studentka, która pracuje — w biurze
23 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
kiedyś zostanie pełnoprawnym inżynierem i coś będzie tworzyć, a póki co psuje sobie życie uczuciowe i zarabia ogarniając papierki w dziale HR
#7

Czy Gemma za dużo imprezowała? Pewnie powinna powiedzieć, że nie. w końcu hej, była młoda, kiedy się miała wyszumieć jak nie właśnie teraz? W dodatku mieszkała z ludźmi, którzy też mieli bardzo imprezowe podejście do życia i… no trzeba się dopasowywać do otoczenia. Poza tym doszła już do magicznej liczby 25 pozostałych chomików, więc miała ogromna nadzieję, że zaraz odzyska swój pokój i swoje życie, wolne od tych przerażających stworzeń! Bo tak, wciąż spała na kanapie, więc po imprezowaniu nie miała zbyt wiele do zaoferowania, poza dywanem i wanną, w której jak wiadomo zawsze dobrze się drzemało. I to właśnie z niej wypełzła rano Gemma, zanim nie poszła zrobić kawy sobie i Marlee, którą w niej zostawiła. A jak wróciła, usiadła i jęknęła cicho, podając blondynce jeden z kubków.
- Trzymaj… trzymaj i nie upuść, bo po drugi nie pójdę - rzuciła, mrużąc oczy, bo jednak była dość skacowana. Oparła się plecami o wannę i przymknęła oczy, pijąc pierwsze kilka łyków kawy. - Ile tequili jest w stanie wypłukać z człowieka myśli o byłym i o cholernych chomikach? - zapytała, a potem jęknęła sobie cicho. - Bo wczorajsza ilość to było za mało - dodała, krzywiąc się i zamykając na moment oczy. Czuła się tak kiepsko i tak bardzo skacowana, a wciąż o nim myślała tuż po obudzeniu się, no zdecydowanie był to toksyczny związek i toksyczny facet dla niej. A przecież randkowała, starała się wywalić go ze swojej głowy i zastąpić kimś innym! Albo przyjaciółmi, bo kto powiedział, że jednego faceta trzeba zastąpić drugim? No kto? Przecież przyjaciele są ważniejsi i fajniejsi, to prawda najprawdziwsza! I Gemma zamierzała się właśnie na tym skupić.
przyjazna koala
-
ja tu tylko sprzątam — forum
626 yo — 1 cm
Awatar użytkownika
about
ohana means family
  • pięć
Marlee nawet nie próbowała liczyć kolejnych imprez, zaliczonych w barze wieczorów, zarwanych nocy, czy w końcu wlewanych w siebie procentów. Nie, żeby żyła w jakimś fantazyjnym przeświadczeniu, że wcale nie przesadza i tego wszystkiego wcale nie jest za dużo. Po prostu lepiej, wygodniej było zostawić jakiekolwiek myśli na ten temat gdzieś w odległych zakamarkach umysłu. Jeśli już, zastanawiała się raczej, czy nie wypiła za mało. Czy kolejny kieliszek, drink, butelka nie sprawiłyby, że jednak dosięgnęłaby ją ta upragniona czarna dziura.
Również w tej chwili właśnie to chodziło jej po głowie. Nie spała ani minuty, w duchu wyrzucając sobie przez większość nocy, że chyba uodporniła się na działanie alkoholu. Nie tylko nie mogła zmrużyć oka, ale też pamiętała każdy najmniejszy szczegół z całej minionej imprezy. A przecież nie po to piła, żeby pamiętać... Może to dziwne, ale zawsze lubiła tę pustkę w głowie na następny dzień po zabalowaniu. Tę niewiedzę, co się zrobiło. Ulgę i niewyjaśniony spokój dawał jej ten moment tuż po przebudzeniu, gdy nie była jeszcze pewna, gdzie jest, jak się tu znalazła, kto leżał obok niej i czy rzeczywiście już nie śni. To dlatego też poniekąd piła coraz więcej i więcej... Jakby w pewnym momencie, po przekroczeniu jakiegoś nieznanego jej jeszcze progu, mogłaby zapomnieć zupełnie wszystko. Chociaż na krótki moment.
Ale cóż, jak zwykle, mogła sobie czegoś chcieć, życie i tak weryfikowało to po swojemu. Głowa jej pękała, w gardle suszyło, ciało było obolałe ze zmęczenia... ale jednocześnie była na tyle wybudzona i świadoma, że nawet nie potrzebna jej była ta kawa, którą przyniosła jej Gemma. Mimo to i tak odebrała od niej ostrożnie kubek gorącego napoju. - Pozwolisz, że zamieszkam w waszej wannie, co, Gemmie? - zapytała właściwie czysto retorycznie, typowo po australijsku zdrabniając jej imię. Głos wyraźnie miała zachrypnięty, wręcz przepity. Póki co nie planowała w ogóle z wanny wychodzić. W ogóle gdziekolwiek się ruszać. Przesunęła się tylko nieco, by móc oprzeć głowę na jej brzegu tuż obok Macfarland.
Zmarszczyła lekko brwi na pytanie koleżanki. Sama chciałaby to wiedzieć. Och, jak bardzo. - O jednym chomiku możesz chyba zapomnieć... - odparła w pierwszej chwili, nie mogąc powstrzymać uśmiechu. Temat futrzastych przyjaciół Gemmy zawsze ją bawił. Chociaż może nie powinna się naśmiewać z tragedii znajomej, cóż. - Jestem prawie pewna, że ktoś go wyszmuglował w kieszeni, kiedy nie patrzyłaś - dodała, bez problemu przywołując w głowię tę sytuację spośród wyraźnych wspomnień minionej nocy. - Może byłemu poślij resztę tych gryzoni? Powołaj się na jakiś podział majątku, czy coś - zaproponowała głupio, ale raz, że nie była w zbyt dobrym stanie do rzucania bardziej błyskotliwych rad, a dwa... Nie znała się na tym wszystkim. Zakochana była raz w życiu i to w kimś, kogo zraniła aż za mocno. Całą resztę dotychczasowych związków zaś traktowała bardziej jak dobrą zabawę, niż cokolwiek odrobinę chociaż poważniejszego... Więc co właściwie mogła na ich temat wiedzieć?

gemma macfarland
sumienny żółwik
ejmi
brak multikont
studentka, która pracuje — w biurze
23 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
kiedyś zostanie pełnoprawnym inżynierem i coś będzie tworzyć, a póki co psuje sobie życie uczuciowe i zarabia ogarniając papierki w dziale HR
Gemma najwyraźniej była lepsza w ukrywaniu tego wszystkiego. I hej, jak miałaby nie być? W jej rodzinie ukrywanie rzeczy, ukrywanie własnych uczuć i tego co się działo tak naprawdę w głowach i sercach…. było opanowane do perfekcji. Bo kiedy Twoje dzieci żyją w przekonaniu, że mają szczęśliwych rodziców i nie wiedzą, że ich tata tak naprawdę jest gejem i oszukuje sam siebie w tym małżeństwie, to chyba naprawdę jest absolutne mistrzostwo udawania. I pewnie było, bo bardzo możliwe że ojciec był w tym tak dobry, że te wszystkie lata okłamywał sam siebie. I Gemma cóż, nie miała zbyt zdrowego wzorca rodzinnego, a potem… no potem sama wpakowywała się w związki bez przyszłości i bez sensu. I wmawiała sobie w trakcie ich trwania, że tego chce, tego potrzebuje. Więc tak, była perfekcyjną kłamczuchą, do tego stopnia że sama nie wiedziała już czego właściwie chce.
- Jest niesamowicie wygodna, nie? - zapytała, unosząc brwi. A potem zaśmiała się cicho - nie wiem co reszta na to powie, jeśli nie będą się w niej mogli myć, ale dla mnie spoko. Ja mogę spać na kanapie, kiedy te zasrane chomiki są w moim pokoju, więc ty możesz spać tu. Czemu nie - skinęła lekko głową i na moment zamknęła oczy, żeby chociaż chwile sobie odpocząć w tej słynnej ciemności. Oczywiście jak je zamknęła to jakieś kształty kolorowe jej się tam pojawiały, ale to i tak lepsze niż oślepiające słońce wpadające przez okno.
- To jakiś kod na przypadkowe zagłodzenie go albo wywalenie przez okno? - zapytał z lekkim rozbawieniem, nieco unosząc powieki i zerkając na blondynkę. - Wtedy moja ciotka by mnie nawiedzała, wściekła że na to pozwoliłam… a ten jebany chomik skrzyknąłby się ze szczurami z okolicy, rozkochał w sobie córkę ich wodza i zaplanował paskudną zemstę pod osłoną nocy - podsumowała, wcale nie dramatyzując. Już jako dziecko poznała ich diabelską siłę palenia sklepów zoologicznych, z innymi zwierzętami w środku! Tak tak, nie brały jeńców, chomiki były z piekła rodem! A kiedy dostała odpowiedź, zaśmiała się wesoło. - Mogli wziąć i pięć, tak do kompletu - pokiwała powoli głową i westchnęła. Może była za bardzo zdesperowana w tych ogłoszeniach i dlatego ludzie nie chcieli ich kupować?
- Okazuje się że ma kota, więc to chyba nie jest najlepszy pomysł - rzuciła, wywracając oczami. - Ma kota, rozumiesz to? Kota! - podsumowała, a potem wzięła głęboki oddech i powolny wydech. Czemu się aż tak przejmowała kotem? Głupota, irracjonalna głupota, ale się nią przejmowała.
przyjazna koala
-
ja tu tylko sprzątam — forum
626 yo — 1 cm
Awatar użytkownika
about
ohana means family
- Możecie się myć w zlewie na przykład. Albo w misce - odparła, wzruszając lekko ramionami. Co prawda nie mówiła serio - zdarzało jej się częściej sypiać w cudzych mieszkaniach, niż we własnym domu, ale zamieszkanie z kimś na stałe wydawało jej się póki co zupełną abstrakcją - jednak nie widziała w takiej opcji niczego nieodpowiedniego. W sensie w tym myciu się w inny sposób, niż z pomocą wanny czy prysznica. Chociaż z drugiej strony nie zamierzała się też chwalić, że zdarzyło jej się kilka takich akcji w publicznych toaletach, kiedy jej starzy zapominali płacić rachunków za wodę... - Aaalbo mogłabym wam ją wypożyczać. Za opłatą oczywiście - posłała Gemmie cwany uśmiech, jakby już podliczała możliwe zarobki za taki biznes.
Parsknęła śmiechem, słysząc fantazyjne wizje przyszłości Macfarland i jej chomików. - Albo skumplowałby się z kiepskim kucharzykiem w restauracji albo w barze, w którym czasem jadasz i zacząłby pomagać mu w gotowaniu, a tobie podrzucał po cichu do dań trutkę na szczury - zaproponowała swoją wersję, powstrzymując kolejny wybuch śmiechu, bo boląca głowa pewnie nie zniosłaby tego za dobrze. - Tylko, że to już było... Poza ostatnim fragmentem - dodała jeszcze, zdając sobie oczywiście sprawę, że właśnie zerżnęła część fabuły z Ratatouille. No ale kto wie, może czekał je sequel z Gemmą w jednej z głównych ról. Pokręciła lekko głową do własnych myśli i słów. Były niedorzeczne. Każda jej rozmowa z Gems o jej chomikach była niedorzeczna, ale... Jakimś dziwnym sposobem odwracała jej uwagę od innych, czarniejszych treści, które wypełniały jej umysł. A miło było odpocząć od nich choć na krótki moment. - Mogłabym wziąć jednego i podrzucić matce... Tylko pewnie by tego nie przeżył biedak, stara nienawidzi wszystkich gryzoni - podsunęła, nie mając pojęcia, dlaczego wcześniej nie wpadła nawet na ten pomysł. Upiekłyby dwie pieczenie na jednym ogniu - Gemma pozbyła się kolejnego z gromady kłopotów, a ona odgryzłaby się trochę matce... Może nawet dosłownie. Plan idealny.
Zmarszczyła lekko brwi na to wzburzenie koleżanki. Rzeczywiście, nie rozumiała do końca, dlaczego to, że jej eks sprawił sobie jakiegoś futrzaka było aż tak oburzające, ale... Jak już wspominałam - nie miała doświadczenia w poważnych związkach. - Według mnie jesteś fajniejsza, niż jakiś tam kot - odparła więc trochę głupio. Jeśli jednak Gemma czuła się choć trochę zastąpiona sierściuchem, to Marlee chciała ją zapewnić, że na tym dealu tracił tylko jej były.

gemma macfarland
sumienny żółwik
ejmi
brak multikont
studentka, która pracuje — w biurze
23 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
kiedyś zostanie pełnoprawnym inżynierem i coś będzie tworzyć, a póki co psuje sobie życie uczuciowe i zarabia ogarniając papierki w dziale HR
- Albo na ogródku, mamy dość spory ogródek i gęste krzaki na nim - dodała, kontynuując te szaleńcze spekulacje, ale co tam, była zbyt mocno skacowana na jakieś sensowne, logiczne myślenie w tym momencie. Poza tym bardzo ją to bawiło. Oczywiście w tym stanie wszystko by ją chyba mogło rozbawić, ale to też nie było istotne. Istotne było tylko to, że jeśli Marlee tego potrzebowała, zawsze mogła wpaść się tutaj umyć albo spać na kanapie, jak tylko Gemma ją zwolni i wróci do swojego pokoju kiedyś wolnego od chomików. Wierzyła, że kiedyś ten moment nadejdzie.
- Ty to jednak masz łeb do interesów. Ale uwaga, Ryder może oczekiwać usługi razem z umyciem pleców, jako oferta specjalna - przyznała, nabijając się… chyba. W sumie ładnie by razem wyglądali, a do tego Ryder nie był facetem, który by Mar skrzywdził, więc… why not, mogli się integrować pod prysznicem.
- To brzmi jakoś znajomo… - rzuciła, mrużąc lekko oczy, ale nie umiała dodać dwa do dwóch i nazwać bajki. Czy w ogóle skojarzyć, że to była bajka, bo jednak trutka i bajki.. to do siebie nie pasowało. - To chyba nie z tego filmu, w którym był duży dom i mysz… i… i ona robiła różne rzeczy, aż… zrobiła… sznurek? - zapytała, marszcząc lekko brwi, bo coś jej świtało, ale zdecydowanie w złym kościele. Ale tam to na pewno była jakaś śmierć i próba zabijania myszy na różne sposoby! Chociaż nie pamiętała tytułu, no i ja w sumie też nie, chyba że tytuł brzmiał Polowanie na mysz, co wydaje się zbyt banalne, żeby było prawdziwe.
- Za to by moja ciotka wróciła i zaczęła mnie nawiedzać - przyznała - dlatego nie mogłam ich sprzedać na pokarm, ani wypuścić w dzicz - mruknęła, z lekkim rozbawieniem - no dobra i trochę też dlatego, że nie chce nam rozwalić ekosystemu i mam dziwną pewność, że przegryzłyby jakieś kable, przez które cała Australia by zapłonęła - dodała, bo pamiętała jak w dzieciństwie skończyło się porzucenie chomika! Tamten sklep spłonął i ona po prostu czuła, że to ten jej chomik był diabłem wcielonym i to zrobił. Potem trochę się bała, czy nie wróci spalić im domu…
- Pewnie wziął sobie tego kota żeby wyrywać laski - mruknęła, zirytowana - no wiesz, chodź do mnie, dam ci pogłaskać kotka, a kończą głaszcząc… inne rzeczy - prychnęła. - Kończąc bawiąc się nie z jego kotem, a jej - dodała, prychając cicho, bo tak, bardzo ją to oburzało. I no, Gemma zerwała z nim lata temu, ale i tak ten kot jej niesamowicie przeszkadzał!
przyjazna koala
-
ja tu tylko sprzątam — forum
626 yo — 1 cm
Awatar użytkownika
about
ohana means family
omg, jaki avek *.*

- O widzisz! Zawsze znajdzie się jakiś sposób - podsumowała rozbawiona nie tylko pomysłem Gemmy, ale też absurdalnością całej rozmowy. Może też dlatego lubiła poranki po każdej imprezie? Poza czarną dziurą w głowie tuż po przebudzeniu, uwielbiała również te bzdurne rozmowy - jednocześnie o niczym i o wszystkim - których nikt nigdy nie brał na serio. Bo kto miał siłę na kacu rozprawiać o czymkolwiek poważnym?
- Niczego nie wykluczam - wymruczała tajemniczo do wnętrza kubka z kawą, gdy Gems wspomniała swojego współlokatora. Wciąż krążyła gdzieś na pograniczu żartu i realności. Z Ryderem nic z podobnych rzeczy jak dotąd jej nie łączyło, ale nie stroniła w końcu od różnych przygód. Głupich chwil zapomnienia. - Jakby dorzucił od siebie coś ze swojego ogródka... - dodała jeszcze z lekkim wzruszeniem ramion, komunikując w ten sposób, że właściwie nie miałaby nic przeciwko takim ofertom specjalnym. O ile właśnie miałaby z tego coś więcej. Chociażby trochę zioła.
Upiła kilka drobnych łyków kawy i odstawiła kubek na szerszy brzeg wanny. W samą porę, bo pewnie oblałaby się nią cała już chwilę później, nie mogąc powstrzymać doniosłego parsknięcia śmiechem na próby odgadnięcia przez Macfarland nawiązania do bajki o pewnym szczurze. - Auu - jęknęła, bo głowa ani trochę nie była jej wdzięczna za takie ekscesy, ale sama Lee wciąż się szeroko uśmiechała. - Nie mam najszczurszego pojęcia, o czym mówisz - oznajmiła w końcu. - I nie wierzę, że nie znasz tej bajki. Jak nic na kolejnej imprezie robimy maraton Pixara - dodała jeszcze, nagle jednak pochmurniejąc gdzieś w środku. Pierwszy i ostatni raz Ratatouille widziała z Cecily i dziwna była myśl, że miałaby oglądać tę bajkę - oglądać cokolwiek, co kiedykolwiek razem oglądały - z kimś innym.
- Nie musiałaby o niczym wiedzieć. Poszczuję nim matkę po ciemku - ledwo to powiedziała, kolejne, już delikatniejsze parsknięcie wydobyło się z jej ust. Sama nie wierzyła w takie rzeczy - powroty zmarłych i nawiedzenia - więc dlatego z taką lekkością na ten temat żartowała. Nagle jednak w jej głowie pojawiła się kolejna niechciana myśl... Co jeśli Cece cię obserwuje? Poruszyła się niecierpliwie w wannie, nagle potrzebując zmienić odrobinę pozycję, w jakiej się znajdowała. Plecami oparła się o ścianę wanny, głowę ułożyła na jej brzegu, tuż obok kubka kawy i spojrzenie ulokowała gdzieś na suficie. Co za bzdura... oczywiście, że nikt jej nie obserwował. - No, lepiej tego uniknąć - odpowiedziała trochę jeszcze nieobecna, wyłapując niestety już tylko parę ostatnich słów z wypowiedzi Gemmy. Miała ochotę znów się napić, choć dopiero się obudziła po zakrapianej imprezie...
- Pewnie jest tak owłosiony, że laski nie czują różnicy, kogo ani co właściwie głaszczą - odparła wciąż z lekkim rozbawieniem, bo hej, skojarzenie nasuwało się samo! A dodatkowo - może jak obrzydzi nieco te myśli Gemmy dotyczące byłego, to dziewczyna przestanie się nim tak przejmować? - Zresztą wiesz, kto leci na facetów z kotami? Kociary - dodała jeszcze, z udawanym wstrętem akcentując ostatnie słowo. Wiedziała, że ten stereotyp kociar jako starych, "brzydkich" panien, które nie potrafiły sobie znaleźć faceta, to w obecnych czasach był już raczej przeżytek, ale znów - jeśli taka wizja miała pomóc kumpeli zapomnieć...

gemma macfarland
sumienny żółwik
ejmi
brak multikont
studentka, która pracuje — w biurze
23 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
kiedyś zostanie pełnoprawnym inżynierem i coś będzie tworzyć, a póki co psuje sobie życie uczuciowe i zarabia ogarniając papierki w dziale HR
no ja nie wiem kto taki zdolny go zrobił, heh
Nie ma co wymagać zbyt wielkich przemyśleń po imprezie i na kacu, to był zdecydowanie moment na najgłupsze z rozkmin i pomysły, które naprawdę trzeba zapomnieć po drzemce antykacowej. Taki spójny theme, na imprezie pije się żeby zapomnieć, a potem rano też się chce zapomnieć.
- Mogę wam coś zorganizować - przyznała, nieco zaskoczona, bo trochę wyczuwała, że tutaj nie mówią już tylko w ramach żartów. I w sumie czemu nie, Marlee była super, Ryder był super, mogli pójść na randkę! I zobaczyć jak im pójdzie. Ostatecznie (spoiler alert) na pewno była milion razy lepsza niż jakaś głupia Lyra, która biegała za nim jak jakiś wściekły pies za swoją zabawką. A że była wściekłym psem to już Gemma dobrze wiedziała, bo raz się już na nią typiara rzuciła. I Gems naprawdę nie rozumiała po co się Ryder zadaje z taką głupia wariatką, jak tyle było fajniejszych dziewczyn dookoła, od Marlee zaczynając.
- No coś było z tym sznurkiem… że był jakiś taki… z sera na sam koniec? - zapytała, a potem pokręciła powoli głową. - A to bajka? Ah… no to pewnie znam - mruknęła, chociaż teraz nie miała siły grzebać w głowie bajek z motywem myszo-szczurowym. I jedyne co jej przychodziło teraz do głowy, to oczywiście Kopciuszek, ale tam nie było trucizn, bo te były w Śpiącej i w Śnieżce! Tak, trochę jednak wiedziała.
- O do tego to możesz wziąć tyle chomików ile chcesz - mruknęła z rozbawieniem, chociaż wiedziała, że Marl mówi bardziej o duchu, niż o nich. A może i o tym i o tym? Gemma była za bardzo zmęczona żeby się na tym skupić i rozszyfrować zagadkę.
- To nie ten typ - mruknęła, marszcząc brwi. Właściwie to nie minęło aż tak dużo czasu odkąd sama spała z Finnem po raz ostatni, ale do tego wolała się nie przyznawać w tym momencie.
- Tak, a one od razu widzą siebie w tym domu i chcą wić gniazda. I są zboczone, bo przecież zwierzęta i ludzie się do siebie upodabniają - skrzywiła się. - Mam nadzieje że złapie pchły i go pogryzą - dodała, chociaż nie było to ani dojrzałe, ani nawet specjalnie groźne, ale musiała coś rzucić. - I czemu musi tak dobrze wyglądać? Nie mógł się nie wiem, roztyć, albo zapuścić głupiego wąsa? - dodała, dalej się nakręcając, bo po co przystawać, jak człowieka ponosi dalej wyobraźnia.
przyjazna koala
-
ja tu tylko sprzątam — forum
626 yo — 1 cm
Awatar użytkownika
about
ohana means family
Nie odpowiedziała już nic, pozostawiając Gemmie właściwie wolny wybór odnośnie Rydera. Tak, jak nie nadawała się do związków, w równym stopniu nie sprawdzała się w typowym randkowaniu. Dziwna była myśl, że miałaby się z kimkolwiek umówić, zamiast po prostu wypatrzeć kogoś (lub częściej dać się wypatrzeć) w barze czy klubie. A jednak pozwoliła tej myśli przez moment wybrzmieć w jej głowie, puścić własne wodze fantazji chociaż odrobinę... Ona, Marlee. Na randce. Powstrzymała się, nim wyobraźnia poniosła ją gdzieś za daleko. Życie nauczyło ją jednego - by się na nic nie nastawiać, na nic nie liczyć, o niczym nie marzyć. I nie chodziło o Rydera samego w sobie, a ogólnie o cokolwiek więcej od życia, niż do tej pory dostawała. Wiedziała, że jeśli sam los jej czegoś nie zabierze, to sama zepsuje wszystko, co dobre. Przeżywała to nawet teraz. I to nie po raz pierwszy.
- Przez ciebie do końca dnia będę się zastanawiała, o jakim filmie ty teraz do mnie rozmawiasz - stwierdziła całkiem serio, wciąż jednak rozbawionym tonem. I jeśli Gemma nie miała sobie zaraz nagle przypomnieć tytułu, pewnie tak właśnie miało być. W głowie Marlee przez najbliższe godziny miały się powtarzać urywane zdania Macfarland opisującej fabułę czegoś, co właściwie mogło nawet nie istnieć lub być zlepkiem kilku różnych filmów lub bajek. Już teraz po głowie Doherty chodziły myśli, czy widziała to coś z Cecily. I jeśli tak, jak mogła tego w ogóle teraz nie pamiętać.
- Skąd wiesz? - zapytała od razu, marszcząc brwi i kierując pytające spojrzenie w stronę Gems. - Ludzie się zmieniają. Nie tak w środku... ale na zewnątrz. Może przestał o siebie dbać po waszym zerwaniu i mocno zarósł? - wysunęła taką możliwość, nie mając pojęcia, że jej rozmówczyni mogła mieć wgląd w pewne partie swojego byłego nawet już po zerwaniu.
- Dokładnie - przytaknęła dziewczynie ochoczo, zadowolona, że jej pomysł podsunięcia "kociar" w tę rozmowę dobrze się wpasował. Przez głowę przebiegła jej nagle myśl, że Cecily zawsze marzyła o kilku kotach, ale nie mogła ich mieć ze względu na alergię... ale spróbowała odsunąć ją gdzieś w jakiś głęboki, ciemny zakamarek. Nie mówiły przecież o niej... - Hm - zamyśliła się chwilę, słuchając kolejnych słów Gemmy, którymi sama się nakręcała. - Chcesz się jakoś zemścić? Nie wiem... Ośmieszyć go albo sprawić, żeby nie wyglądał już tak dobrze? Mogłabym pomóc - zaproponowała, wiedząc że to wcale nie był dobry pomysł. No ale wszystko było lepsze, byle tylko odwracało jej uwagę od jej własnych problemów.

gemma macfarland
sumienny żółwik
ejmi
brak multikont
studentka, która pracuje — w biurze
23 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
kiedyś zostanie pełnoprawnym inżynierem i coś będzie tworzyć, a póki co psuje sobie życie uczuciowe i zarabia ogarniając papierki w dziale HR
A Gemma postanowiła, wyśle ich na randkę. Bo dlaczego nie? Na pewno by na tym nie ucierpieli! Ale może los ją jednak zaskoczy, wiadomo że czasem z tym różnie bywało…
A co do samego umawiania, Gemma uważała że nie liczą się okoliczności, a efekt. Ludzie poznawali się na różnorakie sposoby i nie ma co skreślać części opcji z góry, lepiej przetestować i zobaczyć co się stanie. Najwyżej wieczór będzie kiepski, ale wtedy każde z nich może powiedzieć Gemmie, że za karę im wisi pizzę, czy coś, no i jakoś im to wynagrodzi.
- No nie? To frustrujące - mruknęła, ale tak właśnie było, człowiekowi wpadło do głowy coś, a potem… no potem nie spocznie, dopóki nie ogarnie co za kropki tutaj próbują się łączyć. I to samo uczucie towarzyszyło człowiekowi przy filmie, którego nie mógł sobie przypomnieć, przy nazwisku aktora albo przy piosence, której fragment nagle wpadał do głowy i nie chciał z niej uciec. I potem google musiało szukać nut na podstawie jakichś tralala lalala laaaa i domyślać się, czego człowiek szuka!
- Marlee to miasto jest za małe żeby się dwie osoby mogły w nim schować - wywróciła oczami - poza tym mam instagrama - dodała, unosząc brwi i wzdychając ciężko, bo cóż, oglądała jego pozowane fotki i instastory. Była masochistką.
- Chcesz go oblać kwasem solnym? To trochę brutalne… - mruknęła, unosząc brwi, ale nie wiedziała o jakie oszpecanie miałoby chodzić! Bo no.. jako łysy facet albo w dziwnych włosach, wciąż wyglądałby tak samo dobrze i nie zamierzała się oszukiwać. A potem westchnęła ciężko - nie, wiesz co, będę ponad to. Nie przejmuje się tym. Nie i już. Za to jestem głodna, a ty? - zapytała, bo to był chyba ten moment, kiedy jej żołądek chciał zacząć normalnie pracować i walczyć intensywniej z kacem, więc wstała i wyciągnęła Marlee z wanny żeby ogarnąć im jakieś śniadanie!

/zt x2 <3
przyjazna koala
-
ODPOWIEDZ