lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
20 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Been through some bad shit,
I should be a sad bitch
Who woulda thought it'd turn me to a savage?
07.

Powrót na uczelnię dla Sonyi, był w pewien sposób zbawienny. Nigdy nie sądziła, że będzie się cieszyła z faktu, że znów będzie musiała się uczyć, bo nigdy nie było to jej mocną stronę, ale świadomość, że opuści farmę i spotka się ze znajomymi... To w tym momencie liczyło się dużo bardziej. Chwilami, miała już dość widoku, który miała za oknem, myślała nawet o przeprowadzce bliżej centrum, ale wtedy pojawiała się myśl, że niekoniecznie chce zostawiać siostrę samą z wielu powodów. I nie dlatego, że blondynka była bardzo rodzinna i nie chciała mieszkać sama, to było najmniej istotne... ale były poważniejsze sprawy, jak to, że miała nieograniczony dostęp do zioła, a to w ostatnim czasie, pozwalało jej nie myśleć o ważnych rzeczach, a wręcz zapomnieć o wszystkim. Oczywiście, że głośno tego nie powie, bo chociaż bywała egoistką, tak obie chciały wyciągnąć ojca z więzienia, a jak będą trzymać się razem, tym szybciej może im się to udać. A to, było jeszcze ważniejsze, od plantacji marihuany.
Sonya, należała do ostrożnych osób. Zwłaszcza w takich chwilach jak teraz. Zaraz po uczelni, miała spotkać się z jedną z dziewczyn na małą wymianę, woreczek za pieniądze. Chciała w pewien sposób sama się utrzymywać, a z tym, wychodziło dość różnie. Uczelnia, czy nawet kampus, nie był dobrym miejscem, a przynajmniej tak uważała blondynka, nie chciała, aby plotki rozeszły się w mgnieniu oka, a pobliski targ, cóż przy okazji zrobi jakieś małe, świeże zakupy.
O tej porze, było dość sporo osób, ale dość szybko odnalazła się z drobną, rudą, młodą kobietą. Z boku, mogły wyglądać jak znajome, które spotkały się przez przypadek, kiedy wymieniała z nią krótkie, niemające większego znaczenia słowa. Nie chciała zwracać na siebie uwagi, kiedy wymieniały się rzeczami, a po chwili, Sonya mogła już odejść w swoją stronę. Odwróciła się na pięcie i udała się w stronę świeżych owoców, gdy dopiero teraz, poczuła jak ktoś, od dłuższej chwili jej się przygląda. Uniosła pytająco brwi i podsunęła okulary przeciwsłoneczne na głowę.
- Maeve? - odezwała się, gdy zobaczyła, że to jej strona i zrobiła niezbyt zadowoloną minę. - Mam nadzieję, że dasz mi zrobić spokojnie zakupy, a nie będziesz się przyglądała - mruknęła niezadowolona i odwróciła twarz, a swój wzrok skupiła na papai i limonce, co w tym momencie, wydawało jej się dużo ciekawsze. Jeśli będzie ją ignorować, to odejdzie. Prawda?

Maeve Thompson
niesamowity odkrywca
Sonya
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Doniosła na własnego ojca, a ten wylądował przez nią w więzieniu. Po wszystkim postanowiła uciec od wspomnień, jednak te wciąż ją prześladują pod postacią dobrze znanych jej osób.
- 007. -
Z pewnością również jej przydałby się jakikolwiek sposób na ucieczkę od myśli. Do pewnego momentu takim sposobem było bieganie, jednak teraz zbyt bardzo kojarzyła się ono z dość niemiłym spotkaniem z Gabriellą. Pozostawało jej więc jedynie zakopanie się w obowiązkach. Zarówno tych związanych z pracą, jak i domowych. Sprzątanie po raz setny mieszkania powoli zaczynało przypominać, jednak coś w rodzaju obsesji, więc dla odmiany postanowiła zrobić coś iście szalonego i.. wybrała się na zakupy spożywcze. Miała jedynie nadzieję, że nie spotka podczas nich starszej siostry, bo jeśli tak, to chyba skoczy z mostu. Totalnie nie miała dzisiejszego dnia ochoty na kłótnie.
Wybierała właśnie warzywa, których miała zamiar użyć do stworzenia sałatki na kolacje, gdy w oczy rzuciła jej się znajoma postać. Z początku nie chciała dowierzyć, że kilka metrów od niej stoi jej przyrodnia siostra i ona również zadomowiła się w Australii, jednak ciekawość ją zżerała i zapragnęła się dowiedzieć, czy aby na pewno wzrok ją nie mili. Niestety, a może stety w oczy rzuciło się jej również co innego. Fakt, że wymieniała się ona czymś z rudą dziewczyną. Zapewne, gdyby kilka dni temu nie przyłapała Gabi na podobnej wymianie, to nawet nie wydałoby jej się to podejrzane. Po tym wszystkim jednak wcale nie zdziwiłaby się, gdyby Nyx postanowiła zrobić dillerkę z młodszej siostry.
Oczywiście nie byłaby sobą, gdyby przeszła obok tego obojętnie. Musiała się wtrącić i pouczać wszystkich dookoła.. - Co jej dawałaś? - zapytała, gdy blondynka się odwróciła i ją dostrzegła - Obie wiemy, że bez przyczyny nie przyszłabyś na zakupy do spożywczaka - stwierdziła, mając na myśli jej niechęć do wywiązywania się z obowiązków domowych. Trochę ją jednak znała i pamiętała, że zawsze trzeba było ją wręcz zmuszać do pomocy w domu.

Sonya Thompson
ambitny krab
Weronika
20 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Been through some bad shit,
I should be a sad bitch
Who woulda thought it'd turn me to a savage?
Wiedziała, że sporo osób z jej rodziny postanowiło przeprowadzić się do Australii. Nie wiedziała tylko, dlaczego jakby na zawołanie wybrali te same miasto i chociaż, miała świadomość, że Mae jest w okolicy, tak miała szczerą nadzieję, że nie spotka jej w najbliższym czasie. W sumie może i nigdy? Nie ukrywajmy, ale była to ostatnią osobą, z którą Sonya chciała się widzieć, rozmawiać, czy ogólnie spędzać wspólnie czas. Na pewno, nie po tym wszystkim, co zrobiła dla ich rodziny i dla ich ojca. Najchętniej, zapomniałaby, że jest jej przyrodnią siostrą i zerwała kontakt raz na zawsze.
Specjalnie odwróciła wzrok, może faktycznie coś kupi do domu... Przydałoby jej się kupić kilka świeżych warzyw, może owoców, aby później coś z nich zrobić zdrowego. A w takim miejscu, będzie miała pewność, że wszystko jest świeże. Możliwe, że dużo lepszym rozwiązaniem dla Sonyi, byłoby, gdyby odeszła i bardzo szybko wmieszała się w tłum osób, zamiast stać przy skrzynkach z owocami. Na to, niestety było już za późno i blondynka mogła mieć tylko nadzieję, że siostra odejdzie.
- Oregano, będzie robiła domową pizzę - odpowiedziała pierwsze, co przyszło jej na myśl. Byłaby skończoną idiotką, gdyby przyznała się do prawdy. Odwróciła się do kobiety, a jej kąciki ust uniosły się delikatnie ku górze, układając się w złośliwy uśmiech.
- Och, naprawdę? Chodzę tutaj na uczelnię, czasem nawet i ja, zrobię małe zakupy. Ludzie się zmieniają, nie słyszałaś o tym? Zresztą... Jesteś ostatnią osobą, której muszę się tłumaczyć z tego, że kupuję owoce - wywróciła teatralnie oczami i skrzyżowała ręce na klatce piersiowej. Nigdy, nie miały ze sobą dobrego kontaktu, a sama blondynka miewała bardzo ciężki charakter, zwłaszcza dla osób, których nie tolerowała. - Próbujesz kolejną osobę wsadzić do więzienia i szukasz do tego pretekstu? Źle trafiłaś tym razem - nie było mowy, aby wybaczyła, że przez nią ich ojciec jest za kratkami. Sam jej wzrok był dość chłodny, a uśmiech zniknął z jej młodej twarzy.

Maeve Thompson
niesamowity odkrywca
Sonya
tancerz i choreograf — lorne bay
30 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
You’ve mistaken the stars reflected on the surface of the lake at night for the heavens
Obracając w dłoni nieco obite kiwi, nieznacznie się skrzywił. Tego dnia aura panująca w niewielkich rozmiarów miasteczku doskonale współgrała z jego nastrojem, któremu daleko było do bezkresnego optymizmu. Od pewnego czasu nic nie działo się po jego myśli co zasadniczo nie byłoby aż tak destrukcyjne dla samopoczucia Vanderbegra, gdyby tę serię spektakularnych klęsk przeplatały od czasu do czasu, choć mikroskopijne sukcesy. Powiedzieć, że dobrze mu się wiodło, byłoby jednak wierutnym kłamstwem. Rodzeństwo, z którym to niegdyś miał doskonały kontakt, aktualnie zatraciło się bez reszty w gąszczu własnych poczynań, a jemu pozostawało tylko i wyłącznie czekanie. Czekanie na to co przyniesie los i ludzie, którymi z różnych względów zwykł się otaczać. Mogłoby się wydawać, że leniwie kompletowane zakupy nie stanowiły w swej prostocie najlepszej formy relaksu, ale wybrane przez niego targowisko było nieprzypadkowe. Przychodził tu, odkąd pamiętał, znając na pamięć rozkład straganów, w tym tych, z których od dobrych kilku lat pozyskiwał ulubione owoce, warzywa i najlepszy z możliwych miód lipowy.
Sprzedawcy, który znali go nie tylko z widzenia, owoce, które swym smakiem radowały go bardziej niż cokolwiek innego. Potrzebował tej odrobiny komfortu, by choć minimalnie podnieść się na duchu. Był to nie tylko jego zwyczaj a wręcz cotygodniowy rytuał. Tak, więc kolejne płócienne torby zapełniały się po brzegi, znajdując schronienie na ramionach blondyna. Nie potrafił przekonać się do plecaka, choć jako tancerz miał pełną świadomość tego jak tragiczne dla jego kręgosłupa mogą okazać się te wszystkie torby. Każdy z nas ma jakieś słabości, których z nie chce zwalczyć, chociażby przez wzgląd na czyste lenistwo. Nawet ktoś tak prostolinijny jak Marlon Vanderberg nie był idealny. Choć momentami naprawdę probował się w tym utwierdzać.
Zoya Henderson
ambitny krab
-
doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
#32

Ostatnie tygodnie były dla Henderson prawdziwym emocjonalnym rollercoasterem. Tyle działo sie w jej życiu, że nie była w stanie za tym nadążyć żeby wszystko jakoś przemyśleć. Chyba byłaby jej potrzebna chwila samotności, w której mogłaby pobyć chociaż na chwilę sama ze swoimi myślami. Mogło to być jednak zdradzieckie, bo co gdyby nie spodobałyby się jej wnioski wysnute z takich rozmyślań? C gdyby zdała sobie sprawę, że miała w swoim życiu kilka sporych szans na to, by być szczęśliwą i wieść normalne, proste i spokojne życie? Czy nie tego chciała? Braku dramatu i bycia z kimś dla kogo będzie mogła stać się całym światem. Chciała być zauważona, chciała być kochana. Nienawidziła tej samotności, którą obecnie czuła. Nawet gdy spotykała się z Loganem zazwyczaj czuła, że jest w tym związku sama. Teraz w sam środek syfu w jakim znajdowała sie Henderson wbiła się jeszcze Sameen. Zoya znała się z nią już trzynaście lat i nigdy przez ten czas nie pomyślałaby o niej jak o potencjalnej dziewczynie, kochance, żonie czy cokolwiek. W ogóle nie pomyślałaby, że jakakolwiek kobieta byłaby dla niej w ten sposób atrakcyjna, a tu proszę, co za zaskoczenie. Niby zdawała sobie sprawę, że blondynka czasem z nią flirtowała, ale brała to tylko za jakieś żarty i głupotki, które jednak się niedawno skończyły wraz z ich pierwszym pocałunkiem. Henderson nie wiedziała co ma o tym wszystkim myśleć, czuła się zagubiona i szczerze mówiąc miała ochotę gdzieś wyjechać, może wrócić do Anglii na kilka miesięcy, żeby jakoś ogarnąć swoje życie. Nie miała już pracy więc tak naprawdę w Lorne trzymało ją bardzo niewiele, a wizja wyjazdu z dnia na dzień, z godziny na godzinę stawała się być coraz to bardziej kusząca.
Wracała właśnie od brata, który również przeżywał ciężkie chwilę zmagając się z próbą samobójczą żony. Musiała mu pomóc, ale martwiła się, że nie będzie w stanie, skoro nawet własnego życie nie potrafiła ogarnąć. Zatrzymała się na chwilę przy jednym ze straganów szukając w torebce telefonu, serce jej stanęło w gardle, bo myślała, że gdzieś go zgubiła, całe szczęście odnalazł się w otchłani damskiej torebki. Z ulgą podniosła wzrok żeby na chwilę spojrzeć w głąb targowiska i nacieszyć oczy pełną kolorów, które się ty znajdowały. Kolory jednak nie przykuły jej uwagi tak jak pewien znajomy mężczyzna. W pierwszej chwili chciała się odwrócić i jak najszybciej wrócić do domu, jednakże coś ją powstrzymywało. Jakaś dziwna siła nakazała jej wejść do środka i stanąć za plecami człowieka, z którym kiedyś była tak blisko. - Powinieneś kupić ananasa wyglądają lepiej niż kiwi - dopiero gdy słowa wyszły z jej ust zrozumiała jakie są beznadziejnie i poczuła nagły przypływ żenady. Naprawdę była tak beznadziejna? - Hej - może od tego powinna zacząć.

Marlon Vanderberg
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
lorne bay — lorne bay
24 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Change my name, shave my head
Tell my friends that I'm dead
Ostatni okres dla Olliego to był ciągły zapierdol. Chyba każdy w życiu ma taki czas, kiedy wchodzi w tryb robota i wszystko dookoła zaczyna spowalniać. Zanim zauwazysz mija miesiąc i potem kolejny, a Ty ciągle jesteś w tym samym gównianym miejscu. W sumie nie pomagał mu fakt, że zaczął się na poważniej zadawać z Ryan i w ogóle. To znaczy nie, że byli parą, bo nie byli. No nie? Po prostu zaczęli się coraz bardziej poznawać i dowiadywać coraz mniej istotnych głupot na swój temat.
Dobra, wytłumaczenie Bowie dlaczego musi wiedzieć gdzie jest Ryan było całkiem dziwne i ona chyba nie do końca wierzyła Olliemu. Mimo tego, że jednak trochę się już przyjaźnili. Po prostu ostatnimi czasy zauważył, że z Ryan jest coś nie tak i nawet jakoś zaczynała go olewać. To nic takiego, bo przecież czasami tak się zdarza, że angażujesz się w jakąś relację, a ona po prostu z dnia na dzień znika. Ale jego przyjaciółka też zauważyła, że coś jest z nią nie tak. Dlatego chyba zdecydował się, że czas sprawdzić jak wygląda rzeczywistość.
W sumie to nie wiedział czemu akurat Ryan wybrała się na targ ale to, że tam była to była jedyna zweryfikowana informacja, którą dostał od Bowie. Krążenie po parkingu motocyklem trochę mu zajęło, bo chciał znaleźć jej samochód i po prostu zaczekać przy nim. W sumie to trochę creepy ale serio nie miał złych zamiarów. Na szczęście nie musiał czekać pół dnia, bo po kilkunastu minutach opierania się obok pojazdu Ryan w końcu uśmiechnęło się do niego szczęście. - Chciałbym powiedzieć, że zajebisty zbieg okolicznosci ale to byłoby chyba bardziej creepy - uśmiechnął się na jej widok. Od kilku minut zastanawiał się czy go do końca pojebało, bo w sumie to trochę nie jego rola, żeby tak za nią gonić. No ale cóż, serce nie sługa. - Bowie mówiła, że możesz tu być, a ja się trochę ostatnio martwiłem - powiedział jeszcze wstając z motocykla i patrząc na dziewczynę, która chyba musiałą być w niezłym szoku.

Ryan Hillbury
sumienny żółwik
ollie mytes
księgowa — w LB Police Station
25 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
nowozatrudiona księgowa w LB Police Station, które z wycieczki dookoła świata wróciła z brzuchem, o którym nikomu nie mówiła, a sprawa rozwiązała się sama
16.

To, że było z nią coś nie tak, ludzie mówili od powrotu Ryan do Lorne Bay. Początkowo zrzucali to na strefy czasowe, później na zmianę trybu życia, na końcu na nową pracę w księgowości w posterunku policji, a przez cały ten czas nie powiedziała nikomu co się z nią tak naprawdę działo. Zauroczenie Eltonem, chłopakiem poznanym w hiszpańskim barze, z którym połączyli swoje ścieżki podróżowania po Europie, a później test ciążowy, który pokazał dwie kreski i ucieczka Ashwortha, postawiły ją w bardzo nieciekawej sytuacji. Z jednej strony absolutnie nie potrafiła wyobrazić sobie samej siebie w roli matki, z drugiej nie potrafiła podjąć ostatecznej decyzji o usunięciu ciąży, która wyjątkowo mieszała jej w głowie, kiedy zbliżał się ostatni moment, w którym mogłaby ją usunąć. Rozmawiała o tym tylko z jedną osobą - śpiewającą w barze kobietą, która zauważyła jej zwodzenie znajomych i choć nie miała w tym żadnego interesu, podpowiedziała Ryan parę rzeczy.
Potem jednak stało się coś jeszcze gorszego, a nocny powrót Hillbury do mieszkania przerwał mężczyzna, który próbował ją okraść i może gdyby inaczej zareagowała na jego obecność, skończyłaby bez torebki, ale zamiast tego miała ranę, może bardziej zadrapanie, jako ślad po miejscu, w którym napastnik przejechał swoim, na szczęście, niezbyt ostrym nożem, kilka siniaków i, w efekcie poturbowania i upadku, rozwiązany ciążowy dylemat.
To chyba nic dziwnego, że przeżywała całą tę sytuację, a rodzinie i znajomym powiedziała tylko o tym, że ktoś ją zaczepił na ulicy, więc musi odpocząć. Całe szczęście, że lekarze musieli za to dochować tajemnicy lekarskiej, więc po krótkiej obserwacji w szpitalu, przesiedziała parę dni w domu, co też było przecież dość zrozumiałe. Nie miała szczególnej ochoty rozmawiać z nikim (chociaż Bowie, czy Benji musieli pojawić się w odwiedzinach na jakieś dwieście procent, ale tak to jest jak się zaczyna bez dogadania), ignorowała więc telefony i wiadomości, a kiedy uznała, że czas się z tego domu ruszyć, postanowiła zrobić coś, co umiała najbardziej - ugotować coś.
Z lekką apaszką na szyi, idealnie pasującą do wietrznego dnia, a jednocześnie maskującą ślad po nożu, przechadzała się wokół straganów, żeby wybrać jak najlepsze produkty do tego, co miałaby później przygotować. Gotowanie było tak naturalną dla Hillbury czynnością, że zdawało się też być idealną czynnością dla powrotu do zwykłej codzienności. Wcześniej jednak wróciła z materiałową torbą, wypchaną zakupami do samochodu, przed którym stał Ollie.
- Bardziej creepy dlatego, że czekasz tuż przy moim samochodzie? - zapytała niby neutralnie, ale sytuacja, w której chłopak czekał właśnie tam była, owszem, dość niecodzienna. - Tak, robiłam zakupy, a ostatnio miałam po prostu mały wypadek, więc odpoczywałam w domu, nic wielkiego - w rzeczywistości fizycznie nic takiego się jej nie stało, ale psychicznie miała do ułożenia parę rzeczy w głowie. Już samo napadnięcie było czymś na tyle szokującym, że nikt nie powinien być tym zdziwiony. - Ale już wszystko okej - prawie - a ty przyjechałeś tu po zakupy, czy tylko...? - bo hej, wcale jej nie przeszkadzało spotkanie z Mytesem, ale jeśli chciał ją złapać i tylko po to pofatygował się do Rusty's Market, owszem, było to trochę creepy.

Ollie mytes
przyjazna koala
my name is jeff
lorne bay — lorne bay
24 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Change my name, shave my head
Tell my friends that I'm dead
Każda minuta czekania na Ryan uświadamiała Olliemu jak głupio się zachowuje w tej sytuacji. Po raz kolejny dał się ponieść emocjom i za bardzo zaangażował w relację, która nawet nie była jakoś bardzo rozwinięta. Przecież to nie tak, że byli ze sobą nie wiadomo ile. Oni nawet się nie spotykali tak bardziej poważnie. Ale chyba przez to, że od Bowie słyszał wiele niepokojących rzeczy, sam jakoś bardziej zaangażował się w sprawę.
-Eeee... W sumie to masz rację, przepraszam. W ogóle nie pomyślałem, że może to tak wyglądać - podrapał się po głowie odskakując od jej samochodu tak, żeby nie czuła się, że jakkolwiek ją próbuje zatrzymać. Zaczął przeklinać w myślach, że zdecydował się na taką głupotę. Ale z drugiej strony ulżyło mu tez widząc, że dziewczyna jest jednak całą i zdrowa. Może jednak lepszym planem było odwiedzenie jej w domu.. Dopiero teraz przyszło mu to do głowy i poczuł się jeszcze gorzej.
- Nie, przepraszam, to serio wygląda zajebiście dziwnie - zaczął się nawet jąkać z nerwów stojąc tuż przed nią. Zdecydowanie chciałby cofnąć czas i zastanowić się and plusami i minusami łapania Ryan w totalnie losowym miejscu w Lorne. - Po prostu nie odzywałaś się ostatnio i jak dzisiaj gadałem z Bowie to mówiła, że tutaj będziesz.. - coraz mocniej wycofywał się z tej sytuacji, bo poczuł, że naprawdę zjebał.
Nie mówił nic przez dłuższą chwilę i tylko patrzył na dziewczynę jakby zastanawiał się and każdym słowem, które może wypowiedziec. - Z jakiegoś powodu, którego sam nie do końca rozumiem, chciałem sprawdzić czy wszystko okej.. Wiesz, czasami spotykają nas pojebane rzeczy i... - nie wiedział nawet dlaczego to go tak stresuje. - I chyba chciałem na własne oczy zobaczyć, że jesteś cała i zdrowa. - uśmiechnął się przepraszająco zaciskając jednocześnie pięści z nerwów.

Ryan Hillbury
sumienny żółwik
ollie mytes
księgowa — w LB Police Station
25 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
nowozatrudiona księgowa w LB Police Station, które z wycieczki dookoła świata wróciła z brzuchem, o którym nikomu nie mówiła, a sprawa rozwiązała się sama
Okej, z każdą minutą było tylko dziwniej. Bo w gruncie rzeczy, nie można nawet było powiedzieć, że się spotykali. Ollie dużo bardziej znał się z jej siostrą, a z Ryan w sumie widział się kilka razy i nie była to jakaś bardzo poważna relacja. Ryan w ogóle nie chciała sobie teraz pozwalać na poważniejsze nowe relacje i trochę odcinała się od wszystkich, którzy mogli rozgryźć jej wielki sekret. Cudem udało się wszystko utrzymać w tajemnicy przed Bowie, a wieczne pytania od właściwie wszystkich o to, czemu nie pije alkoholu, doprowadzały ją do szaleństwa, przez co zupełnie jej się odechciało gdzieś wychodzić, bo wiedziała już co ją czeka. Bo jak to tak można zaliczyć imprezę bez drinka, albo piwa? Sztywna się jakaś zrobiła! Sekta może. Tyle różnych scenariuszy, które z udawanym uśmiechem zbywała. Teraz przynajmniej miała prawdziwą wymówkę, żeby nie wychodzić z domu, w końcu była osłabiona po wypadku.
- Rozmawiałeś z moją siostrą o tym, że będę na rynku w Cairns, więc pomyślałeś, że tu przyjedziesz? - brzmiało to tak dziwacznie i nierealnie, że mu najzwyczajniej w świecie nie uwierzyła. Jeszcze stał tuż przy jej samochodzie, więc równie dobrze mógł poczekać pod mieszkaniem, albo przyjść do mieszkania, nawet jeśli nie Ryan, to Hazel by mu otworzyła, a tak? Nie wiedziała o co chodzi, ale nie wierzyła, że o jego wyczekiwanie właśnie na nią i tylko dlatego, że nie odebrała telefonu, albo nie odpowiedziała od kilku dni na wiadomości. Może po prostu jednak ona postrzegała to inaczej - olała zupełnie wszystkich, a może Ollie się tak prawdziwie martwił? Nie znała go na tyle dobrze, żeby wiedzieć jak podchodzi do podobnych sytuacji. - Było średniawo, ale już jest okej, wracam do siebie - kiwnęła głową, bo owszem, siniaki mniej były widoczne, wszystko jakby mniej bolało, rana na szyi się zasklepiła i wszystko wskazywało na to, że nie pozostawi nawet widocznej blizny. Jakby to wszystko nigdy się nie wydarzyło.

Ollie mytes
przyjazna koala
my name is jeff
adwokat, współwłaścicielka kancelarii — Fitzgerald & Hargrove
34 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Wdowa. Trzy lata temu straciła męża w wypadku, a sama została ciężko ranna. Nie pracowała w zawodzie, pilnowała rodzinnego baru, ale razem z Benem otworzyła w końcu własną kancelarię.
/ po grach

Nie pamiętała już, kiedy ostatni raz zajrzała na ten targ. Prawdopodobnie miało to miejsce jakieś cztery, może nawet pięć lat temu, jeszcze przed jej wypadkiem, bo po nim Gwen straciła jakąkolwiek motywację do życia, nie wspominając już nawet o chęci buszowania po tego typu miejscach. Co więc się zmieniło? Skąd Fitzgerald się tu wzięła?
To chyba ten moment, gdy uznała, że najwyższa pora znów żyć. A może po prostu stwierdziła, że potrzebuje kilku dodatkowych dekoracji do swojego biura w kancelarii? Do tej pory jej miejsce pracy wyglądało niemalże sterylnie; nie miała zbyt wielu zdjęć oraz szpargałów czy też kurzołapów (zwykła tak nazywać ostatnio figurki, sztuczne kwiaty i wszystkie inne dekoracje, które po prostu kurzyły się na półkach). Blondynka chyba zmieniła swoje nastawienie, bo właśnie kilka takich drobiazgów zamierzała dziś kupić.
Ominęła spożywczą część targowiska, nie zatrzymała się przy straganach z importowanymi ubraniami, bo jej celem był niewielki placyk zapełniony meblami, obrazami, a także ręcznie robionymi ozdobami. Nie miała pojęcia, czy kupi coś akurat dzisiaj. Jeśli coś wybitnie wpadnie jej w oko, to kto wie? Gdyby jednak okazało się, że nic nie zrobi na niej wielkiego wrażenia, wróci tu w przyszłym tygodniu.
Gdyby jednak wiedziała, co ją tu czeka, z pewnością w ogóle by się tu nie zapędziła.
- Hej, ale trzeba za to zapłacić - usłyszała przy jednym ze stoisk. Nie miała pojęcia, do kogo odzywał się sprzedawca. Tak naprawdę nawet na niego nie spojrzała; obejrzała sobie tylko ręcznie wyplataną szkatułkę z wikliny, ale zaraz potem odstawiła ja na miejsce i poszła dalej. Wyszła z założenia, że handlarz nawoływał jakiegoś młodego człowieka (okej, sama nie była stara), ale była w błędzie, bo mężczyzna odskoczył od swojego straganu i zastąpił jej drogę.
- Paniusiu, albo płacisz, albo dzwonię po policję - odezwał się, tym razem nie pozostawiając już cienia wątpliwości. Chodziło mu o nią, choć blondynka kompletnie nie miała pojęcia, o czym on mówił.
- Niby za co?
- Za szkatułkę! Widziałem, że ją oglądałaś, a teraz jej nie ma.
Najwyraźniej nie było również rozumu w głowie tego pana, ale jak przetłumaczyć mu, iż rzeczony przedmiot wcale nie padł łupem Gwen Fitzgerald?

Molly Adams
Projektantka Wnętrz — QUEENSLAND'S ARCH-DEVELOPMENT
34 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Wrócła do Lorne Bay po prawie 15 latach, aby zająć się dzieckiem swoich, nieżyjących już, przyjaciół
#6

Gdyby wyciąć ostatnie dwa-trzy lata życia Molly, to można byłoby powiedzieć, że równo dzieliła czas na Cairns i Lorne Bay. Jak już się przeprowadziła do większego miasta, to jednak wciąż bywała bardzo często w rodzinnych stronach, mając tam sporo znajomych osób, rodzinę i wiele biznesów do zrobienia. Przez ostatnie lata spędzone w Brisbane jednak mało kiedy wracała w te strony, czyli oczywistym było to, że nie brała udziału w różnych wydarzeniach, targach, świętach batata czy innych okazjach do imprezowania.
Jednak po powrocie w rodzinne strony, zdecydowanie odżyła, choć mogłoby się to wydawać jako coś dziwnego, skoro przyjechała tu w ramach ucieczki od nieudanego narzeczeństwa, by skąpać się w żałobie po nieżyjących przyjaciołach. Ale to musiało być jej miejsce na ziemi. Również akurat w tym miejscu nie była od dawna, jednak wychodząc przed swój dom... Przed dom, w którym mieszkała, zauważyła różne stragany rdzennych mieszkańców Tingaree i poczuła jak wena, kreatywność, świadomość, idealny pomysł, jak zwał, tak zwał, spływa na jej barki. Była architektką wnętrz, jej kreatywność powinna być bezbrzeżna, lecz wcale tak łatwo nie było, czasem brakowało jej wizji i pomysłu. Na przykład jak zabrała się za remontowanie swojego własnego pokoiku, aby zrobić go jej miejscem na ziemi.
Te wszystkie ręczne wyroby, nieco boho, nieco ludowe spowodowały że totalnie poczuła, że wizja kryje się przed jej oczami i musi je po prostu zamknąć i przelać to na papier. Zwiedziła okoliczne stragany, kupiła mnóstwo rzeczy i wciąż jej było mało! Nigdy nie była fanką rzeczy z drugiej ręki, nie kupowała tej duszy, więc częściej można było ją spotkać w Ikei, niż w takich miastach. A jednak się tu pojawiła. Widząc na pierwszy rzut oka same owoce i inne artykuły spożywcze trochę zwątpiła, czy trafiła w dobre miejsce, ale weszła głębiej. Czuła, że znalazła się w raju, przeglądała wielkie łapacze snów, drewniane ozdoby, czy wyroby z trzcin i gałązek i chciała je mieć. Jednak zamiast kupować pierwszej rzeczy, która wpadła jej w oko, postanowiła najpierw obejść wszystkie stanowiska. Przy jednym, gdzie było więcej osób, zatrzymała się na dłużej. Było wiele ciekawych drobiazgów, lecz nic nie skradło jej serca. Jednak po odłożeniu szkatułki przez blondynkę, sama wzięła ją w rękę, aby się jej przyjrzeć. Nie, wcale nie dlatego, że zabawka koleżanki zawsze wydaje się być ciekawsza od własnej, po prostu była ciekawa z kolorowymi zdobieniami, inna niż reszta przedmiotów wystawionych przez tego sprzedawcę. Słysząc jakąś zbliżającą się aferę, nie mogła nie spojrzeć w tą stronę. To było silniejsze od niej!-Tą szkatułkę?-zapytała, wskazując na to, co ma w ręce[/b]- Jeśli jej sprzedawca szukał na stoliku, to nic dziwnego, że jej nie widział. Chyba nie był przyzwyczajony do tego, że dwie piękne kobiety, które niekoniecznie pasowały do tego miejsca, zainteresowały się jego wyrobami.

Gwen Fitzgerald
ODPOWIEDZ