sierżant — australian federal police
37 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Były żołnierz, teraz policjant. Trochę mu to zajęło, ale w końcu odważył się zrezygnować ze wszystkiego dla Danny'ego.
Gdy przed kilkoma dniami została przez Jude’a złożona propozycja, by on i Remigius — ku uciesze siostry — spotkali się i lepiej poznali, jasnym stało się, że to właśnie on okaże się osobą najbardziej przychylną ich związkowi. Starając się zrozumieć oburzenie rodziny, dochodził jedynie do wniosku, że ograniczają ich starodawne konwenanse, wpajane im przez lata. Konwenanse, które obecny świat niszczył, wykazując ich skrajną głupotę. Być może spoglądał na ową sprawę tak swobodnie przez to, że i Issie była o niego o dziesięć lat młodsza; jawiłby się jako rasowy hipokryta, gdyby krytykował jakkolwiek związek swojej siostry. Uznając jednak, że nie ma prawa nikomu objawiać swojego stanowiska jako tego właściwego, nie rozmawiał o wszystkim z rodzicami. Nie miał też na to czasu tak naprawdę, szykując się do ślubu, pracując i poświęcając swój czas Geordanowi, czy ten tego chciał, czy nie. Zagrożone więc było to jego spotkanie z wybrankiem siostry, ale Jude korzystając z wolnego wieczoru zadzwonił wcześniej do Lis i rozkazał jej, by o dwudziestej przysłała do jego domu Remigiusa. Odmowy naturalnie nie akceptował.
Jawił się w tym lekki podstęp, opiewający o egoizm — nie chodziło wcale o to, by dobrze poznać Remka, a po prostu o to, że Jude nie miał ostatnio czasu na jakiekolwiek życie towarzyskie. Kolegów także praktycznie nie miał, a że Remy gdzieś się w jego przeszłości przewijał jako dobry kompan do alkoholowych wieczorów, uznał to spotkanie za konieczne. Kiedy jednak mężczyzna zjawił się w progu jego domu, Jude przywitał go dość chłodnym spojrzeniem. Wskazał mu jednak, by wszedł do środka, kierując go w stronę salonu. — Moi rodzice nie wybaczyliby mi, gdybym nie zachował się jak typowy starszy brat, ale darujmy sobie tę całą rozmowę, w której cię straszę, co? — powiedział poważnym tonem, przystając obok kilku nierozpakowanych sporych kartonów. — Więc powiedz mi tylko, Soriente, co pijesz. Piwo, szkocka, whiskey? — spytał, uśmiechając się lekko. Początkowo chciał nawet odbyć tę patetyczną rozmowę, ale po co, skoro Remy był dobrym człowiekiem i z całą pewnością nie zamierzał Lis jakkolwiek skrzywdzić. — Mam do złożenia łóżeczko i liczyłem, że mógłbyś mi z tym pomóc — wyjaśnił, wskazując mu kartony. Ot tak, jakby w tym ich spotkaniu nie było nic dziwnego.

remigius soriente
Producent || Dokumentalista — Eclipse Pictures
38 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Razem z Lisą łatają swój pokiereszowany związek, ale jemu nadal marzy się ucieczka z Lorne bay; chociaż na kilka chwil.
Zaproszenie od Jude'a było niemałym, ale dość przyjemnym zaskoczeniem dla Remigiusa. Co prawda węszył jakiś podstęp i na wszelki wypadek postanowił zachować czujność, bo jednak zadzieranie z którymkolwiek z braci Westbrook nie było mu na rękę, a w obecnej sytuacji jakby narażał się każdemu z nich. Chociaż wierzył w to, że jakimś cudem uda mu się prędzej przekonać starsze rodzeństwo Lisbeth do siebie niż jej rodziców, ale i tak wolał dmuchać na zimne. Lisa miała już dość własnych problemów, a gdyby doszło do tego przejmowanie się konfliktami Remy'ego z jej rodziną - trudna sytuacja przemieniłaby się w tragiczną.
Nie mniej jednak, Soriente mimo pewnych obaw udał się na miejsce spotkania, to jest do domu Westbrooka, uprzednio zaopatrując się w odpowiedni asortyment, czyli butelkę dobrej szkockiej i pizzę, a raczej trzy.
- Byłoby bardzo miło jakbyśmy pominęli ten krok, ale spokojnie.... Jeżeli ktokolwiek będzie pytał to powiem, że byłeś stanowczy i zły, a na koniec mi pogroziłeś - dokładnie tak jak powinieneś - podłapał żarcik Jude'a. Był mu także wdzięczny za to nietypowe podejście, aczkolwiek rozumiałby, gdyby i młodszy z braci Lisy czuł do niego swego rodzaju niechęć. Sam ilekroć wyobrażał sobie siebie w podobnej sytuacji, czuł frustrację i gniew. - Szkocką sam przyniosłem, ale.... Patrząc na to co nas czeka i prowiant jaki posiadamy to może jedna piwo? - Odpowiedział, po czym spojrzał na kartony wskazane przez mężczyznę. Cóż może złotą rączką trudno nazwać Remka, ale swoje w życiu doświadczył, więc byle łóżeczko nie stanowiło wyzwania. Przy okazji miał też nadzieję, że skoro Jude prezentuje tak otwartą postawę to może on stanie się kluczem do zjednania sobie pozostałych członków rodziny Lisy. Gdyby udało im się trochę szczerzej pogadać, a on zrozumiałby jakimi uczuciami kieruje się Soriente; może i przyszły teść byłby mniej surowy w swoich wyrokach względem francuza.
- Z chęcią pomogę, bo może niebawem i ty będziesz musiał pomagać mi - palnął żartem szybciej niż pomyślał, ale zaraz uświadomił sobie, że chyba pewnych granic nie wypada przekraczać.. jeszcze. - To żart! To znaczy, nie planujemy nic takiego, ani Lisa nie jest w ciąży, po prostu chciałem nieco rozładować atmosferę i ehh... Pewnie gdybym nie był postrzegany przez większość waszej rodziny w taki, a nie inny sposób - byłoby prościej - westchnął na koniec, po czym złapał się za kieszeń i wyciągnął paczkę papierosów. Zapalenie było mu teraz niezbędne do życia. - Gdzie mógłbym? - Nie dokończył tylko pomachał otwartą paczką w powietrzu, w stronę Westbroka licząc na to, że ten szybko wskaże mu dogodne miejsce, a może i sam skusi się na papierosa.

jude westbrook
sierżant — australian federal police
37 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Były żołnierz, teraz policjant. Trochę mu to zajęło, ale w końcu odważył się zrezygnować ze wszystkiego dla Danny'ego.
Wzrok utkwiony na przyniesionych podarkach dość prędko wymusił na jego twarzy pogodny uśmiech, choć pełnienie roli zatroskanego brata jeszcze przed kilkoma godzinami zdawało się mu iście kuszącym pomysłem. Oszukiwanie kogokolwiek nie miało jednak najmniejszego sensu, a Lisa i Remy z całą pewnością doświadczyli wystarczająco wiele przykrości, by mierzyć się i z gniewem Juda. Sztucznym czy zmyślonym, nie miało to najmniejszego znaczenia. Westbrook uznał po prostu, że w świecie tak wyjątkowo skomplikowanym prościej będzie od razu przejść do przyjaźni, która notabene, była mu potrzebna. — Ale musisz dodać, jeśli ktoś zapyta, że tak trochę się mnie bałeś — dodał z porozumiewawczym uśmiechem, zapraszając go nie tylko do swego domu, ale też poniekąd życia. Soriente nie wiedział jeszcze o tym, bo być może sam Jude nie miał jeszcze tego świadomości, ale miał się dziś stać powiernikiem jego sekretów. Tych oburzających i wzbudzających kontrowersje, ale Westbrook nie miał naprawdę nikogo w swym otoczeniu, komu mógłby się z nich zwierzyć. Nie szukał nawet tego typu powiernika, ale rozterki obciążające jego serce zdawały się coraz boleśniejsze. Skinął na jego słowa głową, znikając gdzieś w głębi domu. Po chwili wrócił ze schłodzonym sześciopakiem piwa, z którego jedną butelkę rzucił w kierunku mężczyzny. — Koszmar, nie? Ale nie wybaczyłbym sobie, gdybym wezwał eksperta do złożenia czegoś tak... banalnego — zdradził mu, co miało być początkiem tychże jego przedziwnych zwierzeń. On sam na majsterkowaniu się nie znał, ale wierzył głęboko w to, że z Remigiusem sprostają temu zadaniu i nie ośmieszą się w oczach nie tylko innych, ale i własnych. Rozpakowując pierwszy karton, który ku jego niezadowoleniu składał się z identycznie wyglądających desek i worka srebrzystych śrub, nie zwrócił większej uwagi na słowa swego gościa. Dopiero to jego wyjaśnienia przykuły jego uwagę. — Moja matka dostałaby pewnie teraz zawału — stwierdził, unosząc jedną brew. Biedna Olivia faktycznie w odpowiedzi mogła unieść się jawną niechęcią, ale nie Jude. Choć nie był raczej dość pozytywną postacią, słynąc ze swej pogardy do innych, tak wyjątkowo w tej sytuacji nie zamierzał wcale jakkolwiek siostrze szkodzić. — Ale o ile nie będziesz wyskakiwać z niczym o dziecku, to pewnie niedługo im przejdzie — dodał pokrzepiająco, powracając do porzuconej czynności. Wystarczyło jednak spojrzenie na zawiłą instrukcję, by wzdychając zdecydował się na przerwę, którą rozpoczął od pochłonięcia sporego łyku piwa. Wzruszył też ramionami na zadane pytanie, przeczuwając, że Issie nie będzie zadowolona z przebiegu tego ich spotkania. A raczej znamion, które pozostawi ono za sobą w tym ich idealnym salonie, który na dni kilka przesiąknie dymem nikotyny i gorzką barwą alkoholu. Mimo to postanowił uchylić okno, po czym podsunął mężczyźnie jakąś miseczkę robiącą za prowizoryczną popielniczkę. Oczywiście, że i on chciał zapalić. — A Austin? Już wie? — dopytał, jako że było to mimo wszystko ważne.

remigius soriente
Producent || Dokumentalista — Eclipse Pictures
38 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Razem z Lisą łatają swój pokiereszowany związek, ale jemu nadal marzy się ucieczka z Lorne bay; chociaż na kilka chwil.
Wcześniej nie łączyła go z Judem żadna poważniejsza relacja. Owszem zdarzyło im się w przeszłości spędzić kilka wieczorów przy piwie, gdzieś w barze, albo na plaży. Głównie za sprawą Austina, z którym to Soriente żył jak z bratem. Nie znaczyło to jednak, że nie mógłby i dla Westbrooka stać się kimś istotniejszym, a rola powiernika właśnie na takową wyglądała. Tylko, że póki co Soriente przyszedł z zamiarem złożenia łóżeczka, a raczej przeprowadzenia jakiejś trudnej dyskusji na temat Lisbeth, ale jak się okazywało ten temat miał być tylko tłem. Zdecydowanie było to miłą odmianą.
- Nadal się ciebie boję - podłapał i dla podkreślenia swoich słów uniósł dłonie i cofnął się o krok. Soriente czuł wobec tego człowieka naprawdę wielką wdzięczność, bo jako jeden z niewielu nie spoglądał na niego jak na dupka, który ma zamiar wykorzystać i skrzywdzić Lisę. I chociaż Olivia niby także starała się być dość obiektywna to czuł, że jej podejście względem niego uległo zmianie. Zaś Jude nie dał mu tego odczuć. - Przecież wezwałeś mnie, ale spoko, nikomu nic nie powiem - rzucił zawadiacko, ale wierzył w swoje umiejętności zapewne tak bardzo jak sam Westbrook we własne. - Poradzimy sobie z tym. To przecież tylko kilka śrubek i desek, co może pójść nie tak? - Zapytał, ale spoglądając na elementy drewnianej układanki, którą Jude wyciągał z kartonu, na twarzy Remigiusa przestała malować się taka pewność siebie. Poza tym nie wyczytał w słowach mężczyzny niczego więcej, ogólnie mało wiedział o życiu prywatnym Jude'a, o nim samym także, więc niekoniecznie umiał określić, czy słowa, których użył kryły za sobą coś więcej, czy były wstępem do jakiejś rozmowy... Traktował to raczej jako zwykłe użalanie się nad losem mężczyzn zostawionych z meblami do poskładania.
- To był żart i to kompletnie nie na miejscu... Raczej nie nadaję się na ojca - znów palnął nim pomyślał. - W sensie w ogóle o tym nie myślałem - dodał zaraz, czując potrzebę wytłumaczenia siebie, jakby Jude nagla miał mu zasugerować, że może Lisbeth chciałaby być kiedyś matką. Ogólnie jego myśli zdecydowanie za daleko wybiegły w przeszłość, ale najzwyczajniej w świecie stresował się przy Westbrookach. - I mam nadzieję, że im przejdzie, bo inaczej będziemy żyć w takich napiętych relacjach - oznajmił z mocą, bo ani myślał rezygnować z Lisy. Zresztą jego nienawidzić mogą, ale to o jej stosunki z rodzicami najbardziej się martwił i o to jak ona sama sobie z tym poradzi. - Jakby wiedział, pewnie poznałbyś to po mojej twarzy - odpowiedział uśmiechając się ponuro. - Muszę mu powiedzieć, ale cholernie się boję, bo... Nie chodzi o Lisę, a o to, że czuję jakbym zawiódł go jako kumpel.. Powinienem od razu z nim pogadać, a nie zwlekać tak długo - wytłumaczył skąd te jego obawy. Znał Austina od niepamiętnych czasów i może olbrzym byłby trochę zły o Lisę, ale pewnie większą wagę przyłożyłby do podejścia Remigiusa wobec jego samego. - A jak u Ciebie i Issie? Jak ona się czuje? - Zagadnął ponownie zmieniając temat. Lisa i on pewnie jeszcze pozostaną tłem na jakiś czas, ale ich związek nie musi wciąż zajmować głównego piedestału podczas konwersacji. W zasadzie Remigius byłby wdzięczny, gdyby został nieco zepchnięty w cień.

jude westbrook
sierżant — australian federal police
37 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Były żołnierz, teraz policjant. Trochę mu to zajęło, ale w końcu odważył się zrezygnować ze wszystkiego dla Danny'ego.
Kąciki jego ust wykrzywione zostały w uśmiechu, jako że w deklaracji tamtego odkryły wyłącznie dowcip. Pewnych słów nie da się przecież wymawiać w sposób poważny, a w tejże sytuacji całe to kreowanie się na groźnego, starszego brata Lis było po prostu irracjonalne. Tym bardziej, że on sam cieszył się z tego ich związku, bo wierzył, że Soriente należy do tychże dobrych ludzi, których warto mieć w swym życiu. On sam stroniąc zawsze od jakichkolwiek komityw, nie wściekał się tylko wtedy, gdy Austin wyciągał go na piwo wraz z Remigiusem — przesiadując wciąż za granicą, stacjonując w obcych krajach i żyjąc wyłącznie wojną, nie miał czasu, by gromadzić gdzieś tam w prawdziwym życiu własną grupę przyjaciół. Świat jego wyłącznie ograniczony był do Geordana, choć wciąż nie miał pojęcia, jak wielkie ma to dla niego znaczenie.
— No tak, najwyżej dzieciak pewnej nocy zaliczy zderzenie z podłogą — odparł z rozbawieniem, choć zapewne powinien od podobnych żartów trzymać się z daleka. A przynajmniej Issie skrzyczałaby go za tak złowrogie wróżby i brak wyobraźni, ale cóż — prawdopodobnie gdyby łóżeczko w pewnym momencie faktycznie poddało się, ujawniając nieprofesjonalną pracę jego i Soriente, Jude zamiast ratować bobasa i panikować, śmiałby się gromko. Bo czyż nie jawiło się to jako coś nadzwyczaj zabawnego? Nie zamierzał więc oceniać mężczyzny za jego poczucie humoru, skoro sam nie popisywał się w tej kwestii ani trochę. — Macie jeszcze dość sporo czasu na takie plany, nie? Ja też nie planowałem być nigdy ojcem, a teraz… — teraz trochę się cieszył, trochę nie. Coraz częściej panikował i trzymał kciuki w nadziei, że duży brzuch Issie okaże się skrywać w sobie pozostałości po pizzy, a nie małego człowieczka. Jego człowieczka. — A Austin przecież tylko wydaje się przerażający — podsumował tylko, z uśmiechem rozbawienia na twarzy. Wątpił, by całość przebiec miała tak tragicznie, jak oboje sobie z Lisą to wyobrażali. — No i wiesz, początki zawsze są ciężkie. Chociaż nie pocieszę cię wcale jak powiem, że rodzina Issie mnie nienawidzi — zaśmiał się, nauczony już z takim podejściem traktować tę niesprawiedliwość. I nie było tu mowy o jakichś pomyłkach czy nadinterpretacjach, bo dzień, w którym razem z Is ogłosili im nie tylko ciążę, ale i zamiar pobrania się, prześladował go wciąż w sennych koszmarach. — No wiesz… — wzruszył ramionami tylko, nie wiedząc, jak odpowiedzieć na to skomplikowane pytanie. — Przekładamy wciąż dzień ślubu, więc jest trochę nerwowo, ale… Chcemy po prostu zrobić wszystko właściwie. Tak żeby ta ciąża przebiegła poprawnie — kolejne wzruszenie ramion i drobiny irytacji, bo choć powinien przyzwyczaić się już, nienawidził opowiadać o tym ich związku, o planach, o ciąży.

remigius soriente
Producent || Dokumentalista — Eclipse Pictures
38 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Razem z Lisą łatają swój pokiereszowany związek, ale jemu nadal marzy się ucieczka z Lorne bay; chociaż na kilka chwil.
Powoli się rozluźniał, co w towarzystwie rodziny Lisy ostatnio było raczej niedoścignionym marzeniem. Wdzięczny był za to podejście Jude'a, bo niestety należał do tych ludzi, którzy za często żartowali i rzucali tekstami, których dobrze nie przemyśleli. Pewnie jeszcze kilka razy popisze się swoim niezbyt dojrzałym poczuciem humoru, który mógłby nie pasować do mężczyzny w jego wieku. Świetne świadectwo swojego osobliwego stylu bycia okazał, gdy parsknął śmiechem po słowach Jude'a, które mogły uchodzić za niezbyt rozważne, ale co tam, męskie spotkania też rządziły się swoimi prawami.
- Bylebyś wtedy nie mówił Issie, że pomagałem - podsumował z podobnym rozbawieniem, czując, jak z jego ramion schodzi nieprzyjemne napięcie. W sumie to podziwiał Westbrooka, był w podobnym wieku, co Remy, ale Soriente stojąc tu, był pewien, że w razie widma zostania ojcem, spanikowałby, jak dzieciak. Przed Lisbeth nigdy nawet nie chciał być w stałym związku, co też przekładało się pewnie na niechęć rodziców brunetki względem niego, ale nic nie mógł na to poradzić. Jego historia relacji z kobietami nie należała do najbardziej ułożonych, a chociaż przy młodej Westbrook się zmienił, to nie na tyle, aby nagle chcieć zakładać własną rodzinę. Bardziej w stylu "pojedźmy wspólnie na wakacje, bo nie czuję potrzeby odpoczywania od tego co nas łączy", niż "może sformalizujemy to co jest między nami". - Nie strasz mnie - parsknął, znów nie myśląc. - To znaczy... jakoś sobie radzisz, chcesz wykonać pewne rzeczy sam, ja bym spanikował - potarł dłonią kark, nie udając, że byłoby inaczej. Nie chodziło nawet o to, że nie potrafiłby zaopiekować się dzieckiem, a o to, że nie chciał go mieć. Póki co chciał się skupić na Lisie, na nich, w rozumieniu dwóch osób. Nawet to tego jeszcze się uczył. - Najbardziej boję się tego, że zamiast obić mi mordę, wybierze milczenie - przyznał jeszcze odnośnie najstarszego Westbrooka. Naprawdę nie miałby nic przeciwko kilku ciosom, nawet by się nie bronił, zasługiwał na nie. Nie chciał po prostu stracić przyjaciela. - Nienawidzą? Dlaczego? - podchwycił słowa Jude'a, naprawdę zainteresowany tą kwestią. Coraz lepiej czuł się w tej rozmowie, wierzył, że dzielą podobne sytuacje. Pokiwał głową, drapiąc się przy tym po zaroście. W kwestii ślubów to co najwyżej mógł doradzić w temacie prezentu albo garnituru, ale niestety nic poza tym. - Pewnie im zależy, żeby już wszystko było zaplanowane? - podpytał. - A ty jak się na to zapatrujesz? Niecierpliwisz się, czy może wolisz czekać? - nie chciał być nachalny, dlatego tym razem sam wzruszył ramionami. - No wiesz, pytam tak po męsku - parsknął, by temat nie był zbyt ciężki i żeby Jude wiedział, że kto, jak kto, ale Remy za nic nie będzie go potępiał.


jude westbrook
sierżant — australian federal police
37 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Były żołnierz, teraz policjant. Trochę mu to zajęło, ale w końcu odważył się zrezygnować ze wszystkiego dla Danny'ego.
Dla niego też była to niejako nowość, bo zwykł przecież ludzi odstraszać. Zdawał sobie nawet sprawę z tego, że czasem po prostu nie stara się wystarczająco, pozwalając na to, by tylko pochmurne myśli wypełniały całe jego ciało — a to oczywiście sprawiało, że rozmówcą był po prostu kiepskim. Może pozwalał sobie na większą swobodę przy Remigiusie dlatego, że po prostu brakowało mu brata? Austin pojawiał się w mieście sporadycznie, a rozmowy przez telefon nie były w stanie zastąpić typowego, męskiego wieczoru, jakie zwykli co jakiś czas spędzać razem. Chyba też uderzała w niego ta weselna gorączka, bo po prostu traktował Soriente jak członka ich rodziny, zupełnie nie biorąc pod uwagę tego, że on i Lisa mogliby się kiedykolwiek rozstać.
Spokojnie, byłaby i tak zła tylko na mnie — dodał ze śmiechem, choć wcale nie krył się w tym żart — pewnie Iss żałowałaby biednego Remigiusa, który podstępem zmuszony został przez Juda do niewolniczej pracy. — Nauczyłem się dobrze udawać, bo prawda jest taka, że jestem, kurwa, przerażony. Ale skoro nie miałbym jak uciec, to... — wzruszył ramionami, nie przejmując się już ani trochę tym, że brzmiało to wszystko niezbyt dobrze. Nie zamierzał niczego ukrywać, tym bardziej nie w chwili, w której naprawdę chciał z kimś podzielić się swoimi wątpliwościami. Dziecko to jednak poważna sprawa, a więc zamierzał zachować się odpowiedzialnie i po prostu odnaleźć się jakoś w roli ojca. Tym bardziej, że gdy Issie powiedziała mu o ciąży, dość naiwnie się ucieszył i obiecał jej wówczas, że tworzyć będą razem fantastyczną rodzinę.
Też wolałbym dostać po mordzie — zgodził się, skinąwszy przy tym głową. W takim przypadku mogliby powrócić do przyjaźni już po kilku minutach, co zdecydowanie malowało się jako najlepszy scenariusz. — No ale wiesz, jeśli będzie cię unikać, to i tak będzie musiał zmierzyć się z Lisą, mną i... matką, ona może i wygląda groźnie, ale zdecydowanie jest po waszej stronie — nawet jeśli nie chciała tego przyznać, mając te swoje (uzasadnione) obawy. — Bo nie jestem dla niej odpowiedni. Woleliby, żeby wyszła za jakiegoś bogatego prawnika — wzruszył lekko ramionami, bo przyzwyczajony był już do tych ich zarzutów i obelg, które niby przypadkiem rzucali, gdy gościł w ich domu. — Wolałbym chyba mieć to już za sobą, bo boję się, że... — że zmieni zdanie. Że będzie musiał się wycofywać ze wszystkiego, co było po prostu niemożliwe — nie, skoro wydano już sporo pieniędzy na wszystko, a on nie potrafił sobie wyobrazić posiadania dziecka w niesformalizowanym związku.

remigius soriente
Producent || Dokumentalista — Eclipse Pictures
38 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Razem z Lisą łatają swój pokiereszowany związek, ale jemu nadal marzy się ucieczka z Lorne bay; chociaż na kilka chwil.
Może na otwartość Juda wpływała nie tylko tęsknota za bratem, czy usilna potrzeba podzielenia się z kimś swoimi przemyśleniami, ale osobowość Soriente. Nie dało się zaprzeczyć temu, że Remigius miał w sobie coś, co przyciągało innych. Sam niejednokrotnie mówił, że zaprzyjaźniłby się nawet z kamieniem i bardzo możliwe, że także jego osobowość i otwartość pomogły Westbrookowi się otworzyć. W każdym razie istotnym było to, że Jude odnalazł w osobie Soriente kogoś, kogo potrzebował i pewnie, gdyby Remy wiedział o tym, byłby szalenie wzruszony i dumny z roli jaką dane mu było przyjąć.
- Nie dziwię ci się, stary - przyznał szczerze. Remigius zdecydowanie były jeszcze bardziej przerażony i spanikowany i nie umiałby tak jak Jude ukrywać tego co czuł. To zaś na pewno wpływałoby negatywnie na jego partnerkę, a bez dwóch zdań w przekonaniu Soriente, Jude myślał w pierwszej kolejności o matce swojego dziecka. - To? Bierzesz byka za rogi i walczysz chociaż czujesz się jak dzieciak we mgle? - Tak w głowie Soriente malowała się ta historia, bo posiadał tylko szczątkowe informacje, ktorymi na ten moment dzielił się z nim Jude.
- Cieszę się, że rozumiesz mnie w tej kwestii... Cóż mam nadzieję, że cokolwiek się nie stanie, w końcu wszystko wróci do normy - odparł odnosząc się też do wtrącenia Westbrooka odnośnie jego matki, jego samego i Lisbeth. Miał świadomość tego, że większość rodziny Lisy stała po ich stronie, ale wątpił, że kiedykolwiek będzie między nimi tak jak wcześniej. Niby nie uczynił niczego złego, ale wmawiał sobie, że w oczach rodziców Lisy i Austina stracił na wiarygodności, bo nie był z nimi od początku szczery. - Co ty pieprzysz? - Rzucił ledwo co przełykając przed tym upite piwo. - Jesteś bohaterem wojennym, pochodzisz ze świetnej rodziny i no i z taką aparycją mógłbyś pracować w Hollywood, więc tylko debil uważałby kogoś takiego jak ty za "nie odpowiedniego" - rzucił na wydechu pozwalając sobie może na zbytnią szczerość, ale uważał Juda za dobrego i oddanego sprawie i rodzinie człowieka. Przynajmniej taki obraz póki co prezentował mu sam Westbrook. - Że?{ - Dopytał, ale nim pozwolił kompanowi na odpowiedź, sam zaczął snuć domysły. - Że namówią ją by odeszła? Jude... Weź tym młotkiem, czy co to tam jest - rzucił wskazując na narzędzia leżące nieopodal. - Jebnij się w łeb - mruknął kierując zmrożone spojrzenie w stronę mężczyzny. - Każdy panikuje przed ślubem, tak słyszałem, ale na bank będzie dobrze. Popatrz na siebie! Właśnie składasz łóżeczko dla swojego dziecka, dbasz o bliskich i chyba... No chyba sam wiesz czego chcesz, prawda? - Uśmiechnął się nim ponownie pociągnął kilka łyków piwa i potarł przy tym ramię Westbrooka będąc przekonanym o tym, że sprawa dotyczyła braku wiary w siebie, który przejawiał Jude. Nie miał zielonego pojęcia, że kompletnie się w tej kwestii mijał z prawdą.

jude westbrook
sierżant — australian federal police
37 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Były żołnierz, teraz policjant. Trochę mu to zajęło, ale w końcu odważył się zrezygnować ze wszystkiego dla Danny'ego.
Czyż nieoczekiwane przyjaźnie nie są najlepsze? Świadom wdzięczności Lis za poszukiwanie z Remigiusem wspólnego języka, nie potrafiłby jednoznacznie stwierdzić, że jedynie jej osoba jakoś ich dwoje połączyła. Bo ta rozmowa z nim w istocie przebiegała tak prosto, naturalnie, pomyślnie, że Jude zdążył zapomnieć już o całej dodatkowej otoczce, jaką był związek Remigiusa z Lis. Niemalże rozpaczliwie potrzebował chyba posiadać przyjaciela, innego niż Danny (ze względów, których jeszcze nie rozumiał i których się bał), bo całe to życie we wrogości do całego świata poczynało mu mocno ciążyć i wadzić. — Dokładnie. Może popełniam przy tym sporo błędów, ale nigdy nie uciekałem przed odpowiedzialnością. I to dziecko mnie cieszy, Remy, chyba bardziej niż przypuszczałem — och jakże to było przedziwne, odnajdywać radość w tym nadciągającym tacierzyństwie! Czy to więc aby na pewno było niewłaściwe, że związać zamierzał się z Sollie na całe życie wyłącznie przez wzgląd na tę małą istotę? Wspomnienia niespodziewanie uciekały do odległych krain dzieciństwa, kiedy to wszystko potoczyć mogło się inaczej — gdyby Stan nie zdecydował się na ślub z Olivią, zostaliby na długi czas sami. A wychowywanie się bez któregoś z rodziców było dla niego tak potwornym wyobrażeniem, że nie potrafił podobnej myśli dopuścić do głosu.
Soriente, jeszcze chwila a pomyślałbym, że mnie podrywasz — zaśmiał się w odpowiedzi, maskując tym samym lawinę zażenowania, którą wymówione przez niego słowa wywołały. Być może i było tak, że Jude nie miał o sobie złego zdania, ale miał przy tym świadomość, że dla pewnych osób może być niewystarczający. Dla takiej Sollie, na przykład, wywodzącej się z bogatego rodu budowanego na tradycjach i ambicjach. Być może gdyby nie zdecydował się na wojsko postrzegany byłby lepiej, mając na koncie liczne osiągnięcia w zakresie medycyny. No ale do armii ruszył za Dannym i nie był w stanie tego żałować. — To nie jest wcale takie głupie, Remigius. Oni jej nawet wybrali odpowiedniego kandydata, chociaż to brzmi absurdalnie — jakkolwiek było to jednak idiotyczne, wspomnienia o tamtym mężczyźnie ukradkiem przemykały w rozmowach czynionych na wspólnych obiadach, zupełnie tak, jakby Jude nawet teraz nie był realną opcją dla Sollie. Zastanawiał się jednak czasem, czy ta jego walka o ten związek nie wynika ze złośliwości wobec jej rodziców, choć myśl to jednak była paskudna. Na ostatnie pytanie nie był w stanie jednak odpowiedzieć, nie z przekonaniem, a kłamstwo wydało się mu nagle jakieś niewłaściwie — zmienił więc prędko temat na inny, zaciągając się nikotynowym dymem. A potem już dalej piwo, łóżeczko i mniej istotne kwestie.

koniec <3

remigius soriente
ODPOWIEDZ