doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
#31

Ugh... trochę chyba przesadziła z drinkami na pokładzie samolotu, gdy wracała do domu z Tasmanii. Całe charytatywne przyjęcie wyszło całkiem spoko! Zebrali sporo pieniędzy i Zoya była zadowolona, że wzięła udział w takim wydarzeniu. Na pewno będzie to miło wspominać. Poza tym co się działo w Tasmanii zostaje w Tasmanii, o co Henderson zadbała biorąc tabletkę dzień po, tak na wszelki wypadek, nie chciała zajść w ciążę z Kirbym, a już na pewno nie przez szybki seks w łazience (i teraz będzie mi głupio, jak tego nie będzie). No w każdym razie w samolocie Zoya wydała sporo kasy na alkohol, bo chyba w dalszym ciągu potrzebowała się jakoś odciąż od życia. Przez chwilę nawet zastanawiała się czy nie zadzwonić do swojego starego kolegi dilera żeby podrzucił jej kokainę, którą Zoya kiedyś brała. No i okej jak wylądowała to rzeczywiście skontaktowała się z tym typem spod ciemnej gwiazdy, którego kojarzyła jeszcze z czasów licealnych, gdy to bujała sie z gangsterami po mieście. Zamówiła sobie tez taksówkę, która odwiozła ją do domu, gdzie po godzinie znalazł się koleżka z towarem, któremu Zoya grzecznie zapłaciła i zamknęła drzwi przed nosem, bo była zbyt pijana żeby sobie urządzać small talki z dilerem.
Miała taki ambitny plan! Chciała wziąć sobie prysznic, trochę się otrzeźwić, a później włączyć sobie muzykę i wciągnąć kreskę żeby na chwilę odlecieć. To był dobry plan, który jednak na za wiele sie nie zdał, bo gdy wyszła z łazienki to wcale nie czuła sie bardziej trzeźwa. Usiadła sobie na kanapie i rzeczywiście włączyła sobie jakąś playlistę ze starymi hitami, a później odpaliła papierosa. Czuła jak powieki robią się jej coraz cięższe i cięższe, więc po kilku buchach zagasiła fajkę i położyła się układając swoją biedną główkę wygodnie na poduszkach. Nawet nie wiedziała kiedy odpłynęła. Ostatnio w jej snach coraz częściej pojawiała się twarz jej blondwłosej przyjaciółki, nie zawsze były to sny z gatunku tych grzecznych, szczególnie po ich ostatnim spotkaniu. Zoya złapała się też na tym, że podczas swojego seksu z Kirbym nie zawsze myślami była przy mężczyźnie. Bywały momenty, w których wyobrażała sobie Sam i chyba nie było to do końca fair w stosunku do jej nowego kolegi. Trudno. Całe szczęście za sny i wyobrażenia nikt nie mógł jej oceniać, bo nikt o nich nie wiedział i nigdy miał się nie dowiedzieć. Raczej.

Sameen Galanis
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
39.

Sameen nie była zaborczą i zazdrosną dziewczyną. Nie była w sumie nawet dziewczyną. A przynajmniej nie dziewczyną Zoyi, bo z tego co wiem, to czyjąś dziewczyną już była. No tak czy siak nie była zaborcza, ale jednak po ostatnich spotkaniach z Zoyą, zaczęła kontrolować ją troszkę częściej. Dobra. Nie kontrolowała jej. Sprawdzała co Zoya porabia. No i była niemiło zaskoczona kiedy się okazało, że Zoya poleciała sobie do Tasmanii i nic jej nie powiedziała. Sprawdziła konkretną lokalizację i dowiedziała się, że Henderson była na jakimś balu charytatywnym. W tym samym momencie Sameen przestała się tym interesować, bo nie lubiła akcji charytatywnych.
Nie wiem co robiła przez ostatni tydzień Sameen. Zapewne coś związanego z pracą, ale że jestem zbyt zmęczona, żeby wymyślać konkretnie to tylko napiszę, że Sameen z pewnością też pojechała sobie na dziwki. Męskie i damskie. Ona też, wbrew pozorom, była napalona, ale ciężko było jej spełnić swoje potrzeby z Zoyą. Głównie dlatego, że któraś ostatecznie peniała. No, ale trudno. Wróciła do Lorne Bay i tradycyjnie z torbą przewieszoną przez ramię miała udać się do swojego mieszkania, ale uznała, że zajrzy najpierw do Zoyi i upewni się, że ta jest słodkim aniołkiem.
Użyła klucza i weszła do mieszkania Zoyi. Odstawiła torbę na ziemię i od razu skierowała się do jej sypialni, bo przecież tam spodziewała się Henderson. Trochę obawiała się, że zastanie ją w czyiś ramionach, bo jednak w mieszkaniu trochę jebało upojeniem alkoholowym. Nie Sameen oceniać. Trochę się zaniepokoiła kiedy nie zastała Zoyi w łóżku. Wyciągając telefon, spanikowana skierowała się do kuchni, ale jak sobie szła do kuchni to zajrzała do salonu i zauważyła na kanapie Zoyę rozjebaną jak plan pięcioletni. Uspokoiła się i schowała telefon do kieszeni. –Fantastyczny strój. – Mruknęła do śpiącej przyjaciółki. Wróciła do sypialni Zoyi, rozścieliła łóżko tak, żeby móc tu rzucić ciało psiapsi, którą miała zamiar przenieść. Poszła po Zoyę i przyjęła odpowiednią pozycję, żeby przenieść przyjaciółkę na rękach. Skrzywiła się przy tym jak pojeb, bo jednak miała zraniony bark, który nadal nie wrócił do pełnej sprawności. Szybko acz delikatnie przeniosła Zoyę do sypialni i nawet ułożyła ją starannie do łóżka i nakryła kołdrą. –Masz szczęście, że jestem silna, a ty malutka. – Wyszeptała i jak tak tuliła Zoyę do snu nakrywając ją kołdrą to zatrzymała wzrok na jej twarzy. Zacisnęła szczęki jak ruda chłopka zastanawiająca się nad pocałowaniem swojej psiapsi. W końcu jednak nachyliła się i ucałowała Zoyę w kącik ust. Ot, żeby miała jeszcze bardziej zbreźne sny o Sam.
Zoya Henderson
doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
Sam była czyjąś dziewczyną już od dawna, a dokładnie od momentu, w którym postanowiła pójść na randkę z psychopatką. Sorry. Dlatego teraz Inej powinna czuć jak łamie jej się serduszko za każdym razem, gdy Sam próbuje sobie wmawiać, że leci na kogoś innego. Ewentualnie za każdym razem powinna łamać szczękę Sameen i komuś na kogo leci, aczkolwiek to nie o tym jest ten post i to absolutnie nie jest ta postać więc zamiast odstawiać tu psychopatkę przełączę się na tryb depresji, w którym Zoya żyła bardzo często. Gdyby musiała opisać swoje życie w kilku prostych słowach to wybrałaby: depresja, ambicja i głupie wybory. Dwie ostatnie rzeczy prowadziły do tego pierwszego, a niestety nie umiała wyzbyć się ani chorej ambicji, ani najwyraźniej nie potrafiła podejmować żadnych mądrych decyzji o swoim życiu. No może robiła jakieś postępy skoro nie wróciła do pracy, ani do swojego eks. Także, może nie było jednak az tak źle. Na bank lepiej niż w prawdziwym życiu Zoya czuła sie we własnych snach. Tam bywało ostro, szczególnie jeżeli pojawiała sie w nich Sameen, a Henderson rano budziła się tylko bardziej napalona niż była wieczorem. Strasznie to było męczące na dłuższą metę. Dlatego znów mogła iść spać.
Nawet się nie zorientowała, gdy Sam weszła do mieszkania. Była już za bardzo pogrążona we własnych sennych marzeniach. Co ciekawe, w nich też obie znajdowały się w jej apartamencie, jednak zajmowały się nieco innymi rzeczami. Oczywiście Galanis mogła sobie do niej mówić w najlepsze, a na Zoye to i tak nie działało. Nawet nie poczuła gdy kobieta wzięła ją na ręce i zaniosła do sypialni. - Sam - westchnęła cicho przez sen, nawet przy tym lekko się uśmiechając. Absolutnie nie wiem co się jej tam mogło śnić, ja za jej wyobraźnię nie odpowiadam! Przebudziła się dopiero czując na sobie ciepłe wargi przyjaciółki. Otworzyła powoli oczy, mrugając kilka razy. - Hey you - rzuciła cicho i pewnie uroczo, bo to zawsze jest takie głupio urocze jak ktoś tak mówi, a po polski brzmi to beznadziejnie. - Jesteś dzisiaj moim księciem budzącym mnie ze snu pocałunkiem? - Zapytała nawiązując oczywiście do Śpiącej Królewny i prawda była też taka, że Henderson była jeszcze rozespana, że nie za bardzo wiedziała co się dzieje dookoła niej. Udało jej się jednak złapać Sam za rękę. - Połóż się ze mną, jestem pewna, że moje łóżko jest wygodniejsze niż Twój materac - a była tego pewna, bo siedziała na tym jej materacu. Nie był zły, ale jej lóżko było lepsze. - Jeśli chcesz - dodała, bo oczywiście nie chciała jej do niczego zmuszać.

Sameen Galanis
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
Podejrzewam, że Zoya nie usłyszałaby wchodzącej do jej mieszkania Sam, nawet jakby siedziała w kompletnej ciszy i skupieniu. Sameen znała zamek Henderson i wiedziała jak się tutaj zakraść. Wiedziała nawet, na które panele stąpać, żeby nie wydały z siebie żadnego skrzypnięcia. Musiała mieć wysoki poziom zręczności żeby być osobą, którą jest na co dzień w pracy. A teraz przykładała się do tego, żeby zachować ciszę, bo jednak był środek nocy, a zdrowy sen Zoyi, był dla Sameen bardzo istotny. Pewnie dlatego przychodziła do niej w nocy, żeby randomowo ją budzić. Typowa Galanis.
-Śnisz o mnie? – Zachichotała cichutko pod nosem jak usłyszała swoje imię wypowiedziane sennym tonem głosu. Nawet się lekko wzruszyła, że Zoya myśli o niej kiedy jej mózg działał na pełnych obrotach. Urocze. Tym bardziej, że Sam nigdy by nie pomyślała, że mogłaby być czyjąś senną fantazją. –Hej. – Przywitała się cicho i pogładziła delikatnie twarz Zoyi. –Dla ciebie, Zoyu, mogę być kimkolwiek zechcesz. – Niby kontynuowała żarcik, ale jednocześnie… nie miałaby nic przeciwko temu. Mogłaby być dla Zoyi kimkolwiek. Aczkolwiek zdawała sobie sprawę, że jest to nawiązanie do bajki dla dzieci. Niektóre znała, a ta o królewnie wybudzonej ze snu pocałunkiem prawdziwej miłości była dosyć popularna. Ale zaraz, zaraz. Czy to był pocałunek prawdziwej miłości czy po prostu Sam nawet jak całowała śpiące niewiasty to był good kisser?
Tak czy siak miała zamiar pozwolić Zoyi spać dalej. Wpadła tylko na chwilę, żeby się upewnić, że Zoya jest bezpieczna i szczęśliwa. No i wydawało się, że jest więc miała zamiar odejść. Siedziała jeszcze kilka sekund na brzegu łóżka, żeby upewnić się, że Henderson zasnęła. Jak już wstawała to poczuła uścisk na swojej dłoni i usłyszała słowa, których… początkowo się obawiała. –Okej. Zostanę. – Zgodziła się po długiej chwili milczenia. Wstała i obeszła łóżko, żeby położyć się po drugiej stronie. Zdjęła buty, spodnie i odłożyła je na bok. Po chwili zdjęła też sweter zostając w samym podkoszulku. Weszła powoli do łóżka i położyła się na wolnej połowie, w bezpiecznej odległości od Zoyi. Przez kolejnych kilka sekund leżała w ten sposób, ale coś nie dawało jej spokoju. Obróciła się w stronę Henderson, przysunęła się do niej, delikatnie oparła głowę o klatkę piersiową Zoyi, a dłoń położyła na jej podbrzuszu. Pamiętała, że Zoya lubiła się przytulać i jednocześnie Sam miała świadomość tego, że ich ostatnie spotkanie spierdoliła, więc chciała to wynagrodzić Henderson takim małym (dla Zoyi), ale wielkim (dla Sam) gestem.

Zoya Henderson
doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
Dobrze, że Henderson nie słyszała pytania Sam, bo chyba by umarła ze wstydu, że została na czymś takim przyłapana. Smutne, że ona przez sen mówiła jej imię, a nie było to odwzajemnione. Całe szczęście Zoya o tym jeszcze nie wiedziała, bo byłoby jej bardzo przykro, a na to jeszcze miała trochę czasu. Nie było żadną nowością, że widok Sam bardzo ucieszył brunetkę, zawsze tak było. Cieszyła się mając ja blisko, bo wiedziała, że wtedy Galanis jest względnie bezpieczna. To w jakiej atmosferze się ostatnio rozstały nie miało większego znaczenia, najważniejsze było, że blondynka była cała i zdrowa. Wtuliła nieco twarz w jej dłoń i Uśmiechnęła się łagodnie. - Bądź sobą, to mi w zupełności wystarczy - nie potrzebowała przecież nikogo innego. Chciała mieć w swoim życiu Sam taką jaką była i taką jaką Zoya znała i w pewnym sensie kochała.
Dla Zoyi ważne było to żeby nic się między nimi nie zmieniło, a przynajmniej nie na gorsze. Wiedziała, że Sam i nie dwa z nią spała, więc dlaczego nagle miałyby to zmieniać. Poza tym sama Henderson czuła się o wiele pewniej mając blondynkę gdzieś bliżej siebie. Chcąc nie chcąc zerknęła w jej stronę gdy zaczęła się rozbierać, to było silniejsze od niej. Przesunęła się też na koniec łóżka żeby zrobić Sam miejsce, chciała żeby czuła się komfortowo dlatego dala jej trochę przestrzeni. Zupełnie nie spodziewała się tego co nastąpiło chwilę później. Trzeba było jednak skorzystać z okazji, bo nigdy nie wiadomo kiedy może się powtórzyć. Dlatego objęła blondynkę ramieniem i zaczęła delikatnie glaskać ją dłonią po plecach. Ona lubiła gdy ktoś jej tak robił i miała nadzieję, że Sam też się spodoba. Druga rękę ułożyła na dłoni Sam lekko ja nawet ściskając. Skronią oparła się o głowę przyjaciółki, leżała tak chwilę ciesząc się tą niespodziewaną bliskością. Czuła się w tej chwili bardzo błogo, chociaż w głowie miała teraz dość sporo myśli, które trochę utrudniały jej zasypianie. Po jakimś czasie czując, że Sam jeszcze nie zasnęła, postanowiła zmienić nieco pozycje. Położyła się na boku trzymając wciąż dłoń blondynki. Przynajmniej teraz mogła bezproblemowo patrzeć na twarz przyjaciółki, nawet jeżeli mrok w pokoju nieco to utrudniał. To nic, znała ją przecież na pamięć. - Cieszę się, że przyszłaś - wyszeptała wpatrując się w Sameen. - Martwiłam się - w końcu nie widziały się tydzień i Zoya nie miała pojęcia co się z nią działo. Puściła w końcu jej dłoń, ale tylko po to żeby ułożyć ją na policzku przyjaciółki. - Tęskniłam za Tobą - podobno ludzie w nocy są najbardziej szczerzy, na Henderson to trochę sie sprawdzało.

Sameen Galanis
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
Niech Zoya sobie nie myśli, że Sam jej kiedyś nie wypomni tego. O ile zapamięta to, bo wiadomo, że Sam i jej pamięć do takich rzeczy to jednak nie coś na czym można polegać. Tego jeszcze Zoya nie wie, może Sam i o niej czasami śniła i wołała jej imię, ale nie miała jak tego zweryfikować, bo nigdy nie wiedziała Sam śpiącej. Ogólnie to Zoya wybrała najtrudniejszą z możliwych ról dla Sam. Ona nie wiedziała jak być sobą, bo nie wiedziała kim jest. Miała być morderczą maszyną czy raczej typiarą, która lubi się szwendać po bibliotekach publicznych? Co jeśli była tym i tym? Boże. Teraz będzie miała rozkminę kim powinna być. Z pewnością nie morderczynią, bo Zoya wspomniała, że przecież nie lubi rozmawiać o morderstwach. A co jak Sam nie potrafiła rozmawiać o niczym innym?
Sameen nie do końca czuła się komfortowo w tej pozycji. Naturalnie była to dla niej nowość, a kiedy Zoya objęła ją ręką czuła się trochę jakby byłą uwięziona w klatce. Gdyby chciała gwałtownie uciec to Zoya miałaby większe szanse, żeby złapać jej szyję w uścisk, z którego ciężko byłoby się wydostać. W pewnym momencie zaczęła nawet żałować tego, że tak się ułożyła. Mogła po prostu leżeć po pustej stronie łóżka. Była pewna, że Zoyi by to wystarczyło. A teraz robiła jej jakieś nadzieje? Sprawiała, że Zoya się do tego przyzwyczai i będzie tego od niej wymagać? Czy Sam nie udusi się w czymś takim?
-Nie możesz spać? – Zapytała jak Zoya zmieniła pozycję. Teraz to miała wyrzuty sumienia, bo jednak wcześniej spała jak zabita, a teraz prawdopodobnie Sam ją rozpraszała i kradła sen. –Ja też. – Odpowiedziała szeptem i nawet lekko się uśmiechnęła. –Nie powinnaś. – Nie dlatego, że praca Sam była taka lajtowa, że jej nic nie groziło, ale dlatego, ze po prostu Sam robiła tyle niebezpiecznych rzeczy, że Zoya zapewne martwiła się na zapas, a nie o to chodziło. Przymknęła oczy jak Zoya jej położyła dłonie na policzkach i dobrze, że to zrobiła, bo nie wiedziała jak zareagować na kolejne wyznanie przyjaciółki, a nie chciała jej sprawić zawodu patrząc się jak debil. Niestety cisza po tym wyznaniu była dosyć nie przyjemna, więc Sam postanowiła wykorzystać inną taktykę. Pewnie tego ją uczyli: „Jak nie wiesz co robić, albo jesteś w martwym punkcie, po prostu kogoś pocałuj, żeby zamknąć im usta”. Tak więc zbliżyła się do Zoyi i pocałowała ją bardzo delikatnie i krótko. –Idź spać, Zoya. – Wyszeptała i pocałowała ją jeszcze raz, w kącik ust, po czym wtuliła twarz między twarz Zoyi, a poduszkę.

Zoya Henderson
doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
Zoya się będzie wypierać, że pewnie wcale nie spała! Przecież się nie przyzna do tego jakie miała fantazje, nie było nawet takiej opcji. To się wydarzy nigdy. No i oczywiście Zoya nie miała takich przemyśleń jak Sam w związku z przytulaniem. Ona widziała tylko te miłe strony takiego gestu, a pp tyłu latach znajomości Galanis powinna juz wiedzieć, że Zoya nigdy nie chciałaby jej skrzywdzić. Naiwna Henderson sądziła, że Sam jej w tej kwestii ufa, w końcu pomagała jej opatrywać rany, śledzić przestępców przez co spotykała się z policjantem przez jakiś czas... cale szczęście najwyraźniej ten też lubił nie do końca legalne akcje, skoro się zgodził wynosić informacje z komendy. Wiele dla niej robiła i nieskromnie sądziła, że zasłużyła sobie na pełne zaufanie. Głupiutka. Znała też Sam na tyle, że zdawała sobie sprawę z tego, że nie jest to dla niej w żadnym stopniu komfortowe, a nie chciała żeby blondynka się dla niej poświeciła i robiła coś czego robić nie chce. Dlatego zmieniła pozycje.
- Mogę - odpowiedziała krótko - wzięłam leki, zaraz pewnie zasnę - zastanowiła się nawet czy jest ejeszcze pijana i chyba trochę alkoholu w sobie czuła. Oby nie miała rano kaca, a jeżeli już to żeby to nie był moralniak. - Wielu rzeczy nie powinnam robić, a jednak - wzruszyła ramionami, bo nie mogła przecież nagle tego wyłączyć. To martwienie sie o Sam nie było zresztą niczym nowym, bo robiła to od dawna za każdym razem gdy nie miała od niej dłużej wiadomości, a trzeba pamiętać, że dopiero jakiś czas temu Sam dostała telefon. Biedna Zoya przez te dwanaście lat, ciągle w stresie, którego i tak nie chciałaby się ze swojego życia pozbyć. Uśmiechnęła się, gdy Sam ją pocałowała, bo to było zawsze miłe, chociaż liczyła na cos w stylu "ją za Tobą też". Dlatego trochę ją zakłuło gdzieś w środku, w serduszku. Co było dziwne w chuj. Nic już nie powiedziałam tylko ułożyła się wygodnie kładąc się Sam tak by delikatnie stykały się czołami. Przez chwilę jeszcze na nią patrzyła, a później i ją zmógł sen. Nie wiedziała ani kiedy zasnęła, ani kiedy jakoś nie świadomie zmieniła pozycje tak, by jednak przytulić do siebie Sam. Trzeba było jednak powiedzieć, że spało jej się bardzo przyjemnie i obudziły ja dopiero promienie słońca które próbowała się wkraść do sypialni przez okno. Henderson bardzo powoli otworzyła oczy przyzwyczajając się do panującego dookoła światła i dopiero gdy spojrzała na śpiącą Sam to uzmysłowiłam sobie, że to nie był tylko sen. Wszystko było jak najbardziej realne. Brunetką delikatnie dotknęła kosmyka jej włosów i przyglądała się jej nie mogąc uwierzyć w to jak spokojnie wygląda gdy śpi. Zaczęła też powoli i czułe glaskać ją po głowie. Czy to możliwe, że ich przyjaźn była jednak zagrożona? Jednak nie przez jakieś dziwne, bliżej nieokreślone coś, o co martwiła się Zoya wcześniej, a przez bardzo realne uczucie, którego Henderson nie spodziewała się poczuć względem Sam. Czy to możliwe, że jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności zakochała się we wlasnej przyjaciółce? Nie, na pewno nie. To tylko głupie zauroczenie, albo po prostu potrzeba przebywania blisko z kimś kto ją zauważa po tym jak koncertowo zlewał ją Logan. Tak to musiało być to. Prawda? Prawda?? Henderson wiedziała, że musi się wciąć w garść i po prostu zacząć chodzić na randki, albo zlać wszystkich i zająć się sobą, iść gdzieś na imprezę, zabawić się i nie myśleć o romantycznych relacjach. Z tych jej rozmyślań wyrwał ją ruch Sam. - Dzień dobry - wyszeptała przybierając na usta delikatny uśmiech widząc jak blondynka otworzyła oczy.

Sameen Galanis
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
Sameen nawet nie wiedziała kiedy usnęła. Pierwszy raz w życiu zasnęła tak szybko i miała tak twardy sen. Odniosła wrażenie, że nigdy nie spało jej się tak dobrze. Była nawet pewna, że ani razu w nocy się nie przebudziła. Ani razu nie miała chwili, żeby leżała i wpatrywała się w sufit nasłuchując niepokojących dźwięków. A przecież nawet nie zamknęła mieszkania Zoyi na klucz. W końcu nie wiedziała, że zostanie tutaj na noc. Założyła, że wejdzie na chwilę sprawdzić czy Zoya ma się dobrze i po prostu wróci do siebie gdzie będzie mogła być smutna gapiąc się w ścianę.
Obudziła się w momencie, w którym poczuła na sobie czyjś dotyk. Nie zareagowała jednak, nie dała po sobie poznać, że już nie śpi. Wiedziała doskonale gdzie jest. Od razu poczuła znajomy zapach Zoyi. Dodatkowo uczucie bycia w czyiś bezpiecznych ramionach było tak przyjemne, że Sameen nigdy nie chciała wychodzić z tego łóżka. Chciała tak leżeć i być głaskaną po głowie. Chciała raz w życiu nie musieć martwić się tym, że jej życie jest zjebane i jest serią tragedii następujących po sobie. Chciało jej się płakać jak myślała o tym, że przez grupę pojebanych ludzi straciła lata tego. Leżenia wtuloną w kogoś kogo mogłaby pokochać gdyby była do tego zdolna. Bolało ją wszystko na myśl, że prawdopodobnie nigdy nie będzie tego miała. Nawet jeśli rzeczywiście uciekłaby z Zoyą do jakiegoś zapomnianego przez boga kraju. Takie życie nie było jej dane. Nigdy. Otworzyła oczy i spojrzała na Henderson i przez chwilę przyglądała jej się w milczeniu. –Good day. – Przywitała się bardzo uprzejmie i nawet po sekundzie się uśmiechnęła. Nawet nie czuła się niezręcznie. Wszystko to było takie… naturalne i normalne. I tak bardzo nie było to coś co kiedykolwiek mogłoby być jej. Sameen nie miała zielonego pojęcia czy Zoya była fanką pocałunków z rana, ale w tej chwili nie bardzo ją to interesowało. Wyciągnęła głowę, żeby pocałować Zoyę. Ale nie jakimś cmoknięciem. Obdarowała ją dosyć namiętnym pocałunkiem. –Wyspałaś się? – Zapytała po pocałunku i wtuliła twarz w szyję Zoyi, którą też zaczęła delikatnie całować. Kto by pomyślał, że Sameen jest fanką mlecznego startu.

Zoya Henderson
doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
Gdyby Zoya wiedziała o przemyśleniach Sam to z jednej strony byłoby jej bardzo miło, wiedząc, że chociaż na chwilę udało jej się sprawić, że blondynka czuła się bezpiecznie. To było cholernie ważne, bo wbrew wszelkiemu rozsądkowi chciała być jej bezpieczną przystanią. Z drugiej strony tak strasznie, by jej współczuła, że nigdy wcześniej tego nie zaznała. Nie żeby Zoya miała w tym jakieś wielkie doświadczenie, ale jednak dobrze pamiętała jak błogo się czuła mogąc zasypiać w ramionach Corvo, a niestety nie było jej to dane robić często więc, gdy tylko się widzieli to delektowała się takimi chwilami. Henderson była na tyle głupia, że nie tak bardzo często nie doceniała tej normalności, którą mogła mieć, a której sama się wyzbywała. Była w końcu w szczęśliwym związku, to co? Znudziła się. Brakowało jej ekscytacji, a zwykłe głaskanie po głowie jej nie wystarczało. No i nadchodził moment taki jak ten, w którym była między młotem, a kowadłem przypatrując się spokojnej twarzy Sameen. Z jednej strony chciała tej ekscytacji, a cóż, przy Galanis zdecydowanie bardzo często czuła się podekscytowana, z drugiej strony chciała też normalnego życia, nie nudnego, ale normalnego, a przecież nie mogła chyba mieć tego z Sam? A może mogła? W tej chwili, gdzieś kiełkowała z niej myśl, że może to jest właśnie to. Może z Sam udałoby się jej stworzyć idealny balans między ekscytacją, a normalnością, biorąc trochę tego i trochę tego. Zoya za wszelką cenę chciałaby udowodnić Sam, że jest w stanie kogoś pokochać oczywiście mając nadzieję, ze tym kimś będzie ona sama. Chyba właśnie dotarło do niej, czego by tak naprawdę, ale tak naprawdę chciała. To takie proste i czuła się głupia, że nigdy wcześniej na to nie wpadła. Chciała być kochana, chciała być dla kogoś ważna, chciała żeby ktoś za nią tęsknił, żeby nie mógł spać po nocach, gdy nie ma jej obok. No i chciałaby też być zakochana, ale tak poważnie, na zabój i do szaleństwa. Chciała poczuć to, czego nie czuła już od bardzo dawna, a dokładniej od momentu, w którym była z Corvo. Miała dość tej strasznej pustki, którą starała sie wypełnić byle kim, wmawiając sobie, że to jest właśnie jej wielka miłość. Zrozumiała to właśnie w tej chwili patrząc na Sam i myśląc o tym, że kto wie, może to na co czekała i czego tak bardzo pragnęła miała przez tyle lat pod ręką, a nigdy nie zwróciła na to uwagi.
Jeżeli ktoś jest zaskoczony tym, że Zoya nie spodziewała się pocałunku ze strony Sam to coś z nim musi być nie tak. No, bo nie tego się spodziewała, bardziej jakiejś paniki i szybkiego opuszczenia łóżka. Całe szczęście, że do tego nie doszło, bo taki początek dnia o wiele bardziej podobał się Henderson. Odwzajemniła wiec pocałunek przymykając powieki, przy pocałunku również na jej twarzy pojawił się niewinny uśmiech, który tam pozostał, gdy poczuła wargi przyjaciółki na swojej szyi. - Tak, dawno tak dobrze mi się nie spało - mruknęła kładąc swoją dłoń na talii Sam. - A Tobie? - Zapytała całując ją czubek głowy, a później spróbowała na nowo odnaleźć drogę do jej ust, by złączyć je w długim pocałunku. - Wyglądasz tak spokojnie jak śpisz, podoba mi się taki wygląd, mogłabym go oglądać częściej - przyznała i chyba nie miałaby nic przeciwko temu żeby Sam częściej wpadała na wspólne spanie. - Na pewno moje łóżko jest o wiele wygodniejsze niż Twój materac - rzuciła jeszcze rozbawiona patrząc przyjaciółce w oczy i marszcząc lekko nos podczas uśmiechu, którym ją obdarowała. Czuła się tak dobrze.

Sameen Galanis
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
To jest ten moment, w którym Sam powinna być wdzięczna światu za to, że ludzie nie potrafią sobie czytać w myślach. Myślę, że Zoya też powinna być wdzięczna. Gdyby Sameen wiedziała o tym kiełkującym się uczuciu to za pewne szybko by stąd wyszła. Prawdopodobnie nawet by nie została tutaj na noc. Sameen w życiu bała się dwóch rzeczy. Wody i uczuć. Co jednocześnie było zajebiście śmieszne, bo o niczym nie marzyła tak jak o uczuciu, które właśnie rodziło się w sercu Zoyi. Pojawiłyby się jednak obawy, o których Henderson wspominała po ich pierwszym pocałunku. Czy gdyby im nie wyszło, nie wpłynęłoby to na ich przyjaźń. Co jak Sameen straci jedyną przyjaciółkę, bo nie będzie sobie potrafiła poradzić z uczuciami?
-Piłaś wczoraj i paliłaś? – Zapytała, bo okej, poranny oddech porannym oddechem, ale już wczoraj wyczuła trochę alkoholu w ustach Zoyi i dopiero teraz sama była na tyle trzeźwa, żeby to skomentować. W sumie to by też wyjaśniało fakt, że znalazła Zoyę rozwaloną w salonie. Może ululała się tak bardzo, że nie dała rady wstać do łóżka. –Cieszę się, że się wyspałaś. – Bała się kilka godzin temu, że zabrała Zoyi parę minut snu, ale skoro się wyspała to wyrzuty sumienia szybko odeszły w niepamięć. –Mi też. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. – Przyznała z uśmiechem, ale pewnie tego Zoya nie widziała, bo Sam była zajęta całowaniem jej szyi. Jak wspomniała o tym, że Sam wyglądała spokojnie to, aż musiała się oderwać, żeby na nią spojrzeć. –Czyli najpierw o mnie śnisz, a teraz obserwujesz jak ja śpię? – Zapytała unosząc brew. –Ja jestem zawsze spokojna, Zoya. – Dodała, bo akurat tego nie można było jej odmówić. –Czy kiedykolwiek widziałaś mnie, żebym była niespokojna? – Zapytała, bo była ciekawa, ale emocje raczej zostawiała sobie do pracy. Na co dzień była bardzo spokojna i zrównoważona. Zupełnie jak posąg, którym w sumie lubiła być. –Mówisz tak, bo nie spałaś na moim materacu. – Wycelowała w nią palec. –Dałam za niego prawie dziesięć tysięcy. – No jak już miała mieć jeden element wyposażenia w domu to postanowiła się na niego wykosztować. –Jedyne co mi u ciebie nie pasuje to ta paskudna piżamka. – Nawet pstryknęła gumką od gaci Zoyi. Oczywiście gaci od piżamy co nie. Zaraz jednak się wychyliła trochę wisząc nad Zoyą, bo sięgała do jej telefonu, żeby sprawdzić godzinę. Osoba, która nie miała sztywnych godzin pracy, ale zawsze musiała gdzieś być. –Prawie dziewiąta. – Wróciła do poprzedniej pozycji i położyła się na plecach.

Zoya Henderson
doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
Zoya chyba chciałaby umieć czytać w myślach, to wiele by jej ułatwiło. Pewnie do tej pory byłaby szczęśliwa z Corvo, bo wiedziałaby co zrobić żeby uratować ich związek. Nawet jeśli to, by się nie udało, to nie dałaby się tak okłamywać Loganowi i dużo szybciej wiedziałaby na czym stoi. Teraz z Sameen zresztą też byłoby to zbawienne, bo gdyby miała świadomość tego co działo się w głowie blondynki to za wszelką cenę powstrzymałaby wszelkie swoje uczucia względem niej, zdusiłaby je w zarodku i nigdy więcej nie pozwoliła się pocałować, czy nawet zbyt długo dotknąć. Dzięki temu uchroniłaby nie tylko swoje serce, ale i ich przyjaźń. No, ale nie wiedziała. Była nieświadoma tego wszystkiego, dlatego dopuściła do siebie możliwość obdarzenia Sam autentycznym, szczerym i romantycznym uczuciem, z wielką nadzieją na to, że być może byłoby ono kiedyś odwzajemnione.
- Palę od szesnastego roku życia - i to nawet dość sporo jej tych fajek schodziło. Nigdy nie próbowała rzucić papierosów, pomagały jej się zrelaksować i lubiła sobie puścić dymka. - Tak, trochę wypiłam w samolocie jak wracałam z Tasmanii, później jeszcze drinka w domu - odpowiedziała, bo nie miała problemu z alkoholem, a raz na jakiś czas każdemu było wolno. Minus był taki, że chyba zmieszała alkohol z lekami nasennymi, a tego się robić raczej nie powinno.
- No to się cieszę, że dobrze Ci się spało - szczególnie, że spała z nią, przy niej, w jej objęciach. - Śnię? - Trochę sie zarumieniła, bo nie przypuszczała, że kobieta będzie o tym wiedzieć. - Mówiłam coś przez sen? - Dopytała modląc się w duchu, żeby to było takie wielkie nic, bo doskonale pamiętała co jej się śniło zanim prawdziwa Sameen jej nie obudziła. - No i trudno, jestem małym kripem - wzruszyła ramionami teraz już nieco rozbawiona. - Widziałam - mniej więcej wtedy kiedy ją zszywała po tym jak blondynka próbowała zabić ją i cały gang. - Poza tym, miewasz takie momenty, w których nie wiesz co powiedzieć i jak sie zachować i jesteś taka uroczo awkward, co jest trochę zabawne - chociaż nie wiedziała, czy stwierdzenie uroczo awkward było dobre do połączenia z postacią seryjnej morderczyni na zlecenie.
Zaśmiała się z tej obrony materaca. - Jakość nie zawsze idzie w parze z ceną - powinna zapytać Logana, on coś o tym wiedział, bo wolał przepłacać za syf z Shadow, zamiast być z taką piękną, mądrą, darmową Zoyą. - Ale dobra, następnym razem śpimy o Ciebie - dodała unosząc się nieco wyżej na poduszkach. - Ej to bardzo ładna pidżamka, elegancka, nie wstydziłabym się jakby ktoś teraz wpadł na kolanach prosząc mnie żebym u niego pracowała - albo u niej, Zoya mogła mieć szefową, nie dyskryminowała kobiet na wysokich stanowiskach. - Masz jakieś plany na dzisiaj? - Zapytała, bo może Sam sie gdzieś spieszyła skoro godzina była istotna. Henderson tym razem przekręciła się na brzuch żeby móc swobodnie patrzeć na Galanis.

Sameen Galanis
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
Szczerze wątpię, żeby Zoya była do dzisiaj szczęśliwa z Corvo. Podejrzewam, że i jego ostatecznie by zdradziła, żeby się ruchać na tanim biurku z Loganem w jego obrzydliwej firmie. Była szczęśliwa z typem, którego zdradziła dla Logana, więc tutaj szczerze wątpię w wierność Zoyi. Przepraszam. Może to, że teraz Logan tak chamsko kopał ją w tyłek, nieco otworzy jej oczy. Nie wiem. Zobaczymy.
-Powinnaś to rzucić w pizdu. – Chciała powiedzieć, że palące kobiety są okropne, ale bóg jeden wiedział, że Sameen widziała coś seksownego w kobiecie, która trzymała papierosa. Nawet ślad szminki na papierosie był seksowny. Chociaż do Zoyi palenie jej nie pasowało. Była seksowna bez tego, nie potrzebowała tego smrodu. A Sam rzuciła palenie w jeden dzień więc mogła teraz siedzieć i się wymądrzać. –Ciężki dzień? – Dopytała, ale nawet nie udawała zdziwionej Tasmanią, bo przecież sama sobie sprawdziła, gdzie była Zoya. Nie musiała udawać szoku i pytać gdzie była i po co. Bardziej ją interesowało co się wydarzyło, że Henderson musiała pić.
-Śnisz. – Potwierdziła. –Mówiłaś moje imię. – Spojrzała na Zoyę i przyglądała jej się badawczo. –Co to był za sen? – Zapytała ciekawa co tam widziała Zoya, bo może będą mogły sprawdzić w senniku co ten sen oznacza i się pośmieję z interpretacji czy coś. Chyba normalni ludzie tak robili, sprawdzali sny.
Machnęła ręką. –Jak mnie zszywałaś to ledwo żyłam. Byłam prawie nieprzytomna. – Była pewna, że Zoya nigdy nie widziała jej na wkurwie, pełną agresji, a i taka potrafiła być. Aż się lekko podniosła, żeby spojrzeć na Zoyę. –Czy ty właśnie nazwałaś mnie uroczą? – Parsknęła śmiechem, bo nigdy przez myśl by jej nawet nie przeszło, że ktokolwiek, kiedykolwiek, miałby ją za uroczą osobę. –Serio mam takie momenty? Myślałam, że zawsze wiem co powiedzieć. – Podrapała się po obleśnej bliźnie na obojczyku, którą musiała traktować kropelką, bo Susan nie była gotowa żeby ją zszyć.
-Możliwe, ale też nie mam możliwości porównania. – Ona to sypiała na ziemi, albo na tak rozjebanych pryczach, że nawet materac za 20 dolarów australijskich byłby spełnieniem marzeń. Gapiła się w sufit, bo propozycja, albo i stwierdzenie Zoyi przyszło jej tak naturalnie, że Sam absolutnie nie wiedziała jak na nie zareagować. Pokiwała tylko głową i nawet wymusiła jakiś uśmiech. –Ta pidżama wygląda jakbyś się poddała i pogodziła z tym, że już nigdy nie będziesz uprawiać seksu. Kto śpi w atłasie? – Jeszcze raz dotknęła materiału pidżamy i aż nią otrzepało. Okropny. –Nie mam. A co? – Zapytała, bo ona to pomyślała, że Zoya potrzebuje z czymś pomocy i Sam będzie mogła jej pomóc.

Zoya Henderson
ODPOWIEDZ