studentka, która pracuje — w biurze
23 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
kiedyś zostanie pełnoprawnym inżynierem i coś będzie tworzyć, a póki co psuje sobie życie uczuciowe i zarabia ogarniając papierki w dziale HR
#1

Gemmy życie się skomplikowało. Tak trochę… bardzo. Bardzo, cholernie bardzo. I wszystko przez co? No przez ciotkę, która ewidentnie miała jakieś skrzywione poczucie humoru, albo przedśmiertne oznaki okrucieństwa. Ciężko stwierdzić, skoro ona dostała w spadku przeklętą hodowlę chomików, a jej brat rowery, mimo że obecnie po wypadku jest na wózku. No coś tu było poważnie nie halo! A teraz jej biedny pokój został zdominowany przez klatki tych małych, groźnych i śmierdzących potworów. I nie mogła nic stamtąd zabrać, chowając swoje rzeczy w salonie i kuchni. Jej współlokatorzy jakoś musieli handlować z tym, że czasem w garnku znajdowały się jej skarpetki, czy w lodówce ładowarka do jej telefonu. Nie chciała chodzić do pokoju z chomikami częściej, niż było to absolutnie konieczne. Nawet spała na kanapie, jak najdalej od tego diabelstwa! I budziła się w nocy przerażona, nawet jeśli to jej własny włos akurat ocierał się o jej twarz, a nie futerko takiego małego mordercy. Brr! Ale ale, miała już plan jak się ich pozbyć i nie, nie obejmował on masowego mordu, trutki na szczury w wodzie, ani oddania ich do jakiejś sekty, która pozbędzie się ich rytualnie. Po prostu wystawiła je do adopcji, ze zdjęciami w klatkach i dopiskami, że to są takie słodkie, kochane stworzenia. Reklama musi przecież odpowiednio kłam...ekhme, sprzedawać. I przez to od kilku dni co jakiś czas miała telefon w ich sprawie! Tak samo jak i teraz. Chodziła po salonie w piżamie, z telefonem przy uchu i marszczyła brwi, bo rozmowa była super dziwna. No ale, czego się spodziewała po osobach, które kochają chomiki? Tylko dziwności. - Tak, jestem pewna że to chomik. No oczywiście że tak - odpowiedziała, zirytowana, chociaż starała się używać najmilszego swojego głosu! - I co z tego, że jest wielki? Może po prostu taka uroda, jest gruby, ma grube kości, no taki się urodził. Co pani myśli, że jego matka zaliczyła szczura? Jak to właściwie miałoby się... no jako biologicznie... no ja nie sądzę! - sprostowała, zirytowana tym jakie bzdury jej baba gadała do ucha. Zdecydowanie wypiła za mało kawy na takie rzeczy! I zbyt mało alkoholu… - No chce go pani kupić, czy nie? Co? Nie chciała pani kupić, tylko się dowiedzieć co to za gatunek? Chrysteeeee - jęknęła, rozłączając się i patrząc na Kasa i Roje - czy ludzie patrzą na chomiki i dopasowują do ich rozmiaru ilość swoich szarych komórek? Bo przysięgam, dzwonią do mnie sami idioci. Powiedzcie, że etyczne byłoby zabranie ich pod osłoną nocy stąd i zostawianie ludziom pod drzwiami. Błagaaaam - jęknęła, bardzo nieszczęśliwa, bo naprawdę miała ich dość! - Byłabym jak święty Mikołaj. Święty…. Chomikołaj - zmrużyła lekko oczy, próbując ich namówić samą nazwę do zaaprobowania jej pomysłu. Bo czemu nie? NO CZEMU NIE?
przyjazna koala
-
lorne bay — lorne bay
23 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
There is no way to my heart, someone else still has it.
#3

Kasper w wolne weekendy dorabiał sobie pracując jako obsługa na jakiś imprezach czy weselach. Po nockach pracujących zawsze miał problem ze snem, więc nie korzystał z możliwości odsypiania. Poza tym… czemu miałby odsypiać skoro w domu odwalał się właśnie taki cyrk jakim była walka Gemmy z jej chomikami. Kasper absolutnie nie miał z nimi problemu. Nawet je dokarmiał, bo wiedział, że jego przyjaciółka tego nie zrobi i po prostu skaże biedne chomiczki na śmierć. Zjadł sobie śniadanie przez cały czas obserwując jej walkę z telefonami. Po śniadaniu wziął sobie paczkę czipsów i pocierając zmęczone oczy podszedł do Rajy. – Długo to trwa? – Zapytał rozbawiony i wskazał na Gemmę, która nerwowo przemieszczała się po pokoju rozmawiając przez telefon z potencjalnym kupcem. Parskał co jakiś czas śmiechem słysząc jej odpowiedzi. – Powinniśmy kiedyś do niej zadzwonić udając zainteresowanych kupnem chomików. – Powiedział szeptem do Rajy. Gemma pewnie by się wkurwiła, ale wiedział, że po jakimś czasie doceniłaby ten żart. Tym bardziej, że z jej rozmowy można było wywnioskować, że każda rozmowa telefoniczna dotycząca chomików brzmi jak żart.
Odłożył paczkę chipsów i otrzepał ręce. – No wiesz… może ich dziecku właśnie zdechł chomik, albo niechcący go zabili i teraz chcą go zastąpić podobnym chomikiem, żeby dziecko się nie dowiedziało. Dlatego rasa jest istotna. Albo chcą wiedzieć czy powinni dla chomika kupić klatkę czy akwarium. – Kasper dużo czasu spędzał z tymi chomikami i nawet on zdążył zauważyć, że ciotka Gemmy musiała być prawdziwą miłośniczką tych zwierzaków. Miała różne gatunki tych chomików. Później Kas zrobi research i sprawdzi ile tak naprawdę jest gatunków i ile udało się pani cioci zebrać. Może zbierała je jak pokemony. Dodatkowym plusem było to, że jak Kas już to posprawdza to Gemma będzie mogła zrobić update swojego ogłoszenia i ludzie nie będą pytać o rasy, bo wszystko będą mieli pięknie wypisane.
Kas zamyślił się na chwilę nad jej pytaniem. – Czy ludzie kiedyś nie robili tak z psami i kotami? Wsadzali je w karton i podrzucali innym ludziom pod drzwi. – Gdzieś to widział, albo może sam tak robił? Nie pamiętał. – I spoko, miałoby to sens, ale nie zapominajmy, że żyjemy w Australii. Jest spore prawdopodobieństwo, że zgraja chomików zostawiona pod czyimiś drzwiami mogłaby zwabić pająki i węże. – Tak mu się przynajmniej wydawało. Wąż raczej nie odmówiłby sobie takiego pysznego posiłku. – No właśnie, czekaj… a nie próbowałaś oddać ich do jakiegoś sklepu zoologicznego jako pokarm dla węży? – No chyba, że węże były wybredne i jadły tylko ludzi i małe, białe myszki.

gemma macfarland
Raja Bishara
sumienny żółwik
alemalpa#7279
23 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
One minute he made her blush and the next he made her want to commit murder.
#2

Raja nie miała dzisiaj jakiegoś większego planu na spędzenie dnia. Po tym jak się obudziła sprawdziła sobie telefon, bo miała pewnie jakieś głupie zdjęcia z wesela czy innej bar mictwy, na której pracował Kas i podsyłał jej zawsze jakieś pojebane dekoracje czy dziwnych ludzi, którzy się tam kręcili. Później poczytała sobie jeszcze książkę, bo czemu nie? Lubiła czytać, było to jedno z jej ulubionych aktywności. Oczywiście musiał to być jakiś stary romans, w tym wypadku pewnie Anna Karenina, dobrze, że nie czytała tego w oryginale, bo to już by była przesada. Przede wszystkim dlatego, że nie umiała rosyjskiego. Czytała sobie więc w spokoju po angielsku popijając sobie przy okazji wodę, którą zawsze miała przygotowaną, bo wiadomo, że to zdrowo pić szklankę wody po przebudzeniu się. Starała się więc to robić dość regularnie. Później, gdy już zwlekła się z łóżka poszła się umyć, to zawsze trochę jej zajmowało, szczególnie, gdy tak jak dzisiaj, musiała umyć włosy, a tych miała dość sporo i były bardzo, bardzo długie. Raja była z nich dumna, dbała o nie i podobały jej się, chociaż jednak częściej i tak je zaplatała w warkocz, albo spinała, żeby nie przeszkadzały jakoś wybitnie. Dopiero gdy wyszła z łazienki to usłyszała jakieś dziwne krzyki więc skierowała się do salonu i stanęła tam obserwując poczynania swojej przyjaciółki. Trochę tam stała próbując ogarnąć nieco tą rozmowę, ale jej poranny umysł, chyba nie pracował aż tak dobrze.
- Chyba już z piętnaście minut - odpowiedziała, gdy Kas się pojawił obok niej i oczywiście poczęstowała się jego chipsami, nie musiał jej proponować. Słysząc jego propozycję spojrzała na niego z rozbawieniem i lekko go walnęła w ramię. - Nie bądź wredny - powiedziała kręcąc lekko głową. - Powinniśmy ją zabrać na seans Nocy Morderczych Chomików - dodała jednak kusząc się na drobny żarcik z przyjaciółki.
- Nie znam się na chomikach - powiedziała unosząc ręce, bo niech jej o zdanie w tej kwestii nie pytają. - W ogóle czy to nie podpada pod jakiś chomiczy rasizm? Że niby co, te szare są gorsze od tych brązowych? - Zmarszczyła czoło, bo bardzo jej się nie podobało takie zachowanie ludzi. - Co? Nie? Jesteście okropni, oboje - prychnęła patrząc na nich z niedowierzaniem i lekką złością. - Nie wolno biednych zwierzątek zostawiać w kartonach na pastwę jakiś zwierząt i złych ludzi - jak widać Raja z nich wszystkich była najbardziej empatyczna, ale nic w tym dziwnego, bo była małym eco freakiem, chodziła na protesty, przywiązywała się do drzew i uczyła się nurkować żeby móc sprzątać rafę koralową. - Żadnych węży, nawet o tym nie myślcie! Wy błazny jedne… Gemma, chomiki Ci nic nie zrobią, co najwyżej pogryzą kabel - powiedziała z ostatnim zdaniem zwracając się do przyjaciółki, a później spojrzała na Kaspra. - A Ty idź lepiej spać, jak masz jej takie głupie pomysły podsuwać - prychnęła obdarzając go wrogim spojrzeniem.

gemma macfarland
Kasper Guillebeaux
sumienny żółwik
catlady#7921
studentka, która pracuje — w biurze
23 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
kiedyś zostanie pełnoprawnym inżynierem i coś będzie tworzyć, a póki co psuje sobie życie uczuciowe i zarabia ogarniając papierki w dziale HR
Łatwo im mówić, że to były słodkie chomiczki, nie doświadczyły tyle okrucieństwa ze strony tej małej, podłej rasy co Gemma! Nieustanne gryzienie, uciekanie i traumatyzowanie małej dziewczynki było absolutnie niedopuszczalne i Gemma tam uważała, że i tak jest absolutnie święta, że w ogóle je tutaj przyjęła, zamiast odesłać do nadawcy. Albo udawać, że no abla ingles i zamknąć drzwi przed nosem kuriera. Nie dałaby im jednak umrzeć z głodu, to by było zbyt okrutne! Po prostu miała dość.. specyficzne sposoby na karmienie tej trzody. Ostatecznie dostawały jedzenie, inaczej leżałyby martwe i bardzo by im na chacie śmierdziało. Chociaż według Gems i tak śmierdziało, ale heh, wymiana trocin w tylu klatkach przerosłaby ją nawet gdyby lubiła chomiki…
I warto zaznaczyć, że żartowanie i dawanie jej nadziei skończyłoby się tym, że jednak jakieś zwłoki by były na chacie. Nie chomików, trochę większe. Ale kto wie, może wtedy skorzystałaby z pomocy chomików w pozbyciu się dowodów… nigdy nie wiesz!
- Nie, ta baba chyba nie miała dziecka, inaczej by była zajęta zajmowaniem się nim, a nie pytaniem mnie o to, kogo zaliczył tatuś chomik, że dzieciak wyszedł w takim rozmiarze. No ja nie wiem, może wchłonął w macicy rodzeństwo i stał się superchomikiem… - mruknęła, zerkając z obawą w stronę drzwi za którymi chomiki się znajdowały. A potem wywróciła oczami - albo po prostu zjada duszę ludzi dookoła i mu się urosło, a teraz planuje zawładnąć światem - dodała, wzdychając sobie ciężko. I ciotka niby miała jakiś inwentarz, ale ona się już dawno zgubiła który chomik jest który. Zresztą, co za różnica. Małe jest? Jest. Puchate jest? Jest. Kogo interesują inne detale. - Dokładnie, to rasizm i… fatfobia. Z tą kobietą było coś nie tak, że ma tyle problemów - podsumowała, kiwając głową i zgadzając się z Rują.
- Nie wiem, ale z takiej niespodzianki bym się akurat ucieszyła - przyznała, całkiem szczerze. A potem wzdrygnęła lekko. - Może te chomiki są gorszymi ludźmi i do siebie idealnie pasują. Jak możesz odmawiać biednym złowieszczym zgredom wspaniałego zjednoczenia przez los? - zapytała, trochę gubiąc sens po drodze, ale Raja zgasiła ich bardzo sensowny pomysł pozbycia się problemu, więc musiała oponować! I spojrzała na nią z nadzieją, szukając wsparcia!
- Sklepy ich nie chcą - westchnęła cicho - no chyba że zapłacę za pełen panel badań tych małych skurkowańców, żeby im pokazać, że są zdrowe i mogą je spokojnie sprzedawać - wywróciła lekko oczami - zostawić w sklepie ich też nie mogę, bo pewnie zapamiętali mnie całkiem nieźle z tamtej wizyty… a w tak małym miasteczku łatwo mnie znaleźć. Oooo, ale może pojedziemy gdzieś w okolice Sydney i podrzucimy je tamtejszym sklepom? - zapytała, ignorując tamtą wzmiankę o wężach i pająkach, bo oczywiście tam też mogą je dopaść, zanim ktoś je znajdzie na progu sklepu.
przyjazna koala
-
lorne bay — lorne bay
23 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
There is no way to my heart, someone else still has it.
Spojrzał na Raję rozbawiony. – Dobrze wiesz, że to jest okrutny pomysł. Biedna Gemma nigdy nie byłaby taka sama. – Dobrze też wiedział, że żadne z nich nie wróciłoby żywe z takiego seansu. Gemma, albo by ich po prostu zabiła, albo zabranie jej na ten seans byłoby jej origin story. Zamieniłaby się w czarny charakter i pierwsze co by zrobiła to zabiła przyjaciół, którzy zrobiliby z niej bestię. – Gdzie Ryder? – Zapytał, bo kojarzył, że Ryder dwa dni temu poszedł wyrzucić śmieci i od tamtego czasu Kas go nie widział. A jednak mieli kubeł na śmieci pod domem.
- Obie jesteście śmieszne. – Odparł. – Nie ma żadnego rasizmu czy fatfobii. To po prostu działa tak jak w schronisku. Idziesz do schroniska i oglądasz sobie psy i koty, które najbardziej ci się podobają. Te które według ciebie jest najśliczniejsze. Dlatego ludzie wypytują. Chcą ładnego zwierzaka. Tak to niestety działa. – Było dokładnie tak samo kiedy ludzie dobierali się w pary. Nie wybierałaś kogoś kto nie pociągał cię fizycznie. Charakter też miał znaczenie, ale jednak pierwszą rzeczą jaką dostrzegasz w drugiej osobie czy w tym przypadku zwierzęciu, jest aparycja. A Kas wiedział, że ludzie nie chcą brzydkich zwierząt. Chodził często do schroniska na wolontariat i widział zwierzęta bez łapek, bez oczu, które automatycznie były pomijane. To właśnie je Kas kochał najbardziej. Gdyby nie chomiki to wziąłby sobie jakiegoś psa, który potrzebował miłości i wiary w ludzi.
- No właśnie węży chcemy uniknąć. Dlatego pomysł z zostawieniem chomików w kartonie odpada. – Węże to pewnie takie skurwiele, że tym swoim paskudnym jęzorem wyczułyby te chomiki od razu. Kto wie… może już wyczuły i biedne towarzystwo z tego domu nawet nie wie o tym, że pod fundamentami ich domostwa wykluwają się właśnie obślizgłe paskudztwa, które będą czekać nie tylko na chomiki, ale też na nich.
Wycelował palec w Gemmę. – Ej, dobrze wiesz, że to kłamstwo. Nie ma opcji, żeby chomiki były gorsze od ludzi. – Kasper uparcie wierzył w to, że nawet najlepszy człowiek jest gorszy od najgorszego zwierzaka. No dobra, może nie każdy. Spojrzał kątem oka na Raję, bo dzisiaj jeszcze jej się nie przyglądał. – Ile kosztuje taki pakiet badań? – Zainteresował się, żeby oderwać wzrok i myśli od przyjaciółki. – Nawet jeśli mają służyć jako pokarm dla węży czy pająków to i tak muszą przejść jakieś badania? – Dziwne. Tego na studiach go nie uczyli. Ale może też dlatego, że on wcale nie miał zamiaru zajmować się zwierzakami domowymi. Zapyta profesora jutro na zajęciach. – A co z jakimiś schroniskami, albo ZOO? – Próbował pomóc przyjaciółce, bo przecież był pomocnym człowiekiem. Poza tym była postawiona w tak kijowej sytuacji z tym, że została zmuszona do adopcji czegoś czego się boi, że chamstwem byłoby jej nie pomóc. – Słuchaj… dobrze wiesz, że ja jestem zawsze otwarty na jakiś road trip. Możemy nawet teraz. – Ześlizgnął się z blatu i czekał na decyzję przyjaciółek. Przygoda? Kasper był zawsze na nią gotowy. – Wyśpię się po śmierci. – Powiedział jeszcze do Rajy.

Raja Bishara
gemma macfarland
sumienny żółwik
alemalpa#7279
23 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
One minute he made her blush and the next he made her want to commit murder.
- Wiesz jak jest Kas, ludzie się zmieniają, to naturalne - pociągnęła żart, ale przecież wiadomo, że była zbyt dobrą osobą, żeby przyjaciółkę narażać na coś takiego. Nie chciałaby jej zrobić krzywdy, nawet jeżeli sama wizja takiego seansu była dość zabawna, przynajmniej w jej myślach. - Pewnie u sąsiadki - wzruszyła ramionami, bo kim ona była żeby biednego Rydera ograniczać czy wypytywać gdzie idzie. - Ale wyszedł chyba jakąś chwilę temu, to pewnie zaraz wróci - dodała może nieco kąśliwie, ale jednak sypiał z wrogiem jakim była ta wredna sąsiadka.
- Ludzie nie zasługują na zwierzęta - westchnęła pod nosem, bo przecież powinno się kochać wszystkie. Te bez łapek, uszek czy te, które nie są nawet w naszym typie. Raja była nastawiona bardzo negatywnie do wszystkich, którzy mieli czelność męczyć zwierzaki czy niszczyć piękną planetę, na której mieszkali. Wiadomo, ona sama nie była idealna i nie piła wody z własnej kąpieli, bo jednak fuj maks, ale segregowała śmieci, kupowała mniej plastików i ogólnie starała się żyć w zgodzie z naturą. Dlatego tez trochę nie podobało jej się zachowanie Gemmy i Kasa, którzy chcieli te biedne chomiczki dać na pożarcie wężom. - Ughh - jęknęła i wywróciła oczami, bo te ich okropne plany ją przytłaczały, aż normalnie musiała usiąść. - A może Kas zapytaj swojego kuzyna, skoro ma tyle zwierzaków to chomiki mu nie zrobią różnicy - zaproponowała, bo kto wie, może typ też lubi gryzonie. - Przy okazji możemy mu zrobić wiesz co - skok na Fałdę, bo co innego mogliby robić. To miała być zbrodnia idealna, planowała przez ostatnie kilka dni. - Albo po prostu zapytaj jakiejś fundacji, pełno jest ich w okolicy, przecież zajmują się ratowaniem zwierzaków, a chomiki to też zwierzaki - pewnie nawet sama obserwowała kilka na instagramie i podsyłała je Gemmie, jak były tam pokazane słodkie pieski i kotki. - Mnie w to nie mieszajcie - nie miała zamiaru zostawiać niewinnych zwierzaków na pastwę losu. - Gems, Twoja ciocia zostawiła Ci je z nadzieją, że się nimi zaopiekujesz jak ona już nie będzie mogła, zaufała Ci, a teraz chcesz je oddać żeby były czyimś pożywieniem jakby nigdy nic... - starała się jakoś przyjaciółce przemówić do rozsądku i jednak wstała z tej kanapy. - A Ty chcesz jej pomóc zamordować małe chomiczki!? - Tym razem się zwróciła do przyjaciela i pokręciła głową, bo to było bardzo nieładne. Nawet chciała dodać, że co z niego za przyszły weterynarz, ale jednak ugryzła się w język, bo to był Kas, a ona nie chciała mu zrobić przykrości. Głupia Raja.

Kasper Guillebeaux gemma macfarland
sumienny żółwik
catlady#7921
studentka, która pracuje — w biurze
23 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
kiedyś zostanie pełnoprawnym inżynierem i coś będzie tworzyć, a póki co psuje sobie życie uczuciowe i zarabia ogarniając papierki w dziale HR
- Okej, ale to nie schronisko, okej. Robiłam te wszystkie zakichane zdjęcia po to, żeby wiedzieli dobrze czy to zwierzę jest słodkie czy nie - przypomniała, wywracając oczami. I tak, pewnie były podpisane jako słodki chomik i numerek, żeby wiedziała o którego potem ludzie pytają i którego kupili.. Byłby przypał, gdyby przypadkiem dwie osoby kupiły jednego, albo gdyby oddała nieodpowiedniego. Ludzie są przewrażliwienie na zakupach głupich torebek, a co dopiero żywych zwierząt, pewnie zginęłaby z rąk wściekłej kupującej.
- Dlaczego to nie mogły być motyle… - jęknęła, przypominając sobie teraz narzekanie Rona z Potera. I w sumie, no dla niej to cokolwiek byłoby lepsze, serio! Przerażały ją te ich małe, czarne oczka, takie… takie bez duszy!
- Bardzo dużo razy pięćdziesiąt - przypomniała mu. No samo badanie krwi jest drogie. A potem uśmiechnęła się krzywo - jak jakiś wąż to zje i potem zdechnie to wiesz, nie chce odkupywać komuś pytona. One są chyba dość drogie. A te małe cholerstwa na pewno staną takiemu w gardle i mi zaszkodzą… - zmarszczyła lekko nos, o wiele lepiej sobie radziła z innymi pytonami. I no, sklep zoologiczny był pociągany do odpowiedzialności, jeśli jego towar zaszkodził zwierzakom, dlatego mieli go z pewnego źródła. Tylko świeże, sprawdzone zwierzaki. Ale no… Gemma nie była aż tak okrutna żeby im zgotować taki los. I mogło to mieć coś wspólnego z tym, że obawiała się ich powrotu zza grobu żeby się zemścić. Zemsta zombie chomików, ktoś powinien nakręcić na tej podstawie horror klasy B!
- Mają pełno zwierząt, ale nie przyjmują tak od osób, bo mają…. no mają swoje - westchnęła ciężko - nie chce już gadać o tym gównie - zdecydowała, bo nie chciała się powtarzać, a potem zmarszczyła brwi - to ten moment w którym zamawiacie pizzę żeby mnie pocieszyć. Ostatni tydzień spałam na korkociągu, który ktoś zostawił na kanapie, między poduszkami - uniosła lekko brwi - i nie było to przyjemne, ale tak ją Kas natchnął na mówienie o spaniu. Bo nie chciała się nigdzie ruszać z pustym żołądkiem, a pizza to przecież dobre śniadanie! - I możemy do tej pizzy nawet skręcić blanta - dodała, bo to był zawsze dobry pomysł!
przyjazna koala
-
lorne bay — lorne bay
23 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
There is no way to my heart, someone else still has it.
Parsknął śmiechem, ale też skinął głową, bo to było prawdopodobne. –No lepiej, żeby się spotykali u niej niż tutaj. Wyobrażasz sobie jej walk of shame kiedy wszyscy stoimy i się na nią gapimy? – Nienawidziła ich tak bardzo, że aż postanowiła sobie sypiać z Ryderem. No zajebista hipokryzja. Aczkolwiek no Kasper nic do niej nie miał. To ona postanowiła ich nienawidzić bez jakiegoś konkretnego powodu. A jeśli miała powód to nigdy nie próbowała tego z nimi rozwiązywać. Raczej nasyłała na nich policję, albo po prostu nimi gardziła.
Pokiwał głową, bo zgadzał się z Rają. Ludzie nie zasługiwali na zwierzęta. Zwierzęta były za dobre. Nawet te jadowite i śmiercionośne. Nawet hipopotamy. –W sumie to nie głupi pomysł podpytać Remiego. W sensie nie, żeby mu oddać chomiki, ale mogę zapytać jak on to robi, że znajduje dla tych wszystkich zwierzaków domy. Bo jednak idzie mu to sprawnie. – Podziwiał Remiego za takie poświęcanie się dla dobra zwierzaków. Kasper studiował weterynarię, a nie wiedział czy byłby w stanie adoptować każde bezdomne zwierzę i poświęcać się, żeby na własną rękę znaleźć mu dom. –Powiedz to Gemmie. – Zaśmiał się, bo Gemma nie wyglądała na kogoś kto traktował chomiki jak zwierzęta.
-Ciocia Gemmy wiedziała też w jakich warunkach mieszka Gemma, więc nie do końca przemyślała sprawę. – No Gemma nie mieszka tutaj od wczoraj, więc ciocia musiała się orientować chociaż trochę, że chomiki w takim mieszkaniu to nie najlepszy pomysł. No, ale też nie od dziś wiadomo, że starzy ludzie mieli problem z logicznym myśleniem. Zwłaszcza tacy, którzy z jakiś powodów gromadzili chomiki. –To nie morderstwo, Raja. To Circle of Life. – Wzruszył ramionami.
-Chciałabyś mieć tutaj latające motyle, Gem? – Kasper nie, od motyla niedaleko do ćmy, a tych on się bał panicznie. Zresztą oni pewnie wiedzieli, bo jak w domu była ćma i było słychać dziewczęce piski to wiedzieli, że ćmę znalazł Guillebeaux. –Nic nie stanie dla węża w gardle. – Parsknął. –Chomik najwyżej mu będzie biegał po brzuszku, aż w końcu umrze, a pyton zacznie go trawić. – Dobra, pewnie nie do końca to tak wyglądało, ale Kasper chciał wprowadzić trochę humoru do sytuacji. Chociaż i tak było już śmiesznie. Obserwowanie Gemmy było dobrą komedią.
-Dobra. To zamawiam pizzę. – Wyjął telefon z kieszeni i zaczął przeglądać aplikacje. Nie pytał nikogo o preferencje, bo wiedział kto co lubi, poza tym i tak musiał zamówić ze cztery rodzaje, bo kwestia czasu jak wpadnie Flora, Sunny, Eurydyka(?) czy Ryder i będą się obrażać, że dla nich nie zamówili. –Zrobione. – Powiedział i odpalił sobie papierosa. –Blanty wczoraj skręcałem, są w pudełku pod telewizorem. – Nikt nie kitrał blantów, wszystko było wspólne w tym mieszkaniu. Każdy się dorzucał itp.

Raja Bishara
gemma macfarland
sumienny żółwik
alemalpa#7279
23 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
One minute he made her blush and the next he made her want to commit murder.
- Byłoby jak w Grze o Tron, chociaż musielibyśmy się zaopatrzec w ten pojebany dzwonek - dało się to zrobić. W końcu na Allie można było znaleźć praktycznie wszystko więc taki Shame dzwonek na sto procent tez. - Ja mam zawsze dobre pomysły, a że mnie nigdy nie słuchacie to już inna sprawa- wywróciła oczami, bo oczywiście, że powinni się Remiego zapytać, szczególnie, że pewnie miał kontakt z miejscowumi fundacjami i może by załatwił chomikom jakiś inny domek, w którym nie powodowałyby przerażenia.
- Przypominam Ci Kas, że mamy w planach wprowadzić tu starego kota... - Tak mu tylko przypomniała, ale jak tak teraz o tym myślała to może nie był to najlepszy pomysł. Kot powinien sobie żyć bez stresu i w spokoju, a nie ma się co oszukiwać, że tu będzie to miał. Pokręciła lekko głową, bo ona z tymi psycholami to nie mogła. Jak można chcieć dać zjeść wężowi domowe chomiczki, które pewnie zdechna za pół roku, bo ile to żyje? Chwilę.
Pizza jednak zawsze była dobry pomysłem, blanty też, więc pewnie Raja poszła im przynieść, a później podała Gemmie, żeby odpaliła. Zaplaniczke też jej dala, żeby nie było. Sama natomiast usiadła sobie na kanapie i włączyła im jakąś muze, bo pewnie mieli jakiś głośnik do słuchania muzyki.
sumienny żółwik
catlady#7921
studentka, która pracuje — w biurze
23 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
kiedyś zostanie pełnoprawnym inżynierem i coś będzie tworzyć, a póki co psuje sobie życie uczuciowe i zarabia ogarniając papierki w dziale HR
Kas i Raja niepotrzebnie racjonalizowali. Czasami w seksie chodziło o coś innego, niż o to kim człowiek jest, no ale o tym mogła co najwyżej im Gemma opowiedzieć. Bo to ona sobie rekompensowała to i owo, odreagowało to i tamto, albo po prostu zabijało się samotność z kimś, kto po prostu był obok. A sąsiedzka nienawiść brała się z podobnych pobudek, z zazdrości, z pewnych niedoborów albo po prostu ze znalezienia się w złym miejscu w złym czasie. Tak samo jak te chomiki, które się znalazły w fatalnym miejscu i w fatalnym czasie w życiu Gemmy.
- Mogę też mu je dać żeby sobie nakarmił te koty - wywróciła oczami, bo naprawdę było jej już wszystko jedno. Oficjalnie. Pewnie nie mogłaby ich sprzedać na zjedzenie, mimo wszystko, przecież jej ciotka uwielbiała tę kolekcję. I dlatego nie ogłaszała ich w sieci jako pokarm dla zwierząt. Gemma miała serce.
- Poleciałyby w siną dal, zostawiłyby kokony do posprzątania i tyle, mielibyśmy spokój - odpowiedziała, bo owszem, to miało sens! W jej głowie wszystkie zwierzęta, poza chomikami, miały sens.
- Przerażacie mnie. Potrzebuję blanta - podsumowała z ciężkim westchnieniem, kładąc się na kanapę, ze zmęczenia życiowego. A później sobie zajarali co mieli zajarać, zjedli co zamówili i w ogóle, milusio było, typowo. Jak to w ich domo-mieszkanku czasem bywa, jak jest trawka i jest jedzenie, to od razu humory są lepsze.

/zt x3 <3
przyjazna koala
-
ODPOWIEDZ