lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
25 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
25 letnia dziewczyna uciekająca przed mroczną przeszłością. Wieczna optymistka mimo wszystko...
4

Kilkanaście dni – dokładnie tyle potrzebowała Murphy aby kolejny raz otrząsnąć się z tego co przygotował jej parszywy los. Ojca nie było, leżał kilkanaście stóp pod ziemią w ciemnej trumnie a ona została z majątkiem i zaginioną byłą macochą, której widomo wisiało nad nią niczym fatum. Pojawienie się kobiety nie mogło zwiastować niczego dobrego. Z drugiej strony szczera rozmowa przyniosłaby zamierzony skutek – wyjaśnienie sytuacji. Susan nauczona doświadczeniem, nie mogła brać do siebie sytuacji, na które nie miała wpływu, a na to ewidentnie nie miała żadnego.
Sprzedaż zakładu w Seattle i kupno lokalnego okazały się łatwiejsze niż przypuszczała, a może to tylko zwykły fart? Należała jej się jakaś łatwizna po tym co ją spotkało.
Co prawda nowo nabyty lokal był o wiele większy i znajdował się w nieco gorszej dzielnicy ale do wszystkiego można przywyknąć. Tak jak do ułożenia wszystkiego na półkach wedle własnego uznania! I tym właśnie dzisiaj miała zamiar zająć się S. Wyposażona w kawę w termosie, słodką bułeczkę i wygodne ubranie, zaczęła przekładać wszystkie urny na prawo tak aby po lewej stworzyć wygodny kącik z biurkiem gdzie będzie można załatwić wszystkie formalności. Wystawę trumien zaplanowała na piętrze tak aby tył domu pozostał do dyspozycji pozostałych pracowników i czynności jakie należy wykonać przy… zmarłym ale o tym innym razem!
Dzisiejszy dzień blondynka miała zaplanowany w całości od A do Z. Otwarcie po „zmianach” zaplanowała za dwa dni więc czasu miała pod dostatkiem a na pewno tak wiele, że mogła sobie pozwolić na włączenie muzyki z laptopa co po otwarciu było absolutnie niedopuszczalne. Wesoły zakład pogrzebowy nie był przyjaznym miejscem dla osób pogrążonych w żałobie…

Niels Everfield
towarzyska meduza
Susan Murphy
27 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
ciuszki #1

Wolne w pracy nie było dla Nielsa czymś naturalnym. Śmiało można nawet powiedzieć, że mężczyzna dosłownie nie wiedział co ma ze sobą zrobić i dlatego po porannej porcji ćwiczeń postanowił skoczyć do sklepu. I pewnie zajęłoby mu to naprawdę kilka minut, gdy nie fakt, że po drodze wyhaczył blondynkę, której wcześniej nie widział. A może widział, ale nie zapadła mu w pamięć? Sam nie wiedział, nie interesował się też tym za bardzo, bo skierował swoje kroku, w kierunku jak się okazało zakładu pogrzebowego. No tak to on jeszcze nie miał w planie wyrywania, ale przecież była opcja, że kobieta po prostu szukała tutaj pomocy. Cóż, jego myśli dość szybko zostały sprostowane, kiedy zdał sobie sprawę z tego, że jednak tutaj pracowała. No, ale nie ważne, bo przecież w głowie Nielsa od razu pojawił się idealny plan na podryw i już wiedział, że większego idioty tego dnia nie mógłby z siebie zrobić. Jednak zdechł chomik, a on potrzebował dla niego trumny i przecież idealną osobą do pomocy w znalezieniu jej, musiała okazać się nieznajoma. - Przepraszam. - rzucił, niby to kulturalnie, ale błysk w jego oku jasno mówił, że jednak miał coś za uszami.
- Szukam trumny. - dodał szybko i dopiero zdał sobie sprawę z tego, że mógł zabrzmieć trochę dziwnie, bo przecież znajdował się w zakładzie pogrzebowym. Tak, w stu procentach już nigdy więcej tutaj nie wróci, a laska pewnie da mu kosza, ale przynajmniej nie będzie miał sobie za złe, że nie spróbował, okej?

Susan Murphy
powitalny kokos
-
25 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
25 letnia dziewczyna uciekająca przed mroczną przeszłością. Wieczna optymistka mimo wszystko...
Gdy tylko pierwsze dźwięki muzyki rozeszły się po jeszcze nie do końca urządzonym pomieszczeniu, Susan wyprostowała się i zabrała za porządki. Najpierw pozdejmowała z półek wszystkie urny a następnie zaczęła je układać w innej konfiguracji – tak jak uważała to za słuszne. Gdzieś w tak zwanym międzyczasie chwyciła termos z kawą i o mało nie wylała zawartości na siebie gdy zza jej pleców dobiegł czyjś głos. Była święcie przekonana, że zamknęła drzwi na klucz! Jak zdążyła zauważyć, okolica nie należała do tych prestiżowych a po drodze, zwłaszcza po lewej stronie ulicy położonych było kilka fatalnych budynków, obok których nie chciałaby przechodzić ciemną nocą.
– Chryste! – obróciła się na pięcie przyciskając termos do mostka. To żaden duch, to człowiek, mężczyzna, żywy…
– Jeszcze jest zamknięte – odpowiedziała ciągle w ciężkim szoku patrząc na szeroko otwarte drzwi. Faktycznie musiało jej się jedynie wydawać, że przekręciła zamek. – Ale trumny są na górze. Jeśli chcesz to zapraszam na piętro – założyła kosmyk włosów za ucho będąc zbyt zestresowana aby dopatrywać się przekrętu. Dopiero teraz zorientowała się również, że do faceta, potencjalnego klienta, powiedziała na „Ty” co było bardzo nieprofesjonalne. Czas się poprawić i wziąć w garść – Szuka pan samej trumny ? – co było dość podejrzane bo 100% klientów zamawia całą usługę łącznie z pochówkiem, przygotowaniem i tak dalej. Trumny jako takiej… solo, nie kupił jeszcze nikt nigdy.
Czyżby to jej pierwszy raz?
Nim mężczyzna zdążył się sprzeciwić, zareagować, szedł za blondynką już na górę. – Jakieś preferencje? – odstawiła w końcu termos na korytarzu otwierając drzwi do obszernego pomieszczenia. Wewnątrz znajdowała się wystawa kilkunastu drewnianych pudeł. – Proszę się rozejrzeć - wskazała dłonią aby „interesant” mógł się dobrze porozglądać co i jak.

Niels Everfield
towarzyska meduza
Susan Murphy
27 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
On nawet nie patrzył na zegarek, więc dla niego informacja o tym, że jednak jeszcze było zamknięte, była dość dziwna. Jednak powinien skupić się czasami na wiadomościach, które można było znaleźć na drzwiach zakładu, czy innych informacjach, dających do zrozumienia, że jednak powinien chwilę zaczekać. - Zamknięte? Sorry, nawet nie wiem, która jest w sumie godzina. - wzruszył ramionami, nie zamierzając jakoś bardzo się tłumaczyć, a następnie jednak mimo wszystko postanowił ruszyć za kobietą, którą chwilę wcześniej przestraszył. Cóż, dobry początek znajomości, nie ma co. Niels w stu procentach wiedział jak poderwać kobietę, ale to akurat nie było zbyt dobre rozwiązanie. I wcale nie zdziwiło go pytanie dotyczące trumny, chociaż trzeba przyznać, że ani przez moment nie czuł się dobrze podczas takiej rozmowy. Dla niego to było po prostu śmieszne, ale starał się przez cały czas zachować powagę, która oczywiście nie pasowała nawet przez chwilę do jego myśli. - Tak właściwie to szukam takiej malutkiej. - nawet pokazał dwoma palcami, jaka to nawet powinna być i wiedział, że kobieta albo zaraz go wygodni albo postanowi jebnąć w głowę za to, że robi sobie jaja z tak poważnych rzeczy. Jego jednak jakoś szczególnie to nie interesowało. - Wiesz, dla chomika. - rzucił po chwili, a następnie zaczął oglądać trumny, jakby naprawdę zastanawiał się nad tym, która z nich w mniejszych rozmiarach byłaby najlepsza. Jezu, debil z niego jak nie wiem, ale trzeba przyznać, że jednak mimo wszystko miał swój cudowny urok.

Susan Murphy
powitalny kokos
-
25 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
25 letnia dziewczyna uciekająca przed mroczną przeszłością. Wieczna optymistka mimo wszystko...
– Nie, nie… nie chodzi o godzinę – odparła ciut rozbawiona. Zabawne byłoby gdyby zakład pogrzebowy działał jak bar albo pizzeria od godzin popołudniowych. Ludzie bezczelnie przekręcali się o każdej możliwej porze dnia i nocy ale nim potrzebny był karawan, często najpierw trafiali na stół w prosektorium i tak się to kręci. – Kupiłam zakład kilka dni temu i muszę go doprowadzić do ładu – wskazała dłonią na załączony obrazek, który ukazywał radośnie rozegranego lapka, mały bałagan na podłodze no i te urny jedynie częściowo ułożone na półkach.
Droga na górę zajęła krótką chwilę, moment.
- Małą? – spoważniała w jednej sekundzie bowiem było to wszystko jednoznaczne ze śmiercią dziecka. W jej karierze na całe szczęście takie sytuacje zdarzały się niezwykle rzadko i całe szczęście bo podobne tragedie w jakiś sposób dotykały ją samą. Zawsze przeżywała takie pogrzeby.
Wzrok blondynki powędrował w dół, niżej i niżej aż w końcu napotkał na palce mężczyzny, które demonstrowały wielkość jaką były zainteresowany.
Chomik, pogrzeb chomika, trumna dla chomika.
– Słucham – podparła się o futrynę a jej oczy niemal natychmiast spochmurniały. – Trzyma Ci się poczucie humoru, co? – kącik ust powędrował do góry i nim mężczyzna zdążył zareagować, został zamknięty na piętrze w pokoju z trumnami. – Skoro taki z Ciebie żartowniś to teraz przemyśl swoje zachowanie – poinformowała niegrzecznego chłopca przez drzwi opierając się o nie plecami. – Niektóre są z wkładem – dorzuciła mając na myśli nic innego jak trupy.


Niels Everfield
towarzyska meduza
Susan Murphy
27 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Niels nawet nie zauważył, że w miasteczku pojawiło się nowe przedsięwzięcie. Tak rzadko bywał gdzie indziej niż na plaży, że pewnie kobieta mogłaby to otworzyć dwa lata temu, a on zwróciłby uwagę tylko dlatego, że zauważył ładną dziewczynę. Niestety nie należał do zbyt wyrafinowanych facetów i raczej nie można wymagać od niego zachowania odpowiedniego, ale właśnie to sprawiało, że miał ten swój cholerny urok. Chociaż trzeba przyznać, że w momencie kiedy zobaczył minę kobiety, nie obeszło się bez szybkiego śmiechu, bo naprawdę chciał tą trumnę, chociaż zdawał sobie sprawę z tego, że to raczej nie jest wykonalne. Zresztą jakoś nie szczególnie miał nawet kogo w niej pochować, więc prawdopodobnie i tak odpuści. - Bardziej chciałem zaprosić Cię na drinka, ale wystrzeliłaś z jakimiś trumnami. - wzruszył ramionami, bo przecież to ona założyła od razu, że przyszedł tutaj w konkretnym celu, a on miał zupełnie co innego na myśli. Dlatego też nic dziwnego, że jego słowa wcale nie miały w sobie żadnej skruchy, a najzwyczajniej w świecie był sobą. Mniejsza jednak z tym, bo po chwili usłyszał trzask drzwi i słowa blondynki, które wprawiły go w lekki szok, ale przecież to był Niels i jakoś nie szczególnie zamierzał pokazywać strach, bo przecież babcia zawsze powtarzała, że powinien bać się żywych, a nie umarłych, o! - Mogę je pomalować? - zapytał, a następnie zaczął podchodzić do każdej trumny po kolei i zaczął w nie stukać, aby znaleźć tą, która oczywiście była z wkładem. - Czy jednak drink? - dodał po chwili, a następnie zaczął gwizdać sobie pod nosem.

Susan Murphy
powitalny kokos
-
25 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
25 letnia dziewczyna uciekająca przed mroczną przeszłością. Wieczna optymistka mimo wszystko...
Susan w pracy i jej wersja poza obiektem mieszczącym zakład różniły się od siebie diametralnie. W miejscu pracy, a w szczególności podczas kontaktów z potencjalnymi klientami zawsze starała się być poważna i rzeczowa. Ludzie w żałobie działają często na autopilocie i nie myślą o wielu kwestiach, które są naprawdę istotne. W tym wszystkim musiała odnaleźć się ona aby dopilnować ceremonii w najdrobniejszym szczególe. To też odciążało rodzinę i była tego świadomość.
– Mogłeś tak od razu – pokręciła głową nie chcąc dalej udawać zafiksowanej właścicielki ponurego miejsca, do którego każdy udaje się wyłącznie z konieczności. Może każdy prócz tego tutaj poszukującego trumny dla chomika. Ok, koniec ze straszeniem bo jeszcze narobi chłopakowi traumy i po co to? – Dobrze, żartowałam. Nie trzyma się zwłok w trumnie na wystawie – przekręciła kluczyk w zamku i otworzyła drzwi. Jej oczom ukazał się Niels, który najwyraźniej w jakimś stopniu uwierzył w jej słowa bo właśnie pukał w jedno z eleganckich pudeł. – Drink o tej godzinie? – rzuciła okiem na zegarek. Fakt, do wieczora jeszcze daleko. – Może zacznijmy od początku. Susan – wyciągnęła rękę przed siebie bo od tego oboje powinni zacząć a wyszło powiedzmy… zabawnie.
– Zejdźmy na dół – uniosła kącik ust pozbywając się wszelkich negatywnych emocji. – Na drinka raczej nie ma szans bo mój facet byłby średnio zadowolony z tego, że chodzę po barach z obcym facetem ale mogę Ci zrobić kawy jeśli chcesz – przeczesała dłonią włosy dłonią przypominając sobie o czymś. – Tylko najpierw musiałbyś odpalić ekspres i wyjąć go z kartonu bo sama nie dam rady – sprzęt był średniej klasy ale zupełnie wystarczał na potrzeby pracowników. – To co, masz ochotę? – właściwie czemu zaproponowała kawę jakiemuś mężczyźnie, którego pierwszy raz widzi na oczy? To świetny pretekst do małej przerwy!

Niels Everfield
towarzyska meduza
Susan Murphy
27 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
- Szkoda, naprawdę liczyłem, że uda mi się jakieś obejrzeć. - rzucił oczywiście w żarcie, bo Niels ogólnie był dość dziwną osobą i albo się go lubiło i chociaż trochę rozumiało albo miało za skończonego debila i trzymało z daleka. Problem jednak był taki, że kiedy zamierzał kogoś poderwać, to po prostu nie był często w stanie odpuścić, a przynajmniej tak mogłoby się większości wydawać. W końcu jakby nie patrzeć rozumiał bez problemu "mam chłopaka", gorzej jak kobieta mówiła mu, że nie jest w jej stylu, wtedy patrzył na to trochę inaczej, ale mniejsza. - Chyba nie powiesz mi, że nigdy o tej nie piłaś. Niels. - i chociaż na początku zrobił zdziwione oczy, to jednak postanowił także się przedstawić oraz uścisnąć dłoń kobiety. Trzeba niestety przyznać, że jej późniejsza informacja trochę go zmartwiła, ale przecież nic nie zrobi z tym, że kobieta była zajęta. Chociaż oczywiście zdawał sobie sprawę z tego, że na pewno opowie o tym spotkaniu Artemis Quinn, bo przecież ona musiała wiedzieć o tych wszystkich przygodach, a co mogło być lepszego niż zamknięcie w trumnie? - Więc chłopak zabrania Ci chodzić na drinki? Trochę przejebane. -rzucił, bo on kompletnie nie wyobrażał sobie czegoś takiego. Dla niego wolność była najważniejsza i nawet jeśli miałby zrezygnować ze związku, to cóż, byłoby to dla niego lepsze. Chociaż może za szybko ją ocenił? Może chodziło jej o coś innego? No mniejsza. - Może być kawa. Gdzie ten karton? - uśmiechnął się, a następnie rozejrzał po pomieszczeniu, bo przecież kawa też dobra opcja, a zakupy w stu procentach mogły poczekać.

Susan Murphy
powitalny kokos
-
25 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
25 letnia dziewczyna uciekająca przed mroczną przeszłością. Wieczna optymistka mimo wszystko...
– Serio nigdy nie widziałeś nieboszczyka? – uniosła lekko brew bo dla niej podobne widoki były od ponad roku czymś tak normalnym, że chyba nie miałaby problemu aby wyjąć przy takim kanapkę i ją zjeść. Znieczulica ? W pewnym stopniu z pewnością tak. Początkowo czuła spory respekt i starała się trzymać na dystans od wszelkich czynności, które są związane z pracami przy zwłokach. Zajmowała się głównie obsługą interesantów (tak, tych żywych) i całą robotą papierkową, której trochę jest, mimo, że może nie wygląda. – Jeśli to Twoje marzenie – uśmiechnęła się bardzo, ale to bardzo podejrzanie. – To mogę Ci dać znać jak wystartujemy z robotą – naturalnie to był żart utrzymany w bardzo poważnej tonacji głosu. Trzeba znać Su aby wiedzieć kiedy z kogoś żartuje, a kiedy zwyczajnie mówi całkiem serio. Jej poczucie humoru było specyficzne.
A tak całkiem serio, osoby zmarłe traktowała z dużym szacunkiem i raczej nie wyraziłaby zgody na oglądanie ich jako eksponat. Mimo lekkiego podejścia do życia, miała swoje zasady, których wolała się trzymać. – Chyba nie – jeszcze raz spojrzała na zegarek intensywnie się nad tym zastanawiając. – Ach… wycieczki się liczą? Liczą – pstryknęła palcami faktycznie przypominając sobie kilka sytuacji kiedy autokar startował nawet i o 5 nad ranem i właśnie wtedy otwierało się pierwszą butelkę alkoholu.
Ok, przyłapana na małym kłamstwie.
– Wiesz co? – no teraz to dał jej do myślenia i to konkretnie. – Ja nawet nigdy nie pytałam o coś takiego więc nie wiem – zamrugała powiekami czując pustkę w głowie. Nigdy nie pytała o takie rzeczy bo nikt jej nie zapraszał na drinka, bo nie wychodziła z domu, bo były mąż ją zniszczył psychicznie, bo go w końcu zabiła…
– Skoro to zwykły drink to nie ma w tym nic złego – wyjaśniła sama sobie głośno szukając również aprobaty ze strony mężczyzny. Powinien jej przytaknąć i podsumować, że jej tok myślenia jest niezwykle prawidłowy. – Tutaj – wskazała pomieszczenie podpisane „dla personelu”, które stanowiło niewielką kuchenkę z lodóweczką, mikrofalą, czajnikiem i kilkoma innymi niezbędnymi sprzętami. Najbardziej okazałym był stojący karton z ekspresem. – Ja trzymam pudełko a Ty go wyciągnij – przystawiła się do kartonu. – A może go rozetniemy? Karton nie jest wymagany do reklamacji? Gdyby tak było to każdy musiałby trzymać pudła po telewizorach, odkurzaczach itp. – zasugerowała łatwiejsze rozwiązanie.


Niels Everfield
towarzyska meduza
Susan Murphy
POŚREDNIK TURYSTYCZNY — HELLOWORLD TRAVEL
38 yo — 177 cm
Awatar użytkownika
about
Wróciła do miasta, żeby odzyskać Waltera i żeby to osiągnąć udaje, że jest ciężko chora.
Silny podmuch wiatru zmierzwił luźno splecione włosy sprawiając, że kilka pojedynczych kosmyków uwolniło się spod ucisku gumki i niczym kurtyna opadło niesfornie na jej twarz. Tkwiła jednak nadal w niezruszonej pozie, oparta o znak firmowy zakładu pogrzebowego, nerwowo ściskając między palcami papierosa. Wypatrywała już od kilku minut jednej konkretnej osoby, niepewna nadal, czy mężczyzna na pewno się stawi. Musi, bo obiecał, ale czy po tym wszystkim, co przeszli, mogła mu jeszcze ufać? Sukienka jej, ukazująca złocistą opaleniznę, zdobiącą jej ciało, trzepotała gniewnie, a słońce, choć prażyło, zdawało się jej teraz delikatne i niegroźne — zupełnie inne, niż tych kilka lat temu. Wtedy jednak nie znała innego świata, przesiadując głównie w domu; zdawało się jej teraz, że była wówczas zupełnie inną osobą. Słabszą. Może ta jej dawna wersja płakałby teraz głośno, nie mogąc uporać się z tym odmienionym tak bardzo życiem, które pochłonęło nie tylko jej dziecko i małżeństwo, ale i rodziców. Teraz jednak na wieść o ich śmierci nie potrafiła wykrzesać z siebie ani jednej łzy, a kolorowa sukienka wskazywała, że sam proces żałoby ma jej być obcy. Tak właściwie Adria wyglądała jak osoba, która właśnie wygrała milion na loterii, a nie ktoś, kto pochować musi własnych rodziców.
Walty! — głos jej poniósł się po okolicy, donośny i delikatny zarazem. Na jej ustach od razu pojawił się też uśmiech, choć pewnie niewiele osób pozwalało sobie na tak wielką śmiałość stojąc przed wejściem do domu pogrzebowego. — Dziękuję, że przyszedłeś. Nie byłam pewna... — urwała, przegryzając dolną wargę. Uważnie się mu przyglądała. Szukała jakichś zmian bądź sugestii, które sprawiłyby, że wycofałaby się z tego swojego idiotycznego planu, ale nazbyt za nim tęskniła. Pominąwszy wszystko, całą tę zdradę i paskudny rozwód. Nie miała pojęcia, czy chodzi o miłość czy zwykłe przyzwyczajenie, ale nie miało to przecież znaczenia. Nie wiedziała jednak, jak z nim rozmawiać. Jak się witać, na ile czułości sobie pozwalać. W końcu nie minęło wcale wiele czasu od ostatniej rozprawy, po której uciekła tak prędko, że nie byli w stanie zamienić ze sobą ani jednego słowa.

Walter Wainwright
powitalny kokos
nick
neurochirurg w cairns hospital — too busy to be heartbroken
44 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
i'm sleepin' fine. i don't mean to boast but i ONLY dream about you once or twice a night (at most)
Nie był już pewien niczego. Wątpliwości zalegające w zakamarkach głowy od ostatniego miesiąca były tak nieugięte, że nawet podmuchom rozszalałego wiatru wprawiającym w ruch wszystko dookoła, nie udało się ich rozwiać. Kroczył jednak w stronę domu pogrzebowego dalej, zaskakująco stanowczym krokiem niezmieniającym się, odkąd przekroczył próg własnej rezydencji, w której to wykonał nietypowy dla siebie telefon do szpitala, informując, że tego dnia w pracy stawi się później. A wszystko to za sprawą Ariadne, tej Ariadne, z którą rozwiódł się przed kilkoma miesiącami nie spodziewając się przy tym, że ona i tak pozostanie w jego życiu na zawsze. W innym układzie, ale wciąż przy nim; dlaczego tego nie przewidział?
Dostrzegł ją prędko, odnosząc wrażenie, że nawet z zamkniętymi oczyma zdołałby to zrobić. Stała tam jak zjawa z innego świata, jakby ten wiatr wzrastający z każdą minutą na sile pochodził od niej, jakby wydostawał się spod jej brązowej, przypieczonej słońcem skóry, zawsze rześkiej, zawsze nienagannej i równie nierealnej. Nie odważyłby się przyznać tego na głos, tym bardziej przed samym sobą, ale bał się. Tego spotkania po długim czasie, swoich uczuć i jej samej. Szczególnie teraz, kiedy na nowo złączyć miała ich tragedia, rozgrywająca się już przecież pięć lat temu.
Mimowolnie zmarszczył czoło na usłyszane zdrobnienie swojego imienia, niesione piskliwym i przeszywająco wysokim głosem. Zbliżając się zwolnił nieco, zachowując jakby ostrożność mogącą pomóc mu w ewentualnej ucieczce, gdyby jednak się rozmyślił. Nie spodziewał się ujrzeć jej uśmiechu, którym uraczony ostatnim razem został tak dawno, że teraz w pamięci nie potrafił przywołać ani konkretnej, ani choćby przybliżonej daty. Odwzajemnił ten uśmiech, choć niepewnie. — Nie musisz się tłumaczyć, wszystko rozumiem. Nie zostawiłbym cię przecież z tym samej — zapewnił z powagą zmąconą lekko w zmarszczce przekreślającej czoło, w której skrywało się teraz całe to zwątpienie. Nie wiedział, na ile życzliwości mógł sobie pozwolić w jej obecności, ani na jak wiele pozwolić chciała sobie ona. — Co się właściwie wydarzyło? Mieli wypadek samochodowy, tak? — zagadnął jeszcze, nawiązując do ich wcześniejszej rozmowy, z której to jednak niewiele zrozumiał. Nie naruszył przy tym dzielącej ich odległości; na tyle niewielkiej, by w sposób niezmącony dało się rozmawiać, ale tak dalekiej, że w cudzych oczach malowaliby się teraz jak zwykli znajomi przypadkowo natrafiający na siebie na ulicy, nieskorzy do dłuższej pogawędki.

adria wainwright
sad ghost club
skamieniały dinozaur
ODPOWIEDZ