lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
Prawnik — Lewis Corp
31 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea


Nie śmiem decydować co Zoya miała na sobie dzisiejszego popołudnia, ale pewnie pałała podobną miłością do kolorów, co Mel. Czarne, proste spodnie, które ledwie teksturą materiału kontrastowały ze skórzanymi butami i kurtką. Klasyczna, czarna ramoneska, pewnie jeszcze z nazwą Heavy metalowej kapeli na plecach. Nie ma co ukrywać, Melville nigdy nie miała okazji do przejścia przez prawdziwy nastoletni okres buntu. Musiała go w sobie tłamsić. Zdusić w zarodku. Nic więc dziwnego, że wyrosła na nieznośna panią prawnik, która uwielbiała czarne ubrania, czarny humor i tequilę. Dla podkreślenia mroku pasowałaby czarna kawa, ale stanowczo jej ulubionym napojem była tequila.
Stała właśnie przed sklepem zoologicznym, nie zdejmując okularów przeciwsłonecznych. Zmrużyła lekko oczy, czując wciąż echo wczorajszego wieczoru. Nieco się przedłużył. O parę godzin i parę łyków alkoholu. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie - wystrój. Sklep zoologiczny, który przypominał sklep dla małych dziewczynek.
To jakaś pastelowa zaraza? – mruknęła, zerkając w bok na Zoyę. Przyjechały razem, aby w końcu wykonać pierwszy ważny krok w życiu Henderson. O ile dobrze przeczytałam, od jakiegoś czasu planowała kupno szczeniaka. Mam nadzieję, że to się jeszcze nie wydarzyło, a przeglądanie asortymentu sklepu zoologicznego to dobry początek.
Podążasz za moją ulubioną rymowanką? Na górze róże, na dole kuweta, adoptuj kota, rzuć faceta. – zaśmiała się, a raczej uśmiechnęła. Ledwie kącikiem ust, bo głowa wciąż dawała o sobie znać przy każdym nadprogramowych ruchu.
Uprzedzam, że jeśli będziesz planować wakacje, ja nie będę niańczyć czworonoga. O ile psy to ludzkie stworzenia, to nie mam cierpliwość do istot żywych. Czasami nawet do siebie samej. – pokręciła głową, ale w końcu nadszedł czas. Jakaś starsza kobieta z puszystym, futrzanym, rudym kotem wychodziła ze sklepu. Uśmiechnęła się szeroko do dwóch kobiet w czerni, przepuszczając je w drzwiach.
Myślałaś już nad rasą jaka by Cię interesowała? Raczej coś co odpowiada Twojej osobowości - czyli Doberman? Czy ma ocieplać Twój wizerunek i idziemy w coś małego, puszystego i jazgotliwego? – podeszła do wystawy z małymi, uroczymi poduszkami dla psów. Wyglądały bardzo zachęcająco.
przyjazna koala
Melville
doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
#33

Żal. Tak mogła Zoya swoje życie opisać w jednym, żołnierskim słowie. Jeden, wielki, cholerny żal. Czuła się tak żałośnie, że nie mogła nawet patrzeć na swoje odbicie w lustrze, dobrze, że nigdy się jakoś wybitnie nie malowała, bo teraz to na bank miałaby nierówne kreski. Wkopała się w niezłe emocjonalne bagno, z którego teraz nie wiedziała jak się wypakować. Musiała od tego wszystkiego odpocząć, jakoś się zdystansować i chociaż bała sie być sam na sam ze swoimi myślami to może właśnie tego było jej potrzeba. No, a może nie? Zdecydowanie bardziej od zastanawiania się nad własnymi życiowymi problemami wolała wyjść z przyjaciółką. To prawda, że od kilku miesięcy miała w planach kupno idealnego kompana, jakim miał zostać jakiś włochaty czworonóg. Nigdy nie mogła się jednak za to zabrać, bo zawsze chwila była nieodpowiednia, albo nie miała czasu, albo cokolwiek innego. Teraz, kiedy nie miała pracy, ani większego życiowego celu, pies wydawał się być naprawdę dobrym pomysłem. Przynajmniej będzie miała do kogo sobie pogadać i się przytulić w samotne wieczory, a tych zapowiadało się chyba dość sporo.
- Pastelowa ideologia - zaśmiała sie wchodząc do sklepu, który cóż, też nie był za bardzo w jej guście. Zoya lubiła ciemne kolory, zawsze ubierała sie w czerń, które zresztą królowała też w jej apartamencie. - Stara, powinnam już mieć kilka kotów - w końcu w ciągu ostatnich kilku miesięcy udało jej się rzucić kilku facetów. - Na razie jestem bez faceta i bez pracy - ale tak się kończy romansowanie z własnym szefem. Gdyby nie pracowała u Logana to zostałaby tylko bez faceta, a tak? Nie spieszyło się jej co prawda z szukaniem nowej roboty, miała dużo pieniędzy, a stałe zyski wpływały jej na konto dzięki udziałom w sieci szkół nurkowania, które dostała w spadku po rodzicach.
- Pierdolisz... obie dobrze wiemy, że będziesz psią ciocią, ale masz rację, ja z Tobą też czasem nie mogę wytrzymać - rzuciła i nawet się bardzo miło uśmiechnęła do przyjaciółki klepiąc ją lekko po ramieniu. - Wezmę sobie yorka i będę go nosić w torebce jak jakaś pusta celebrytka - sama nie wiedziała czemu, ale kojarzyło jej się to z taką Paris Hilton 2010. - Chcę dużego psa, myślałam o owczarku niemieckim. Są mądre, ładne i lojalne - a ta ostatnia cecha była dla Henderson wybitnie istotna, bo już zbyt wiele razy ją w życiu zdradzono i oszukano.
- Mogę Cię o coś zapytać? - Musiała z kimś porozmawiać o tym co wydarzyło się między nią, a Sameen, bo sama nie potrafiła tego ogarnąć. Nigdy nie czuła fizycznego pociągu do innych kobiet, a tu nagle BANG. - Może to zabrzmieć głupio, ale czy Ty kiedykolwiek... - aż się na chwilę zawiesiła, bo głupio jej było pytać więc złapała w dłoń jakąś psią zabawkę. - Czy Ty kiedykolwiek całowałaś się z dziewczyną? - Trochę ściszyła ton głosu zadając to pytanie, bo nie chciała żeby jakaś wścibska ekspedientka je podsłuchiwała.

Melville Lewis
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
Prawnik — Lewis Corp
31 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Praca zawsze się znajdzie. Ciesz się wolnością i niezależnością. Kiedy zaczną się problemy finansowe, a bank spróbuje zająć Twoje mieszkanie - będziemy się martwić. – proste, bezstresowe podejście. Kompletnie nieodpowiedzialne!
Tylko pamiętaj, że torebka musi mieć mnóstwo monogramów Louis Vuitton. Inaczej... – podniosła zaciśniętą dłoń, prostując kciuk skierowany do dołu. York bez brązowej, klasycznej, oklepanej torby Louis Vuitton? To jak ekler bez nadzienia.
Duży pies nie zastąpi Ci dużego penisa. Zgadzam się, że psy to ludzkie stworzenia, są znacznie bardziej lojalne i oddane. Ale nie próbuj zasłonić problemu owczarkiem niemieckim. – nie wiem skąd ta filozoficzna mądrość w Mel. Zwykle wolała obracać wszystko w sarkazm i żart. Tymczasem chyba próbowała nieudolnie doradzić przyjaciółce zmierzenie się z rzeczywistością. Coś, czego sama unikała na poziomie mistrzowskim.
No dalej, wyduś to. – chyba jednak nie spodziewała się pytania, które nadeszło. Brała pod uwagę coś wstydliwego, może intymnego. Ale pocałunek z kobietą. Przez ułamek sekundy sama się zawiesiła w czasie i przestrzeni, lekko mrużąc oczy.
To jakiś wstęp do wyznania mi miłości? – zapytała nieco podejrzliwie, z trudem powstrzymując szeroki uśmiech rozbawienia. Spojrzała nawet na przyjaciółkę, lekko opuszczając okulary przeciwsłoneczne. Była świeżo po obejrzeniu filmu Spencer, a co za tym idzie - takie niespodziewane wyznania wcale nie wprawiłby ją w zakłopotanie.
Wiesz, że jesteś śliczna, ale mam wyjątkowo trudną osobowość. Jestem kiepskim materiałem na udany związek. – wolała to od razu zaznaczyć, chociaż - wszystko w żartach.
Ale tak, całowałam się z dziewczyną. Kilka razy. A przynajmniej kilka razy pamiętam. – cóż, podczas studiów - szczególnie podczas studiów - zdarzało jej się bawić do białego rana i nie pamiętać wszystkich wydarzeń. Brała pod uwagę, że budząc się obok pół nagiej dziewczyny, doszło tam do czegoś więcej niż tylko pocałunki. Idąc za powiedzeniem: mniej wiesz, dłużej żyjesz, decydowała się na przechodzenie po takich sytuacjach do porządku dziennego.
Rozumiem, że masz za sobą swój pierwszy pocałunek z kobietą? – aż prosiło się dodać: lub wybrałaś mnie na swoją pierwszą lesbijską randkę. Ale miała wrażenie, że Zoya jest lekko speszona i nie zamierzała jej w tym odczuciu gnębić.
przyjazna koala
Melville
doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
- W najgorszym wypadku wprowadzę się do Ciebie razem ze swoim kłębkiem sierści - rzuciła posyłając jej szeroki uśmiech. Nie miała w planach pozwolić na to, by bank zajmował jej cokolwiek. Chciała znaleźć pracę, bo była strasznym pracoholikiem i czuła, że bez tego po prostu zwariuje. Musiała się czymś zająć. Czasem zastanawiała się nad powrotem do psychologii, ale nie wiedziała, czy jest na to gotowa, szczególnie mając tyle własnych problemów na głowie. - Ech, a nie może być Gucci? - Wywróciła oczami, bo teraz to ten swój plan musiała odłożyć, aż nie kupi sobie torebki LV. Da się zrobić, chociaż wątpiła, żeby w okolicy były sklepy z tą marką, pewnie będzie musiała wybrać się do Adelaide albo Melbourne. W sumie, miała teraz na to czas. Zakupy przez internet nie sprawiały jej takiej frajdy jak możliwość pomacania produktów na żywo.
- Czyli co? Proponujesz żebym wyjechała do Europy i wróciła z bardziej ludzkim Niemcem? Chociaż nie wiem czy jakiś by mnie chciał, bo zdecydowanie ciężko byłoby ogarnąć aryjskie dzieci - jakby nie patrzeć to Zoya miała nieco ciemniejszą karnację no i włosy też. - Ale Ty byś się nadała, może Ci postawić jakiś europejski trip? - Zaśmiała się wskazując palcem na blond włosy przyjaciółki. Henderson dużo czasu spędziła w zachodniej Europie, gdy jeszcze była na studiach w Oxfordzie.
- Chciałabyś - nie mogło być tak, że Zoya nagle będzie się podkochiwać w każdej swojej znajomej. Chyba nie. Do tej pory nie wiedziała, że jakakolwiek kobieta może być w jej typie, ale najwyraźniej lubiła blondynki, więc może... kto ją tam wie. - Lubię wyzwania - puściła do przyjaciółko oczko, a później pokręciła lekko głową. Zoya nigdy nie była w łatwych związkach, zawsze trafiała na facetów z problemami, jak nie gangster to notoryczny kłamca, a jeżeli jakiś był w porządku to rozdzielało ich pół świata, bo ona akurat była w Anglii. Najwyraźniej po prostu miała predyspozycję do pakowania się w relację z problematycznymi osobami niezależnie od płci.
- Ohh... i podobało Ci się? - Chociaż pewnie gdyby tak nie było to skończyłoby się na jednym razie, a nie kilku. Cóż, Zoya nie miała takich doświadczeń na studiach. Jak już balowała to raczej zawsze kończyło się to one night standem z jakimś facetem poznanym w barze, a później była już w związku więc nawet takie wybryki nie wchodziły w grę. - Kilka pocałunków ale z tą samą kobietą - było to dla niej dość niespotykane i nie za bardzo wiedziała jak ma z tym handlować. - Nigdy nie myślałam o tym, że mogą mnie pociągać kobiety, a nagle się okazuje, że przynajmniej jedna to robi - no bo kto wie, może się jeszcze jakaś trafi, nawet spojrzała na Mel żeby ocenić czy ona by się jej mogła podobać. - Jak myślisz, czy to ja nagle po 30 latach sobie uświadamiam, że jestem bi, czy to ja po wszystkich rozstaniach po prostu chcę mieć kogokolwiek? - Zoya nie miała jeszcze pojęcia jak to z nią jest, a obie opcje wydawały się być niezwykle żałosne.

Melville Lewis
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
Prawnik — Lewis Corp
31 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Oni już skończy z tendencjami wujka Hitlera. Teraz w modzie jest polityczna poprawność i serdeczność wobec uchodźców z Bliskiego Wschodu. – nie, stanowczo Mel nie należała do rasistów, ani narodowców. Nudziła ją poprawność polityczna, to fakt. Ale doskonale znała socjologiczne i antropologiczno-socjologiczne publikacje na temat migracji. Jak się okazuje, stały napływ uchodźców jest niezbędny do funkcjonowania Europy. Co roku, tak zwani "rodowici" Europejczycy migrują na tereny Kanady, Stanów Zjednoczonych, a nawet Nowej Zelandii czy Australii. Te ubytki naprawiają tylko uchodźcy i osoby napływające z Azji. Według badań z 2019 roku, jeśli zamkniemy granice, w latach pięćdziesiątych dwudziestego pierwszego wieku zabraknie rąk do pracy! Wielka Brytania chyba nawet boryka się z tym problemem w chwili obecnej, gdy polscy uchodźcy postanowili uciekać przed cieniem Brexitu. Ale to nie czas na wywody!
Właściwie młodzi Niemcy są w moim typie, nie będę zaprzeczać. – zmrużyła lekko oczy, kiwając głową.
W takim razie już wiesz jaki prezent mi sprawić z okazji Bożego Narodzenia. – podniosła nawet palec wskazujący! Ot, jako znak, że będzie o tym pamiętać i trzymać przyjaciółkę za słowo.
Ale Euro Trip - masz na myśli pięciogwiazdkowe hotele, spa i pełen mini barek? Nie żadne namioty, mini van i hipisowską muzykę? – wolała się jednak upewnić, aby nie rozczarować się po przylocie na europejski kontynent.
Zapewniam Cię, że to wyzwanie warte grzechu. Po pierwsze: świetnie całuje. Po drugie, jestem dobra w łóżku. A po trzecie: odziedziczę po rodzicach całkiem pokaźną kwotę! – zaśmiała się rozbawiona. Cóż, odnośnie dziedziczenia - nie było to wcale takie odległe. Miała natomiast mnóstwo wad: sarkazm, arogancja, nie lubiła zmywać naczyń, ani układać ubrań w szafie.
Podobały mi się te razy, które pamiętam. – przyznała.
Według mnie, wszyscy jesteśmy dość elastyczni względem seksualności. Ot, wychowanie narzuca nam pewne wzorce. Kultura kształtuje i pewnie nieco zagłusza naturalne instynkty. – kolejna dawka filozofowania.
Jeśli ktoś zapewnia Ci wsparcie, bezpieczeństwo i orgazm - to nie ma znaczenia czy jest kobietą czy mężczyzną. Chodzi po prostu o to, żebyś czuła się dobrze. – wzruszyła lekko ramionami. Chciała możliwie uprościć sytuację. – I to nie zobowiązanie na wieki wieków. Jeśli dobrze się teraz bawisz i dobrze się z nią czujesz, to go for it. Zawsze możesz ten wagon odczepić, gdy zacznie robić się problematyczny. – to tylko jeden z kolejnych związków.

Zoya Henderson
przyjazna koala
Melville
doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
- Szczerze mówiąc nigdy nie byłam w Niemczech, a mogłam bo byłam we Francji więc w sumie rzut beretem - a tam też to prawdziwych Francuzów już niewiele zostało, aczkolwiek Henderson nie narzekała, bo bardzo miło wspomina swoje zimowe ferie w kraju serów i win. - Chyba zawsze przerażał mnie ten ich język - był taki niemiły dla ucha, a Zoya przecież taki delikatny kwiatuszek. - Silni, dobrze zbudowani i lubiący kiełbasę? - Zapytała śmiejąc się trochę. - Chociaż w sumie coś w tym jest... wiesz kto z Niemców jest w moim typie? Michael Fassbender. - No, bo czemu nie. - Mogłabym z nim iść na Oktoberfest i zjeść Bratwursta - starała się zabrzmieć jak najbardziej poważnie i bardzo silnie tamowała falę śmiechu, która chciała się jej wyrwać z ust. Szczerze mówiąc to nawet nie wiedziała czy Fass jest Niemcem, ale nazwisko takie szwabskie trochę.
- To zdecydowanie mi ułatwi robotę w poszukiwaniu idealnego prezentu, a miałam Ci kupić torebkę LV z milionami napisów na niej, ech... - psa już sobie musiałaby dokupić sama, Zoya nie będzie za nią przecież wszystkiego robić. - Stara... oczywiście, że kamper, prysznice na stacjach benzynowych i żarcie w tych barach przy autostradach, gdzie Twój zew przygody?! - Zoya z jednej strony chciałaby kiedyś coś takiego przeżyć, a z drugiej chyba już przywykła do pewnego rodzaju luksusów. Kiedyś, gdy jeszcze spotykała się z Corvo i była wesołą studentką w Anglii to pewnie by się nie zastanawiała i wbiła na taką podróż z ukochanym. Teraz mogłaby to zrobić z przyjaciółką. - Ale tak całkiem poważnie to może taka wycieczka nie byłaby niczym złym. Nie chcesz się przelecieć do Anglii? Dawno tam nie byłam - ostatnio coraz częściej myślała nad tym, czy na pewien czas nie wrócić do deszczowego kraju. Co prawda księcia Harryego już nie wyrwie, ale przynajmniej mogła sobie depresyjnie posiedzieć w oknie patrząc na deszcz. Też spoko zajęcia dla 30-letniej singielki.
- To trzecie przekonuje mnie najbardziej - zaśmiała się, chociaż może powinna zaszaleć i zobaczyć czy inne koleżanki też jej się podobają. Zoya nawet nie wiedziała czy dobrze całuje. W sensie inaczej, wiedziała, że zajebiście się całuje z facetami, z kobietą jednak wciąż była nieco niepewna w tym wszystkim. Z mężczyznami w łóżku też nie miała większych problemów, może za jakąś boginię seksu się nie uważała ale raczej wiedziała co robi. A z kobietą? Nie miała jeszcze okazji się sprawdzić i trochę się tym stresowała. Henderson doceniała charakter Melville, nawet jeżeli była arogancka to Zoya dobrze sie czuła w jej towarzystwie, a z taką kasą to na luzie mogła zatrudnić kogoś kto będzie sprzątał i mył naczynia. Henderson miała własną sprzątaczkę żeby nie musiała się martwić takimi bzdurami.
- Okej, czyli będę wszystko wiedzieć jak się z nią prześpię, jak dostanę orgazm to yolo, a jak nie to cóż, tego kwiatu jest pół światu - rzuciła luźno śmiejąc się trochę pod nosem. - Nie chcę tego wagonu odczepiać nawet jak jest problematyczny, przyjaźnimy się ze sobą sporo czasu - dodatkowo jej pierwszy kobiecy crush była seryjną morderczynią więc taki wagon czasem ciężko odczepić, ale przez te trzynaście lat ich znajomości Zoya była całkiem niezłą lokomotywą i dawała radę to ciągnąć. - Jak nie będę mieć orgazmu to zgłoszę się do Ciebie Ty "jestem dobra w łóżku" i skromna - zaśmiała się rzucając blondynce jakąś psią piłkę, a ekspedientka trochę dziwnie się na nie spojrzała.

Melville Lewis
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
Prawnik — Lewis Corp
31 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Kto? – zapytała.
To jakiś muzyk czy po prostu popularny Nazista? – oczywiście, że nie znała Michaela Fassbendera. Chociaż nie ukrywam, jest na co popatrzeć. Szczególnie w ostatnich miesiącach, gdy wypuszczają coraz to nowe epizody z jego przygód rajdowych. Ten ostatni film, gdzie surfuje i trenuje. Prosta droga do bardzo nieprzyzwoitych snów.
Mój zew przygody zniknął w momencie, gdy dostałam pierwszej miesiączki. Od tego czasu akceptuje tylko wygodne łóżka, miękką pościel z egipskiej bawełny i przestronny prysznic z deszczownicą. – zaznaczyła. Szczerze nie rozumiała dlaczego tampony i podpaski nie są rozdawane za darmo. Przecież to produkty pierwszej potrzeby. Z drugiej jednak strony, dlaczego nie rozdają za darmo prezerwatyw z atestem? Można by się głowić nad sensem organizacji świata. Biologia mimo wszystko robiła swoje, nie bacząc na politykę rządów i dotacje farmaceutyczne.
Do Anglii, nie. Do Londynu, zawsze. Jeśli mamy spędzać czas w tym podłym klimacie, to tylko w Soho. – podniosła dziwnie wyglądające, gumowe - coś. Przypominało narzędzie tortur, choć w rzeczywistością było gryzakiem dla szczeniąt. Przez moment przyglądała się kolorowemu przedmiotowi, z wyraźnym zainteresowaniem. Dopiero ekspedientka wyjaśniła z drugiego końca pomieszczenia, do czego to wszystko służy.
Ale tak. Chętnie. Mogłybyśmy zabrać Salingera. Obiecałam mu ostatnio, że zdemoluje mu samochód, a to będzie idealna okazja. – zaśmiała się cicho. Wręcz zachichotała, na samo wspomnienie porannej, trudnej rozmowy z bratem. Trudnej ze względu na ból głowy, suchość w gardle i żołądek, który maszerował w rytmie i atmosferze Armii Czerwonej.
Tak, to trzecie zawsze działa najlepiej. – przyznała bez cienia zawahania.
Czekam tylko na spadek, a potem znajdę sobie przystojnego utrzymanka. Jego jedynym zajęciem będzie dbanie o ciało i zaspokajanie moich potrzeb. – już dawno zrezygnowała z jakiegokolwiek planu na znalezienie wielkiej miłości. Wydawało jej się, że nawet takiej nie odczuwa. Lubiła obecność drugiej osoby. Lubiła seks. Ale miłość? Nie potrafiła jej do końca zdefiniować. Nie była romantyczna, ani sentymentalna. Nie tęskniła, nie płakała, nie gnębiła nikogo wiadomościami. Wyznania miłości? Jakieś sztuczne. W jej ustach brzmiały nienaturalnie. To kolejny powód aby usiąść na kozetce w mieszkaniu Zoyi i porozmawiać! Mam nadzieję, że nie kasowałaby przyjaciółki za terapię.
Proponuję butelkę wina na dobry początek. A potem sprawdzaj czy orgazm czai się w pierzynie. – pokiwała głową.
Możliwe, że to tylko przyjaźń. Albo chwilowa potrzeba znalezienia kogoś, przy kim czuje się bezpiecznie i komfortowo. Ale warto spróbować. – wzruszyła lekko ramionami.
Obie jesteście dorosłe - mam nadzieję. – zaznaczyła. – Więc raczej nie będziecie się obrażać, ani bać tematu seksu. Jeśli nie wyjdzie, to wrócicie do spotkań przy kawie, plotkach i zakupach. – niemal nie złapała tej cholernej, psiej piłki!
Przepraszam, koleżanka nie wzięła dzisiaj leków. – uśmiechnęła się do ekspedientki.
Myślisz, że seks shop i sklep zoologiczny mają tych samych dostawców albo te same fabryki? – ściągnęła lekko brwi, podnosząc szeroką skórzaną obrożę, na metalowym łańcuszku.

Zoya Henderson
przyjazna koala
Melville
doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
- Michael Fassbender - powtórzyła - taki aktor, niemożliwe, że typa nie znasz... nie oglądałaś X-menów? Albo tego... czekaj... Jane Eyre. - Chociaż trzeba być szczerym, a nie kłamać. Zoya go znała pewnie głownie przez to, że miał ładną żonę, chciałaby tak wyglądać. - Czekaj, pokaże Ci go - bo tak chyba było najłatwiej, dlatego wyciągnęła telefon wpisując imię i nazwisko typka w google, później przez chwilę jeszcze szukała dobrego zdjęcia i pokazała przyjaciółce. - Patrz jakie ciacho - Zoya by brała w ciemno, pewnie dlatego, że chciała być jak ta sławna szwedzka aktorka. Biedna Zoya.
- Jesteś beznadziejna, wiesz, ze teraz można sobie zatrzymać miesiączkę żebyś nie musiała się pierdolić z tym podczas podróży? Nie koniecznie trzeba nawet zachodzić w ciążę - szczerze mówiąc to Zoya nie wyobrażała sobie swojej psiapsi jako matki, nawet jako posiadaczki kwiatka sobie nie była w stanie jej wyobrazić i absolutnie nie miała pojęcia dlaczego. - To jesteśmy umówione, niech będzie Soho - Henderson zdecydowanie potrzebowała jakiejś zmiany, taki wyjazd na sto procent, by jej pomógł odetchnąć pełną piersią. Pewnie nie pamiętałaby większości czasu spędzonego w Londynie, bo byłaby zbyt nawalona. Zdarza się najlepszym. - A on nie jest w Anglii? - Zoya zatrzymała się na tym momencie, w którym był jeszcze w królewskim kraju. - Ale jasne, możemy go ze sobą zabrać im nas więcej tym weselej - była jak najbardziej za. Szczególnie, że przyda im się kierowca więc mogą w to wrobić jej brata. Może Zoya powinna też zabrać swojego braciszka, ale była na sto procent pewna, że Will nie jest w nastroju na takie harce po tym jak jego była żona próbowała sie zabić.
- Serio? To, by Ci wystarczyło? Ładna klata i miły penis? - Zapytała marszcząc czoło. - Nie chciałabyś kogoś kto będzie Cię no nie wiem... kochał? Niezależnie od stanu majątkowego? - Zoji się coś takiego czasem marzyło. Chciała być dostrzegana, kochana i traktowana poważnie. Tak niewiele, a ciężko było znaleźć kogoś kto by to potrafił zrobić.
- Tak zrobię, kurwa wezmę od razu dwie, bo jedna może nie wystarczyć - Zoya musiała się najebać żeby się rozluźnić przed potencjalnym stosunkiem seksualnym z własną przyjaciółką. - Masz totalnie rację, aż mnie boli, że muszę Ci ją przyznać, ale trudno... chyba muszę to czymś popić - aż odchrząknęła, a później się tylko zaśmiała. - Tak, nie wzięłam tabletki na biseksualizm - stwierdziła i cóż pani już na bank miała ich dość, ale trudno Henderson się dobrze bawiła. - W sumie... coś w tym jest. To nie wygląda najlepiej, trochę przerażając - pokazała palcem na to co trzymała blondynka w ręku. - Hmm czyli wychodzi na to, że jakbym chciała się zabawić w BDSM to łatwiej i taniej wychodzi zrobić zakupy w zoologicznym - no cóż, skoro Henderson już eksperymentowała to nie wiadomo jak daleko to zajdzie. - Ale dobra, skup się! My tu mamy ogarnąć rzeczy dla psa, albo psa... - chociaż nie widziała w okolicy żadnych szczeniaków.

Melville Lewis
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
Prawnik — Lewis Corp
31 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Ale na tym zdjęciu wygląda trochę jak dziad. – skomentowała, przerzucając jakieś kolejne fotografie, gdzie Fassbender miał wyjątkowo długie włosy i nieco zbyt zmęczoną twarz.
Fakt. Tutaj jest całkiem, całkiem. Nie wyrzuciłabym go z łóżka. – mruknęła, przerzucając kolejne zdjęcia w google.
A to? Żona? – zatrzymała się na jakiejś fotografii z czerwonego dywanu, czy pokazu Louis Vuitton. – Jesteś całkiem, całkiem do niej podobna. Może trochę wyższa. – zmrużyła oczy.
Zachodzić w co? – spojrzała na nią lekko zdezorientowana.
Ciąża to choroba. Z której można wyleczyć się dopiero po dziewięciu miesiącach i osiemnastu latach. – tak. Dopiero po takim czasie można pozbyć się pasożyta. I chociaż była nieco zepsuta. Wręcz złośliwa, wredna i wyprana z wyższych emocji - nigdy nie pozbyłaby się dziecka. Brała zwyczajnie odpowiedzialność za swoje błędy. Nie usunęłaby ciąży, ani nie oddała dziecka do adopcji. Podjęłaby rękawice. Choć, żeby było jasne: była zwolenniczką dostępu do aborcji. Każdy miał prawo do swojej decyzji. Wiele osób zwyczajnie nie powinno mieć dzieci, a powinno mieć opcję usunięcia ciąży.
Widziałam się z nim dzisiaj rano. Zawsze miał skłonności masochistyczne więc przyleciał, aby pozałatwiać rodzinne sprawy. – pokręciła głową. Gdyby sama mieszkała w Europie, zupełnie olałaby sytuację z ojcem. Wychodziło jej to całkiem nieźle nawet tutaj. W pewnym sensie udawała, że wszystko jest w porządku. Mimo wszystko, bardzo cieszyła się z powrotu Salingera. Bo mimo, że jest z niego podły i nieczuły brat, to zawsze darzyła go wielkim uczuciem!
Wyznania miłości wprawiają mnie w zakłopotanie i zażenowanie. Wolałabym kogoś z dużym i sprawnym penisem i ładną klatką piersiową. Ramiona też są ważne. – pokiwała głową, lekko mrużąc oczy.
NIe wydaje mi się, żebym została stworzona do wielkiej historii miłosnej. To po prostu nie w moim stylu. – nie potrafiła tego wyjaśnić. Nie potrafiła nawet wyobrazić sobie siebie samej z wyznaniami "Kocham Cię", albo "tęsknie". "Potrzebuje Cię", to chyba maks na jaki ją było stać. Ale jakieś drobne pocałunki, przytulanie - słodko pierdzące akcje. Tak by to skwitowała.
Zawsze mam rację. To moja najgorsza cecha. Nikt nie potrafi jej znieść. – zaśmiała się uroczo, a potem odłożyła skórzaną obrożę. Wróci po nią innym razem.
Z tym cenami to nie byłabym taka pewna. Całkiem wysokie jak na bibeloty dla czworonoga. Dawniej wystarczyła smycz i buda. – pokręciła głową. Znając Mel, pewnie zakochałaby się w szczeniaku i odstąpiła mu nawet własne łóżko i poduszkę. Ale grunt to zgrywać zołzę.
Właśnie. Czy macie tu jakieś szczeniaki? – obróciła się do ekspedientki, ale ta wyjaśniła, że jest to katalog online. Mogą obejrzeć fotografie i umówić spotkania z właścicielami szczeniąt.
To po cholerę my Ty przyszłyśmy. Skoro to samo możemy zrobić siedząc w domu, z winem i komputerem. – pokręciła głową z dezaprobatą.
W takim układzie możesz wybierać szczeniaka razem ze swoją lesbijską przyjaciółką. Od szczeniaka, aż po "na pieska". – okropne te żarty, naprawdę okropne!

Zoya Henderson
przyjazna koala
Melville
doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
- Gdybym miała mieć niemieckiego męża to totalnie bym takiego brała, na bank wyglądalibyśmy zajebiście na zdjęciach - aż się rozmarzyła. Nawet dzieci, by mogli mieć całkiem niezłe i dwujęzyczne na wstępie, a teraz liczyła sie znajomość języków obcych. Także Henderson widziała tu same plusy. - Tak myślisz? No może w sumie, chyba mamy podobny kolor włosów - pokiwała głową, chociaż jakiegoś wybitnego podobieństwa to nie widziała. - Patrz jaka frajerka ma torebkę LV i zero pieska w środku - no jak tak można. Marnowanie miejsca w torebce, aż Zoya pokręciła głową, bo absolutnie nie rozumiała takiego zachowania.
- Teoretycznie można wcześniej - Henderson nie miała absolutnie nic przeciwko aborcji, aczkolwiek sama chciała mieć dziecko. Może nie teraz, bo w tym momencie to czasem nie wiedziała jak się nazywa, taka byłą zarobiona we własnych problemach, ale za kilka lat to czemu nie. No i gdyby się jakaś wpadka pojawiła, to cóż, raczej, by nie wyła po nocach... no może przez jedną, max dwie. Miała na tyle hajsu, że byłoby ją stać na zostanie samotną matką.
- Oh... to może potrzebuje pomocy? - Zapytała, bo w sumie to mogła polecić jakiś psychologów, siebie może nie koniecznie, ale po tym jak jej była szwagierka chciała się zabić to Henderson była trochę wyczulona, na takie depresyjne klimaty. - Dalej jest singlem? - Tak z ciekawości pytała, nie żeby coś.
- Mam nadzieję, że będę przy tym jak Cię kiedyś jakaś dopadnie i będę mogła na Ciebie spojrzeć z taką pogardą i powiem "a nie mówiłam" - Zoya miała bardzo mało marzeń w życiu, więc śmiało mogła sobie to dopisać do listy. Henderson naiwnie sądziła, że w odpowiednim wieku, pod koniec dnia, gdy siedzi sie w swoim pustym mieszkaniu, do każdego dociera ta smutna myśl, że jednak sami dalej nie chcą być. Czy to miała być miłość życia, czy dziecko, czy tak jak w przypadku Zojki, szczeniak.
- Tak? Myślałam, że bycie upartą i arogancką... ale skoro tak mówisz - machnęła ręką uśmiechając się do blondynki trochę durnowato, bo żartowała sobie, aczkolwiek... no tak też nie do końca. Z tym, że sama często była bardzo uparta i bardzo arogancka i na dodatek była tez jebaną hipokrytką, więc cóż, musiała jej to wypomnieć.
- Ha, ha, ha, bardzo śmieszne - akurat tej pozycji to Zoya nie lubiła nawet w wersji hetero. - Dzisiaj do domu zabieram tą suczkę -powiedziała do ekspedientki wskazując palcem na swoją blondwłosą koleżankę. Henderson była pewna, że w tym sklepie są już obie spalone i wszystkie rzeczy dla zwierzaka będzie zamawiać przez internet. - Muszę zapalić - aż od tych śmieszków jej się papierosa zachciało, a nie miała fajki w mordzie już jakieś pół godziny! Ten nałóg ją zabije. - A jak chcesz to mam chyba na chacie jakieś wino - nawet nie chyba tylko na bank, bo na chlanie to Henderson zawsze była gotowa. Nigdy nie wiadomo kiedy może się przydać jakaś butelka lub dwie.

Melville Lewis
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
Prawnik — Lewis Corp
31 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Jest singlem. – pokiwała głową.
Kto by z nim wytrzymał? Przecież to Lewis. – nazwisko wszak zobowiązuje!
A ponieważ ma trudny charakter, podłą rodzinę i mnóstwo problemów z samym sobą - wiem, że wydaje Ci się niesamowicie atrakcyjny. Ale odpuść. Bracia ukochanej przyjaciółki są na czarnej liście. – no tak. Zoya miała raczej tendencję do wiązania się z nieodpowiednimi kandydatami! To też, Salinger wydawał się być doskonałym wyborem. Wręcz oczywistym. Trzeba prewencyjnie unikać ich spotkań.
Nic mnie nie dopadnie. Prędzej zniosę jajko niż będę wyznawać "och, kocham Cię". – nawet złączyła dłonie, udając jakąś romantyczną księżniczkę rodem z Disney'a. – Mam w sobie więcej z Urszuli niż Ariel. – bleh! Kompletnie nie umiała wyobrazić sobie sytuacji, w której jest słodko-pierdząca i wyznaje komuś miłość do grobowej deski. I co? Za tym idą jakieś drobne pocałunki, trzymanie za rękę? A potem już tylko wspólna starość i chrapanie pod jedną pierzyną.
Bycie upartą i arogancką to część mojego zawodu. James Bond ma licencje na zabijanie, a ja mam licencję na łgarstwo, arogancję i bezczelność. Tylko dla niepoznaki nazywają to ukończeniem studiów prawniczych. – wyjaśniła iście profesorskim tonem, kiwając nawet przy tym głową. Tak, aby dodać temu stwierdzeniu powagi.
Skoro jesteśmy już przy temacie zabierania mnie do domu, to szukamy odpowiedniej obroży i kagańca, ale nie widzę niczego w moim rozmiarze. – dodała od razu, spoglądając na ekspedientkę znad swoich okularów przeciwsłonecznych. Co gorsza, nie była to żadna młoda hipiska ani hipster z dredami i chustą na nadgarstku z drewnianymi, ręcznie ciosanymi koralikami. Była to lekko siwiejąca kobieta, z idealnie natapirowanymi włosami i różowym, moherowym sweterkiem. Przypominała nieco Dolores Umbridge, której Mel wybitnie nie znosiła. Nie ma nic gorszego niż zwyrodniała stara panna z miłością do porcelany, kotów i koloru różowej landrynki. Co ciekawe, jej twarz nabierała właśnie taki odcień z każdą kolejną sekundą.
Tak, lepiej już chodźmy. Zanim ktoś wyciągnie krucyfiks zza lady. – mruknęła, wywracając oczami. To stare, purytańskie pokolenie! Aż się wierzyć nie chce, że wciąż tak wprawnie odpychają od siebie rewolucję seksualną i postęp technologiczny.
Wino brzmi dobrze. Chociaż jestem fanem whisky i tequili. Kupimy coś po drodze, kiedy będziesz zatruwać swoje płuca nikotyną. – przyganiał kocioł garnkowi. Co prawda Melville od dawna już nie paliła, ale alkoholizm pewnie nie oszczędzał jej organizmu w żadnej skali. Nie było więc ani grama powodu, by wypominała palenie!

Zoya Henderson
przyjazna koala
Melville
ODPOWIEDZ