właścicielka cukierni — SUGAR BAKESHOP
27 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Właścicielka cukierni i rozwódka. Za wszelką cenę stara się zmienić swoje życie i odrzucić przeszłość, która ciągnie się za nią za sprawą kilku kiepskich wyborów i łobuza, który na nowo pojawia się w jej życiu.
1.
Między lekcjami paddleboardingu, kursami gotowania i prowadzeniem cukierni, dziewczyna nie miała zbyt wiele wolnego czasu dla siebie, a co za tym idzie - nie była tez najlepsza przyjaciółką. Organizowała sobie czas tak by odsunąć myśli od czerwcowej sprawy rozwodowej i byłego małżonka, który nie pozwalał jej na spokojny sen. Naprzeciw wyszła jej Henderson, która od tygodnia starała się namówić przyjaciółkę na zakrapiane alkoholem babskie nocowanie, które na celu miało odciążyć ją od wszelkich trosk. Początkowo, Hillbury mocno oponowała i zasłaniała się domowymi obowiązkami ale ostatecznie, kiedy żadna wymówka nie poskutkowała, spakowała swój plecak w jednoczęściową pidżamę, bieliznę i szczoteczkę do zębów i skierowała się pod adres przyjaciółki. Po drodze wjechała też do marketu po kupne ciastka, kilka czekoladowych cukierków i butelkę białego wina.
Chciałam kupić whisky i cytryny ale nie dorwałam żadnej ciekawej promocji. Poszłam po kosztach — pomachała jej butelką i uściskała ostrożnie przyjaciółkę, tak by nie zmiażdżyć zawartości papierowej torby. Plecak zaczął ciążyć jej na ramieniu, więc zrzuciła go i ułożyła przy kanapie, a zakupy przekazała gospodyni. — Mam coś jeszcze — uśmiechnęła się zadziornie i z kieszeni jasnoszarej bluzy, wyciągnęła paczkę papierosów. Nie była osobą palącą, chociaż kilka razy w roku zdarzyło jej się zapalić fajkę do alkoholu. Czuła się wtedy jak piętnastolatka, która robiła coś wielce nielegalnego.

Zoya Henderson
powitalny kokos
moon
doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
#38

Zoya Henderson była dzisiaj na swojej pierwszej w życiu rozmowie rekrutacyjnej, Strasznie się tym stresowała, bo chociaż miała wszystkie niezbędne kwalifikacje potrzebne na to stanowisko to i tak jakoś no było to trochę nerwowe. Oczywiście była w stu procentach pewna swojej wiedzy i doświadczenia, więc raczej nie było możliwości, żeby ktoś zaskoczył ją jakimś dziwnym pytaniem, tym bardziej, że sama prowadziła bardzo dużo tego typu rozmów o pracę. Nigdy jednak sama takiej nie miała. Na początku pracowała u wujka, do Logana przeszła po znajomości, nie potrzebowała czegoś takiego. Może gdyby szukała pracy w konwencjonalny sposób i rzeczywiście musiała przejść te kilka etapów rekrutacji, to teraz nie byłoby to dla niej takie stresujące. Jak na dłoni było widać, że pomimo tego, że Henderson posiada ogromną wiedzę na temat zarówno działania HR jak i księgowości, to niestety z jej pewnością siebie nie było najlepiej. Stresowała się więc jej odpowiedzi nie były tak płynne jak być powinny i cóż, miała wrażenie, że nie wypadała najlepiej. Dlatego do domu wróciła w nie najlepszym nastroju. Była trochę przybita i najbardziej na świecie chciałaby iść się myć i spać. Mogłaby zakopać się w swoim łóżku i wstać dopiero jak jej życie znów nabierze kształtu, bo jak na razie to bywało z tym różnie.
Miała już dość tego jak bardzo nic jej nie wychodziło ostatnimi czasy. Chciałaby się popłakać, zapalić papierosa, a najlepiej całą paczkę i wymyślić sposób na to jak stanąć na nogi. Nie szło jej ani w pracy, ani w uczuciach. Całe szczęście, że miała jeszcze na głowie rodzinną firmę i biednego Williama, który dalej przeżywał próbę samobójczą Primose. Strasznie Zoyi było szkoda brata, nie zasługiwał na to, by coś tak strasznego się mu przytrafiło. Może nad ich rodziną działała jakaś klątwa? Żaden Henderson nie miał prawa być szczęśliwym.
Nie spodziewała się dzisiaj gości, dlatego trochę się zdziwiła widząc swoją przyjaciółkę w drzwiach. Aczkolwiek było to miłe zdziwienie, tym bardziej, że zobaczyła alkohol w jej ręku. - Oh... podobno w Tesco mieli promki ostatnio - powiedziała, chociaż Zoya się o hajs nigdy martwić nie musiała. Miała stałe dochody z rodzinnej firmy, a i sama dobrze zarabiała... kiedyś, bo teraz była bezrobotna. - O nie, Ty szalona - rzuciła ironicznie i pokręciła aż głową. Zoya miała jedną paczkę na jakieś pół dnia. Paliła jak smok i wiedziała, że wprawi się tym w kłopoty, ale trudno. To była jej mała przyjemność z życia i nie chciała jej marnować. - Rozgość się, zaraz przyniosę kieliszki - powiedziała prowadząc przyjaciółkę do salonu, a później podeszła do kuchni żeby przynieść odpowiednie szkło. - Trochę się obawiam dawać Ci korkociąg, więc może sama się tym zajmę - wskazała na wino jak już wróciła do salonu. Nie wiedziała czy może ufać Willie w tej kwestii!

willie hillbury
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
właścicielka cukierni — SUGAR BAKESHOP
27 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Właścicielka cukierni i rozwódka. Za wszelką cenę stara się zmienić swoje życie i odrzucić przeszłość, która ciągnie się za nią za sprawą kilku kiepskich wyborów i łobuza, który na nowo pojawia się w jej życiu.
Rozmowy rekrutacyjne dla nikogo nie były miłe i przyjemne - chyba, że dla osób, które znajdowały się po drugiej stronie biurka i decydowały o przyjęciu kandydata na dane stanowisko. W swoim życiu, Willie zdążyła przejść przez kilka takich procesów, by zarobić na własne utrzymanie kiedy jeszcze była na studiach. Co prawda, były to prace dorywcze w takich miejscach jak restauracje, bary lub sklepy ale funkcjonowało to w ten sam sposób - ludzie zadawali jej najdziwniejsze pytania i wprowadzali atmosferę tak gęstą, że można by ją pociąć nożem. I ilekroć by tego nie przechodziła, to za każdym razem towarzyszył jej taki sam stres, to normalne. Teraz sama była sobie szefową i to wcale nie było łatwiejsze zadanie, a w dodatku czuła na plecach oddech byłego męża, który nachodził ją w celu wyłudzenia od niej pieniędzy za które sam, dobrowolnie sprezentował jej cukiernie.
Obie były w podobnie kiepskiej sytuacji, choć Willie nie miała na głowie rodzeństwa, które zmagało by się z podobnymi sprawunkami. Hillbury chciała mieć pewność, że Zoya radzi sobie z tym wszystkim przynajmniej w jakimś optymalnym stopniu, bo nie liczyła przecież, że będzie chodzić i się uśmiechać na prawo i lewo. Oboje potrzebowały takiego wieczora, bez względu na to jak sceptycznie nastawione i zmęczone były.
Nie było mi po drodze, a zresztą nie będę odwiedzała piętnastu sklepów w poszukiwaniu głupich cytryn. Ja nie Gabryś — wzruszyła ramionami, bo przecież i bez tego opróżni butelkę z alkoholem. Co prawda, wino powodowało często, że zasypiała na siedząco ale były tez takie dni, kiedy pobudzało ją do zabawy. Wszystko zależało od jej stanu i zawartości żołądka. — I żeby nie było - nie kupiłam ci paczki, tylko nam, okej? Tez chce coś z tego spalić — zaznaczyła na starcie, bo nie chciała by uzależniona od nikotyny przyjaciółka, pozbawiła ją możliwości spalenia sobie kilku papierosków. Na co dzień nie sięgała do paczki i nawet starała się zmusić Henderson by także spróbowała rzucić to ścierwo ale no cóż, nie było to wcale takie łatwe. Willie posłuchała przyjaciółki i zajęła miejsce na kanapie, siadając bokiem tak, by mieć lepszy widok na przyjaciółkę.
Sugerujesz, że ci go ukradnę czy nie mam wprawy? Przestań, powinnam brać udział w otwieraniu wina na czas. Daj mi to — rzuciła i wyrwała jej z reki korkociąg, którym od razu zabrała się za otwieranie butelki. Kiedy wydobyła korek, zalała oba kieliszki do pełna (bo po co trzymać się etykiety i co chwile na nowo lać?) i wręczyła jeden przyjaciółce.

Zoya Henderson
powitalny kokos
moon
doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
- Widzisz, tak Ci na mnie zależy- wywróciła oczami, bo jakby naprawdę ją lubiła to jeżdżenie po sklepach nie byłoby wielkim problemem! Może Zoya powinna się teraz tu na nią obrazić!? Cale szczęście miała za dużo na głowie żeby się jeszcze takimi rzeczami przejmować. Wolała sobie nie dodawać niepotrzebnych zmartwień, już i tak miała za wiele na głowie. Dlatego naprawdę to cieszyła się, że przyjaciółka do niej przyszła. - Serio? - az była zdziwiona. - Od kiedy Ty tak ochoczo palisz? Czyżbym miała na Ciebie jakis zły wpływ? - Zapytała unosząc lekko brew i posłała przyjaciółce uśmiech. Henderson to by chciała mieć na kogokolwiek jakikolwiek wpływ. Niestety, nie było jej to w sumie dane, a przynajmniej tak sądziła. Jako psycholog powinna pomagać ludziom, starać się zmienić ich życie i w ogóle mieć na kogoś wpływ! Niestety, nie pracowała w zawodzie i chociaż teraz mogłaby spróbować swoich sił w tym wszystkim, to trochę się bała. Co jak sobie nie poradzi i zamiast kogoś wyleczyć to tylko jeszcze bardziej pogorszy jego stan? To była bardzo odpowiedzialna praca, nie wiedziała, czy jest na to gotowa.
- Że nie masz wprawy i jeszcze zrobisz sobie krzywdę, do szpitala jest kawałek, a krew strasznie ciężko schodzi z tapicerki - tyle się nauczyła od Sameen, nie wiedziała też, czy ma w domu wybielacz żeby wymazać jakiekolwiek ślady krwi. Takie tipy dawała jej blondwłosa przyjaciółka. Chciała jej bić brawo, gdy udało jej się otworzyć wino bez strat w ludziach, ale się powstrzymała, zamiast tego wzięła od niej kieliszek i od razu wypiła dość spory łyk. - Co u Ciebie? Musi być nie najlepiej skoro próbujesz sie wpędzić w nałóg - nawiązywała oczywiście do palenia. Dla Henderson było już z tym za późno, ale Willie mogła się jeszcze ocalić!

willie hillbury
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
właścicielka cukierni — SUGAR BAKESHOP
27 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Właścicielka cukierni i rozwódka. Za wszelką cenę stara się zmienić swoje życie i odrzucić przeszłość, która ciągnie się za nią za sprawą kilku kiepskich wyborów i łobuza, który na nowo pojawia się w jej życiu.
Czy ty rozumiesz ludzką troskę tylko poprzez dostawanie drogich alkoholi? Oczywiście, że mi zależy i przypominam ci o tym za każdym razem gdy sięgasz po te cholerne fajki — odparła i pomachała jej palcem. Henderson na pewno doskonale wiedziała jak bardzo, Hillbury nie znosiła chodzenia po sklepach. Robiła podstawowe zakupy i nie krzątała się między alejkami dłużej niż to było konieczne - a już na pewno nie z powodu wyszukanych trunków. Wino było znacznie tańszym wariantem i wcale nie smakowało najgorzej, poza tym czy Zoya kiedykolwiek zwracała uwagę na to co zlewała do gardła? Ważne, że miało procenty i potrafiło kopać. — Nie ochoczo, tylko zapale sobie ze dwa-trzy papieroski do alkoholu. To nie zbrodnia — odpowiedziała, chcąc przekonać także samą siebie, że takie dorywcze popalanie nie było wcale niczym złym. Nie przyznała się też, że pod sklepowa ladą, trzymała jedną paczkę na czarną godzinę, czyli gdy w lokalu pojawiał się jej były małżonek, którego przepędzić nie potrafiła. Każdorazowo, jego wizyty kończyły się niepotrzebnymi nerwami i stresem, dlatego wychodziła na tyły cukierni i pozwalała sobie na chwilę ukojenia. — A zły wpływ masz na mnie od dzieciństwa. Moja mama zawsze powtarzała, że ta przyjaźń mnie zgubi albo wpędzi w jakiś narkotyczny ciąg. Ona naprawdę myśli, że ty coś bierzesz i nie pojmuje, że zawsze się tak zachowujesz — parsknęła śmiechem, przyglądając się przyjaciółce. Hillbury zdążyła już się przyzwyczaić do szalonych pomysłów brunetki i jej niecodziennego poczucie humoru ale nie każdy przecież znal ją tyle lat co ona sama. Obie były równie popaprane ale żadnej to w prawdzie nie przeszkadzało! — Nie doceniasz mnie — rzuciła i mimo to sama zajęła się odkorkowywaniem butelki z alkoholem. Jako, że od pewnego czasu mieszkała sama, całkiem nieźle radziła sobie z otwieraniem alkoholu, skręcaniem szafek z ikei oraz sięganiem rzeczy z najwyżej umiejscowionych szafek; wspinała się wtedy po blatach jak mała, nieporadna koala.
Nic nowego, mój były mąż wciąż przychodzi do cukierni i żąda pieniędzy. Czy on w ogóle wie ile zarabia się na sprzedaży babeczek? — pokręciła głową i upiła pierwszego łyka z kieliszka.

Zoya Henderson
powitalny kokos
moon
ODPOWIEDZ