lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
11.

Gaia uwielbiała spędzać czas ze swoimi rodzicami. Byli nieco sztywni, ale czasami jak wysyłała im dziwne memy, to nawet dzwonili jej powiedzieć, że obrazek ich rozśmieszył. No i tak wczoraj sobie z nimi rozmawiała na video połączeniu i dowiedziała się, że dzisiaj będą jechać na targ owiec, żeby dokupić nieco do stada, które już sobie hasało na terenach posiadłości Zimmernamów. Oczywiście żadne z nich nie zajmowało się stadem bezpośrednio. Mieli od tego ludzi. Mimo, ze ani pani ani pan Zimmermanowie nie byli biznesmenami, to lubili być odpowiedzialni za pieniądze, które wydawali. Także kiedy mieli dobijać jakiegoś targu, pojawiali się tam wspólnie. Oczywiście towarzyszył im do tego wianuszek prawników, ale ci byli do współpracy zapraszani dopiero kiedy należało już przejść do formalności. jednym z takich prawników była Gaia. Oczywiście Gaia nie była praktykującym prawnikiem. Po prostu tata zapraszał ją do takich rzeczy, aby zdobywała niezbędne doświadczenie w razie gdyby w końcu zdecydowała się na zmianę kariery. Na razie się na to nie zapowiadało, ale chciała być po prostu częścią ubijania rodzinnych interesów. Chciała też, żeby Bruno był tego częścią, ale niestety ten nie odbierał od niej telefonu. Starała się nawet przesłać mu pozytywne wibracje poprzez bliźniaczą więź, ale niestety do niczego nie doszło. Trudno. Uczestniczyła w rozmowach, wspierała rodziców dobrymi radami, ale przez większość czasu siedziała i bawiła się z małymi owieczkami. Na widok niektórych płakała, bo były takie słodkie. Nie mogła się powstrzymać. Zwierzęta ją rozczulały. Tak bardzo, że prawie zapomniała o swoich kotach. Dobra, nie prawie. Zapomniała o nich totalnie. Dobrze, że Luna była ogarnięta.
Tak czy siak po zabawie z Dolly, Polly i Tully wróciła do rodziców i udawała pełną powagi panią prawnik. Nawet miała założone dłonie i kiwała mądrze głową. Chciała, żeby tata był z niej dumny. Tata na razie jednak nie słuchał, bo rozmawiał z kimś przez telefon. Wtedy do akcji wkroczyła mama, która wyjaśniła Gai o co chodzi i z kim tata przez telefon rozmawia. Gaia prawie umarła ze stresu. Mamie jednak pokiwała głową i przeprosiła ją na sekundkę. Zrobiła to w dobrym momencie, bo do mamy dołączył akurat tata. Gaia w tym momencie oddaliła się na kilka metrów i wyjęła telefon.
Kod czerwony. Kurwa. Kod czerwony. Targi owiec. Junior, nie żartuję.
Wysłała mu smsa i jeszcze nawet zadzwoniła po chwili jak przestały jej się trząść ręce. Tym razem Bruno odebrał, więc Gaia powiedziała mu, że ma zapierdalać na te targi i nic jej nie obchodzi. Gaia ogólnie nie przeklinała, więc Bruno powinien potraktować to naprawdę poważnie. Przysiadła sobie na jakiejś skrzyni i tak siedziała, aż zagadali ją ludzie, którzy mieli sprzedać jej rodzicom te owce. Rozmawiała z nimi tak długo, aż w końcu pojawił się Bruno.
-Junior! Tutaj! - Pomachała do niego i gestem ręki wskazała na parę, z którą rozmawiała. -To państwo Mylchreest. Rodzice właśnie będą kupować od nich owce. To mój brat bliźniak, Bruno. - Wskazała na Bruna i pozwoliła, żeby wymienili kilka uprzejmości. -Proszę podejść do moich rodziców, niedługo do państwa dołączymy. - Powiedziała do nich z szerokim uśmiechem i wskazała na swoich rodziców. Zaraz jednak przeniosła wzrok na Bruna. Momentalnie pobladła, a uśmiech zniknął jej z twarzy. -Junior. Mamy przejebane. - Nie wiedziała dlaczego ta wiadomość tak ją przerażała, ale po prostu była przerażona.

Bruno Zimmerman Jr
kierownik supermarketu w Cairns — Coles
25 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Wastin' our youth on each other that beautiful summer we lost one another, but we'll always have the soundtrack
of us fallin' into love. And I know that we can't go back but we'll always have the soundtrack.
#11

Był tak zjarany jak typowy białas na wakacjach w Chorwacji, gdy zapomniał o filtrze przeciwsłonecznym. Z tym, że Bruno nie zjarał się na słońcu, a poprzez palenie skręta, zrobionego z jego własnej trawusi, którą namiętnie hodował. Oczywiście lepiej, gdyby się nikt o tym nie dowiedział, ale Zimmerman był sobą i oczywiście, że każdy, z kim rozmawiał już wiedział, że Bruno ma maryche na łódce. Gdyby chciała go zgarnąć polica to nawet nie musieliby się nachodzić żeby zidentyfikować, gdzie ten szalony typek mieszka.
W każdym razie nudził się trochę rano, a że miał akurat wolne to postanowił sobie po prostu zjarać blanta i pograć w gry. Nie był co prawda pewien, czy rzeczywiście gra, czy jednak po prostu ogląda mecz i myśli, że gra, ale nie ważne, bo bawił się na tyle zajebiście, że nawet nie zauważył, że ktoś się do niego dobija. Był w takim stanie, że towarzystwo jego samego było dla niego w zupełności wystarczające! Dopiero po jakimś czasie zauważył, że telefon mu się świeci i przez chwilę się z tego śmiał, bo zaczaił, że nie zauważył tego wcześniej. Siedział zadowolony patrząc się na ekran, gdy nagle zaczęła głośno lecieć melodyjka, która była najwyraźniej jego dzwonkiem telefonicznym. Odebrał i nagle Gaia zaczęła się mu wydzierać do ucha. Próbował zrozumieć czego chce, ale nie był pewien czy dobrze zrozumiał, bo nie miał pojęcia dlaczego Gaia miałaby być gdzieś z owcami. Postanowił jednak sprawdzić czy to była kwestia jego zjarania, czy rzeczywiście jego siostra zachciała sobie zrobić sweter od podstaw.
Wiedział, że w takim stanie nie powinien kierować, a z buta to pewnie byłoby dość daleko. Postanowił wiec zadzwonić do Glenna z pytaniem, czy może go podwieźć. Facet sie oczywiście zgodził i dzięki temu chwilę później był już pod farmą owiec. W normalnych warunkach zadzwoniłby do Garetha, ale był dalej na niego obrażony, że nie powiedział mu o jego romansie z Diną. Po Mati też nie dzwonił, bo znając życie jej auto było dawno zepsute.
- Elo - ukłonił się do państwu od owiec. - Nie mają państwo swetrów - stwierdził oczywistość, a później im pomachał, bo już się zaczęli zbierać żeby iść pogadać z rodzicami. - Czemu? Rodzice wymieniają nas za owce? - Zapytał i znów spojrzał na odchodzących ludzi. - Nie chce mówić do tej kobiety mamo. - Aż się skrzywił. On się na to nie zgadzał. Kochał swoich rodziców, owce ich na pewno nie pokochają tak jak on ich kochał. Aczkolwiek wnuków się mogą szybciej doczekać przy owcach... cholera. - Nie trzymaj mnie w niepewności, bo się zaraz posikam ze stresu - a tego nikt nie chciał, ano on, ani Gaia, ani owce dookoła nich.

gaia zimmerman
przyjazna koala
catlady#7921
Luna- Joshua - Zoey - Ellasandra - Eric - Cece - Cat - Judith - Benedict - Owen
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
Jedno spojrzenie na Bruna i jego komentarz o swetrach i Gaia już wiedziała. Jej brat był zjarany. Zacisnęła lekko ręce. Była wściekła. Ale nie na niego. Na siebie. Mogła się domyślić, że jak nie odbiera to jest zjarany. Nie pomyślałaby, że nie odbiera, bo był w pracy. To nigdy się nie zdarzało. Wiedziała, że Bruno wyszedłby z ważnego spotkania, żeby odebrać telefon. W pracy nigdy nie działo się nic tak ważnego, żeby nie odebrać telefonu. Zwłaszcza od ulubionej siostry, co nie. Dobrze, że Gaia była jedyną siostrą, bo dzięki temu mogła spać spokojnie. Z byciem ulubionym bratem to był jednak problem, bo wszyscy wiemy, że gdzieś tam na południu Niemiec żył sobie jeszcze jeden brat Zimmerman, o którym nikt jakoś nie wspominał. Pewnie dlatego, że nie był tak szalony i hodował zawodowo ogórki. No tak czy siak nie mogła się na Bruna gniewać, bo ona też jarała w każdej wolnej chwili. To, że była teraz trzeźwa było tylko i wyłącznie oznaką szacunku dla rodziców, z którymi się jednak umówiła na to spotkanie. Byłoby beznadziejnie jakby się umówiła i jeszcze przyszła tutaj zjarana jak marzanna na pożegnanie zimy.
-Ogarnij się, Bruno. – To nie był dobry moment na żarty, ani na bycie zjaranym. Niestety Gaia nie miała przy sobie żadnych fistaszków i migdałów, żeby doprowadzić go do stanu trzeźwości. Nawet nie wiedziała czy by to zadziałało, ale grała ostatnio w online grę, gdzie jak się upijesz to trzeźwiejesz jedząc darmowe fistaszki i migdały. –Dlaczego mieliby to w ogóle zrobić? – Miała ochotę go spoliczkować, ale za bardzo go kochała, żeby wysilać się na przemoc. Poza tym gardziła przemocą. –Za te pieniądze mogliby sobie po prostu kupić lepsze dzieci. – Zamiast wymieniać je na owce. Gaia chwyciła swojego brata za łokieć i posadziła go na jakąś belę siana czy co tam mogli mieć na targach owiec. Na pewno nie ławki. Poklepała go wierzchem dłoni po udzie, żeby się sunął i zrobił jej miejsce. Też się zmęczyła paradując przez cały dzień w szpilkach. I to na takim podłożu.
-Posikasz to ty się jak ci powiem o co chodzi. – Nabrała powietrza, bo wypowiedzenie następnych słów było dla niej prawdziwym wyzwaniem. –Dolores wraca do Lorne. – Powiedziała w końcu i przez chwilę wpatrywała się w Bruna próbując wyczytać jego reakcję. Niewiele widziała, bo jednak był zjarany. Wykorzystała tą okazję, żeby się rozejrzeć czy Dolores nie wychodzi właśnie z jakiejś studni. Jej imię padło na tych targach owiec dostatecznie często, żeby ją wywołać. Gaia Zimmerman była przerażona.

Bruno Zimmerman Jr
kierownik supermarketu w Cairns — Coles
25 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Wastin' our youth on each other that beautiful summer we lost one another, but we'll always have the soundtrack
of us fallin' into love. And I know that we can't go back but we'll always have the soundtrack.
Starał się jak mógł żeby ogarniać świat dookoła, ale było to cholernie ciężkie, bo zupełnie jak w piosence varius manx, zawirował świat tysiącem barw. Trochę nawet zrobiło mu się niedobrze i nie wiedział też, czy te owce są serio takie duże, czy może był zjarany tak mocno, że nie ogarnął, że jest w jakiejś durnej misji w RDR2 i nagle go zadźga jakiś frajer z nożem. Nawet sie rozejrzał dookoła, żeby sprawdzić, czy gdzieś nie ma wybuchu i fioletowej mgły. Był pewien, że słyszy nawet jak Ci ludzie co tu przed chwilą z nimi siedzieli rozmawiają z ich rodzicami i mówią, że im współczują chorego dziecka. Trochę mu się przez to zrobiło smutno i mina mu zrzedła więc spojrzał na Gaie. - Ale masz duże nozdrza - powiedział - musisz być zła. Jesteś na mnie zła? - Zapytał i wlepił w nią swoje wielgachne gałki oczne żeby wyłapać czy jest na niego zła czy nie. To było bardzo ważne, bo nie chciał żeby siostra i to na dodatek bliźniaczka była na niego zła. Dobrze wiemy, kto by został uduszony w razie kłótni. - Przecież jestem ogarnięty - ubrał się nawet, umył się też. Nie śmierdział. Miał ładne włosy. Ogarnięty jak nic. - Bo są bogaci, nigdy nie wiesz co takim do głowy wpadnie - na moment się jednak przestał stresować, bo może rodzice nie chcieli ich jednak wymienić na owce. To dobrze. Uff.. mógł się przestać pocić z nerwów. - Nie... nie... nie... - znów się zaczął stresować. - Nasz starszy brat jest lepszy niż my, więc może on im wystarcza do spełnienia marzeń o idealnych dzieciach co? Nie będą kupować nowych. To nie jest legalne... nie żyjemy w XVIII wieku, że sobie można kupić człowieka tak o...pewnie trzeba bardziej kombinować, a wiesz dobrze, że im się nie będzie chciało - znał swoich rodziców, oni nie umieli w dark web. - Pewnie nam kazaliby szukać opcji do kupienia sobie rodzeństwa - bo wiadomo młodsi są to lepiej ogarniają technologie. On na bank tego nie zrobi. Wystarczyła mu Gaia i ich tajemniczy starszy brat, do którego Brunio był wizualnie podobny.
Zmarszczył czoło, bo jednak już długo go Gaia trzymała w niepewności i może zaraz sie posika ale po prostu dlatego, że ma mały pęcherz. Jednak informacja, którą od niej dostał była dla niego jak mocy plaskacz w policzek. Od razu wytrzeźwiał. - Myślałem, że ją w końcu wysłali na egzorcyzmy, albo zamknęli gdzieś... - była jego kuzynką i powinien ją kochać jak rodzinę i oczywiście tak było. Nie zmieniało to faktu, że on się jej po prostu trochę bał z dwóch przyczyn. Po pierwsze, była seksowana jak cholera i niestety mu się podobała, przez co czuł się jak pojeb. No, a po drugie była dla niego najnormalniej w świecie nie miła. - Ugh... znowu będzie się nade mną znęcała - i już wiedział, że będzie musiał się wypłynąć łódką na sam środek jeziora byle ten pomiot piekieł go nie dopadł i nie wodził na pokuszenie. - Wiadomo po co tu przyjeżdża? - Zapytał siostry i teraz trochę żałował, że rodzice jednak nie chcieli wymienić ich na owce. Przynajmniej nie musiałby się martwic Dolores.

gaia zimmerman
przyjazna koala
catlady#7921
Luna- Joshua - Zoey - Ellasandra - Eric - Cece - Cat - Judith - Benedict - Owen
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
-Dobrze wiesz, że nie mogę się na ciebie wściekać. – Spojrzała na niego z wyrzutem. Taka była ta bliźniacza więź. Zabraniała przesyłania drugiemu bliźniakowi jakiejś negatywnej energii. W grę wchodziły tylko pozytywne emocje. Albo negatywne, ale takie delikatne. Jak na przykład smutek czy zawód. Nie mogła nienawidzić bliźniaka. Było to po prostu niedozwolone. –Jestem po prostu… mam dużo emocji związanych z tą sytuacją. – Wyjaśniła i nawet złapała się za nos, żeby sobie te nozdrza zmniejszyć. Nie chciała wyglądać dziwnie, w razie gdyby doszło do tego, że nozdrza jej się nienaturalnie rozszerzą na zawsze.
-No tak. Racja. – Zgodziła się z nim. Zapomniała na chwilę, że są z bogatej rodziny. I to takiej, której dziadkowie nadal mieli wystawione dumnie w salonie nazistowskie pamiątki. Nie wiedziała też jakie sekrety mogli skrywać jej rodzice. W końcu na pewno mieli jakieś tam życie poza dziećmi. Mieli też życie zanim te dzieci zaczęli płodzić. Może należeli do chorych organizacji zajmujących się handlem owiec i zamianą dzieci na owce.
-Tęsknisz za nim czasami? Bo ja… ja zapominam, że my go mamy. – Przyznała. Może nie powinna mówić takich rzeczy, bo jednak było to brzydkie, ale no nie sposób ukryć, że jednak najstarszy Zimmerman odciął się od swojej rodziny i wyjechał. Gaia nawet nie była pewna gdzie on sobie stacjonuje. Gdzieś w Australii czy rzeczywiście skusiły go niemieckie landy? –A po co nam rodzeństwo skoro jesteśmy idealni, nie? – Spojrzała na Bruna w oczekiwaniu na potwierdzenie, które na pewno otrzyma, bo żadne z nich nie kryło się z tym, że są dziećmi idealnymi.
-Pamiętasz jak ci wysłałam ten artykuł, że w Budapeszcie znaleziono ciało kobiety, która opisem przypominała Dolores? Naprawdę miałam nadzieję, że to była ona. – Gaia aż się wzdrygnęła. Dolores ją przerażała. I to nie na żarty. Najstraszniejszy horror nie był tak straszny jak wizja tego, że Dolores mogła wrócić do Lorne.
-Może zatrudnimy ci ochronę? Albo powiemy jej, że jesteś zamknięty w Arkham Asylum? – Dolores na bank uwierzy, że Bruno jest zamknięty w ośrodku dla obłąkanych w Gotham City. Na pewno nie łyknie, że Batman jest wrogiem Bruna, albo że Batman go tam wsadził. Ale na bank nie będzie googlowała Arkham Asylum. –Nie. Wiem tylko, że po prostu… wraca. – Znowu przeszedł ją dreszcz.

Bruno Zimmerman Jr
kierownik supermarketu w Cairns — Coles
25 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Wastin' our youth on each other that beautiful summer we lost one another, but we'll always have the soundtrack
of us fallin' into love. And I know that we can't go back but we'll always have the soundtrack.
- Taak wiem, pamiętam jak zawarliśmy pakt w brzuchu u mamy, że będziemy najbardziej niegrzecznymi bliźniakami na świecie i, że nigdy nie będziemy się na siebie denerwować - i trzymali się tego. Może nie tego pierwszego, bo jednak nie bycze. li aż tak okropnymi dziećmi, ale tego drugiego już się trzymali. Nie znał innych tak zgranych bliźniaków jak oni, wszyscy inni to marne podróbki. - Biedna - pokiwał głową i poklepał ją po ramieniu jak dobry braciszek. Absolutnie jej nie rozumiał, bo jeszcze nie wiedział co takiego się wydarzyło, ale teraz już rozumiał, że sprawa musiała być poważna.
- Oooo stara... - normalnie aż lekko uniósł ręce. - Nie mów mu tego, bo jeszcze poleci na skargę i dziadek nas wydziedziczy - jakby się dziadek dowiedział, to by im dał! Nagle, by się okazało, że Brunio już nie jest księciem i co wtedy? Byłby nikim, tak jak 99% jego znajomych. Ten 1% to oczywiście jego najbliższa rodzina i Mati... kiedyś jeszcze był jego przyjaciel Garrett, ale teraz dalej był na niego obrażony więc niestety. - Czasem tęsknię, szkoda, że ma nas w dupie i się prawie nie odzywa. Ostatnio mi wysłał jakiegoś mema. - Trochę mu było smutno, że nie miał z bratem dobrego, stałego kontaktu, bo mógłby od niego usłyszeć jakieś męskie porady, a czasem, by mu się przydało. Z ojcem przecież nie będzie o wszystkim gadać, a z bratem to inaczej. - Racja, jesteśmy. Jak patrzyłem dzisiaj w lustro to miałam takie "Osz kurwa, jaki idealny chłopiec" - Nawet się dotknął po twarzy i byl mocno zdziwiony, bo okazało się, że jego buzia jest milusia i miał ochotę się dotykać po buzi dłużej. - Pa Gaia... jaką mam milutką buzię - chciał ją nawet złapać za rękę żeby jej pokazać jaką tą buzię ma miękką, ale nie mógł przez to zioło, które spalił, ogarnąć gdzie Gaia ma rękę więc sobie odpuścił.
- Czy jesteśmy złymi ludźmi, że chcemy żeby nasza kuzynka była martwą babą z Budapesztu? - Zapytał, ale doszedł do wniosku, że nie, nie są. Jeżeli ktoś myślał inaczej, to nie poznał nigdy Dolores. - Czemu chcesz mnie zamknąć w jakimś wariatkowie!? - Zapytał, bo on nie wiedział o czym ona mówi. W sumie dość często nie wiedział o czym ludzie do niego mówią, szczególnie gdy był w takim stanie. - Może nie będzie się chciała z nami zobaczyć... albo przynajmniej ze mną - bo wiedział, że takie spotkanie byłoby dla niego ciężkie i mega niezręczne. - Musimy udawać, że zawsze jesteśmy zajęci. Będziemy w pracy... o nie, ona nie może się dowiedzieć, gdzie ja pracuje i nie może się tam pojawić... - bo on już wiedział, że jak tylko ona wejdzie do Coles i powie, że jest jego kuzynką to jego misterne udawanie, że jest zwykłym chłopcem, nagle przestanie mieć sens.

gaia zimmerman
przyjazna koala
catlady#7921
Luna- Joshua - Zoey - Ellasandra - Eric - Cece - Cat - Judith - Benedict - Owen
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
-Dobrze, że chociaż jedno nam wyszło. – Uśmiechnęła się słabo. Gaia i Bruno nie pamiętają, ale kiedyś byli okropnymi dziećmi. Ciągle płakali i nie pozwalali swoim rodzicom się wyspać. Swoim opiekunkom też nie. W końcu jednak państwo Zimmerman udali się do świątyni Hery czy tam niemieckiego odpowiednika Hery i zdjęli klątwę, którą Gaia i Bruno sami na siebie nałożyli zawierając pakt o byciu niegrzecznymi dziećmi. Dlatego teraz są tacy fajni i grzeczni i ułożeni i państwo Zimmerman mogą spać w spokoju.
-Ciebie akurat dziadek nie wydziedziczy. Uwielbia cię. To tobie dał swój niemiecki parabellum z II wojny światowej. Całe życie gadał, że dostanie to ktoś w spadku, albo przynajmniej na dwudzieste piąte urodziny. Dziadek ci go dał na szesnaste urodziny. Z masą innych, wartościowych pamiątek. – Gaia pamiętała jaka wtedy była zazdrosna. Nawet nie o te pamiątki, bo sama nie chciałaby sterty śmieci, które jednak przypominają niezbyt chwalebne czyny, ale po prostu widziała jak rodzice płakali wtedy ze wzruszenia. Byli przeszczęśliwi, że to ich dziecko jest ulubieńcem dziadka. A przecież jeszcze była Dolores, co nie? No i fakt, że nie dostał tego najstarszy wnuk też o czymś świadczył.
-Ja też za nim tęsknie. – Przyznała i nawet się tego nie wstydziła. Ich brat rzeczywiście dosyć szybko odciął się od rodziny, ale nie zrobił tego jakoś brutalnie. Czasami się z nimi kontaktował, nie miał z nikim żadnych negatywnych relacji, po prostu chciał żyć swoim życiem. Było to przykre, ale jednocześnie Gaia życzyła mu tylko i wyłącznie szczęścia. Wiedziała też, że przyjmie go z otwartymi ramionami jak kiedykolwiek zdecyduje się wrócić.
Rzeczywiście dotknęła jego buzi skoro o to poprosił. –Wow. Rzeczywiście. – Aż uniosła brwi w zdziwieniu. –Używasz tych kosmetyków, które ci dałam? – Gaia pewnie dostawała paczki of firm, żeby ich promować na Instagramie. Taka była z niej nieświadoma instagramerka influencerka.
-Myślę, że jesteśmy dobry ludźmi, którzy wiedzą, że żeby pokonać potwora muszą zrobić złe rzeczy. Zostanie nam to wybaczone. – Sama nie wiedziała czy proponowała właśnie Brunowi zamordowanie Dolores. Oczywiście nie zrobiliby tego własnymi rękoma. Po prostu wynajęliby kogoś. Gaia słyszała legendy o dwóch zabójczyniach na zlecenie, które wędrowały po okolicach Lorne Bay. –Nie chcę cię tam zamknąć. Powiedziałam przecież, że tylko powiemy, że tam jesteś, a wywieziemy cię gdzieś gdzie jej jurysdykcja się kończy. – Wyjaśniła, ale oboje wiedzieli, ze jurysdykcja Dolores nigdzie się nie kończy. Ona była diabłem w piekle, na ziemi i w niebiosach. Gdziekolwiek Dolores postawiła stopę, tam właśnie się pojawiały nieszczęścia, plagi, kataklizmy. Była ragnarokiem. –Ona nigdy nie chce nas widzieć, ale robi to, żeby wszystko zrujnować. Nawet nie będzie musiała się z tobą widzieć. Wystarczy, że pójdzie do sklepu i pogada z Glennem, albo tą dziewczyną, którą lubisz. Zrobi to i wszystko jest skończone. – Już Gaia znała tą Dolores. Na szczęście plusem dla niej było to, że zawsze wolała się bardziej czepiać Bruna niż jej. Chociaż wiadomo, jak raniła jej bliźniaka, to ona też to odczuwała, więc nie do końca fajnie tak było.
-Nie wiem co robić. – Przyznała. Bała się, że Dolores przyjdzie do Luny i żaden ochroniarz jej przed nią nie uchroni. Bała się, że dowie się o Zoey. Bała się wszystkiego co Dolores mogłaby jej zrujnować.
kierownik supermarketu w Cairns — Coles
25 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Wastin' our youth on each other that beautiful summer we lost one another, but we'll always have the soundtrack
of us fallin' into love. And I know that we can't go back but we'll always have the soundtrack.
- To prawda - przytaknął i wyszczerzył się. Nie wiedział czemu, ale mózg mu mówi, że powinien szerzej otworzyć usta. Ktoś, by niby pomyślał, że dzieci Zimmerman teraz już są dorosłe i porządne, a wtedy wlatuje Bruno cały na biało i od razu wiadomo, że jednak jest to bujda. Nawet grzeczniejsi nie byli, niż wtedy, gdy byli dziećmi. Teraz po prostu rodzice nie wiedzą co ich dzieci odpierdalają.
- No, bo on wie, że tylko ja mogę przywrócić wielką chwałę narodu Niemieckiego... ciesz się, że mi nie dał Mein Kampf... na bank ją gdzieś ma skitraną. Jak tam pojadę to poszukam w piwnicy - on bardzo by chciał to przeczytać. Nie żeby Adolf Hitler był jego idolem, bo Bruno był powalonym niemieckim księciem, ale nie był powalonym niemieckim nazistowskim księciem. Co nie zmienia faktu, że ta lektura musiała być fascynująca. Mało kto rozumiał zamiłowanie Bruna do niemieckiego dziedzictwa, a niestety okres drugiej wojny światowej też się w nie wliczał, czy to im się podobało czy nie.
- Dobrze, że mamy siebie. On biedny jest gdzieś tam w świecie sam - idiota, że zostawił takie wspaniałe rodzeństwo i wybył sobie gdzieś w świat. - Musimy go kiedyś odwiedzić w tych Włoszech... - tam też Bruno czułby się jak u siebie, faszyści, naziści jeden chuj.
Zrobił minę "sure Jan", bo najwyraźniej nie udało im się pokonac tej potworzycy, skoro okazało się, że do nich przyjeżdża w odwiedziny. - Co za gówno.. - skrzywił sie i zagapił w jeden punkt. Nawet nie mrugał i zaczynały go powoli boleć oczy, bo gałki mu wysychały. Bruno zaczął się zastanawiać czy jest jakieś miejsce w świecie, do którego może uciec przed Dolores i był pewien, że niestety nie. Gdzie diabeł nie chce tam Dolores wyśle, wiec niestety. - O nie... jeszcze, by powiedziała Glennowi, że jestem na niego obrażony za to, że nie powiedział o tym, że się ruchał z Diną. - Aż zakrył usta rękoma i w końcu zaczął mrugać. - Mati? Nie, ona zdecydowanie nie będzie z nią rozmawiać. - Wytrzeźwiał natychmiastowo. - Nie żebym ją lubił - dodał pospiesznie, bo przecież się nie będzie przyznawać, że lubił Mati. Obrzydliwe.
- Ja też nie... może powiemy rodzicom, że jej nie chcemy co? - Zapytał, bo może starzy ich ochronią, to w końcu jest ich obowiązek, żeby chronić swoje dzieci. - Myślisz, że dalej wygląda tak dobrze jak ostatnio? - Okej, nie powinien o to pytać, bo to jego kuzynka, ale no... tak.

gaia zimmerman
przyjazna koala
catlady#7921
Luna- Joshua - Zoey - Ellasandra - Eric - Cece - Cat - Judith - Benedict - Owen
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
Przyglądała się swojemu bliźniakowi przez dłuższą chwilę. Nie wiedziała jak mu powiedzieć, że ostatnio była u dziadków i że Mein Kampf wcale nie jest tak bardzo ukryte. Mają to normalnie na półce z książkami. Może nie do końca normalnie, bo jednak stało na osobnej podstawce, zupełnie jakby dziadkowie chcieli, żeby ta książka była wyeksponowana. Prawdopodobnie nie zdążyli jej ukryć, bo Gaia postanowiła im zrobić niezapowiedzianą wizytę. Była akurat z jakimiś randomowymi psiapsiami na weekend w Pradze i uznała, że na dobrą sprawę to może też odwiedzić dziadków. To był błąd. Raz, że utwierdziła się w tym, że nie przepada za dziadkami, a dwa to to, że właśnie widziała książkę. –Ale czy naprawdę powinieneś to robić? – Zapytała, ale obawiała się odpowiedzi. Bała się tego co Bruno miał na myśli mówiąc „wielką chwałę narodu”. Co jeżeli go zjadą, bo sam nie do końca jest Niemcem? W końcu tata ma korzenie australijskie.
-Możemy może zaproponować, że w tym roku święta spędzimy u niego. – Zaproponowała. Pamiętała, że kiedyś im to nawet obiecywał, a że do tego nigdy nie doszło to już inna sprawa. Teraz był odpowiedni moment na to, żeby brata odwiedzić. Poza tym naprawdę dawno nie spędzali świąt wszyscy razem. On zawsze miał jakąś wymówkę. A jak go odwiedzą i to z krótkim czasem zapowiedzi to może się uda.
-SŁUCHAM? – Gaia aż wstała, bo to co teraz usłyszała było bardziej szokujące niż to, że Dolores przyjeżdża. –GLENN PRZESPAŁ SIĘ Z DINĄ?! – Aż złapała się za serce. Glenn był uroczym, starszym mężczyzną, który był niesamowicie zapatrzony w swoją żonę. Jak to możliwe, że Dina go do siebie przekonała? Czy to przez to, że byli absolutnymi przeciwieństwami? Odwróciła się od Bruna i spoglądała w dal. Musiała przemyśleć wiele rzeczy, a że słońce świeciło to zrobiła sobie daszek z ręki. –Dlaczego nie? – W sumie Dolores pewnie nie zawracałaby sobie głowy kimś takim jak Mati. –Ona z Mati może nie, ale Mati wygląda na kogoś kto zagadałby Dolores. – Chociażby po to, żeby próbować jej wcisnąć klapki i wielopak koszulek na promocji. –Okej. – Nie miała zamiaru cisnąć Bruna, ale sama uważała, że się lubią. Ale co ona tam wie o miłości. Czy nawet lubieniu.
-Możemy powiedzieć, ale co oni zrobią? Dolores jest dorosła, my też i jest częścią rodziny. – Poza tym państwo Zimmerman nigdy nie widzieli tego zła w Dolores, które widzieli Gaia i Bruno. Dolores naprawdę dobrze skrywała się ze swoją toksycznością.
-Co? – Zmarszczyła brwi i spojrzała na Bruna. Co za dziwne pytanie. –Pewnie tak. Może nawet lepiej. Mamy dobre geny w rodzinie. – Nie wiedziała po co Brunowi taka informacja, ale nie mogła być dla niego chamska, ani nieuprzejma. Był tym delikatniejszym bliźniakiem.
kierownik supermarketu w Cairns — Coles
25 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Wastin' our youth on each other that beautiful summer we lost one another, but we'll always have the soundtrack
of us fallin' into love. And I know that we can't go back but we'll always have the soundtrack.
Bruno nawet się nie musiał zastanawiać nad odpowiedzią... bo co to było za głupie pytanie ze strony Gai? - Oczywiście, że tak - odpowiedział automatycznie. - Chce to przeczytać, a ciężko jest tą książkę gdzieś dostać - Gaia powinna być dumna z tego, że Bruno się zainteresował jakąkolwiek książką, bo nie był typem, który rozsiadał się wieczorami i czytał. Za dnia też nie czytał żeby nie było. On wolał grać w gry, a szczególnie oczywiście w simsy. Kochał simsy. Lubił sobie grać w życie.
Zainteresował sie jej propozycją, ale zanim odpowiedział to musiał sobie w głowie co nieco ułożyć, bo jednak dalej miał fazę po marysi i trochę mu zajmowało zbieranie myśli. No chyba, że chodziło o Mein Kampf, wtedy nie. Wtedy nie musiał się zastanawiać, bo to było bardzo oczywiste. - W sumie... jestem za, pizza na wigilię - pokiwał głową. Dobrze, że nie byli Polakami, bo wtedy, by na zaproponował, żeby ta pizza była z zasmażaną kapustą albo uszkami... albo co gorsza z frytkami.
- Glenn? - Zmarszczył czoło i wpatrywał sie w nią mocno zdziwiony, o czym oni tu w ogóle rozmawiają, bo oczywiście nie wyłapał, że pomylił imiona. Był zjarany, trzeba mu było wybaczyć takie pomyłki. - Glenn... ten stary? - To nie tak, że Glenn go tutaj przywiózł. Nie. Wcale. - Garreth.... ten na wózku to ten zamoczył w Dinie - rzucił spoglądając na siostrę niemądrym wzrokiem i można byłoby to zrzucić na to, że był zjarany, ale nie ma się co oszukiwać. To był normalny wyraz twarzy pana Bruna.
Bruno może i nie był najmądrzejszy, nie był też najbardziej odważnym człowiekiem na świecie. Niewiele wiedział o życiu, ale jeżeli czegoś był pewien, to tego, że nie pozwoli na to, by Mathilda miała jakikolwiek kontakt z Dolores. Nie wiedział co musiałoby się stać, żeby te dwie się musiały ze sobą spotkać. - Nie. - Odpowiedział twardo. - Mati jest względnie dobrym człowiekiem, nie zrobiła nic złego żeby być skazaną na Dolores - poza tym wiedział, że jego super kuzynka może powiedzieć o kilka słów za dużo i Mathilda się na niego obrazi... a o dziwo nie chciał żeby się obraziła. - Dolores się nie może dowiedzieć o Mati - powiedział i tym razem mówił naprawdę poważnie. Nie chciał żeby zatruła jej życie, a znał swoją kuzynkę i zdawał sobie doskonale sprawę, że zrobiłaby to dla rozrywki.
Nie podobało mu się to, że rodzice nic nie mogą zrobić. Czy oni nie mieli jakiegoś przymusu żeby ich bronić? Bez sensu. - Yhym... to nie dobrze - skrzywił się, bo bał sie, że rzeczywiście Dolores mogłaby być hot i co wtedy? On był tylko głupim facetem. - Powiem Ci coś obrzydliwego, ale nie mów o tym nikomu ok? - Nawet złapał siostrę za rękę więc to była poważna sprawa. - Miałem kiedyś crusha na Dolores - skrzywił się, bo było mu głupio o tym mówić.

gaia zimmerman
przyjazna koala
catlady#7921
Luna- Joshua - Zoey - Ellasandra - Eric - Cece - Cat - Judith - Benedict - Owen
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
Chciałaby być z niego dumna, ale nie mogła. Widziała, że zainteresowanie Bruna książkami było jednorazowe i zapewne pięć minut później o tym zapomni. Wbrew pozorom, ta książka wcale nie była taka ciężko dostępna. Można ją było kupić nawet w polskich księgarniach. Oczywiście bardziej tych internetowych niż stacjonarnych. Pewnie nikt nie chciałby mieć na wystawie wyeksponowanej, tak kontrowersyjnej książki. Poza oczywiście dziadkami Bruna i Gai.
-Brzmi spoko. – Teraz tylko wystarczy porozmawiać z rodzicami. Pewnie nie będą mieli nic przeciwko, bo rodzina Zimmerman dawno nie miała tradycyjnych świąt. Jedyne co było tradycyjne to to, że spędzali święta zawsze razem. Poza najstarszym z rodzeństwa, który jednak z powodów własnych, odciął się od rodziny, ale jednocześnie nie odciął. Poza tym państwo Zimmerman z pewnością będą szczęśliwi wiedząc, że zrujnują jakimś normalnym ludziom święta zatrudniając ich po to, żeby na świeżo robili im prawdziwą włoską pizzę.
-Glenn. Ty mi powiedziałeś, że Glenn. – W sumie mogła przewidzieć to, że zjarany Bruno absolutnie nic nie ogarnia. Była na niego wściekła nawet przez chwilę. Z drugiej strony była wściekła na siebie za to, że jest wściekła na niego. No bo jaki sens jest się wściekać na niego skoro nie zrobił nic źle? Ona też zjarała. Nie umawiali się na dzisiaj. Powinna się cieszyć, że mimo zjarania tutaj przyszedł. –Ahhh. – Wyprostowała się i momentalnie złagodniała. Garrett miał sens. –Garrett jest przystojny. Nie dziwię się Dinie. Też bym skorzystała. – Może nie jakoś jednorazowo i bezuczuciowo, ale jakby Garrett ją podrywał to z pewnością by mu na to pozwoliła. To, że był na wózku niespecjalnie ją przerażało. Był przy tym bardzo sprawny.
-Względnie dobrym człowiekiem? – Powtórzyła i się zaśmiała, ale przestała, bo uznała, że może nie zna Mati, a ta ma jakiś mroczny sekret, o którym Bruno na przykład wie i dlatego dopuścił do tego, żeby zatrudnić ją w sklepie, gdzie jest kierownikiem. –Nikt nie powinien się spotkać z Dolores i taka jest prawda. – Gaia by chciała, żeby Dolores nagle przestała być częścią jej rodziny. Bała się tej dziewuchy. –Nie dowie się ode mnie, bo ja nie planuję się z nią widzieć. Wezmę dodatkowe zmiany w pracy, albo wyjadę na wakacje do Szwajcarii. – Wolałaby wyjechać do jakiejś Wakandy, albo innego państwa, które nie istnieje. Wszędzie byle tam, gdzie Dolores jej nie znajdzie.
-Kurwa. Bruno. Serio? – Nie wiedziała czy był zjarany czy mówił poważnie. Wiedziała tylko, że było to obrzydliwe stwierdzenie. Dolores była piękna, nie można jej tego odmówić. Ale jednak była ich krwią z krwi. Byli rodziną. –Jezu Chryste. – Aż wstała i ukryła twarz w dłoniach trawiąc tą wiadomość. –Wracaj do domu. Wytrzeźwiej i daj mi znać to pogadamy. Muszę wracać do rodziców. – Nie była gotowa na taką wiadomość. Obrzuciła brata szybkim spojrzeniem i poszła do rodziców. Po drodze się prawie dwa razy wyjebała, bo jednak szpilki nie były dobrym strojem na taką okazję. Prawie się też poślizgnęła na owczym placu. Na Bruna już nie spojrzała.

/ztx2
ODPOWIEDZ