lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
psia fryzjerka i cukierniczka — z vanem w którym prowadzi biznes
26 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Bałagani w swoim życiu i życiach innych ludzi, robi psom fantastyczne fryzury i kombinuje, jak jeszcze bardziej sobie skomplikować życie!
#6

Czasami są takie tygodnie, kiedy człowiek ma przeczucie, że będzie to zły tydzień. Albo po prostu człowiek trafi takie ciasteczko z wróżbą zamawiając chińszczyznę, jak przytrafiło się Darby wczoraj. I wiecie co? Uznała że to bzdura. Bo przecież to tylko ciasteczko, do którego ktoś włożył losowy listek papieru! Sama robiła czasem ciasteczka albo torty ze specjalnym nadzieniem, wiedziała jak to działa i jak się wkłada do środka! I jak i czego się nie wkłada, zwłaszcza jak ciastko zmierzało do bardzo wysokiej temperatury. Bo jak pierwszy raz usłyszała o ludziach chowających się w tortach, to myślała że się chowają tam już na etapie pieczenia… no ale, tak, to było ciasteczko, a w nim była losowa wróżba, która jej przepowiedziała, że nadchodzą kataklizmy nad jej głowę. Więc Darby wychodząc z domu pamiętała o parasolu i latarce, gdyby przyszło do typowych plag egipskich, których oczywiście za bardzo nie pamiętała. Wsiadła do auta i jechała sobie beztrosko przed siebie, kiedy nagle pojawił się jakby dym w jej aucie. W pierwszej chwili uznała, że dawno nie jeździła, więc to pewnie po prostu kurz sobie wylatuje i chciała jechać dalej, ale potem spóźnione lampeczki w jej głowie jednak jej zasugerowały, że coś jest nie halo! Więc zjechała na bok, jakieś 200 metrów od stacji benzynowej, wyłączyła auto i otworzyła przyciskiem klapę, wyskakując zaraz potem z auta. I chyba silnik się chciał z nią przywitać, bo wiązka ognia wyskoczyła pod jej maską! - O nie, O NIE, O NIEE NIE NIE NIE, weź, no schowaj się ogniu, no przestań, no weź, nie bądź taki, przestań się palić! - a Darby, jak typowy debs, którym była, postanowiła zająć się pożarem racjonalizując z nim, zamiast w jakiś sposób go gasić! - No proszę cię, nie bądź taki, no przestań, nie płoń już - dodała, cofając się o dwa kroki i gestykulując, jakby tak.. jakby to miało jakoś... zadziałać. Jakkolwiek.
babeczka
-
lorne bay — lorne bay
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Uzależniony od siłowni historyk prowadzący program w TV i totalnie nie ogarniający znaczenia słowa "wierność".
#3

Chandler już sporo czasu spędził poza Lorne Bay, odzwyczaił się od tego miejsca i cóż, nigdy za nim jakoś wybitnie nie tęsknił. Może, za kilkoma osobami, ale tak za samą miejscówką? Nie. Lubił sobie jeździć po świecie, zwiedzać i oglądać różne ciekawe rzeczy, w miejscach, które było o wiele ciekawsze niż takie małe miasto gdzieś w Australii. Oczywiście trochę brakowało mu rodziny, no może poza ojczymem, bo z nim nie miał nigdy zbyt dobrych kontaktów. Sądził, że matka za szybko się pocieszyła po śmierci ich ojca, chciał żeby była szczęśliwa, ale sądził, że ten facet nie jest dla niej odpowiedni. Nie dogadywał się z nim, więc gdy nadarzyła się okazja to wziął dupę w troki i wyjechał do Szkocji. Tam bawił się przednio, miał dobra pracę na uniwersytecie, życie prywatne i towarzyskie mu się układało. Nie narzekał i nigdy nie żałował swojego wyjazdu. Miał nadzieję, że powrotu żałować też nie będzie.
Wracał właśnie z siłowni, gdy jego samochód mu dał jasno do zrozumienia, że potrzebuje jeść, dlatego zatrzymał się na najbliższej stacji benzynowej. Zatankował, zapłacił i już miał odjeżdżać, gdy w lusterku zobaczył coś bardzo, bardzo dziwnego. - Hej, odsuń się od auta, benzyna może wybuchnąć - powiedział podjeżdżając samochodem obok niej. - Rozmową tego nie ugasisz - tak mu się przynajmniej wydawało więc odstawił auto na bezpieczna odległość, a później podbiegł do dziewczyny. - Chodź, to nie jest bezpieczne - złapał ją nawet za ramię żeby odciągnąć ją od płonącego auta, a później wyciągnął telefon i zadzwonił po straż pożarną. Lepiej żeby oni się tym zajęli w profesjonalny sposób.
ambitny krab
catlady#7921
psia fryzjerka i cukierniczka — z vanem w którym prowadzi biznes
26 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Bałagani w swoim życiu i życiach innych ludzi, robi psom fantastyczne fryzury i kombinuje, jak jeszcze bardziej sobie skomplikować życie!
Darby nie miała na koncie jakichś wielkich i dalekich wojaży. Grizel co prawda zawsze jej mówiła, że młoda panna powinna być obyta i bywać w różnych państwach, najlepiej żeby oglądać te wszystkie kościoły i muzea, które się tam znajdują, żeby potem dyskutować o tym na salonach, ale… no jakoś nigdy nie wsadziła jej w pociąg i nigdzie nie wysłała. Pewnie po prostu wiedziała, że musiałaby jechać razem z nią i jej bardzo pilnować, bo tak by wsiadła do pociągu do Brukseli, zamiast do Budapesztu czy no jakieś inne wtopy by zaliczyła. Co jak co, ale Grizel głupia nie była, wiedziała kto jest głupi w rodzinie… i że to właśnie Darby jest tą osobą. Dlatego tak bardzo chciała ją wydać za mąż, szybko dopóki ewentualny mąż też byłby młody i głupi. A teraz to traktowała ją trochę jak starą pannę po 60, która na pewno sobie chłopa nie znajdzie, jak ona nie wyprosi w towarzystwie jakichś zaręczyn dla niej… więc tak, z tego wszystkiego Darby naprawdę kochała Lorne Bay i Australię, nawet jeśli jej samochód stawał tu w płomieniach, krokodyle wchodziły jej do ogródka, a na papierze toaletowym siadały ogromne pająki, od których miała zawał na miejscu. Wszystko było lepsze niż Grizel w Szkocji.
- Nie nie, tam jej nie trzymam - zapewniła go, chociaż no, olej tam był i on już mógł wybuchnąć, jak i cała masa innych rzeczy! Takich połączonych z benzyną w baku z tyłu, więc Chandler miał rację. Stary i mądry, jak Gandalf. On też mógł być rudy, ale nikt nie widział, bo posiwiał!
- Mój samochód zwykle jest bardzo racjonalny, czasem jak go proszę to zapala, mimo że wcześniej miał problem, w drugą stronę też tak może działać! - zapewniła go, z całą swoją naiwnością, jaką tylko w sobie miała. Czyli z bardzo dużą ilością, oczywiście.
- Ale chwila, nie możemy nic nie robić, trzeba mu jakoś pomóc! - zawołała, a potem nawet zaczęła dmuchać w stronę auta, tak, mimo że ją Czendi odciągał… - Albo nie wiem, może na stacji mają coś, żeby to zgasić? Jak te baniaki, z płynem do szyb, to pomoże! - zawołała, głupio oczywiście, bo przecież wiele z nich ma alkohol i może wybuchnąć. Ale panikowała, więc nie wpadła na to, że przecież zarówno ona, jak i Chandler mają w aucie gaśnicę, bo takie są przepisy…
babeczka
-
lorne bay — lorne bay
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Uzależniony od siłowni historyk prowadzący program w TV i totalnie nie ogarniający znaczenia słowa "wierność".
- Trzymasz, w aucie - no tam była mieszanka wybuchowa i to dosłownie. Rudy się znał o dziwo. Tego rudego wypadało słuchać bo to jest spoko typ serio. Bexley potwierdzi! Chociaż ostatnio zjechała jego super włosy więc może prędzej Darby powinna zapytać Corvo o jego zdanie na temat rudego przyjaciela z boiska. - Co Ty gadasz? - Zapytał zdziwiony, bo ogień nagle nie zgasi się sam, bo dziewczyna go poprosi. To byłoby z wiele, o wiele z wiele. Chandler nie rozumiał chyba jej metod. - Może właśnie od takiego proszenia teraz się pali - powiedział, bo jak coś nie działa to trzeba było od razu jechać do mechanika żeby ogarnął co się dzieje i ewentualnie coś na to zaradził! No ale ludzie są zazwyczaj mądrzy po szkodzie.
- Wiesz, że wiatr tylko roznosi ogień? - Nie było co dmuchać! - Pomoże mu straż pożarna, za chwilę pewnie przyjadą, tym już i tak dzisiaj nigdzie nie pojedziesz - stwierdził dość racjonalnie, bo z niego był mądry facet, a nie takie byle co! - Nie, zaden plyn... pewnie mają gaśnice, ale olej nie wszystkim można gasić... - teraz już nie pamiętał co można było czym. Strażacy będą wiedzieć lepiej! - Uspokoj się okej? Już mu w niczym nie pomożesz teraz - ogień był zbyt duży, a jeszcze zrobiłaby sobie tylko krzywdę. Nikt tego nie chciał!
ambitny krab
catlady#7921
psia fryzjerka i cukierniczka — z vanem w którym prowadzi biznes
26 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Bałagani w swoim życiu i życiach innych ludzi, robi psom fantastyczne fryzury i kombinuje, jak jeszcze bardziej sobie skomplikować życie!
- Naprawdę? - zapytała zdziwiona - tak naprawdę to nie wiem co tam trzymam, ale podejrzewam, że może tam być nawet suszarka i zestaw początkującego wędzarza, który wygrałam na jednym festynie wiejskim. Był bardzo fajny, mieli nawet wyścigi takich małych traktorów - wyjawiła, oczywiście schodząc z tematu, bo była… no była sobą, okej. - I celowałam bardziej w zestaw wędkarza, ale to też jest jakaś przygoda, nauczyć się wędzić. Umiesz? - zapytała, rozpoczynając pogawędkę, tak jakby jej samochód właśnie nie płonął i jakby nie stali tuż obok niego. Typowa Darby, jednym słowem.
- Dziwniejsze rzeczy się dzieją, no wiesz, figury płaczą, kobiety zachodzą w ciążę bez niczyjej pomocy, rak znika w organizmie… to ogień nie zniknie? - zapytała, mrużąc lekko oczy i kiwając powoli głowa. - Ale może masz rację, póki co ogień robi mi tylko krzywdę, przypala różne rzeczy i tak dalej…. no i atakuje mi właśnie samochód, mimo że ja mu przecież nic nie zrobiłam - zauważyła, racjonalnie, tak jakby faktycznie ogień był racjonalny. Póki co wydawał się mądrzejszy niż sama Darby!
- Mówisz że jest złośliwy? To interesująca teoria - przyznała całkiem szczerze, kiwając powoli głową. - Ale to co, będziemy tak stać i czekać aż przyjadą? A co jak nie przyjadą? - zapytała z obawą, przestępując z nogi na nogę. No i ona nie wiedziała co tam się dokładnie paliło, bo nie otworzyła na oścież tej klapy. No ale się paliło, na pewno była gorąca!
- Jak to nie? To co ja zrobię? Ale… ale już tak nigdy nie pojadę? On z tego nie wyjdzie? - zapytała przestraszona, bo co za pesymistyczne opowieści jej tutaj Chandler snuł, ona myślała że go zgasi i pojedzie dalej!
- Ale ja nie mogę się uspokoić, on cierpi. To na pewno go boli - przyznała, zmartwiona bardzo! - I jestem prawie pewna, że moja torebka nie jest na moim ramieniu, a w samochodzie… - dodała, mrużąc lekko oczy, no bo klops, nie pójdzie po to, skoro tam się pali!
babeczka
-
lorne bay — lorne bay
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Uzależniony od siłowni historyk prowadzący program w TV i totalnie nie ogarniający znaczenia słowa "wierność".
- Myślę, że wędka czy suszarka raczej nie zwiększą pożaru - a benzyna to już jak najbardziej! To było niebezpieczne i trzeba się z tym liczyć! Dziewczyna literalnie musiała przecie o tym wiedzieć...- Serio? Uważasz, że wyścig małych traktorów jest w takim momencie istotna informacją? - Zapytał unosząc brew zupełnie nie rozumiejąc o co jej teraz chodzi! Przecież powinni się skupić na tym co się tu działo, na tym że paliło się jej auto! - Co? Skup się dziewczyno! To nie jest jakaś zabawa - szczególnie, że byli obok stacji benzynowej więc lepiej jak się ogień aż tak nie rozprzestrzeni. Straż pożarna była tu bardzo ważna. - Złośliwie? Co? - Nie rozumiał jej, może był za start na takie rozkminy. Chyba Bexley jednak miała rację! Był jakimś stary. - Tak, będziemy stać I czekać, od tego są strażacy - A zabieranie im pracy było niebezpieczne i kolega Chandler nie chciał próbować.
- ... serio torebka jest teraz najmniejszym problemem - karty można odzyskać, dokumenty tak samo, a lepiej nie ryzykować za nie życia. Chandler więc powstrzymał ją przed zrobieniem jakiejś głupoty, a chwilę później przyjechała straż, która się tu wszystkim zajęła więc Chandler mógł na spokojnie wrócić do swoich czterech ścian.

2xzt
ambitny krab
catlady#7921
27 yo — 157 cm
Awatar użytkownika
about
egipska księżniczka w swojej aptece, nadal mieszka z mamą i boi się wyjść sięgnąć po swoje marzenia
001.

Podobno najgorsze rzeczy spotykają najlepszych ludzi. Tak też było i tym razem. Menna nie miała sobie chociażby krztyny odwagi. Naprawdę. Trzęsła się jak osika za każdym razem, kiedy piorun przecinał niebo. No i nie ma mowy, aby wysiedziała przez cały horror, nie zamykając oczu. Właściwie to najlepiej było, jakby w ogóle nie oglądała. Dzisiaj kiedy wyjeżdżała do Cairns nie spodziewała się, że pogoda aż tak się popsuje. Jechała naprawdę ostrożnie, może nieco nieodpowiedzialne było rozwalenie radia na cały regulator, ale tylko dlatego, żeby nie dostać zawału, kiedy kolejny piorun walnie gdzieś bliżej albo dalej. Nie była osobą religijną, jak chyba większość osób obracająca się w naukowym społeczeństwie, ale teraz szeptała słowa modlitwy w ojczystym języku swojej matki.
No i wykrakała. Sama nie wiedziała, co się do końca stało. Może to był błysk pioruna, który przebił się przez lecący w radio hit backstreet boys, może to było jakieś spłoszone zwierzę, które wybiegło na drogę. A może to było wszystko po trochę? Niezależnie od przyczyny Menna przestraszyła się i gwałtownie skręciła kierownicą, w wyniku czego samochód zsunął się do małego rowu przy drodze, tuż przed stacją benzynową. Nie było wysoko, jednakże z uwagi na mokre podłoże mimo rozpaczliwych prób nie mogła sama wyjechać. Nie pozostało jej nic innego jak włączyć światła awaryjne i zacząć wyć z rozpaczy, czekając na cud. Bo oczywiście - tak przecież dzieje się w najgorszych momentach - jej telefon odmówił posłuszeństwa i zamiast wyświetlacza widziała jedynie czarny ekran. Zatem zaciskała palce na kierownicy, zastygła w bezruchu, zaciskając zaciekle powieki.

Thadeus Woodsworth
powitalny kokos
nick
lorne bay — lorne bay
28 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Szukając własnej drogi, nieoczekiwanie porzucił karierę ekonomisty, by gasić pożary w Lorne Bay.
Wieczorne zakupy, były tymi, które zdecydowanie preferował. Znienawidzone przez niego wielkie markety, przed samym zamknięciem były całkiem znośnie i zdecydowanie próżno było w nich szukać gromadek dzieci, które w swej histerii za lizakiem i zabawką, za nic miały słowa próbujących doprowadzić je do ładu rodziców. Dzięki temu sprytnemu zabiegowi, po niespełna godzinie buszowania po sklepie, Thadeus sunął już jedną z bocznych dróg wprost do ciepłego mieszkania, w którym to czekało na niego kilka kawałków wczorajszej pizzy i najwygodniejszy na świecie fotel.
Widząc migoczące w ciemności światła awaryjne, momentalnie zlustrował wzrokiem znajdujący się w rowie pojazd. W pierwszym odruchu zdecydował się ruszyć przed siebie, wychodząc z założenia, że nadgorliwość nie zawsze popłaca, zwłaszcza gdy w samochodzie zamiast radia słucha się podcastów kryminalnych. Mijając samochód, spostrzegł jednak, że za kierownicą jest drobnej postury kobieta, która na pierwszy rzut oka nie wpisywała się w typowy rys seryjnego mordercy, jaki znał z dziesiątek przesłuchanych przez siebie historii. Licząc, że intuicja nie zagrała mu tym razem na nosie, zwolnił i wrzucając kierunkowskaz, skierował się na pobocze. Przezorny zawsze ubezpieczony, toteż wychodząc z samochodu, mężczyzna wysunął kieszeni telefon, chcąc przygotować swe niezgrabne paluchy na wybranie numeru, mogącego go połączyć z policją, gdy tylko zrobi się nieciekawie. Jakim było jego rozczarowanie, gdy jego bajerancki smartfon z logiem obgryzionego jabłka, obwieścił mu dość dosadnie, że z zasięgu tutaj nici. Cóż, może zjawił się w samą porę? W tej sytuacji zdecydowanie wzywanie pomocy drogowej było nie lada wyczynem.
-Wszystko w porządku? Mógłbym w czymś pomóc?- zapytał, podchodząc do pojazdu, licząc, że jego właścicielka usłyszała go przez uchylone okno. Nie chciał pokonywać dzielącego ich dystansu w sposób zbyt dynamiczny z dwóch powodów. Po pierwsze nie chciał przestraszyć niewinnej kobiety w opałach. A po drugie, chciał dać sobie chwilę na ucieczkę, gdyby w rzeczywistości nie okazała się taka niewinna.
-Menna? Co tutaj robisz?- wydusił z siebie, w sposób delikatnie mówiąc, niezbyt elokwentny. Zupełnie jakby jego była zupełnie hobbystycznie władowała się do rowu na totalnym wygwizdowie, by kontemplować rzeczywistość.

menna al khansa
ambitny krab
e.
27 yo — 157 cm
Awatar użytkownika
about
egipska księżniczka w swojej aptece, nadal mieszka z mamą i boi się wyjść sięgnąć po swoje marzenia
Menna miała czasem tendencję do przesady, szczególnie w momentach, kiedy kontrolę nad jej emocjami brał strach. Nietrudno było sprawić, że brunetka zacznie trząść się ze strachu jak osika. O ile nie bała się podczas oglądania filmów - w końcu jej zdrowy rozsądek kazał śmiać się z rzeczy zaprezentowanych w filmie, o tyle znalezienie czegoś w świecie realnym, co mogło ją wystraszyć nie było zadaniem niewykonalnym. Śmiertelnie bała się burzy, a raczej tego, co podczas takiej burzy mogło się stać. Bała się wracać samotnie przez miasto, ulicami, których nie zna. W końcu zaznajomiona była ze statystkami, wiedziała ile kobiet w podobnych sytuacjach spotykało się z natarczywym zachowaniem ze strony panów, a nierzadko kończyło się to napaścią bądź gorzej.
Może dlatego bała się także teraz? Bez zasięgu, sparaliżowana strachem była jednym z łatwiejszych celów, jakie potencjalny gwałciciel mógłby obrać. W sumie to całkiem zabawne, że stojący po dwóch przeciwnych stronach szyby w samochodzie Menny, mieli podobne, całkiem ostrożne myśli. Różnica była taka, że Thadeus miałby chociaż jak uciec, ona już mogła takiej opcji nie mieć. Poza tym już sama jej postura podpowiadała, że nie była osobą, która mogłaby zrobić komukolwiek krzywdę.
Pierwsze wypowiedziane przez bruneta słowa doszły do niej jakby spod warstwy wody, jakby coraz głębiej zatapiała się we własnym strachu. Dopiero słysząc swoje imię z ust mężczyzny uchyliła powieki i zwróciła zapłakaną twarz w jego stronę. W innych okolicznościach na pewno zastanawiałaby się, czy cieszyła się z tego spotkania, z uwagi na ich przeszłość nawet głupia wymiana grzeczności w kolejce po bułki sprawiała jej trudność. Trudno było jej odpuścić, nawet teraz zdarzało jej się wracać myślami do ich rozstania i do tego, jak życie mogłoby się potoczyć, gdyby nie poddała się presji pani Woodsworth. Przecież dopiero stosunkowo niedawno zaczęła widywać się z kimś innym na randki. Teraz jednak była wniebowzięta. I nawet nie miała zamiaru obrażać się o jego głupio skonstruowane pytanie. - No bo coś błysnęło, a-a-a potem chyba coś wybiegło i-i wte-wtedy... - urywała, nie umiejąc złapać równego oddechu, bo naprawdę cały czas widziała jeszcze tego zwierzaka. A w dużych, czekoladowych oczach, które szkliły się od łez było widać wszystko. Nadal zaciskała palce na kierownicy, jakby fakt, że spróbuje się poruszyć miał w jakikolwiek sposób pogorszyć jej sytuację. Na swoje usprawiedliwienie miała jedynie tyle, że z jej perspektywy ten rów wydawał się głębszy.

Thadeus Woodsworth
powitalny kokos
nick
lorne bay — lorne bay
28 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Szukając własnej drogi, nieoczekiwanie porzucił karierę ekonomisty, by gasić pożary w Lorne Bay.
Z całą pewnością ten wieczór przyjdzie mu odtwarzać w pamięci jeszcze przez długie miesiące. Jak gdyby rozgrzebywanie przeszłości miało przynieść mu ukojenie, lub choćby namiastkę dawnego szczęścia. Nigdy nie postrzegał się w kategorii człowieka sentymentalnego, jednak po rozstaniu z Menną coraz częściej doświadczał tych jakże frustrujących napadów melancholii, których oddziaływanie na samopoczucie mógłby określić zgrabnie, mianem przeżycia gorszego od kaca po kilkudniowej libacji. Gdy przyszło im się rozstać, jego życie zmieniło swój bieg o sto osiemdziesiąt stopni, o ironio stawiając go w miejscu, o którym od zawsze marzył. Przynajmniej w teorii, bo pustka, jaka pozostała w jego sercu była czymś nieporównywalnym do niczego, co czuł przedtem.
Nie planował ich kolejnego spotkania. W myślach wzbraniając się nawet przed wracaniem wspomnieniami do czasów, gdy była mu bliższa niż teraz. Niż kiedykolwiek. Chciał zapomnieć, uciec od tego co sprawiało mu ból. Była jego prywatnym tabu, przestrzeganym tak skrupulatnie jak żadne inne. A teraz siedziała przed nim. Przerażona podobnie jak on, na rozdrożu, w którym znaleźli się niespodziewanie, zupełnie jakby los płatał im figla.
Spokojnie, Menna.- wydusił z siebie, siląc się na łagodny ton. Cholera, jak on nienawidził tego całego spokojnie. Jak gdyby po tych słowach miała momentalnie poczuć się lepiej. Były to jednak tylko słowa, puste słowa, a nie magiczna różdżka, za której użyciem wszystkie ich problemy odejdą w zapomnienie. - Nic ci się nie stało?- zapytał po chwili, przesuwając spojrzeniem po smukłej sylwetce brunetki, wciąż kurczowo przypiętej pasami do fotela kierowcy. Nie wyglądała na poturbowaną, ale być może miała wstrząśnienie mózgu. Jak pech to pech. Kto mógłby się jej spodziewać ? Kto mógłby spodziewać się ich tutaj razem? - Mam w bagażniku linkę, możemy spróbować go stąd wyciągnąć. To nie twoja wina, nic się nie stało.- dodał po chwili, widząc jak, jego zdaniem, przerażona była brunetka. Nie było co liczyć na pomoc drogową, której wezwanie na to pustkowie graniczyło z najprawdziwszym cudem. A pozostawienie jej tu bez pomocy wydawało się kiepskim pomysłem nawet dla kogoś z tak rozklekotanym kręgosłupem moralnym jak Tadek.
menna al khansa
ambitny krab
e.
27 yo — 157 cm
Awatar użytkownika
about
egipska księżniczka w swojej aptece, nadal mieszka z mamą i boi się wyjść sięgnąć po swoje marzenia
O ile do tej pory wspomnienie Thadeusa przypominały mżawkę, nieszkodliwy deszczyk, który czasem tylko irytował o tyle każde spotkanie twarzą w twarz sprawiało, że te same uczucia zmieniały się w burzę. Burzę, której cholernie się bała. Nie lubiła tego w sobie - tego strachu przed dosłownie wszystkim. Chociaż ciężko było jej to przyznać na głos przed samą sobą to wiedziała, że obawa przed tym co może się stać sprawiła, że nie wyjechała na studia. Przecież mogła wziąć te cholerne pieniądze od Thadeusa, mogła poszukać jakiegoś stypendium, z jej wynikami na pewno by coś znalazła. Jedyną rzeczą, której się nie bała to tego, gdzie zaprowadziłby ją związek z Thadeusem. Może dlatego tak uparcie uciekała od tych wspomnień? Nie chciała znowu poczuć się tak komfortowo, bo doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że wszystko rozmyje się w codzienności, wystarczyło tylko unieść powieki. A jednocześnie nie umiała wyrzucić tych wspomnień, zakopać ich gdzieś daleko, zbytnio uczepiona słodko-gorzkiej przeszłości.
W sumie to miała ochotę mu powiedzieć, żeby się wypchał tym swoim spokojnie, ale na całe szczęście Menna w swojej irracjonalności zachowywała się całkiem racjonalnie. W końcu jak miał wypchać się czymś, czego materialnie nie ma? Trzy oddechy były potrzebne aby opanować emocje, żeby mogła odpowiedzieć spokojnie na jego pytanie. - Ch-chyba wszystko w porządku. Nie widziałeś nikogo? Wy-wydawało mi się, że ktoś wybiegł na ulicę - nie była pewna czy umiałaby sobie wybaczyć, gdyby komuś coś się stało i to z jej powodu. Owszem, tu znowu brakowało logiki, bo przecież to nie byłaby jej wina, że ktoś postanowił w tak piękny dzień targnąć się na własne życie. No tylko, że trup nie ma wyrzutów sumienia. Zwinęła usta w wąską linię. - Nie trzeba, możesz wezwać pomoc drogową, rozładował mi się telefon - dukała dalej. Przecież nigdy nie chciała nikomu sprawiać kłopotu. Szczególnie Woodsworthom. Oj ile razy miała możliwość podmienienia leków tej starej flądrze, która potrafiła rzucać obelgami jej prosto w twarz. Kiedy gdzieś w tle znowu rozbrzmiał grzmot, Menna podskoczyła wręcz w siedzeniu. - Zabierz mnie stąd - pisnęła. W tym momencie gdzieś miała ten głupi samochód, nawet jeżeli po tym gdy emocje już opadną będzie tego żałować.

Thadeus Woodsworth
powitalny kokos
nick
ODPOWIEDZ