studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- Szczerze powiedziawszy to nie wiem, jesteś jedyną osobą, jaką znam, która ma taki samochód, więc nie wiem, moooże mój mechanik? - parsknęła śmiechem, chociaż trochę szkoda jej było, że nie będą się już tak często widywać, bo chociaż okoliczności nie były najprzyjemniejsze, zdążyła się z nim polubić i bardzo szanowała to, ze nie zdzierał z niej pieniędzy. Oprócz Sam w ogóle nikt z jej znajomych nie miał chyba takiego drogiego samochodu, no, może Lorcan, ale jakoś nie wydawało się jej, żeby kiedykolwiek miała mu zaglądać pod maskę, bo on osiągnął już jakiś inny poziom majętności, który, swoją drogą, trochę ją onieśmielał, bo sama przy zwykłych spożywczych zakupach musiała rozważnie patrzeć na ceny, czasem też inne wydatki, niekoniecznie jakieś zbędne, odkładać na kolejny miesiąc, żeby się ze wszystkim wyrobić. - Ale postaram się go w takim razie nie zniszczyć - zażartowała, bo mocno miała na niego uważać, nie mogła dopuścić do kolejnego wypadku, bo chyba wtedy nie byłaby już w stanie spojrzeć Sam w oczy i musiałaby wyjechać gdzieś bardzo daleko.
- Nie podejrzewałam cię o tak dużą wiedzę na temat roślin w sklepie - pokiwała powoli głową, bo chociaż niespodziewana, taka porada była przydatna, bo sama Raine nie miała najmniejszego pojęcia o wybieraniu roślin w sklepach i nie byłaby w stanie określić, czy takie z marketu spożywczego w ogóle się czymś różnią w stosunku do kwiaciarnianych doniczek. - Czekaj, wróć, co z ananasem? - nie przypominała sobie, żeby kiedykolwiek kupiła całego ananasa i już raczej jadła te z puszki, albo może w postaci sztucznych aromatów, ale wydawało się jej to jakąś wiedzą tajemną, żeby rozpoznać jak powinien wyglądać taki odpowiednio dojrzały ananas na sklepowej półce. - Dobra, ufam ci w takim razie stuprocentowo, mozesz pakowac do koszyka! - nie zamierzała kwestionować wyboru jej sadzonki, poza tym, jak wszystkie bedą dobre i posprawdzane, to na kogo potem zrzuci odpowiedzialnosć za to, że uschły?
- Tak, bez sensu była ta rozmowa i szczerze? Byłam wściekła, że to się tak potoczyło, ale ta kobieta też była jakaś dziwna, wypytywała dużo o życie prywatne, o rodzinę, nie wiem z jakiego powodu, ale ta rozmowa... no wiesz, była po prostu dziwna - odbyła się też w jakiejs restauracji, co było dośc nietypowe, ale początkowo Raine po prostu bardzo sie cieszyła, że w ogóle została zauważona.

Sameen Galanis
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
Pokiwała głową. –W porządku. Ale jakby coś się stało to wiesz… dawaj mi znać od razu. Auto jest ubezpieczone, więc cokolwiek się wydarzy, jest zapewniona naprawa od ręki. – Sameen nie mogłaby sobie pozwolić na to, żeby jeździć jakimś rozklekotanym, albo zniszczonym autem. Nawet rysa na lakierze była taką niewielką ujmą. Także nie żałowała na ubezpieczeniach. A jednak auto klasyczne musiało się prezentować pod każdym względem. Nie chciałaby, żeby w przypadku zrobienia jakiejś rysy, Raine próbowała ratować sytuację wygładzając lakier jakimiś ogólnie dostępnymi środkami, które doprowadziłyby do większego uszkodzenia. Been there, done that, nie polecam.
-Ja też nie. – Zaśmiała się. –Dosłownie ostatnio w bibliotece przez przypadek trafiłam na książkę o roślinach i jakoś uznałam, że w sumie to nic o nich nie wiem więc zaczęłam ją czytać, a później już pogłębiałam moją wiedzę. – Nie kłamała. Naprawdę przypadkowo trafiła na książkę o roślinkach, która była tak fascynująca, że tych faktów i ciekawostek Sam nie musiała się uczyć na pamięć. Czytała je i same jej zostawały w głowie. Była bardzo dobrze napisana. –Jak kupujesz całego ananasa i chcesz mieć pewność, że jest dojrzały, słodki i gotowy do zjedzenia od razu po przyjściu z domu to musisz sprawdzić czy jego liście, te w środku, bliżej gniazda, jest łatwo oderwać czy nie. Jeśli odpadają przy dotknięciu to znaczy, że owoc jest dojrzały i możesz go brać. Tak samo jak kupujesz kiwi to nie naciskasz go byle gdzie, żeby sprawdzić czy jest miękkie czy nie. Bierzesz kiwi między palec wskazujący i kciuk, oczywiście palce przykładasz do końcówek owoca i lekko naciskasz. Jeśli kiwi jest elastyczne, czyli wraca do poprzedniej formy, to znaczy, że jest to owoc idealny, gotowy do spożycia. – Ale się rozgadała, aż żałowała, że nie ma ze sobą butelki wody, żeby się napić. Pewnie będzie miała chrypę przez dwa dni. No, ale chętnie dzieliła się wskazówkami, które mogłyby być przydatne. A, że sama miała obsesję na punkcie owoców to chciała wiedzieć o nich jak najwięcej. A już na pewno chciała wiedzieć jak kupić owoc idealny.
Zmarszczyła brwi i stanęła przy Raine i nawet załapała ją za łokieć. Nikt na rozmowie o pracę nie wypytywał o życie prywatnie i rodzinę. –O co konkretnie wypytywała? Jakie zadawała ci pytania? Kontaktowała się z tobą jeszcze? – Zaczęła rozmyślać o wszystkich ludziach, którzy mogliby się dowiedzieć o tym, że Sam ma rodzinę. Nie pomyślała o Inej. Równie dobrze ktoś mógł sprawdzać Raine w związku z tym, że sama pakowała się w tarapaty.

Raine Barlowe
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- Jasne, ale będę na nie naprawdę uważała, nic się nie wydarzy! - po takiej mowie to Raine będzie pewnie bała się nim w ogóle jeździć! Co prawda sama miała serowe doświadczenie ze wszelkimi lakierami i podobnymi rzeczami, bo jej stary pickup po części pokryty był rdzą, po części miał wyklepane wgniecenia po stłuczce poprzedniego właściciela (a przynajmniej ten zapewniał, że to była tylko stłuczka), więc pewnie nawet nie wiedziałaby jakie są te niezawodne domowe sposoby na radzenie sobie z zarysowaniami, wiedziała za to doskonale, że magiczne długopisy i tego typu rzeczy raczej jednak nie działały.
- O, okej, to musiała być dobra książka, żeby tak po prostu zainteresować tematem - przyznała, bo sama jako małe dziecko uwielbiała akurat czytać książki o przyrodzie i nauce, przesycone mnóstwem ciekawostek, które sprawiały, że ciągle i ciągle była bardziej ciekawa i wyszukiwała sama fakty, a ktokolwiek je stworzył, musiał być niezłym mózgiem. - Musisz mi ją pokazać, albo wysłać chociaż tytuł, żeby te nie umarły - pokazała palcem na palmy wsadzone do koszyka. Teoretycznie co prawda wiedziała co i jak powinno wyglądać, jeśli chodziło o opiekę nad roślinami doniczkowymi, ale jak było napisane w ciekawy sposób, to jakoś tak naturalniej łatwiej wchodziło do głowy i nie trzeba było sprawdzać co i jak. - Woah, naprawdę nie miałam pojęcia, że tak się robi! To znaczy, no chyba nigdy nie kupiłam całego ananasa i to pewnie dlatego, ale w sumie dobrze wiedzieć! - co ona jedna zrobiłaby z całym ananasem? Ale jakby jednak chciała zrobić kiedyś hawajską imprezę, to taka porada mogłaby się jej przydać!
Za to kiwi już zdarzyło się jej znaleźć i kupić w sklepie, więc w skupieniu słuchała Sam i kiedy ta wspomniała o ułożeniu palców, nawet naśladowała opis ruchów swoją dłonią, obejmując wymyślone kiwi w powietrzu, bo przecież zawsze wszystko macała! - Okej, dowiaduję się właśnie, że nawet kupowanie owoców nie wychodzi mi najlepiej... - pokiwała powoli głową, ale co, może jeszcze się okaże, że awokado trzeba coś wcisnąć na czubku, żeby zobaczyć czy jest dojrzałe?
- Sam? - spojrzała na twarz kobiety, potem na jej dłoń, zaciśniętą na łokciu Raine i znów na twarz. - No nic takiego, czy jestem jedynaczką, czy mam rodzeństwo, nie wiem, takie pewnie gadanie o korporacji jako rodzinie - nie bywała na rozmowach kwalifikacyjnych to skąd mogła wiedzieć, że o to nie pytają? - Nie, odrzuciłam tę ofertę pracy w call center, po co miałaby się kontaktować? - w końcu warunki były trochę śmieszne, więc może całe szczęście.

Sameen Galanis
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
Ucieszyła się, że Raine tak poważnie podchodziła do sprawy z autem. Tym bardziej, że gdyby Raine nie była teraz w potrzebie i nie potrzebowałaby auta to Sam zostawiłaby sobie jaguara dla siebie. Był śliczny, dobrze się nim jeździło i na chwilę obecną nie zawodził. Nie miała jednak problemu z tym, żeby oddać go Raine. W końcu była jej siostrą. Najchętniej to Sam kupiłaby jej też lepsze mieszkanie, albo w ogóle dom. To jednak z pewnością nie było coś co przyjaciółki robiły dla siebie nawzajem. A przynajmniej nie kiedy znały się tak krótko.
-Była napisana bardzo prostym językiem. Taka bardziej w formie książki fabularnej niż jakiegoś poradnika czy coś. – Pewnie znalazła ją w dziale książek dla dzieci. Albo leżała gdzieś randomowo i Sam uznała, że to książka dla dorosłych. –Poproszę kobietę w bibliotece, żeby sprawdziła moją kartę i dam ci znać. – Pewnie karta biblioteczna Sam miała kilkanaście stron i taka prośba nie będzie miła do wykonania, ale jakby nie patrzeć to była praca bibliotekarki. Chociaż Sam nie wiedziała. Próbowała sobie wyobrazić siebie w takiej pracy, ale nie potrafiła.
-Ja też nie. Ale odkąd to przeczytałam to zaczęłam kupować ananasa w ten sposób i nigdy się nie zawiodłam. – Galanis była fanatyczką owoców, więc naturalnym było to, że jak przeczytała o tym jak się wybiera ananasa to zaczęła kupować ananasy jak pojebana. –Nie lubisz ananasów? – Była w niemałym szoku. Ananas to taki neutralny owoc, który smakuje raczej każdemu. W dodatku z reguły wszystko co ananasowe było bardzo dobre. Żelki o smaku ananasa? Pycha. Sok anansowy? Pycha. Alkohole anansowe? Cudo. Pizza z ananasem? Paskudztwo. Ananas na filecie z kurczaka? Oblecha. Więc okej, widocznie ananas nie był dobrym wyborem do jedzenia na ciepło.
-Nie tylko tobie. Dużo ludzi nie potrafi wybierać owoców. Ja też nie umiałam do póki nie trafiłam na tą książkę. – Nie chciałaby, żeby Raine teraz czuła się źle ze sobą. Była jeszcze młoda i nie miała czasu na czytanie książek, nic dziwnego, że nie wiedziała jak poprawnie wybrać w sklepie kiwi czy ananasa! Nie była to wiedza niezbędna do życia.
Cofnęła szybko rękę, kiedy Raine zwróciła jej uwagę. –Wybacz. – Mruknęła pod nosem i skrzyżowała ręce na ramionach. –Mhm. – Mruknęła chociaż absolutnie nie brzmiało to jak temat do rozmowy podczas starania się o pracę. –Nie wiem. Po prostu mam lekką paranoję. – Wyjaśniła z uśmiechem. –Pamiętasz nazwę firmy? – Zapytała, bo oczywiście miała zamiar sprawdzić firmę i Susan Sarandon.

Raine Barlowe
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- A to akurat całkiem ciekawy zabieg. Bo wiesz, jakbym w podstawówce otworzyła akademicką literaturę i zaczęła czytać o magnetyzmie, to ani nic bym nie zrozumiała, ani nie zainteresowałabym się w ogóle fizyką - ludzie często nie mieli pojęcia na czym w ogóle polegają niektóre zagadnienia, którym inni poświęcają niemalże całe swoje życie! I takie książki, które miały do danego zagadnienia raczej zachęcić, niż pokazać, że jest ono skomplikowane i trzeba poznać cale mnóstwo podstaw, żeby w ogóle się nim zajmować, były potrzebne, bo pomagały niektórym przemóc swoje chwilowe lęki i niechęci. - Ooo, to byłoby super, może nawet założę kartę sama! - kiedyś, kiedyś, jeszcze przed studiami owszem, Raine posiadała kartę biblioteczną, ale teraz po rewolucji komputerowej, która trafiała nawet i do takich instytucji sprawiając, że wszystko stawało się bardziej cyfrowe, pewnie ta stara kartka papieru, nieużywana już od kilku lat, została przez bibliotekarki wyrzucona.
- Okej, to trochę brzmi jakbyś była coachem z youtube'a i próbowała mi wcisnąć zmieniający życie kurs - zaśmiała się, bo naprawdę opowiadała, jakby to zmieniło jej życie, tylko czy kupowanie owoców w odpowiednim stadium dojrzewania było tak ważne? Cóż, to, że nie było dla Raine, nie znaczyło, że miała kwestionować podejście Sam. - To zależy w czym, czasem zjem, ale nie jestem jakąś fanką - żelka ananasowego by raczej zostawiła dla kogoś innego, tego na pizzy zdjęłaby na bok, może skusiłaby się na jakiś deser, ale tylko jeśli zawierałby prawdziwe ananasy, a nie aromat, bo te chemicznie wyprodukowane były beznadziejne. - Dobra, dobra, rozumiem, muszę przeczytać tę książkę - z uśmiechem pokręciła głową, ale jeśli Sam tak ochoczo zachęcała do jej przeczytania, to coś w niej musiało być!
- Wiesz co, nie bywam za często na rozmowach, nie wiem jak to wygląda, ale wiem, że jak ktoś podchodzi do ciebie na uczelni i proponuje rozmowę, bo podobno tak obiecująco wyglądasz, to nikt nie odmawia - a tak przecież było w jej przypadku - pan Sarandon podeszła do niej po zajęciach i zaproponowała spotkanie, na które Raine poszła bardzo podbudowana i podekscytowana. - Nie, ale w ogóle nie kojarzyłam tej firmy, co akurat było trochę dziwne, no bo wiesz - turbiny wiatrowe, ile ludzi może prowadzić takie firmy? - raczej wąskie grono zainteresowanych zajmowało się tym tematem, stąd też nowa, nieznana firma mogła być dla Barlowe trochę podejrzana.

Sameen Galanis
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
-Zgadzam się. – Pokiwała energicznie głową. –Ja na pewno nie zapamiętałabym tylko przydatnych ciekawostek o roślinach i owocach. – Gdyby książka była pisana językiem profesjonalnym i nazewnictwo byłoby typowo biologiczne czy chuj wie jakie to Sam nawet by na taką książkę nie spojrzała. Dobra, spojrzałaby, ale z pewnością nie wyniosłaby z tego żadnej wiedzy, którą teraz mogłaby się dzielić z Raine. Na szczęście teraz była jakaś fajna moda na książki popularno-naukowe, które w sposób przystępny tłumaczyły nawet najtrudniejsze zagadnienia. Teraz Sameen była na etapie czytania książek o dinozaurach. –Polecam. Ja tam chodzę do biblioteki nawet jak nie mam zamiaru nic czytać. – Wzruszyła ramionami. Lubiła zapach starych książek i lubiła klimat biblioteki i panującą tam ciszę. Tam często też chodziła pracować. Miała swoje ulubione miejsce, które było martwmy punktem całego budynku, siadała tam i pracowała nad obecnym kontraktem.
Zaśmiała się, ale nie miała zielonego pojęcia o czym Raine mówiła. Nie wiedziała jakim coachem miałaby być, bo od razu na myśl przyszła jej piłka nożna, a youtube nadal był dla niej zagadką, której nie miała czasu zagłębić. Wiedziała, że to istnieje i do czego służy, ale nie miała zielonego pojęcia co mogłaby tam znaleźć. I chyba nie chciała wiedzieć skoro Internet sam w sobie był przerażającym miejscem. Pokiwała głową uznając, że nie będzie się bardziej rozwodzić o ananasach, bo to jednak dziwna konwersacja. Chyba. Chociaż Sam była tym dziwnie zafascynowana. Ale nieważne. I tak niewiele brakowało, żeby Raine miała ją za dziwaczkę po trzydziestce. –Dam ci znać. – Powiedziała jeszcze odnośnie tego tytułu książki, którego poszuka z pomocą bibliotekarki.
-Okej, Raine, będę teraz z tobą brutalnie szczera. – Zatrzymała się i podeszła bliżej Raine i położyła jej dłonie na ramionach. –To nie brzmi normalnie. – Powiedziała. –Ta kobieta była z uczelni? Skąd wiedziała, że obiecująco wyglądasz? Chodziło o twoje stopnie i zainteresowania czy tylko o wygląd zewnętrzny? Na rozmowach o prace nikt nie pyta cię o rodzinę, a już na pewno nie o rodzeństwo. Jak dużo jej powiedziałaś? – Trochę zaczęła panikować. –Sprawdzałaś tą firmę w Internecie po rozmowie z nią? – To byłoby pierwsze co Sam by zrobiła. –Czy jest jakaś szansa, że ktoś może cię obserwować w związku z tymi wszystkimi tarapatami, w które się ostatnio pakowałaś? Czy twój policjant coś ci mówił? – Trudno, nie było opcji, żeby odpuściła ten temat.

Raine Barlowe
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- Jakoś zawsze, jak coś można odnieść do życiowego przykładu to łatwiej wchodzi do głowy - doskonale znała to ze swojej nauki. I nawet, jeśli uwielbiała liczyć, a rozpisywane ręcznie matematyczne działania były dla niej czystą przyjemnością, nie dało się przemilczeć faktu, że kiedy uczyła się całek i rozwiązywała tylko suche zadania, nie były najprzyjemniejszym zagadnieniem, a kiedy tylko mogła je odnieść do czegoś więcej, z nowym zapałem zapamiętywała wszelkie wzory i sposoby rozwiązywania. Tylko definicji by nie powtórzyła, ale zawsze istniała ta skrócona, którą wszyscy wykładowcy namiętnie powtarzali na wykładach: czym jest całka każdy widzi. - To może rzeczywiście skorzystam? Chociaż realistycznie patrząc, pewnie dopiero po egzaminach - nie potrafiłaby chyba skupić swojej pełnej uwagi na czytaniu jakiejś książki wiedząc, że ciąży nad nią widmo nieprzeczytanych notatek, które czekają na nauczenie. Istniała jeszcze jakaś szansa, że w ten sposób zabijałaby czas przy autobusowych dojazdach na uczelnię w Cairns, ale skoro miała wziąć pod opiekę samochód Sam, nie było takiej opcji.
- Hmm? - znów posłała przyjaciółce to samo zaskoczone spojrzenie, kiedy ta podeszła bliżej i złapała ją za ramię. Zupełnie nie przypuszczała, że akurat ten temat będzie dla kobiety tak ważny. - Była na uczelni, no wiesz jak to jest. Czasem wykładowcy maja jakieś kontakty wśród ludzi stricte z biznesu i mogą załatwić udział w jakichś praktykach, stażach, albo nawet pracę - dużo z jej znajomych jeszcze przed otrzymaniem dyplomu ukończenia studiów miało oczekującą na nich posadę. Mechatronika to nie był kierunek, po którym trzeba było dużo szukać, a już w szczególności nie wtedy, kiedy w trakcie studiów robiło się dodatkowe rzeczy, brało udział w różnych projektach - zupełnie jak sama Raine. - Ale dlaczego nie? W sensie, niektóre te pytania były trochę dziwne, ale, no wiesz, przecież to nic takiego. Co jej miałam powiedzieć? - zmarszczyła brwi, szczerze zaskoczona jej reakcją. Nie miała żadnych tajemnic, które mogłaby zdradzić, więc o ile może ta rozmowa nie należała do najbardziej komfortowych, to przecież nie została zapytana o nic, co wolalaby trzymać w tajemnicy. - Nie sprawdzałam - pokręciła powoli głową, bo po co przecież miała sprawdzać, skoro nie była nią zainteresowana. Nie wiedziała, że trzeba się jakoś szczegolnie przejmować takimi rzeczami, dla niej to było coś zupełnie niewinnego. - Nie, co ty, to nic takiego przecież - po co ktoś miałby sobie zadawać tyle trudu? - Lorcan? Nic mi nie mówił, zresztą wyjechał - wzruszyła ramionami, niby obojętnie, ale kiedy Sam tak bardzo przejęła się tym tematem, to chyba wolałaby usiąść, porozmawiać z Winchesterem i zapytać co o tym myśli. Albo nawet z Colem, ale tu sytuacja tez nie wyglądała zbyt ciekawie i po tym jak wyszedł w złości przy ich ostatnim spotkaniu, nawet nie śmiałaby się do niego odezwać.

Sameen Galanis
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
-Zgadza się. – Nawet zaczęła sobie rozmyślać o tym, że gdyby zabijanie było legalne to mogłaby napisać o tym książkę. Zbiłaby na tym fortunę, ale w sumie nie zależało jej, bo i tak miała więcej pieniędzy niż była w stanie wydać. Gdyby też była za tym, żeby tacy ludzie jak ona istnieli to mogłaby napisać taki poradnik i po prostu go wydać, ale tylko w tej mrocznej części świata. Chociaż to nie miałoby sensu. Nie wiem po co w ogóle o tym myślała jak oczywiste jest to, że nigdy czegoś takiego nie zrobi. –A próbowałaś się uczyć w bibliotece? – Zapytała. –Ale nie tej na uczelni tylko takiej miejskiej. Tam jest zawsze mniej ludzi. I klimat jest naprawdę… zjawiskowy. Powinnaś spróbować. – Pewnie Sam nawet przez chwilę żałowała, że nigdy nie mogła być studentką, bo w sumie poszłaby sobie teraz do takiej biblioteki, żeby uczyć się na egzaminy. Chociaż ostatecznie pewnie by to pierdolnęła i została zabójczynią na zlecenie. Chciała normalnego życia, ale wszystko się u niej ostatecznie kończyło na tym, że byłaby tym kim jest teraz.
-Tak, zgadzam się. Tak jest. – Potwierdziła. –Ale czy w takim przypadku ona nie powinna do ciebie podbić w towarzystwie profesora? Powiedziała ci z którym z profesorów o tobie rozmawiała? Mogłabyś zapytać, któregoś profesora czy kiedykolwiek polecał cię jakiejś firmie? Czy ktoś z twoich znajomych miał rozmowy z tą samą kobietą do tej firmy? – Sameen w tym momencie zapomniała już o tym, że absolutnie nie powinna popadać w taką paranoję i nie powinna zadawać takich pytań Raine. W tym momencie za bardzo martwiła się o jej zdrowie i życie, żeby zachować zdrowy rozsądek. –Po prostu… czasami musisz wiedzieć co możesz komuś powiedzieć. – Odparła starając się jakoś zluzować, ale było jej ciężko. Przynajmniej już puściła Raine i cofnęła się o krok, żeby nie kusiło ją ponownie trzymanie jej za ramiona. –Lepiej nie udzielać zbyt wielu informacji na temat życia prywatnego czy rodzinnego, bo nie wiesz z kim rozmawiasz. Gdzie się z nią spotkałaś? W ich firmie? Na uczelni? – To również było dosyć istotne. Sam chciała nawet zapytać o towarzystwo osoby dorosłej, bo na sekundę zapomniała, że Raine jest już dorosła.
-Wyjechał? – Załamała się, bo przez ten czas myślała, że jak jej nie było w mieście to Raine była otoczona opieką policji. A tymczasem jej nie było w mieście, jego też nie, a Raine miała rozmowę o pracę z Susan Sarandon, która wypytywała ją o rodzinę. –Możesz się z nim skontaktować i dowiedzieć się czy powinnaś się czegoś obawiać? – Sam i tak zrobi swój research, ale może Lorcan o czymś wiedział.

Raine Barlowe
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- A wiesz, że nie? Najczęściej w domu, czasem zostaję na wydziale, ostatnio poszłam nad rzekę - wzruszyła ramionami, bo jakoś nie miała specjalnych problemów z znalezieniem miejsca do nauki. Gorzej było, kiedy musiała się na czymś na poważnie skupić, a jej myśli zaprzątnięte były przez zupełnie inne problemy. Cole, Lorcan, pieniądze, samochód, napady i znajdowanie części ciała - to wszystko to chyba było za dużo dla Raine i albo kompletnie się od tego odcinała, albo niezależnie od miejsca miała poważne problemy z nauką. - Ale może kiedyś spróbuję - kiwnęła jeszcze głową, bo nauki miała sporo, więc to nie tak, że musiała się z tym jakoś spieszyć, a kto wie, może rzeczywiście będzie jej łatwiej i przyjemniej? Może biblioteka będzie miała w sobie coś takiego, co jej to wszystko ułatwi i to będzie zbawienne rozwiązanie dla jej problemów?
Była trochę zaskoczona, trochę przestraszona, a trochę zażenowana. Głupio jej było, że Sam znowu wytyka jej coś, o czym Raine ewidentnie po prostu wcześniej nie pomyślała i jak tak zadawała kolejne pytania, to po prostu nie wiedziała co odpowiedzieć, bo albo nie znała na nie odpowiedzi, albo znała raczej tą, którą Galanis uznałaby za głupie zachowanie. - Noo, nie z profesorem, rozmawiała ze mną sama - i wcale jej nie przyszło wtedy do głowy, że to coś złego. Bo czy to było coś złego? Nie była już w liceum, tu chodziło o dwie dorosłe osoby, które ze sobą rozmawiają, po co przy tym pośrednictwo wykładowcy? - No nie wiem, Sam, głupio by mi tak było podejść do profesora i zapytać, czy mnie komuś polecał - doskonale wiedziała, że była pilną studentką i większość wykładowców raczej nie miała nic złego do powiedzenia na jej temat, ale wydawało się jej to dosyć aroganckie. - Tylko, że tak naprawdę niewiele jej powiedziałam - wzruszyła ramionami. Rzeczy o rodzinie, których mogła się dowiedzieć, równie dobrze można by było wyczytać pewnie z profili w portalach społecznościowych jej i jej sióstr, a do tego nie miała absolutnie nic do ukrycia. To przecież żadna tajemnica, że miała Prim i Audrey, że kiedyś była też Gaia, ale Gai już nie było, nie lubiła o tym mówić i ucięła wtedy temat, więc to nawet nie tak, że czuła się jakoś bardzo niekomfortowo. - Poszłyśmy na kawę - wzruszyła ramionami, bo OKEJ, może spotkania biznesowe powinny odbywać się w innym otoczeniu, ale zdarzyło się jej wyjść na kawę z jakimś promotorem na przykład, poza tym w filmach tak robili, więc to chyba nic złego, prawda?
- Mhm, z tydzień temu - osiem dni dokładnie, odliczała, ale nie chciała wyjść na wariatkę. - I jest dość zajęty, więc no... - mruknęła, wzruszywszy niby obojętnie ramionami, bo Lorcan ewidentnie nie miał za bardzo czasu, a gdyby zapytała go przez telefon o jakiś szczegół sprawy, dopytywałby tylko dlaczego w ogóle ją to interesuje i czemu nie może poczekać aż wróci, wolała jednak uniknąć powtórki tej samej rozmowy, którą teraz miała z Sam.

Sameen Galanis
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
-I zazwyczaj tak działają te rozmowy? Że ktoś podchodzi do was, przedstawia się i mówi w jakiej sprawie podbija? Bez obecności profesora? – Sameen nigdy nie studiowała, nigdy nie musiała też odgrywać roli studentki, więc nie robiła nigdy researchu na temat studenckiego życia. Wiedziała też, że akurat ta część życia ją ominie, więc po prostu zręcznie sobie temat olała. No, ale teraz miała okazję podpytać o to Raine, zapominając o tym, że nie powinna tak tego interpretować. –Rozumiem. Nie dziwię się. – Pokiwała głową zgadzając się, że rzeczywiście byłoby to trochę głupie. Sam mogłaby trochę powęszyć w tym temacie, ale też nie chciała za bardzo zwracać na siebie uwagi na uniwersytecie Raine. Poza tym byłoby to zbyt mocne wjeżdżanie na życie prywatne jej siostry, a jednak Sam obiecała sobie, że w to nigdy mieszać się nie będzie. A przecież mogła się mylić. Naprawdę Raine mogła mieć po prostu niewinną rozmowę o pracę przy turbinach wiatrowych, a konkretnie to w call center odnośnie turbin wiatrowych. Brzmiało to absurdalnie i dziwnie, ale nie było to coś niemożliwego.
-Okej… – Westchnęła ciężko. –Po prostu musisz uważać. Na to co mówisz i komu. – Czuła, że się powtarza i że nie powinna mówić takich rzeczy Raine, bo jednak kim ona była, żeby jej takie rzeczy mówić, ale po prostu… czuła się odpowiedzialna za Raine. Czy Raine tego czy chciała czy nie. Poza tym nie oszukujmy się, siostry Raine były nieco chujowe i bardzo nieobecne. Raine jako najmłodsze dziecko była pozostawiona sama sobie. Okropieństwo. –Dobrze, czyli miejsce publiczne. – Skinęła głową. Prawdopodobnie z kamerami. –Co to była za kawiarnia? – Dopytała, bo oczywiście nie zamierzała mówić Raine o tym, żę sobie sprawdzi monitoring, żeby sprawdzić kim była ta cała Susan Sarandon.
-Hm. – Widać było po Raine, że jest przybita tym Lorcanem. Nawet Sameen potrafiła to ogarnąć. Nie wiedząc za bardzo jak na to zareagować Sam po prostu przysunęła do siebie Raine i pogłaskała ją po głowie i po pleckach. Zoya ją nauczyła, że taki przytulasek czasami daje więcej niż jakiekolwiek słowa. –Nie układa się między wami za bardzo? – Dopytała odsuwając minimalnie od siebie Raine. –Ja podpytam jak coś. Mam znajomości. – Uśmiechnęła się uznając, że chociaż tym Raine nie powinna się przejmować.

Raine Barlowe
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- Nie no, różnie - wzruszyła ramionami, bo rozmowa z kimś spoza uczelni nie była czymś aż tak popularnym. Co więcej, była czymś wyróżniającym, dlatego Raine nawet się nie zastanawiała, czy powinna ją kontynuować, albo jakoś bardziej zwracać uwagę na szczegóły. Skoro spośród grona wszystkich studentów na uczelni ktoś był zainteresowany właśnie nią, to nie dopytywała, czy została zauważona na praktykach, podczas spotkania koła naukowego, czy może zajęcie miejsca w międzyuczelnianym konkursie jej w czymś pomogło, a może tylko któryś z profesorów szepnął o niej dobre słówko? - Wiesz Sam, jak jesteś studentem i ktoś zwraca na ciebie uwagę zawodowo, to nie dopytujesz - wzruszyła ramionami, bo nie było to dla niej nic dziwnego, już dopytywanie Sam wydawało się jej być bardziej podejrzanym, niż próba kontaktu od Susan Sarandon. Dziwne, że ona w ogóle zadawała podobne pytania, jakby sama nigdy nie była studentką, ale tego właściwie Raine nie wiedziała i może nie wypada dopytywać?
- Jakaś w Pearl Lagune, taka z pianinem w środku, ale nie pamiętam nazwy, a co? - nie wiedziała skąd to całe przesłuchanie w sprawie jej rozmowy, którą Barlowe uznała po prosu za trochę odbiegającą od normalnych rozmów o pracę. Ani nie mała większych sekretów do ukrycia, ani nie spodziewała się, żeby ktoś miał ją ścigać. Swojego numeru karty płatniczej nigdy nie podawała w nieodpowiednich miejscach, dwa razy sprawdzała, czy apka jest jej do czegoś potrzebna, jeśli musiała wpisać adres zamieszkania i uważała nawet na numer telefonu. Była uważna, na tyle, na ile większość ludzi po prostu była i nie zachowywała się jak jakaś głupiutka idiotka, ale ta cała sytuacja była jakaś taka niekomfortowa.
- To nie tak... - wymruczała w ramię Sam, na chwilę zapominając, że wciąż są w sklepie ogrodniczym i może niekoniecznie było to dobre miejsce na przytulanie, ale jej dotyk zdecydowanie dał dziewczynie w pewnym stopniu ulgę. - Po prostu... Nie wiem, nie ma go, więc nie ma jak się układać, albo nie układać, albo cokolwiek, nie wiem w sumie co dalej - odsunęła się od niej, przecierając dłonią twarz i wzruszyła ramionami. Nie chciała robić z Lorcana tego zlego, ale w pewnym sensie poczuła się przez niego olana i nie potrafiła tego pominąć w ogólnym rozrachunku. - Dziękuję - kiwnęła jeszcze głową, chociaż ona sama nie do końca chyba chciała znać przebieg sprawy, bo o tym akurat wolałaby zapomnieć i sobie nie przypominać.
- Okej, mamy już narzędzia, mamy już rośliny, teraz jeszcze chyba tylko jakaś ziemia do kwiatów, doniczki i koniec? - bo wiedziała akurat, że sadzonki trzeba było przesadzać do czegoś większego, zaczęła się więc już rozglądać za alejką z takim zaopatrzeniem, trochę uciekając od niewygodnych tematów.

Sameen Galanis
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
Pokiwała głową i spojrzała gdzieś w bok. -Masz rację. - Zgodziła się. Nie myślała w tym momencie jak studentka, która w sumie marzy o tym, żeby zaraz po studiach dostać pracę w zawodzie. Ba!, jak widać to nawet nie trzeba było czekać na koniec studiów, bo ludzie chodzili po uczelniach i szukali zdolnych studentów. Możliwe, że Sam rzeczywiście przesadzała i popadała w jakąś pojebaną paranoję. Może powinna na jakiś czas odpocząć od pracy, wziąć sobie wolne, wyspać się i skupić się na sekretnym obserwowaniu rodziny. Może gdyby upewniła się w ten sposób, że nic im nie grozi to nie zachowywałaby się tak jak teraz. -Przepraszam. - Dodała jeszcze, bo z perspektywy Raine pewnie zachowywała się jak jakiś pojeb. Może to kwestia czasu jak Raine zgłosi ją do jakiegoś ośrodka dla chorych psychicznie. Albo zrobi jej interwencje ze wspólnymi znajomymi, do których zaliczała się w sumie tylko Raine.
-Pytam z ciekawości. - Wypaliła i posłała Raine jakiś lekki uśmiech. -To do jakiego lokalu cię zabierają dużo świadczy o firmie. - Nie wiedziała w sumie czy to prawda, ale pewnie jak jakaś fajna i bogata firma to nawet na rozmowę o pracę zabiorą potencjalnego pracownika do luksusowego miejsca. A jednak samo Pearl Lagune brzmiało na tyle dobrze, że dziwne, że oferta pochodziła od firmy, o której Raine nigdy wcześniej nie słyszała.
Sameen miała w nosie to czy są w sklepie ogrodniczym czy na plaży czy w jakimś innym randomowym miejscu, które niekoniecznie było dobrym miejscem do takiego przytulaska. W tym momencie chciała dać siostrze trochę komfortu, a to jedyne co jej przyszło na myśl. Tak więc trzymała małą Raine w ramionach i ją głaskała i mała Raine wcale nie była taka mała. No i w sumie to Sam doszła do wniosku, że chyba bardziej potrzebowała tego przytulenia niż Raine.
Pokiwała głową sprawiając wrażenie kogoś kto rozumie, ale niestety nie rozumiała. -Jak będziesz potrzebowała, żeby nim też się zająć to daj znać. Znam odpowiednich ludzi. - Puściła oczko chociaż wewnętrznie to rżała na głos, bo ona była odpowiednim człowiekiem, żeby się tym zająć, ale niestety nie mogłą się tym żartem pochwalić. Ale to nic, opowie Zoyi.
-Tak, wydaje się, że to wszystko czego będziemy potrzebować. - Potwierdziła i wskazała dłonią odpowiedni kierunek i nawet tam poszły i dokończyły zakupy. Sam nawet przy kasie paliła głupa, że ona ma tutaj jakąś w chuj zniżkę i że powinna Raine pozwolić zapłacić za te zakupy, a Sam sobie to załatwi z kierownikiem czy coś.
W końcu też załadowały wszystko do Jaguara i Sam nawet korciło, żeby dać Raine poprowadzić, ale że nie lubiła być pasażerem to tego nie zrobiła. No i zawiozła Raine do domu i może trochę jej nawet przy czymś tam pomogła i ostatecznie poszła do domu na pieszo. Auto zostawiła już pod opieką Raine.

/ ztx2

Raine Barlowe
ODPOWIEDZ