lorne bay — lorne bay
25 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
I naprawdę był wdzięczny za fakt, że Susan nie ciągnęła go za język. Widocznie wyczuła, że po prostu nie chciał o tym rozmawiać i zdecydowanie była to prawda. Zresztą, nie pozostawił tutaj pola do wątpliwości i było od razu widać, że nie chciał o tym rozmawiać. To już nawet nie chodziło o jakieś grzeszki, czy sekrety, tylko... no był to dla niego bolesny temat i miał wrażenie, że niemal każda rozmowa na ten temat była czymś jak rozdrapywanie rany, lub też posypywanie jej solą. Zdecydowanie nic przyjemnego.
— No ale to to chyba dotyczy wszystkich, nie? — Pozwolił sobie zauważyć, bo jednak to nie było tak, że tylko w jednej branży miało się stały dochód. Każda osoba mająca jakąś konkretną pracę i stałe wynagrodzenie, a tak jednak było w większości przypadków, była poniekąd uzależniona od tych stałych pieniędzy na konto i poniekąd każda tego zmiana potrafiła działać... no nie najlepiej – a przynajmniej w chwili, gdy tych pieniędzy było mniej. Bo nikt raczej nie będzie narzekał, jak dostanie więcej!
— Wioska, nie? To nie jest życie w mieście, tylko... no właśnie. Lorne. — Oświadczył, wypowiadając to ostatnie słowo, jakby wyrażało więcej niż tysiąc słów i... poniekąd tak właśnie było. — Seattle? No to spore miasto chyba, nie? Nie jestem zbyt dobry z geografii, ale pewnie jakieś największe w swojej okolicy, czy tam stanie chyba, nie? — Zapytał, były jakieś filmy, gdzie akcja działa się w Seattle i raczej pokazane było to jako spore miasto, więc raczej nie spodziewał się, by było małą mieściną.
— No samochód, jak samochód, tylko rozmiar inny. Jeździ do przodu, do tyłu, skręca... Nie może być dużej filozofii. — Potwierdził jej słowa, lekko się przy tym uśmiechając.
— Jak tak sytuacja wygląda, to mogę być zainteresowany. Zależy, czy się opłaca, nie? — Odparł, kontynuując też równocześnie to co robił tam pod tym samochodem.
— Podasz ten pojemnik? — Zapytał,wychylając się z tego tuneliku i wskazując ten pojemnik z olejem, który wcześniej wyciągnęła z bagażnika a teraz był poza zasięgiem jego rąk.

Susan Murphy
sumienny żółwik
mkj
25 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
25 letnia dziewczyna uciekająca przed mroczną przeszłością. Wieczna optymistka mimo wszystko...
– Tak ale wiesz o co chodzi. Są rzeczy których można uniknąć albo zmniejszyć szanse na ich wystąpienie – jak np. usterki w autach, a są rzeczy nieuniknione tak jak śmierć. – zaczęła wysuwać swoje teorie ale spokojnie… widząc jakiś cień zainteresowania ze strony chłopaka, najzwyczajniej próbowała go utwierdzić w przekonaniu, że fucha kierowcy karawanu to bardzo dobry pomysł i powinien gruntownie się nad nim zastanowić. Szczególnie, że wydawał się odpowiedzialny i kontaktowy. Ponadto złapała z nim nić porozumienia a to już bardzo dobry początek. – Nigdy nie myślałam o przeprowadzce w takie miejsce bo wydawało mi się, że Seattle to mój azyl na ziemi ale serio… tu wcale nie jest źle – przynajmniej na ten moment kiedy działo się wokół niej naprawdę wiele. Lubiła takie zawirowanie jeśli chodzi o planowanie i działanie w branży. Bo sprawy osobiste to już inna bajeczka.
– Spore – ucięła nie zagłębiając się zbytnio w geografię ale w porównaniu z tym tutaj powiedziałaby nawet, że gigantyczne. Spokój – zasadnicza różnica między lokalizacjami.
– Skoro tak to wymieńmy się numerami telefonów. Rozeznam się jak to wygląda w okolicy i zrobię tak, że nie będziesz narzekał. Co Ty na to? – rzucanie sum bez wcześniejszego przeglądu innych przedsiębiorstw było głupie. Mogłaby zwyczajnie obrazić mężczyznę albo płacić mu więcej niż by jej się to opłacało. W takich kwestiach wymagany jest zupełny brak pośpiechu. Szczególnie, że Jeff nie planował wyprowadzki z miasta juto o 4 nad ranem gdy wszyscy inni będą słodko spać.
– Jasne, już – sięgnęła po pojemnik i zgodnie z prośbą podała go chłopakowi. – Odezwał się do mnie koleś, który zajmował się przygotowaniem zwłok więc wstępnie byłoby nas 3. Grabarza nie liczę bo to już nie moja działka – dość przyjemny skład jak na początek, takie było jej zdanie.

Jeffrey Prescott
towarzyska meduza
Susan Murphy
lorne bay — lorne bay
25 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
— I podatki. — Zażartował. Wiadomo, są rzeczy który różnie wpływają na wszystko. Tutaj może trochę bardziej chodziło mu jednak z tym zainteresowaniem, że każde dodatkowe źródło dochodu było... no mile widziane, a o ile nie było ono też jakoś bardzo zobowiązujące, to mógł to robić dodatkowo i zwyczajnie mu to odpowiadało. Susan też wydawała się mimo wszystko mieć głowę na karku, więc... to też był dobry prognostyk na ich ewentualną współpracę.
— No ale jesteś gdzieś w moim wieku, to nie wszyscy już tak szybko ustalają swoje całe życie, nie? — Zauważył, bo jednak mało kto w ich wieku wiedział co chce robić za dziesięć, czy piętnaście lat. A przynajmniej nie miało się takiej stuprocentowej pewności, która by ich trzymała przy danym planie.
— No i czasem jednak dzieją się rzeczy, które zmieniają plany, które można mieć, zresztą. Coś o tym wiesz.— Dodał też po chwili, bo jednak komu miał to mówić, jeśli nie jej?
— No właśnie. Różnica ogromna. — Skwitował, bo co tutaj więcej dodać, chociaż wielkość nie była najważniejsza i co jak co, na spokój nie można było narzekać w Lorne.
— Możemy się tak umówić, jak to skończę to Ci dam numer. — Powiedział i po chwili przyjął też od niej ten pojemnik by wrócić do wymiany oleju i filtra.
— O, a to ktoś stąd? Może znam. — Powiedział powoli, cały czas bardziej jednak skupiając się na tym co robił, żeby czasem czegoś nie spaprać. Chociaż tutaj było raczej o to ciężko, jeżeli wiedziało się co robi, tak jak było to w jego przypadku.

Susan Murphy
sumienny żółwik
mkj
25 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
25 letnia dziewczyna uciekająca przed mroczną przeszłością. Wieczna optymistka mimo wszystko...
– Podatki – skrzywiła się wydając z siebie dźwięk związany z ciężarem na sercu. Nigdy nie myślała nad tym aby kombinować i unikać płacenia tego obciążającego portfel zobowiązania. Były metody aby dobrze na tym zarobić, wiedziała o tym ale mimo to nie czuła się na tyle sprytna aby próbować własnych sił. Może w przyszłym wcieleniu bo w tym serio, nie zapowiadało się.
– Jasne ale ja nie bardzo lubię zmiany. Chyba się ich trochę boje więc dla mnie taka decyzja to coś bardzo poważnego – Seattle było azylem ale gryzło się to z toną złych zdarzeń, bolesnych wspomnień i historii, które pchnęły ją do zmiany. Tutaj mogła zacząć wszystko od nowa z czystą kartą i ta opcja była niemiłosiernie kusząca. – Dobrze. Wpisze sobie natychmiast albo zrobię fotkę – bo żadną tajemnicą było, że pamięć Su była niezwykle ulotna. Zawsze, nawet gdy sporządziła jakieś notatki, robiła im zdjęcie. Wtedy miała pewność, że potrzebny rzeczy nie zaginą w najmniej oczekiwanym momencie. – Czekaj, sprawdzę jeszcze żeby się upewnić – wyjęła z kieszeni telefon i odczytała wiadomość. – Nie wiem czy pochodzi z miasta ale nazywa się Samir Ibn Sahim – przekazała powoli nie chcąc pomylić się ani w imieniu ani w nazwisku.


Jeffrey Prescott
towarzyska meduza
Susan Murphy
lorne bay — lorne bay
25 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Nie da się zawsze z tymi podatkami kombinować, bo przy tym to się kombinuje jak ma się różne źródła dochodów, czy własne działalności. Przy zwykłej umowie, tak jak pewnie ma tutaj Jeffrey to nie ma nawet pola do kombinacji za bardzo. Na takim etapie, gdy te umowy są pojedyncze, opiewają na konkretne kwoty, to... no nie ma takiego pola do lawirowania w tej materii.
— Widzę, że nie tylko ja jestem fanem podatków. — Zauważył, bo jednak po jej reakcji było widać, że no jednak taką fanką nie jest, zresztą, tak jak i on. Fajnie by było mieć wszystkie pieniążki dla siebie, ale fajnie jednak też mieć te wszelakie ubezpieczenia i tak dalej, no ale wiadomo też jak to z tym jest.
— No ja w sumie się cieszę, że tu wróciłem. No ale to też jakaś zmiana, chociaż jednak dom to dom. — Stwierdził, chociaż też bardzo często narzekał na to miejsce, to jednak stąd był, stąd pochodził i zwyczajnie lubił to miejsce. Nawet, jeśli to był taki trochę mały koniec świata, to... jego świata! Oczywiście jest też inaczej, gdy się jednak od czegoś ucieka, gdy nie ma się możliwości zagrzania miejsca w jednym mieście, czy nawet kraju.
— To zaraz Ci podam, spoko. — Powiedział, bo jednak chciał najpierw dokończyć tę małą operację, którą przeprowadzał. Porobił tam coś jeszcze przez chwilę, po czym wyszedł z tego tunelu pod samochodem i podszedł z powrotem do jego maski.
— A to nie znam w sumie, a charakterystyczne dość jednak. — Zauważył, po czym zabrał się za wlewanie odpowiedniej ilości oleju do pojemnika, kiedy to było gotowe, to spojrzał na Susan.
— Dobra, prawie gotowe. — Powiedział, po czym wsiadł na siedzenie kierowcy.
— Trzeba będzie go pozostawić na parę minut na zewnątrz. — Powiedział, po czym uruchomił silnik i skoro wszystko było gotowe, to wycofał powoli przed garaż i wysiadł z samochodu, nie wyłączając tego silnika. Wysiadł z samochodu i oparł się o jego bok, spoglądając na Susan, która pewnie wyszła przed budynek.
— No to parę minut i gotowe. — Oświadczył.

Susan Murphy
sumienny żółwik
mkj
25 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
25 letnia dziewczyna uciekająca przed mroczną przeszłością. Wieczna optymistka mimo wszystko...
– Uwierz, że nie znam nikogo kto były z nich zadowolony ale nie warto zastanawiać się nad rzeczami, na które nie mamy wpływu – zacisnęła usta i trwała w ciszy przez kilka chwil. Dla niej temat podatków był odległy pod względem rodzaju, sytuacji co i kiedy jest płacone, od tego byli księgowi, którzy pilnowali aby wszystko było zgodne z prawem. Mimo tego, że Murphy kończyła studia ekonomiczne, jedyne co jej zapadło w pamięć to jak prawidłowo obracać pieniądzem aby ten szczęśliwie się pomnażał. I ta wiedza kompletnie jej wystarczyła.
– Ja za swoim nie tęsknię – wiązało się z nim kilka bardzo smutnych wydarzeń oraz jedno, które mogło spowodować, że kobieta wyląduje na długie lata w więzieniu. Nawet nie miała odwagi aby sprawdzić jaki wymiar kary grozi jej za popełnienie czynu zabronionego. To jak przyciąganie złych rzeczy a nie od dziś wiadomo, że lepiej myśleć pozytywnie. Dlatego też szybko urwała temat miejsca zamieszkania przechodząc do kolejnego, znacznie przyjemniejszego, bo związanego z pozyskaniem nowego pracownika. Zgrana paczka to klucz do sukcesu a Su nigdy nie ukrywała, że woli pracować z mężczyznami. Z nimi wszystko wydawało się jakieś takie… łatwiejsze.
– Okej, nie ma sprawy – obróciła się na pięcie nucąc pod nosem jakąś piosenkę. – Tak. Dlatego musiałam je przeczytać bo brzmi bardzo… egzotycznie – Susan nie miała absolutnie żadnych uprzedzeń więc nie było mowy o tym, że imię czy nazwisko jej przeszkadza.
– Świetnie – uniosła brwi bo nie spodziewała się, że to potrwa tak krótko. Zerknęła na zegarek, no ekspres ! – Przyjmujesz plastikowy pieniądz ? - a raczej elektroniczny bo Murphy kartę porzuciła na rzecz płatności telefonem. O jakie to było łatwe i przyjemne. Znacznie gorzej gdy człowiek sprawdzał stan konta po kilkunastu dniach takiego lekkiego wydawania kaski. Wtedy już tak miło nie było. A, że kobietki lubią od czasu do czasu wpaść w szał zakupów to… cóż.


Jeffrey Prescott
towarzyska meduza
Susan Murphy
lorne bay — lorne bay
25 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Zaśmiał się, bo miała rację ale i był to taki słodko-kwaśny, czy jak to się tam mówi, fakt.
— Chyba nikt nie lubi się pozbywać pieniędzy, gdzie nawet nie wiadomo gdzie one idą. — Stwierdził dość oczywistą oczywistość, ale jednak! Cóż, podatki były bardzo zagmatwaną tematyką i chociaż nie wiem jak wygląda system podatkowy w Australii to pewnie i tak ten się nie umywa do tego, który mamy w Polsce i jest jednym z bardziej skomplikowanych systemów na świecie, podobno, bo specjalistą to też nie jestem.
Obracanie pieniędzmi w taki sposób, żeby się rozmnażały zdecydowanie nie było czymś prostym, więc jeżeli Susan opanowała tę umiejętność to... brawo dla niej, bo jest to umiejętność, którą z pewnością warto posiadać i nabyć!
— Rozumiem. — Odparł. Tym razem to on się wykazał tym taktem i nie dopytywał widząc i jakoś wyczuwając, że jednak nie chciała dłużej na ten temat dyskutować. Cóż, nie miał zamiaru jej zmuszać. wiedział, że ludzie czasem niekoniecznie chcą rozmawiać o swojej przeszłości. Zresztą, on był tego idealnym tego przykładem, bo jednak podczas samej wizyty Susan w tym miejscu miał moment, kiedy właśnie do swojej przeszłości wracać nie chciał.
— Trochę... tak... nie wiem, turecko chyba? Czy coś takiego, nie? — Nie był dobry z tej geografii, ale jakoś jednak to imię mu się kojarzyło właśnie z jakiś bliskim wschodem, czy właśnie takimi rejonami, a czy miał rację? Powiedzmy! To i tak daleko.
— Jeśli nie masz gotówki, to tak. — Odparł, co prawda wolałby właśnie po prostu wziąć za to gotówkę i... w sumie zrobić to poniekąd na czarno, ale nie zawsze się jednak da. Cóż, z tymi pieniędzmi to jest różnie. On akurat zawsze wolał ogarniać wszystko przy pomocy gotówki, bo jednak widział wtedy ten znikający pieniądz, a przy użyciu kart? No już nie za bardzo!

Susan Murphy
sumienny żółwik
mkj
25 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
25 letnia dziewczyna uciekająca przed mroczną przeszłością. Wieczna optymistka mimo wszystko...
E tam nie wiadomo.
– Emerytury, renty, socjale i takie tam – oczywiście nie opiekę medyczną dla nich samych bo jeśli człowiekowi coś dolega to zapisuje się prywatnie żeby nie czekać 100 lat na pierwszą wizytę. – Nic nie poradzimy, płacić trzeba – jak za wszystko bo wedle starego powiedzenia, za darmo można dostać tylko w buźkę.
– Z ciekawości pewnie nie będę mogła się powstrzymać i dopytam – skąd takie egzotyczne nazwisko. Ciekawił ją także wygląd mężczyzny ale wszystko w swoim czasie. Jeszcze kilka dni i wszystko stanie się jasne. – Jeśli uda nam się dogadać to co sądzisz o spotkaniu w najbliższym czasie? Ja, Ty i pozostali pracownicy. Usiądziemy, poznamy się, pogadamy, taki wiesz… wieczorek zapoznawczy – Murphy była bardzo chętna do nawiązywania kontaktów bo jako kompletny świeżak w mieście potrzebowała przyjaciół i kogoś z kim będzie mogła porozmawiać albo zwyczajnie wymienić kilka wiadomości sms.
– Naturalnie nic na siłę, to tylko luźna propozycja – wzruszyła delikatnie ramionami bo nie była z tych co to lubią wywierać nadmierną presje na otoczeniu. Wizja spędzenia kolacji z nowymi ludźmi gdzieś w głębi była krzepiąca więc liczyła na zgodę.
– Okej, to chodźmy. Zapłacę i dasz mi wizytówkę – skoro samochód stał odpalony na ręcznym to przecież żadna krzywda mu się nie stanie. Nie stoczy się a tym bardziej nie ucieknie na ulice więc oboje śmiało znów weszli do warsztatu. Su wyjęła z portfela plastikową kartę i przyłożyła ją do terminala, a ten miłym piknięciem oznajmił, że właśnie jest biedniejsza o pewną kwotę.
– I po bólu – wsunęła portfel znów do torebki. – To co, mam nadzieję, że widzimy się niebawem – uśmiechnęła się uroczo bo szczerze potrafiła być milutka.


Jeffrey Prescott
towarzyska meduza
Susan Murphy
lorne bay — lorne bay
25 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
— Chyba to wszystko to "takie tam" — Zauważył. Pozwolił sobie nawet rękoma zrobić ten gest dający do zrozumienia, że jest tam cudzysłów. On fanem tych wszystkich podatków nie był, to na pewno. A co do wszelkiej opieki zdrowotnej, no... pozostawmy ten temat bez dalszego komentarza!
Pokiwał jej głową, no bo co tu więcej było do dodania? Nie mieli wyjścia, żeby nie płacić, bo nawet przecież robiąc głupie zakupy płaciło się podatek od każdego produktu. No niestety od tego się nie ucieknie, czego by się nie zrobiło!
— To będziesz musiała mnie potem ostrzec. — Zaśmiał się cicho, oczywiście nie miał nic do osób innych narodowości, bo mimo wszystko sam Jeffrey był dość otwartą osobą i również względem osób innej narodowości, to mu to po prostu nie przeszkadzało, bo i czemu miałoby?
— Jak się dogadamy, to... nie ma sprawy. Na pewno będzie przy tym jakaś buteleczka, więc tym bardziej chętnie... na koszt firmy. — Uśmiechnął się delikatnie, może nawet delikatnie złośliwie! Cóż, rozumiał ją świetnie - będąc nową osobą w nowym miejscu warto było zawierać nowe znajomości i przede wszystkim od takich nowych osób nie uciekać.
— Dobra, to chodźmy. — Powiedział i podeszli razem do środka warsztatu, by tam zająć się kwestią płatności. Jeffrey podał cenę, która była na pewno rozsądną za taką operację na samochodzie, po czym nabił kwotę na terminal, by Susan mogła zapalić. Wydrukował jej paragon, ale raczej go nie chciała, więc pewnie zgniótł i wyrzucił.
— No, a ja też będę zaraz zamykał już, więc... — Uśmiechnął się zadowolony z faktu, że zaraz faktycznie będzie mógł się udać na zasłużony odpoczynek po dzisiejszym dniu.
— To jakby co jesteśmy w kontakcie — Powiedział i, bo w sumie nie pamiętam, - jeżeli nie zrobił tego wcześniej to na pewno podał jej swój numer.
— To miłego wieczoru! — życzył jeszcze jak wychodziła, by potem usłyszeć tylko odgłos odjeżdżającego samochodu.

z/t x2 Susan Murphy
sumienny żółwik
mkj
lorne bay — lorne bay
36 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
mechanik, który pół roku temu wyszedł z więzienia za kradzieże i próbuje od nowa ułożyć sobie życie, jednocześnie wciąż obarczając winą siostrę za śmierć ich młodszego brata
5
Wcale nie zrobił tego specjalnie. Wcale nie czekał z jej samochodem na ostatnią chwilę, aby musiała chwilę poczekać, gdy przyjdzie odebrać swoje auto. Wszystko to wyszło przypadkiem, gdy jeden z pracowników zachorował, a Nicky musiał przez jeden dzień sam wszystkim się zająć. Najpierw więc zajął się pracą kolegi, która była pilniejsza, a dopiero potem wziął się za naprawę pojazdu Yael, próbując się wyrobić z robotą jeszcze przed jej przyjściem. Nie chce bowiem, aby musiała czekać; nie chce spędzać w jej towarzystwie więcej czasu, niż to konieczne, jakkolwiek to nie brzmi. To nie tak, że jej nie lubi. Owszem, na początku wydawała mu się rozpieszczoną i pyskatą gówniarą, ale z czasem poznał ją lepiej i… Cóż, powiedzmy, że polubił ją ciut za bardzo, co zdecydowanie nie powinno mieć miejsca. Już pal licho to, że jest niemal półtora dekady młodsza od niego, obiecał sobie jednak, że będzie trzymał się z dala od panien z dobrych domów, bowiem jest świadomy tego, że nie jest dla nich najlepszą partią. Z kartoteką i więziennym wyrokiem, na pewno każdy rodzic patrzyłby na niego krzywo. Woli więc udawać, że go irytuje, niż że najzwyczajniej w świecie mu się spodobała.
Los jednak najwidoczniej nie jest po jego stronie, bowiem kiedy wciąż grzebie pod maską samochodu dziewczyny, słyszy zbliżające się do garażu kroki, a po chwili do środka zagląda znajoma mu twarz. Wzdycha cicho, klnąc pod nosem tak, aby Yael przypadkiem tego nie usłyszała, ale na moment odrywa się od swojej pracy, wycierając zabrudzone dłonie w leżącą nieopodal szmatę.
Niestety miałem mały poślizg i auto będzie do odebrania za jakieś trzydzieści minut — wyjaśnia, zanim udaje jej się zadać jakiekolwiek pytanie. — Możesz wrócić za jakiś czas albo… Poczekać — rzuca niepewnie, pod koniec zdania chcąc odgryźć sobie język, bo przecież wcale nie chce, aby towarzyszyła mu przez najbliższe trzydzieści minut. To znaczy chce, ale… Nie powinien. — Kumpel się rozchorował i musiałem ogarnąć najpierw jego robotę — odzywa się po chwili, choć przecież wcale nie musi się jej tłumaczyć. Obsuwy czasem się zdarzają, tak? Poza tym, to raptem pół godziny, a nie cały dzień, więc ma nadzieję, że nie będzie z tego powodu zła. Albo że nie będzie marudzić, bo zauważył, że kobiety w jej wieku — albo w ogóle kobiety — lubią dużo marudzić. Co prawda powinien się do tego przyzwyczaić, bo przecież ma młodszą siostrę, ale w zasadzie ostatni raz rozmawiał z nią siedem lat temu, a przynajmniej tak normalnie i bez krzyków. Odkąd jednak zginął ich brat, unika jej jak ognia, bo wciąż uważa, że to jej wina, że ich brat nie żyje.

Yael O'Brallaghan
ambitny krab
nonsens#5543
lorne bay — lorne bay
22 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
one

Była dobrym kierowcą. I miała gdzieś fakt, że była też prawdopodobnie jedyną osobą, która tak uważała! Nigdy nie dostała mandatu, była pewna, że nigdy (celowo) nie zajęła dwóch miejsc parkingowych i nigdy nie zaczęła cofać na drodze, tylko dlatego, że przegapiła zjazd! Tak, właśnie to uważała za cechy złego, beznadziejnego wręcz kierowcy. Jakkolwiek było to naiwne, pozwalało jej upierać się przy swoim — była dobrym kierowcą. Nie mechanikiem, ani myślała zaglądać pod maskę. Zresztą, nie zdziałałaby wiele, mogłaby ją co najwyżej otworzyć! I to… z czyjąś pomocą, gdyby ktoś przypomniał jej, gdzie jest ta… no, wajcha. Ulubiona klientka każdego mechanika, prawda? Głupia, naiwna dziewczyna, której można wmówić niemal wszystko, a ta nawet się nad tym nie zastanowi… Na nieszczęście takich panów, O’Ballaghan była do bólu świadoma tego, jakie sprawia wrażenie, robiła więc co tylko mogła, by udowodnić im, że jest inaczej — nie jestem pewna z jakim skutkiem…
...i dlaczego jej starania wymierzone były głównie w niego. Nie pamiętała już, co takiego zrobił czy powiedział, że za punkt honoru wzięła sobie, by udowodnić mu, że cokolwiek o niej myśli nie jest, n i e jest prawdą. Mimo że do dziś dnia nie wiedziała, co takiego o niej myśli, pomijając wszystko to, co sama włożyła sobie do głowy… I cholera, chyba to wszystko było w tym najgorsze — na każde pytanie, odpowiadała sobie sama! Głupia, rozpieszczona i bezczelna…
Musiała mieć samochód dzisiaj, teraz, a właściwie… godzinę temu. I nie, nie dlatego, że była rozkapryszona czy dlatego, że przywykła, że zawsze dostaje to czego chce, nie, była po prostu zwyczajnie spóźniona… na spotkanie, na które nie miała ochoty iść. To tłumaczyło sukienkę, szminkę na ustach i torebkę, do której nie miało prawa zmieścić się nic. Z daleka poznała swój samochód… i pochyloną pod otwartą maską sylwetkę. Po cichu podeszła bliżej, obeszła samochód z drugiej strony i pochyliła się nad silnikiem, rzucając mu uważne spojrzenie, Nicky’emu, znaczy się, nie silnikowi, który… wygladał przecież tak samo jak zawsze.
Pół godziny — powiedziała, co zabrzmiało trochę jakby go poprawiła, choć wcale nie miała takiego zamiaru, ale to śmieszne przekonanie, że “trzydzieści minut” brzmi lepiej niż “pół godziny” było, cóż, zabawne. Z ust wyrwało jej się ciche westchnięcie, gdy skinęła lekko głową, słysząc o pochowanym koledze z pracy, któremu nagle chciała podziękować! Co też było zabawne, ale też g ł u p i e, bo nagle przyłapała się na myśli, że ten “pośliz” jest jej naprawdę bardzo na rękę! Dlatego też…
Trochę się śpieszę — mruknęła, teatralnym gestem wskazując na swoją sukienkę, na wypadek, gdyby myślał, że ubrała się tylko dlatego, że mogła go spotkać… po raz kolejny w ciągu miesiąca! Czystym przypadkiem, naprawdę, choć zaczynała myśleć, że jest wręcz odwrotnie. — Może pójdzie szybciej, jeśli ci pomogę — wypaliła nagle, uśmiechając się pod nosem jakby był to najlepszy pomysł na jaki wpadła od bardzo dawna. I zdaje się, że gdzieś miała już sukienkę, która prędzej czy później wyglądałaby jak jego kombinezon!

Nicky Regalado
powitalny kokos
-
lorne bay — lorne bay
36 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
mechanik, który pół roku temu wyszedł z więzienia za kradzieże i próbuje od nowa ułożyć sobie życie, jednocześnie wciąż obarczając winą siostrę za śmierć ich młodszego brata
Zdecydowanie nie jest typem mechanika, który lubi naciągać nieświadomych klientów. Zawsze jest szczery, zawsze jest uczciwy, choć dla niektórych może być to zabawne, jako że jeszcze niedawno siedział w więzieniu za kradzieże. Szefa i klientów jednak nigdy nie okradł, zawsze były to osoby obrzydliwie bogate i nie zawsze uczciwe — bo, wbrew pozorom, w głębi duszy dobry z niego człowiek. Właśnie dlatego, tym nieświadomym klientom, którzy nie znają się kompletnie na autach, stara się zawsze wszystko tłumaczyć jak najprościej. I Yael do tych osób należy, bo choć widocznie starała się, aby myślał inaczej, szybko zrozumiał, że jest jedną z tych kobiet, które wiedzą tylko jak poruszać się samochodem, a nie jak to się w zasadzie dzieje, że samochód się porusza. I wcale się temu nie dziwi, bo przecież nie każdy musi znać się na wszystkim. Ile ludzi korzysta z internetu, a tylko garstka wie, jak on naprawdę działa — i Nicky zdecydowanie nie należy do grona tych ludzi. Jasne, że z niego korzysta, ale woli skupić się na tym, w czym jest dobry i na czym może zarabiać, zamiast uczyć się rzeczy, które akurat jemu się do niczego nie przydadzą. No, chyba że nagle postanowi się przebranżowić, ale na ten moment nie ma takiego zamiaru. Lubi robić to, co robi.
Tak właśnie powiedziałem — mówi, bo o to mu chodziło! Przecież trzydzieści minut i pół godziny, to jedno i to samo. Co za różnica którą formułkę z siebie wyrzucił, skoro sens jest ten sam? Zawsze mógł powiedzieć godzinę — pewnie byłaby jeszcze mniej zadowolona, bo po jej ubraniu stwierdza, że gdzieś planuje tym autem pojechać i zapewne liczyła na to, że zrobi to prędzej, niż później. On jednak nie miałby nic przeciwko przytrzymania jej tu dłużej, co zapewne by zrobił, gdyby nie miała innych planów. Bo może jedzie na jakąś rodzinną imprezę? Może ma urodziny koleżanki? Nie chce odrywać jej od takich rzeczy. Gdyby jednak okazało się, że ma randkę… Cóż, tu już nie wiadomo, czy ta naprawa przypadkiem nie zajęłaby mu więcej czasu. Zdecydowanie nie powinien tak robić, ale myśl, że wystroiła się tak dla jakiegoś innego faceta odrobinę mu przeszkadza.
Właśnie widzę — mówi, mimowolnie obrzucając ją spojrzeniem od góry do dołu. I, musi przyznać, wygląda naprawdę zniewalająco, choć nie powie przecież tego na głos, bo kimże on jest, aby komentować jej ubiór? Nie jest ani dobrym kumplem, ani przyjacielem — jest dla niej niemal obcym facetem. I nie musi wiedzieć, że mu się podoba. — Randka? — rzuca luźno tym pytaniem, jakby w ogóle go to nie obchodziło. I nie powinno, a jednak, z jakiegoś powodu, obchodzi. Wraca więc do grzebania pod maską, aby myślała, że zapytał tylko i wyłącznie po to, by podtrzymać rozmową. Zaraz jednak prycha cicho i znowu odwraca się do niej przodem, spoglądając na nią z niedowierzaniem. — Po pierwsze, jakbyś chciała mi pomóc, to wszystko zajęłoby pewnie dwa razy dłużej. — Nie, żeby na to narzekał, ale zapewne by zaczął, gdyby wszystko robiła źle. — A po drugie nie ma mowy, nie w tej sukience i tych butach — dodaje, wskazując na jej ubiór, po czym kręci głową. Praca mechanika nie należy do najczyściejszych prac — wszędzie smary i oleje, których potem nie można często domyć ze swoich dłoni, nie mówiąc o pozbyciu się ich z ubrań.

Yael O'Brallaghan
ambitny krab
nonsens#5543
ODPOWIEDZ