lorne bay — lorne bay
35 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Jeżdżący na wózku weteran wojenny, który powoli zaczyna mieć problem z alkoholem. Lokalny patriota, który wcześniej angażował się w sprawy społeczności - obecnie raczej pozostaje w cieniu.
| po ostatniej

Caspian naprawdę lubił spędzać czas z Gwen i musiał przyznać, że nawet nie czuł się aż taki zmęczony życiem, kiedy gdzieś tam dzielili się doświadczeniami związanymi z rehabilitacją i całym złem tego świata. Prawda była taka, że było bardziej znośnie, gdy miało się towarzyszkę, która również mogła sobie ponarzekać, pomarudzić i która nie patrzyła na niego z politowaniem, kiedy próbował sięgnąć po coś na górną półkę w supermarkecie. Było to naprawdę wygodne i dość odstresowujące doświadczenie, jeśli miał być szczery. Tak więc dzisiaj, wziął ze sobą sześciopak piwa, wiedziony myślą, że jego kumpel będzie potrzebował wsparcia, zahaczył też o Moonlight, skąd wziął dwa burgery z frytkami i krążkami cebulowymi, żeby mieli co jeść, a dla Princess pewnie kupił jakąś uroczą, księżniczkową grzechotkę i tak zaopatrzony podjechał na swoim wyścigowym wózku pod dom Andrzeja. Na szczęście pogoda dopisywała i było całkiem słonecznie, bo gdyby musiał stać i moknąć, to pewnie byłby strasznie wkurwiony. Powoli zapukał i kiedy Andrew mu otworzył, uśmiechnął się lekko i zamachał mu torbą z żarciem i sześciopakiem przed nosem.
- Przywiozłem piwo, jedzenie i grzechotkę dla Charlotte, więc musisz mnie wpuścić. Słyszałem, że Pandora wróciła do miasta - nic dziwnego, że słyszał, po pierwsze mówiła mu o tym Gwen, po drugie miasto i pub huczały od plotek, bo przecież Pandora była dość znaną osobistością, tak?
- Więc pomyślałem, że potrzebujesz rozmowy i wiesz, jakiegoś wsparcia - dodał, bo był facetem i wspieranie się pewnie gdzieś tam przychodziło im ciężej niż kobietom, ale hej! Starał się, right? I zamierzał się starać, bo chodziło o jego najlepszego kumpla!

Andrew Finnigan
sumienny żółwik
-
brak multikont
manager pracujący tam — gdzie pracuje Pandora
33 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Jeden z Finniganów. Do niedawna był managerem znanej aktorki, z którą przypadkiem ma dziecko. Półroczną Charlotte wychowuje sam, bo jej matka wylądowała na odwyku.
/ po

Nie mógł powiedzieć, że przyjazd Pandory był czymś, czego kompletnie się nie spodziewał. Owszem, zdawał sobie sprawę z tego, kobieta wróci kiedyś do Australii, ale nie spodziewał się tego, że zrobi to teraz, kiedy udało mu się osiągnąć jakąś równowagę i poukłada sobie sprawy związane z opieką nad małą. Nie do końca wiedział jeszcze, jak obecność jej matki wpłynie na stopień organizacji jego życia (i na samo ich życie), wiedział tylko, że musi w końcu oderwać się od myślenia o Pandzie, o tym, że ostatnio się posprzeczali, o tym, że wyznał jej to, co jej wyznał... Nie, dzisiaj nie będzie o tym myślał. Chociż przez ten jeden dzień, przez to jedno popołudnie, spróbuje się wyluzować. Dobrze, że miał kumpla, z którym mógł się spotkać, a jeszcze lepsze było to, że panowie mieszkali tuż obok siebie, więc Caspian nie będzie miał potem daleko do domu. Same pozytywy.
Otworzył drzwi, podał przyjacielowi rękę i odebrał od niego piwo. Jedzenie było mimo wszystko nieco lżejsze, a Macfarland i tak całkiem nieźle radziło sobie jako dostawca na czterech kółkach.
- Wpuściłbym cię i bez tego - uśmiechnął się krzywo. - Mała się ucieszy. Nie ma jej, dzisiaj pilnuje jej moja siostra, ale jutro na pewno dam jej grzechotkę i założę się, że będzie zachwycona.
Tak, oczywiście. Kilkumiesięczny brzdąc na pewno doceni taki podarunek. Być może inne dziecko by tego nie zrobiło, bo byłoby za małe, ale nie jego córka. Jego mała Princess rozwijała się szalenie szybko, była mądra i w ogóle najlepsza. Wiadomo, po tatusiu.
- Widzę, że plotki szybko rozchodzą się po mieście - westchnął. - Ano, wróciła, z pretensjami - skrzywił się znów. - Daj spokój, wystarczy mi to, że przywiozłeś ze sobą wsparcie w sześciu częściach.
Wiadomo, że miał na myśli browarki. Bardzo chętnie się napije, bardzo chętnie zje burgera, posiedzi z Caspianem, pogada z nim, ale żeby potrzebował wsparcia... Nie, był facetem. Faceci się sobie nie zwierzają. Bo tego nie robią, prawda? Caspian też nie zwierzałby się Andrzejowi. Tak robią baby, a oni babami zdecydowanie nie byli.

Caspian Macfarland
ambitny krab
pan Finnigan
lorne bay — lorne bay
35 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Jeżdżący na wózku weteran wojenny, który powoli zaczyna mieć problem z alkoholem. Lokalny patriota, który wcześniej angażował się w sprawy społeczności - obecnie raczej pozostaje w cieniu.
Caspian doskonale wiedział, że powrót Pandy nie był niespodziewany – każdy wiedział, że Carleton prędzej czy później przyjedzie, szczególnie skoro była tutaj jej córka i ojciec jej dziecka. Mimo to, domyślał się, że nie było to wszystko łatwe i przyjemne, chociaż nie miał pojęcia o tym, że praktycznie to jego kumpel wyznał aktorce miłość. No to ci dopiero! W sumie Caspian pewnie nawet nie wiedział – chociaż na pewno się domyślał – że Finnigan coś do szatynki czuł. Wiadomo, przybył tu trochę zebrać plotki, a trochę pocieszyć Andrzejka, gdyby chciał ponarzekać na beznadzieję losu i tak dalej. Kiedy mężczyzna zabrał od niego piwa, uśmiechnął się delikatnie.
– Wiem, ale uznałem, że przy dobrej szamie i piwie zawsze wszystko jest lepsze, nawet beznadziejne sytuacje – uśmiechnął się delikatnie i pokiwał głową na słowa, że z małą siedzi jego siostra. – Jeszcze nie dajesz jej Pandorze na noc? –poruszył brwiami, chociaż było to dość zrozumiałe, biorąc pod uwagę, że jednak Panda ćpała i dopiero co wróciła z odwyku. No, nadużywała leków. Jeden pies.
– Jak każde paromiesięczne dziecko. Gdybyś jej dał do zabawy stary kapeć to pewnie też byłaby zachwycona – stwierdził z rozbawieniem, bo jednak taka prawda. W każdym razie, spojrzał na kumpla i pokiwał powoli głową.
– Z prędkością światła, to małe miasto – wzruszył ramionami, woląc nie mówić, że ktoś widział Pandę w towarzystwie wysokiego, umięśnionego blondyna w Moonlight, odstrzeloną w seksi kieckę. To nie była informacja godna dzielenia się z kumplem. – Och, z pretensjami? Odnośnie czego? – przechylił lekko głowę i spojrzał na niego z zaciekawieniem, bo trochę nie rozumiał podejścia Pandory. To ona zjebała, nie? – Dogadaliście się jakoś? – uniósł brwi i zerknął na niego z troską, typowo braterską, a jak!

Andrew Finnigan
sumienny żółwik
-
brak multikont
manager pracujący tam — gdzie pracuje Pandora
33 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Jeden z Finniganów. Do niedawna był managerem znanej aktorki, z którą przypadkiem ma dziecko. Półroczną Charlotte wychowuje sam, bo jej matka wylądowała na odwyku.
Oby więcej było w tym chęci wspólnego picia, niż wyciągania plotek. Wiadomo, Andrew na pewno sobie pogada (bo to pomaga), ale liczył na to, ba wiedział, że będzie to męska rozmowa i nic z tego nie wyjdzie poza te cztery ściany. Chociaż... Okej, być może Finnigan pogada z Pandą, bo i tak niebawem będzie musiał i powie jej, że pogawędka z Macfarlandem pomogła mu dostrzec inny punkt widzenia.
- Bardzo dobrze uznałeś. Z takim zaopatrzeniem możesz przychodzi... wpadać nawet codziennie - uśmiechnął się koślawo. Nie chciał wprawiać go w zakłopotanie i rzeczywiście starał się używać zazwyczaj najmniej negatywnie nacechowanych form oddających sposób poruszania się przyjaciela, ale czasem coś mu się jeszcze wymsknęło. - Pandzie? Nie, w życiu. Chcę postawić na metodę małych kroczków. Wiesz, najpierw wspólne popołudnie, potem cały dzień, nocowanie to jednak wyższa szkoła jazdy. Kąpiel, usypianie, mała ma już swoje rytuały i boję się tak od razu je zaburzyć.
W jego głowie miało to sens i był pewien, że każdy człowiek by się z nim zgodził. Tak to działa. Najpierw godzinne spotkanie, potem dwa razy dłuższe, w końcu całodniowe. Zresztą, to nie dotyczyło chyba tylko opieki byłej ćunki, ale wszystkiego, każdego nowego scenariusza i każdej nowej relacji.
- Żartujesz? W życiu nie dałbym jej kapcia - od razu postawił na stole dwa browarki, resztę schował do lodówki. Caspian miał sprawne ręce, niech otwiera sobie sam. Zresztą, kumpel nie był babą, zapewne gardziłby Andrzejem otwierającym mu piwo. - Odnośnie czego? Stary, łatwiej powiedzieć, o co nie miała pretensji. Największe miała chyba o to, że wróciłem z małą do Australii - z torby z żarciem wyjął burgery i postawił po jednym przed każdym z nich. - Nie wiem. Chyba nie. Znaczy... To było dopiero pierwsze spotkanie, więc chyba nawet tego nie zakładaliśmy. Dogadanie się jest dopiero przed nami. Boże, dlaczego te baby muszą być takie popierdolone?
Bo były. Nikt mu nie powie, że było inaczej.

Caspian Macfarland
ambitny krab
pan Finnigan
lorne bay — lorne bay
35 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Jeżdżący na wózku weteran wojenny, który powoli zaczyna mieć problem z alkoholem. Lokalny patriota, który wcześniej angażował się w sprawy społeczności - obecnie raczej pozostaje w cieniu.
W sumie podział był jakieś 60-40, bo naprawdę chciał wiedzieć, jak się z tym wszystkim Andrew czuł. Domyślał się, że nie było mu łatwo, bo przecież na dobrą sprawę cała sytuacja z Pandą była… Po prostu trudna. Wiedział, że Andrew się z nią nie kontaktował i to mogło sporo w gruncie rzeczy utrudnić, prawda? Tak czy siak, pokiwał głową z delikatnym uśmiechem.
– Codziennie? Nie ma problemu. Następnym razem nam wezmę jeszcze krążki cebulowe, ale się skończyły w Moonlight – dodał, bo krążków cebulowych ze sobą nie wziął! Tak czy siak, westchnął mimowolnie. Nie miał najmniejszego problemu z tym, że ktoś mówił o przyjściu czy przychodzeniu. Wiadome było, że to z przyzwyczajenia, a Caspian zazwyczaj puszczał takie komentarze mimo uszu. – Rozumiem. Dogadujecie się jakoś, czy jest ciężko? – uniósł brwi, parkując swój wózek zapewne obok kanapy Finnigana i spoglądając na niego z jakąś taką troską. Caspian rzadko kiedy troszczył się o kogokolwiek, ale w tym przypadku doskonale wiedział, że Andrzejowi musiało być ciężko z wyjściem Pandory i całą otoczką wokół tego.
– Myślę, że ona by nie zauważyła jakiejś gigantycznej różnicy – wzruszył ramionami, otwierając swoje piwo i upijając łyka. W gruncie rzeczy to jeszcze mały dzieciak, więc tak podejrzewał. Westchnął mimowolnie, słysząc, że miała pretensje. No nie dziwił się trochę. Sam nigdy nie był w takiej sytuacji, ale mimo, że Andrew został sam z dzieckiem, to na odwyku Pandora też musiała się czuć okrutnie samotna.
– Rozumiem… Aż tak popierdolona jest Panda? – zaśmiał się pod nosem. – Pewnie jest jej ciężko. Wiem, że tobie tż było, ale miałeś tu rodzinę i w ogóle, a ona jednak była sama tam – wzruszył ramionami, bo nie bronił Carleton, w żadnym wypadku, po prostu… Sam wiedział, że samotność potrafiła być strasznie chujowa.

Andrew Finnigan
sumienny żółwik
-
brak multikont
manager pracujący tam — gdzie pracuje Pandora
33 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Jeden z Finniganów. Do niedawna był managerem znanej aktorki, z którą przypadkiem ma dziecko. Półroczną Charlotte wychowuje sam, bo jej matka wylądowała na odwyku.
- Krążki z dostawą do domu? Brzmi super - uśmiechnął się. - Ale następnym razem możemy po prostu pójść napić się na mieście.
Nie to, żeby w domu było źle, po prostu tam nie musieliby taszczyć ze sobą alkoholu oraz jedzenia, a gdyby skończyły się krążki cebulowe, od razu zamówiliby coś innego. Same burgery też będą super opcją! Tym bardziej, że to burgery z Moonlight naprawdę były dobre. Szkoda, że nie sprzedawali tam siekier, wtedy zdecydowanie byłoby to jego ulubione miejsce w całym mieście.
- Póki co raczej jest ciężko - westchnął. - Wiesz, ona dopiero wróciła, tak naprawdę nie mieliśmy jeszcze okazji, żeby pogadać na spokojnie, bez stresów, bez emocji, bo to, co się stało... Tego na pewno nie można nazwać rozmową.
To było jedno wielkie wywlekanie wzajemnych pretensji. Ta rozmowa nie powinna wtedy tak wyglądać, powinni rozegrać to nieco lepiej, ale wyszło inaczej. Emocje zdecydowanie wzięły górę, a tak nie powinno być. Z drugiej jednak strony, może właśnie to, że emocje się pojawiły, świadczyło w jakiś sposób o tym, że wciąż jeszcze na czymś im zależy. Pytanie tylko na czym? Na pewno na córce. Na pewno jemu. Bo jej...
- Zdziwiłbyś się - skrzywił się. - Mów tak dalej, a na pewno nie zostaniesz ojcem chrzestnym małej Princessy.
Grabisz sobie, Caspian. Grabisz. Młoda na pewno rozwijała się szybciej, niż inne dzieci. Za rok na pewno zbuduje już swoją pierwszą rakietę, a za dwa wyruszy z misją kosmiczną na odległą planetę. A może wyśle tam swoją matkę? Przydałoby się. Oj, przydałoby się.
- Nawet bardziej - odparł. - Przede wszystkim ma córkę. I ja rozumiem, że odwyk, że depresja, ale jak długo mała ma wychowywać się bez matki? A co będzie potem? Jak ona to sobie wyobraża?
On sam jeszcze tego nie widział. Nie miał koncepcji i zastanawiał się, czy Panda jakąkolwiek miała.

Caspian Macfarland
ambitny krab
pan Finnigan
lorne bay — lorne bay
35 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Jeżdżący na wózku weteran wojenny, który powoli zaczyna mieć problem z alkoholem. Lokalny patriota, który wcześniej angażował się w sprawy społeczności - obecnie raczej pozostaje w cieniu.
– Mam same wspaniałe pomysły, jakbyś nie zauważył, Finnigan – stwierdził, wzruszając ramionami i śmiejąc się cicho. Nie miał problemu z przyznawaniem się do swojego geniuszu, hehe. Pokiwał zaraz głową. – Pójście na miasto też brzmi okej – przyznał z delikatnym uśmiechem, czającym się w kącikach ust. Najzwyczajniej w świecie wolał posiadówy w domu, bo nie lubił, gdy ludzie patrzyli na niego ze współczuciem. Oczywiście tylko mu się tak wydawało w większości przypadków, ale Caspian był najzwyczajniej w świecie na tym punkcie lekko przewrażliwiony.
– Rozumiem – stwierdził cicho, kiwając głową. – Aż tak źle? – uniósł jedną brew, bo nie spodziewał się oczywiście, że po pierwszej rozmowie padną sobie w ramiona, ale chyba liczył, że będzie między nimi w miarę dobrze. Wiedział, że mimo wszystko Andrew zależało nie tylko na małej Charlotte, ale też na jej matce. Bardziej niż by się do tego chciał przyznać. Tak czy siak, westchnął mimowolnie, ale czekał na jakieś szczegóły, bo najzwyczajniej w świecie się martwił – o kumpla, o Pandę i o Charlotte, która przecież ucierpiałaby najbardziej w wypadku, gdyby jednak jej rodzice się między sobą nie dogadali. Wywrócił oczyma.
– Princessy? Jak ten baton? Trochę jakbyś chciał, żeby dzieci się z niej śmiały na podwórku – wywrócił oczyma, bo jednak wiedział, że dziewczynka była jego księżniczką, ale dzieciaki były okrutne momentami, tak? Odetchnął sobie głęboko i spojrzał na niego. – Poza tym wiesz, że kocham tego dzieciaka – wzruszył ramionami, bo faktycznie tak było – uwielbiał dziewczynkę i obaj wiedzieli, że był najlepszym kandydatem na ojca chrzestnego ever, no heloł!
– Wydaje mi się, że nie do końca rozumiesz – zaczął ostrożnie, patrząc na przyjaciela – Żadne z nas tego nie rozumie. Ani ja, ani ty, ani nawet Gwen. Bo nie byliśmy na jej miejscu Andrew – wzruszył ramionami. – Nie możesz tak po prostu spychać jej depresji i zasłaniać się tym, że ma córkę. Ona o tym wie. Jeśli zamierzasz ją obwiniać za to, co się stało, to żadne z was nie wygra, a tylko zaszkodzicie Charlotte. Powinieneś ją wspierać – wzruszył ramionami. – A te pytania, to chyba powinieneś zadać jej. Nie rozmawialiście o tym? – uniósł brwi, bo jednak wydawało mu się to dziwne. Odrobinkę dziwne.

Andrew Finnigan
sumienny żółwik
-
brak multikont
manager pracujący tam — gdzie pracuje Pandora
33 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Jeden z Finniganów. Do niedawna był managerem znanej aktorki, z którą przypadkiem ma dziecko. Półroczną Charlotte wychowuje sam, bo jej matka wylądowała na odwyku.
- W razie czego w grę wchodzi tylko Moonlight - wyraźnie zaznaczył. Nie chciał, żeby przyjaciel czuł się do czegoś przymuszany. Jeśli nie będzie chciał, nie pójdą na miasto, tylko będą jeść i pić w domach, bo Andrew był bardzo ugodowym facetem. Bardzo. Serio. Szkoda tylko, że nie wszyscy to widzieli, na przykład jego... No, na przykład jego Panda. A może nie jego?
- Posprzeczaliśmy się - westchnął i od razu napił się swojego piwa. Burger musi chwilę poczekać, najpierw musiał wprowadzić do krwiobiegu odrobinę alkoholu. - Ja nie mówię, że nie jestem bez winy, bo to wszystko dało się rozegrać nieco inaczej, ale nadal będę uważał, że decyzja o przyjeździe z małą do Lorne była najlepszą decyzją, jaką mogłem podjąć. Nie potrafiłbym wychowywać jej w Stanach.
Tak, to głównie o to chodziło między nim i Pandą. Nie chciał, żeby ich relacje ułożyły się tak, że pojawiłyby się między nimi jakieś pretensje. To wyszło samo z siebie. To wyszło gdzieś między słowami. Pewnie, relacje dorosłych nie powinny wpływać na szczęście dziecka, ale co poradzić na to, że tym razem, mimochodem, jednak wpływały?
- Tylko ja tak o niej mówię, okej? - skrzywił się. Tylko on o tym wiedział. No i pewnie jego rodzina. I Carleton. I Gwen. No i teraz Caspian. - Wiem, dlatego tylko ciebie biorę pod uwagę. Panda wybierze pewnie Gwen, ale to chyba dobrze, co? To ważne, żeby rodzice chrzestni się znali - trafnie zauważył. Tak, to z pewnością ważna rzecz. - Nie rozmawialiśmy, okej? Jak mieliśmy rozmawiać, skoro niemal od razu zaczęliśmy się kłócić? Ja wiem, że ona wie i ja rozumiem, że nie było jej łatwo, ale ona też powinna postawić się na moim miejscu i nie oczekiwać, że nagle rzucę jej się w ramiona, nawet jeśli powiedziałem jej, że... No, że trochę na nią lecę.
Ha, nawet nie trochę, ale o tym już nie wspomniał, bo wgryzł się w swoją bułę. Po co ma stygnąć, prawda? Burgera trzeba jeść, kiedy jest gorący, inaczej to nie ma żadnego sensu, podobnie jak każda relacja damsko-męska. Kiedy jest gorąco, jest super. Kiedy coś przygasa, wtedy pojawia się problem. Zimnego mięska w kanapce nikt nie chce jeść, prawda?

Caspian Macfarland
ambitny krab
pan Finnigan
lorne bay — lorne bay
35 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Jeżdżący na wózku weteran wojenny, który powoli zaczyna mieć problem z alkoholem. Lokalny patriota, który wcześniej angażował się w sprawy społeczności - obecnie raczej pozostaje w cieniu.
– Cieszę się, że się zgadzamy w tej kwestii – uśmiechnął się lekko. Nie czuł się przymuszany, zresztą, lubił przesiadywać Moonlight. Śmiało mógł stwierdzić, że poza własnym domem i domem samego Andrew było to ulubione miejsce Caspiana w całym mieście. Uniósł brwi, gdy powiedział, że się posprzeczali, ewidentnie czekając na dalszą część historii.
– Posprzeczaliście się i…? – zachęcającym tonem to powiedział, wpatrując się w kumpla i popijając sobie zimne piwerko. – Najlepsza dla ciebie na pewno. Dla małej też. Wydaje mi się, że Panda ma z tym problem, bo wiesz jaki ma stosunek do Lorne Bay. Nigdy nie lubiła tego miejsca – wzruszył ramionami. Odkąd znał Pandorę, wiedział, że chciała się stąd wyrwać. Wszyscy musieli z tym żyć, prawda? – Może boli ją nawet nie sam twój wyjazd, ale to, że nie liczyłeś się z jej zdaniem? Może i była na odwyku, ale Charlotte nie jest tylko twoją córką – zauważył delikatnie, nie chcąc wcale rozzłościć przyjaciela. Po prostu chciał, by Andrew spojrzał na to wszystko z odrobinę innej perspektywy. On też na pewno nie byłby zachwycony, gdyby w odwrotnej sytuacji to Pandora wywiozłą jego córkę i nawet się do niego w tej kwestii nie odezwała.
– Okej, okej – uniósł dłonie w poddańczym geście, nie zamierzając się totalnie kłócić. Odetchnął sobie nawet cicho, bo nie zamierzał się kłócić, bo jednak rodzina też tak o niej mówiła, Gwen i w ogóle również. – No ja myślę – stwierdził z rozbawieniem, gdy Andrzej oświadczył, że tylko jego bierze pod uwagę. On to mocno szanował, no! – Jasne, lubię Gwen – wzruszył ramionami niby to obojętnie, ale kąciki ust mężczyzny drgnęły delikatnie, jakby chciał się uśmiechnąć.
– Okej. Z tym, że nie sądzę, że oczekiwała, że rzucisz jej się w ramiona, Andrew. Z całym szacunkiem, dość dobitnie dałeś jej znać, że właściwie to nie do końca się z nią liczysz jeśli chodzi o rodzicielstwo. I ja to rozumiem, bo zostałeś z tym sam, ale sam rozumiesz, no – odetchnął głęboko, bo faktycznie było to dość zrozumiałe, tak? Ale zaraz potem prawie zakrztusił się piwem. – Cooo? Powiedziałeś jej, że na nią lecisz?! A lecisz?! – znaczy zawsze wiedział, że leciał, ale wcześniej nawet jemu się nie przyznał, dlatego Cas był tak zaskoczony.

Andrew Finnigan
sumienny żółwik
-
brak multikont
manager pracujący tam — gdzie pracuje Pandora
33 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Jeden z Finniganów. Do niedawna był managerem znanej aktorki, z którą przypadkiem ma dziecko. Półroczną Charlotte wychowuje sam, bo jej matka wylądowała na odwyku.
- No i jesteśmy pokłóceni - odparł. Tego akurat Caspian mógł domyślać się sam. Znał Andrzeja, znał Pandę, wiedział, że ta dwójka potrafi być czasem szalenie uparta. Tak było właśnie teraz. Jakoś nie było okazji, żeby pogadać, więc póki co byli chyba w stanie wojny. Tyle dobrego, że żadne z nich nie miało rakiet lub bomb atomowych, bo wtedy zagrożeni byliby wszyscy mieszkańcy Lorne Bay.
- A ja nigdy nie lubiłem Stanów, więc mamy problem - zauważył. - Wiem, że Charlotte jest jej córka, nigdy tego nie negowałem, ale gdybym to ja miał jakieś problemy i Panda chciałaby się nią zajmować, żebym mógł wyjść na prostą, to byłbym jej za to wdzięczny.
Ale to tylko jego podejście. Wydawało mu się, że robi wszystko, co jest dobre dl małej. Dla siebie też, owszem, ale co poradzić na to, że to w Lorne miał rodzinę i tu łatwiej było mu się ze wszystkim zorganizować. Czasem pomagali mu rodzice, czasem rodzeństwo, miał tu przyjaciół i życzliwych sąsiadów, a w Stanach niekoniecznie wyglądałoby to tak różowo. No i tam nie było przyszłych rodziców chrzestnych, a to było chyba jednak najważniejsze.
- To dobrze, bo będziecie musieli mi pomagać. Starajcie się tam na tej rehabilitacji, bo kiedy mała zacznie już chodzić, nie będzie wypadało, żebyś za nią jeździł - uśmiechnął się. Nawet jeśli zauważył dziwną mimikę twarzy kumpla, to nie wyczuł w tym wszystkim jeszcze nic złego. Niech i Caspian się uśmiecha, należy mu się. - A ty byś się liczył? Serio, postaw się na moim miejscu, co byś zrobił?
Wiadomo, łatwo było mówić, że należy zrobić to lub owo, ale kiedy samemu trzeba podjąć jakąś decyzję, pojawia się problem. Zdawał sobie sprawę z tego, że Pandora również powinna mieć wpływ na wychowanie małej i będzie go miała, ale gdyby miał decydować drugi raz, zrobiłby to samo. No i... Drugi raz również powiedziałby Carleton, że na nią leci.
- A jak ci się wydaje? Nie, Cas, tak naprawdę lecę na Gwen i żeby się do niej zbliżyć, mam dziecko z jej przyjaciółką, żeby mogła zostać chrzestną - skrzywił się. - No lecę. I to bardzo - wzruszył ramionami. Co poradzić, tak czasem bywa.

Caspian Macfarland
ambitny krab
pan Finnigan
lorne bay — lorne bay
35 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Jeżdżący na wózku weteran wojenny, który powoli zaczyna mieć problem z alkoholem. Lokalny patriota, który wcześniej angażował się w sprawy społeczności - obecnie raczej pozostaje w cieniu.
– Aha – westchnął tylko pod nosem, licząc na to, ze jednak wyciągnie z niego coś więcej, ale skoro nie wyciągnął, to musiał z tym żyć, prawda? Pokiwał jednak powoli, ze zrozumieniem głową, bo właściwie rozumiał bulwers i jednego i drugiego – i nie było w tym niczego pojebanego wbrew pozorom. Oboje mieli trochę racji.
– Sam się tam przeprowadziłeś, Andrew. Poza tym, wydaje mi się, że będziecie musieli iść na kompromisy. Dla małej. Ona nie może wymagać, żebyś się przeprowadził na stałe, gdzie przeprowadzić się nie chcesz, ale ty też nie możesz od niej nagle wymagać, żeby zamieszkała tutaj – wzruszył ramionami. – Wydaje mi się, że problem leży głębiej, ale o tym musisz pogadać z Pandą. Przecież się przyjaźniliście – stwierdził, wzdychając cicho. Domyślał się, że teraz sprawy odrobinę inaczej się miały, ale tak czy siak musieli się ogarnąć. Oboje. A najważniejsze skromnym zdaniem Casa było, żeby to oni byli szczęśliwi – to, kto gdzie był i dlaczego było kwestią drugorzędną. Szczęśliwi rodzice to szczęśliwe dziecko, nie?
– Wiadomo, pomożemy. Chociaż nie bardzo wiem, czemu miałoby być wstydem, że będę za nią jeździł – wywrócił oczyma, bo gdzieś tam rehabilitacja szła opornie, a Cas był na tym punkcie trochę przewrażliwiony. Tyci. – Na pewno nie wyjechałbym bez słowa i bym do niej dzwonił, tym bardziej, skoro na nią lecisz. Jesteś czasami debilem, Finnigan – westchnął mimowolnie, bo taka była prawda. Nie chodziło o samą decyzję, bardziej o brak konsultacji i kontaktu. Tak mu się wydawało.
– No kurwa, skąd mam wiedzieć, Andy? – wywrócił oczyma i westchnął sobie cicho – Skoro na nią lecisz, to może powinieneś z nią po prostu pogadać o tym wszystkim? Bez awantur – zasugerował z lekkim uśmiechem, zerkając na Andrzeja.

Andrew Finnigan
sumienny żółwik
-
brak multikont
manager pracujący tam — gdzie pracuje Pandora
33 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Jeden z Finniganów. Do niedawna był managerem znanej aktorki, z którą przypadkiem ma dziecko. Półroczną Charlotte wychowuje sam, bo jej matka wylądowała na odwyku.
Chwilowo nic nie wyciągnie, bo Andrew sam nie wiedział, do czego ich to doprowadzi i czy w ogóle uda mu się dogadać teraz z Pandą. Pewnie, bardzo by tego chciał, nie tylko ze względu na małą, ale też na nich.
- Wiem. To była moja decyzja - przyznał. - Ja nie wymagam, żeby ona się tu przeprowadziła. Chciałbym się z nią dogadać, serio, tyle tylko, że to będzie trudne. Teraz wszystko między nami jest już trudne.
Z tym akurat trzeba było się zgodzić. Kiedy na świecie pojawiła się Charlotte, wszystko się zmieniło. Jak teraz to wszystko poukładać? Do tego zdecydowanie potrzeba czasu i chęci. Te były z jego strony, jak najbardziej, nie był jednak do końca pewny, czy podobnie będzie patrzyła na to Pandora.
- Może i byliśmy, ale i tak nie zwolniła - wzruszył ramionami. Mimo wszystko liczył na to, że kobieta jednak się opamięta, ale jeśli nie... Miał doświadczenie. Jakoś sobie poradzi. Znajdzie inną aktorkę, którą się zajmie, podobnie jak ona znajdzie pewnie innego agenta. Szkoda tylko, że tak świetny duet został rozbity. Może tak właśnie miało być? Albo praca, albo przyjemności. Postawili na to drugie, więc to pierwsze...
- Nie, nie o to chodzi. Jestem dumny z tego, że jesteś moim przyjacielem - wyciągnął rękę, żeby Caspian czasem nie pomyślał, że Andrew naprawdę uważa niepełnosprawność za powód do wstydu. - Po prostu to będzie obciach, kiedy moja mała cię wyprzedzi - doprecyzował, o co tak naprawdę mu chodziło. Każdemu, kto będzie miał problemy z Macfarlandem, temu Finnigan wpierdoli. Tak będzie. - No jestem. Nikt nie mówił, że nie jestem - przyznał. - Myślisz, że to jest łatwe? Że co, że łatwo jest powiedzieć kobiecie, która naprawdę ci się podoba, ale znasz ją od lat i zawsze byliście przyjaciółmi, że jest super i chciałbyś zobaczyć, jak wyglądałyby wasze relacje na nieco innym poziomie? Masz jeszcze jakieś złote rady?
Aż się napił. Zdecydowanie tego potrzebował, bo ta rozmowa zaczęła iść w złym kierunku - w tym, kiedy Andy powinien przyznać mu rację, a to wcale nie było takie proste. To, że się na kogoś leci, wcale nie znaczy, że druga strona patrzy na daną znajomość tak samo, a chyba nikt nie chciałby jednak dostać kosza.

Caspian Macfarland
ambitny krab
pan Finnigan
ODPOWIEDZ