lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
hodowca owiec — farma Thompsona
32 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Po wyjściu z więzienia obiecał sobie, że będzie czerpał z życia garściami i że nie będzie udawać kogoś kim nie jest. W praktyce okazało się to trudniejsze do wykonania.

[akapit]

- TUTAJ! TUTAJ - zaczął biec w jego stronę, wciąż niezwykle przejęty zaistniałym incydentem. Co prawda nikomu pozornie nie zagrażała śmierć, ale jedna z owiec dziwnie się zachowywała i zasłabła mu już dwa razy. Był to jego pierwszy przypadek z tak niestandardowym zachowaniem, więc wiadomo, że nie znosił tego najlepiej. Niestety wskutek wcześniejszych opadów oraz stromego podjazdu, w połowie odcinka poślizgnął się i z hukiem upadł na tyłek, resztę trasy pokonując przez jej przymusowe przejechanie. - Cholera jasna - dźwignął się z zaczerwienioną twarzą. Głupio wyszło, a on nie lubił się tak ośmieszać, więc momentalnie się zaciął i zamknął w sobie. - Musisz być weterynarzem. To ja dzwoniłem. Jestem Taffy, opiekuję się owcami Thompsona - wyciągnął do niego rękę na powitanie i kiedy tylko uporali się już z grzecznościami, to pociągnął go mocno w kierunku jego pacjentki. Opowiedział mu przy okazji o zachowaniu owcy na przestrzeni ostatnich dni i z ogromnymi pokładami oczekiwań doprowadził go na miejsce.

[akapit]

- To ona. Nazywa się Lezel i jest trochę nieśmiała, ale znacznie szybciej ufa facetom, więc nie powinno być tragedii - potrafił opowiedzieć pare zdań o każdej ze swoich podopiecznych. Nie sposób było dociec które z jego zapewnień były prawdą, a które jedynie efektem jego wybujałej wyobraźni, ale to już problem dla Leonarda.

[akapit]

- I jak? Co myślisz? - zapytał niecierpliwie, choć facet nawet sobie rękawiczek nie zdążył założyć. Wszystko to brało się jednak z jego dobrego serca i troski, a nie potrzeby zirytowania Callawaya. Ten mu niczym nie zawinił (jeszcze).
właściciel i weterynarz — animal wellness center
28 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
single ready to mingle
Leonard Callaway dobrym weterynarzem był. Po prostu. Starał się jak mógł, aby zapracować na swoją renomę, która w miasteczku i okolicach była nie najgorsza. Za bardzo mu nie szło w prywatne życie, więc wszystko mógł poświęcać swjej pracy, którą bardzo kochał. Od zawsze miał rękę do zwierząt i nic dziwnego, że to właśnie pomocą małym istotkom zajął się na poważnie w swoim dorosłym życiu. Miał takie dni, w ktorych potrafił z samego rana wyjść do kliniki, w której siedział cały dzień, a pod wieczór wybierał się jeszcze na domowe wizyty do niektórych, stałych pacjentów. Miał pod swoją opieką zwierzęta schorowane na tyle mocno, że podróż do weterynarza mogłaby być dla nich za bardzo wyczerpująca, wtedy nie miał problemu z tym, by wsiąść w auto i zrobić zastrzyk w domu zwierzaczka. Zdarzały się też momenty, w których współpracował z ludźmi na farmach.
To był właśnie jeden z takich momentów. Razem ze swoimi współpracownikami podzielili się kilkoma farmami i każdy weterynarz miał do siebie przypisane gospodarstwo, które miał pod opieką. No i w ten sposób zjawił się na farmie, do której został wezwany. Przyjechał tam w pośpiechu, bo jak najbardziej chciał pomóc zwierzakowi, z którym były problemy. Nie spodziewał się, że przy okazji będzie musiał pomóc też i właścicielowi. - Dzień dobry - powiedział na spokojnie przyglądając się młodemu mężczyźnie. On zdecydowanie do spokojnych nie należał. - Tak, jestem weterynarzem. Leonard - przedstawił się podając facetowi rękę. - Proszę się uspokoić, zajmę się tym okej? - Zaproponował, bo widział, ze Taffy jest tym mocno roztrzęsiony. Słuchał tego co ma mu do powiedzenia na temat owcy i kiwał głową ze zrozumieniem. - Prosze się odsunąć i dać mi chwilkę... - starał się być spokojny, ale potrzebował do pracy odrobiny przestrzeni. Założył lateksowe rękawice i podszedł do wskazanej owieczki, by ją obejrzeć. - Nie widzę żadnych guzów na ciele... myślę, że będzie trzeba zrobić badania krwi... chociaż w sumie... - no i zaczął dotykać owcę po brzuchu, z czego zwierzak nie był zadowolony. - Być może będziesz mieć małe owieczki... badanie krwi powinno to potwierdzić - jeżeli wstępna diagnoza Leonarda była dobra, to Taffy będzie miał pod opieką kilka małych owieczek.

Sorry, że mi tak zeszło, ale musiałam wziąć nieobke, bo nie wyrabiałam z robotą w pracy :(

taffy brooks
ambitny krab
catlady#7921
zoya - inej - gin - james
hodowca owiec — farma Thompsona
32 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Po wyjściu z więzienia obiecał sobie, że będzie czerpał z życia garściami i że nie będzie udawać kogoś kim nie jest. W praktyce okazało się to trudniejsze do wykonania.

[akapit]

- Leonard? - powtórzył za nim, co było głupie, bo sam przecież nazywał się Taffy. Rzadko kiedy ktoś go przebijał dziwnością imienia. W tym przypadku też do tego nie doszło, ale no po prostu nigdy mu się żaden inny Leoś nie przedstawił. - Ładnie, prawie jak DiCaprio - nie miał pojęcia po co to rzucił, ale był poddenerwowany i niewiele się kontrolował. - Okej, okej. Przepraszam. Już się uspokajam, obiecuję - uniósł nawet dłoń w geście harcerskiego przyrzeczenia, chociaż spojrzenie wciąż miał bardzo niespokojne, ale faktycznie nie mógł mu tak nad głowa stać ani gadać.

[akapit]

Chodził w kółko, specjalnie trzymając się kilka kroków z dala od weterynarza i Lezel. Bał się, że coś jej się stało z jego winy, ale przecież każdego dnia robił to samo i wyrobił sobie już taki system, że nie było w nim miejsca na pomyłki. Czyżby poczuł się zbyt pewnie?!

[akapit]

Podszedł szybko na jego słowa i niecierpliwie czekał na werdykt. Takiego obrotu spraw się nie spodziewał, więc wpierw patrzył się na niego tępo i przetwarzał ten niezwykły komunikat. - Czyli... w sensie ona...? - wskazał niepewnie na owcę i otworzył szeroko buzię. - O rany! Ale super, mój pierwszy poród - podskoczył w miejscu jak szczęśliwe dziecko. - Jezu, nawet nie wiesz jak mi ulżyło - pokręcił głową, śmiejąc się z radości. - Pomożesz mi je odebrać, prawda? - zapytał zaraz, a jedna z brwi powędrowała wysoko w górę. Sam na bank by spanikował, ale jednocześnie nie mógł się doczekać tego wyjątkowego wydarzenia w życiu farmy.

[akapit]

- Możemy jej teraz jakoś pomóc? - dopytał, bo ciąża ciążą, ale ewidentnie Lezel było ciężko i miał nadzieję, że istniał sposób, aby jej ulżyć.

Leonard Callaway
nie szkodzi przecież <3
lorne bay — lorne bay
100 yo — 200 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Temat zarezerwowany przez Mistrza Gry na rzecz zabawy fabularnej Spacer Po Mieście do 30 kwietnia 2023 r. <3
towarzyska meduza
mistrz gry
brak multikont
stoi za ladą w lost in the vibes — i sprząta u thompsonów
20 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
my childhood hero will always be you
and no one else comes close
i thought you'd lead me
when life's misleading
that's when I miss you most
counting sheep to bring back memories

Nie sądziła, że wizyta na farmie owiec okaże się najcięższym ze spotkań, na jakie się umówiła w ramach swojej małej, wombatowej akcji. Była niespokojna już od poprzedniego wieczora. Nie chodziło o dojazd, bo wiedziała że bez problemu dostanie się na miejsce swoim rowerem. Nie obawiała się też pracy, jaka pan Thompson mógł lub nie mógł dla niej zorganizować. Nie nastawiała się na nic, więc nawet ostateczna odmowa nawet drobnej współpracy nie spędzała jej też snu z powiek - i tak otrzymała większy pozytywny odzew, niż się spodziewała nawet w najlepszych założeniach. A jednak coś było nie tak…
Zrozumiała co dopiero następnego poranka, kiedy wraz ze wschodem słońca zajechała pod ogrodzenie owczej farmy, zatrzymała się nie do końca zsiadając jeszcze z roweru i przyjrzała się dobrze widokowi…

Pamiętała ostatni raz, kiedy tu była. Kilka lat temu, kiedy z mamą jeszcze było dobrze, a sama Belly jeszcze czuła się dzieckiem. Calliope dowiedziała się skądś - od którejś ze swoich przyjaciółek, a może nawet od miłego pana weterynarza, który od jakiegoś czasu próbował samotną panią Beckett wyciągnąć na randkę - że stadko owiec powiększyło się w ostatnim czasie o kilka młodych. Belinda o niczym wtedy nie wiedziała. Zaspana i marudna, próbowała namówić mamę do powrotu do domu, bo przecież spacer w niedzielę o tak niemożliwie wczesnej godzinie był niedorzeczny. Umilkła dopiero wtedy, kiedy z pola, spośród pasących się to tu to tam owiec, w ich stronę nagle wyskoczyły potykające się jeszcze o własne nogi dwa jagniątka. Dalej chcesz wracać do domu? - głos mamy wybudził ją z chwilowego oniemienia. Calliope podeszła do ogrodzenia i przykucnęła, już sięgając ręką do głaskania pierwszej owieczki. Zerknęła w górę na Belly i uśmiechnęła się promiennie, w sposób w jaki z każdym kolejnym rokiem uśmiechała się coraz rzadziej. Tak, jakby ona jedna znała swoją córkę na wylot i jak nikt inny potrafiła zaskoczyć ją właśnie takimi niespodziankami...

Zupełnie zatracona we wspomnieniu, Belinda nawet nie zauważyła kiedy w jej stronę zaczął zmierzać pan Thompson.
chirurg plastyczny już nie na urlopie — Cairns Hospital
47 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Już nie taki nowy w mieście chirurg plastyczny, który ma farmę owiec i wrócił do zawodu. Prywatnie chce być szczęśliwy, ale skutecznie ktoś mu ciągle to uniemożliwia.
Aiden nie był tak dużym i znaczącym farmerem w okolicy, żeby na stałe przyjmować pomocników. Było wręcz przeciwnie, nie pochodził z tego świata i jeszcze rok temu, gdyby ktoś zadał mu pytanie o oporządzenie owiec, to nie potrafiłby zrelacjonować kolejnych jego etapów. Nie chciał jednak zrobić krzywdy zwierzętom, więc na początkowym etapie i później w takich momentach, które wymagały jednak większej wiedzy i umiejętności, chętnie korzystał z pomocy miejscowych, którzy chcieli zarobić parę groszy, a przy okazji mieli doświadczenie w pracy z owcami. Zwykle jednak działo to na takiej zasadzie, że ktoś mu kogoś polecił albo w trakcie rozmowy wspominał sąsiadom, że przydałaby mu się dodatkowa para rąk do pomocy, a oni już wiedzieli, czyj numer telefonu mu podsunąć. Nigdy nie musiał więc wystawiać oficjalnego ogłoszenia, czy to w Internecie, czy w bardziej tradycyjnej formie, wieszając zadrukowaną kartkę na starej tablicy ogłoszeniowej, która wciąż stała na swoim miejscu niedaleko ratusza w Lorne Bay. Tym większe było jego zaskoczenie, gdy któregoś dnia otrzymał wiadomość od dziewczyny, która oferowała swoją pracę na farmie owiec. Był zaskoczony, ale nie zignorował wiadomości, tym bardziej że właśnie podpisywał umowę ze szpitalem w Cairns i od teraz miał spędzać dużo mniej czasu w tej idylli, którą dla siebie stworzył.
Dla zwierząt to nie zmieniało absolutnie nic, owce nadal potrzebowały oporządzenia. Aiden jeszcze nie podjął decyzji, co w związku z tym, że postanowił odwiesić z haka swój kitel lekarski. Być może nawet szukałby już kupca, ale jego syn nagle zapałał chęcią pracy przy zwierzętach i wydawało się mieć to na niego dobry wpływ. Nie wiedział jednak, jak długo to zainteresowanie potrwa i pracownik w tym momencie nie byłby wcale takim głupim pomysłem.
Nie wiedział nic o tej dziewczynie, nawet jeszcze nie mógł zakładać, że byłaby właściwą osobą do tego typu prac, dlatego nie wiązał żadnych dużych nadziei w związku z umówionym spotkaniem. Nie nastawiał się też z góry źle. Po prostu miał do ich umówionego na dzisiaj spotkania podejście, jak do typowej rozmowy, ale nie takiej biznesowej, tylko bardziej podczas przechadzki po farmie. Dlatego, gdy dostrzegł parkującą swój rower rudowłosą dziewczynę, to postanowił wyjść jej naprzeciw. Przez ten kolor włosów pomyślał od razu o swojej córce, która była teraz w Sydney, i z którą rozmawiał zdecydowanie zbyt rzadko. Obiecał sobie w myślach, że dziś zadzwoni do córki i zatrzymał się przed dziewczyną.
- Ty jesteś Belly, prawda? - zapytał, choć marne były szanse, że akurat inna nastolatka zawitałaby dzisiaj na jego farmie. Mitchell — syn Aidena, jakoś nie palił się do zawierania nowych znajomości, o tych romantycznych już nawet nie wspominając. - Dzień dobry, Aiden Thompson. Cieszę się, że trafiałaś. - skinął głową w geście przywitania.

belly beckett
sex on the beach
pif-paf#8372
stoi za ladą w lost in the vibes — i sprząta u thompsonów
20 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
my childhood hero will always be you
and no one else comes close
i thought you'd lead me
when life's misleading
that's when I miss you most
Powrót ze świata wspomnień do rzeczywistości był jak zwykle bolesny. Była zła na siebie, że nie pomyślała o tamtym dniu, kiedy tworzyła listę miejscowych biznesów i gospodarstw, które mogłaby zaangażować do swojej małej akcji. Z drugiej strony... w Lorne Bay nie dało się uciec od takich sytuacji. Wystarczały takie zwykłe obrazy - wschód słońca nad farmą owiec - by umysł sam tkał już swoją sieć połączeń z przeszłością. To dlatego brała tyle dodatkowych zleceń ile mogła poza pracą w sklepie muzycznym. To dlatego między innymi pomyślała o tej akcji, kiedy zapotrzebowanie na tymczasowych pracowników robiło się coraz mniejsze. Nie chodziło tylko o pieniądze. Nie chodziło tylko o wombaty, choćby wmawiała sobie, że jest inaczej. Praca, zajęcie się czymś ograniczało dostrzeganie przez nią tego typu obrazów. Ograniczało powroty do wspomnień. I bolesne z nich powracanie do pustej teraźniejszości.
Przełknęła smutek mieszający się z niesprawiedliwą złością - na siebie, że mimo starań wciąż pozwalała sobie na takie momenty; na mamę, że wciąż do niej powracała w nieodpowiednich momentach; znów na siebie, że za cokolwiek ważyła się winić Calliope - zdając sobie sprawę, że nie jest już sama. Na jej twarzy pojawił się co prawda nikły, ale przyjazny uśmiech, kiedy zeskakiwała z roweru.
- Belly, Belinda, jak pan woli - przytaknęła luźno pomimo oficjalnego zwrotu. W Australii raczej nie było to powszechne - tu wszyscy byli na "ty" nawet przed poznaniem swoich imion - i sama Belly w innej sytuacji pewnie pominęłaby tego "pana", ale w kontekście pracodawca-pracownik (nawet, jeśli tak nietypowym, jak ten dzisiaj) wolała zaczynać w ten sposób. Przynajmniej do czasu, aż ów pracodawca nie wspomni o przejściu na "ty". - Dzień dobry. Już kiedyś tu byłam - wspomniała tylko krótko, nie chcąc wdawać się w szczegóły i nie wiedząc jak inaczej odpowiedzieć na ten grzecznościowy jak sądziła komentarz. Przy okazji przestawiła rower ze środka drogi na pobocze i położyła go w trawie. Nie miała dla niego żadnego zabezpieczenia, ale też nie zdarzyło się nigdy, by ktoś go ukradł. W końcu nie był ani nowy, ani jakiś wyjątkowy. - Z góry uprzedzę, że nie znam się na oporządzaniu owiec, ale szybko się uczę i właściwie mogę robić cokolwiek - przeszła od razu do meritum tego spotkania, zwracając się znów do Aidena. Nigdy nie była dobra w small talki - ani teraz, ani nigdy - i wolałaby po prostu przejść do pracy.
chirurg plastyczny już nie na urlopie — Cairns Hospital
47 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Już nie taki nowy w mieście chirurg plastyczny, który ma farmę owiec i wrócił do zawodu. Prywatnie chce być szczęśliwy, ale skutecznie ktoś mu ciągle to uniemożliwia.
Nikt tak przekonująco jak Aiden nie byłby w stanie opowiadać o tym, jak to praca pomaga w ucieczce od zmartwień, zawodów miłosnych, wspomnień i właściwie wszystkiego, od czego w danym momencie ma się potrzebę uciec. On sam zaczął się o tym przekonywać co prawda, będąc nieco starszym od Belly, bo mając dwadzieścia lat wciąż mógł być beztroskim studentem, który żyje sobie z rodzinnych pieniędzy. W tym wieku nawet jeszcze nie zaznał, czym jest praca. No ale już jako nastolatek znał swoje powołanie, a studia medyczne były na tyle wymagające, że przez większość czasu nie było nawet możliwości podjęcia, chociażby dorywczej pracy. Można by powiedzieć, że zawarł z rodzicami nigdzie niezapisany pakt, zgodnie z którym on będzie kontynuował medyczne tradycje w rodzinie Thompsonów, w zamian korzystając z wszystkiego tego, co oferuje pozycja społeczna, o którą zadbali jego dziadkowie i rodzice. Sielanka jednak kiedyś musiała się skończyć i miało to miejsce jeszcze zanim Aiden oficjalnie otrzymał papiery na bycie lekarzem.
Dwadzieścia pięć lat później, w ciągu których doświadczył naprawdę dużo, z racji czego zdawał się być kompletnym przeciwieństwem siebie z dawnych lat, miał spotkać się z dziewczyną, która zupełnie niespodziewanie zaproponowała mu swoją pomoc na farmie. Nie wzbudziło to jego podejrzeń. No bo niby dlatego miałoby? Jeśli dziewczyna jest miejscowa, to i tak prędzej czy później jej sława sama by ją wyprzedziła. A jeśli nastolatka nie spełni jego oczekiwań — które swoją drogą nie były nie wiadomo jak bardzo wygórowane — to przecież może odmówić jej współpracy i na tym jednym spotkaniu ich znajomość się zakończy.
- Tak? To chyba nie było w ciągu ostatnich dwóch lat. - stwierdził. Tyle mniej więcej minęło czasu, odkąd lekarz podpisywał umowę kupna domu, a wraz z nią podjął ostateczną decyzję o zmianie tempa swojego życia. Później jeszcze trochę czasu minęło, zanim sprowadził się do Lorne Bay na dobre, ale dosyć długo kręciła się po farmie ekipa remontowa, która powiedziałaby mu, gdyby ktoś kręcił się po obejściu. Zresztą nie powinien od razu zakładać, że nieznajoma była tym typem nastolatki, która brała udział w imprezach organizowanych w opuszczonych domach.
- Faktycznie przydałby mi się pracownik na farmie, ale bardziej ktoś zorientowany. - stwierdził strapiony. Po powrocie do pracy nie bardzo miał czas szkolić pracownika, potrzebowałby raczej kogoś z doświadczeniem praktycznym, kto mógłby właściwe z dnia na dzień przejąć obowiązki przy zwierzętach o określonych porach. - Tak właściwie, czy jesteś zainteresowana jedynie pracą przy zwierzętach? - zapytał. Jeśli nie praca przy oporządzaniu owiec, to Aiden byłby skłonny mieć dla Belindy inną propozycję.

belly beckett
sex on the beach
pif-paf#8372
stoi za ladą w lost in the vibes — i sprząta u thompsonów
20 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
my childhood hero will always be you
and no one else comes close
i thought you'd lead me
when life's misleading
that's when I miss you most
- Nie, nie, zdecydowanie wcześniej - zaprzeczyła od razu, nie domyślając się jednak nawet, o co mężczyzna mógłby ją podejrzewać. Nie była żadną świętą, ale całe to imprezowanie - nie tylko po opuszczonych budynkach, ale też bardziej (lub mniej) spokojne domówki - jakoś ją ominęły. Przed diagnozą Calliope była za młoda na takie eskapady, a po niej Belly tak przewartościowała swoje priorytety, że jej własne spotkania towarzyskie spadły gdzieś na szary koniec. Właściwie przez długi czas lepiej znała ploteczki krążące między paniami w wieku jej mamy i wiedziała pewnie zbyt wiele szczegółów na temat ich życia intymnego, niż o tym, gdzie w Lorne Bay organizowane są najlepsze imprezy. Gdyby ją o to dzisiaj spytać odpowiedziałaby, że nie żałuje takiego obrotu spraw, ale nie dawało się ukryć, że wiele ją ominęło. I że niespecjalnie przez to potrafiła się teraz porozumieć z osobami bliższymi jej wieku.
Ale skoro istnieli tacy ludzie jak Aiden, którzy nawet po czterdziestce byli w stanie naprostować swoje życie, to i może dla niej była jakaś nadzieja? Nawet jeśli chwilowo trochę w życiu utknęła.
- Och - westchnęła, sama niepewna czy bardziej w wyrazie zawodu czy ulgi. Bo jednocześnie chciała spędzić tu jeszcze trochę czasu, zapracować parę groszy dla wombatów i pokazać się z dobrej strony na przyszłość, gdyby jeszcze kiedyś pan Thompson potrzebował dorywczego pracownika... a z drugiej strony trochę się obawiała dalszego powrotu do wspomnień. Mimo wątpliwości jednak nie zamierzała się tak po prostu poddać i odejść z niczym. - Lubię pracę ze zwierzętami i jak mówiłam, szybko się uczę - podkreśliła raz jeszcze, ale bez zbędnego nacisku. - Ale rozumiem, że bardziej się przyda ktoś doświadczony. Także mogę robić cokolwiek, niekoniecznie przy zwierzętach - dodała jeszcze, przytakując lekko dla podkreślenia swoich słów. Nawet jeśli miała skończyć w pustej owczarni, sprzątając zwierzęce pozostałości, podczas gdy wszystkie owce pasłyby się na polu - w porządku. Może będzie miała przy tym okazję się czegoś nauczyć i w przyszłości wspomóc mężczyznę nieco bardziej? O ile każde z nich będzie zainteresowane dalszą współpracą, oczywiście.
chirurg plastyczny już nie na urlopie — Cairns Hospital
47 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Już nie taki nowy w mieście chirurg plastyczny, który ma farmę owiec i wrócił do zawodu. Prywatnie chce być szczęśliwy, ale skutecznie ktoś mu ciągle to uniemożliwia.
Aiden był nastolatkiem w zeszłym wieku, ale pewne rzeczy związane z okresem dorastania przecież się nie zmieniają. Chociaż faktycznie, mając do samym nosem morze i te piękne plaże, zawsze najlepszym pomysłem na imprezę jest właśnie tamta okolica. Z drugiej strony nie wszystkie nastolatki ciągnie na imprezy, idealnym przykładem są dzieci mężczyzny, którym dopiero w dorosłym życiu coś się w głowie poprzestawiało i wówczas postanowiły przeżyć swój nastoletni bunt. Właśnie ze względu na te wszystkie przemyślenia, które przetaczały się przez głowę lekarza, mężczyzna szybko odrzucił myśli związane z podejrzewaniem dziewczyny o najgorsze. Zresztą, nie chciałaby się zajmować zwierzętami, gdyby była tym typem młodego człowieka, który niekoniecznie garnie się do pracy. Powiedzmy sobie szczerze, może i praca przy tak małym stadzie owiec, jakie posiada Aiden, nie jest wyczerpująca, ale wciąż od czasu do czasu trzeba użyć siły, trzeba też wyjść do zwierząt nawet w największym deszczu, bo przecież nie da się im powiedzieć, żeby trochę poczekały z jedzeniem albo jakąś inną czynnością. Inną kwestią, ważną w podjęciu pracy przez Belly, był fakt, że w porze deszczowej jazda na rowerze po lokalnych drogach może być mocno utrudniona. O to też Thompson będzie musiał zapytać, najpierw niech jednak cokolwiek uzgodnią, a potem dopiero przejdą do bardziej drobiazgowych tematów.
- Mhm... problemem jest to, że pracując w szpitalu, nie mam zbyt wiele czasu na uczenie. - powiedział wprost. W tej chwili w głowie lekarza urodziło się pytanie, czy dziewczyna mogłaby przez jakiś czas obserwować Mitcha przy pracy, może chłopak by się na to zgodził, a później, gdy Belly będzie już samodzielna, to Mitchell mógłby brać więcej dniówek w restauracji i miałby tym samym więcej czasu dla siebie. - Zrozumiem jeśli nie będziesz zainteresowana, możesz mi o tym powiedzieć wprost, bo jednak w sprawie nieco innej pracy się odezwałaś. Od jakiegoś czasu szukam na stałe osoby sprzątającej w domu. - zdecydował się na propozycję. Znalezienie osoby sprzątającej na stałe, w tych stronach nie było takie proste. Raz Aiden zatrudniał kogoś przez parę miesięcy, ale potem dziewczyna wyjechała. W międzyczasie wiele się też działo, były momenty, w których mężczyzna był absolutnie sam w domu, więc radził sobie ze wszystkim samodzielnie, ale teraz, gdy przewija się przez niego trójka ludzi, w dodatku Aiden ma te wielogodzinne dyżury w szpitalu, angażuje się też w nowe projekty i rozwija swoje życie uczuciowe, to dobrze by było, gdyby, ktoś przychodził kilka razy w tygodniu i ogarnął cały ten bałagan. - Nie musisz odpowiadać od razu. Możesz dać znać za parę dni. - dodał.

belly beckett
sex on the beach
pif-paf#8372
stoi za ladą w lost in the vibes — i sprząta u thompsonów
20 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
my childhood hero will always be you
and no one else comes close
i thought you'd lead me
when life's misleading
that's when I miss you most
- Rozumiem - przytaknęła lekko, coraz bardziej dochodząc do wniosku, że chyba jednak zależało jej na tej dodatkowej robocie bardziej, niż sądziła. Nie chciała tego jednak okazać. Nie wina pana Thompsona w końcu, że się po prostu do pracy z owcami nie nadawała. Lub inaczej - że nie szukał akurat kogoś bez doświadczenia, którego mógłby wyszkolić i sprawdzić, czy się nadaje. - Chyba niepotrzebnie zawracałam wtedy tylko panu głowę - dodała zmieszana, z lekkim, choć wymuszonym nieco śmiechem. Nie lubiła kończyć nieudanych rozmów o pracę z poczuciem, że nie zostawało jej furtek do podobnych, być może bardziej udanych rozmów na przyszłość, ale trochę w tę stronę uciekały właśnie jej myśli.
Przynajmniej do czasu, aż Aiden nie rzucił jednak nieco inną propozycją.
- Jestem zainteresowana - potwierdziła prawie od razu. Nie potrzebowała paru dni na zastanowienie. Istniało jednak parę spraw, które chciała wyjaśnić, zanim źle go zrozumie i nakręci się niepotrzebnie znów na coś, o co wcale panu Thompsonowi nie chodziło. - Na stałe to znaczy... na stałe, tak? W sensie nie tylko na teraz, parę dni, przy okazji tej mojej akcji z wombatami? I jak często miałabym przychodzić? Mam już jedną stałą pracę, ale grafiki są dosyć elastyczne, więc nie powinno być problemu, żeby jedno z drugim dopasować. I chodzi tylko o dom czy też o owczarnię? Od kiedy mogłabym zacząć? Nie mam zbyt obszernych referencji jeśli chodzi o sprzątanie, ale zdarzało mi się wykonywać już takie prace dorywcze - zarzuciła go pytaniami i informacjami. Prawda była taka, że jego propozycja spadła jej tak trochę jak manna z nieba. Ze zleceniami i dodatkowymi robótkami bywało w końcu różnie, a ostatnio szczególnie ciężko było jej coś dorwać (no nie tylko z powodu wombatów zorganizowała całą tą swoją akcję sms-ową). Druga, stała praca, po kilka godzin, parę razy w tygodniu - jeśli Aiden potwierdzi jej, że właśnie tego by oczekiwał - pozwoliłaby jej odpuścić nieco w szukaniu tych dodatkowych zleceń, a może i zarobić nieco więcej, niż na nich się udawało. Czego chcieć więcej?
ODPOWIEDZ