lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
Zawodnik rezerwowy — Brisbane Roar FC
40 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
I wish I could say everything in one word. I hate all the things that can happen between the beginning of a sentence and the end.
3.

Naprawdę nie wiedział co się odjebało. Nie miał zamiaru, ani też ochoty iść na żadne coś. Nie nazwie tego randką, bo przecież nie zaprosił jej na randkę. Zaprosił jej na obgadywanie rudej i na tym miał zamiar się skupić. Tak. Taki był plan. Zgooglował sobie nawet sławnych rudych ludzi, żeby mógł pociągnąć jakoś temat. Gdyby zdecydował się zabrać ją do kawiarni, to by niczego nie szukał. Pogadaliby o rudej, wypiłby swoją kawę (na pewno zamówiłby espresso) i poszedłby do domu i nawet nie podziękowałby jej za spotkanie. To ona powinna dziękować mu, że mogła spędzić sobie trochę czasu z gwiazdą. Ludzie co roku płacili jakieś tam niemałe kwoty, żeby spędzić z nim wieczór. A on się na to nie godził. Robił to, bo trener mu kazał. Nie miał wyboru.
Po odebraniu Polly pojechał z nią do siebie, gdzie obejrzeli sobie zaległe odcinki Lego Ninjago. Oczywiście Kirby ogarniał więcej, więc co chwilę musiał pauzować i tłumaczyć wszystko tej małej fajtłapie, która nawet nie nadąża za bajką o klockach Lego. Dobrze, że Kirby jej żadnych klocków nie kupował. Jeszcze by się dziewczynka załamała. Około osiemnastej, przyjechała siostra Kirby’ego i odebrała małą. Oczywiście Vandenberg nie przekazał jej żadnych wieści z przedszkola. Powiedział tylko, że Polly jak zwykle jest najlepsza i nawet puścił małej oczko. Chociaż nie miał pojęcia czy Polly wiedziała, że nie powinna przeklinać. Trudno. Najwyżej dowiedzą się na dniach.
Zerknął na telefon, gdzie widniał nieodczytany sms od nieznanego numeru. Typiara serio wysłała mu swój adres, więc był serio zobowiązany, żeby tam kurwa pojechać. Masakra. Najgorzej, że nie znał żadnego miejsca. Kłamał, żeby strzelić jakąś bajerę. Postanowił wziąć prysznic myśląc o jakimś miejscu, gdzie mógłby ją zabrać. Niczego jednak nie wymyślił, więc owinięty ręcznikiem zgooglował „Lorne Bay, spis lokacji” i wybrał coś co chciałby sam zobaczyć, ale nigdy nie było okazji. Ubrał się, psiknął się antypespirantem, a nawet też jakimś perfumem, ubrał pierwsze lepsze ciuchy, bo nie będzie się stroił na nie wiadomo co. Przeklął sobie pod nosem z trzydzieści razy jak wychodził z domu. Wsiadł do auta, pojechał pod jej adres i jako, że był prawdziwym dżentelmenem to wysiadł z auta i napisał jej smsa o treści „jestem.”. Nie będzie po nią wychodził. Jeszcze go zaprosi do środka i będzie musiał poznać jej rodziców i dziadków, bo na bank mieszkała z rodzicami i dziadkami. Jak już miał telefon w ręku to wygooglował jeszcze „co powiedzieć kobiecie jak ładnie wygląda” w razie gdyby Ella rzeczywiście ładnie wyglądała. Widział ją już przy okazji wielu okazji, więc zakładał, że nic takiego mu się nie przyda, ale wolał być jednak przygotowany.
Jak usłyszał zamykane drzwi to schował telefon do kieszeni, bo założył, że to ona. I jak uniósł wzrok to rzeczywiście to była ona. I aż się wyprostował i… nawet był pod wrażeniem. –O kurwa. Ty rzeczywiście ładnie wyglądasz. – Odpowiedział trochę sam sobie na swoje wyszukiwanie w googlach. Co prawda nie użył niczego co zgooglował, ale był zszokowany tym, że rzeczywiście ładnie wyglądała. Spodziewał się, że ubierze się jak typowa nauczycielka, w powyciągany sweter z zaschniętą owsianką z dnia wczorajszego. Nie wiedział. Nie umawiał się z nauczycielkami.
Kirby nie był człowiekiem, który całował się na pierwszych randkach. Miał problemy z zaufaniem jeśli chodziło o randkowanie. Dlatego też niespecjalnie randkował. Nie było to dla niego. Był gotowy na to, że spędzi swoje ostatnie dni w samotności. Zwłaszcza jak spierdolił jedyny udany związek w swoim życiu – małżeństwo z Addie. Teraz jednak postanowił sprawdzić czy Ella była kimś z kim warto było w ogóle kontynuować to spotkanie. Bo zapomniałam, że to nie jest randka. Podszedł więc do niej i nachylił się w jej stronę, żeby się przywitać. Nie postawił jednak na pocałunek w policzek, to było dla starych ludzi, a on przecież nie był stary. Zamiast tego po prostu ją pocałował, żeby sprawdzić czy warto. Po chwili przerwał marszcząc delikatnie brwi. –Okej. Możemy iść. – Dostała jego aprobatę, więc mogła się cieszyć. Otworzył jej drzwi, poczekał aż wsiądzie, zamknął za nią i obszedł auto, żeby zająć miejsce kierowcy.
-Okej. Jedziemy. – Nie powiedział jej gdzie, bo nie wiedział jak to się nazywa. Ale wcześniej już sobie wprowadził trasę do rezerwatu dla ptaków. Miał parasol w razie co, żeby nic ich nie obsrało.

Ellasandra Hamila
sumienny żółwik
-
już nie
nauczycielka — szkoła podstawowa
26 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Jak zwykle obdarzasz go silną emocją. I bronisz się z całych sił, by emocji tej nie nazwać przypadkiem właściwym imieniem.
#5

Ella też nie wiedziała co tu się odpierdoliło, bo oczywiście, że wcale nie chciała z nim iść. Powiedziała tak tylko dlatego, żeby nie wyjść na mięczaka i do czego ją to doprowadziło? Musiała wybierać ciuchy na spotkanie z człowiekiem, do którego nie żywiła zbyt wielkiej sympatii, a przynajmniej tak chciała myśleć. No, bo łatwiej było powiedzieć, że jest tępym durniem, który nie chciał jej pomóc i spiskował z Jamiem, niż przyznać się do tego, że sama była głupia i zaślepiona na tyle mocno, że nie zauważyła jak ten debil ją traktuje. Obiecała sobie, że nigdy więcej nie umówi się ze sportowcem i co? Właśnie miała jechać z jednym z nich, nawet drużyny kurwa nie zmieniła już nie mówiąc o konkurencji. No, ale trudno. Słowo się rzekło więc mogła tylko ponarzekać Stasi o tym całym gównie, w które się wpakowała, a później napisała Kirbyemu sms z adresem. Oczywiście mogłaby tego nie robić, ale obawiała się, że wtedy, by jej to wypominał, a niestety była pewna, że jeszcze się zobaczą nie raz ze względu na Polly. Po tym jak wybrała już sobie kieckę to poszła wziąć kąpiel... całe szczęście, że była na depilacji woskiem kilka dni temu, to nie musiała przynajmniej golić nóg i innych miejsc. Skrzywiła się, bo po skończonej kąpieli musiała sie jeszcze wysmarować balsamem, żeby mieć miła w dotyku skórę, już nawet nie warto wspominać o tym, że rzeczywiście założyła ładną bieliznę, tak na wszelki wypadek gdyby jej coś odwaliło. Później na szybko wysuszyła włosy i trochę się podmalowała. No i jak tak patrzyła na siebie w lustrze to widziała, że wygląda dobrze i aż jej było smutno z tego powodu, bo była pewna, że Kirby i tak tego nie zauważy. Gdy dostała od niego wiadomość to wzięła swoją torebkę, rzuciła jeszcze psu na miskę coś do jedzenia i wyszła z domu zamykając za sobą drzwi.
Nie wiedziała czego mogłaby się spodziewać po tym ich wyjściu, ale szczerze mówiąc miała nadzieję, żę skupią się na rozmowach o rudych ludziach, ona opowie mu o swojej zjebanej koleżance i się rozejdą. Zeszła więc na dół i chcąc nie chcąc nawet się lekko uśmiechnęła jak go zobaczyła, bo wyglądał miło dla oka, chociaż dla umysłu był raczej przerażający. Skarciła się jednak za to, bo nie powinna się uśmiechać. Komplementu natomiast się nie spodziewała. - Dzięki - odpowiedziała - a czego się kurwa spodziewałeś? - No, bo przecież nie przyszłaby w tłustych włosach i poplamionych ciuchach na jakiekolwiek spotkanie. Może nie była jakąś wielką fashion queen, ale wolała ładnie wyglądać niż brzydko.
Chciała już zacząć marudzić i pytać dokąd będą jechać. Nawet miała ochotę zrobić zdjęcie jego tablic rejestracyjnych i wysłać do Stasi, żeby w razie co wiedzieli u kogo jej szukać. No, ale nie zdążyła, bo typ do niej podszedł i ją pocałował. To było dla niej na tyle szokujące przeżycie, że nawet nie ogarnęła, że w sumie to trochę ten pocałunek odwzajemniła. Nie stałaby przecież jak święta krowa. - Co Ty... - mruknęła, gdy się już od siebie odsunęli, pierwsza baza za nimi, miała nadzieję, że majtki będzie miała jeszcze na miejscu zanim dojadą na to miejsce, w które ją zabierał. - Okej - wsiadła do samochodu i dziwnie się czuła, że z niego był taki dżentelmen, bo nie tego się spodziewała po piłkarzu. Z jednym chodziła i się tak nie zachowywał w stosunku do niej. - Dokąd jedziemy? - Zapytała, gdy już zapięła pasy, a on odjechał. Chciała zerknąć na jego telefon żeby zobaczyć co tam ma wbite w GPS, ale doszła do wniosku, że nie wypada. - Też nie wyglądasz najgorzej - no tak teraz pomyślała, że chyba powinna mu coś miłego powiedzieć i proszę bardzo udało się. - Fajny samochód, który rocznik 2015? - Lubiła samochody i co prawda Land Roverem jeszcze nie miała okazji się przejechać, ale oglądała je sobie w intrenecie i na targach samochodowych, na które chodziła z ojcem. - Dasz mi poprowadzić? - Wiedziała, że nie i głównie zapytała go po to, żeby go podrażnić i dać mu zacząć ględzić o tym jak to kobiety źle jeżdżą.

kirby vandenberg
sumienny żółwik
mila przyjaciolka
luna - joshua - zoey - bruno - eric - cece - judith - owen - benedict - cait
Zawodnik rezerwowy — Brisbane Roar FC
40 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
I wish I could say everything in one word. I hate all the things that can happen between the beginning of a sentence and the end.
Od razu pomyślał o tym, że powinien jej zwrócić uwagę na to jakiego języka używała. Panience to nie przystoi, jeszcze takiej ładnej i ładnie ubranej. Poza tym niech później do niego nie sapie, że przez niego Polly zwraca się do ludzi tak jak się zwracała. Teraz to ewidentnie mógł jej wytknąć, że ona mogła być problemem i słownictwo to jego chrześnica podłapuje rzeczywiście ze szkoły. Niczego jednak nie powiedział na głos, bo o dziwo… nie chciał psuć tego momentu. Poza tym nie wiedział co mógłby jej odpowiedzieć. Nie wiedział czego się spodziewać. Mógł się przyznać, że nie spodziewał się w ogóle tego, że się spotkają, albo, że adres, który mu podała był prawidłowym adresem. Po co psuć to co teraz było? Odnosił wrażenie, że oboje się zachowywali jakby byli tutaj za karę, ale jednak byli tutaj i oboje się na to zgodzili, prawda?
Poczuł, że odwzajemniła jego pocałunek, więc automatycznie poczuł się bardziej zrelaksowany. Oczywiście nadal nie była to randka. Broń boże! Nie powinni się w ogóle ze sobą spotykać skoro ona uczy jego chrześnicę? Chociaż to chyba miałoby więcej sensu jakby był rodzicem Polly. Ale, ze nie był to było to chyba w miarę normalne? Nieważne. Nie przyjebała mu, ponownie zignorował jej pytanie. Nie było sensu tłumaczyć. I tak by nie zrozumiała. A raczej już powinna wiedzieć, że Kirby nie przepadał za zbędnym gadaniem.
-Do rezerwatu ptaków. – Odpowiedział beznamiętnie. Co chwilę nerwowo zerkał na nawigację. Musiał to robić, żeby swoim zachowaniem podkreślić, że jest już w tym wieku, gdzie człowiek najzwyczajniej na świecie nie ufa urządzeniom elektronicznym. Zwłaszcza wtedy kiedy prowadzą go trasą, której dotąd nie znał. –Nigdy tam nie byłem. Zawsze chciałem pojechać. Uznałem, że równie dobrze możemy to miejsce zobaczyć razem. Skoro jesteś nauczycielką. Podobno mają ładne zachody słońca. – Nie miał zielonego pojęcia co ma oglądanie ptaków do bycia nauczycielką, ale musiał jakoś wyjaśnić swoją pokręconą logikę. Logikę, której oczywiście nie było, bo przecież wybrał to miejsce z internetowego spisu lokacji.
Na jego twarzy zagościł cień uśmiechu. Cień tak delikatny, że można go było dostrzec tylko i wyłącznie z lampą UV. –Nie musisz kłamać. – Powiedział w żarcie, bo oczywiście nie potrafił reagować na komplementy. Typowy facet. Nieprzyzwyczajony do komplementów, więc każde traktował jak kłamstwo. Nawet jak po meczach dostawał pozytywne recenzje na swój temat, to był pewien, że dziennikarze z jakiegoś powodu kłamali. –Tak. Chyba tak. – Skinął głową, bo nie przywiązywał wagi do takich rzeczy jak rocznik auta. No chyba, że kupował kolejne kolekcjonerskie. –Znasz się na autach? – Zapytał unosząc brew. Trochę już był wściekły, że nie rozmawiali o rudych ludziach, ale uznał, że da jej kilka minut na small talk. –Mogę ci kiedyś pokazać moją kolekcję aut kolekcjonerskich. – To już poważny krok, bo będzie musiał zabrać ją na swoją farmę, gdzie miał zbudowany budynek na auta. Ale jest też szansa, że Ella po prostu odmówi.
-Dlaczego? – Zapytał zbity z pantałyku. –Prowadzę nie tak? Ptaki zeżrą mi ręce i nie będę w stanie wrócić? – Co to w ogóle za pytanie? Może jeszcze mu usiądzie na kolana i będą prowadzić razem?

Ellasandra Hamila
sumienny żółwik
-
już nie
nauczycielka — szkoła podstawowa
26 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Jak zwykle obdarzasz go silną emocją. I bronisz się z całych sił, by emocji tej nie nazwać przypadkiem właściwym imieniem.
Wywróciła oczami, bo już wiedziała, że się nie dowie, czego się spodziewał. Nie zamierzała go jednak naciskać, bo w sumie to nie było ważne. Powinna mieć w dupie jego zdanie tak czy inaczej, bo była silną i niezależną feminą. Zdanie jakiegoś samca nie powinno na nią w żaden sposób wpływać, ale jednak jakoś jej się miło zrobiło, że mu się podobał jej dzisiejszy wygląd. Zdawała sobie sprawę jakie sprzeczne uczucia i myśli wywołuje u niej ten człowiek. Miała też nadzieję, że nie uważa tego za randkę, bo to przecież nie mogła być randka, bo wtedy to musiałby być ich pierwszy pocałunek... a no nie tak to sobie wyobrażała. Znaczy, ona sobie w ogóle tego nie wyobrażała, bo przecież go nie lubiła i wcale z nim tu nie chciała dzisiaj być.
- Rezerwat ptaków - powtórzyła za nim, bo musiała tą wiadomość jakoś przyswoić. Gdyby wiedziała, że jadą patrzeć kurwa na drób to by założyła dżinsy i jakieś wygodniejsze buty. Niby była przyzwyczajona do chodzenia na obcasach, bo była ładną panią i do szkoły często chodziła w wyższych butach, ale no kurwa... odjebała się tak dla ptaków? Nie, nie odjebałaby się, bo to by oznaczało, że jej jakoś zależy na tym żeby dobrze dla niego wyglądać, a jego nie lubiła i to nie była randka. - Tak, to nie jest taki głupi pomysł, jak będzie fajnie to zabiorę tam dzieci - no, bo jeżeli w ten sposób na to spojrzeć to miało to jakiś sens. - Też tam jeszcze nie byłam, więc mamy oboje swój pierwszy raz - biedne ptasie dziewice. - Lubisz oglądać zachody słońca? - Zapytała żeby jakoś pociągnąć rozmowę, bo no obawiała się, że posiadanie tylko jednej rudej znajomej do obgadywania może nie wystarczyć im na cały wyjazd. Poza tym na takim spotkaniu, które nie było randką też można było się trochę lepiej poznać. Coś tam o nim wiedziała, ale głównie z opowiadań tego kłamcy psychola, a już wiedziała, że nie mogła mu wierzyć w nic więc postanowiła, że opinię na temat Kirbyego wyrobi sobie sama. - Nie mam powodu żeby kłamać, gdybym uważała inaczej to bym Ci powiedziała, albo nic bym nie mówiła. Cenię sobie szczerość. - Wyglądał dobrze, mogłaby powiedzieć, że nawet był przystojny i prezentował się lepiej niż na tych zdjęciach, które pokazywała współlokatorce.
- Wypuścili nową wersję, 2023, ale nie różni się jakoś wielce - ona nie widziała sensu w tym, by kupować co roku nową edycję samochodu, ale znała takich, co lubili mieć tylko najnowsze auta w swoim posiadaniu. - Trochę, lubię motoryzacje. Mam z ojcem tradycję, że co roku jeździmy na targi samochodowe do Brisbane. - Bycie wychowywaną przez samotnego ojca czasem sprawiało, że Ella czuła się lepiej w rzeczach, które postrzegane były jako typowo "męskie". Nie bawiła sie w domu lalkami barbie, nie robiła nikomu warkoczyków. Zamiast tego jeździła z ojcem na campingi, łowiła ryby czy właśnie oglądała różne programy samochodowe i umiała dobrze poświecić latarką tak żeby stary nie pytał czy świeci jemu czy sobie. Nauczyła się tego przez lata. - Wow, jasne... bardzo chętnie zobaczę - nawet na niego spojrzała z uśmiechem, chociaż mogła się spodziewać, że typ ma coś takiego u siebie. W końcu jest bogatym białym facetem, może albo kolekcjonować auta albo ozdoby z kości słoniowej. No dobra, mogła sie spodziewać jeszcze czegoś innego... - Myślałam, że kolekcjonujesz Lego. Polly często mówi, że spędziła weekend z wujkiem oglądając jakieś bajki lego - może był fanem, nie oceniała! Każdy miał jakieś swoje hobby. Starała się zachować powagę, ale jego teksty sprawiły, że aż sie zaśmiała, a najlepsze jest to, że wiedziała, że on sobie nie żartuje. - Dla zabawy - odpowiedziała, a później westchnęła. - Zabawa to coś takiego co robisz po to żeby przyjemnie spędzić czas, towarzyszy jej zazwyczaj uczucie radości i może nawet uśmiech na twarzy - wytłumaczyła, bo obstawiała, że może nie wiedział co to jest. - Nie prowadziłam nigdy Land Rovera, a chętnie bym spróbowała. Jestem dobrym kierowcą, nie wylądujemy w rowie - tego akurat mogła być bardziej niż pewna. Nie piła też dzisiaj alkoholu więc nie spowoduje wypadku, w którym straci pamięć. - Albo chociaż włącz jakąś muzykę - musiała się czymś zająć, jak im za chwilę zabraknie tematów, skoro nie kierowała, to sobie posłucha przynajmniej czegoś, a przy okazji nie będą siedzieć w niezręcznej ciszy.

kirby vandenberg
sumienny żółwik
mila przyjaciolka
luna - joshua - zoey - bruno - eric - cece - judith - owen - benedict - cait
Zawodnik rezerwowy — Brisbane Roar FC
40 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
I wish I could say everything in one word. I hate all the things that can happen between the beginning of a sentence and the end.
Spojrzał na nią kątem oka. Nie wiedział na chuj powtarzała to co powiedział dosyć wyraźnie. Może była jakaś przygłucha, albo była nauczycielką specjalnej troski i nieco wolniej ogarniała. Jak była rzeczywiście specjalna, to wtedy Kirby powie to trenerowi, żeby trener to potraktował jako dobry uczynek, który piłkarze muszą co jakiś czas robić, żeby pozytywnie reprezentować klub. Nie będzie musiał już nic w tym roku robić. A on naprawdę nie chciał za bardzo reprezentować klubu. Nie żeby nie lubił klubu. Po prostu nie lubił na siebie zwracać uwagi. Wolał takie rzeczy robić anonimowo, ale anonimowość nie pasowała do klubu, który był… po prostu srednim klubem.
-Jasne. Jestem pewien, że dzieci będą w siódmym niebie mogąc pokarmić gołębie. – Zabrzmiał sarkastycznie, ale nie był sarkastyczny. Polly tak uwielbiała karmić kaczki, że dostawała dziwnych drgawek na sam pomysł robienia czegoś takiego. To najlepszy sposób, żeby ją uspokoić i nastawić pozytywnie na coś i wymusić posłuszeństwo. –Nie ma to jak dobre, stare rozdziewiczanie się. – Dobrze, że nie zabrał jej do jakiegoś klubu. Wtedy wiedział, że nie byłoby rozdziewiczania, bo łaziła po klubach z Jamiem. Pamiętał jak pierwszy raz ten dzban przyprowadził ją na klubową imprezę, żeby się pochwalić nową dupą. Było to absolutnie żenujące, bo cały zespół wiedział, że na meczu była jego żona, która musiała w domu zostawić małe dzieci pod opieką obcych opiekunek. –Tak. A co? Ty nie lubisz? – Oburzył się, bo zachody słońca były przepiękne. –Chociaż wolę wschody. – Dodał, bo wiadomo, że nie mógł być zwykłym pajacem, który lubi randomowe zachody słońca, które mógł oglądać każdy. Ze wschodami było inaczej, bo to już trzeba było wcześnie wstać, żeby je zobaczyć. Wielu ludziom umykały.
Na wzmiankę o szczerości skinął tylko głową. To by wyjaśniało dlaczego była taka załamana zerwaniem z Jamiem. Przez to, że typ był nieszczery. Kirby długo myślał, że Ella wiedziała, że sypia z żonatym typem. Tym bardziej, że no jednak był osobą publiczną i jego ślub nie należał do najskromniejszych. Cała drużyna tam była. Nawet Kirby.
-A nie wypuszczają nowych co roku? – On tam nie potrzebował najnowszego samochodu do codziennego użytku. Dopóki jego stary Land Rover działał to miał zamiar z niego korzystać. Jak się zepsuje to kupi coś nowego, bo przecież nie będzie nagle korzystał, z któregoś z kolekcjonerskich aut. –Masz jakieś wyjątkowe auto? Jeździsz na zjazdy? – To było dosyć ciekawe. Nie wyglądała na typiarę, która doceniałaby samochody. A już na pewno nie na taką, która jeździłaby czymś fajnym. W końcu była nauczycielką. No i nie widział niczego fajnego zaparkowanego pod jej domem.
-Okej. – Już się wkurwił, bo teraz zobowiązał się do zaproszenia jej nie tylko do oglądania kolekcji jego aut, ale też do tego, żeby przyjechała na jego farmę. Westchnął ciężko, ale zrobił to mentalnie, więc po prostu udawał w głowie, że wzdycha. Nie chciał, żeby zauważyła jego irytację. –Zbieram. Ale rozmawiamy o samochodach, więc po co miałbym wyskoczyć z klockami Lego? – Zmarszczył brwi. Oczywiście mógłby wyskoczyć z kolekcją Lego Speed Champions, którą miał, ale też no nie chciał się chwalić klockami. Ta Polly to jest jednak mała papla. Będzie musiał ją nauczyć trzymania buzi na kłódkę.
-Na brodę Odyna… – Syknął zirytowany, przewrócił oczami i zjechał gdzieś na pobocze. –Bardzo proszę. – Wysilił się nawet na dosyć uprzejmy ton głosu. Wysiadł, obszedł auto i otworzył jej drzwi, żeby mogła wyjść. –Zakładam, że masz prawo jazdy i że potrafisz korzystać z nawigacji. – Wyciągnął dłoń w jej stronę, żeby pomóc. Kolejny dobry uczynek, o którym opowie trenerowi. Jeśli się zdecydowała to nawet poszedł z nią na miejsce kierowcy, żeby pomóc jej wsiąść i żeby zamknąć za nią drzwi. Może i był gburem i chujem, ale przynajmniej był dżentelmenem.

Ellasandra Hamila
sumienny żółwik
-
już nie
nauczycielka — szkoła podstawowa
26 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Jak zwykle obdarzasz go silną emocją. I bronisz się z całych sił, by emocji tej nie nazwać przypadkiem właściwym imieniem.
- Nic mi nie mów o gołębiach - powiedziała ostro, bo miała bardzo negatywną relację z tymi szczurami niebios. Było ich sporo w okolicach szkoły i jej samochód zawsze musiał by obsrany od razu jak przyjechała prosto z myjni i tylko zaparkowała na szkolnym parkingu. Nienawidziła tych skurwysynów i napuściła, by na nie jastrzębie i sokoły, gdyby tylko miała taką władzę. Niestety nie musiała i dlatego prawie codziennie po pracy musiała czyścić przednią szybę auta. - Może nawet będzie bezboleśnie - chociaż chuj wie, bo może rzeczywiście te ptaki na nich napadną i ten pierwszy raz będzie gorszy niż jej seksualny pierwszy raz, który wcale do najbardziej przyjemnych nie należał. Aż się skrzywiła na samą myśl.
- To zależy - nie zawsze zachody słońca były czymś fajnym. Na przykład jak miała dużo roboty i nagle był zachód słońca no to się wkurwiała, że straciła cały dzień i wtedy nie było to nic przyjemnego. Jak miałaby z kimś sobie pójść i popatrzeć na zachód słońca i jeszcze napić się jakiegoś drinka albo chociaż herbatki, no to okej, to mogło być całkiem miłe. Całe szczęście, że Ella potrafiła wstać wcześnie rano to nie będzie robić draki jak kiedyś zostanie zmuszona do obejrzenia wschodu słońca, pewnie już jej się to zdarzało, ale zazwyczaj dlatego, że właśnie wracała z imprezy, albo musiała wcześnie wyjść z psem na spacer. - Chyba nigdy nie byłam tak całkowicie z własnej woli na wschodzie słońca - przyznała, bo nie miała co tu kłamać. Poza tym ceniła sobie szczerość.
- Nie... w sensie są nowe egzemplarze tego samego modelu, a tu jest już nowy model - nie wiedziała czy to co mówi ma sens i on zrozumie o co jej chodziło, ale miała nadzieję, że tak. - Zdecydowanie nie, mam citroena, ale przynajmniej jest wygodny - i był względnie tani, a to było dla niej ważne. Kochała samochody, ale nie miała zamiaru wydawać na auto tyle, żeby później nie miała co jeść przez kolejne 10 lat. - Jeżdżę ale bardziej jako obserwator. Lubię też oglądać rajdy, ale to już nie tylko samochodowe. Motocykle też są fajne. Chciałabym kiedyś sobie jakiś kupić. Od razu miałabym większy szacunek moich kochanych klasowych smarków - byłaby tą fajną panią, która jeździ na motorze. Plus tysiąc do zajebistości.
Nie była głupia i widziała, ze jest coś nie po jego myśli, ale jeżeli łudził się, że Ella nie zgodzi się wyjść gdzieś nawet pomimo swojej woli, to niczego się nie nauczył z wydarzenia, które miało miejsce kilka godzin temu. Pewnie, by się zgodziła na wszystko o co, by zapytał, byle tylko nie wyjść na jakąś zjebaną sztywniarę. - Lego też mają samochody - wzruszyła ramionami. - Moja koleżanka pracuje w sklepie z lego. Mogę Ci załatwić koszulkę - takie okropne żółte i nieprzepuszczające powietrza. W sumie to była durnota, bo mógłby sobie taką koszulkę kupić, po chuj by mu miała załatwić, ale najwyraźniej chciała się idiotycznie pochwalić, że ma kontakty w sklepie. Taka była o...
Absolutnie się nie spodziewała, że da jej prowadzić i z jednej strony była zaskoczona i bardzo szczęśliwa. - Dziękuję - powiedziała od razu i szczerze się do niego uśmiechnęła, nawet tak dość szeroko. Było jej naprawdę w chuj miło, co było dziwne, bo nie spodziewała się po nim czegoś takiego. Skorzystała z jego pomocy zarówno przy wysiadaniu jak i przy zajmowaniu miejsca kierowcy, gdzie od razu zapięła pasy, poprawiła sobie lusterka i dopasowała siedzenia. - Moje gratulacje, dobrze zakładasz - odpowiedziała i przekręciła kluczyki w stacyjne, a później odpaliła samochód wyraźnie podjarana. Płynnie ruszyła z miejsca, a że nie była stara to nieco mocniej wdepnęła na gaz. Skupiła sie na drodze i na cieszeniu się z jazdy, w sumie nie musiałaby się odzywać już całą drogę, bo doskonale, by się bawiła po prostu prowadząc auto, no ale nie wypadało. - Jakie to uczucie jak stadion skanduje Twoje imię? - Zapytała i na sekundę zerknęła na niego. - Niektórym się to podoba, jak jest z Tobą? - Oczywiście oboje wiedzieli kim był ten "niektóry".

kirby vandenberg
sumienny żółwik
mila przyjaciolka
luna - joshua - zoey - bruno - eric - cece - judith - owen - benedict - cait
Zawodnik rezerwowy — Brisbane Roar FC
40 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
I wish I could say everything in one word. I hate all the things that can happen between the beginning of a sentence and the end.
-Co z nimi znowu nie tak? – Zaraz się okaże, że muszą zawracać, bo typa będzie miała jakąś alergię na gołębie. Albo gorzej… będzie jak disneyowska księżniczka, do której zlatują się różne ptaszyska i które razem z nią śpiewają jakieś popierdolone ptasie piosenki. Zawsze go to wkurwiało, że człowiek gwizdał z ptakami i się dogadywał. Nie miało to absolutnie żadnego sensu. No chyba, że przy krukach czy tam wronach. To są jednak inteligentne ptaki. Ale nie te popierdolone gołębie czy jakieś kurwa skowrony.
-Kurwa mać. – Mruknął pod nosem jak mu powiedziała o tym, że dobrowolnie nie widziała żadnego wschodu słońca. Znowu na nim wymuszała, żeby ją gdzieś zaprosił i żeby jeszcze przeżywali razem coś tak pięknego jak wschód słońca. –Znam miejsce. Idealne do wschodów. I tym razem nawet nie kłamię. – Nawiązał do tego, że kłamał o tym, że na dzisiaj zna jakieś miejsce. W sumie to już nawet nie pamiętał czy jej powiedział prawdę, że tak naprawdę to kłamał z tym miejscem. Na wspólny wschód słońca będzie musiała jednak poczekać, bo tym razem, miejsce, o którym mówił było jego farmą. Jak kupował farmę to dokładnie obejrzał teren. Wiedział, że będzie to idealne miejsce nie tylko do wschodów słońca, ale też do zachodów. Nie było nic piękniejszego niż picie espresso przy wschodzie słońca, będąc odzianym w slipy od Calvina Kleina.
-Okej. – Skupił się na chwilę na drodze. –Masz jakieś zdjęcie swojego Citroena? – Zapytał, bo w sumie to był ciekawy, a nie znał się jakoś specjalnie na modelach aut, więc jak mu powie model to i tak chuja będzie wiedział. –Dobra. Możemy się umówić… jak… – Zaciął się i musiał dać sobie chwilę, bo czuł jak dostaje zgagi na samą myśl tego co miał powiedzieć. –Jak… Ugh… Jak mi… – Nie dawał sobie rady. Było ciężko. –Jakspodobamisięspędzanieczasuztwojąosobą. – Powiedział szybko, na jednym wydechu. Tylko tak te słowa przeszły mu przez gardło. –To możesz ze mną pojechać na giełdę aut kolekcjonerskich. Odbywa się we wrześniu w Perth. – Pewnie nie mogła sobie pozwolić ze swoją pensją na zakup czegoś ładnego, więc mogła zabrać się z nim, żeby sobie popatrzyli na auta, a ostatecznie Kirby nawet pewnie jakieś sobie kupi. W końcu jeździł tam w jednym celu. Miał kartę klubu kibica. Miał też kartę klubu kibica Pogoni Szczecin, ale nie chciał tego mówić wiedząc, że gra dla Brisbane Roar FC.
-No co ty?! – Zirytował się, bo nie będzie go tutaj typka uczyć o Lego. Nie chciał z nią gadać o Lego, bo robił się zbyt uczuciowy przy tym i jeszcze by się rozgadał. A już czuł jak go gardło drapało, bo utrzymywał rozmowę, a nawet nie zaczęli gadać o rudych ludziach. –Spasuję. – Prędzej by umarł niż założył koszulkę w pstrokatym kolorze, albo ze zbyt widocznym logo. On stawiał na prostotę. Zwłaszcza na ciemne koszulki bez żadnych emblematów.
Skinął tylko głową na jej podziękowanie i nawet… poczuł się jakoś tak, szczerze dobrze? Tym bardziej, że odniósł wrażenie, że jej podziękowania były szczere. Tak samo jak jej szeroki uśmiech. Jakby naprawdę chciała to zrobić. Jakby miała głupie, malutkie i niewinne marzenie, które on właśnie pomógł jej spełnić. Zdecydowanie lepsza satysfakcja niż spotykanie się z chorymi w szpitalach.
-Obrzydliwe. – Nie chciał o tym rozmawiać, bo nikt dawno jego imienia nie skandował, bo dawno nie grał. –Trybuny powinny być wyciszane. Albo ludzie powinni zamknąć mordy i pozwolić nam na wykonywaniu naszej roboty. – Odpowiedział, bo co miał zrobić. Miał być uprzejmy to się starał.
Po jakiś dwudziestu minutach dojechali do tego rezerwatu i oczywiście tym razem, Kirby również pomógł jej wysiąść z auta. –Śmierdzi tu ptasim gównem. Chujowy pomysł. – Skrzywił się. Mogłyby te ptaszory odlatywać, żeby tu srać. –Jak zgłodniejesz to możemy im opierdolić karmę, albo zjeść coś w drodze powrotnej. – Zaproponował, żeby mu tu nie zemdlała, bo… była kobietą!

Ellasandra Hamila
sumienny żółwik
-
już nie
nauczycielka — szkoła podstawowa
26 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Jak zwykle obdarzasz go silną emocją. I bronisz się z całych sił, by emocji tej nie nazwać przypadkiem właściwym imieniem.
- Wszędzie srają - odpowiedziała i wzruszyła ramionami. - Widziałeś jak wygląda wejście do szkoły? - Obrzydliwie. Sprzątaczki codziennie wyklinają na tych latających syfiarzy. Może nie powinna rozmawiać o ptasich odchodach na zupełnie nie randce, ale no wyszło jak wyszło. Z drugiej strony gówno nie było już nigdzie tematem tabu, więc dlaczego nie? Może Kirby też miał problem z gołębimi smrodami i jakoś, by ich to połączyło. Może nawet poczułaby do niego jakąś sympatię.
Zmarszczyła czoło, bo nie rozumiała co takiego powiedziała, że facet musiał tu jej wyklinać niepotrzebnie. Spojrzała więc na niego z lekką konsternacją, bo może typ miał ten zespół tourette'a i po prostu jest chory, więc nie powinna sie na niego dziwnie patrzeć i go oceniać przez to. - No i? - Zapytała, bo w sumie to ona pewnie też jakieś mogła znaleźć. Wpisałaby w internecie i, by się jej pokazało. - Rozumiem, że chcesz mi je pokazać? - No, nie powiedział wprost więc musiała dopytać żeby mieć jasność. - Czyli jak dojedziemy na miejsce to nie będziemy mogli ponarzekać na rudych, bo to nie to miejsce - westchnęła oczywiście cisnąć beke. - Może chociaż o łysych się da co? Masz jakiś uraz do łysych? - Normalnie aż była ciekawa! Fascynujące.
Kiwnęła głową. - Jasne, że mam - powiedziała i wyciągnęła telefon żeby znaleźć zdjęcie auta w całej chmarze zdjęć swojego psa. Gdy w końcu jej się udało to pokazała go mężczyźnie. - O dziwo nawet nie jest obsrany przez te zjebane gołębie - no, a jak już wiemy niestety nie zdarzało sie to dość często. Pewnie zrobiła zdjęcie jak tylko wyszła z myjni. - Nic specjalnego - powiedziała zgodnie z prawdą, ale i tak auto było nieco lepsze niż można byłoby pomyśleć patrząc na to, że była samotną nauczycielką. Teraz to się biedna Ella zaczęła martwić czy facet nie ma udaru, bo się zaczął dziwnie zachowywać. Przyglądała mu się uważnie i prawie się zaśmiała w głos, gdy usłyszała w końcu jego słowa. - Yhym... jak będzie mi się dobrze spędzało czas z Tobą to możesz mnie zabrać - pani dzisiaj łaskawa, dobrze, że nie trza jutro przyjść.
Przejdę już do momentu, w którym dojechali na miejsce i Ella była naprawdę zadowolona, że mogła się tym samochodem przejechać i jeszcze ładnie zaparkowała więc nie zrobiła sobie siary. Bardzo dobrze. - Prawie jak w szkole - jęknęła i wtedy sobie zdała sprawę, że jest absolutnie chujowo ubrana jeżeli chodziło o takie wycieczki. - Kurwa, mogłam założyć dżinsy - po pierwsze, miała jebane szpilki, po drugie krotką sukienkę, po trzecie zapomniałam, że tam jest zima i typiara nawet kurtki sobie nie wzięła. Sweter byłby lepszym rozwiązaniem. No, ale musiała handlować z tym co ma. - Spoko, na razie nie jestem głodna, ale jak chcesz to się nie krępuj z tą karmą - stwierdziła i puściła do niego oczko, a później go wyminęła żeby w końcu do tego obserwatorium ptaków wejść. Pewnie na samym starcie była jakaś mapka, w którą stronę powinni się kierować, ale oczywiście Ella była rebel girl i nie chciała iść tam, gdzie wszyscy idą. -Chodźmy tam, nie będziemy się szwendać z turystami - jeszcze nie daj boże, ktoś by chciał od niego jakiś autograf, a ona by się wtedy musiała mocno zdziwić, że ktoś go poznaje. Po co to komu.

kirby vandenberg
sumienny żółwik
mila przyjaciolka
luna - joshua - zoey - bruno - eric - cece - judith - owen - benedict - cait
Zawodnik rezerwowy — Brisbane Roar FC
40 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
I wish I could say everything in one word. I hate all the things that can happen between the beginning of a sentence and the end.
Oczywiście, że on nie widział jak wygląda wejście do szkoły, bo absolutnie go to nie interesowało. Dla niego ta szkoła mogłaby ociekać gównem, a on i tak skupiłby się tylko na tym, żeby odebrać Polly i zabrać ją do domu gdzie tego gówna nie ma. –Nie możecie czegoś z tym zrobić? Pozakładać wszędzie te plastikowe kruki na przykład. – On to się tam nie znał. Jego farma była po prostu niezagospodarowanym terenem, więc nie znał się na tym jak odstraszać ptaki. Wiedział tylko, że stare babska zawsze ozdabiały balkony tymi krukami. Nie wiedział niestety do czego to tak naprawdę służyło, ale zakładał, że do odstraszania gołębi, które właśnie kupczyły.
-Nie. Nie chcę. Powiedziałem, że znam miejsce. To nie było zaproszenie. – No z tego to wybrnął całkiem sympatycznie. Oczywiście nie brzmiał sympatycznie. Po prostu udało mu się na głos powiedzieć, że nigdzie jej nie zaprasza. Chociaż chyba trochę ją zapraszał. Sam nie wiedział. Nie miał czasu o tym myśleć. –Mogliśmy zacząć narzekać na rudych w momencie, w którym przekroczyłaś próg. – Co prawda nie mogła, bo niestety bardzo szybko zajął się tym, żeby zamknąć jej usta, ale po wszystkim była wolna i mogła od razu przejść do rudego tematu. –Jak tak bardzo chcesz wiedzieć, to mam uraz po prostu do wszystkich. Nie ma co się ograniczać i zawężać. – Wolał to wyjaśnić już teraz. Niwelowało to ryzyko przyszłych pytań. Zamiast go wypytywać do kogo jeszcze ma uraz, będzie wiedziała, że do wszystkich.
Oderwał wzrok na chwilę od drogi, żeby zerknąć na zdjęcie, które mu pokazywała. Skinął głową dając aprobatę jej autu. –Jest okej. Jak na Citroena jest okej. Spodziewałem się czegoś gorszego. – Musiał być szczery. Przynajmniej nie był to mini van. Gdyby zobaczył mini vana to pewnie by zawrócił przerażony tym, że nauczycielka, która nie ma dzieci i nawet partnera, jeździ rodzinnym samochodem.
Skrzywił się słysząc kolejne przekleństwo z jej ust. Brzydko to brzmiało z ust ładnej kobiety. W dodatku nauczycielki. Nie mógł się do tego przyzwyczaić. –Strasznie przeklinasz. – Powiedział na głos, bo musiał to skomentować. Miał 3 lata temu sen, że po zakończeniu kariery piłkarskiej powinien zostać komentatorem. Chciał spróbować czy warto. –Weź to. – Powiedział i ściągnął swoją kurtkę, żeby jej ją oddać. Rzeczywiście ubrała się nieodpowiednio do miejsca, ale też nie mógł jej o to winić. Nie wiedziała gdzie jadą. On też nie wiedział. A jednak zbliżał się też wieczór i w tym rezerwacie nieco pizgało. On miał koszulkę, a pod koszulką sweter. Nie zmarznie. A ona mogła czuć na sobie jego zapach mimo, że jej nawet nie tknął (pomijając pocałunek).
-Z pewnością poczęstuję się słonecznikiem. – Żartował, ale ton jego głosu sugerował raczej pełną powagę i to, że rzeczywiście opierdoli tym gołębiom trochę słoneczniku. Kukurydza też nie będzie go gryzła w zęby. –Jasne. Prowadź. – Poczuje się jak na wycieczce szkolnej, na którą nie chciał jechać. Wsadził ręce do kieszeni spodni i szukał jakiś ptaków. –Niczego nie widzę. – Oznajmił i rozglądał się dalej. Zmrużył nawet oczy zakładając, że wzrok mu szwankuje.

Ellasandra Hamila
sumienny żółwik
-
już nie
nauczycielka — szkoła podstawowa
26 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Jak zwykle obdarzasz go silną emocją. I bronisz się z całych sił, by emocji tej nie nazwać przypadkiem właściwym imieniem.
Wzruszyła ramionami. - Kiedyś zakładali te metalowe kolce na okna żeby nie miały gdzie siadać, ale najwyraźniej gówno to dało... dosłownie - nie był to jej problem, chociaż niestety jej dotyczył, ale nie mogła nic zrobić, by to rozwiązać. - To już jest kwestia dyrekcji, pewnie czekają aż sie rodzice zaczną żalić i dopiero wtedy coś z tym zrobią. Niestety zdanie nauczycieli nie zawsze się liczy - pewnie w sumie to nigdy, bo rodzice byli zawsze ważniejsi i nauczyciele musieli naginać komfort swojej pracy, by przypodobać się opiekunom swoich uczniów. Patrzcie co taka Ella robiła... no kurewskie poświęcenie. - Zresztą nieważnie, nie będziemy gadać o gołębiach - postanowiła, bo to naprawdę durny temat. Chociaż może lepsze to niż niezręczna cisza... nie, jednak nie.
- To dobrze - kiwnęła głową. - Jeszcze bym się zgodziła i musielibyśmy się spotkać znowu. - A to by była tragedia nie do przeżycia. Oboje byliby mocno niezadowoleni. - Nie mogliśmy, oszczędzałam ten temat na to miejsce, które podobno znałeś... chciałam Ci opowiedzieć o mnie i mojej rudej koleżance - a wyszło jak zwykle. - Co Ci zrobili Ci wszyscy ludzie? - Zapytała, bo może z tym powinien się udać do jakiegoś specjalisty. - W sensie są jakieś konkrety, czy tak prewencyjnie nie lubisz nas ludzi? - No, bo też się do nich zaliczała. Była trochę ciekawa. Nic nie niwelowało ryzyka przyszłych pytań, na pewno nie z Ellą. Była jak te swoje dzieci w klasie, które co chwila o coś pytały. Chyba się tego od nich nauczyła.
Spojrzała na niego z niedowierzaniem. - Przygadał kocioł garnkowi - bo sam nie był święty i też dużo przeklinał. Żyli w XXI wieku, kobiety miały prawo wyrażać się dokładnie w ten sam sposób jak mężczyźni. - Jakbyś spędzał większość swojego dnia z małymi dziećmi, to też byś się później musiał wygadać - czy tam pozbyć się negatywnych emocji, które się nagromadziły w ciągu dnia z dziećmi, a jak to zrobić lepiej niż przez wplatanie drobnej kurwy raz tu raz tam. Przez cały dzień musiała być spokojna, słuchać tych dzieci i nie dać się wyprowadzić z równowagi. Kochała tą pracę, ale czasem było ciężko. Nie spodziewała się, że dostanie od niego kurtkę więc przyjęła ją bez słowa i dopiero po chwili się ogarnęła. - Dzięki, to miłe z Twojej strony - nawet się lekko uśmiechnęła i rzeczywiście założyła na siebie tą jego kurtkę i od razu zrobiło jej się cieplej. Ładnie pachniała.
Fajnie, że sie przeszli i rzeczywiście niczego nie było widać. - Może Cię nie lubią? Mają do Ciebie uraz. - Rozłożyła aż ręce, a później podeszła do jakiejś tabliczki, żeby zobaczyć czego powinni tutaj w ogóle szukać. - Paszczak australijski - pierwsze słyszała o takim ptaku, ale wyjęła z torebki telefon i wygooglowała drania. - Patrz, nawet słodki - powiedziała podchodząc do niego i złapała go za ramię, żeby zwrócił uwagę na telefon. - Jest nawet filmik, dzięki bogu za internet - włączyła na YT jakiś filmik z tym jak te ptaki latały, a pewnie w tle Krystyna Czubówna opowiadała o ich okresach godowych. - W sumie znajomy, niezadowolony wyraz pyszczka - dodała i spojrzała najpierw na ptaka, później na Kirby'ego, znów na ptaka i znów na mężczyznę. - Jak dwie krople wody - żartowała sobie i się zaśmiała pod nosem, bo wiadomo, że ptaszek był słodki. W sumie Kirby trochę też skoro pożyczył jej kurtkę.

kirby vandenberg
sumienny żółwik
mila przyjaciolka
luna - joshua - zoey - bruno - eric - cece - judith - owen - benedict - cait
Zawodnik rezerwowy — Brisbane Roar FC
40 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
I wish I could say everything in one word. I hate all the things that can happen between the beginning of a sentence and the end.
Pokręcił głową z niedowierzaniem i ciężko westchnął. Miał już dosyć tego jak wszystko idzie do przodu. Technika, lata na karku, a teraz jeszcze gołębie ewoluowały i unikały kolców, które miały powodować, żeby nigdzie nie srały. –Poważnie? – Zapytał unosząc brwi. Obrzydliwe, że dyrekcja ignorowała skargi od nauczycieli i reagowała dopiero na skargi od rodziców. –W takim razie jak będę jutro odbierał Polly to przejdę się do dyrektora i powiem mu co myślę o obsranym wejściu do szkoły. – Postanowił. Wiedział, że Ella mu tego nie sugerowała, bo jednak Kirby nie był rodzicem dziecka. Ale był najbliższym co Polly miała jeśli chodziło o wzór ojca. Chujowy wzór, ale przynajmniej coś miała. Pójdzie do tego dyrektora i mu powie co myśli o jego obsranych schodach. Nie musiał być rodzicem, żeby o zrobić. Wystarczy, że był Kirbym ze swoją złą sławą. Pewnie schody zostaną wypolerowane w ciągu najbliższych dwudziestu czterech godzin, a gołębie w promieniu dwunastu kilometrów rozstrzelane.
Był pewien, że drugiego spotkania z nią by nie przeżył. Albo… nie. Przeżyłby. To ona by nie przeżyła. On wbrew pozorom bawił się całkiem… przyzwoicie. Było… OKEJ. Wkurwiał się, ale z drugiej strony… kiedy on się nie wkurwiał? –Wszystko. – Postanowił nie zawężać i zdecydował, że wszyscy ludzie zrobili mu wszystko i przez to nie mógł ich lubić. Miało to sens. –Oczywiście, że są powody, ale nie chcesz o nich słuchać. A ja na pewno nie chcę o nich opowiadać. – Nie znał typiary. Wiedział tylko, że sypiała z Jamiem, a to już bardzo zaniżało jej ocenę. Każdy kto sypiał z Jamiem musiał być skończonym idiotą, więc, no przykro, ale Ella musiała dużo nadrobić, żeby Kirby nie myślał o niej negatywnie.
Nie komentował już tego jej przeklinania. Przeszkadzało mu, ale miała rację. On sam przeklinał, więc nie powinien tego komentować. Z drugiej jednak strony, z jej ust brzmiało to brzydko. Może dlatego, że były to ładne usta. Usta, które już zdążył posmakować i do smaku, których nie pasowały brzydkie słowa. Boże. Co on pierdolił. Aż musiał gdzieś gniewnie spojrzeć w bok, żeby przestać myśleć o tym, że chciałby jeszcze raz posmakować jej przeklinających ust.
-Wiesz… jak będziemy wracać to będziesz musiała mi ją oddać. Mam tam portfel. – Wyjaśnił, bo może źle go zrozumiała i uznała, że to jego weź to, było ofiarowaniem kurtki na zawsze. Kurtka była dużo warta, ale z jego portfelem mogła być warta miliony. Miał psychofanów. Ich akurat kochał. Wiedział, ze zrobiliby dla niego wszystko.
-Bardzo możliwe. – Zgodził się z nią, bo nie była w błędzie. Było naprawdę niewielu ludzi, którzy go lubili, więc mógł założyć, że zwierzęta, a zwłaszcza ptaki go nie lubiły i nie chciały, żeby je oglądał. –Szkoda, że musimy go oglądać na wyblakłej tabliczce. – Zirytował się i szukał tego małego drania, gdzieś na drzewach, ale niczego nie widział. Skupiał się na tym do momentu, aż złapała go za ramię. Co ona sobie myślała? Że może tak go tutaj chwytać za nagie ramie ciepłą dłonią kilka sekund po tym jak myślał o ponownym pocałowaniu jej? Obrzydliwe. Zerknął jednak w jej telefon, bo wyblakła tabliczka nie dała mu wyobrażenia tego jak ten ptak może wyglądać. –Ano. – Zgodził się i kątem oka zerknął na nią jak scrollowała przez zdjęcia tego ptaka. Dopiero teraz miał okazję jej się przyjrzeć jak nie była do niego wrogo nastawiona. Czuł też delikatny zapach jej perfum. Taki, który nie drażnił cię w nozdrza, ale taki, który jak się pojawi niespodziewanie w jakimś wspomnieniu za 20 lat to wywoła przyjemne dreszcze. Spojrzał na ptaka, a później na nią. –Że jak ja? – Wskazał na siebie palcem. Ponownie zerknął na ptaka. –To sowa? – Zapytał, bo nie ogarniał czy ma się obrażać czy nie. –W sumie to przyznałaś, że jest słodki, więc tym samym twierdzisz, że ja jestem słodki co oczywiście oznacza, że na mnie lecisz. – Wzruszył ramionami. Wszystko się zgadzało.

Ellasandra Hamila
sumienny żółwik
-
już nie
ODPOWIEDZ