lorne bay — lorne bay
31 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
ambitna specjalistka od spraw rozwodowych, w trakcie własnego rozwodu, która niedawno próbowała targnąć się na własne życie
3
Najgorsze były weekendy. Te ciągnące się w nieskończoność wolne dni, których jeszcze niedawno wyczekiwała z utęsknieniem, a teraz budziły w niej jedynie lęk i panikę. Jak trudno było jej odnaleźć powód, by wstać rankiem z łóżka, gdy wiedziała, że nic nie musi. Że nikt na nią nie czeka. Że na biurku w kancelarii nie piętrzą się dokumenty. Najchętniej zaciągnęłaby wszystkie żaluzje i dospała do poniedziałku, oczywiście zakładając ten jakże optymistyczny scenariusz, że w ogóle udałoby się jej zasnąć. Nawet sen omijał ją ostatnio szerokim łukiem, sprawiając, że budziła się z krzykiem, zlękniona i przerażona. Musiała więc znaleźć sobie jakieś zajęcie, jedynie po to by przetrwać, by nie myśleć, by czymś zająć głową i ręce. Dziś padło więc na tortellini. Cała kuchnia zawalona była mąką, jajkami, różnorodnymi farszami i niewielkimi pierożkami, którymi Primrose zdążyła już zapełnić praktycznie każdą wolną płaską powierzchnię, a i tak wciąż przepuszczała przez maszynkę do makaronu ciasto na kolejną porcję.
- O, cześć. Mam nadzieję, że jesteś głodna, bo zrobiłam nam jedzenia na tydzień... miesiąc... może dłużej - rozejrzała się po pomieszczeniu i zmarszczyła nosek. Chyba rzeczywiście przesadziła, a jednak misterne wypełnianie włoskich pierożków farszem i sklejanie ich, było tak zajmujące i czasochłonne, że nie czuła nawet upływu czasu. - Te są ze szpinakiem i ricottą, te z bakłażanem, te z grzybami, te z serem, bekonem i śmietaną, a te... nie pamiętam już... ale chyba z pomidorami? - to dobrze, że Sam wróciła do domu, ktoś to w końcu musiał zjeść, a Prim jakoś ostatnio apetyt nie dopisywał.

Sameen Galanis
sumienny żółwik
.
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
7. + Ouftit

Nie da się ukryć tego, że Sam tak naprawdę rzadko bywała w tym mieszkaniu. Było tu dla niej… zbyt przytulnie i miło i zbyt domowo. Totalnie nie w jej stylu. Ona wolała surowe ściany i totalny minimalizm, który ograniczał się do materacu na podłodze. No, ale nie oszukujmy się, nie wynajmowała tego mieszkania, żeby sobie tutaj mieszkać. Wynajęła pokój tylko i wyłącznie dlatego, że mogła być bliżej swojej siostry, która nawet nie wiedziała, że mieszka z siostrą.
Jako, że ostatnio miała trochę wolnego to zajmowała się takimi pierdami jak łażenie po tym mieście i szukanie sobie zajęć. No i też trochę czasu poświęciła na obserwowanie Prim. Jak już miała pewność, że kobieta jest w domu i jest sama, to Sam postanowiła udawać, że właśnie też do domu przyszła. Specjalnie głośno wchodziła po schodach i udawała, że upuściła klucze, głośno przeklęła. Zachowywała się jak normalna osoba wchodząca do domu. A przynajmniej tak myślała, że tak zachowują się normalni ludzie.
-Heeej. – Przywitała się i wsadziła klucze do kieszeni spodni. Rozejrzała się po kuchni patrząc na dzieła Prim. –Wow. Nie nudziłaś się. – Uśmiechnęła się i podeszła bliżej przyglądając się wszystkim makaronikom czy tam pierożkom. –Właściwie to zjadłam dzisiaj tylko jabłko, więc chętnie spróbuję. – Żywiła się głównie jabłkami, więc zjedzenie czegoś takiego to pewnie będzie przyjemność. –To już jest gotowe do jedzenia? – Wskazała na jakąś porcję pierożków. –Które są twoje ulubione? – Dopytała jeszcze.

primrose henderson
lorne bay — lorne bay
31 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
ambitna specjalistka od spraw rozwodowych, w trakcie własnego rozwodu, która niedawno próbowała targnąć się na własne życie
W innych okolicznościach pewnie zaczęłaby się zastanawiać, dlaczego jej współlokatorka tak rzadko bywała w domu, głównie dlatego, że... wcale jej to nie przeszkadzało. Nie umniejszając oczywiście Sameen, którą polubiła już od pierwszej chwili - po prostu nieco naściemniała z powodami dlaczego w ogóle poszukiwała współlokatorki. Spokojnie dałaby sobie radę z czynszem i ratą kredytu nawet nie wynajmując komuś pokoju, ale zdecydowanie łatwiej było uznać, że chciała w ten sposób szybciej spłacić dom, niż przyznać, że po prostu potrzebowała od czasu do czasu mieć świadomość, że nie jest tu zupełnie sama. Puste mieszkanie przerażało ją, przypominało o porażce jaką stało się jej życie. A tak przynajmniej była Sam, z którą od czasu do czasu można było pogadać o głupotach albo nakarmić ją nadludzką ilością włoskich pierożków.
- Tak, czymś trzeba się było zająć, a jakoś miałam ochotę ubrudzić sobie ręce - zażartowała, pokazując jej umorusane mąką praktycznie aż do łokci dłonie. - Świetnie, to na które masz ochotę? - zapytała, odkładając na chwilę wałek. - Nie, nie - tylko podgotowałam je lekko, żeby można je było zamrozić albo rozwieźć po rodzinie i sąsiadach, trzeba je jeszcze na kilka minut wrzucić do wody - wyjaśniła, po czym wyjęła z szafki jeszcze jeden garnek, nalała do niego wody i wcisnęła na ostatni wolny palnik, bo na innych dalej podgotowywała resztę z setek tortellini. - Moje? W sumie nie wiem. Chyba najbardziej lubię te ze szpinakiem albo z pomidorami - aktualnie jednak miała żołądek tak ściśnięty, że pewnie nie dałaby rady zjeść żadnych.


Sameen Galanis
sumienny żółwik
.
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
Pewnie Sameen przedstawiła Prim tą samą wymówkę, którą przedstawiała każdemu kto ją pytał o to gdzie pracuje. Mówiła, że pracuje dla biura podróży i zajmuje się podpisywaniem kontraktów z hotelami, a to niestety wymaga od niej bycia w podróży cały czas. No i dlatego jest osobą, która nie widzi celu w posiadaniu stałego miejsca zamieszkania. Na chwilę obecną ta wymówka jej nie zawiodła więc kontynuuje używanie jej. Taką współlokatorkę to by polubił każdy. Nie syfiła, rzadko bywała w domu, płaciła czynsz na czas, nie sprawiała problemów. A była przy tym jak pies obronny, bo dbała, żeby nikomu nie stała się krzywda.
-Nie rozumiem tego. – Odpowiedziała. –W sensie wiesz, rozumiem ideę, ale nie rozumiem jak można mieć ochotę na ubrudzenie sobie rąk. -Wyjaśniła, żeby nie wyjść na jakąś popierdoloną. –Twoja mam uczyła cię tego? – Wskazała na to czym Prim się zajmowała. Dla takiej Sameen była to dobra okazja do tego, żeby podpytać trochę o mamę. Z nią nie miała jeszcze przyjemności spotkać się twarzą w twarz. Jasne, obserwowała ją z daleka. Trochę ją śledziła, ale obawiała się do niej podejść i udawać, że jest nikim i prowadzić jakąś lamerską rozmowę. Z siostrami było inaczej. –Nie wiem. – Zmarszczyła brwi. –Może na każde? Popróbuję wszystkich i zdecyduje, które są moimi ulubionymi. – Miała nadzieję, że Prim nie jest jakimś szpiegiem, który zamierza ją otruć. Okej, śledziła ją długo zanim nawiązała kontakt, ale wiadomo… idealny szpieg wie, że jest obserwowany. –To rozumiem, że twoja rodzina nie musi martwić się o gotowanie. – Powiedziała i podeszła sobie do zlewu, podwinęła rękawy swetra i umyła ręce. Jak miała jeść to lepiej, żeby to zrobiła czystymi rękoma. –Zjesz ze mną? – Zapytała i nie czekając na jej odpowiedź wyjęła dwa talerze i dwa widelce. Postawiła je gdzieś z boku, żeby niepotrzebnie zajmować miejsce na blacie. Zajrzała też do lodówki skąd wzięła sobie butelkę wody i się jej napiła.

primrose henderson
lorne bay — lorne bay
31 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
ambitna specjalistka od spraw rozwodowych, w trakcie własnego rozwodu, która niedawno próbowała targnąć się na własne życie
Akurat to ostatnie mogło się okazać dość przydatne, choć żadne niebezpieczeństwo nie czyhało na mieszkankę tego domu poza nim, a raczej wewnątrz niego, ale nie wybiegajmy zbytnio w przyszłość. Wierzyła Sam bo chciała jej wierzyć i nie miała powodu, by w jej historiach szukać drugiego dna. Nie sprawiała jej żadnych kłopotów, a wręcz przeciwnie - czasem tylko dzięki niej miała wrażenie, że jeszcze nie zwariowała w pustych czterech ścianach.
- Ponoć wtedy odpoczywa głowa - wzruszyła ramionami, bo tak jej wszyscy powtarzali. Jeśli chcesz pozbyć się zmęczenia psychicznego, zmęcz się fizycznie. Biegaj, ćwicz, wałkuj ciasto na pierożki - nieważne. Nieważne bo to przecież i tak bzdura, nie czuła się nawet ociupinę lepiej. - Trochę tak... to znaczy, zawsze próbowała nas ściągnąć do kuchni jak coś gotowała i zadbała o to, żebyśmy nie pomarły z głodu jak wyprowadzimy się z domu, ale tego nauczyłam się robić dopiero z Williamem. Też uwielbia gotować i... jakoś tak wyszło - nie chciała mówić nic więcej, zboczyła na zabroniony temat, na niebezpieczne wody. Tego imienia miała przecież nie wypowiadać, miał do niego nie wracać, miała już o nim nie myśleć. To przecież jej ostatnie chwile jako pani Henderson, zaraz znów będzie Primrose Barlowe, o ile w ogóle zdecyduje się na powrót do panieńskiego nazwiska. O tym też miała już nie myśleć. - Świetnie, to przygrzeję ci po dwa... nie po trzy, po trzy bo do trzech razy sztuka... z każdego - i tak też zaczęła wrzucać pierożki do wody, a biedna Sameen jakoś będzie musiała to wszystko przełknąć. - Zdecydowanie. Najbardziej ucieszy się chyba Raine, moja najmłodsza siostra. Studiuje, sama się próbuje utrzymać i jest strasznie uparta, czasem jej w tajemnicy zamawiam opłacone jedzenie z dostawą, niby przez pomyłkę, ale może jak jej powiem, że zrobiłam zapasy jak dla armii to mnie z tym nie wyrzuci - zażartowała sobie, już widząc minę siostry kiedy podrzuci jej tortellini na kolejny miesiąc. - Ja? Wiesz co, chyba nie jestem głodna od tego gotowania. Tak co chwilę coś skubnę i czuję się pełna - kłamała, całe szczęście z prawniczym poker face. Zawsze była chuda, ale teraz niknęła w oczach i najwyraźniej nawet cały dzień wałkowania ciasta nie był w stanie skłonić jej do jedzenia. - Ale chętnie dotrzymam ci towarzystwa. Mamy jakiś sok? - najlepiej sfermentowany, z dużą ilością procentów. - Byłaś dzisiaj w pracy? - zapytała, z aptekarską dokładnością dozując sól.

Sameen Galanis
sumienny żółwik
.
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
Ojjj. Nie byłabym tego taka pewna. Sameen pojawiła się w ich życiu właśnie dlatego, że nieodpowiedni ludzie dowiedzieli się tego, kto jest rodziną Sam i próbowali wykorzystać to przeciwko niej. No i Sam ich pozabijała, ale wiadomo... takie licho nigdy nie śpi i zawsze znajdzie się ktoś kto będzie chciał kontrolować taką Galanis. No i pamiętajmy o tym, że istnieje też Inej, która wkrótce również dowie się o istnieniu rodziny Barlowe. A jednak Inej to psychopatka, więc lepiej się cieszyć, że Sameen jest w pobliżu. Nawet nie znając jej profesji.
-O, okej. Rozumiem. - A ona głupia nie potrafiła znaleźć nic co oderwie jej myśli od wszystkiego o czym myśleć nie powinna. -Będę musiała kiedyś spróbować. - Dodała. Nawet przypomniała sobie o tym jak Zoya jej obiecała, że spróbują upiec razem sernik z brzoskwiniami, który Sam pamiętała z dzieciństwa. Teraz pewnie był nawet idealny moment, żeby podpytać Prim o ten przepis, ale bała się, bo ten sernik jest tak randomowy, że ktoś nie znający rodziny nie powinien o tym wiedzieć. A Sam jednak miała z nimi stosunkowo świeże relacje. -Dbała o was. - Uśmiechnęła się smutno wyobrażając sobie jak ominęły ją godziny spędzone w kuchni z mamą i siostrami. Kiedy one gotowały ona uczyła się jak kogoś udusić, albo zabić tak, żeby nie rzucić podejrzeń, że w śmierci mogły uczestniczyć osoby trzecie. -William to... twój mąż, tak? - Podejrzewam, że rozmawiały kiedyś o tym. A jak nie rozmawiały to Sam dowiedziała się używając swoich sposobów. Abstrakcją było dla niej to, że mężem jej siostry był brat kobiety, która kilka lat temu uratowała życie Sam. Także nawet jakby Sam nigdy nie została uprowadzona to prawdopodobnie jej ścieżki skrzyżowałyby się z życiem Zoyi. Skinęła głową godząc się na po trzy pierożki każdego rodzaju. Może nie było po niej tego widać, ale lubiła dużo jeść. Pewnie sobie odbijała dzieciństwo gdzie żarła potrawkę z kurczaka, w której nie było kurczaka tylko obleśny szary sos i ryż. -Więc można powiedzieć, że śmiało dbacie o siebie wszystkie nawzajem, co? - Mogła mieć tylko nadzieję, że siostry były ze sobą związane i że dbały o mamę. A wiedziała, że Audrie dbała na pewno bo nawet z mamą nadal mieszkała.
-Myślę, że jednak zjesz ze mną. - Powiedziała niby spokojnie, ale jej ton sugerował, że nie przyjmie żadnej odmowy. Sam nie była głupia. Widziała co Prim sobie robiła. -Jeśli ty nie jesz, to ja też nie. - Dodała jeszcze z uśmiechem i położyła talerz na talerz w ramach buntu i nawet złożyła tam sztućce zamiast je rozłożyć. -Hm. Nie wiem. - Ona do tej lodówki to nie zaglądała, bo interesowała ją tylko woda, bo jak miała ochotę na jedzenie to jadła na mieście, albo żywiła się jabłkami. Otworzyła lodówkę i wyjęła butelkę soku i nalała Prim do szklanki. -Wróciłam przedwczoraj z Norwegii. Mam teraz parę dni wolnego. - Odpowiedziała i usiadła sobie gdzieś przy blacie.

primrose henderson
lorne bay — lorne bay
31 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
ambitna specjalistka od spraw rozwodowych, w trakcie własnego rozwodu, która niedawno próbowała targnąć się na własne życie
- Polecam - zaśmiała się Prim i założyła za ucho kosmyk włosów, który wymknął się z luźno związanej kitki, przy okazji nieco brudząc go mąką. - Jak już przejemy to wszystko i uznamy, że znowu jesteśmy w stanie patrzeć na tortellini, to możemy zabrać się za to razem, co ty na to? - zaproponowała, gdyż w gruncie rzeczy o wiele lepiej gotowało się z kimś, niż samemu. No chyba, że wałkowanie ciasta traktowało się jako terapię, wtedy nie robiło to większej różnicy. - Jak to mama - wzruszyła ramionami. Nigdy szczególnie nie zastanawiała się nad tym, jakie szczęście miała w życiu, że przyszło jej dorastać w kochającej się rodzinie, choć oczywiście zawsze była wdzięczna za swoich bliskich i starała się ich wszystkich doceniać. - Ani mąż, ani były mąż... sama nie wiem jak mam o nim mówić. Prawie były mąż? - tak, to zdecydowanie było kłopotliwe. Już jakiś czas temu zadecydowali o rozstaniu, jednak rozwód wciąż nie został sfinalizowany, więc na papierze wciąż była mężatką. Ale jednocześnie szukała pocieszenia w ramionach swojego przyjaciela, za co nikt nie mógł jej winić, bo nawet nie chciała się zastanawiać, kto teraz zajmuje jej miejsce u boku Williama. Potrząsnęła głową; ta sytuacja ani nie była łatwa, ani jej nie pasowała, bo zdecydowanie nie tak wyobrażała sobie swoje życie i swoje małżeństwo. - Nie wiem, chyba? - zmarszczyła nieco czoło, nie rozumiejąc czemu Sam o to tak właściwie pyta, ale chyba z doświadczenia zawodowego uznała, że lepiej czasem pewnych rzeczy nie wiedzieć, więc postanowiła nie drążyć tematu i uznać, że współlokatorka ma swoje powody, by o to pytać.
- Nie wygłupiaj się, już się gotują i zaraz będą, a widzę, że jesteś głodna. Nie odejdziesz od stołu dopóki nie zjesz wszystkiego - a ona nie zamierzała zmieniać zdania, bo choć pierożki lepiło się świetnie, to przy jedzeniu jakiś mógłby utknąć jej w gardle. I nawet nie mogła oczekiwać, że zostałby tam na dobre i raz na zawsze zakończyłby jej cierpienia, bo Sam pewnie odratowałaby ją bardzo szybko. - I jak było? Pewnie zimno - tak sobie przynajmniej wyobrażała Norwegię, nawet o tej porze roku. Ale nigdy tam nie była, więc mogła się mylić. - To jakie masz plany? - dopytała, w końcu sama uparcie planowała wszystkie dni wolne, aby przypadkiem nie wystarczyło jej czasu na myślenie.

Sameen Galanis
sumienny żółwik
.
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
Sameen zawtórowała jej śmiechem, ale dobrze wiedziała, że nigdy nie spróbuje odreagować w kuchni. Nie miała pojęcia jak przyrządzić najprostszy posiłek. Potrafiła zabić człowiek na tysiąc różnych sposób, ale nie miała zielonego pojęcia jak zrobić jajecznicę. Albo inaczej, wiedziała jak zrobić jajecznicę, ale czy byłaby ona zdatna do zjedzenia? Nie sądzę. –Jasne. Mogę spróbować. – Potwierdziła uśmiechając się. Przynajmniej będzie mogła obserwować jak Prim to robi i będzie udawać, że wie o co chodzi. Poza tym to zawsze jakiś dodatkowy powód, żeby spędzić z siostrą kilka chwil. Uśmiechnęła się smutno na wzmiankę o mamie. Żałowała, że jej tego pozbawiono i nie mogła zobaczyć jak to jest dorastać w kochającej się rodzinie.
-Mhm. – Skomentowała krótko i obracała w dłoni butelkę z wodą. –Więc po prostu się poddajesz? – Zapytała, bo jednak nie mogła się powstrzymać. –Nie zamierzasz o niego walczyć? O was? O małżeństwo? – Sameen zakładała, że jak się kogoś kochało to robiło się wszystko, żeby tą osobę przy sobie zatrzymać. Galanis wydawało się, że Prim nadal czuje coś do swojego męża-nie-męża, ale nie potrafi sobie z tym poradzić i wybrała porażkę zamiast kontynuować walkę. –Okej. – Zmarszczyła brwi wcale niezadowolona z odpowiedzi jaką otrzymała. Zakładała, że jako siostry będą się trzymać razem, a teraz dostawała jasne sygnały, że Prim nie jest zaangażowana w swoją rodzinę tak jak reszta dziewczyn. Nie kontynuowała jednak tego tematu, bo nie mogła pokazać jak bardzo ją to interesuje. Tym bardziej, że jednak miała być tylko współlokatorką, a nie bóg wie kim.
-Nie zjem. Dopóki ty nie zjesz ze mną. – Odpowiedziała stanowczo, tonem, który nie znosił sprzeciwu. Poradziłaby sobie będąc głodną. Już nie raz odmawiała sobie posiłku przez kilka dni, bo tego wymagała od niej misja i nie mogła sobie pozwolić na opuszczenie posterunku. –Ciężko powiedzieć. – Odparła z lekkim uśmiechem. –Zimno, ale… jednocześnie nie. – Zmarszczyła brwi, bo jakby ktoś jej tak odpowiedział to nie wiedziałaby co o tym myśleć. Sam jednak myślała o swoim spotkaniu z Inej, które ostatecznie zamieniło się w… dziwną randkę? –Nic konkretnego. Dużo czytać, spotykać się z przyjaciółmi. – Ona niestety nie mogła sobie za bardzo niczego zaplanować. Nigdy nie wiadomo kiedy wpadnie jakiś kontrakt, który będzie musiała przyjąć. –Ty masz jakieś intersujące plany? – Zapytała i zaczęła się baczniej przyglądać Prim.

primrose henderson
lorne bay — lorne bay
31 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
ambitna specjalistka od spraw rozwodowych, w trakcie własnego rozwodu, która niedawno próbowała targnąć się na własne życie
Zacisnęła nieco wargi, wciąż nie czując się gotowa by rozmawiać o swoim rozwodzie. - Nie ma już o co walczyć, Sam. Nasze małżeństwo było martwe od dłuższego czasu - a przynajmniej to William tak twierdził, bo Prim jeszcze niedawno chciała rodzić mu dzieci. Niektórzy twierdzili, że jeśli się kogoś kochało, to robiło się wszystko by tę osobę przy sobie zatrzymać, a inni, że jeśli naprawdę się kogoś kocha, trzeba dać mu odejść. Nie wyobrażała sobie, aby miała unieszczęśliwiać i siebie i swojego męża tylko po to, by go przy sobie utrzymać, by na siłę dawać sobie jeszcze jedną szansę. Dobrze znała Hendersona i wiedziała, że nawet milion szans nie zmieni jego zdania więc uznała, że najrozsądniejszym wyjściem z sytuacji będzie rozstać się jak cywilizowani ludzie, zanim zniszczą nie tylko swój związek, ale i wszystkie wspólne wspomnienia. - Po prostu nigdy się nad tym nie zastanawiałam - pomoc siostrom przychodziła jej naturalnie, jako jedna ze starszych z rodzeństwa, zawsze dbała o to młodsze i raczej nigdy nie potrzebowała w tym wszystkim wzajemności. Nie mam więc pojęcia, skąd Sam dostawała jasne sygnały, że Prim nie angażowała się w swoją rodzinę, ale jeśli takie wnioski wyciągnęła, to trudno.
- Będziesz się teraz ze mną kłócić? - zaśmiała przyjaźnie, bardziej rozbawiona jej uporem niż przerażona straszną miną. Pokręciła tylko głową i ostentacyjnie zjadła jednego pierożka. - Proszę, zadowolona? To teraz powiedz czym ci je polać. Masełkiem? Może z odrobiną rozmarynu? - jeszcze tylko brakowała, żeby pogłaskała ją po włosach i pocałowała w czubek głowy, a już w ogóle zachowywałaby się jak ich mama. - Brzmi dość konkretnie. Zawsze możesz ich tu zaprosić, wiesz? Mówiłam ci już chyba, że nie mam nic przeciwko - a chciała, żeby Sameen czuła się tutaj jak w domu, nawet jeśli bywała tu raczej jak w hotelu. - Nadgonić pracę? I może pomóc rodzicom na farmie? Nie zastanawiałam się nad tym zbytnio - nieprawda, drżała na samą myśl o tym, że mogłaby zostać sam na sam ze swoimi myślami, musiała się więc czymś zająć.

Sameen Galanis
sumienny żółwik
.
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
-Mhm. – Mruknęła i spuściła wzrok. To był ten moment, w którym Prim przydałaby się prawdziwa siostra, albo przyjaciółka, która wiedziałaby co powiedzieć. Sameen niestety nie potrafiła zrobić nic. Nie uczyli jej współczucia i pocieszania innych. Czuła się chujowo w związku z tym, że nie była w stanie dać wsparcia siostrze, na które ta zasługiwała. –Przykro mi, Prim. – Nic innego nie mogła zrobić. Chciałaby zmusić Henderson do tego, żeby ta się otworzyła i powiedziała więcej o swoim małżeństwie. Chciałaby z nią usiąść i przeanalizować wszystko, żeby sprawdzić czy rzeczywiście nie ma nic co Prim mogłaby zrobić, żeby odzyskać męża. Chciałaby też pójść do Williama i poznać jego stronę tej historii. Niestety tego też nie mogła zrobić. –Kochasz go? – Zapytała.
-Okej. – Nie zamierzała już kontynuować tematu sióstr. Prim i tak nie była na tyle stabilna emocjonalnie czy ze swoim zdrowiem psychicznym, żeby stanowić jakieś wsparcie dla Audrie czy Raine. Widocznie tym Sam będzie musiała się zająć, próbując wspierać swoje siostry nie zdradzając przy tym, że jest jedną z nich. Mogła tylko zasugerować Audrie i Raine, że to Prim potrzebuje ich. Wydawała się być pogrążona w głębokiej depresji, a wiadomo… to nie był dobry stan. Zwłaszcza kiedy musiałaś dilować z tym w pojedynkę.
-To nie kłótnia. To wstępne negocjacje. – Sam nie lubiła się kłócić. Bóg jeden wie, że pewnie nawet nie potrafiła się kłócić. Po co miała się kłócić skoro mogła kłótnię kończyć na tysiąc różnych sposobów będąc przy tym zwyciężczynią? –Jeden za jednego. – Postawiła swoje warunki. –Okej, niech będzie. – Postanowiła zdać się na sugestię Prim. W końcu to ona tutaj gotowała i wiedziała jak zaserwować takie danie. Sam była tu po to, żeby to zjeść. Oczywiście jeśli dojdą z Prim do porozumienia.
Machnęła ręką. –Nie przepadam za zapraszaniem znajomych do domu. – Wyznała. –Dom to dla mnie takie bardziej miejsce gdzie mogę się czuć swobodnie sama ze sobą. Oaza spokoju czy coś. – Wzruszyła ramionami, bo nie wiedziała jak inaczej wytłumaczyć to, że najlepiej w domu, czuje się we własnym towarzystwie. Tylko wtedy może się w pełni zrelaksować. Chociaż też nie do końca, bo i tak w domu siedzi z bronią w ręku.
-Co będziesz robić na farmie? – Zainteresowała się, bo sama akurat była w połowie załatwiania tego, żeby anonimowo spłacić dług farmy Barlowe i opłacić leczenie oraz pobyt w ośrodku taty Barlowe.

Edit: Gra się ciągnie za długo więc pozwolę sobie edytować. Sameen ostatecznie nie zjadła zbyt wiele, może trochę wzięła na wynos i poszła, bo jednak okazało się, że musi lecieć do Rosji czy tam Norwegii.

/Ztx2
primrose henderson
ODPOWIEDZ