komendant — Lorne Bay Fire Station
34 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
komendant straży pożarnej, którego życie prywatne właśnie zaczyna się rozpadać po ujawnieniu jego dawnych grzeszków pod wpływem narkotyków
kontynuacja wątku stąd
hector silva

Jego świętej pamięci mamusia – zdecydowanie nie powinien mówić tak o osobie, która jeszcze dychała, w szpitalu, ale wciąż – gdy miała dobre dni po odwyku i wierzyła niezbicie, że to ostatni raz, gdy zostawia ich samych sobie, nauczała ich. Nie, nie dawała im lekcji typowo ze szkoły, bo słusznie zauważała, że póki tatuś daje pieniądze to matematyka nie jest im do niczego potrzebna, a każdy debil dowie się prędzej czy później jak działa biologia. Po którejś wpadce i skrobance, rzecz jasna. Nie, jego matka nauczyła go, żeby uważał na to co znosi do domu. Może dlatego, że Dick niegdyś był uroczym berbeciem – sam w to nie wierzył, ale miał zeznania świadków – który znosił do domu wszystko co żywe, ale uszkodzone. Uwielbiał zajmować się ptaszkami, naprawiać ich skrzydełka, prowokować następnie do lotu. Złote dziecko niemalże. Tyle, że po takich małych nieboraczkach przyszły większe zwierzątka i mało brakowało, a na haju jego stara zjadłaby coś co do jedzenia się zdecydowanie nie nadawało. Może dlatego, że się ruszało i na dodatek było jadowite. Wówczas dostał zakaz noszenia do domu jakiegokolwiek paskudztwa. Mógł przynosić jedynie wszystko to co jest już martwe, bo w innym wypadku jego matka otwierała okno i uczyła latać ssaki, gady i inne biedactwa, które nie przeżywały upadku z trzynastego piętra.
Może dlatego doszło do Dicka dwadzieścia lat później, że robi głupotę, targając do domu człowieka. A może właśnie robił to na złość swojej rodzonej mamusi, która śmiała się w psychiatryku pewnie z jego naleciałości z dzieciństwa, które tak kapryśnie od siebie odsuwał. Najwyraźniej jednak Freud to mądry facet był i jednak miał te całe kompleksy, bo zamiast zawieźć tego melomana, który nie miał pojęcia o dobrej muzyce, postanowił umieścić go w swoim otoczeniu.
Jak bibelot, który nijak nie mógł zgrać się z resztą jego drogiego i ascetycznego wnętrza. Może i był bogatym dupkiem, ale nienawidził szarżowania swoimi dobrami, więc jego mieszkanie miało klasę. A przynajmniej tak mówiła mu architekt wnętrz, bo on chciał postawić na środku wielki fort i otoczyć go poduszkami.
Nalał whisky do szklanek, ale po namyśle wylał je do zlewu, umieszczając w literatkach czystą wódkę. Autostopowicz nie wyglądał na konesera drogich trunków, a przecież miał go ugościć. Jeszcze nie zdecydował dokładnie w jakim celu ta cała maskarada, ale wskazał mu miejsce na kanapie.
- To jak zamierzasz mi się odwdzięczyć? Nie zadowala mnie byle co – ostrzegł swobodnie jak diabli, bo gdy zamknęły się drzwi od jego apartamentu, to znowu był panem sytuacji, choć miał wrażenie, że ten cały chłopak to nie jest bezbronny psiak, ale pchlarz niesamowity, więc powinien mieć się na baczności.
Albo przynajmniej przestać tak chciwie wpatrywać się w jego wargi, zupełnie jakby chciał rozedrzeć je swoimi zębami. W ramach gry wstępnej, oczywiście.
kelner — beach restaurant lorne bay
21 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Kończę się w twoich oczach
Umiem być ciszą
Kończę się w twoim śnie
Z kolei jego świętej pamięci mamusia - równie żywa i pewnie w podobnym stopniu niepoczytalna - nie zdążyła chyba nawet przeprosić się ze światem, który istniał niezmącony jeszcze zanim pojawiła się na nim ona, nie wspominając w ogóle o narzucaniu temu właśnie światu swoich własnych reguł. Tallulah Silva zdawała się czasem egzystować pomiędzy kilkoma równoległymi liniami czasowymi, nie potrafiąc zaszczepić się na stałe w żadnej z nich, choć przecież próbowała, tak? Czym innym mogło być posiadanie dzieci, jeśli nie próbowaniem? Do tej pory czasem - choć zdecydowanie rzadziej niż dawniej - Hectorowi było jej przede wszystkim żal; to jednak emocja zbyt wycieńczająca, aby karmić nią cały czas wszystkich dookoła. Z czasem najbardziej żarliwa miłość, którą darzył matkę, musiała przekuć się w jałowe zobojętnienie. Nawet gdyby pomiędzy odpływaniem znowu na znane tylko sobie wody zdążyła wpoić mu jakiekolwiek zasady, poza jakże ogólnym byciem tak, żeby nie narobić im dodatkowych problemów, w tym momencie bez jakichkolwiek wyrzutów sumienia łamałby je jedna za drugą - gdyby; i gdyby tylko nie było Nullah, który choćby próbował (a próbował), nie był jeszcze w stanie ocenić, w którym momencie butelkę należało schować ani ile pieniędzy wydzielić matce, ani pozbierać jej z ławki kilka przecznic od domu, ani zamknąć w objęciach wystarczająco ciasno i stanowczo, żeby przestała histeryzować i płakać. Brat był pewnie najważniejszym powodem, dla którego Hector sam nie uchlał się na skraj żywotności, z matką pod ramię - choć, naturalnie, niełatwo było się do tego przyznać.
Może te nocne ekscesy należało zatem rozpatrywać nie w granicach kaprysu, ale powinności, bo gdyby całą trójką hołdowali tą całą negatywną energię pod domowym dachem (który znowu potrzebował naprawy), ściany runęłyby w mgnieniu oka, a oni skończyliby - wedle dyktanda jakiejś smutnej opowiastki drukowanej masowo w imię profilaktyki alkoholowej - pod jednym z tych brzydkich mostów, z których nie ma nawet ładnego widoku na okolicę. I tak, przez te kilka godzin w ciągu doby faktycznie nie robił nic pożytecznego dla swojej rodziny (bo próżno było doszukiwać się szlachetności w szlajaniu się po szemranych klubach i okazjonalnym odwiedzaniu nieznajomych w ich mieszkaniach), ale gdyby ktoś tak po prostu mu je odebrał, zwariowałby chyba do reszty. Miło było chociaż przez chwilę być kimś innym, niż tylko bratem i synem - nawet takim bibelotem, bo czemu, kurwa, nie.
Uśmiechnął się krzywo na ten jakże hojny alkoholowy prezent powitalny, zastanawiając się czy chce jakoś to komentować, czy jednak niespecjalnie. Kiedyś, jak jeszcze uważał to za coś dziwnego, przy okazjach towarzyskich udawał, że pije, a potem wylewał alkohol do zlewu albo puszczał bajki o tym, jaki to nie jest już wstawiony, ale teraz najczęściej mówił wprost, że po prostu nie pije, czasem - w jakiejś niedojrzałej obawie przed oceną - dorzucając tylko, że nie ma nic przeciwko innym rzeczom. Teraz miał zamiar sprawę gustownie przemilczeć, choć palce mocno zaciskały się na otrzymanej literatce. Z podobną pasją zignorował wskazanie sobie miejsca na kanapie, bo teraz miał swoje ułamki czasu, żeby cieszyć się życiem, które wcale nie należało do niego - sunąć wzrokiem po dopasowanych do siebie meblach, wysublimowanych dodatkach i stonowanych kolorach; stąpać kilka kroków do przodu, potem w lewo, do tyłu i zaraz jeszcze w prawo, żeby zdobyć jak najszerszy kąt widzenia. Co jakiś czas oczywiście wracał wzrokiem do swojego gospodarza, bo nie był przecież jakimś niewdzięcznym gburem, a słysząc jego pytanie, zatrzymał się spojrzeniem na dłużej na twarzy mężczyzny.
- Odwdzięczyć? Za co? - Zmrużył lekko oczy, ściągając ze sobą brwi, jakby naprawdę właśnie łamał sobie głowę nad tym, o co mogło mu chodzić. - Przecież w końcu i tak nie jestem w domu - dodał, wzruszając ramionami, a potem przeniósł wzrok na coś innego - jakąś palemkę albo innego chwasta w doniczce - i dopiero wtedy pozwolił sobie na złośliwe uśmiechnięcie się pod nosem.

Dick Remington
niesamowity odkrywca
kaja
komendant — Lorne Bay Fire Station
34 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
komendant straży pożarnej, którego życie prywatne właśnie zaczyna się rozpadać po ujawnieniu jego dawnych grzeszków pod wpływem narkotyków
Nie ma jak sprowadzić sobie kogoś do domu ot tak po prostu. Wprawdzie Dahmerowi takie zachowania uchodziły płazy, ale on przerywał zazwyczaj niezręczną ciszę młotkiem w głowę i nie musiał znosić tego jakże wielce oceniającego wzroku człowieka, który poznawał jego wnętrza. Może i nie był jakiś wrażliwy na krytykę wystroju mieszkania przez osobę, której jeszcze się nie przedstawił, ale i tak czuł się… nietypowo. Kiedyś jak jeszcze świecił się od chemii w swoim organizmie to było to wszystko jakoś łatwiejsze. Wystarczyło dotknąć nosa w ten jeden perwersyjny sposób, a jego towarzysz bądź towarzyszka – albo oboje, troje… Dick się nie ograniczał – jak te potulne sarenki albo inne milutkie i nieaustralijskie zwierzątka pędziły stadem za nim. Nawet wówczas wiedział, że powodzenie zawdzięcza drogiej kokainie, a nie swojej osobie, która w gruncie rzeczy była dość nieciekawa.
Eufemizm jak się patrzy, bo nie znał drugiej tak płaskiej i myślącej jednowymiarowo osoby jak on sam, a przyszło mu wszak spotykać ludzi różnego towarzyskiego pokroju, więc miał na pewno jakieś rozeznanie. O ile ich w ogóle pamiętał, bo dzięki swojej najdroższej przyjaciółce zdawał się czasami nie pamiętać o własnej matce, więc nic dziwnego, że jego szare komórki w końcu wkurzyła masowa eksterminacja i też poszły sobie, machając mu łapką na pożegnanie. Ostatnią jego mądrą i świadomą decyzją było zapisanie się na odwyk, ale nawet to (pod kuratelą sądową, ale jednak) nie sprawiło, że nagle nabrał ogłady, łatwości w konwersacji bądź nadrobił w ciągu kilku miesięcy wszystkie warte uwagi dzieła kultury.
Mimo wszystko bywali ludzie, którzy potrafili prowadzić pasjonujące rozmowy, łapać od razu głębokie tematy, a Remington z czynności typowo głębokich wybierał tylko te oralne i wcale nie był z tego powodu dumny, choć zuchwałością byłoby stwierdzenie, że wstydził się tego. Po odwyku i rzyganiu do każdego kąta nic nie było w stanie wyprowadzić go z równowagi i również teraz uskuteczniał ową nirwanę myśli, widząc, że towarzysz nie reaguje odpowiednio na wódkę.
To jest nie pada na kolana i nie dziękuje pokornie panu, że zechciał go napoić, rzecz jasna. Wziął więc od niego szklankę i najpierw opróżnił jego, a potem przepił whisky i spojrzał na niego uważnie.
- Matka czy ojciec chlali? Bo moja tylko ćpała, ale o dziwo, od prochów cię wtedy nie odrzuca – parsknął, miła, nocna Australijczyków rozmowa na temat bliskie i dalekie. Może trzeba było zacząć od ulubionych kolorów, pochwały mieszkania czy też imion, ale i tak pewnie zapomniałby, więc wolał skanować jego twarz i zastanawiać się, czy to dwudziestoletnie dziecko z premedytacją wpadło w tę pułapkę czy może jeszcze go okradnie i wtedy zrozumie, że w Australii NIE WOLNO przygarniać zwierząt do domu, niezależnie od tego jak podobał mu się ten cwaniacki uśmiech.
- Jakbyś chciał dotrzeć do tej dziury, w której przyszło ci mieszkać, to byś mi odmówił, więc chyba jednak wolałeś posiedzieć tutaj – wywnioskował, ot, wywód logiczny debila, który dodaje z trudem dwa do dwóch, ale przed chwilą wychylił dwie porcje alkoholu, więc farmazony były mile widziane.

hector silva
kelner — beach restaurant lorne bay
21 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Kończę się w twoich oczach
Umiem być ciszą
Kończę się w twoim śnie
Pierwszą ofiarą Jeffreya Dahmera był autostopowicz, ale nawet z tą wiedzą z tyłu głowy Hector nie potrafił dopuścić do siebie myśli, że realnie mogło mu się coś stać. To całkiem zabawne - każdego dnia miał przed oczami cały wachlarz możliwych nieszczęśliwych wypadków, które mogły przydarzyć się Nullahowi, ale on sam wobec tego wszystkiego pozostawał nietykalny i nieśmiertelny. Nigdy nie przydarzyło mu się nic, co można było nazwać otarciem się o zgon; rzygał z nudów i trzęsienia się nad losem tych, którzy nie mieli tyle szczęścia. To było wyczerpujące. Może w głębi duszy liczył jednak na to, że nieznajomy okaże się handlarzem żywym towarem albo wyciągnie zaraz spod kanapowej poduszki pistolet i każe mu stanąć pod ścianą. To nie tak, że kręciły go zabawy w policjantów i złodziei (właściwie to nigdy za nimi nie przepadał, chociaż nie miał też specjalnie okazji, żeby przed nimi oponować); po prostu w pewnym momencie, kiedy życie płynie zbyt przewidywalnie i jednowymiarowo, instynktownie chyba wyściubia się nos poza bezpieczne i znane tereny, w nadziei na okazję do spróbowania czegoś nowego. W tym momencie, Hectorowi naprawdę imponowało faktycznie niewiele, ale równie niewiele było potrzeba, żeby go zainteresować. Paradoksalnie zgorzkniałość nie równała się u niego ze zobojętnieniem, przynajmniej na pewnych płaszczyznach.
- Chyba w ogóle jest niewiele rzeczy, które odrzucają od prochów - odparł, nie przypuszczając nawet, jakie narkotykowe rewelacje ma za sobą jego rozmówca. Pewnie założył, że - podobnie jak on - poniewiera się raczej imprezowo, niż regularnie, nawet jeśli czasem te imprezy stawały się regułą właśnie. Albo nie zakładał nic, pozwalając myślom obijać się o resztki zarzuconego tej nocy ecstasy, które dawno już zatraciło swoje działanie. Przez chwilę chciał pozwolić tematowi rozpłynąć się w naturalny sposób (nie podejrzewał, że mężczyzna po wychyleniu dwóch porcji różnych alkoholi będzie specjalnie pamiętliwy), ale w końcu rzucił krótkim: - Matka. - Może chciał podświadomie udowodnić mu, że mimo oczywistych różnic, dzielili ze sobą więcej, niż na pierwszy rzut oka? Chujowi rodzice to temat na całonocne debaty, ale żaden z nich nie przyszedł tu na terapię.
Żeby słuchać farmazonów też nie, więc przewróciwszy tylko oczami, powrócił do niego spojrzeniem. Zadowolony, że z pomocą gospodarza pozbył się z rąk zbędnej zupełnie szklanki, zmniejszył ten całkiem niepraktyczny dystans, który w międzyczasie wytworzył się między nimi. Palce lewej dłoni wspięły się od krawędzi spodni ku górze, hacząc o koszulkę nieznajomego. Zawahawszy się przez krótką chwilę, w końcu Hector zbliżył usta do jego policzka, żeby zaraz sięgnąć nimi trochę dalej, w stronę ucha mężczyzny. Słowa, które wysypały się swobodnie spomiędzy warg, rozpłynęły się między nimi szeptem (wydającym się zaskakująco głośnym, w kontraście z nocną ciszą apartamentowca).
- Masz zamiar zacząć się rozbierać czy mamusia nie miała czasu, żeby nauczyć cię robić to samemu?

Dick Remington
niesamowity odkrywca
kaja
komendant — Lorne Bay Fire Station
34 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
komendant straży pożarnej, którego życie prywatne właśnie zaczyna się rozpadać po ujawnieniu jego dawnych grzeszków pod wpływem narkotyków
Gdy jest się osobą pakującą zwłoki do czarnego, foliowego worka to za pierwszym razem ma się mdłości, za drugim rzyga się jak kot, kiedy kojot albo inne zwierzę (z biologii naprawdę nie ogarniał) próbuje ukraść ci wątrobę i trzeba ją potem z kurzu czyścić o własne spodnie za półtora tysiąca; a za razem szóstym dochodzi się do cudownej obojętności i wzruszenia ramionami, gdy zamiast twarzy widzi się przemielony tatar. Ba, nawet stwierdza się, że właściwie jest się głodnym i zjadłoby się coś absolutnie krwistego. Na szczęście zawsze tatuś prowadził kuchnię otwartą dla swoich własnych materialnych sierot, więc mógł zajrzeć. Z tym, że to uczucie całkowitego otępienia na widok śmierci, rozkładu i w ogóle wszelkiego rodzaju katastrof było czymś cholernie przygnębiającym. Może i miał zadatki na świetnego psychopatę, skoro patrzył i nie czuł za wiele, ale przecież umiał się czymś przejmować, więc nie było tak źle?
Pewny nie był, z tego też powodu ciągle przesuwał granice i obecnie taką zaporą było zaproszenie nieznajomego na noc, choć na jego palcu raz, lśniła ta śmieszna i nieważna w Australii obrączka, a dwa, niekoniecznie był pewny, że tak powinien zachowywać się nałogowiec. Kobieta na terapii coś trajkotała o wypieraniu jednego uzależnienia kolejnym, ale jakoś nie miał siły słuchać tej baby, bo właśnie uzbierał w ch… bardzo dużo diamentów na gierce w telefonie, więc życie mu się znowu zaczęło układać.
A on nie praktykował żadnej transakcji wymiennej, więc mogła się od niego odstosunkować.
- To zawsze musi być matka, nie? – rzucił tylko od niechcenia, bo o prochach i jego historii w swoim życiu mówić nie zamierzał, bo właściwie aż tyle czasu nie mieli, by babrać się w jego posypanym obficie kokainą życiorysie, w którym nie brakowało białych plam, blackoutów i flashbacków, więc sądził, że jak kiedyś podda się hipnozie to wyjdzie z niego kolejny Bukowski, a to był właściwie jedyny pisarz, którego znał.
Tylko dlatego, że tatuś raz zagroził zniszczeniem jego karty, jeśli nie przeczyta czegokolwiek. Skończył więc na Kobietach, bo myślał, że to odpowiednia erotyczna literatura dla młodego szczyla. Niestety mylił się co do wersji obrazkowej tego dzieła i to było jedno z bardziej przykrych rozczarowań. Zaś jednym z tych pozytywnych było to, że nie zauważył, że chłopak wreszcie się oswoił i postanowił wziąć sprawy w swoje ręce, choć Dick zdecydowanie wolał, by we własne dłonie brał coś innego, zwłaszcza gdy nagle chemia między nimi stała się słowem i spotkały się naturalnie rozszerzone źrenice, a Remington nie zamierzał poprzestawać na samym patrzeniu i biernym udziale. Złapał go za koszulkę, która pewnie była tanią wariacją tej jego oryginalnej i przyciągnął do siebie kapryśnie, uderzając wargami o jego wargi i całując go tak jak już jak chciał w samochodzie.
Tyle, że teraz nie musieli zważać na żadne staruszki po drodze.

hector silva
kelner — beach restaurant lorne bay
21 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Kończę się w twoich oczach
Umiem być ciszą
Kończę się w twoim śnie
Rozmowa o matce kiedyś przychodziła mu niezwykle ciężko - zwłaszcza, że jej kondycja i przypadłość była przez ludzi dobrze kojarzona, przynajmniej w najbliższym sąsiedztwie, a potem też w szkole. Do tej pory pamiętał, jak musiał przekonywać pedagożkę o tym, że nietrzeźwość matki na wywiadówce była zjawiskiem jednorazowym (no i była - nigdy więcej Tallulah Silva nie wybrała się do żadnej placówki edukacyjnej, w której pobierało naukę któreś z jej dzieci) i zupełnie nieszkodliwym, niemającym żadnego przełożenia na i tak dość trudną sytuację rodzinną. Hector nigdy nie uważał pracowników oświaty za idiotów - raczej widział, że po prostu przymykają oko. Bardzo mocno. Podobnej taktyki unikała wytrwale jedna z sąsiadek, która za każdym razem, kiedy Nullah bawił się z jej synem na podwórku, wypytywała o stan matki i o to, czy nie jest przypadkiem agresywna. Hector musiał przećwiczyć z bratem reagowanie na takie sytuacje, bo do pewnego momentu chłopiec do wszystkiego podchodził przesadnie emocjonalnie (ale czy można było mówić o przesadzie w przypadku wychowanego w dziwnie patchworkowy sposób dziewięciolatka?).
Teraz to był już chyba temat prawie taki, jak każdy inny. Może odrobinę zbyt surowo wybrzmiewał jeszcze w jego ustach, może czasami nie potrafił powstrzymywać wymownego wygięcia ust, kiedy słyszał sąsiedzkie pierdolenie za plecami. Może, może... Nieważne - istotne, że już nie było opcji, żeby zagiąć go tylko dlatego, że matka chlała. Nie mógł sobie na to pozwalać, kiedy zdawał sobie sprawę z bycia wzorcem zachowań dla Nullaha. Być może teraz sprawdzał się w tej roli naprawdę chujowo, ale hej - brata przecież tutaj nie było. Przed wyjściem Hector, jak zawsze, upewnił się, że młody śpi twardo, z jedną nogą wyciągniętą za materac łóżka. Nie mógł być złym bratem tylko dlatego, że chciał chociaż raz mieć coś tylko dla siebie, prawda? Gdzieś wystarczająco daleko od domu, na osiedlu apartamentowców.
Podobał mu się ten pocałunek. Nie był czuły, ale jednocześnie nie czyniło go to zimnym. Może to posmak alkoholowego oddechu (który nie odrzucał dlatego tylko, że liczne nocne harce zobligowały do wykształcenia w sobie odporności na to zjawisko), który otulał ciepłem gotowe na niego wargi; może bliskość drugiego ciała, które chciał natychmiast móc zbadać dogłębniej, jeszcze bardziej skracając całkiem nikły już dystans; może samo pragnienie, które zdążyło już wybudować w miejscu nieznajomego swoją własną jego wizję, wymykającą się kontroli fantazję. Podobał mu się więc i podobał mu się fakt, że mógł okazywać, że mu się podoba - jedna, wielka spirala intensywnych doznań, które łączyły ich teraz, zostawiając każdą rzecz, która kojarzyła się zimno i nieprzyjemnie gdzieś z boku (bo może jeszcze nie za plecami); nawet matki, które nie odnajdowały się w swojej roli, choć tego widma podobno całkiem ciężko się pozbyć.
Chwycił dłoń mężczyzny, której palce zaciskały się wciąż na jego koszulce, żeby wsunąć ją pod ten chamsko podrabiający świętą, markową odzież materiał. Chłód obrączki zderzył się z ciepłem hectorowej skóry, ale on sam chyba niekoniecznie się tym przejął, zamiast tego wdzierając się własnymi dłońmi pod jego zawadzającą teraz straszliwie koszulkę. Nie chciał przerywać tego pocałunku, ale usta w końcu same zsunęły się na podbródek mężczyzny, a z niego na szyję; na krótkie kilka oddechów.
- Oprowadź mnie - wyrzucił pospiesznie, pozwalając wargom wrócić ku górze, do jego policzka. - To całkiem duże mieszkanie - dodał i nie dając mu czasu na odpowiedź, wrócił do całowania, choć palce już ciągnęły jego koszulkę (tę droższą, to znaczy) ku górze.

Dick Remington
niesamowity odkrywca
kaja
komendant — Lorne Bay Fire Station
34 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
komendant straży pożarnej, którego życie prywatne właśnie zaczyna się rozpadać po ujawnieniu jego dawnych grzeszków pod wpływem narkotyków
Richard Remington może i wychował w czystej patologii, ale była to wersja all inclusive, z matką, która rzygała w szlafroku z monogramem VS, z wielką inscenizacją popełnienia samobójstwa na dwustuletniej belce drewna (tak powiedział kochany tatuś, gdy się dowiedział, że spróbowała), które pamiętało Kościuszkę czy innego bohatera oraz wśród zabawek. Takich drogich, że dzieciom zbierało się na płacz, gdy tylko przekraczał progi szkoły. Im bardziej jego stara świrowała, tym dostawał więcej i więcej. Niesamowite, że po pewnym czasie już tylko się modlił, by nie była trzeźwa za długo. Po pierwsze, wtedy próbowała (nieudolnie, ale jednak) ich wychować, a po drugie, miał wrażenie, że ojciec stwierdzi, że sobie radzi i że zadba sama o dzieci, a wtedy przestaną strumieniem płynąć pieniądze, do których Dick był od młodego przyzwyczajony. Może i istnieli ludzie (szczerze wątpił), którzy potrafią obejść się smakiem na widok kawioru, kąpanego w najlepszym szampanie, w towarzystwie najczystszej kokainy, którą jeszcze Escobar mielił (tak, chłoptaś miał wymagania i ten specyficzny gust), ale nie należał do nich i wszelka próba odebrania mu dóbr doczesnych spotkała się z takim sprzeciwem, że mało brakowało, a zacząłby tupać nóżką i prosić swoją starą, by znowu coś odwaliła.
Może zawiązać sznur?
I tak odcinali ją zawsze, zawozili na terapię, po której obiecywała być czysta i potem i tak szarpała kokainę jak pies kość i powracali do punktu wyjścia. Owszem, pewnym novum był jego nałóg, ale przecież do pewnego momentu trzymał to w ryzach. Nadal dostawał cudne zabawki i był przyzwyczajony, że to czego pragnął, miał na wyciągnięcie ręki. Jeszcze nie dostał szansy, by ten jakże zbałamucony przed kasę umysł zamienić w coś prawdziwego. Zresztą, najwyraźniej do tej pory umiał i chciał się bawić, bo nim się obejrzał, a już do ręki wpadała mu prawdziwie cudowna układanka z męskiego ciała, która korciła go bardzo.
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.


hector silva
kelner — beach restaurant lorne bay
21 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Kończę się w twoich oczach
Umiem być ciszą
Kończę się w twoim śnie
Patologia w szlafroku Victoria's Secret mogła mierzyć się z tą okruchami marketowego tuszu do rzęs na zapadniętych policzkach. Ta druga nie pożerała może dolarów w tysiącach, ale okazała się już raz na tyle droga w utrzymaniu, żeby jej syn, wchodząc w piętnasty rok życia, rozważał całkowicie na poważnie czy bardziej opłacalnym (nawet kosztem własnego sumienia) nie okazałoby się ukrócenie jej męki jednym, zdecydowanym gestem. Rozwiązanie to jednak po jakimś czasie przez samego Hectora zostało uznane za zamordystyczne i przesadnie wypełnione nastoletnią porywczością - mógł być czasem wściekły, ale nie był głupi. Nie aż tak. Zresztą przykrą prawdą było, że matka była im potrzebna tak dług,o aż nie będzie mógł sam zająć się bratem. Prawnie, na papierach - bo w rzeczywistości czuł się jak samotny ojciec i samotna matka, skumulowani w dwudziestoletnim ciele, z których żadne nie potrafiło dać od siebie wiele więcej, niż nędzne łupiny iluzji domu. Prawdziwego, takiego, do którego wnętrza nie mogła wpełznąć żadna żmija czy inne robactwo.
Ciężko byłoby teraz myśleć o tych wszystkich powinnościach, które wisiały gdzieś nad głową - od wspomnianych już robali, które jakimś cudem przedzierały się przez cały arsenał przygotowanych na ich oblężenie, naturalnych odstraszaczy (które Hector znalazł w internecie), przez pracę z suchego makaronu, którą pewnie będzie kończył za Nullaha przez pół następnego dnia, aż po wymiotującą pewnie pod siebie na jakimś przystanku Tallulah, której będzie musiał poszukać jeszcze zanim przyjdzie mu wrócić wreszcie do domu. Teraz mogła w równie dobrze topić się w jakimś bajorze, z drobną pomocą wyćwiczonego w zabijaniu kangura - miał to gdzieś, nawet jeśli to brzmiało jak całkiem drastyczna śmierć
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.


Dick Remington
niesamowity odkrywca
kaja
komendant — Lorne Bay Fire Station
34 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
komendant straży pożarnej, którego życie prywatne właśnie zaczyna się rozpadać po ujawnieniu jego dawnych grzeszków pod wpływem narkotyków
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.

Bądź dzielnym chłopcem.

hector silva
kelner — beach restaurant lorne bay
21 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Kończę się w twoich oczach
Umiem być ciszą
Kończę się w twoim śnie
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.


Dick Remington
niesamowity odkrywca
kaja
komendant — Lorne Bay Fire Station
34 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
komendant straży pożarnej, którego życie prywatne właśnie zaczyna się rozpadać po ujawnieniu jego dawnych grzeszków pod wpływem narkotyków
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.
kelner — beach restaurant lorne bay
21 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Kończę się w twoich oczach
Umiem być ciszą
Kończę się w twoim śnie
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.


Dick Remington
niesamowity odkrywca
kaja
ODPOWIEDZ