doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
Wysłuchała jego słów i chcąc nie chcąc uśmiechnęła się tylko szerzej. Nie sądziła, że miał na ten temat takie zdanie, miło ja tym zaskoczył, musiała mu to przyznać. - Nic nie jest jeszcze stracone Logan - wciąż mogli to zrobić. Firma co prawda nie potrzebowała już rozkręcania, ale wciąż było przy niej dużo pracy i cóż, odpadała jedna z rzeczy, o które mogliby się kłócić, bo oboje byli pracoholikami, a spędzanie czasu w firmie wcale, by ich od siebie nie oddalało. - A może nam to wyjdzie na dobre, jesteśmy starsi, mądrzejsi i znamy się już długo, spędzamy ze sobą dużo czasu, jeszcze się nie pozabijaliśmy, więc to chyba nie wróży źle - wiedzieli o sobie wiele, znali swoje sekrety... nawet jeżeli Logan nie wiedział o tym, że Henderson wie więcej niż powinna. W tej chwili chyba wolałaby nie mieć pojęcia o tym jak ją okłamał, bo przynajmniej nie miałaby takiego cholernego dylematu nad tym co powinna zrobić.
- Chyba na Twoje stanowisko - odpowiedziała rozbawiona, bo czy zasługiwała na jebany awans? Oczywiście. Chociaż nie wiedziała jaki awans mogłaby tam niby dostać, ale trudno. W sumie trochę żal, ale Zoya nie była na żadnej rozmowie o pracę w swoim życiu, beznadziejna typiara. No, ale w czasie studiów nigdzie nie pracowała, bo nie musiała. Miała tylko praktyki i wolontariaty, a na wakacje pracowała u wujka, gdzie przecież żadnej rozmowy nie musiała mieć, ani w trakcie studiów, ani po studiach. Później od razu przeniosła się do Logana, gdzie jak już wiemy też nie miała czegoś takiego. Szczęściara z niej. Wybuchła głośnym śmiechem słysząc jego słowa o cyckach. - Nie wierzę, że to powiem, ale ma to sens - aż musiała łezkę z oka sobie zgarnąć, bo się popłakała ze śmiechu. - Chociaż powiedz to twórcą gry o Larze Croft - no sorry, ale te spiczaste cycki to już kanon. No i niedługo zbliżało się Halloween, a dobrze wiemy za kogo się Zoya przebierze. - A co Ci przeszkadza w swojej osobowości? - Zapytała, bo to było ciekawe... ona w 99% lubiła jego osobowość, oprócz tego kłamania i oszukiwania, poza tym był naprawdę fajnym człowiekiem. Gdyby było inaczej to nie chciałaby z nim spędzać czasu, a tu proszę!
Dobrze, że Logan się skupiał na jedzeniu, bo Zoya się prawie zakrztusiła swoim, jak usłyszała jego kolejne pytanie, musiała popić. Nie spodziewała się, że wypali z czymś takim. Oczywiście było to miłe, ale jednak zaskakujące. - Hmm, nie wiem, muszę sprawdzić w Cosmo - powiedziała, bo nie sądziła, że musi się jej "pytać o chodzenie", a już na pewno nie wiedziała po ilu randkach wypada to zrobić. Zostawiła jednak swoje jedzenie i wstała żeby przesiąść się obok niego. - Myślę, że nie ma co do tego żadnej zasady. Jak będziesz mieć pewność, że to jest to czego chcesz i będziesz czuć, że jesteś gotowy - no to już wszystko zależało od niego i tego co do niej czuł. Nie mogła mu w tym pomóc. Istniała też możliwość, że Zoya się zdenerwuje i sama mu powie, że chce poważnie porozmawiać na temat ich relacji. - Wiem, że ostatnio nie byłam najbardziej dostępną osobą na świecie, za co przepraszam, ale musiałam ogarnąć kilka rzeczy i te w pracach i te rodzinne - no bo go unikała, co w sumie było jego winą, więc Zoya trochę poczuła do siebie obrzydzenie, że go za to przepraszała. Idiotka.

Logan Blackwell
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
lorne bay — lorne bay
35 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
It isn’t the whole process of falling in love that scares me. No, it’s the worry that I’ve fallen for the wrong person again that does.
Uśmiechnął się smutno. –Trochę jest. – No bo on jednak mówił o ich pierwszych spotkaniach, a nie o samej idei spotykania się ze sobą. Nie był jednak jakimś debilnym romantykiem, więc ostatecznie tylko machnął ręką, bo nie było sensu drążyć tematu. Przeszłości nie zmienią, czasu nie cofną. Byli wtedy z innymi ludźmi i widocznie tak musiało być. –Zobaczymy. Czas pokaże. – Uśmiechnął. Jeśli czegoś go nauczył jego poprzedni związek to tego, że niczego nie należy pospieszać i przede wszystkim wymuszać. Może za bardzo naciskał na szczęście z Yen i dlatego nigdy mu nie wychodziło.
-O tym to możesz sobie pomarzyć. A przynajmniej w tej firmie. – Rozumiał, że to żart, ale wolał jednak, żeby mieli to już omówione, że w jego firmie stanowisko, które zajmuje on, jest tylko jedno. Wolałby ogłosić, że jest bankrutem niż oddać firmę komukolwiek. Nie chciał się nawet dzielić tym stanowiskiem. Sam na to zapracował i będzie swojego stołka bronił jak jakiś chory pojeb. Nawet teraz, w żartach. –Myślałem bardziej o rozmowie na twoje obecne stanowisko. – No bo przecież obecną fuchę dostała bez rozmowy o pracę. Sama tak powiedziała. Więc on o takiej rozmowie mówił.
-Z reguły mówię z sensem. – Uśmiechnął się pod nosem. Jasne, często pierdolił bzdury, więc dał sobie furtkę nie mówiąc czegoś tak głupiego jak „zawsze mam rację” albo „zawszę mówię z sensem”. –Nie rozumiem co w tym śmiesznego. To jest najprawdziwsza prawda. – On mówił całkiem poważnie. Oczywiście nie mógł tego poprzeć jakimiś prywatnymi odniesieniami, no ale oglądał ten program w tv i tam tak było. –Myślę, że już wiedzą. Obecna Lara ma dużo przeciskania się i nie ma jakiegoś sporego biustu. Czasy się zmieniają. Twórcy gier komputerowych też o tym wiedzą. – Pewnie jak grał w najnowszą trylogię Tomb Raider, to tak jak wszyscy, pierwsze co zauważył to to, że Lara miała mniejsze piersi. Tym bardziej, że chyba był jakiś bojkot nawet w Internecie, że jej cycki są za małe. Albo już mi się pierdoli. Nie pamiętam. Ale wiem, że rzeczywiście ludzie byli tym niesamowicie oburzeni.
-No jeśli mam być szczery to mi nic nie przeszkadza. – Zaśmiał się i trochę zawstydził swoją odpowiedzią. –Powiedziałem tak wcześniej, bo nie chciałem wyjść na bubka zadufanego w sobie. – Chociaż w sumie to taki nie był. Chyba. W sensie zdawał sobie sprawę z tego jaki jest piękny i w ogóle, ale jednocześnie chyba nie miał tak, że ludzie go nienawidzili dla samego nienawidzenia.
-Rozumiem. – Pokiwał głową. Jej odpowiedź była dla niego bardzo satysfakcjonująca. Upewniła go tylko w tym, że Zoya jest dla niego idealna. –W porządku, Zoya. Nie masz mnie za co przepraszać, bo szczerze mówiąc sam zająłem się pracą do tego stopnia, że nie miałem czasu naprawdę na nic. – Westchnął ciężko, bo teraz było mu głupio, że w sumie go przeprosiła. –Chcesz mieć dzieci? – Wystrzelił tym pytaniem jak debil uznając, że znają się już tyle, że nie ma co czekać do siedemnastej randki z czymś takim.

Zoya Henderson
sumienny żółwik
alemalpa#7279
doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
Zoya nie miała zamiaru drążyć tematu, bo wtedy musiałaby powiedzieć, że przy ich pierwszych spotkaniach miała go totalnie w dupie i nie zwracała na niego większej uwagi. Był tylko jednym z pracowników jej wujka. W tamtym momencie była przecież zbyt wpatrzona w swojego ukochanego chłopaka, żeby nawet pomyśleć o tym, że Logan jest przystojny w momencie gdy się poznali. Corvo był dla niej wtedy całym światem, kochała go, a reszta była tylko tłem. Sytuacja się jednak zmieniła, Zoya wróciła do Australii, zaczęła normalnie pracować, a Blackwell okazał się być człowiekiem, z którym rzeczywiście coś mogłoby ją połączyć. - Dokładnie - przytaknęła, bo ona uważała, że jeszcze wszystko przed nimi, zarówno tych dobrych rzeczy, jak i niestety tych złych. Słysząc jego kolejne słowa to aż się zaśmiała pod nosem. - Nie potrzeba mi drugiej firmy - w jednej szefem już była, pół na pół z Williamem, ale jednak. Chociaż czasem ją kusiło, żeby założyć coś tak całkiem swojego, nikt nie mógłby jej wtedy niczego zarzucić, zabronić, ani nic zrobić. Z drugiej strony trochę obawiała się, że mogłoby jej nie wyjść, a to bardzo negatywnie wpłynęłoby na jej psychikę. - I o co byś mnie zapytał? - Czy miała juz jakieś doświadczenie w pracy na podobnym stanowisku? Jak sobie radzi ze stresem? Czy dobrze pracuje pod wpływem presji?
- Serio? Sądzisz, że nie masz niczego nad czymś chciałbyś popracować albo co chciałbyś zmienić? - No była zaskoczona, bo jednak zazwyczaj spotykała ludzi, którym łatwiej szło opowiadanie o swoich wadach niż zaletach, a tu proszę jaki okaz się jej trafił. - To gratuluję nie posiadania kompleksów - mogła mu dać order z ziemniaka, sobie, by niestety przyznać go nie mogła, bo było kilka rzeczy, które jej sie nie podobały w sobie i, które by zmieniła gdyby była w stanie.
- Wspaniałe jest to, że oboje jesteśmy pracoholikami na tyle, że nie przeszkadza nam pracoholizm tej drugiej osoby - to był układ idealny i Henderson to doceniała, bo przynajmniej nikt się nie obrażał na nikogo za to, że za dużo pracuje. - Co? - Zapytała zdziwiona, bo takiego pytania się nie spodziewała, szczególnie tak z dupy. - Tak, całą drużynę piłkarką żebym mogła ciągnąć od Ciebie macierzyński przez kilka najbliższych lat - zarzuciła takim żartem, bo ją tu zaskoczył. Po chwili jednak nieco spoważniała. - Teraz raczej nie i bez tego nie mogę spać po nocach - wzruszyła lekko ramionami - ale nie wykluczam tego w przyszłości. Lubię mieć wybór. - Gorzej by było jakby tego wyboru została pozbawiona i na przykład okazało się, że w ogóle nie może mieć dzieci, tak nigdy, niezależnie czy by chciała czy nie. - To może głupio zabrzmi, ale odkąd zmarli moi rodzice nie miałam takiego normalnego życia, zawsze były jakieś dramy, zawsze wszystko było pod górkę, jestem już tym zmęczona i chyba po prostu chciałabym mieć takie nudne, regularne i normalne życie, móc sobie pozwiedzać coś od czasu do czasu, chodzić na rodzinne obiady, w których nie będę musiała udawać, że między mną i wujkiem jest wszystko okej. Zwykłe rzeczy. - Powiedziała wpatrując się przed siebie, bo raczej nie była fanką tego typu rozmów, ale skoro chciała myśleć o nim poważnie, to takie tematy też powinny być poruszane. Zresztą, na chwilę obecną to Zoya nie była w stanie sobie wyobrazić posiadania dziecka z takim Loganem, bo to dziecko byłoby piękne, ale pewnie jakieś potwornie zarozumiałe, uparte i wkurwiające. Pomiot piekieł. - Po tym wszystkim co mi się w życiu przytrafiło chcę być znowu szczęśliwa. - Kasia Cerewicka - s.o.s.mp3 - Może wystarczy mi do tego pies - dodała żartując sobie już trochę, a później mu położyła rękę na policzku. - Chociaż nie ukrywam, że w tej kwestii na Ciebie też trochę liczę - uśmiechnęła się lekko, bo cóż, na ich ostatniej randce mówił, że jej potrzebuje nie tylko w pracy i wychodziło na to, że ona jego też, nawet po godzinach.

Logan Blackwell
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
ODPOWIEDZ