17 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Gra na gitarze, chodzi tutaj do szkoły i pochodzi z Paryża, żyje praktycznie sam, bo dziani starzy są wiecznie w podróży
Ta sytuacja, którą mieli teraz przed sobą w zasadzie tylko i wyłącznie im pomagała w tym, by klarowały się uczucia między nimi. No, albo raczej podejście, na podstawie którego klarowałyby się uczucia, bo to mimo wszystko musi iść krok po kroku. Chociaż… sami się rzucili na głęboką wodę pozwalając na to, by się ze sobą przespali i to w takich okolicznościach. Takich, w których w jakimś stopniu było im głupio przed nimi samymi. Bo czy nie było im trochę głupio? Może już to minęło, ale na początku z pewnością rozpatrywali to w takich kategoriach.
Napięcie nie zmalało i no właśnie, mogłoby się wydawać, ze rosło. Sami co prawda na to pozwalali i może traktując to w jakimś stopniu jako swoistą grę, powodowali, że przychodziło im się zmagać właśnie z taką niepewnością, która temu napięciu towarzyszyła. Cóż, byli sami sobie winni, że tak to wyglądało, bo to właśnie ich słowa, a teraz również i czyny skutkowały takim, a nie innym, rozwojem sytuacji.
On chyba jeszcze nie dotarł do etapu rozmyślania tego jak inni zareagowaliby na to co się między nimi wydarzyło. Po prostu uznał, że skoro i tak ma to nie wyjść na światło dzienne, to nie ma się co nad tym rozwodzić, bo i po co? Nie lubił aż tak gdybać nad tym „co by było gdyby”, zwłaszcza kiedy wiedział, że tak ma się nie wydarzyć.
Nie myślał nawet, przynajmniej póki co, o ich relacji jako o czymś co nagle miałoby ewoluować w jakiś POTENCJALNY związek, bo… chyba nie powinien był nawet o tym myśleć. Byli teraz względnie blisko, ale właśnie, to miało być takie tymczasowe zawieszenie broni, chociaż… nie chciał trochę tego przed sobą, a tym bardziej przed nią przyznać, było, no całkiem fajnie. Może gdyby nawet odpuścili sobie te złośliwości to by się dogadali?
— No. Czego bym nie zrobił, to zawsze mi docinasz, nie wiem czemu. — zażartował, on się natomiast już tutaj z prawdą minął, bo wiedział czemu. Docinała mu, bo on robił to względem niej. I tak samo on docinał jej, bo ona docinała mu. No i wszystko się zapętla.
Co jak co, ale jeżeli ktoś sarkazmem operował, to na pewno był to też on. Wiedział, że Emily nie jest pod tym względem wiele gorsza od niego, bo i ona często tego sarkazmu wobec niego używała, ale samemu Damienowi chyba zdarzało się go używać częściej wobec innych, niźli jej samej. No, a przynajmniej tak mu się wydawało.
— A przed czym chcesz ratować świat? — Zapytał, jakby nie zwracając uwagę na fakt, że mieliby to robić, żeby się dogadać – chociaż zdecydowanie ten punkt odnotował i może nawet wolałby, żeby nie musieli ratować świata, by się dogadać? Może mogli to po prostu zrobić bez dodatkowych bodźców?
Nie mógł nie zareagować delikatnym uśmiechem, słysząc jej śmiech na jego słowa. Nieoczekiwana i… przyjemna reakcja. Sam nie wiedział dlaczego poczuł dziwną satysfakcję z tego, że ją rozśmieszył. W ogóle… czuł przy niej ostatnio częściej satysfakcję, niźli chęć prawienia standardowych złośliwości, co już samo w sobie było zdecydowanie inne i niepokojące.
Na jego twarzy pojawił się, znowu, lekki uśmiech, bo poczuł lekkie rozbawienie słysząc, jak się obruszyła. Pochylił się lekko w jej kierunku. — Chciałabyś. — Powiedział trochę ściszając głos jak wypowiadał to słowo. Odsunął się niemal od razu, bo też i sama Emily zaraz zmieniła pozycję na siedzącą, więc i on sam w tej sytuacji trochę się poprawił, bo przecież do tej pory siedział tak trochę na brzegu kanapy.
— No nie wiem, czy mogę Ci pozwolić tak samej iść, a co jeżeli zasłabniesz? — Powiedział bardzo poważnie, przyjmując równie poważny wyraz twarzy.
— A co byś chciała zjeść? — Zapytał, i zastanowił się nawet przez chwilę, czy nie powinien podjechać do domu, żeby się przebrać, albo wziąć rzeczy na przebranie, skoro ma zostać…

Emily Hawkins
przyjazna koala
mkj
uczennica — Lorne Bay State School
17 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Licealistka, która mieszka z mamą i unika ojca oraz jego nowej partnerki. Trochę zagubiona, jednak skrzętnie ukrywa ten fakt pod maską zołzy i duszy towarzystwa.
Klarowanie się ich nowej relacji nie poszło w odpowiedniej kolejności. Biorąc pod uwagę, jak wyglądały ich stosunki do tej pory, seks na pewno nie powinien być tu pierwszym krokiem. No ale stało się i nie było już odwrotu. Jakoś musieli przystosować się do nowej sytuacji, nawet, jeżeli obojgu towarzyszyło spore skrępowanie. Gdyby spędzili razem jeszcze kilka takich dni jak dzisiaj, niewykluczone, że po prostu gładko przeszliby do cieplejszej relacji, ale nie oszukujmy się — czuliby się nienaturalnie, gdyby umówili się ponownie, nie mając ku temu w sumie żadnego powodu.
Miała nadzieję, że mimo wszystko kolejne dni będą łatwiejsze. Może i nie będą widywali się sam na sam, ale nie unikną codziennych spotkań w szkole i na wyjściach ze znajomymi. Dzisiaj, w tym momencie, czuła się u jego boku zaskakująco swobodnie, ale nie miała pojęcia, co będzie jutro. Wiele zależało również od jego zachowania, bo o ile aktualnie był zupełnie inny niż zawsze, to jednak nie była przekonana, czy utrzyma się to w kolejnych dniach. No i wcale nie jest powiedziane, że i ona będzie chciała nadal być dla niego taka… Miła?
Nigdy nie przypuszczała, że mogłaby miło spędzić z nim czas, a jednak to właśnie się działo. Nie czuła już niepewności i zakłopotania, a swoboda wydawała się dość naturalna, chociaż zniknęła na moment, gdy zrobiło jej się głupio. Przyjemne, przyjacielskie spotkania zdarzały jej się często z innymi członkami i członkiniami paczki, ale z Damienem były jeszcze fajniejsze — bo zaskakujące i nieoczekiwane. I choć bardzo chciałaby, żeby stało się to normą, to nie robiła sobie takich nadziei.
Jestem twoim lustrzanym odbiciem. Ty docinasz mi, a ja tobie i żadne z nas nie chce przestać, dopóki druga strona nie odpuści — wyjaśniła w najprostszy sposób. Nie było w tym żadnej filozofii, więc nie zamierzała dobudowywać żadnej ckliwej historyjki. Na ten moment nie była nawet w sumie pewna, czy rzeczywiście go nie lubiła; wydawało jej się to lekko abstrakcyjne.
Jest wiele rzeczy, przed którymi trzeba ratować świat. Na przykład nadciągająca katastrofa klimatyczna — zauważyła. Nie była wprawdzie w stu procentach eko, ale jednak zwracała uwagę na dobro planety. Wiadomo, nie zawsze miało się alternatywę, ale jeśli już takowa się pojawiała, warto było z niej skorzystać i nie dokładać swojej cegiełki do niszczenia świata. Była to, rzecz jasna, kropla w morzu, ale wszystkie zmiany od czegoś się zaczynają.
Nie masz pojęcia, co ja bym chciała — przewróciła oczami. Czasami sama miała co do tego wątpliwości, ale zdecydowanie nie zależało jej na jego napaleniu. Droczenie droczeniem, ale niech sobie Damien nie myśli, że już całkowicie i na zawsze zrezygnowała z gaszenia go! To dawało jej chyba zbyt dużą satysfakcję i nawet, gdyby się zaprzyjaźnili (albo coś więcej), to nie mógłby wykluczyć „przyjaznych” szpilek z jej strony.
Jeśli myślisz, że zaproponuję ci wspólny prysznic, to muszę cię rozczarować. Ale nie zamknę się na zamek, więc jak nie będę długo wracała, to możesz wparować z odsieczą — zaśmiała się, chociaż nie sądziła, żeby to było konieczne, bo czuła się już znacznie lepiej. — Nie wiem, może pizza? Tylko żeby było dużo sera.
Podniosła się powoli z kanapy i przeciągnęła się, chcąc rozprostować swoje kości, jakby leżała co najmniej kilka godzin. Tym razem nie zakręciło jej się już w głowie, więc nieco pewniejszym krokiem skierowała się w stronę łazienki.

Damien Blanc
przyjazna koala
scarlett
17 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Gra na gitarze, chodzi tutaj do szkoły i pochodzi z Paryża, żyje praktycznie sam, bo dziani starzy są wiecznie w podróży
Może po prostu chcieli zacząć od końca? Czy kiedykolwiek ich relacja była łatwa i szła tym najbardziej oczekiwanym szlakiem? Zawsze starali się przecież działać sobie po złości, to może i w tej sytuacji miało to jakieś drugie dno, którego nawet teraz nie zauważali? A może po prostu to już przekombinowałem? Możliwe. W każdym razie: był czas działania i był czas refleksji, teraz byli bardziej na tym drugim etapie. A to, że tym refleksjom towarzyszyło też to skrępowanie, które odczuwali? Cóż, nie było to takie proste, jak mogłoby się wydawać. Nie ma się co jednak dziwić, że czuli skrępowanie przed sobą nawzajem, skoro czuli je przed sobą samymi.
Najgorszy etap mimo wszystko mieli już za sobą, pierwsza noc, pierwszy dzień, pierwsze spotkanie „znowu”, gdzie może nie do końca wiedzieli jak powinni do siebie w ogóle podejść? Swoją drogą, tam wyżej brakuje pierwszego razu, ale ćśśś… to by przecież znaczyło, że będzie też drugi, a oboje chyba póki co o tym nie myśleli… prawda?
Chyba żadne z nich nie pomyślałoby, że przyjdzie taki dzień, kiedy będą spędzali jakiś czas tylko we dwójkę i, że będzie to więcej niż co najwyżej kilka minut. A tutaj proszę, byli razem już jakiś czas, siedzieli w domu, w którym Emily mieszkała i… miał tutaj jeszcze trochę posiedzieć. I nawet nie było tak źle, jak można by było się spodziewać! Znaczy, oczywiście były momenty niezręczności, przez większość czasu byli skrępowani, ba, nawet Emilka zasłabła od jego zajebistości, ale jednak wszystko póki co się rozwijało… raczej nieźle!
— Może coś w tym jest… — Wzruszył ramionami, ale w następnej chwili na jego twarzy pojawił się chytry uśmieszek. — Ale to by musiało znaczyć, że jesteś równie atrakcyjna jak ja, albo przynajmniej tak samo zabawna. — Zauważył, no bo hej, tak działało odbicie, ok? Chociaż nie wiem jak Ty, ale ja zawsze sobie zdjęcia odwracam, żeby było takie odbicie lustrzane, lepiej wychodzę! Więc w pewnym sensie, mimo, że odbicie pokazuje to samo, to jednak z innej strony… chyba.
— No dobra, możemy wyrzucać butelki po piwie do odpowiednich pojemników. — Powiedział, prawdziwi bohaterowie nie noszą peleryn, prawdziwi bohaterowie segregują śmieci i kupują eko produkty. Czasem nawet tak robił, a co! Warto było coś takiego robić, nawet dla własnego sumienia i poczucia, że po prostu się robi dobrze.
— Dobrze, dobrze, skoro tak twierdzisz. — To nie tak, że poczuł się tutaj zgaszonym, bo w sumie nawet nie było czym! Nie chciał się jednak jakoś teraz wybijać ze swoimi żartami, czy docinkami, bo jakoś nie czuł w tej chwili do tego jakiejś potrzeby. Czasem, jak widać, nawet i on potrafił sobie odpuścić! No, ale tak samo, niech Emily się nie przyzwyczaja, bo to tylko chwilowe zawieszenie broni!
— Tak, zdecydowanie, jestem taki rozczarowany. Łamiesz mi serce. — Teatralnie złapał się za serce i ciężko westchnął.
— Jak coś to krzycz. — Powiedział i popatrzył na nią uważnie, ale było widać z daleka, że czuje się lepiej. A był bliżej, to widział to tylko lepiej!
— No to może po prostu jakaś cztery sery? Bo w sumie nie mam jakiegoś wielkiego parcia, jeszcze pamiętam smak zapiekanki, całkiem niezła, swoją drogą. — Powiedział, obserwując jak Emily wstawała i przeciągnęła się. Jakoś automatycznie otaksował ją spojrzeniem od stóp do głowy, gdy tak się rozciągała. Sięgnął po swój telefon.
— Dobra, to zamówię. — Powiedział w odpowiedzi na słowa, które z pewnością przed chwilą padły ze strony dziewczyny. Jak widać, potrafili się dogadać i nawet wspólnie wybrać pizzę, którą zamówią. I w dość przyjaznej, chociaż przeplatanej mniejszymi czy większymi złośliwościami minęła im reszta dnia, czy też wieczoru, stopniowo zbliżając się też do momentu, kiedy oboje zgodnie stwierdzili, że pora iść spać. Fakt, że nie pili alkoholu pewnie sprzyjał temu, że obyło się bez żadnych głupich decyzji, albo po prostu decyzji, na które potem mogliby narzekać. A może… i ich brak miał być powodem do narzekań?

z/t x2 Emily Hawkins
przyjazna koala
mkj
ODPOWIEDZ