studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- Przestań, jest mnóstwo ciekawszych rzeczy do zrobienia, niż spędzanie całego dnia w sklepie - machnęła ręką, bo sama niekoniecznie należała do osób, które lubiły spędzać czas na zakupach. Terapia, w postaci wybierania nowych ubrań zupełnie się u niej nie sprawdzała, a co więcej, nawet za tym nie przepadała. Zdecydowanie wolała odstresować się i odpocząć w zaciszu swojej chatki, dłubiąc bezustannie w różnej elektronice, którą chciała naprawić i po cichu liczyła na to, że za prace ogrodowe weźmie się z podobnym entuzjazmem, a co więcej, w równym stopniu pozwolą jej oderwać się od tych wszystkich przyziemnych przemyśleń, odłączą od codziennych rozterek. - Myślę, że możemy ustawić stoper, ale dość szybko znudzi mi się to wydawanie pieniędzy - uśmiechnęła się krzywo, bo może nie było co robić tutaj zakładów, ale o ile jeszcze jakoś się trzymała, to czuła, że za chwilę przestanie się jej to podobać, wystarczyłby tak naprawdę jeden roszczeniowy klient. Całe szczęście sklep był jednak z tych, w których nie trzeba się tym było aż tak martwić.
- Poza tym mam wiosenne egzaminy, więc sama rozumiesz, wszystko jest lepsze od nauki - odparła z absolutną szczerością, bo chociaż była raczej pilną studentką, nie chciało się jej czasem. Zwyczajne zmęczenie materiałem, najchętniej wyjechałaby gdzieś daleko, w miejsce odcięte od internetu i po prostu odpoczywała. Mogłaby się nawet opalać, chociaż to raczej nie było w jej stylu! - A to nie jest takie typowo domowe? - kojarzyło się jej, że kiedyś już to widziała. Może u mamy, może u którejś koleżanki? I wydawało się też Raine, że była to jakaś mniejsza roślinka, ale jak Sam akurat ona siedziała w głowie, to mogła spróbować! - Są czasem takie małe! - no ej, w końcu palma to nie tylko taka z kokosami! - Na przykład koralowa, ona rośnie chyba do metra? - tak czytała, przeglądając wcześniej różne strony internetowe, w poszukiwaniu inspiracji i przede wszystkim takich roślin, których nie trzeba było nawozić pięć razy dziennie i dbać bardziej niż o zwierzęta. - A to może, chociaż zastanawiam się, czy te liście mi się nie znudzą po tym, jak można je zobaczyć absolutnie wszędzie - czapki, koszulki, torby, plakaty, elementy dekoracyjne - wszystko już można było kupić z motywem monstery. - Ale najwyżej je zabiję - powiedziała niby poważnie, zaraz się jednak roześmiała, bo wizja zabijania była akurat całkiem abstrakcyjna dla niej!
- Przecież widzę, że jesteś - szturchnęła ją łokciem, bo nie miała się co wstydzić tego, że jest dobrym człowiekiem, nie przy Raine, która już przecież rozgryzła ją całą, razem z sekretem. - Nie mam - pokręciła głową, bo tylko tyle, co powiedziała na głos, można było uznać jako listę. - Ale dobra, najpierw kawałek siatki i druciki, a potem pójdziemy na ten dział ogrodniczy po nożyce, albo coś w tym stylu, a na koniec zobaczymy jak się z tym czuje mój budżet i będą rośliny - w końcu powypadkowy zastrzyk gotówki istniał, ale nie mogła z nim tak szarżować!

Sameen Galanis
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
-No jasne, że tak! – Zawtórowała jej, żeby wyjść na normalną i taką, która rzeczywiście ma milion hobby i rzeczy, którymi może zająć się w wolnej chwili. Na przykład pójście do biblioteki, albo przesiedzenie całego dnia w ulubionej kawiarni, albo na przykład można też iść do klubu i dać się dźgnąć nożem! Ewentualnie można czyścić swoje bronie. Oczywiście niewiele z tego mogłaby zrobić z Raine, więc naprawdę liczyła na to, że dziewczyna coś zaproponuje. –Myślę też, że skoro masz konkretną listę rzeczy do kupienia to nie zejdzie nam jakoś specjalnie długo. – Inaczej gdyby Raine nie wiedziała czego potrzebuje i musiałyby krążyć między wszystkimi alejkami i oglądać wszystko, żeby Barlowe wpadła na jakiś pomysł. A tak to wiedziała czego potrzebuje –Nie ma co się w wolny dzień stresować stoperami. – Dodała jeszcze chociaż z trudem przeszło jej to przez gardło. Sam była raczej poukładaną osobą, u której wszystko musiało chodzić jak w zegarku. W ramach sprawiania wrażenia normalnej, walczyła ze sobą i starała się być… właśnie taka.
-Zgadza się. Czasami oderwanie się od nauki i odrobina relaksu to najlepsza rzecz jaką możesz zrobić. Ale też pamiętaj, że nauka jest najważniejsza. – Wycelowała w nią palec, bo jako nieświadoma, starsza siostra, musiała przypilnować, żeby Raine była porządnym człowiekiem. W sensie nie musiała, ale czuła, że powinna to zrobić. –Nie mam pojęcia. Widziałam to tylko w internecie. – Zoya to pewnie miała w domu same plastikowe rośliny, więc na pewno Sam nie widziała tego u niej. A raczej też jak Galanis była u kogoś to nie rozglądała się specjalnie po mieszkaniu tylko wychodziła kiedy nadchodziła na to pora. –Ooo, to super. Nie wiedziałam tego. Ekstra. To kup sobie taką palmę. To na bank musi być fajna sprawa. Mieć swoją własną, miniaturową palemkę. – Pokręciła głową z niedowierzaniem. Tyle ją w życiu omijało. Aż jej było przykro przez chwilkę. –Teraz jak już wiem o istnieniu domowych palm, to czuję, że moim obowiązkiem jest namawianie cię, żebyś porzuciła monsterę na rzecz palmy. – Uśmiechnęła się ładnie mając nadzieję, że ten promienny uśmiech przekona Raine do zainwestowania w palemkę. Spoważniała słysząc o tym, że Raine zabije roślinkę, kiedy jednak się zaśmiała to i Sam wybuchła śmiechem. Może trochę dziwnym, ale wiadomo, śmianie się rzadko kiedy jej wychodziło. –Zabawna jesteś, Raine. – Dodała jeszcze i pogładziła psiapsię po pleckach.
-Nie sądzę. – pokręciła głową jeszcze raz zaprzeczając temu jakoby była dobrą osobą. Daleko jej do takiej chociaż no nie powiem, stara się dziewczyna, żeby jednak nadrobić chociaż część złych rzeczy, które wyrządziła. –No to prowadź, kierowniku! – Zagaiła nowym powiedzonkiem, które usłyszała na jakiejś budowie w Sydney. No i myślała, że to takie przyjacielskie gadanie do siebie, a nie rzeczywiście rozmowa z przełożonym.

Raine Barlowe
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- Ten dzień wolny chyba właśnie bardziej mnie stresuje swoim istnieniem, niż cokolwiek innego - uśmiechnęła się delikatnie, bo zdążyła się na tyle przyzwyczaić do braku wolnego czasu, a przynajmniej do braku aż takiej ilości wolnego czasu, jaką był jeden cały dzień, że zaczynała się denerwować tym, o czym ewentualnie mogła zapomnieć. Czyżby umknął jej jakiś kolejny egzamin (zdawała się ich mieć dziesiątki, a nawet setki), albo projekt, który wyjątkowo nie był grupowy, a który miała następnego dnia prezentować na zajęciach? Może raczej korepetycje, które dawała kilku studentom, a które to pomagały jej włożyć jedzenie do lodówki? Zaskakujące jak dużo pieniędzy można było zarobić na pomocy w nauce. Pewnie tańcząc w tym podejrzanym Shadow jeszcze więcej na godzinę, ale przy nauce mogła przynajmniej zostać w ubraniach. - O niee, nie będziemy rozmawiały o mojej uczelni i nauce! - od razu zamachała przed Sam dłońmi, bo akurat uczennicą, a raczej studentką była na tyle przykładną, że jedyne wykłady, których chciała słuchać, to te tematyczne, bo jeśli z jakiegoś powodu olewała naukę, miała do tego ważny powód.
- Hmm, niby nie widziałam u nikogo w ogródku, ale kto w moim wieku ma w ogóle ogródek? - duża część jej znajomych mieszkała z rodzicami, a jeśli nie, to wynajmowali pokoje, ewentualnie mieszkania i nie musieli się martwić żadnymi chwastami, ani niczym takim. Mieszkanie w maleńkiej chatce w Sapphire River dawało jednak Raine możliwość większej niezależności i opłacało się finansowo. - Dobra, widzę, że ci się spodobał pomysł, w takim razie bierzemy jedną dla ciebie - była gotowa zrezygnować z monstery, a nie widziała też powodu, dla którego sama Sam miałaby sobie nie kupić jakiejś rośliny. - W końcu jest wiosna! - a jak wiosna, to porządki w ogrodzie i domu, a co za tym szło, małe odświeżenie wystroju, nie, żeby widziała “stary” wystrój mieszkania Sam.
- Ale ja sądzę - westchnęła, bo nie chciała jej dać w tym temacie ostatniego słowa, a kobieta była zdecydowanie zbyt skromna. - Kierowniku, huh? - uśmiechnęła się pod nosem i już zaczęła szperać w tej budowlanej alejce, żeby znaleźć odpowiednie przyrządy. Kombinerki miała w domu, większość potrzebnych akcesoriów również, a skompletowanie tej “budowlanej” części zakupów nie było wcale takie ciężkie.
- Dobra, to możemy już przejść dalej - zawyrokowała, pchając wózek w stronę zieleńszego kąta, żeby poszukać tych palm, albo meksykańskiego czegoś, albo chociażby trawy w rolce, bo ogródek najlepiej chyba by było zrównać z ziemią i postawić na nowo.

Sameen Galanis
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
-To chyba naturalne. – Przyznała nieco smutno. –Masz jeden dzień wolnego, więc chcesz wcisnąć jak najwięcej rzeczy, których nie masz czasu zrobić normalnie. I stresujesz się, że nie ze wszystkim zdążysz. – Posłała jej smutny uśmiech. To było akurat coś do czego Sam mogła się odnieść. Kiedy dowiedziała się, że ma rodzinę to chciała ich poznać, zadbać o nich, zaczęła brać więcej dni wolnych, zaraz jednak pojawiła się obawa, że jak przestanie być aktywna zawodowo to straci swoją opinię i nie będzie dostawała kontraktów. Więc brylowała tak, ryzykując i tutaj i tu. Ryzykowała, że nie zdąży poznać rodziny i jednocześnie tym, że gdzieś po drodze sama może umrzeć i Barlowe nigdy nie dowiedzą się, że Gaia przez jakiś czas była częścią ich życia. Zaśmiała się widząc reakcję Raine na rozmowę o nauce i uczelni. Akurat kiedy Sam miała ją właśnie delikatnie zacząć podpytywać o to jak jej idzie ta nauka i czy jednocześnie pracuje czy nie. Oczywiście ostatni raz jak sprawdzała Raine to wiedziała, że nie ma pracy, ale przecież coś mogło się na dniach zmienić. –Dobra, masz rację. To twój dzień wolny. Musimy gadać o jakiś odmóżdżaczach! – Zgodziła się chociaż i tutaj Sam miałaby problemy z zabłyśnięciem, bo nie wiedziała czym się normalni ludzie odmóżdżają.
-Pewnie nikt z własnej woli w twoim wieku nie ma ogródka. – Zgodziła się, bo rzeczywiście to było średnio pasujące do młodych ludzi. –No chyba, że taki wiesz… ze stolikiem ogrodowym, krzesłami i grillem. – Założyła, że jakby młody człowiek miał ogródek to właśnie wykorzystałby go w ten sposób. Żeby organizować takie posiadówki ze swoimi znajomymi. Zawsze inaczej siedzi się na świeżym powietrzu niż w domu. –Oh. – Zdziwił ją trochę ten pomysł. Posiadanie roślinki, kwiatka, czegokolwiek co można było uznać za żywe, nie pasowało do Sam. –Nie wiem czy jestem odpowiednią osobą do posiadania rośliny. – Zmarszczyła brwi. –Wiesz… ciągłe wyjazdy. Rzadko kiedy bywam w domu. – Zaczęła się tłumaczyć. –Chociaż… mam sprzątaczkę. Zakładam, że zajęłaby się rośliną, co? – Spojrzała pytająco na Raine, bo oczywiście założyła, że Raine wiedziała co należy do zakresu obowiązków sprzątaczek. Najwyżej później napisze do Zoyi i zapyta czy Anezka jest też ogrodnikiem i czy da radę dolać wody do rośliny i jednocześnie jej nie przelać. –Co się robi na wiosnę? Jaki jest najbardziej wiosenny kwiat? – Zapytała, bo po tym jak przypomniało jej się istnienie Anezki to podłapała bakcyla od Raine i była gotowa na tą roślinkę.
Skinęła głową na kierownika i miała nadzieję, że w żadnym stopniu nie obraziła Raine takim stwierdzeniem. Sam starała się jak mogła żeby pomóc Raine, ale głównie nie wchodziła jej w paradę, bo siostra wydawała się obeznana w tym temacie. –Skąd masz takie pojęcie o narzędziach? – Zapytała po cichu licząc może na jakąś historię o rodzicach.
-Nie przepadasz za zakupami? – Kobiety raczej lubiły się guzdrać przy zakupach, nawet jeśli wybierały narzędzia. Raine była przeciwieństwem tej wizji, więc Sam chciała ją podpytać. No i ruszyły w stronę zieleni. –Rzeczywiście wszystko wskazuje na to, że jest wiosna. – Wskazała na jakieś elementy dekoracyjne z motywem wiosny.

Raine Barlowe
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- Nie wiem już nawet jakie mogą być odmóżdżacze, co się w ogóle robi w wolne dni? Dawno takiego nie miałam! - zaśmiała się. Ostatnio najczęściej zdarzały się jej wolne wieczory, czy popołudnia, z widmem czegoś ważnego do zrobienia, niż całe dnie. Miała zaległości we wszelkich serialach, spotkaniach towarzyskich i nawet takim domowym spa. Może niespecjalnie była jedną z tych dziewczyn, które spędzały czas z maseczką na twarzy, a pod prysznicem trzymały całe mnóstwo odżywek i peelingów, ale czasem lubiła zrobić sobie pielęgnacyjną sesję, mieć ten czas tylko i wyłącznie dla samej siebie i poczuć się ładną, tylko ciężko było z tym czasem dla samej siebie, kiedy chciała każdą chwilę wykorzystać maksymalnie, nawet teraz spędzając czas z Sam przy okazji zakupów.
- Mogłabym mieć taką strefę do chillowania na tarasie, wiesz? Taką ze stolikiem, krzesełkami - pokiwała powoli głową. Czasem aż miło było wyjść na zewnątrz i posłuchać odgłosów otaczającego jej domek nocnego życia zwierząt, budzących się gdzieś w koronach drzew. - Ale grill to mogłoby być już za dużo, zresztą i tak mieszkam na takim końcu świata, że mało kto tam dociera - nawet Raine było ostatnio ciężej z dotarciem, szczególnie kiedy straciła bezpowrotnie samochód i poruszała się głównie na rowerze, a jej kilkudniowy dar z niebios w postaci samochodu Lorcana został odebrany, kiedy ten wyjechał w jakiś służbowych sprawach i nie mogła go wykorzystywać do podwózki na uczelnię, kiedy sam jeździł do pracy. - Jak wyjeżdżasz to zawsze ja mogę Ci pomóc! - zadeklarowała się od razu ochoczo. Nigdy nie była w mieszkaniu Sam i nawet nie wiedziała w jakiej okolicy ta mieszkała, ale przecież mogłaby się dowiedzieć i jej pomóc, żaden problem! - No wiesz, to przecież nie zwierzę, żeby było trzeba codziennie karmić, wyprowadzać na spacery i jeszcze głaskać, wystarczy podlać - nie trzeba było od razu brać rośliny, nad którą trzeba spędzać godziny czasu i codziennie jej doglądać. - Chyba akacje są takim symbolem? - odpowiedziała niepewnie, ale przecież z okazji początku wiosny właśnie z kwitnieniem akacji związane były obchody, więc pewnie miała rację.
- Od zawsze lubiłam dłubać przy czymś, naprawiać, więc jakoś tak wyszło - wzruszyła obojętnie ramionami, bo sama nie wiedziała skąd się jej to wzięło, że tak lubiła majsterkowanie, ale od najmłodszych lat podkradała tacie śrubokręty i chciała pomagać we wszelkich naprawach. - Nie lubię wydawać pieniędzy - rozbawiona odpowiedziała, pchając wózek dalej. Może gdyby miała ich pod dostatkiem, wszystko wyglądałoby inaczej, ale w obecnej sytuacji raczej wzbraniała się przed zakupami. - To co, palma dla ciebie? - zapytała jeszcze, rozglądając się wśród zieleni.

Sameen Galanis
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
-Nie wiem czy jestem odpowiednią osobą do odpowiadania na to pytanie. – Powiedziała to nieco rozbawionym tonem głosu. –Ja czytam książki i chodzę potańczyć. – Wiedziała, że akurat dzieli je dosyć spora różnica wieku i zapewne miały różne pojęcie o spędzaniu wolnego czasu. Gdyby jeszcze Sameen miała stosunkowo normalne życie to mogłaby coś zaproponować, ale ona nie potrafiła za bardzo korzystać ze smartfona, więc co wiedziała o wyczynach młodych ludzi. –Na co byś miała ochotę? – Zapytała. –Możemy zrobić coś czego nigdy nie robiłaś. Żeby wiesz, wykorzystać twój wolny dzień na maksa. – Zaproponowała. Jeśli Raine czegoś nie robiła to było bardzo wysokie prawdopodobieństwo, że i Sam tego nie robiła. No chyba, że Raine wyzna, że nigdy nie strzelała, albo nie mordowała. Wtedy przypał.
-Myślę, że to niegłupi pomysł. – Zacisnęła usta próbując to sobie wyobrazić. –Wiesz, nawet niewielki stoliczek i cztery krzesełka to już coś! – Brzmiało jak fajny pomysł na zajęcie miejsca w ogrodzie. –Pewnie nie docierają, bo nie masz grilla. – Zażartowała sobie. Kolejny żart, który będzie musiała przekazać Zoyi. To już dziewiąty żart w jej życiu. Henderson pewnie będzie pękała z dumy. Sameen nigdy nie była tak towarzyska jak teraz. Być może dojrzewała do tego, żeby pojawiać się wśród ludzi częściej. –To nie jest głupi pomysł. – Uśmiechnęła się, ale ogólnie to jeszcze przemyśli fakt czy jest gotowa pokazać Raine swoje puste mieszkanie. Zoya wiedziała dlaczego Sam tak żyła. W sensie, może nie tyle wiedziała, ale to akceptowała i miała swoje domysły. Darby była u niej przypadkiem, ale była zbyt specyficzna, żeby ogarnąć, że z mieszkaniem jest coś nie tak. Raine była inteligentna i bezpośrednia. Zadawałaby pytania, na które Sam musiała umieć odpowiedzieć. –A propos pomocy jak mnie nie ma… – Zaczęła i podeszła do Raine. –Podoba ci się to auto? – Zapytała kiwając głową za siebie, bo zakładała, że w tamtym kierunku był sklepowy parking gdzie zostawiła tego Jaguara. –Możliwe. Nigdy się w to nie zagłębiałam. Ale szczerze mówiąc oczekiwałam czegoś innego po wiośnie. – Uśmiechnęła się lekko. Akacja wydawała się taka… zwykła. Już bez byłby ładniejszym symbolem wiosny. Ale co tam Sam miała do gadania.
-Brzmi sensownie. – Posłała jej delikatny uśmiech. –Mając tyle sióstr w końcu któraś musiała urodzić się złotą rączką. – W sumie najbardziej pasowało to do Raine. Audrie wyglądała na karierowiczkę i zapewne tym się teraz zajmowała, prayforhersoul, Prim była zbyt mamejowata, żeby być złotą rączką. Gaia oficjalnie nie żyła, więc zostawała Raine.
-Palma dla mnie. – Potwierdziła, bo nawet jak ten kwiatek jej zdechnie to przecież chyba świat się nie skończy, co nie?

Raine Barlowe
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- To jest strasznie głupie, ale wiesz, ze już taaak dawno nie czytałam żadnej książki... takiej fabularnej? - pamiętała jak za czasów szkoły średniej poznała chłopaka, który nawet się jej trochę podobał, był całkiem inteligentny, słuchał dobrej muzyki i był niemalże idealny, ale wtedy powiedział, że on czyta tylko poradniki i podręczniki, fabuła nie ma dla niego żadnego sensu i to strata czasu, więc uznała, że absolutnie nic z tego nie będzie. Teraz jednak, chcąc nie chcąc, stała się dokładnie takim samym człowiekiem i było jej zwyczajnie głupio. - A ostatni raz poszłam tańczyć chyba wtedy, co ci mówiłam, że dzwoniłam do Lorcana - nie był to chyba zbyt dobry pomysł, skoro umiaru w niej było tyle, co wcale, to kto wie co się stanie następnym razem. - Nigdy nie... - zaczęła powoli, bo nie była w stanie sobie przypomnieć teraz nic z jej rzeczy do zrobienia przed śmiercią. Nie chciała już nawet wspominać, że nigdy nie upiekła ciasta, bo to ani ciekawe, ani ekscytujące, wolałaby raczej wyskoczyć z czymś szałowym. - Ciężko mi w ogóle o czymś pomyśleć, tak dawno nie miałam całego dnia! - a jeśli już miała, odsypiała zarwane nocki, prawdopodobnie z całego poprzedniego tygodnia, co też nie było najciekawszym zajęciem, niestety.
- Czyli jak będę miała grilla to poczuję się jak bogaty człowiek, który nie wie czy jego przyjaciele są z nim ze względu na jego osobowość, czy pieniądze? - zaśmiała się, bo wątpiła, żeby rzeczywiście do tego się to miało sprowadzić, ale cóż, nie planowała też kupować całego grilla, w końcu to trochę większy wydatek niż kwiatek, czy jakies krzesełko w promocyjnej cenie, albo jakieś samodzielnie skręcone siedziska (koniecznie musiała znaleźć jakąś babską koleżankę, która lubiła dekorację), więc musiał poczekać, aż Raine w końcu zacznie studia i zacznie prawdziwą pracę.
- Sam, czy ktoś ci powiedział, że mu się nie podoba twoje auto? - uniosla jedną brew do góry, bo jakoś nie wierzyła, żeby ktoś odpowiedział inaczej niż twierdząco. Samochód był piękny, dużo lepszy niż ten, na który Barlowe mogłaby sobie pozwolić i była zawsze pod wrażeniem pojazdu, którym kobieta kierowała. - Własciwie to ma dużo sensu, akacja przeciez kwitnie, do tego zawsze na wiosnę wypuszcza swoje liście i każdy za dzieciaka bawił się w listkowe wyliczanki - niby na płatkach polnych kwiatków można było sobie wywróżyć czy ktoś kogoś kocha, czy nie, ale jeszcze lepsze były właśnie charakterystyczne liście akacji. - Ah, no tak, Prim i Audrie raczej się do tego nie nadają, a... - a Gai nie miałam nawet okazji poznać. - Dobra, to pakuj! - nie chciala się teraz rozklejać przed sam, więc od razu chwyciła za jdną z doniczek, wkładając ją do wózka.

Sameen Galanis
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
Pokręciła głową. –Nie sądzę, żeby to było głupie. Na książki wbrew pozorom trzeba mieć czas. – Przecież to nie tak, że siadasz sobie z książką i w pół godziny czy nawet godzinę masz ją przeczytaną. Jasne, można sobie kontrolować i czytać godzinkę dziennie, ale jak książka cię wciągnie to wtedy już jest zdeka koniec świata. Trzeba wtedy ustawiać sobie życie pod jedną książkę. Sameen co prawda nie miała tego problemu, bo jak chciała jakąś skończyć czytać to po prostu to robiła. Nie musiała niczego poświęcać. A jak brała jakiś kontrakt to nie brała się za czytanie książki. Musiała mieć czysty umysł. –No, ale pewnie w międzyczasie chodzisz na jakieś imprezy czy coś. – Zasugerowała, bo jednak sama sugerowała się tym, że Raine była studentką. Oczywiście w jej wyobraźni najlepiej by było jakby Raine rzeczywiście poświęcała się nauce w stu procentach. Z drugiej jednak strony… po to była młoda, żeby z tej młodości korzystać. –To na spokojnie. Myślę, że będziemy w stanie ewentualnie coś zorganizować. No chyba, że postanowisz zrobić sobie dzień wolny na zasadzie nic nie robienia. – Zaproponowała. W końcu to nie tak, że Sam chciała jej narzucić teraz jakąś presję. Nawet dzień wykorzystany na typowe nic nie robienie, był spoko dniem. Przynajmniej tak uważała Sameen. A skoro Raine miała ich tak mało to z pewnością nie będzie to stracony czas.
Zaśmiała się, bo jednak to była dosyć śmieszna teoria. –Nie mam zielonego pojęcia jak bardzo istotne jest posiadanie grilla w kręgach towarzyskich Australii. – W ogóle nie wiedziała jak istotne jest posiadanie grilla. Wiedziała tylko, że jedzenie z grilla smakuje inaczej. Bardzo specyficznie i jest w sumie pyszne. No i mniej kaloryczne, a to chyba istotne dla młodych dziewcząt.
Zamyśliła się na chwile myśląc o sytuacjach kiedy ludzie zaczepiali ją ze względu na to auto. –Nie. Wszyscy byli zachwyceni. To klasyk. – Sama zainteresowała się tym modelem po tym jak dowiedziała się, że polski seryjny zabójca ukradł takie auto jakiejś gwieździe podczas swojego pobytu w Wenecji. Model jej się spodobał, więc go sobie wynajęła, ale teraz już wie, że go kupi i „odda” go Raine. –Tak czy siak, będę teraz mało w mieście. Mam kilka wyjazdów. Czy jest szansa na to, że zajęłabyś się tym autem? Nie mam go gdzie zostawić, a jednak musi być używane. Oczywiście zostawię ci pieniądze na tankowanie. – Oczywiście kłamała jak pojebana. Nie miała żadnych wyjazdów. W sensie, wiadomo, miała, ale nie były to bóg wie jak długie wyjazdy czy coś. Chociaż też nie była w stanie przewidzieć niektórych rzeczy.
-Co to są listkowe wyliczanki? – Zmarszczyła brwi, bo pierwszy raz w życiu słyszała w ogóle taką nazwę. Co to znaczyło? Wróżenie z liści? Zbierało się liście i później się je liczyło i kto miał więcej ten wygrywał? Dzieci były dziwne. Zrobią zabawę ze wszystkiego.
-A…? – Dopytała, bo była ciekawa końca tego zdania. Czy dowie się czegoś fajnego o swoich rodzicach czego nie dowie się od nikogo innego? –Bierzesz tak pierwszą lepszą? Nie patrzymy, która jest najlepsza czy coś? – Zaczęła się przyglądać listkom.

Raine Barlowe
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- Ostatnio jakoś rzadziej - wzruszyła ramionami. - Ostatnio raczej szwendam się po miasteczku i pakuję w tarapaty, w tym jestem jednak najlepsza, nie? - wcale nie miała jakoś ochoty na całonocne studenckie imprezy, ani trochę! Wolała sobie raczej na spokojnie spędzić wieczór w domu, albo spotkać się z kimś na spacer, a klubowe wypady odkładała raczej na czas, kiedy nie będzie miała tak dużo na głowie, bo kiedy tylko miała wolne, chciała rzeczywiście odpocząć, a nie tylko udawać, że to robi, ciągle i ciągle dokładając sobie nieprzespanych nocy. Nieprzespane noce przychodziły do niej jednak same, chociaż wcale ich nie chciała, ale na to już nic nie mogła poradzić. - Myślę, że jeszcze nam coś przyjdzie do głowy - bo tak na zawołanie, to nie było co wymyślać na siłę, prawda? - O widzisz, to mamy coś wspólnego, bo ja też nie mam pojęcia, ale wydaj mi się, że jak już będę miała bandę bąbelków, męża i psa, to mi się przyda - prychnęła żartobliwie, bo ani trochę nie było jej spieszno do żadnej z tych rzeczy, ale wydawało się jej, że za grillowanie brali się raczej starsi sąsiedzi, niż ci młodsi, więc i dla jej rówieśników nie byłoby to jakieś bardzo ekscytujące wydarzenie.
- To było zdecydowanie pytanie retoryczne - przewróciła oczami, bo jak można było takiego samochodu nie traktować jako coś kultowego i klasyk? Trzeba było być kompletnym ignorantem motoryzacyjnym, a chociaż Raine nie kojarzyła co który model ma pod maską z dokładnością do rocznika i linii produkcyjnej, doceniała piękno niektórych modeli. - No pewnie, mogę zająć się kwiatkiem, to mogę też się zająć samochodem! - zapewniła, bo przecież Sameen była dla niej taka kochana i pomocna, że nie mogłaby odmówić właściwie niczego! - Ale musisz mi wszystko powiedzieć, jak często, jakie trasy i w ogóle! - bo skoro musiał być jakoś używany, to pewnie Sam doskonale wiedziała w jakiejś częstotliwości, natężeniu i jeszcze najlepiej przy której stacji radiowej, bo miała wrażenie, że jej pick-up jakoś gorzej sobie radził przy niektórych i chociaż była to tylko niczym nie podparta teoria, nie musiała być od razu błędna.
- No bierzesz sobie jakiegoś kwiatka, najlepsze są te polne, które mają dużo podłużnych płatków, ale ni tak dużo jak stokrotki, a potem odrywasz po kolei i na przykład sobie mówisz przy każdym "kocha", albo "nie kocha" i na koniec wychodzi ci czy kocha - wiadomo, były to tylko głupie zabawy, tak samo z akacjowymi kwiatkami, ale była zdziwiona, że Sam nie wiedziała. - A jaką mam brać? - ominęła zupełnie ten temat niedokończony, przechodząc od razu do kwiatka. - Trzeba szybko podejmować decyzje i ich nie żałować! Wiesz, jakiś czas temu miałam rozmowę z jakąś rekruterką, niby chciała mnie zatrudnić, ale miała dziwne warunki i potem żałowałam, że mnie nie wzięła, ale potem sobie pomyślałam, że po co mi te żale, skoro już tego nie zmienię, nie? - złapała między palce listki, oceniając czy palma jest okej, czy jednak nie. - I nazwisko w sumie miała jakieś dziwne, Susan Sarandon?

Sameen Galanis
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
Przeszedł ją nieprzyjemny dreszcz na wspomnienie o tych tarapatach. –Wiem, że to nie moja sprawa, ale… wolałabym, żebyś jednak się w nie nie pakowała. – Skrzywiła się trochę, ale posłała jej też uśmiech. Gdyby mogła przyznać legalnie, że jest jej siostrą to by nią potrząsnęła dwa razy i zarządziła jakąś godzinę policyjną. Teraz była jednak tylko przyjaciółką po trzydziestce i musiała się hamować z przesadnym dbaniem o Raine.
Zaśmiała się, bo ona wbrew pozorom widziała Raine w takim układzie. Co prawda przede wszystkim życzyła siostrze kariery, ale też chciałaby żeby Raine miała rodzinę. Mogła spełniać swoje ciche pragnienia poprzez siostrę. O hajsy Sam wiedziała, że Raine nigdy nie będzie musiała się martwić, bo Sam miała dla niej odłożone miliony. Zoya jej przekaże jak nastąpi odpowiedni moment i będzie istniała szansa, że Sam nie żyje. Galanis pomyślała o wszystkim odkąd dowiedziała się, że ma rodzinę. Prim i Audrie też coś dostaną. Audrie dostanie ulubiony kubek Sam, ten z napisem „najlepszy tata na świecie”, a Prim dostanie nie wiem, śmieci do wyrzucenia czy coś.
-Wybacz. – Zaśmiała się. –W sumie zapomniałam, że jesteś taka techniczna i masz pojęcie pewnie o autach i potrafisz docenić klasyka. – uśmiechnęła się pod nosem, bo niestety pomyślała w tej rozmowie nieco stereotypowo. O tym, że kobiety nie potrafią rozpoznać dobrego auta i że lecą tylko na beznadziejne czarne, albo białe BMW i łysego idiotę za kierownicą. A tutaj jednak miłe zaskoczenie. Raine doceniła jej klasyk. A właściwie już swój. Sam nawet załatwi jej papiery, żeby zarejestrować auto na Raine. –Zwykłe jeżdżenie będzie okej. – Wyjaśniła. –To auto, które nie zasługuje po prostu na to, żeby stać w garażu. Marnowałoby się. – Poczuła, że będzie jej brakowało tego auta, ale wiedziała, że jej siostrze przyda się bardziej. Ona sobie kupi następne. Żaden problem. Albo wróci po prostu do wynajmowania różnych modeli. –Oczywiście unikaj jakiś bezdroży ze względu na podwozie i delikatny lakier. – Co prawda auto nie miało żadnych odprysków po używaniu Sam, ale też nie jeździła nim po pustyniach, więc kto wie jak na to zareaguje.
-Ahhh. – Pacnęła się lekko w czoło. –Okej, to znam to. Nie wiedziałam, że to ma nazwę. – Wyjaśniła z uśmiechem. Oczywiście nigdy nie miała przyjemności w to zagrać czy się pobawić. Będzie musiała iść niedługo na jakąś łąkę, znajdzie sobie kwiatka i będzie wyliczać czy mama i tata ją kochają, bo nie wiem komu innemu mogłaby to wyliczać. –No chyba nie chcesz kupić takiej, która już ma przegniłe korzenie i która ci nie wyrośnie. – Nie drążyła tematu, którego Raine nie chciała kontynuować. Nie jej sprawa. –Ta jest na przykład uschnięta. Nie wiadomo co z niej jeszcze będzie. – Wskazała na jakąś przykrą palemkę.
-Co to za praca i warunki? – Zainteresowała się, bo w sumie praca dla Raine byłaby dobra skoro narzekała chyba na brak pieniędzy. –Jakbyś miała pracować w jakiś dziwnych warunkach to może i dobrą decyzję podjęłaś. – Zasugerowała. Słyszała o Januszach biznesu i nie chciałaby, żeby Raine dla kogoś takiego pracowała. –Susan Sarandon? Jak ta aktorka? – Spojrzała rozbawiona na Raine. Po raz kolejny dzięki Bogu za Zoyę, która wdrożyła Sam w filmografię pani Sarandon.

Raine Barlowe
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- Wiesz, to przecież nie tak, że robię to specjalnie - wzruszyła ramionami, bo nic nie była w stanie poradzić na to, że te wszystkie rzeczy się po prostu... działy same. Najwyraźniej ktoś przyczepił do niej jakiś magnes na pecha i gdyby tylko wierzyła w podobne rzeczy, uznałaby, że jest przeklęta. Może jakaś klątwa nad nią ciąży, a musi udać się do podejrzanej chatki starszej kobiety na mokradłach i tam, przy pomocy oczu w słoiku i wyciągu z jadu rzadko spotykanego skorpiona sporządzić miksturę, która pomoże przejść jej równie podejrzany rytuał, uwalniający od tej klątwy. No, ale to gdyby wierzyła w takie rzeczy, a przecież były jej obce.
- Mogę spróbować nawet zajrzeć pod maskę jakbyś chciała, chociaż przy moim starym pickupie nie miałam żadnej bariery, a tutaj chyba trochę bym się bała - była techniczna, no właśnie, potrafiła poszperać pod samochodową maską i rozróżnić więcej rzeczy niż kolor lakieru, czy napisany gdzieś z tyłu konkretny model, ale, jak zadziwiająco dużo osób w Lorne Bay, nie była samozwańczym mistrzem mechanikiem i przy poważniejszych naprawach ufała raczej swojemu już znajomemu serwisantowi, przez taką ilość napraw. Z jaguarem było jednak inaczej, bo był... no właśnie, jaguarem. Za bardzo bałaby się, że go zepsuje, coś uszkodzi, był po prostu zbyt cenny jak na jej zdolności i ostatnio spotykanego pecha. - Czyli nie powinnam podjeżdżać pod dom? - zapytała rozbawiona, bo Sapphire River nie do końca słynęło z pięknych dróg i równej nawierzchni. Jasne, samo w sobie było bardzo malownicze, a niektóre poranki z kawą na tarasie, przy wschodzącym słońcu, potrafiły wynagrodzić Raine te wszystkie niedogodności, ale może niekoniecznie mogłyby być łaskawe dla podwozia.
- Nie mam pojęcia czy to jest nazwa - mruknęła rozbawiona, bo pewnie każde osiedle i każda grupa dzieciaków miała swoje własne nazewnictwo na wszelakie zabawy i dopiero po opowiedzeniu o nich okazywało się, że to jedno i to samo. - Jak widać tak po liściach to jeszcze okej, ale nie wiem czy jestem w stanie określić przydatność rośliny na podstawie korzeni - jak właściwie mogłaby to zrobić w sklepie i jak ocenić czy były przegnite? Boże, czy ona teraz będzie musiała dodać się do ogrodniczych grup i podpytywać ludzi z internetu o porady?
- Firma, która zajmuje się turbinami, więc cudownie! - zaczynało się dobrze i na samej rozmowie była bardzo podekscytowana. - Ale okazało się, że wszyscy zaczynają od jednego poziomu, a tym poziomem jest jakieś call center? - o ile jeden poziom był bardzo okej, to obsługa klienta nie miała najmniejszego związku z pracą technika i nie po to studiowała, męczyła się z egzaminami, żeby siedzieć na słuchawce. - Jaka aktorka? Nie znam - zmarszczyła brwi, próbując dopasować to nazwisko do innej twarzy niż rekruterki z firmy (nie)marzeń.

Sameen Galanis
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
Skinęła głową zmartwiona. –Wiem, wiem. – Powiedziała gapiąc się na jakieś rzeczy na regałach, których nie potrafiła nazwać i z pewnością nie znała ich przydatności. –Po prostu się martwię. – Wyjaśniła mając nadzieję, że Raine nie weźmie jej za jakąś pojebaną typiarę, która się martwi nie swoimi sprawami. W końcu nie wiadomo, może przyjaciele Raine niespecjalnie martwili się tym, że dziewczyna wdawała się w jakieś tarapaty. Sam nie miała czasu prześwietlić tego z kim Raine się spotykała i przyjaźniła.
-Jasne. Jeśli sprawi ci to przyjemność to czemu nie. – Uśmiechnęła się. Chciała jej powiedzieć „stara, nie wiem, rób co chcesz, to twoje auto”, ale przecież nie mogła tak powiedzieć, bo sama sobie zepsułaby swój kulawy plan. –Masz moją pełną zgodę, żeby cudować z tym autem. – Dodała jeszcze. Pewnie gdyby Raine zdecydowała, że chce z niego zrobić kabriolet, to Sam wspierałaby ją w tej decyzji i nawet dałaby jej hajs na takie zabawy. Nawet jakby Barlowe doprowadziła to auto do ruiny to Sam niespecjalnie by ubolewała. Jasne, polubiła to auto, ale mimo wszystko to nadal było tylko i wyłącznie auto. Nie przywiązywała się do ludzi więc zdecydowanie nie przywiązywała się do rzeczy. –Szalej. Ile razy w życiu człowiek ma szansę zajrzeć pod maskę jaguara? – Zaśmiała się i zastanawiała się czy to miało sens i czy byli ludzie, którzy rzeczywiście ubolewali nad tym, że nie mieli okazji zajrzeć pod maskę jaguara. Sam miała okazję kiedy myślała, że silnik jej się przegrzał. Nie widziała tam nic specjalnego, ale też nie była jakąś miłośniczką aut. Interesowało ją to, żeby jeździły i ładnie wyglądały i żeby ona się w nich zajebiście prezentowała. –Myślę, że pod dom możesz. – Sam w końcu odbierała ją spod domu i nie zauważyła, żeby drogi tam były aż tak tragiczne, żeby to konkretne auto im nie podołało.
-Wiesz, ludzie w tych sklepach tak naprawdę nie dbają o te rośliny. Są zawsze dwa przypadki. Albo je przelewają i korzenie gniją, albo nie podlewają ich wcale i rośliny po prostu usychają. – Widziała nie raz w marketach jak ładne rośliny po prostu umierały, bo sklepowe nie miały czasu na zajęcie się nimi. –To trochę jak z wybieraniem idealnego ananasa. Jak liście ze środka gniazda odchodzą łatwo, to znaczy, że jest już dojrzały i można go od razu jeść. – Wyjaśniła i zaczęła jeszcze sprawdzać inne rośliny, aż w końcu znalazła idealną. –Spójrz. – Pociągnęła za listek, którego nie mogła wyrwać. –Idealna. – Uśmiechnęła się.
-To super. To coś co chciałaś robić! – Ucieszyła się. –Bez sensu. Skoro chcesz być technikiem fizycznie pracującym przy turbinach to praca w call center jest absolutnie zbędna. – Skrzywiła się, bo zaczynanie pracy od call center brzmi jak typowe, niewolnicze korpo. –Jak Susan Sarandon. Aktorka. – Wyjaśniła, ale machnęła ręką. –Jesteś za młoda, żeby ją kojarzyć. – Chciała uniknąć gadania o filmach i aktorach, bo nie potrafiła skojarzyć żadnego tytułu filmy, w którym grałaby Sarandon.

Raine Barlowe
ODPOWIEDZ