marynarz — Port
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Dryfuję bez celu po oceanie życia i staram się poukładać swoje życie na nowo...
Od razu, że się cofnął w rozwoju do liceum. Kellan po prostu już taki był i takie miał podejście do życia. Enrice mogło się to podobać lub nie. Jednak skoro spędzała z nim czas, to chyba jednak nie miała nic przeciwko jego dziecinnym zagraniom i nie do końca poprawnemu zachowaniu.
Zmarszczył brwi, kiedy oddał jej cygaro, a ona bezceremonialnie zaczęła je dezynfekować. Albo była nienormalna, albo sam już nie wiedział, co z nią jest nie tak. Wzruszył jednak w końcu ramionami, przypatrując się poczynaniom blondynki z nieskrywaną ciekawością. Zaskoczyło go też to, że nawet się nie zakrztusiła, kiedy zaciągała się cygarem. Brawo dla niej. Zuch dziewczyna.
Czy Kellan domyślał się, że Enrica od razu strzeli takim pytaniem? No nie do końca. Zawsze wydawała mu się taka ułożona i pruderyjna. Zresztą, zważywszy na fakt, ile alkoholu zdążyli już wypić, chyba to dodało jej odwagi, sprawiając, że kobieta się rozluźniła.
- Przypominam, że od dziesięciu lat jestem sam. - Zaznaczył, jakby to było ważne i jakby przez tą dekadę żadnej baby w łóżku nie miał, a wcale tak nie było. – Wcześniej miałem głupią żonę, która wolała się puszczać na lewo i prawo... - Dodał jeszcze, po czym stwierdził, że strzeli z grubej rury. A co mu tam. - Kiedyś, w jakimś porcie, już nie pamiętam jakim, mieliśmy długi postój, więc przygarnąłem sobie jakąś pannę, coby się takim samotnym nie czuć. - Zaczął w końcu swoją opowieść, zabierając Enrice swoje cygaro. Zaciągnął się i za chwilę jego twarz zniknęła w kłębach dymu. - No i pech chciał, że tego dnia nażarłem się ostrego żarcia. Takiego wiesz, co to odbyt wypala i myślisz, że to już twój dzień sądu ostatecznego. - Zaśmiał się z własnego dowcipu, bo nie sądził, by blondynkę takie rzeczy spotykały. - No i w trakcie ekscesów łóżkowych, walnąłem takiego bąka, że do dzisiaj aż mi wstyd. Bąka z niespodzianką, dodam, bo to ważne. - Zarechotał, patrząc na Enricę i to w jaki sposób przyjmie jego rewelację. - Panna zwiała w takim popłochu, że nawet nie zdążyłem jej zapłacić. W sumie jej się nie dziwie. Kto normalny babra gównem drugiego człowieka podczas seksu? - Zapytał retorycznie, ze spokojem popijając whisky. - No dobra, Macnee, twoja kolej. Prawda czy wyzwanie?


enrica duke-macnee
sumienny żółwik
żuczek#2609
neurochirurg — Cairns Hospital
52 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
neurochirurg, która ma męża z amnezją, dorosłe dzieci i piątkę kotów, a także trudności z byciem miłą i sympatyczną, więc gardzi wszystkimi, dodając do tego odrobinę brytyjskiego humoru
Ależ oczywiście, że go tolerowała, a nawet w jakiś sposób nawet kochała. Nie miała zbyt wielkiego wyboru, bo się przyplątał i został, ale nigdy też nie zrobiła niczego, by go do siebie zniechęcić. Może i była zbyt zasadnicza i sztywna, ale taki już po prostu miała charakter i w ciągu pięćdziesięciu lat nikt nie zgłosił do niego zażaleń. Może z jednej podstawowej przyczyny – każdy się jej bał podpaść, bo mimo swoich stu sześćdziesięciu centymetrów w kapeluszu była postrachem szpitala. Byli ludzie, którzy nie potrzebowali wielkich gabarytów, by wzbudzać respekt i Enrica była jedną z nich. Pani doktor mogłaby jednym zastrzykiem powalić nawet takiego chłopa jak Jones, więc z uśmieszkiem robiła swoje, nie przejmując się tym, kto co myśli i jak ją widzi.
Może dlatego, że Irving ją kochał taką jaką była, oczywiście, za czasów, gdy był czymś więcej niż tylko smętną marchewką, podłączoną do respiratora, kroplówek i innych narzędzi, które sprawiały, że jeszcze egzystował. Gdy robiło jej się smutno, zawsze przed oczami miała jakieś niedorzeczne warzywo w stylu buraka cukrowego i od razu jakoś robiło jej się raźniej.
A alkohol w połączeniu z cygarem już całkowicie ją otwierał na nowe doznania, choć bądźmy szczerzy, gdyby Enrica wiedziała, że tego typu wyznanie usłyszy z ust starego przyjaciela to chyba jednak wolałaby okraść monopolowy albo wybrać się na nagą kąpiel w wodzie.
Cokolwiek, byle by jej uszy nie krwawiły, ale sama sobie była winna. Dawno już z taką ochotą nie sięgała po szklaneczkę, czując, że powinna zapić tę świadomość.
- Prawda – odrzekła od razu. – I wybacz, ale przez najbliższą dekadę nie spojrzę ci w oczy, Jones – to był już żart, ale zarumieniła się cała i naprawdę pożałowała gry w prawdę. – W ogóle kto przed seksem idzie na ostre żarcie?! To są podstawy! Podobnie jak lewatywa przed… - ale zamknęła się, bo jeszcze dowiedziałaby się, że ona wcale taka pruderyjna nie była.
Może i monogamiczna, owszem, ale z pewnością niegrzeczna.

Kellan Jones
sumienny żółwik
enchante #8234
marynarz — Port
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Dryfuję bez celu po oceanie życia i staram się poukładać swoje życie na nowo...
Gdyby mu powiedziała, że pewien sposób go kocha, na pewno zrobiłoby mu się niezwykle miło z tego powodu. Lubił czuć się potrzebny, doceniany i zauważany, nawet jeśli miałby robić za tę osobę, która potrafiła tylko rozśmieszać wszystkich dookoła.
Być może też faktycznie ktoś Enrici się obawiał. W końcu, parała się profesją polegającą na grzebaniu człowiekowi w mózgu, jednak Kellan jakoś nigdy nie odczuwał przy niej strachu. Chociaż może... Gdyby jakimś cudem udało jej się go związać, pozbawić możliwości ruchu. Może wtedy byłby ociupinkę wystraszony, bo nie oszukujmy się, baba ze strzykawką zawsze była przerażająca, a zabawy z krępowaniem drugiej osoby to on wolał pozostawiać w zaciszu alkowy. Nie żeby kiedyś próbował, albo miał na to ochotę, ale już same myśli na ten temat, zwiastowały obiecującą zabawę.
Opowiadając blondynce ową historię, Kellan naprawdę chciał żeby nieco się rozluźniła i żeby chociaż na chwilę zapomniała o swoich problemach, a przede wszystkim o Irvingu, który nadal zawieszony był między rzeczywistością, a marami sennymi. W końcu każdy dla podreperowania zdrowia psychicznego potrzebował odskoczni i odmóżdżania.
- Gdzie ty byłaś te kilka lat wcześniej ciociu złota rada? - Zapytał, nie mogąc się powstrzymać przed lekkim sarkazmem. Nie był małym chłopcem, znał przecież podstawy, ale akurat wtedy jakoś o tym nie myślał, czując chuć jeszcze większą, niż zwykle. Jednakże, jak zwykle Enrica musiała mieć ostatnie słowo. Zawsze tak było, jednak Kellanowi jakoś nigdy mocno to nie przeszkadzało, bo jednak była kobietą mądrą i inteligentną, a takie rzadko można było spotkać. – No dobrze... - odezwał się po chwili, powoli popijając ze swojej szklaneczki. - Najdziksza fantazja, na którą miałabyś ochotę, lub którą kiedykolwiek zrealizowałaś. I nie musisz oszczędzać szczegółów. Chętnie posłucham. - poruszał zabawnie brwiami, rozsiadając się wygodniej na kanapie i czekając na opowieść. Ciekaw był, czy tak zasadnicza i mało pruderyjna blondynka ma za uszami jakieś grzeszki.


enrica duke-macnee
sumienny żółwik
żuczek#2609
neurochirurg — Cairns Hospital
52 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
neurochirurg, która ma męża z amnezją, dorosłe dzieci i piątkę kotów, a także trudności z byciem miłą i sympatyczną, więc gardzi wszystkimi, dodając do tego odrobinę brytyjskiego humoru
Tak, zapewne w ich rodzinie uchodził za błazna, ale przecież to nie było nic złego. Każdemu przyda się ktoś, kto potrafi sprawić, że nawet ktoś tak zasadniczy jak Enrica zacznie się uśmiechać. Jeszcze przed śpiączką Irvinga, to właśnie jej mąż posiadał ten specjalny zestaw cech, które sprawiały, że wybuchała zaraźliwym śmiechem, ale obecnie niezbyt często można było go usłyszeć. Mogła sobie żartować, zamieniać całą tę sytuację w nieśmieszny żart, ale naprawdę brakowało jej męża i z każdym krokiem czuła, że coraz bardziej pogrąża się w naprawdę ciemnym miejscu. Z tym, że ona nigdy nie była jakimś promyczkiem szczęścia, więc ludzie nie zauważali różnicy. Jak i ona, gdy wlewała w siebie whisky, czując, że rozmowa schodzi na bardzo dziwne tory.
- Tutaj, od jakichś trzydziestu lat – westchnęła, a jej pamięć powędrowała do sielskich czasów, gdy tak sobie z Irvingiem tłukli talerze w tym domu. Raz zazdrosna o jakąś nic nieznaczącą pielęgniarkę wytłukła pół zastawy, a potem pociągnął ją na te kruche pozostałości i po prostu się kochali, śmiejąc się z faktu, że następnego dnia są cali pokaleczeni. Czy to zamierzała mu opowiadać? Uśmiechnęła się do siebie, a następnie przymknęła oczy.
- Najdziksza fantazja? Chyba ja i pięciu… - ale Kellan miał nigdy nie dowiedzieć się, co kobieta miała na myśli, bo zaraz usłyszał jej miarowe chrapanie, które zwiastowało, że również pogrążyła się w marzeniach sennych, tyle że w przeciwieństwie do własnego męża były one całkowicie normalne i zdrowe. A ona dzięki Jonesowi nareszcie odpuściła na tyle, by po prostu zasnąć, a nie czekać na powiadomienie ze szpitala, które już mogło tylko oznaczać złe wiadomości.
W te dobre wierzyła coraz mniej, choć los albo inna Opatrzność szykowała dla niej niezłą niespodziankę, ale na razie była tego nieświadoma i oddawała się cała Morfeuszowi, zabierając swoje fantazje erotyczne niemal do grobu, a na pewno poza zasięgiem uszu Kellana.
O takich rzeczach wszak mógł słyszeć tylko Macnee.

koniec!
Kellan Jones
sumienny żółwik
enchante #8234
ODPOWIEDZ