komendant — Lorne Bay Fire Station
34 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
komendant straży pożarnej, którego życie prywatne właśnie zaczyna się rozpadać po ujawnieniu jego dawnych grzeszków pod wpływem narkotyków
Jest rzeczą powszechnie znaną, że samotnemu a bogatemu mężczyźnie do szczęścia brakuje tylko żony. Nie, żeby Dick zaczytywał się w Austen, ale miał pecha, bo jego macocha tak i coraz częściej napomykała o fakcie, że przydałaby się odpowiednia partnerka dla niego. Początkowo uznawał, że poluje na jego wdzięki i tym sposobem chce mu uzmysłowić, że z żadną kobietą nie będzie tak szczęśliwy jak z nią, ale po pewnym czasie i propozycji z jego strony – świętym nie był, a okazję z chęcią by wykorzystał – zrozumiał, że jej naprawdę chodzi o to, żeby znalazł sobie żonę. Nie dziewczynę, narzeczoną czy partnerkę, ale właśnie ten dziwny twór, który składa się na istotę sprzed ołtarza.
Zawsze uważał, że takie szczególne dziewczęta idzie poznać po tym, że traciły zdolność logicznego myślenia po założeniu obrączki i tak odróżniał je od panien. Nie, żeby uważał, że zamężne kobiety są gorsze, ba, Remington je nawet uwielbiał. Szkopuł w tym, że były one przesłodkie dla cudzych mężów, a nie swoich własnych, więc do cholery, dlaczego on sam miałby zakładać sobie pętlę na szyję? Wydawało mu się to tak absurdalne i durne, że zawsze bawili go znajomi, obwieszczający radosne nowiny. Dziecko? Owszem, pula genów i ktoś kochający bezwarunkowo. Był w stanie w to uwierzyć, bo tatusia i jego pieniążki kochał najbardziej na świecie, ale do cholery, żona i małżeństwo? Brzmiało to tak odstraszająco, że miewał czasami koszmary z tymże zjawiskiem, więc wyśmiał swoją macochę i ojca, którzy mu całkiem bezpośrednio wmawiali kolejne istoty z ich sfer do zawarcia małżeństwa. Na przykład, Delilah. Idealny przykład fiaska ojca, który podrzucił Dickowi córkę znajomych i patrzył jak ją stacza na samo dno i uczy wciągać co popadnie. Po tej przygodzie uspokoił się na tyle, że obecnie już mu nie sugerował tego kroku ani też nie przypominał mu tego całego motta z książki dla kucharek, które marzą o wielkiej miłości.
Tak miało też zostać i miała kwitnąć między nimi swoistego rodzaju harmonia, gdyby nie ten pieprzony wyciąg z konta. Na pytanie czemu jest tak duży odpowiedział zgodnie z prawdą, że przekupił urzędnika, bo potrzebował licencji ślubnej… i się zaczął grad pytań. Myślał, że zacznie się od delikatnej mżawki bądź wiaterku znad oceanu, ale nim się obejrzał, już musiał opowiadać im o synowej i choć sprawa mogła się rypnąć bardzo szybko, nie miał odwagi powiedzieć, że to blef. Z czystej przyczyny – zdążył już rozpieprzyć pierwszy prezent ślubny, który polegał na solidnym zastrzyku gotówki, więc ze wzruszenia odebrało mu mowę i zapomniał wspomnieć o rozwodzie.
Następnie zaś wszystko posypało się jeden za drugim i nim się obejrzał, już był człowiekiem żonatym i miał zaproszenia do elitarnych klubów dla dżentelmenów, a wszyscy gratulowali mu młodej i zrobionej żony. Nikt nie uwierzył, że jest nastolatką, więc wszystko odbywało się w graniach przyzwoitości.
A może tak sobie Richard wmawiał, bo przecież przemilczał fakt, że Minnie miała dziś wpaść i że chce się rozwieść. Po prostu o tym zapomniał i tak naprawdę nie pamiętał też, gdy wychodził do pracy. Zamiast jednak nawiedzonej sąsiadki odkrył na wycieraczce własną żonę.
- O, tak, mieliśmy się spotkać – klepnął się w czoło. – Ale wiesz, śpieszę się do pracy, kotku. Rozgość się – i pocałował ją w policzek.
Może powinien skonsultować się z własnym psychiatrą?

Minnie Goldberg
studentka, czasem modelka — i rozkapryszona jedynaczka
19 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Tyleż naiwna, ile kłamliwa, tyleż urocza, ile wulgarna, równie skora do mrocznych dąsów, jak do różanej radości.
24.

Nigdy, nie sądziła, że w wieku dziewiętnastu lat, będzie myślała o rozwodzie. Przecież, ona nie myślała nawet o ślubie, a jednak stało się, a teraz, jak najszybciej trzeba było to zakończyć. Po powrocie z Nowej Zelandii była pewna, że Dick nie będzie chciał mieć z nią nic wspólnego, ich drogi się rozejdą, postawią na szybki rozwód i jeśli dobrze pójdzie, nigdy na siebie nie wpadną. W końcu żadne z nich nie było zadowolone z takiego obrotu spraw. Dlatego, tym bardziej zaskoczona była faktem, że nie zgodził się na ekspresowy powrót do statusu singla.
Nadal, nie brała też pod uwagę faktu, że ich małżeństwo może być fikcją, nie chciała słuchać Susan, ukrywała to przed ojcem, Dean naciskał na szybki rozwód, a Minnie bardzo dobrze widziała potwierdzenie przelewu na sporą kwotę do urzędu stanu cywilnego. To wszystko układało jej się w jedną całość i niechętnie musiała przyznać, że zapewne jej nazwisko również uległo zmianie, chociaż to, miała nadzieję, że tylko tymczasowo. Nic z tym nie miała zamiaru robić, bo jak zacznie zmieniać dokumenty, to wszystko okaże się prawdą i jeszcze ciężej będzie o rozwód. Naiwnie wierzyła, że jeśli będzie wypierać to ze swojej głowy i nie będzie o tym myślała, to wszystko samo, magicznie się rozwiąże. Okej, może nie samo, a Dick podejmie właściwe kroki do wyplątania ich z tej całej sytuacji.
Na spotkanie ze swoim mężem tym razem postanowiła wyglądać elegancko, na tyle na ile pozwalała jej garderoba. Połączenie stylu jej ukochanej Elle Woods, z filmu, który był od niej starszy, ze stylem cudownej Fallon Carrington, która zawsze potrafiła wyglądać zjawiskowo. To wszystko sprawiło, że Minnie zamiast uroczej, dziewczęcej sukienki, bądź spódniczki i crop topa, postawiła na różową, sukienkę w stylu marynarki. Skoro mają rozmawiać o rozwodzie, to wydawało jej się najbardziej odpowiednie.
Na miejsce, dojechała kilka minut po umówionej godzinie, wchodząc do apartamentowca, a następnie znajdując odpowiednie piętro i drzwi. Wzięła kilka głębokich wdechów, jakby tym samym chciała dodać sobie odwagi i zadzwoniła dzwonkiem do drzwi. Nie brała pod uwagi, że mogłoby go nie być, umówili się w smsach, więc może nie zapomniał. Z lekkiego stresu, zaczęła tupać nóżką, jakby miało to w jakiś sposób ją uspokoić, a gdy w końcu drzwi się otworzyły, ujrzała w nich Dicka.
- Słucham? - zaczęła, kiedy tylko weszła do środka, zaskoczona po pierwsze jego słowami, jak i przywitaniem. - Umówiliśmy się, więc chyba nie myślisz, że teraz pójdziesz do pracy, a ja mam na Ciebie czekać? Nie mogłeś napisać chociażby smsa, abym nie przyjeżdżała? - zmarszczyła delikatnie nosek, uważnie mu się przyglądając. Nie było czuć od niego alkoholu, więc nie był pijany, źrenice też miał w normie, odurzenie narkotykami również odpadało, ale nadal nie pasowało jej jego zachowanie.
- Chyba nie myślisz, że będę na Ciebie czekała i może była jeszcze idealną żoną, a kiedy wrócisz, będzie czekał na Ciebie obiad? - o kurde. Dopiero teraz, zorientowała się, że on mógł naprawdę tak myśleć. Szybciutko pokręciła przecząco głową, nadal uważnie skupiając na nim swoje niebieskie spojrzenie. - Nie, nie, nie - odłożyła w międzyczasie torebkę, gdzieś na komodę i dopiero teraz, swobodnie rozejrzała się po mieszkaniu, w którym się znalazła. Typowe, męskie wnętrze, ale czego mogła się po nim spodziewać? Nie zobaczy przecież różowych poduszek, kocyków, ani maskotek jednorożca, czy myszki Minnie.

Dick Remington
dzielny krokodyl
Minnie mouse
komendant — Lorne Bay Fire Station
34 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
komendant straży pożarnej, którego życie prywatne właśnie zaczyna się rozpadać po ujawnieniu jego dawnych grzeszków pod wpływem narkotyków
Dick nie był bardzo skomplikowanym człowiekiem. Właściwie zazwyczaj skupiał się na tym, co przyniesie mu szeroko pojęte korzyści. Nigdy nie podążał za trenerami personalnymi, którzy doradzali wybranie najtrudniejszych ścieżek. Wręcz przeciwnie, zawsze szukał tych najbardziej przyjemnych i łatwych, które mogły sprawić mu frajdę. Jasne, wiedział, że większość ludzi nie jest w tej samej uprzywilejowanej pozycji jak on, ale czy jego kiedykolwiek obchodzili inni? Właściwie nawet podczas akcji ratunkowych nie skupiał się na ofiarach – choć pomagał im jak tylko mógł i działał jak maszyna – ale na własnych odczuciach. Nadal był narcyzem niesamowitym i nic oraz nikt nie mogło to zmienić, choć bywały pewne osoby, które pozostawiały niezatarty ślad w jego życiu.
Jedną z nich na pewno była jego żona, która sprawiła, że w stronę Dicka zaczął spływać deszcz gotówki. Może nie brzmiało to jak żadne novum w jego życiu, ale nie sądził, że nawet jego macocha okaże się tak szczodra i to całe sztuczne i wymagające natychmiastowego rozwodu małżeństwo okaże się tak zgrabną i dobrą inwestycją. Nic więc dziwnego, że poszedł w to jak w ogień (w końcu był strażakiem) i przypadkowo (szalenie) zapomniał o spotkaniu ze swoją żoną, która wymagała rozwodu w trybie last minute.
W zasadzie nie dziwił się jej wcale, w końcu ślub też brali na przyśpieszeniu, ale nie była ona świadoma korzyści z zawarcia związku małżeńskiego. Za to on znał je doskonale i wiedział, że rozstanie po pierwsze mu się nie opłaca, a po drugie czuł, że mógłby wyłuskać z Minnie coś więcej, gdyby tylko spędził z nią trochę więcej czasu. Mimo, że na pierwszy… i na kolejny rzut oka wydawała mu się osobą dość płaską i skupioną na swoim wyglądzie. Miał jednak nadzieję, że pozory mogą mylić i że gdzieś za tym różem i plastikiem kryje się ktoś szczery i osoba, z którą dojdzie do porozumienia.
W telegraficznym skrócie przyszło mu to wrażenie zatrzeć, gdy zobaczył ją w różowym garniturze. To nie tak, że wyglądała źle. Wręcz przeciwnie, było coś w niej takiego, że trudno było odwrócić wzrok, a jej nogi robiły wrażenie, zupełnie jakby ten od Szewczyka Dratewki strugał je całą noc, ale mimo to nie wiedział czego się spodziewać. Za dużo biło od niej pewności i przekonania, że ten rozwód jest formalnością.
Akurat wtedy, gdy Dick musiał ją przekonać, że tak zupełnie nie jest.
Może dlatego włączył mu się tryb ucieczki? A może faktycznie miał sporo do nadrobienia w jednostce? Jego uśmieszek sugerował, że to pierwsze.
- Żadnego obiadu, zamówimy sushi. Możesz sobie coś… pooglądać na pintereście i zamówić, skarbeńku – tak, ewidentnie coś brał, bo wyglądał na najbardziej zakochanego człowieka na świecie, gdy mierzwił jej włosy i bez czekania na jej odpowiedź wbiegał do windy.
Upiekło się mu. Miał szansę jeszcze przez kilka godzin pozostawać człowiekiem żonatym.

Minnie Goldberg
studentka, czasem modelka — i rozkapryszona jedynaczka
19 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Tyleż naiwna, ile kłamliwa, tyleż urocza, ile wulgarna, równie skora do mrocznych dąsów, jak do różanej radości.
Ułożyła sobie wszystko w głowie, miała nawet argumenty, jeśli Dick nie będzie chciał się zgodzić na rozwód, ale w to szczerze wątpiła, żeby było jej potrzebne. Przecież, nagle się w niej nie zakochał, aby chcieć tkwić w tym małżeństwie, które nie miało żadnej przyszłości, a oni nie zaczną się w momencie dogadywać, skoro oboje mieli dość ciężkie i trudne charaktery. Dlatego, rozwód był najlepszym wyjściem z tej sytuacji, szybko o tym zapomną i może nikt więcej się o tym nie dowie, bo co stało się w Nowej Zelandii, tam powinno zostać. Była naprawdę, bardzo pozytywnie nastawiona do ich dzisiejszego spotkania, nie widziała żadnych przeciwwskazań, ani powodu, żeby jej mąż, zaczął utrudniać im, rozstanie się i powrót do życia, które mieli przed pamiętnym weekendem.
Faktem było to, że Minnie kompletnie nie wiedziała, co działo się u niego przez te ostatnie kilka dni i jak wiele się wydarzyło. I chyba, niekoniecznie też była ciekawa... Nastolatka przed przyjściem postanowiła, że nie będzie chciała go lepiej poznać, ani też nie stanie się to w odwrotną stronę, aby nie utrudniać sobie tego, co i tak, było już nie uniknione. Gorzej by było, gdyby nagle zaczęli ze sobą normalnie rozmawiać, a mieli już tego namiastkę w hotelowym basenie i jak się okazało, potrafili wtedy, zachowywać się jak zakochane, młode małżeństwo, będące na miodowym miesiącu. A z reguły, byli małżonkowie, niekoniecznie mieli ze sobą dobre kontakty, więc po co, zmieniać tę zasadę.
Patrzyła na Dicka, nie wierząc, w to, co właśnie mówi, w to, jak się zachowuje i co najważniejsze w to, że postanowił zostawić ją samą w domu. W ciągu weekendu, który spędzili razem, zdążyła poznać jego ironiczny i pewny siebie uśmiech, ale nie ten zakochany, kiedy się na nią patrzył i Minnie, coraz bardziej się w tym wszystkim gubiła. Zmarszczyla tylko nosek, gdy roztrzepał jej włosy i na jej twarzy pojawił się grymas niezadowolenia.
- Dick! Wracaj do domu! - zacisnęła usta w linie, zdając sobie sprawę, że brzmi jak typowa żona, która kłóci się z mężem. Oparła się o framugę drzwi wejściowych i jedynie widziała jak zamykają się drzwi od windy, na co głośniej westchnęła. Nie, nie miała zamiaru czekać, aż wróci, nie wiadomo kiedy. Weszła ponownie do mieszkania, próbując znaleźć klucze, którymi zamknęłaby drzwi i musiała zrezygnowana się poddać po kilku minutach, kiedy ich nie znalazła, domyślając się, że musiał je zabrać, kiedy tylko wychodził. Może i była nieodpowiedzialna i naiwna, ale na szczęście nie aż tak bardzo, żeby zostawić otwarte drzwi, dając tym samym łatwe zadanie dla złodziei.
Przez kilka, pierwszych minut czuła się strasznie nieswojo i skrępowana tym, że siedzi całkiem sama u niego w domu. Nalała sobie wody do szklanki, siadając na wygodnej kanapie i po jakiś 30 minutach zabrała laptopa, który leżał na stoliku. Bez problemu, zalogowała się na konto Dicka, na przyszłość może zapamięta, aby mieć hasło i już, miała wchodzić na jedną ze stron, gdy aplikacja z pocztą się odezwała, oznajmiając nową wiadomość. I nawet, jeśli naprawdę nie chciała tego otwierać, palec niefortunnie jej się omsknął, otwierając kolejne okienko i ostatnio odczytany e-mail. Wahała się z myślami, aby to odczytać, czy może lepiej zamknąć, jednak gdy pierwsze zdanie brzmiało : Mamy zaszczyt zaprosić Richarda Remingtona wraz z żoną aż się przeraziła, starając się, aby laptop nie upadł z jej kolan wprost na podłogę.
To na pewno, nie brzmiało, jak chęć rozwodu. Pokręciła z niedowierzaniem głową. Było jeszcze kilka, różnych zaproszeń, większość dla samego Dicka, ale to ją w ogóle nie obchodziło. Wywróciła teatralnie oczami, włączając sobie netflixa, gdzie odnalazła Keeping Up with the Kardashians, dzięki czemu, czas minie jej dużo szybciej. Postawiła laptop na stoliku, podciągnęła nóżki na kanapę, wcześniej ściągając buty i próbowała nie myśleć o niczym, co było dość ciężkie.
Nie wiedziała, jak wiele zdążyła obejrzeć, dwa, trzy odcinki, może nawet cztery, chcąc się czymś zająć. W jednej chwili wstała, idąc do łazienki, a kiedy z niej wracała jej oczom, tym razem ukazała się koperta, również niestety, zaadresowana do ich obojga. Wyciągnęła jakąś kartkę, którą wysyła się z okazji świąt, bądź... ŚLUBU i podpis jego ojca, który życzył im wszystkiego najlepszego. Dla Dicka lepiej by było, gdyby nie wracał do domu.
Czuła jak jest wściekła, jak wszystkiego jest w tym momencie zbyt wiele dla niej, więc wyjęła z torebki paczkę papierosów, z którą wyszła na balkon i zapaliłam wpierw jednego, a zaraz potem drugiego, przymykając swoje powieki. Właśnie kończyła, gdy usłyszała, jak drzwi wejściowe się otwierają, ale tylko wychyliła się do tyłu, widząc w nich swojego ukochanego męża i wpierw, skończyła palić, zanim weszła do środka.
- Kochanie, wróciłeś! - zaczęła grać w jego grę i zmieniła się o całe 180 stopni wobec tego, jak tutaj przyszła. Nawet wymusiła na twarzy przeuroczy, zakochany uśmiech. - Zrobiłam małe zakupy, za kilka dni przyjedzie kurier, wystarczy mu tylko zapłacić. Zamówiłam kilka, przeuroczych rzeczy, aby te mieszkanie było bardziej kobiece. Skoro, jesteśmy małżeństwem - nie dokończyła, a zatrzymała na nim swój wzrok. - Może powinieneś zaprosić swoją rodzinę na obiad? Twój tatuś, na pewno chętnie mnie pozna - skrzyżowała ręce na klatce piersiowej, mocno gryząc się w język, aby nie wybuchnąć i nie powiedzieć, że o wszystkim wie.

Dick Remington
dzielny krokodyl
Minnie mouse
komendant — Lorne Bay Fire Station
34 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
komendant straży pożarnej, którego życie prywatne właśnie zaczyna się rozpadać po ujawnieniu jego dawnych grzeszków pod wpływem narkotyków
Tak naprawdę Dick niewiele miał na swoją obronę. Całe to małżeństwo było kartonem z dykty, więc jak każda tego typu budowla miało się wkrótce rozlecieć. Nie do końca pamiętał, dlaczego w ogóle zdecydował się na tak śmiały krok i to na dodatek z kimś takim jak ta plastikowa nastolatka. Czasami myślał, że to nawet dlatego, że zazdrościł siostrze lalki Barbie, gdy byli dziećmi i zachłannie potrzebował jednej z nich na wyłączność. Trafiło na Minnie i nie mógł wyobrazić sobie lepszej kandydatki, bo miał wrażenie, że dziewczyna jest tak sztuczna jak tylko się da. Właściwie nawet nie powinien zostawiać jej samej, bo jeszcze skończy się tak, że podejdzie blisko kuchenki i się spali. A raczej stopi i nie będzie czego zbierać do worka.
Mimo takich uwag czuł się jednak w jakiś sposób za nią odpowiedzialny i odkrył ze zdumieniem, że małżeństwo mu służy. Może dlatego, że dalej zaliczał kogo chce i na dodatek mógł uchodzić za człowieka iście poukładanego, ale do cholery, nie każdy związek tego typu był idealny, a oni uzupełniali się i zapewne pięknie wychodziliby na zdjęciach, które na pewno wkrótce miały się pojawić. Może i nie był sławny, a jego wdzięk opierał się głównie na dobrych kościach policzkowych, ale jego ojciec był celebrytą i zapewne stanie się głośno o osobie, która na tyle zawirowała jego światem, by go usidlić.
Na przyszłość wystarczą trzy butelki, ale miał nadzieję, że już nie będzie drugiego ślubu.
Z prostej przyczyny. Nie zamierzał się rozwodzić, póki mu to małżeństwo się opłacało, a właśnie tak było i jej wszelkie próby rozstania ich miały spalić na panewce. Nie umiał jej jednak tego wszystkiego wyjaśnić, więc na razie uciekł bohatersko do pracy. Może w niej musiał być bohaterem i ratować ludzi spod gruzów, a także wyciągać drapiące kotki z drzew, ale tutaj, w domu był tchórzem, który bał się starcia z plastikową gówniarą.
Tą samą, która w jego życiu pełniła zamiennik zabawki sprzed ery gier. Minnie nie chciała nawet wiedzieć, co robił z tą lalką, gdy w końcu dorwał ją w swoje łapki. Podobnie jak na pewno nie chciała grzebać mu w rzeczach, choć ta ewentualność przyszła do niego po kilku godzinach dyżuru i sprawiła, że wszystkie włosy stanęły mu dęba, a on sam pobiegł bez wyjaśnienia w stronę swojego domu.
Od początku miał pieprzoną rację i nie powinien jej zostawiać samej, bo przecież wiedział, że może znaleźć coś, co sprawi, że wszystko dla niej stanie się jasne. Najwyraźniej jednak pobyt w Nowej Zelandii zdołał sprawić, że włosy mu zaczęły jaśnieć i zaraził się tym genem blond od żony, bo zamiast zmądrzeć, wykładał się jak głupi. Łudził się jednak, że wcale nie jest tak źle i na pewno ona nie ma zielonego pojęcia, w co on pogrywa i o co chodzi z tą całą wizualizacją szczęśliwego pożycia małżeńskiego.
Właściwie był nieco zaskoczony, że nie domyśliła się wcześniej, skoro był tak bardzo prostolinijny i skupiony na kasie. Może jednak coś do niego czuła i to małżeństwo było jej na rękę? Podobne absurdalne myśli przetaczały się przez jego głowę podczas rajdu najpierw samochodem, a potem windą do swojego pięknego apartamentu.
Zanim jednak zdążył je poukładać i sklasyfikować w myślach jako niedorzeczne znalazł się nagle w salonie i wystarczyło tylko spojrzenie na zaproszenie, by zrozumiał, że ona wie. Nie musiała nawet palić na balkonie jak rasowa laleczka, która ma nałogi, ale nie chce śmierdzieć. Jak on nie lubił takich cizi, a jedna właśnie stała przed nim i skłamałby, gdyby stwierdził, że czuje do niej niechęć. To było coś innego i może nie umiał tego wyjaśnić ani faktu, czemu pieniądze były dla niego takie ważne, ale potrafił jej wytłumaczyć tę kartkę.
- Mój ojciec jest celebrytą. Ta informacja przedostała się do prasy. Będziesz sławna – zauważył z uśmiechem, chyba takie dziewczyny o tym marzą, prawda?
Za to on marzył o znalezieniu jeszcze jednego pretekstu, który wyjaśniałby zabranie obrzydliwie dużej gotówki od ojca na rzecz ich wspólnego prezentu ślubnego. Część zdążył już upłynnić, a część… kusiła go niesamowicie, bo wiedział, że dealerzy z chęcią przyjmą te pieniądze na poczet jego ulubionego towaru.
Tyle, że tego nie mógł powiedzieć swojej ukochanej żonie, więc mieli impas, a wiadomo do rozwodu musi dojść za porozumieniem stron, prawda?

Minnie Goldberg
studentka, czasem modelka — i rozkapryszona jedynaczka
19 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Tyleż naiwna, ile kłamliwa, tyleż urocza, ile wulgarna, równie skora do mrocznych dąsów, jak do różanej radości.
Nie miała zamiaru grzebać w jego rzeczach, przeszukiwać szafki, laptopa, to nigdy nie było do niej podobne. I zapewne, gdyby nie koperta, która leżała w bardzo widocznym miejscu, nawet nie zwróciłaby na nią uwagi. Było to dla niej dziwne, że nie zdążył ją przed nią schować, a może tak naprawdę chciał, aby ją znalazła? Nieraz, słychać było, że im dłużej spędza się czas z jakąś osobą, tym coraz bardziej jest się do niej podobnym. Minnie w to nie wierzyła, bo raczej uważała o zgrozo, że Dick, należy raczej do inteligentnych osób. Sama, nie była zbyt mądra, często mówiono, że jest naiwna, ale na swój sposób, nie była tylko słodką idiotką, na jaką wyglądała. Może jednak ta naiwność, przeszła z niej na niego? Pewnie, nigdy się o tym nie dowie. Patrząc na to z boku, na pewno się uzupełniali pod tym względem, wizualnie też mogli ładnie ze sobą wyglądać. Lubiła otaczać się ładnymi osobami i nawet jeśli było to bardzo płytkie, nie lubiła tych brzydkich, nieważne jak mogliby mieć ciekawą i interesującą osobowość na wstępnie byli już skreśleni. Zachowanie godne dziewczynki ze szkoły średniej, gdzie jej spostrzeganie świata, czasem właśnie się zatrzymało.
Nie lubiła palić w domu, nie tylko dlatego, że dym roznosił się po pomieszczeniu, ale też osiadał na materiałach, ścianach i wszystko później śmierdziało. Zawsze wybierała świeże powietrze i chociaż wiedziała, że jest to paskudny nałóg, nie myślała, aby z tym zerwać, bądź myśleć, aby przestać. Bardzo często koiło to jej zszargane nerwy i pomagało, kiedy blondynka stresowała się w różnych sytuacjach, tak jak było to właśnie w tym momencie. I na pewno, nawet jej mąż nie sprawi, że połowa paczka cienkich, mentolowych papierosów wyląduje w koszu.
Chciała go troszkę zdenerwować, kiedy wrócił, ale Dick z łatwością to wszystko zignorował, gdy weszła do mieszkania, zostawiając drzwi od balkonu otwarte. Nie wiedziała, czy zaraz znów nie będzie chciała tam wyjść. Patrząc na mężczyznę, nadal nie wiedziała, co musiało się zdarzyć, że postanowili wziąć ślub, ale po alkoholu, robi się rzeczy, na które na trzeźwo nie ma się odwagi. Byłoby to bardzo prawdopodobne, ale Minnie nigdy nie marzyła o ślubie, rozwodzie, chciała być wolna i się bawić, dopóki jest piękna i młoda. Przez moment, jej myśli wróciły do weekendu, gdzie jednak chwilami potrafili się dogadać, ale większość ich rozmów, to były sprzeczki, czy chęć zdenerwowania drugiej osoby. Może nie był jej do końca obojętny, żywiła do niego sympatię, ale do tego, na pewno się nie przyzna, a na pewno nie przed nim. W końcu, gdy chciał, był naprawdę dla niej miły i co najważniejsze, jej mąż był przystojny, a to już duży plus.
- Sama się tam nie przedostała - nawiązała do prasy i wywróciła teatralnie oczami. Opadła tyłkiem na kanapę, wygodnie na niej siadając. - Musiałeś się wygadać o tym ślubie! Tylko nie wiem po co, skoro zaraz się rozwodzimy... Jeśli miałeś z tego jakieś korzyści, jako małżeństwo dzielimy się tym na pół - cały czas, patrzyła uważnie na Dicka. Nigdy nie narzekała na brak pieniędzy, ale zawsze dodatkowa kwota na koncie, by się przydała. A zakupy przecież uwielbiała, tak samo, jak medycynę estetyczną, co już mógł zdążyć zauważyć. Głośniej westchnęła, odgarniając włosy za ucho.
- Jak Ty sobie to wyobrażasz? Spotkamy się z Twoim ojcem, udamy szczęśliwe małżeństwo i zaraz powiemy, że to koniec? - zamyśliła się na moment, cierpiąc z powodu, że nie wie, o czym myśli jej mąż i co, siedzi mu w głowie. - A może, chcesz zrobić wspólne święta? I wtedy wyznać prawdę? Zaraz po wspólnym obiedzie, czy kolacji? - w tym momencie w jej głosie mógł usłyszeć lekką ironię. - Kupimy prezenty, zapakujemy je w papier ozdobny, ubierzemy wspólnie choinkę, a na sam koniec zmuszą nas do pocałowania się pod jemiołą? Wiesz, że Twój ojciec, uzna mnie za aniołka i w momencie mnie pokocha - uniosła pytająco brwi, na moment milknąć. Chciała mu pokazać, że to naprawdę zły pomysł, bo potrafiła być urocza, przyciągała starszych mężczyzn, więc prędzej winą za rozwód obwinią Dicka, niż ją. Pokręciła przecząco głową, bo naprawdę sobie tego nie wyobrażała. Wspólne świetna, wszechobecny blichtr, może jeszcze wymyślą, aby śpiewać kolędy? Z tego, co Dick jej wspomniał, był wierzący, więc zapewne jego rodzina też, jeszcze by tego brakowało, aby wszędzie był nieprzyjemny zapach mirry, rozsypane sianko, czego kompletnie nie rozumiała. Jej rodzina nigdy nie była wierząca, obchodzili święta, uwielbiała ten czas, ale bez żadnych religijnych odniesień do pasterzy, stawiała raczej na piękną choinkę, różowe ozdoby, czy renifery, które stały w ogrodzie święcąc się różnymi kolorami. To dziwne, jak od tematu rozwodu, przeszła do świąt, ale ten czas, zawsze wprawiał ją w magiczny nastrój i chciała jako prezent dostać podpisane dokumenty, a co za tym idzie, znów być wolna, bez męża, a z byłym mężem.

Dick Remington
dzielny krokodyl
Minnie mouse
komendant — Lorne Bay Fire Station
34 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
komendant straży pożarnej, którego życie prywatne właśnie zaczyna się rozpadać po ujawnieniu jego dawnych grzeszków pod wpływem narkotyków
Zawsze myślał, że najgorsze fazy miał po prochach. Zdarzało mu się na haju robić rzeczy, których nie tylko się wstydził – to był akurat stand każdego ćpuna, choć on i tak nie musiał się puszczać za działkę – ale przede wszystkim takie, których nie rozumiał. Zazwyczaj przypadkowe znajomości i konfiguracje w stylu różnych figur geometrycznych były mu bliskie, ale to zrzucał na karb młodości i tego, że każdy musi się wyszaleć. Wprawdzie jemu zajęło to trochę więcej czasu i pochłonęło koszt wyżywienia rocznego niejednej afrykańskiej wioski, ale nigdy nie zajęło mu to dłuższej uwagi. Samo to, że do tego teraz wracał, było etapem pewnej dojrzałości. Tak sobie myślał, bo przecież celem każdej dobrej terapii, zwłaszcza tej związanej z odwykiem po cudownej kokainie była głęboka wiwisekcja swoich zachowań z przeszłości. Dorósł do tego, by zauważać, że narkotyki były problemem i był gotów przyznać, że może być zupełnie innym człowiekiem. Na trzeźwo bowiem miał ograniczyć swoje erotyczne rozpasanie, dokonać przeglądu znajomych bliższych i dalszych oraz skupić się na pracy, która przecież dawała mu niesamowitą frajdę.
Cele założone, droga jako tako wyznaczona i na dodatek te możliwości, jakie miał! Ludzie by dali się posiekać za te warunki rozwoju, które przyświecały mu po trzydziestce. Znał innych ćpunów i większość z nich albo była martwa, albo w więzieniu albo puszczała się tak często, że to polubiła. Wśród nich był gwiazdą i mógł z łatwością sobie rzucać w ekskluzywnym ośrodku, w którym może i faktycznie jak wszyscy rzygał jak kot, ale przynajmniej w jakiej zastawie i otoczeniu! To robiło różnicę i sprawiało jednocześnie, że Richard Remington jak dotąd jeszcze zupełnie się nie doigrał. Właśnie z tego powodu te wszelkie metamorfozy wychodziły mu tak koślawo i nieprawdziwie. Trudno było wierzyć w to, że prochy są problemem, skoro jak do tej pory nie doprowadziły go prosto na dno.
Owszem, stracił Lorry i wydawało się, że to jest ów Rubikon, którego przekroczenie sprawi, że będzie zupełnie inaczej, po czym dziewczyna go zostawiła bez nadziei na poprawę i koło zaczęło się kręcić.
Albo mówiąc kolokwialnie, zapierdalać tak bardzo, że przyszło mu obudzić się w Nowej Zelandii z kimś takim za żonę.
Może i nie był naćpany, ale to co przyszło mu odwalić w tym dziwnym kraju przechodziło ludzkie pojęcie. Może wcześniej trzymała go faza zaprzeczenia – czytał, że takie się pojawiają po wyjątkowo traumatycznych przeżyciach, a ślub na pewno był takim wydarzeniem – ale po powrocie do swojej ukochanej ojczyzny uświadamiał sobie, że takiej fazy nie miał nawet po zmieszaniu kokainy, wódki i kilku pełnoletnich, ale młodziutkich dziewczyn. A najgorsze w tym wszystkim było to, że to się stało i nagle zaczęło roznosić się pocztą pantoflową.
Nie miał absolutnie nic przeciwko rozpowiadaniu dobrych wieści, ale nagle z zatwardziałego singla stał się uroczym mężusiem i już tylko czekał aż zacznie rosnąć mu brzuszek piwny. Może i histeryzował, ale koniec końców musiał wziąć te pieniądze od ojca i się nimi w odpowiedni sposób pocieszyć. To, że Minnie nagle odkryje kopertę, nie przechodziło mu nawet przez myśli, a poza tym do cholery, już podczas podróży poślubnej go oskubała, uwodziła i na dodatek trzymała nogi razem.
Nie chciał tego przyznać, ale zachowywała się trochę jak prawdziwa żona.
Za to on jak to mąż z wszystkich dowcipów wrócił później, po piwku z kolegami, którzy jakoś nie zauważyli jeszcze obrączki i z miejsca musiał zderzyć się z pytaniami, na które do tej pory nie znalazł odpowiedzi.
- Powoli, czekaj, nie mów do mnie tak dużo! – po pierwsze, głupi nie był, ale miał trudności komunikacyjne, po drugie, alkohol wcale nie ułatwiał niczego, a jej dziwne słowa sprawiały, że łapał go ogromny helikopter i nie chciał puścić.
Usiadł więc na kanapie i zapalił papierosa. W tym męskim mieszkaniu można było smrodzić do woli, przecież nie zamierzał jej tutaj sprowadzać ani nic. Miała być tylko jego żoną na papierku do czasu, gdy nie wymyśli jak powiedzieć ojcu, że jednak małżeństwo traktuje zupełnie tak jak on – to znaczy pierwsze wywala się jak naleśnik, drugi można nadgryźć, a dopiero trzecie nadziewa się czekoladą i wpieprza tak bardzo, że aż się uszy trzęsą.
Filozofia związku według Dicka Remingtona.
- Czemu mój ojciec miałby cię uznać za aniołka? Poza tym one chyba nie miały płci… - nie chciał się przyznać, ale od czasu pogawędki z Diviną próbował się troszkę doszkolić w kwestii Biblii, ale jak na razie szło mu opornie. – Bo widzisz, Minnie… - postanowił ignorować jej słowa i przejść do sedna – nie rozwiedziemy się na razie. Pomyśl – wysunął dłoń, gdyby zaczęła protestować. – Zarabiasz na tym małżeństwie niezłe pieniądze! Ja wiem, że to brzmi jak jakaś uczuciowa piramida finansowa, ale sława, kasa, reputacja mojej rodziny! I my naprawdę mamy zajebistą choinkę – to wcale nie było takie głupie w myślach, ale po wypowiedzeniu tych słów uznał, że jest idiotą.
I że powinna spierdalać, a on doprawić się wódką albo jointem. Chyba to wciąż mógł robić, prawda?

Minnie Goldberg
studentka, czasem modelka — i rozkapryszona jedynaczka
19 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Tyleż naiwna, ile kłamliwa, tyleż urocza, ile wulgarna, równie skora do mrocznych dąsów, jak do różanej radości.
Minnie, nigdy nie miała żadnych problemów z narkotykami, nawet ich nie dotykała. Okej, raz na jakiś czas zapaliła coś więcej niż papierosy, ale to było wszystko. Cała reszta ją przerażała i naiwnie wierzyła, że nikt z jej znajomych nie ma z tym problemów, nie wiedząc jak bardzo się w tym momencie myli. Przerażała ją myśl, że ktoś w klubie mógłby jej wrzucić do drinka tabletkę gwałtu, przez co później, straciłaby kontakt ze światem i zapomniała o wszystkim, co się działo. Gdyby Dick, zachowywałby się inaczej w stosunku do niej, gdy byli w Nowej Zelandii, bardzo prawdopodobne, że mogłaby pomyśleć, że właśnie wzięła z nim ślub po takiej tabletce. Jednak to szybko skreśliła ze swojej listy podejrzeń i obstawiła zwykłe przesadzenie z wypiciem alkoholu. W końcu sam, nie był zadowolony z ich ślubu i bardzo często chciał jej udowodnić, że jest ponad nią, traktując ją jak głupią gówniarę.
Niestety, znalezienie koperty z gratulacjami, świadczyło o tym, że jej ukochany mąż, podzielił się ich tajemnicą z innymi. Nie miała nic przeciwko plotkom, za czasów szkoły średniej, sama niektóre wymyślała, aby dopiec osobom, których nie lubiła wraz ze znajomymi, plotki sprawiały, że można było zyskać sławę, na której jej zależało. Jednak to była całkiem inna sytuacja, niż rozpowiadanie o ślubie, który zaraz miał być nieważny! Przecież, gdyby dowiedział się o tym jej ojciec, bądź reszta znajomych... Nie chciała myśleć, jakie mogłyby być tego konsekwencje. Może kiedyś, będzie to ciekawa historia, ale jeszcze nie teraz.
Uniosła pytająco brwi, nie odwracając wzroku od Dicka. I przestała cokolwiek myśleć. Może jednak zbyt wysoko go oceniła, a mentalnie był blondynem, niczym Minnie? Patrzyła, jak siada na kanapie i wyciąga papierosy, na co wywróciła teatralnie oczami. Nie wyczuła od niego alkoholu, nie byli tak blisko, a z drugiej strony, nic ją nie powinno to interesować.
- Naprawdę? Będziesz palił? Masz balkon, ładną pogodę, zaraz będzie śmierdziało wszędzie dymem - odezwała się w niej hipokrytka, która sama paliła, ale przeszkadzał jej dym papierosowy, który roznosił się w powietrzu. Na potwierdzenie swoich słów, pomachała dłonią przed noskiem, gdy szary kłębek pojawił się w jej bliskiej odległości.
- Z tego samego powodu, dla którego Ty wziąłeś ze mną ślub. Jestem przeurocza, potrafię się ładnie uśmiechnać i być miła. Mężczyźni mają słabość do blondynek - wzruszyła delikatnie ramionami. Bardzo dobrze wiedziała, że gdyby ojciec Dicka ją poznał, zrobiłby pewnie wszystko, aby nie doszło do ich rozwodu, a sam posiadałby młodą i śliczną synową, może nawet planowałby wnuki - których nigdy by się od niej nie doczekał. Powstrzymała się przed wchodzeniem na temat aniołów, całą swoją wiedzę na ich temat czerpała z Lucyfera, którego oglądała na netflixie i to byłoby wszystko, co wiedziała.
Słuchała, co do niej mówił i z każdym słowem na jej twarzy pojawiała się złość, aby zaraz pokręciła przecząco głową. Nie mieściło jej się to w jej blond główce.
- Nie! Nie Dick, nie będziemy robić przedstawienia dla Twojej rodziny - wstała z miejsca i zaczęła chodzić wściekła po salonie. - Nie chcę sławy z powodu ślubu, to po pierwsze, a po drugie, nikt o tym miał się nie dowiedzieć. Ja mam swoje życie! I nie mogę być żoną, pieprzę całą sławę, ona i tak mnie nie dotyczy - zasłoniła na moment twarz w dłoniach. W sumie nie posiadali intercyzy, więc wszystkimi powinni dzielić się po połowie, a to byłby dobry plus tego całego małżeństwa. - Dzwonisz do swojego ojca i wszystko odkręcasz. Każdy da nam rozwód, nie spaliśmy ze sobą, więc nasze małżeństwo jest tylko dokumentem - mówiła, patrząc wściekłym wzrokiem na mężczyznę, gdy tylko odsunęła dłonie, które skrzyżowała na klatce piersiowej. Tak, nadal wierzyła w kłamstwo, że jeśli nie skonsumują małżeństwa, rozwód będzie tylko szybką formalnością.

Dick Remington
dzielny krokodyl
Minnie mouse
komendant — Lorne Bay Fire Station
34 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
komendant straży pożarnej, którego życie prywatne właśnie zaczyna się rozpadać po ujawnieniu jego dawnych grzeszków pod wpływem narkotyków
Tak naprawdę Minnie nie potrzebowała żadnej tabletki, by zrobić z siebie mężatkę, co trochę bawiło Richarda. Nic nie mógł poradzić na to, że z natury był człowiekiem zarówno złośliwym, jak i mściwym, a w relacjach z blondynką oznaczał się wyjątkową zawziętością i przekorą. Nie do końca wiedział z czego to wynika, bo mimo wszystko nie był taki płytki, by odrzucać ją przez ten stereotypowy i mocno plastikowy wygląd. Wiedział przecież, że pod jego toną kryje się całkiem mądra i sympatyczna dziewczyna, choć zazwyczaj nie lubił odkopywać tych kilogramów zrobionego ciała, by wedrzeć się do jej umysłu i skupiał się na tej zewnętrznej warstwie. Nie tłumaczyło to jednak faktu, że nie zamierzał jej dać rozwodu.
Wyobrażał sobie, że musi przeżywać gehennę i żałować tego przypadkowego kroku z całej siły, a jednocześnie robił jej absolutnie pod górkę i świetnie się przy tym bawił, zupełnie jakby jego empatia była na poziomie zerowym. Może i coś w tym było, bo jako strażak napatrzył się na śmierć tyle razy, że nawet ona mu zbrzydła, a co dopiero spazmy jakiejś blondynki, która wpadała do niego i z miejsca domagała się rozwodu podczas gdy on z tego faktu korzystał.
Może z powodu pieniędzy albo czystej przekory przyszedł mu do głowy idealny plan i postanowił go zacząć realizować z iście szatańską precyzją. Na razie jednak z uśmieszkiem słuchał jej utyskiwań w kwestii palenia w mieszkania.
- Zachowujesz się jak typowa żonka. Jeszcze ci kupię wałek – zaśmiał się cicho i ruszył do barku, by nalać sobie single malt, byle czego nie pił, choć po tej wizycie w barze musiał przepłukać usta. – Może byś zrobiła lodzika mężowi, na przykład – teraz już usiłował ją zupełnie wkurzyć, ale to tylko dlatego, że mówiła wiele, a on oprócz spożywania alkoholu i palenia papierosów nie miał siły na nic.
Nawet o rozwodowe negocjacje.
- Nigdzie nie będę dzwonić – zaczął więc spokojnie, gdy już miał szklaneczkę, a ona skończyła już swój wykład i znowu przestała być interesująca, a stała się irytująca. – Widzisz, ostatnio po odwyku… - czyżby zaczynał mówić o sobie? Zdecydowanie za dużo alkoholu. – Zacząłem zastanawiać się nad pewnymi zagadnieniami dotyczącymi życia i śmierci, zwłaszcza tego co się dzieje po naszym zejściu z ziemskiego padołu i o Bogu – wypowiedział te słowa i o dziwo nie zamienił się jeszcze w popiół, więc może jednak ta cała Bozia z chmur nie istnieje?
Tak sobie mniemał, bo przecież jakby słyszała jego brednie, to puściłaby w niego jakiś piorun za to, co pieprzył, prawda?
- I tak sobie myślę, że w niego wierzę, a skoro w niego wierzę, to praktykuję, a skoro praktykuję, to nie mogę żyć w grzechu, a skoro nie mogę żyć w grzechu, to muszę skończyć przy jednej żonie. Tak się składa, że jesteś nią ty – wywnioskował logicznie i wyszczerzył do niej swoje białe ząbki. – Więc nie, żadnego rozwodu nie będzie. Postaram się, by to małżeństwo kwitło i przyniosło w przyszłości owoce, w sensie nasze bachorki – skończył i teraz już mógł tylko czekać aż jego umiłowana żona postanowi go zabić.
Mniemał, że nastąpi to bardzo szybko, bo czuł się tak jakby przeciął kabel od bomby o wyjątkowej sile rażenia.

Minnie Goldberg
studentka, czasem modelka — i rozkapryszona jedynaczka
19 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Tyleż naiwna, ile kłamliwa, tyleż urocza, ile wulgarna, równie skora do mrocznych dąsów, jak do różanej radości.
Coraz bardziej się gubiła i mniej rozumiała Dicka. Przecież widziała, jak na nią patrzy, jak oboje zachowują się w stosunku do siebie i ani trochę, nie wyglądali na zakochane, młode małżeństwo. Kiedy chcieli, tak jak w hotelu, potrafili udawać, ale gdy drzwi za nimi się zamykały, prędzej wydrapaliby sobie nawzajem oczy, niż spokojnie porozmawiali. Dlatego, tak bardzo nie potrafiła tego pojąć, czemu pomimo wszystko chce trwać w tym małżeństwie. Dla Minnie nie miało to najmniejszego sensu, chyba że próbowałby ukryć przed światem homoseksualizm i potrzebował dobrej przykrywki, jak młoda i ładna żona. W sumie... żyli w XXI wieku, więc nikogo nie powinna szokować odmienna orientacja. Jednak nadal, nie tłumaczyło to jego niechęci do rozwodu i były momenty, że bardzo ją to irytowała. Najchętniej wyszłaby, trzaskając drzwiami i skończyłaby rozmowę, ale do niczego to nie prowadziło. Pomimo wszystko, musiała zdusić te chęci w sobie.
Uśmiechnęła się troszkę złośliwie, gdy wspomniał o kupnie jej wałka. Byłaby wtedy jak typowa żona z tych wszystkich, amerykańskich filmów, bądź sitcomów, które czekają na swojego męża przy drzwiach, gdy ten wraca pijany w środku nocy. Kolejny powód, że blondynka, nigdy nie chciała zostać żoną i żyć w takiej komedii. Jednak już po chwili, zmarszczyła delikatnie nosek.
- Serio? Jestem dziewicą, chcę poczekać na tego jedynego, więc nie, nie zobaczysz mnie przed sobą - brawo Minnie! Nie mogłaś wymyślić lepszego kłamstwa. Chociaż była święcie przekonana, że mógłby jej w to uwierzyć po jej zachowaniu. Nie inicjowała żadnego zbliżenia, nawet gdy się obudzili rano, wstała z krzykiem. Szkoda tylko, że było to największe kłamstwo, jakie mogło jej przyjść do głowy. Spojrzała na mężczyznę, który sam pił alkohol i nawet się z nią nie podzielił, przez co skrzyżowała ręce na klatce piersiowej. Na całe szczęście, była samochodem, więc o jakimkolwiek drinku powinna zapomnieć, jeśli nie chciała wracać uberem, bądź spędzić tutaj nocy, a to już bardzo zły pomysł.
Słuchała go, ale nie brała tych słów do siebie, tak jakby bardzo szybko, chciałaby zapomnieć o tym, co do niej mówi.
- Poczekaj - ożywiła się, gdy sens jego pierwszego zdania do niej doszedł. - Jakiego odwyku? Byłeś alkoholikiem? - patrzyła się na niego uważnie z nieukrywanym zaskoczeniem. Nie, żeby się o niego martwiła, ale jeśli miał problemy, to nie powinien teraz pić. Oczywiście, że nie pomyślała, że mógłby być uzależniony od narkotyków, nie pasował jej do tego obrazka, jaki ułożyła sobie w głowie, gdzie ćpun stacza się na samo dno. Finalnie, kończy gdzieś zniszczony, bądź martwy. Nie chcąc stać, usiadła na drugim końcu kanapy, podciągając wyżej nogi. Zabrała ze stolika paczkę papierosów, bo skoro mógł palić w domu, blondynka nie miała już oporów, aby odpalić przy nim i zaciągnąć się nikotyną. - Zrozumiałam, jesteś wierzący, ale po pierwsze, ślub wzięliśmy w urzędzie, nie w żadnym kościele, a po drugie - zawahała się na moment. - Czy Ty, nie możesz zmienić wiary na przykład na muzułmanizm? Wiesz, tam mają kilka żon i jest to okej, nie pójdziesz do piekła, gdy weźmiemy rozwód, bo w zapasie, będzie jeszcze kilka kobiet. Dick, przestań robić problemy i stwarzać pozory, że chcesz tego małżeństwa. Okej, mogę Ci się podobać, ale to wszystko - nie wiedziała już jaką drogą do niego dojść, aby odpuścił. Poza tym nie wyglądał na osobę, która co niedziela biega do kościoła na mszę i gorliwie się modli, więc musiała być to jego kolejna gra. A na wspomnienie o dzieciach, aż się wzdrygnęła. - Żadnych dzieci! Nie chcę, nie lubię dzieci, więc kolejny powód, aby to zakończyć. Nie będziesz nigdy ojcem, a to chyba w Twojej religii nie przejdzie? - uniosła pytająco brwi. Miała w zanadrzu jeszcze kilka, bardzo absurdalnych argumentów, a jeśli będzie trzeba, zacznie mu wmawiać, że jest bezpłodna. Nadal, miała przed oczami, takiego małego, biegającego Richarda z jej oczami i aż ją to przeraziło! Aż pokręciła przecząco głową, aby szybciutko o tym zapomnieć. Westchnęła głośno, przenosząc wzrok na palącego się papierosa.

Dick Remington
dzielny krokodyl
Minnie mouse
komendant — Lorne Bay Fire Station
34 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
komendant straży pożarnej, którego życie prywatne właśnie zaczyna się rozpadać po ujawnieniu jego dawnych grzeszków pod wpływem narkotyków
Całe szczęście, że była taka głupia. Może nie powinien tak o niej myśleć, ale skoro nawet on zauważał jej braki w ogólnym wykształceniu, to musiało to świadczyć o tym, że dziewczyna była tępą idiotką i niestety potwierdzała wszystkie stereotypy o typowych blondynkach. Nie przeszkadzało mu to zupełnie, bo przecież nie wziął jej na żonę ze względu na inteligencję – pytanie z jakich ogólnie względów ją wziął pozostawało otwarte – a wręcz pomagało, bo wiedział, że główkuje nad jego motywacją, a oczywisty powód leżał w zasięgu jej wzroku i był związany z niczym innym jak z pieniędzmi. To właśnie one sprawiły, że choćby miał cierpieć męki nieskończone, to pozostanie w tym małżeństwie.
Drugim zaś powodem był fakt, że zwyczajnie lubił ją denerwować. To stanowiło jedno z ulubionych rozrywek Richarda Remingtona i mimo stwierdzenia oczywistej głupoty przez niego, dziewczyna pozostawała w kręgu jego zainteresowań, nawet seksualnych, choć nie był napalonym zwierzęciem i umiał sobie odmówić pewnych rzeczy. Ba, nawet przenieść pragnienia na innych, jeśli już zajdzie taka potrzeba, oczywiście. Jak na razie jednak musiał użerać się z jej wizją szczęśliwego życia po rozwodzie. Miał palącą potrzebę, by zapytać ją dla kogo się tak śpieszy, więc jej wstawka z dziewictwem nie zrobiła na nim wrażenia. Właściwie postanowił zażartować z niej i skończył papierosa, po czym wziął za kolejnego.
- To wiele tłumaczy – odpowiedział śmiertelnie poważnie. – Dlatego chciałaś, żeby cię pieprzył analnie i mamrotałaś coś o pozostaniu dziewicą dla przyszłego męża. Szkoda, że to wciąż ja – wyszczerzył ząbki w jej kierunku. Był ciekaw jak mu się akurat z tego wytłumaczy i czy aby na pewno zarejestruje fakt, że skoro skonsumowali swój związek, to z unieważnienia małżeństwa nici. Aż zacierał łapki na myśl o panice w wykonaniu tej ogromnej lalki Barbie, która poza byciem słodką na razie nie miała za wiele do zaoferowania. A przynajmniej tak sobie Dick wmawiał, bo umarłby, gdyby odkrył, że mu się podoba.
To byłoby znaczne obniżenie jego standardów. Niekoniecznie również chciał rozmawiać z nią o swoim uzależnieniu, bo do tej rozmowy pasowała jak kwiatek do kożucha, więc wzruszył tylko ramionami.
- Jestem ćpunem. Byłem uzależniony od kokainy, praktycznie od siedemnastego roku życia – nie dodał, że pierwszą porcję wydzieliła mu matka i wreszcie poczuł, że ma z nią coś wspólnego i że powinna ich łączyć ta pasja. Brzmiało to tak ckliwie i nie przystawało do Dicka, że wolał skupić się na jej rażących błędach, które właśnie popełniała. – Chyba chodzi ci o islam – poprawił ją więc, to przecież wiedziało każde dziecko, ale najwyraźniej plastik wyżerał z niej mózg. – I nie, tam rozwody to nie jest taka prosta sprawa jak myślisz, więc się trochę mylisz. Poza tym zostałem ochrzczony jako katolik, a wiara to nie kolor na hybrydach, żeby ją sobie zmieniać – i zrozumiał, dlaczego był tak cholernie wściekły na nią. Chodziło o jej słowa.
- Ty na głowę upadłaś?! Podobasz się mi? Dziewczyno, masz zdecydowanie za duże mniemanie o sobie – warknął, takiej myśli nie dopuszczał do siebie nigdy, a jej słowa i ten ton doprowadziły go do wręcz szewskiej pasji. – I możesz mówić co chcesz, ale rozwodu nie dostaniesz… Chyba, że zmądrzejesz – zakończył, a to dla Minnie mogło być jedynie marzeniem ściętej głowy.

Minnie Goldberg
studentka, czasem modelka — i rozkapryszona jedynaczka
19 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Tyleż naiwna, ile kłamliwa, tyleż urocza, ile wulgarna, równie skora do mrocznych dąsów, jak do różanej radości.
Liczyła, że wspomnienie o dziewictwie, zakończy ich rozmowę, a nawet załatwi im szybki rozwód. Oj, jaka ona była w tamtym momencie nawina i jaka pewna siebie, że wpadła na jedno z najlepszych kłamstw. Na słowa Dicka, uniosła pytająco brwi i aż zacisnęła mocniej swoje uda, prawie krztusząc się zaciągniętym wcześniej dymem z papierosa. Mógł zauważyć, jak jej wyraz twarzy się zmienia i nagle, pojawia się zaskoczenie i niedowierzanie. Czy mogła, aż tak wiele nie pamiętać z tamtej nocy? Fakt, że mogłaby chcieć spędzić z nim noc po alkoholu, był bardzo prawdopodobny, ale gdy obudziła się rano ubrana, szybciutko stwierdziła, że jest to niemożliwe. A już na pewno, nie sądziła, że pozwoliłaby mu przelecieć się od tej drugiej strony. Wtedy faktycznie, już w ogóle nie byłaby dziewicą. Gorączkowo starała się myśleć nad tym, że słowa jej męża są tylko kłamstwem, przez co zacisnęła mocniej swoje usta, uważając, że lepiej, aby już bardziej się nie pogrążała. Przez swoją naiwność, było to bardzo prawdopodobne, nastolatce można byłoby pewnie wmówić, że dinozaury istnieją w jakiś odległych zakątkach świata i gdyby, ktoś mówił jej to bardzo poważnym tonem głosu, zapewne by uwierzyła. Wiedziała, że nie jest zbyt bystra, raczej bywała stereotypową blondynką, ale nigdy nie uważała, że mogłaby być aż tak strasznie głupia, jak myślał to Dick.
Zamrugała kilkukrotnie powiekami, przy okazji gasząc już papierosa, który przed chwilą jeszcze tlił się pomiędzy jej palcami.
- Oh - nawet nie wiedziała, co mogłaby jeszcze powiedzieć. - Byłeś uzależniony prawie tyle czasu, co ja mam lat - pierwsze, co przyszło jej do głowy, niezbyt mądre stwierdzenie. - I... przepraszam Dick, nie wiedziałam. Bardzo mi przykro - czy akurat właśnie to, powinna mówić? Sama nie wiedziała, ale poczuła, że strasznie zrobiło jej się go szkoda. Musiał być taki biedny na tym odwyku i może potrzebował kogoś, kto się nim zaopiekuje? NIezbyt dobrze postąpił, wybierając Minnie, ale jakaś jej część, podpowiadała, że powinna chcieć go troszkę lepiej poznać. I nawet, jeśli nie należała do osób, które przejmują się kimś innym, to może naprawdę jej potrzebował? Nie, nie powinna tak myśleć, przecież brzmiało to strasznie absurdalnie. Nie powinni poruszać takich tematów i odkrywać swojej przeszłości i tajemnic, to szło w niebezpiecznym kierunku.
I jak przez moment, poczuła nikłą sympatię, tak teraz, znów ją zaczął irytować i spojrzała na niego wzrokiem, który gdyby mógł, zapewne by zabijał. Wzruszyła delikatnie ramionami i odgarnęła kosmyk włosów za ucho.
- Wszystko mi jedno, jaka to jest religia. I tak już pewnie zgrzeszyłeś, skoro nie wziąłeś ślubu w kościele i na dodatek z dziewczyną, która jest niewierząca i nie ma nawet chrztu - tym razem, to ona nie mogła się powstrzymać, przed wypowiedzeniem tych słów. Nie wiedziała, jak funkcjonuje ta cała religia i za co idzie się do nieba, a za co płonie w piekle. Chociaż, jeśli diabeł był tak przystojny, jak w serialach, to ona chyba woli grzeszyć. Czyżby tak samo było z Richardem? Zagryzła wargę od środka, zastanawiając się nad tym bardzo poważnie i dopiero kolejne jego słowa przywróciły ją do rzeczywistości. Zmarszczyła nosek, czując jakby nagle, uderzył ją w policzek. Chciała robić wszystko, aby dopasować się do ideału kobiet z rozkładówek gazety i z pierwszych stron portali plotkarskich. A teraz, słyszy, że może mu się nie podobać? Zamrugała kilkukrotnie powiekami, starając się nie pokazywać, że jego słowa ją dotknęły.
- A Ty najwidoczniej masz bardzo kiepski gust. Nie chcę nawet wiedzieć, z kim wcześniej się spotykałeś - odezwała się troszkę niezadowolona. Jak on mógł jej tak powiedzieć?! Przynajmniej, jego ojcu na pewno się spodoba, miała taką nadzieję. I wtedy, to nie ona, będzie tą najgorszą, a jej ukochany mąż.
- Dobrze, stop, przestań, poddaje się - uniosła dłonie w geście poddania się, siadając wyprostowana na kanapie. Było jasne, że Minnie nie zmądrzeje, więc nie było sensu czekać na to, co się nigdy nie wydarzy, ale nie było też nic za darmo. - Zrozumiałam, nie dasz mi rozwodu, okej. Ślubu również nie unieważnimy, skoro uważasz, że spędziliśmy wspólnie noc. Chociaż, nadal nie chcę w to wierzyć, prowokowałam Cię na trzeźwo i nic, ale jeśli to prawda, to straciliśmy czas w hotelu, gdy wierzyłam, w to, co mówisz - wzruszyła delikatnie ramionami, niekoniecznie myśląc nad tym słowami. I chyba tyle, byłoby z jej udawaniem dziewicy. - Ale, chce mieć jakieś korzyści z tego małżeństwa. Powinniśmy dzielić się po połowie i zmienić to mieszkanie na bardziej kobiece - chciała mu pokazać, że nie jest głupia i wie, że nie chodzi tutaj o wiarę, a jedynie o wpływy na konto, zapewne bardzo wysokie. Skrzyżowała nawet ręce na klatce piersiowej, jakby przez to miał ją traktować bardziej poważnie.

Dick Remington
dzielny krokodyl
Minnie mouse
ODPOWIEDZ