studentka, która pracuje — w biurze
23 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
kiedyś zostanie pełnoprawnym inżynierem i coś będzie tworzyć, a póki co psuje sobie życie uczuciowe i zarabia ogarniając papierki w dziale HR
#12

To że Gemma miała ostatnio kiepski czas, to nie było chyba nic zaskakującego dla kogokolwiek w tym domu. Nie pocieszał jej nawet fakt, że z pięćdziesięciu chomików, które dostała kilka miesięcy temu w spadku od swojej cioci zostały jej już tylko cztery. Nic właściwie nie było jej w stanie pocieszyć, bo… no sama do końca nie wiedziała o co jej chodzi i co powinna zrobić. I okej, no niby wiedziała, że powinna przestać się widywać z Finnem, a zamiast tego umawiać się na nowe randki i spotykać z innymi ludźmi, ale niestety, o wiele łatwiej było sobie tak gadać i planować, a zupełnie coś innego to faktycznie to zrobić. Więc była zmęczona. A że właśnie wróciła z pracy, była podwójnie zmęczona. Niosła ze sobą torbę z chińszczyzną i jak tylko weszła do domu, od razu postawiła ją na stole. I spojrzała na Ayleen Brent , która akurat była w pomieszczeniu.
- Jak znajdziesz mi jakiegoś blanta to podzielę się obiado-kolacją - zaoferowała i uśmiechnęła się krzywo, idąc najpierw umyć ręce, a potem wracając na kanapę. Rozłożyła się wygodnie i sięgnęła po jedno z pudełek, pierwsze lepsze, te które było najwyżej. - Wiesz co postanowiłam? - zapytała po chwili, unosząc brwi i delikatnie mrużąc oczy. - Postanowiłam, że te baby w tych wszystkich dawnych czasach to nie były takie głupie. Bawiły się w celibat i... chyba działał. Więc spróbuję tego samego - podsumowała, tak gdyby miała wątpliwości o czym w tym momencie mówi jej współlokatorka. - Chcesz spróbować ze mną? - i dopytała zaraz potem, bo razem raźniej, czy coś tam. A Raja żyła w celibacie od lat, więc jej nie miała co o to prosić, heh.
przyjazna koala
-
stajenna — stadnina
24 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ma chińskie korzenie ze strony ojca, który tak w ogóle się do niej nie przyznaje. Pracuje w stadninie jako stajenna. Jest miłą, uczynną dziewczyną, która nie wierzy w bajki i szczęśliwe zakończenia.
Ayleen spędziła całkiem miły dzień, toteż humor miała naprawdę spoko. Miała akurat wolny dzień, więc odwiedziła mamę, którą zastała w naprawdę dobrym – jak na nią - nastroju. Porozmawiały trochę, wypiły po kubku mocnej herbaty i po prostu spędziły razem czas. Leen zawsze sobie wyrzucała, że robi dla niej zbyt mało, ale matka wcale nie miała jej niczego za złe. Cieszyła się tym, że córka ma swoje życie, przyjaciół, na których może liczyć i jakoś jej się układa. No właśnie „jakoś” to bardzo dobre słowo. Niby wszystko mogło być inaczej, ale nie było wcale najgorzej. I to był właśnie powód do zadowolenia. Generalnie rzadko miała zły humor, jeśli o tym mowa. Doceniała małe rzeczy w życiu i było łatwiej. Po co się przejmować czymś, co nie zasługuje na jej uwagę i czas.
Po przyjściu do domu zajęła się ogólnym sprzątaniem w pokoju, a kiedy skończyła, wzięła swój szkicownik i usiadła przy stole. Rysowanie zawsze ją odprężało. Najczęściej wodziła bezwiednie ołówkiem po kartce i na wyczucie zaczęła coś kreślić, albo też odtwarzać jakiś widok lub konie, które tak dobrze znała. Właśnie w takiej sytuacji zastała ją Gemma, którą powitała z uśmiechem.
- Cześć – Leen odłożyła na bok swoje przybory i skupiła się na współlokatorce. Widząc torbę, pokiwała głową.
- Brzmi kusząco – odpowiedziała, po czym wstała i wyszła na chwilę do pokoju, by pomyszkować w pudełku z różnościami, które trzymała w szafce. Znalazła tam to, czego szukała. Leen nie paliła zbyt często, nie potrzebowała tego, ale nie była też przeciwniczką. Było jej to obojętne i zupełnie nie miała z tym problemu. Ostatnio i tak sobie folgowała, ale w takim zacnym towarzystwie nie potrafiła odmawiać. Miała zapasy na czarną godzinę, chwała chłopakom!
- Trzymaj – podzieliła się znaleziskiem, po czym usiadła na swoim miejscu.
Wysłuchała dziewczyny uważnie, po czym odpowiedziała.
- Serio? Co się takiego stało, że doszłaś do tego wniosku? - zapytała.
- Poza tym wiesz, że ja i faceci… - machnęła ręką, bo nie było o czym mówić. - I tak nie jest nam po drodze – Ayleen kochała przyjaciół, życzyła im jak najlepiej i do tego uważała, że jej najlepsze kumpele zasługiwały na szczęście i tak dalej. W siebie nie wierzyła zupełnie. Była mocno popieprzona jeśli chodziło o związki i kontakty damsko-męskie.
- Masz mój miecz, łuk i topór, czy jak to tam leciało – powiedziała.

gemma macfarland
ambitny krab
Kiren#7898
studentka, która pracuje — w biurze
23 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
kiedyś zostanie pełnoprawnym inżynierem i coś będzie tworzyć, a póki co psuje sobie życie uczuciowe i zarabia ogarniając papierki w dziale HR
Gemma o wiele bardziej by wolała dobry humor, niż jej obecne rozbicie. Zwłaszcza, że jeszcze dwa tygodnie było całkiem w porządku, chodziła na randki i w ogóle nie myślała o Finnie. Ale jak zwykle musiał się wcisnąć znowu do jej życia, wywrócić jej świat do góry nogami i najwyraźniej przyprawić ją o jakiś… no udar, czy coś. Bo nie zachowywała się normalnie, nie powinna była się przespać z tamtym żonatym typem, a już na pewno nie z samym Finnem. Była głupia. Strasznie głupia. Więc musiała coś zrobić, żeby ograniczyć zniszczenia, które jej głupota powodowała. I musiała zmienić swoje nawyki! Zmienić wszystko! I to lepiej, niż jej poszło ze zmiana fryzury, bo jak wiadomo, to nie wyszło jej zbyt dobrze.. i jeszcze trochę będzie skazana na tą tragedię na swoich włosach.
- I pachnie naprawdę świetnie - przyznała, w sumie nie do końca precyzują, czy mówi o maryśce, czy jednak o jedzeniu. A może o obu na raz, bo w sumie po co się ograniczać. - Mam też tutaj ciasteczka z wróżbą, ale swojej chyba nie chce poznać, więc jak ty chcesz dwie wróżby, to śmiało - zaoferowała Ayleen Brent , bo może ona lubiła takie rzeczy, ale Gems… no póki co nie miała do tego siły ani głowy za bardzo. I na pewno byłaby to kiepska wróżba, swoją drogą.
- Stało się to, że ja jestem sobą. I z tego są same problemy. S-A-M-E - wyjaśniła jej w mało jasny sposób, a potem pokręciła głową i zmrużyła lekko oczy.
- To wszystko przez moją waginę. Ona podejmuje bardzo, bardzo złe decyzje, więc musi mieć… swoją karę, jak księżniczka na wieży. Niech tam siedzi i myśli co zrobiła - rzuciła gniewnie, a potem zmarszczyła brwi - i zdaję sobie sprawę jak beznadziejne jest to porównanie, ale idealnie pasuje. Te wszystkie baby, które w tym średniowieczu uciekały do tych zakonów i innych… no tych tych, wiedziały co robią. Faceci to tylko problemy i ciesz się, że ich nie masz - podsumowała, a potem zaśmiała się cicho. - No nie będziemy ich zabijać, ale z drugiej strony, przyda się coś do obrony wieży. Myślisz, że jestem bardziej typem elfiej łuczniczki, czy mam w sobie ducha walecznej rycerki z mieczem? - zapytała, całkiem na serio. Krasnoludem się nie czuła, chociaż hehe, rozmiar się zgadzał.
przyjazna koala
-
stajenna — stadnina
24 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ma chińskie korzenie ze strony ojca, który tak w ogóle się do niej nie przyznaje. Pracuje w stadninie jako stajenna. Jest miłą, uczynną dziewczyną, która nie wierzy w bajki i szczęśliwe zakończenia.
- Wiesz co, wezmę te ciasteczka – powiedziała i sięgnęła po torbę. Wyciągnęła z niej dwie sztuki i zabrała się za jedną. Kiedy natrafiła na karteczkę, wyciągnęła ją i rozwinęła.
- „Szczęście, którego szukasz jest w drugim ciasteczku!” - przeczytała i zaśmiała się.
- Czyli to drugie jest mi chyba pisane – dodała, ale póki co nie sięgnęła po kolejne.
Leen wysłuchała przyjaciółki uważnie.
- Czasem żałuję, że nie mam nikogo – przyznała. - Ale tylko czasem. Łatwiej mieć przyjaciół, bez bonusa. Poza tym spójrz na mnie, kto by mnie chciał? Nie dość, że wyglądam jak Azjatka to jeszcze przez większość czasu czuć ode mnie koniem, faceci na to nie lecą – ale czy ona się tym przejmowała? Raczej nie. Dobrze było się bawić, ale to wszystko. Ona miała po prostu przyjaciół. Jej współlokatorki były gorącymi laskami, a ona raczej szarą myszą, ale z poczuciem humoru i dystansem do siebie. Tak było jej naprawdę dobrze.
- Waleczna rycerka – powiedziała z przekonaniem. - Rumaka też znajdziemy do kompletu – zapewniła. Dokończyła ciastko i zabrała się za drugie.
- Co my tu mamy… - kiedy dostała się do karteczki, tym razem wróżba brzmiała ciekawiej:
- „Zaryzykuj. Lepiej cierpieć przez moment, niż przez całe życie.” - przeczytała.
- Czyli co, mam spróbować ukraść tego konia? Jasne, czemu nie. Albo przyczepić się do jakiegoś fajnego faceta? – odparła rozbawiona.
- Tak w ogóle musisz mi z czymś pomóc – powiedziała po chwili. - Potrzebuję czegoś na imprezę, więc albo zakupy albo będę żebrać o coś wyjściowego – akurat były podobnej budowy i tego samego wzrostu, więc mogła liczyć na współlokatorkę.
- Ty masz świetny gust i w ogóle – dodała, wcale nie dlatego by jej słodzić. Gemma naprawdę znała się na rzeczy.

gemma macfarland
ambitny krab
Kiren#7898
studentka, która pracuje — w biurze
23 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
kiedyś zostanie pełnoprawnym inżynierem i coś będzie tworzyć, a póki co psuje sobie życie uczuciowe i zarabia ogarniając papierki w dziale HR
- No popatrz, wiedzą jak ludzi… napalić na kolejne ciasteczko. Chyba że to wiesz, jest metafora i nie chodzi wcale o ciastko - zauważyła, zerkając na nią z konsternacją na twarzy. Czy ciasteczka z wróżbą były aż tak głębokie? Oczywiście, że nie, były automatycznie i losowo wygenerowane z jakiejś stronki z tekstami na ciasteczka, którą napisał ktoś, kto był pewnie mocno zjarany.
- A chcesz mieć przyjaciela z bonusem, czy chcesz mieć faceta? - zapytała zdziwiona. Ale zdziwienie trwało chwile, bo potem trzepnęła ją z otwartej ręki w tył głowy - weź nie pierdol mi nawet takich głupot, przecież każdy wie że jesteś piękna i kwestie etniczne nie mają tu nic do rzeczy - zaprotestowała od razu, bo co to za bzdury! Azjatki po pierwsze potrafiły być absolutnie przepiękne, więc na takie rasistowskie zdania Gemma jej tu nie mogła pozwolić. Poza tym serio uważała Ayleen Brent za naprawdę piękną kobietę, nigdy nie podejrzewała że może mieć jakieś kompleksy na tym punkcie. -A z koniem to wiesz, może częściej go myj i bierz dłużej prysznic? Albo weź żele pod prysznic od chłopaków, one mają bardzo wyraźne aromaty - dodała, mrużąc lekko oczy. - Możesz też spróbować umówić się z kimś, kto sam jeździ na koniach albo nim handluje - dodała, bo tacy to na pewno lubią ten zapach. Albo chociaż no, nie zwracają na niego uwagi. Gemma tam go nie lubiła, ale siedziała teraz koło Leen i mogła potwierdzić, że dziewczyna wcale nie śmierdzi. Albo to chińszczyzna przykryła ten zapach. A kto nie lubi chińszczyzny? To przecież świetne randkowe jedzenie.
- Świetnie, więc muszę sobie załatwić jakąś zbroję - przyznała, przechylając lekko głowę w bok - ale nie taką jak w grach i komiksach, bo te w ogóle nie są dla kobiet kryjące w trakcie walki - dodała, bo wiadomo! - No i bez rumaków, bo mówiłam ci, żadnego rumakowania póki co, same chodzenie… pieszo. Solo - sprecyzowała, utwierdzając się w swojej nowej żelaznej zasadzie unikania seksu i romansów. Na pewno wyjdzie jej to na zdrowie. I słuchała co czyta Leen, sięgając po sajgonkę, którą zjadła, zanim jej nie odpowiedziała.
- Może chodzi o randkowanie po prostu? Kiedy ostatni raz byłaś na randce? - zapytała, z zaciekawieniem. A potem wzięła blanta i go odpaliła, bo co tak biedny będzie czekać aż się w końcu nim zainteresuje. Zaciągnęła się i podała go przyjaciółce, uśmiechając się lekko. - Okej, co to za impreza, u kogo i kogo chcesz poderwać? - zapytała, przechylając lekko głowę - i czy wolisz iść w czymś, co wygląda tajemniczo, ale seksownie, czy pozować na wyzwoloną niewiastę? A może coś, co niby założyłaś w ostatniej chwili, ale jednocześnie podkreślające walory? - wymieniła, bo halo, musiała wiedzieć z czym handlować.
przyjazna koala
-
stajenna — stadnina
24 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ma chińskie korzenie ze strony ojca, który tak w ogóle się do niej nie przyznaje. Pracuje w stadninie jako stajenna. Jest miłą, uczynną dziewczyną, która nie wierzy w bajki i szczęśliwe zakończenia.
- Nie wiem. Wiesz jaki mam stosunek do związków, ale ile można być samą, nie? Młodość jest ulotna, trzeba się wyszaleć póki człowiek ma siły – pewnie, że chciałaby spróbować czegoś więcej niż przygody. Widziała wokół wiele par i trochę im zazdrościła. Nie miała większego doświadczenia w randkach i w ogóle. Co tam jakieś spotkania w ciemno. Poza tym miała kogoś na oku, ale nie mówiła o tym głośno. Do dzisiaj.
- Powiedz to co niektórym, kochana – Ayleen wcale nie narzekała na swoją urodę, mimo iż ma ją po ojcu-dupku. Różnorodność była piękna. Każdy wyglądał jak wyglądał, wyznawał, co chciał i kochał, jak potrafił. Nieważne są szczegóły.
- Ej, ja się myję często! - udała urażoną, ale wcale nie była zła. - Jest taki jeden fajny facet, ale wiesz… on bardziej kocha konie niż ludzi. Ja może też nie jestem gadułą, ale mimo wszystko… - no rozmawiać potrafiła na każdy temat, bo czemu nie.
- Jasne, żadnego rumakowania – podniosła ręce, jakby się miała poddać.
- I myślę, że fajnie by było znaleźć sobie kogoś, kto nie tylko gada wiele o zwierzętach. Bo jednak trzeba poszerzać horyzonty. A ja podobno jestem nieco wycofana jeśli chodzi o kontakty z ludźmi. W sumie dopiero odkąd z wami mieszkam zaczęłam więcej gadać i się bawić, ale mimo wszystko… no postanowiłam eksperymentować i po prostu cieszyć się życiem – to była jej nowa inicjatywa. I naprawdę chciała to wszystko wcielić w życie. Musiała pokazać innym, że nie jest szarą myszą, za którą zawsze się uważała.
- Ostatnia randka… - no właśnie, czy pamiętała już kiedy ostatnio była na jakiejś? - Będzie z kilka miesięcy – przyznała.
- Wiem, żenada – uważała się czasem za nudną osobę, ale wszystko można było zmienić.
- A impreza to urodziny, ale właściwie to pójdziemy grupką do pubu, by się napić, nie żadna domówka ani coś w tym stylu. No i będzie tam cała śmietanka towarzyska naszych trenerów – spojrzała znacząco na przyjaciółkę. Bo ten, który jej się podobał też przyjdzie.
- Chciałabym podkreślić walory – zdecydowała. - Bo wiesz, zawsze chodzę w spodniach i koszulach i prawie nikt nie wierzy w to, że noszę sukienki i spódniczki. A tu potrzeba efektu zaskoczenia. Ciuch, makijaż, fryzura i tak dalej.

gemma macfarland
ambitny krab
Kiren#7898
studentka, która pracuje — w biurze
23 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
kiedyś zostanie pełnoprawnym inżynierem i coś będzie tworzyć, a póki co psuje sobie życie uczuciowe i zarabia ogarniając papierki w dziale HR
- Bycie singlem czasem daje możliwości do bycia w towarzystwie bardzo wielu ludzi - zauważyła, bo jednak Ayleen Brent trochę pomijała ten ważny aspekt - single byli wolni, mogli robić co chcieli i z kim chcieli. I to bez emocjonalnego bagażu, który ciągnął się przez… no bucie w związku. - Poza tym jeśli wydaje ci się, że bycie w związku naprawi Twoje kompleksy i twoje obawy to jesteś w błędzie. Wręcz przeciwnie, pakowanie się w związek z takim podejściem tylko doda ci problemów - dodała, bo to jednak była ważna sprawa. Ani dzieckiem ani związkiem nie można naprawić tego, co siedzi w głowie. Zamiast tego można się wpakować w toksyczny związek z kimś, kto poluje na takie niewinne osoby i potem wykorzystuje ich kompleksy i słabości przeciwko nim.
- To że większość coś mówi, nie znaczy że mają gust. Inaczej Kardashiany i Jennerki by tyle nie zarabiały za swoją nijakość - wywróciła oczami, bo co jak co, ale akurat to było marnotrawstwo czasu i środków, a Kendall i Kim wszędzie jednak były strasznie męczące. I naprawdę szkoda było innych modelek, które miały o wiele więcej do pokazania niż sekstaśma i pseudo drama, z wielkim dupskiem i innymi silikonami w tle, okraszonymi tekstami, że to sama natura, dieta i ćwiczenia. Bzdura.
- To umyj się z nimi, nie dość że będziesz dobrze pachnieć, to jeszcze ich na pewno wyrwiesz - zaproponowała, bo to się wydawało całkiem rozsądnym rozwiązaniem w tym momencie. I nawet się uśmiechnęła niewinnie. - To może po prostu zaproś go na piknik po koniach, albo nie wiem, chociażby kebaba - rzuciła, bo nie uważała, że trzeba zostawiać wszystko w rękach faceta. - A wiesz, przekąska po treningu to dobra wymówka jak ci się jednak nie spodoba na randce z nim, powiesz że to tylko takie.. uzupełnienie kalorii po treningu i tyle - dodała, bo cóż, Gemma akurat w takie sprawy była całkiem niezła.
- To spróbuj czegoś nowego, poza Twoją strefą komfortu i zobacz kogo tam poznasz - zaoferowała po chwili, bo i w tym zakresie wiedziała co doradzić. A jeśli Ay chciała poznać kogoś nowego, musiała szukać w nowych miejscach i nowych grupach. Czasem wystarczy jedna znajomość, żeby ktoś cię zaprosił do swojego grona, a tam już masz sporo kolegów do wyrywania.
- E tam żenada. Ale warto to nadrobić. I to tym bardziej lepiej jak trochę potrenujesz, zanim się wybierzesz gdzieś z tym facetem którego lubisz - przyznała, bo jednak wiadomo, pierwsza randka od dawna może być bardzo niezręczna i trochę dziwna. I lepiej żeby było dziwnie z kimś na kim ci nie zależy, niż z kimś kogo lubisz…
- To znajdziemy coś żeby podkreślić ci tyłek, ale jednocześnie żeby było wygodne. Mini odpadają, bo przy barowych stołkach są trochę ograniczające… - rzuciła, mrużąc oczy i w głowie projektując odpowiedni zestaw. - Postawimy na wygląd seksi bez dużego wysiłku - zdecydowała, a potem zaciągnęła się skrętem i podała go po chwili do rąk Leen. - Chwila, a jak chcesz trwać ze mną w celibacie, jak ewidentnie pójdziesz na podryw? - zapytała za to zaraz potem, chociaż z nutą rozbawienia.
przyjazna koala
-
stajenna — stadnina
24 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ma chińskie korzenie ze strony ojca, który tak w ogóle się do niej nie przyznaje. Pracuje w stadninie jako stajenna. Jest miłą, uczynną dziewczyną, która nie wierzy w bajki i szczęśliwe zakończenia.
Ayleen jęknęła słysząc wywód przyjaciółki.
- No to chyba jestem na pozycji straconej – podsumowała. - Ja… - zaczęła. - No wiesz, chcę i boję się. Wierzę chyba wyłącznie w naszych przyjaciół, a tak poza tym chyba nie jestem przekonana do związków. Może nie ma jeszcze takiego gościa, który by mi dogodził? - zastanawiała się.
Ayleen powiedziała sobie, że nie da się tak wrobić jak jej matka i zawsze była ostrożna z kontaktami z facetami. Kończyło się głównie na flircie i tak dalej. Zawsze coś ją hamowało.
- Wydaje mi się, że nie jestem aż taką wojowniczką i buntowniczką, jaką byłam jeszcze kilka lat temu. Mięknę, zdecydowanie – taka była prawda. Kiedyś umiała mówić „nie” i w ogóle. A teraz? Z jednej strony nie chciała być sama, a z drugiej miała na myśli wszystkie nieudane związki i ich konsekwencje.
- Poza tym nie wiem, czy dałabym radę wykrzesać z siebie coś, co by podobało się innym. Umówmy się, prawda jest taka, że najlepiej mi się gada z przyjaciółkami – dobrze było sobie wtedy pogdybać, wymienić się spostrzeżeniami i tak dalej. Ale wszystko było dla ludzi i miała prawo się dobrze bawić i korzystać z młodości. Kiedyś nie będzie tak jak teraz.
- Jak mówiłam, ufam ci w kwestii mody – Gemma zawsze potrafiła znaleźć coś boskiego.
Przyjęła skręta i sama się nim zaciągnęła. Po chwili powiedziała:
- Hmmm, kto powiedział, że zwalę z nóg kogokolwiek, nie? Plan jest taki, by pokazać, że nie jestem jedynie prostą dziewczyną ze stadniny. Póki co tego się będę trzymać. Jeśli się okaże, że gość nie jest dla mnie, albo coś, to będzie z głowy. A jeśli coś jednak będzie na rzeczy, to zobaczymy, co będzie punktem drugim na liście. Nie martw się, póki co zdecydowanie celibat jest mi przyjacielem – nic pochopnego się nie stanie. Potrzebowała bliskości, to naturalne, ale zawsze była uważna. Może to nudne, ale lekcja z młodości matki wiele ją nauczyła.

gemma macfarland
ambitny krab
Kiren#7898
studentka, która pracuje — w biurze
23 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
kiedyś zostanie pełnoprawnym inżynierem i coś będzie tworzyć, a póki co psuje sobie życie uczuciowe i zarabia ogarniając papierki w dziale HR
- Od tego jest właśnie ten trening na różnych randkach, żeby bać się coraz mniej. To jak z pływaniem, nie nauczysz sie, jak się nie zamoczysz - rzuciła, a potem zmarszczyła lekko brwi, bo jednak ‘zamoczenie’ czasem było metaforą seksu - nie musisz od razu dawać głębokiego nura - dodała, gdyby Ayleen Brent też sobie o tym teraz pomyślała, bo jednak no, nie miała na myśli takiego ‘idź na całość’, skoro ewidentnie Ay nie była jeszcze gotowa nawet na głupie randki.
- Chwila, nie rozumiem. Nie jesteś przekonana do związków? Czyli szukasz przygodnego seksu, czy fwb? - zapytała, bo musiała wiedzieć z czym ma tutaj handlować, żeby odpowiednio jej doradzić. Bo chciała jej pomóc, Leen ewidentnie się zmagała z jakimiś dylematami, których sama do końca nie umiała nazwać. A od czego są przyjaciele? A no żeby pomagać. Współlokatorzy też. Względnie.
- Ale chcesz mięknąć, czy nie? Bo możemy cię zawsze zapisać na jakieś zajęcia boksu, z wrestlingu albo… inną krav magę… i nad tym popracować - zaproponowała, bo sama by się wybrała na takowe, jeśli oczywiście byłaby w stanie gdzieś zmieścić w swoim napiętym grafiku takie zajęcia. Ale by chciała, bo brzmiały fajnie!
- Czemu zakładasz, że jest do tego jakiś klucz? Każdemu podoba się coś innego. Tu też nie lubisz tego samego co ja pewnie, a przynajmniej w facetach… - zmarszczyła brwi, bo coraz mniej rozumiała. - Po prostu rzucasz wymówkami, zamiast się wziąć do roboty. A z przyjaciółmi też się można umawiać - mruknęła, bo związek który zaczyna się od przyjaźni był najlepszą opcją dla niektórych. Dla niej nie do końca, ale wokół niej się świat nie kręcił przecież.
- Będzie świetnie - zdecydowała, a potem znowu ją szturchnęła - chryste Ayleen, pracujesz w stadninie, nie jesteś koniem który tam mieszka. I nie ma nic “prostego” w jeździectwie, bo każdy zapchlony monarcha łapie te pchły od koni, na których jeździ, gra w krykieta i robi inne bzdury - wywróciła oczami, bo zdecydowanie dziewczyna dramatyzowała i jej argumenty nawet nie miały sensu.
- Nie, zdecydowanie powinnaś unikać celibatu. Tylko ja powinnam się skupić na nim, na nim tylko, a nie na Finnie, bo Finn nigdy nie szedł z celibatem w parze - mruknęła i zaciągnęła się znów trawką, która powoli zaczynała działać i poprawiać jej nastrój.
przyjazna koala
-
stajenna — stadnina
24 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ma chińskie korzenie ze strony ojca, który tak w ogóle się do niej nie przyznaje. Pracuje w stadninie jako stajenna. Jest miłą, uczynną dziewczyną, która nie wierzy w bajki i szczęśliwe zakończenia.
- Wiesz, ja po prostu nie wiem, czy jest sens szukania dla siebie przygody. Z jednej strony coś niezobowiązującego jest w porządku, ale z drugiej strony nie chcę skończyć jak moja mama. Umówmy się, facet ją zostawił. A ja wierzę w miłość, chociaż chyba się jej boję. Jestem popieprzona, nic nie poradzę – no właśnie, sama nie wiedziała do końca, czy spotka ją coś lepszego od zwykłego epizodu. Wiedziała, że nie wszyscy faceci to dupki. Nie wierzyła tylko w swoje szczęście, bo dotąd miała je jedynie do przyjaciół.
- Takie zajęcia byłoby dobrym sposobem na wyładowanie złości – zaśmiała się. - Jak mówiłam, jestem dziwna, nie wiem chyba sama czego chcę. Albo wiem, ale nie jestem w stanie się do tego przyznać – wzruszyła ramionami. Ayleen była specyficzna, chyba tak.
- Ja chyba nie jestem do końca pewna, czy lubię i akceptuję siebie, wiesz? - no właśnie, może o to w tym wszystkim chodziło tak naprawdę.
- Jestem, jaka jestem, nie chcę udawać nikogo innego. Mimo to wydaje mi się, że nie jest ze mną najlepiej. Ale może to wina tego, że przebywam więcej ze zwierzętami, nie z ludźmi. Robię się coraz większą dziwaczką – była jaka była, po prostu.
- Naprawdę nie wiem, w czym leży problem. Nie jestem pewna niczego tak naprawdę – Ayleen chyba faktycznie była dziwna. Po prostu.
- Wiesz, kiedy studiowałam było inaczej, czułam się szczęśliwsza, a teraz… - szukała odpowiednich słów, by się dobrze wyrazić. - Czasem mam wrażenie, że wraz z marzeniami odleciała mi chęć i siła do wszystkiego. Trzymam się tego, co znam, nie ryzykuję, nie bawię się jak dawniej. Teraz, kiedy mieszkam z wami jest trochę lepiej, ale mimo to… - Ayleen chyba naprawdę miała problem z akceptacją siebie. Była jak stara babcia, a nie młoda dziewczyna.
- Nie słuchaj mnie – machnęła ręką. - Mówię głupoty – chyba tak było w rzeczywistości.
- Trzeba mnie chyba kopnąć w tyłek, byle mocno. Może się w sobie zbiorę i zacznę myśleć bardziej pozytywnie – przydałoby jej się coś w rodzaju motywacji. Albo ktoś, kto by ją po prostu polubił taką, jaka była. Ale nie była taka super jak inne dziewczyny.
- Faceci, fajnie że są, ale potrafią napsuć nerwów.

gemma macfarland
ambitny krab
Kiren#7898
studentka, która pracuje — w biurze
23 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
kiedyś zostanie pełnoprawnym inżynierem i coś będzie tworzyć, a póki co psuje sobie życie uczuciowe i zarabia ogarniając papierki w dziale HR
- Okej Leen… ale tu nie chodzi o to, czy coś ma sens, czy nie. Tylko czy to jest coś czego chcesz - pokręciła powoli głową. - Nie jesteś swoją mamą, nie jesteś skazana na popełnianie takich samych błędów. I kto w ogóle powiedział, że to na pewno będzie błąd? Wiele zerwań tak naprawdę jest z korzyścią dla kobiety, co nie zmienia faktu, że możesz się po prostu dobrze bawić - pokiwała głową, a potem uśmiechnęła się do Ayleen Brent.
- To nie jest tak, że istnieje jakiś sposób na znalezienie miłości. Ona pojawia się sama, kiedy człowiek najmniej się tego spodziewa. Może być na przypadkowym spotkaniu, albo na którejś z kolei randce -dodała, lekko wzruszając ramionami, bo tak to właśnie działało. Z dala od logiki i sensu, bo miłość po prostu taka już była. Nieoczywista, zaskakująca i… naprawdę fajna, więc warto było jej dać szanse.
- To są sensowne możliwości. Ale pytanie, czy chcesz być tchórzem i panikarą, czy jednak spróbujesz znaleźć trochę rozrywki w swoim życiu? - zapytała, uśmiechając się łobuzersko i unosząc brwi. Jak dla niej to warto było próbować, nawet jeśli złamane serce cholernie bolało…
- To zdecydowanie musisz nad tym popracować, bo nie zbudujesz bez tego zdrowego związku z kimś innym - przyznała, całkiem szczerze. - Poza tym żyjesz sama ze sobą 24 godziny 7 dni w tygodniu, czy to naprawdę ma sens czepiać się kogoś ,kto jest z Tobą cały czas? - zapytała z pobłażliwym uśmiechem. I wiedziała co mówi, kochała swoje ciało nawet jak tyło i jak chudło, bo wciąż to było jej własne ciało. Innego nie miała.
- Temu można zaradzić tylko w jeden sposób - wychodząc więcej do ludzi - zauważyła z rozbawieniem. - I nie wiem czemu ciągle zakładasz, że wszyscy ludzie wokół są normalni albo… w jakimś dziwnym kanonie - dodała, kręcąc powoli głową, bo nie ma co generalizować. Każdy inny, wszyscy równi! Czy coś tam. Każda potwora znajdzie swojego adoratora, a każdy potwór swoją potworzycę.
- Wiesz jak to jest z marzeniami, nie? - zapytała, zerkając na nią - zawsze możesz znaleźć jakieś nowe - dodała, z uśmiechem lekkim. To nie było nic nowego, ludzie którzy spełniali swoje marzenia, zawsze odczuwali jakąś pustkę. Bo człowiek nie mógł dążyć tylko do jednego celu, zawsze trzeba było szukać nowego.
- Nie, mówisz z sensem. Ale jesteś jedyną osobą, która może coś w tej sytuacji zmienić - zauważyła i sięgnęła po serwetki, a potem po długopis - no dalej, wymyślimy ci jakieś nowe marzenia. Zacznijmy od czegoś małego… może jakaś potrawa do zjedzenia? Miasto do odwiedzenia? Zajęcia sportowe do przetestowania? Jakaś wycieczka? - zaproponowała, unosząc brwi i sięgając jeszcze po sajgonkę, bo wciąż była głodna.
przyjazna koala
-
stajenna — stadnina
24 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ma chińskie korzenie ze strony ojca, który tak w ogóle się do niej nie przyznaje. Pracuje w stadninie jako stajenna. Jest miłą, uczynną dziewczyną, która nie wierzy w bajki i szczęśliwe zakończenia.
Leen była jaka była – cholerny uparciuch, który nie bardzo wie, jak sobie w życiu poradzić. Uniosła ręce w geście poddania się.
- Wiem, że nie jestem swoją matką, a w życiu istnieją dobrzy ludzie, a nie tacy dranie jak mój stary, a jednak… boję się popełniać czyichś błędów. Mam własne na koncie, ale staram się ich mieć jak najmniej. Sama nie wiem, chyba po prostu nie spotkałam jeszcze osoby, dzięki której uwierzyłabym, że to coś dla mnie. Nie chcę zostać sama – przyznała.
- No nic, trzeba spróbować poderwać kogoś, a potem się zobaczy – zaśmiała się. Wcale nie zepsuło jej humoru mówienie o własnych uczuciach. Podchodziła do tych spraw z nieśmiałością, to prawda, ale wcale nie bała się przyznać, że samotność nie jest dla niej. Owszem, uważała się za szarą mysz, ale to nie zmieniało faktu, że mogła się postarać o to, by było jej lepiej w życiu.
- No dobrze, koniec jęczenia, biorę się do pracy nad sobą i poczuciem własnej wartości – mówiła poważnie, nawet jeśli powiedziała to lekkim tonem.
- Znasz mnie nie od dzisiaj, wiesz jaka jestem – spojrzała na przyjaciółkę uważnie. - Uparciuch to mało powiedziane – jak się już czegoś przyczepiła, to nie potrafiła odpuścić. Nawet własnych myśli. Usilnie widziała się jaką tą, która była skazana na porażkę. Może dlatego, że w jej życiu wszystko szło na opak?
- Ja lubię jak ludzie są po prostu sobą – z zaletami i wadami na wierzchu, a nie udającymi kogoś, kim nie są. - Nie lubię udawania – to była prawda. Lubiła w innych spontaniczność, niespodzianki, ale wszystko zrodzone ze szczerości.
- Masz racje, trzeba mieć marzenia, małe lub duże. Podsunęłaś mi pewien pomysł – oczywiście natychmiast podzieliła się tym z Gemmą. - Po co się ograniczać, jak można spełniać więcej marzeń czy zadań, jakie sobie wyznaczę? Od takich małych do bardziej znaczących. Taka lista do odhaczenia. Widziałam to kiedyś w jakimś filmie, może przy okazji zrobię coś dobrego dla innych, a i poznam nowych ludzi. Chyba faktycznie zbyt często siedzę w stadninie. Może poszukać nowej pracy, albo chociaż ograniczyć czas i podzielić go między czymś innym? To chyba nie byłoby głupie.

gemma macfarland
ambitny krab
Kiren#7898
ODPOWIEDZ
cron