleli unikać tych tematów.
- Taaak… - mruknął tylko w odpowiedzi i sięgnął po więcej frytek, żeby ostentacyjnie sobie je zjeść. Doceniał starania siostry, ale naprawdę nie wiedział co ma jej powiedzieć Że jest chujowo? No rozwód to nic fajnego.
- Małego pieska czy dużego pieska? - zapytał, zaciekawiony. Jakoś nie widział swojej zapracowanej siostry ze zwierzakiem u boku, ale cóż, może go zaskoczy i okaże się ukrytą psią mamą?
happy halloween
-
doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
- Nie, uczyłam się u wujka, on nie pozwalał na pomyłki - pewnie od niej wymagał jeszcze więcej, bo wiedział, że niedługo miała pomóc bratu w prowadzeniu własnej firmy. No i chociaż była mu wdzięczna za te wszystkie lata doświadczenia, to jednak nie wystarczyło, by mu wybaczyć. Nie była pewna, czy kiedykolwiek będzie w stanie to zrobić. Nikt tak naprawdę nie wiedział co stało się między nią, a wujkiem, a Zoya wszystkim mówiła, że pokłócili się, bo zostawiła jego firmę dla Logana. No i w pewnym sensie nie kłamała.
- No tak, bo do kupna zmywarki trzeba się przygotowywać przez miesiące - wywróciła oczami, bo chociaż oferta była oczywiście dość spora, to przecież nie była wielka filozofią wybrać jakąś, szczególnie, że można było sobie też na szybko sprawdzić opinie na necie. Zoya na jego miejscu już by trzy razy wybrała, a ona prawie w domu nie gotowała.
- Dobra, tak zrobimy - niech ją karmi, ona będzie wtedy szczęśliwa, a niedługo powodów do bycia super happy, będzie miała coraz mniej więc przynajmniej żarcie jej będzie w stanie polepszyć humor. Dobrze mieć takiego brata. Doceniała.
- No zależy czy chcesz rozmawiać o tym jak uprawiam seks z własnym szefem - Zoya wiedziała, że jeżeli nie chciała o czymś rozmawiać, a brat robił jakieś dziwne podchody to musiała powiedzieć coś okropnego i to prosto z mostu, wtedy da sobie spokój, a akurat Henderson sama nie chciała rozmawiać o swoich stosunkach seksualnych, a już na bank nie z własnym bratem. Miała jednak nadzieję, że to go odstraszy.
Westchnęła tylko, bo cóż, chciała być pomocna i go wspierać w ciężkich sytuacjach i miała nadzieję, że o tym wiedział. Może i nie była najlepszą osobą do wyrażania uczuć wprost, ale za swoim rodzeństwem naprawdę byłaby w stanie skoczyć w ogień i wysłać płatnego mordercę na każdego kto, by ich skrzywdził.
- Dużego pieska - odpowiedziała kończąc swoje jedzonko - myślałam o owczarku niemieckim, są takie ładne i mądre, przydałby mi się taki ktoś w najbliższym otoczeniu - rzuciła trochę sobie żartując, bo jednak otaczała się ładnymi i mądrymi ludźmi, no przynajmniej w większości.
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
właściciel szkoły nurków — i nurek ratownik
33 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Współwłaściciel szkoły nurkowania, nurek-ratownik, a do tego szuka nowych kłopotów w życiu.
Uniósł brwi - a jak wiadomo, właśnie tak działają zakazy - rzucił z lekkim rozbawieniem, bo trochę takie życzeniowe myślenie Zoya tutaj pokazywała. Poza tym Will podejrzewał, że wujek jej zbyt ostro jednak nie traktował, w końcu ich wychowywali, jak rodzice… i nie sądził, że coś jest nie tak, że coś było na rzeczy z tym jak wujek traktował swoją żonę. I skąd miał wiedzieć, nie był wyrocznią, wiedział tylko tyle, co mu powiedziano. Miał też dwie prace na głowie, więc ciężko mu było samemu wszystko śledzić.
- Mam wodę, płyn do mycia naczyń i zlew, jako jedna osoba nie produkuje aż tyle brudnych naczyń, żeby mnie zasypywały - wywrócił oczami, bo robiła tutaj z niego jakiegoś strasznego brudasa, a tak naprawdę przecież nie korzystał aż tyle z własnej kuchni. Tu jadł coś w pracy, tu czasem w drodze do pracy, tu czasem był jakiś biznesowy lunch i czasem w ogóle nic w tym domu nie jadł. Życie singla, którym zaczynał znowu być, mimo aktu ślubu który wciąż nie został przerwany rozwodem.
- Chryste, Zoya - wzniósł oczy ku niebu, marszcząc brwi - w ogóle nie chce słuchać o tym z kim uprawiasz seks - pokręcił głową, bo zdecydowanie nie sądził, że siostra mu wyskoczy z gadką o seksie w trakcie lunchu. - I ze swoim szefem? Brzmi jak rozsądna decyzja, na pewno nie skomplikuje ci pracy - dodał, trochę ironicznie, bo jednak… no nie brzmiało to jak coś, co Zoya sobie przemyślała. Poza tym były inne sposoby na powiedzeniu bratu o tym, jak bardzo sobie komplikuje życie i w jakie bagno się wpakowało.
- Zaraz, a czy on nie był przypadkiem w związku? - dodał, zdziwiony trochę. Może i William kiedyś zdradzał na prawo i lewo, ale teraz jako małżonek był wierny. I… no teraz kiedy rozwód się miał zacząć już nie do końca, ale jednak Prim wiedziała doskonale, że ich relacja się skończyła. A przynajmniej ta część ich relacji, jego wyprowadzka była dość jasna.
- Brzmi fajnie, ale czy masz czas żeby się nim zajmować i go wyprowadzać? Duży pies potrzebuje dużo ruchu i dużo spacerów - zauważył - i odpowiedniej tresury - dodał, bo to też był ważny element posiadania psa, trzeba było go odpowiednio wychować. A na to trzeba mieć czas i cierpliwość, której Zoy jednak trochę brakowało...
happy halloween
-
ODPOWIEDZ