lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
weterynarz — Animal Welness Center
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Pani weterynarz, która poświęca swoje życie zwierzętom i oddaje im całe swoje serce po tym jak straciła serce do tańca wraz z utraconym dzieckiem pewnego przystojnego marynarza, który to niedawno znów zawitał do portu Lorne Bay
#24

Diane Mason

Rose niezwykle rzadko zapuszczała się do Sapphire River, no chyba że w celach związanych z jej pacjentami, czyli zwierzakami, albo jak bardzo rzadko bywała w klubie Shadow, by odwiedzić tam swojego brata. Od początku nie lubiła tamtego miejsca, bo przychodzili tam mężczyźni, którzy wyglądali na podejrzanych, a nawet pokusiłaby się o sformułowanie niebezpieczni, gdy ich widziała i czując ich obecność obok aż przechodziły ją ze strachu ciarki. Nie dziwiła się zatem informacjom, jakoby Sapphire River była najniebezpieczniejszą dzielnicą miasta i dochodziło tutaj do codziennych wręcz napaści, kradzieży i włamań., podejrzewała zatem jak część mieszkańców tej części miasta że to ewidentnie ma związek z klientelą klubu Shadow, który to ściąga podejrzanych ludzi z pobliskich miasteczek.. Ona nawet podejrzewała że może tutaj się mieścić jakaś mafia. Słyszała również ostatnio o okradzionym sklepie z przyprawami, który dopiero teraz od ostatniej kradzieży otworzył się na nowo. To było jak dotąd sądziła, jedyne bezpieczne miejsce w tej dzielnicy miasta i przyjeżdżała tutaj po przyprawy, które ściągano tutaj z całego świata. A przez wzgląd na zbliżającą się wiosnę potrzebowała lasek wanilii, świeżą bazylię, kolendrę, koper i miętę, do swojej wiosennej diety oczywiście. Nie mogło też zabraknąć ostrej i łagodnej papryki, bo uwielbiała mieszać te przyprawy razem podczas gotowania. Przyjechała zatem na miejsce i weszła do środka, co jej przybycie zwiastował dzwoneczek przyczepiony do drzwi. Przez chwilę zastanawiała się jak złodziej ominął ten element wystroju? A może go nie było przed napadem na sklep i kradzieżą? Nie pamiętała go właściwie wcześniej, więc ciężko jej było to twierdzić. Ujrzała również ząbki czosnku wiszące obok jakiejś nieznajomej jej kobiety, zatem musiała ją przeprosić i poprosić o ich podanie.
- Przepraszam bardzo, może mi pani podać trzy główki czosnku? - zapytała, a widząc zapewne jakąś ciekawie wyglądającą przyprawę w słoiczku, który miała w koszyku kobieta, bądź trzymała go w ręku, zagaiła dalej.
- Jeśli mogę zapytać co to za przyprawa i do czego się ją stosuje? - miała wrażenie że ze słoiczka unosił się aromatyczny zapach, ale może to też perfumy kobiety były takim przyjemnym zapachem?
happy halloween
nick
udaje profesjonalną nianię — a jest świadkiem koronnym
26 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Dziewczyna z trudną przeszłością oraz kilkoma sekretami. Niedawno przyjechała do Lorne Bay i dopiero urządza się w mieście, próbując unikać przy tym kłopotów.
/ po grach

Coś w tym było. Częściowo właśnie dlatego Diane przeniosła się do innej części miasta. Przynajmniej prywatnie, bo zawodowo wciąż jeszcze związana była z szemranym Shadow, ale zdaje się, że ani trochę jej to nie przeszkadzało. Płacili jej całkiem nieźle, nikt nie zadawał pytań, dlaczego miałaby na coś narzekać? Może tylko na to, że teraz, po zmianie miejsca zamieszkania, miała nieco dalej do pracy, ale jakoś sobie z tym poradzi.
Wciąż ciężko było jej odnaleźć się na farmie, dlatego zdecydowaną większość czasu i tak spędzała w Sapphire River. W drodze do pracy, w drodze z pracy, odwiedzając miejsca, do których zdążyła się już przyzwyczaić... Może jakaś część jej żałowała przeprowadzki? Nie, to raczej nie to. Czuła, że zrobiła dobrze, że to spory krok naprzód, że zmiana chatki nad rzeką na pokój na farmie, którą miała dzielić z nowymi koleżankami, będzie czymś dobrym. To chyba dlatego postanowiła wkupić się jakoś w ich łaski i przygotować jakiś dobry obiad. A skoro obiad, to i przyprawy. Skoro przyprawy, to tylko sklep "Spice it up". Tylko co tu przygotować?
- Czosnek? Tak, jasne - wyrwała się z małego letargu. Zamyśliła się na tyle, że nawet nie zwróciła uwagi na kobietę chcącą dosięgnąć czosnku. - Trzy?
Wzięła tyle, o ile ją poproszono i podała je swojej rozmówczyni.
- To? To wędzona papryka. Ta słodka. Nie jestem mistrzynią, nie zawsze mam czas na gotowanie, w zasadzie prawie nigdy go nie mam, ale lubię dodawać do potraw właśnie wędzoną paprykę. Podbija smak. Niemal wszystkiego.
Nie miała fachowej wiedzy na ten temat, więc prawdopodobnie nie błyśnie uwagami typowymi dla szefa kuchni. Ot, mogła tylko podzielić się swoimi spostrzeżeniami. Wiadomo, każdy człowiek miał inny gust, inny smak.
- Ale zwykła papryka też jest super.

Rose Hepburn
weterynarz — Animal Welness Center
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Pani weterynarz, która poświęca swoje życie zwierzętom i oddaje im całe swoje serce po tym jak straciła serce do tańca wraz z utraconym dzieckiem pewnego przystojnego marynarza, który to niedawno znów zawitał do portu Lorne Bay
Diane Mason

Odebrała czosnek od kobiety i włożyła go sobie do koszyka, tak zawsze było łatwiej, oczywiście wcześniej podziękowawszy nieznajomej za to że jej podała go i nie musiała się przeciskać, bo to przecież ani było kulturalne, ani wygodne dla żadnej ze stron. Chyba jednak zapach tej przyprawy najbardziej skupił Rose na nowej towarzyszce w sklepie z przyprawami.
- Wędzona papryka, pewnie uznasz mnie za kuchennego ignoranta, ale pierwszy raz o niej słyszę, jako o przyprawie, zawsze kupowałam albo ostrą, albo łagodną paprykę w wersji sproszkowanej i je mieszałam zwłaszcza do leczo, wtedy smak dania był dobry dla każdego, nawet najbardziej wybrednego podniebienia. - odparła szczerze, pewnie trochę zawstydzona faktem, że jednak nie zna wszystkiego związanego z tematami kuchennymi. Nie lubiła niewiedzy, czuła się wtedy niedouczona, nie wystarczająco wykształcona, ale człowiek przez całe życie się uczy czyż nie? Pewnie wzięła do ręki słoiczek z wędzoną papryką i przyjrzała się mu, by ponownie wrócić wzrokiem do kobiety.
- Naprawdę dodajesz ją do wszystkiego? Nawet do pieczeni? - zapytała, bo sama szukała również pomysłu na rodzinny obiad. W końcu rodzice i brat mieli przyjechać do niej, mieli spędzić rodzinnie czas, którego już dawno nie spędzali razem, pewnie odkąd zarówno Rose jak i Luca wyprowadzili się z domu, wyfrunęli z rodzinnego gniazda by zacząć samodzielne życie.
- W ogóle słyszałaś że to miejsce miało być zamknięte po ostatnim napadzie? - zapytała, mając na myśli oczywiście Spice it up, sklep w którym właśnie się znajdowały, a bez którego Rose nie wyobrażała sobie półek ze słoikami pełnymi przypraw w jej kuchni. Może kobieta była tutejsza i słyszała trochę więcej na temat tego, co wydarzyło się w tym miejscu? Chociaż szatynka miała pewne podejrzenia, oczywiście związane z gośćmi klubu Shadow, nie wiedząc przecież że Diane była z nim również zawodowo z tym miejscem. Nie wyglądała przecież na przestępcę, a pozory mogą przecież mylić. Bo wystarczy obejrzeć film, bądź przeczytać książkę, czy każdy przestępca wygląda na złego człowieka? Tylko najsłabsze pozycje filmowe i książkowe podają nam złoczyńcę na tacy, przez co stają się niezwykle nudne już od samego początku.
- Właściwie to może masz jakiś pomysł co można zrobić na rodzinny obiad oprócz pieczeni? - zapytała po chwili, zastanawiając się właściwie czy pieczeń była najlepszym pomysłem. W końcu była czasochłonna, a jeszcze Rose musiała zakupić odpowiednie mięso i je przygotować. No chyba że postawi na pieczone, czy tam grillowane warzywa, ale jej brat i tata nie będą zadowoleni. Jak zatem zadowolić gości i zaskoczyć ich doskonałym smakiem?
happy halloween
nick
udaje profesjonalną nianię — a jest świadkiem koronnym
26 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Dziewczyna z trudną przeszłością oraz kilkoma sekretami. Niedawno przyjechała do Lorne Bay i dopiero urządza się w mieście, próbując unikać przy tym kłopotów.
- Szczerze? Ja sama odkryłam ją dopiero niedawno. Przez przypadek. Trafiłam na końcówkę jakiegoś programu kulinarnego, którego nawet nie ogląda na co dzień, ale wtedy mówili akurat o tej papryce, więc wzięłam ją do koszyka przy najbliższych zakupach. Sprawdziła się i niesamowicie pachnie.
Ojej, od tego czasu Diane dodawała ją do wszystkiego. Zwłaszcza do lecza. Zresztą, żaden z niej ekspert kulinarny, dlatego działała po swojemu i zdecydowanie nie chciała tutaj robić za żadną wyrocznię.
- Pieczeni jeszcze nie próbowałam - przyznała. - Niedawno się przeprowadziłam, jeszcze nie do końca wiem, na co stać mój piekarni, więc wolę nie próbować. Ale gdybym miała okazję... To tak. Pewnie bym sprawdziła, jak to smakuje.
Zdecydowanie nie była mistrzem. Przeciwnie. Żywiła się głównie gotowcami, które czasem musiała tylko doprawić według swoich potrzeb i... Okej, faktycznie dodawała do tego wędzonej papryki. A więc stąd to zamiłowanie.
- Ale że to tutaj? - spytała zaskoczona. - Nie, nawet nie wiedziałam o tym, że był tu jakiś napad. Chyba mieszkam tu zbyt krótko.
Tak, coś w tym było. Rzeczywiście, nie mieszkała tu zbyt długo. Ot, kilka miesięcy, ale przez ten czas nieszczególnie interesowało ją to, co działo się w Lorne. Nie była stąd, niekoniecznie znała pewne miejsca w mieście, jakim więc cudem miałaby kojarzyć niektóre sklepiki? Dopiero zaczynała się w to wszystko wgryzać.
- Jeśli mam być szczera, to chyba nie mam zbyt dużego doświadczenia z rodzinnymi obiadami. W zasadzie nie mam żadnego, więc niekoniecznie słuchałabym sama siebie w tej kwestii - uśmiechnęła się. - Ale... Pieczeń chyba zawsze brzmi dobrze. Nie znam nikogo, kto nie lubi pieczeni - dodała po chwili. To akurat było prawdą. Raz, nie znała zbyt wielu osób, dwa, żadna z nich nie powiedziała jej nigdy, że pieczeni nie toleruje. Może dlatego, że Mason nigdy nie poruszała z nimi tego tematu? - A tak w ogóle... Jestem Diane.
Wyciągnęła dłoń w kierunku nowej znajomej.

Rose Hepburn
weterynarz — Animal Welness Center
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Pani weterynarz, która poświęca swoje życie zwierzętom i oddaje im całe swoje serce po tym jak straciła serce do tańca wraz z utraconym dzieckiem pewnego przystojnego marynarza, który to niedawno znów zawitał do portu Lorne Bay
Diane Mason

Programy kulinarne, zwykle tam przygotowywali tak ambitne potrawy, o których się nawet Rose nie śniło, a co dopiero marzyła czy próbowała je przygotować. Chociaż bywały też programy gdzie pokazywali potrawy do przygotowania przez każdego, nawet początkującego kucharza, to jednak każdy z nas ma w sobie choć odrobinkę ambicji na to by zabłysnąć przed bliskimi albo osobą na której nam bardziej zależy jakimś nieznanym dotąd daniem. U Hepburn opcja druga odpadała z racji tego, że kobieta nie była zainteresowana jak dotąd żadnym mężczyzną, w kobietach nie gustowała zaś wcale. Pozostało jej zatem imponowanie sobie samej, rodzinie i przyjaciołom, ot co.
- Mnie najczęściej pokonują programy kulinarne poziomem umiejętności do wykonania danego dania. - odpowiedziała ze śmiechem wręcz, bo miała do siebie dystans i wiedziała że królową kuchni to nie zostanie raczej. Sądziła również że każdy powinien mieć wobec siebie dystans, bo inaczej bywa różnie w kontaktach międzyludzkich, a po co wychodzić na sztywniaka gdy się takowym wcale nie jest?
- Tak, tutaj. Był napad i strasznie ten sklep został zdewastowany, oprócz utraty pieniędzy. Nie chcę wyjść na osobę uprzedzoną, ale śmiem twierdzić, że ten napad mógł mieć związek z gośćmi klubu Shadow. Byłam tam kiedyś i mam wrażenie że pojawiają się tam sami podejrzani ludzie. Byłaś tam kiedyś? Nie polecam. - skoro kobieta mieszka tutaj krótko to może nie miała okazji pojawić się w tym szemranym klubie nocnym, zatem Rose postanowiła ją przed nim przestrzec. Sama pamiętała jak dobierano się tam do niej gdy chciała spokojnie wypić drinka przy barze, więc wolała ostrzegać kobiety, bo żadna z nas nie zasługuje na bycie traktowaną niczym przedmiot do zabawy.
- Zwłaszcza moja rodzina, typowi mięsożercy. Zastanawiałam się przez chwilę czy nie spróbować im pokazać dań wege, ale nimi by się zapewne nie najedli, zatem pozostaje pieczeń. - zwłaszcza jej tata i brat to byli typowi drapieżnicy. W końcu Luca musiał dobrze zjeść by stać na bramce w Shadow, czego nie tolerowała jego siostra. Rodzice zaś nie wtrącali się w to, co robią ich dzieci, bo byli już dorośli i to czas by sami uczyli się na swoich własnych błędach.
- Rose. Mieszkasz gdzieś w okolicy? - raczej sąsiadkami nie były, więc szatynka zapytała nowo poznanej kobiety. Może ta mieszka całkiem blisko jednak Hepburn i będą mogły od czasu do czasu wybrać się na jakiś spacer, albo wypić jakieś wino? Uścisnęła jej dłoń, uśmiechając się do niej ciepło.
happy halloween
nick
udaje profesjonalną nianię — a jest świadkiem koronnym
26 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Dziewczyna z trudną przeszłością oraz kilkoma sekretami. Niedawno przyjechała do Lorne Bay i dopiero urządza się w mieście, próbując unikać przy tym kłopotów.
- Dlatego ściągnęłam z programu tylko przyprawę, a nie cały przepis, bo mnie też by to pokonało - uśmiechnęła się. Mason również miała do siebie dystans, więc chyba dobrze się stało, że akurat one wpadły na siebie w sklepie. Dobrze też, że Diane spotkała kogoś, kto opowie jej więcej o dzielnicy, którą niedawno opuściła - jak się okazało, była to doskonała decyzja.
- Och, Shadow... - zmieszała się nieco. - Tak, kilka razy mi się zdarzyło - nie skłamała. Zdarzyło jej się, a że nie miała pojęcia, ile dni zdążyła już przepracować, to śmiało mogła założyć, że było ich kilka. Co najmniej. - Ale po co ktoś miałby dewastować sklep z przyprawami? Wiesz, w filmach ludzie dewastują raczej knajpy albo mieszkania...
Nigdy nie pomyślałaby, że komuś wpadło do głowy właśnie to miejsce. O tak. Zdecydowanie cieszyła się teraz, że zamieniła Sapphire River na farmę. A co do Shadow... Nie mogła powiedzieć, że czuła się tam nieswojo. Zdążyła już polubić to miejsce. Miało ono swoje plusy, miało również minusy i dziewczyna w zasadzie do teraz nie zdecydowała jeszcze, które z nich przeważały. Może panowała między nimi równowaga? Zresztą, niemal wszyscy mieszkańcy wiedzieli, jaką sławą cieszył się klub. Zwyczajny wypad na drinka mógł skończyć się naprawdę różnie, zwłaszcza w przypadku kobiety.
- Zawsze możesz przygotować się na obie opcje. Jeśli nie posmakuje im danie wege, wyjmiesz pieczeń. Tyle tylko, że to będzie wymagało nieco pracy.
No, przecież przyrządzenie kilku potraw musiało wiązać się z dużymi nakładami czasu, pieniędzy oraz chęci. No i... Diane nie była dobra w żadnej z tych opcji.
- Mieszkałam. Przez kilka miesięcy - dodała po chwili. - Niedawno przeniosłam się na farmę. Wynajmuję tam pokój. Wychodzi nieco taniej, mam współlokatorki, a tu... Tu mieszkałam sama, co nie było do końca bezpieczne. Po tych wszystkich podtopieniach miałam już dosyć swojego domku.
Teraz było jej znacznie lepiej. Przyjemniej.

Rose Hepburn
weterynarz — Animal Welness Center
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Pani weterynarz, która poświęca swoje życie zwierzętom i oddaje im całe swoje serce po tym jak straciła serce do tańca wraz z utraconym dzieckiem pewnego przystojnego marynarza, który to niedawno znów zawitał do portu Lorne Bay
Diane Mason

- Zatem spotkałam swoją kulinarną bratnią duszę. - zaśmiała się delikatnie szatynka, bo pod tym względem kobiety idealnie się rozumiały. Dla Rose nawet jakieś danie typu "pomysł na" było już rewelacyjne, bo bez tej konkretnej instrukcji z tyłu opakowania to zapewne nie wyszłoby jej takie danie jakie chciałaby zaserwować swoim gościom. W końcu chciała pokazać wszystkim jaka to jest samodzielna i jak doskonale sobie radzi z gotowaniem czy prowadzeniem domu. A że storczyki wylądowały ostatnio w śmietniku to taki tam malutki drobiazg ot co. Ale walczyła o te kwiatki, tylko że tę walkę podjęła zbyt późno i ich pasożyt za bardzo się rozprzestrzenił. Weterynarz w końcu, leczy zatem zwierzęta, nie rośliny.
- Ale jesteś cała i zdrowa, przynajmniej na pierwszy rzut oka, więc wizyta tam nie zakończyła się dla ciebie okropnie. Mi właściwie też się nic nie stało, ale to dlatego bo potrafię się nieźle bronić. - zabrzmiało to pewnie tak jakby Rose znała tajniki kung fu bądź czegoś w tym rodzaju, jakichś innych sztuk walki, gdyż wcale tak nie było, ale zawsze była wyposażona w gaz pieprzowy i wiedziała gdzie kopnąć nachalnego i niechcianego potencjalnego kochanka. Z tego względu na pewno wisiała tam na czarnej liście gości, których nie przyjmują w tamtym miejscu, może nawet Diane widziała tam jej zdjęcie? Zapewne wcale taka lista nie wisiała w żadnym z lokali gdziekolwiek w mieście, więc Hepburn nie miała czym się przejmować. Na pytanie kobiety wzruszyła ramionami.
- Nie wiem co siedzi w głowach przestępców, ale może złodziej uznał że skoro to jest jedyny sklep z przyprawami w miasteczku to zapewne ma duże zyski, skoro sprowadzają również nieznane przyprawy. Albo to był typ człowieka, który po prostu ma ogromną potrzebę niszczenia i nie ważne co, ważne aby zrównać to miejsce z ziemią i je okraść. - podała swoje dwie teorie, które miała na ten temat, ale prawda była taka że nie znała motywów sprawcy, czy tam sprawców tego napadu na zwyczajny sklepik z przyprawami. Ważne że udało się podnieść z dna i odtworzyć go na nowo.
- Jestem tego świadoma, problem w tym, że nie mam aż tyle czasu by przygotować kilka dużych dań jednocześnie. - zwłaszcza z jej umiejętnościami kulinarnymi lepiej żeby postawiła tylko na jedną rzecz. Zrobi jednak pieczeń, bo wydawało jej się że tej nie będzie umiała zrobić źle, jak ją spali to wtedy zacznie się martwić ot co.
- Sama tutaj nie mieszkam, ale wiem że to bardzo podmokły teren, więc liczne podtopienia to tutaj codzienność. A także sąsiedztwo aligatorów, nie obawiałaś się ich? - sama Rose nie czuła obawy przed tymi gadami, w końcu w sanktuarium dzikich zwierząt takowe badała, ale gdyby nie wykonywała swojego zawodu to zapewne mieszkanie w okolicy gdzie twoim sąsiadem mógłby być aligator nie brzmiało dla niej dobrze.
happy halloween
nick
udaje profesjonalną nianię — a jest świadkiem koronnym
26 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Dziewczyna z trudną przeszłością oraz kilkoma sekretami. Niedawno przyjechała do Lorne Bay i dopiero urządza się w mieście, próbując unikać przy tym kłopotów.
- Stało się tam coś, po czym musiałabyś się bronić?
Szczerze się zaciekawiła. Owszem, Shadow nie było bezpiecznym miejscem, ale liczyła na to, że nigdy nie spotka jej tam nic złego, że nie stanie się nic, z powodu czego będzie musiała kiedykolwiek używać siły. Zresztą, o jakiej sile mowa? Diane była drobna i gdyby coś zaczęło się dziać, z pewnością byłaby pierwszą ofiarą.
- Wiesz, ten trop z nieznanymi przyprawami brzmi całkiem sensownie. Niektóre z nich naprawdę sporo kosztują, chociaż nie jestem pewna, czy na zapleczu byłoby tyle miejsca, żeby trzymać tak duże ilości - zaczęła się zastanawiać. Odruchowo zerknęła w stronę drzwi prowadzących na tyły sklepu. Nawet jeśli ta teoria nie była słuszna, to na pewno przekonałaby ja historia o ludziach, którzy organizują napady wszędzie tam, gdzie tylko się da. Niektórzy potrafili nawet zabić za grosze (chociaż w tym wypadku bardziej pasowałoby chyba określenie "centów"), a co dopiero za dzienny sklepowy utarg.
- Niby tak - przytaknęła. - A gdyby coś zamówić? Chociaż... No właśnie. Skoro tu mieszkasz, to na pewno znasz jakieś fajne lokale, do którego można zaprosić znajomego?
Już i tak była winna jedno spotkanie Jake'owi. Lepiej, żeby poradziła się kogo tutejszego, kto specjalnie jej nie znał i nie będzie wiedział, że chodzi właśni o spotkanie z młodym Hargreevesem. Im więcej lokali Diane pozna, tym lepiej, prawda?
- Szczerze? Niezbyt. Chyba nie dopuszczałam do siebie myśli, że w okolicy naprawdę żyją aligatory. Wiedziałam, że czasem jakiś może się trafić, ale myślałam, że to taka... Wiesz, bardziej... Legenda - zerknęła na nią. - A to tak na serio? Coś naprawdę może zjeść tu człowieka?
Jej. Niby człowiek wie, czego się spodziewać, ale...

Rose Hepburn
weterynarz — Animal Welness Center
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Pani weterynarz, która poświęca swoje życie zwierzętom i oddaje im całe swoje serce po tym jak straciła serce do tańca wraz z utraconym dzieckiem pewnego przystojnego marynarza, który to niedawno znów zawitał do portu Lorne Bay
Diane Mason

Pytanie ze strony Mason wywołało w szatynce nieprzyjemne wspomnienia. Na swoje nieszczęście doskonale pamiętała tamten wieczór, tego natrętnego typa przy barze, którego spławiła, ale jednocześnie który nie odpuścił i postanowił ją zdobyć niezależnie od konsekwencji swoich czynów. Całe szczęście chodziła wcześniej na kurs samoobrony i w porę zareagowała, unieszkodliwiając na czas ucieczki mężczyznę, bo inaczej nie byłaby tak pewną siebie kobietą, jaką jest dotychczas, a takie przeżywanie traumy i przepracowanie jej trwa odpowiednią ilość czasu. No tylko że wmieszała się w to ochrona, która ewidentnie stała po stronie oprawcy, a nie niedoszłej ofiary i to ją wyniesiono wtedy z klubu, ot co.
- Tak, pewien nachalny typ nie rozumiał słowa "nie". Gdybym nie chodziła na lekcje samoobrony to różnie się mogło to dla mnie skończyć. - potem jeszcze parę razy wracała myślami do tamtej sytuacji, chcąc ją przeanalizować w swojej głowie. Samotnie sączyła drinka przy barze, nie zwracając na nikogo uwagi i czekając aż pojawi się w klubie jej brat, więc czym niby dała przyzwolenie mężczyźnie? Na pewno wyróżniała się z tłumu, bo nie była ubrana wyzywająco, tylko całkiem zwyczajnie, niczym szara myszka, ale nawet jeśli ubrałaby miniówkę i zrobiła sobie mocniejszy makijaż to nic nie przyzwalało mężczyźnie na zrobienie czegokolwiek wbrew woli kobiety. I tego się zamierzała trzymać. Sama również powędrowała wzrokiem na zaplecze.
- Myślę że mogliby trzymać całkiem spore zapasy przypraw, zawsze myślałam że mają tam cały magazyn. - a magazyny w zamyśle bywają duże, stąd kobieta wyobrażała sobie całe przyprawowe imperium tuż za drzwiami skromnego niby sklepiku.
- Once upon a tart to idealne miejsce na przyjacielskie spotkanie i randkę. Mają tam naprawdę dobrą obsługę, a ciasta rozpływają się w ustach. A gdy poniesie was fantazja to nawet pozwolą wam zatańczyć pomiędzy stolikami. - gdy tylko kobieta zapytała ją o lokal warty polecenia, to pierwsze co wpadło jej do głowy to miejsce, gdzie miała swoją walentynkową randkę, a także gdzie obecnie codziennie zresztą przychodziła na świeżą kawę, bo pracował tam jej przyjaciel, a dokładniej dawny szkolny wróg, który to ciągał ją za włosy i była wręcz pewna, że robił to z czystej złośliwości podczas gdy on robił to, bo mu się podobała i tak chciał zwrócić na siebie jej uwagę. A ona tylko się na niego złościła, więc nie do końca osiągał swój zamierzony efekt, ale ważne że wyjaśnili sobie wszystko po latach. To nieco oczyściło atmosferę.
- Serio, w porach deszczowych i podczas podtopień aligatory w tamtej dzielnicy wychodzą na ląd i podchodzą pod domostwa. Oczywiście jeśli się jest uważnym to nic złego ci się nie stanie. - łatwo było mówić, ale czy znała sposób na ochronę przed gadami? A powinna, była w końcu weterynarzem, a więc zaklinaczem wszystkich zwierząt z Lorne.
happy halloween
nick
udaje profesjonalną nianię — a jest świadkiem koronnym
26 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Dziewczyna z trudną przeszłością oraz kilkoma sekretami. Niedawno przyjechała do Lorne Bay i dopiero urządza się w mieście, próbując unikać przy tym kłopotów.
Nie miała o tym pojęcia. Nie mogła mieć. Zrozumiałaby, gdyby Rose nie chciała kontynuować i absolutnie nie miałaby do niej żadnej pretensji. W pewnym momencie żałowała nawet, że poruszyła ten temat. Mogła milczeć. Mogła się zamknąć. A tak?
- Nie chciałam przywoływać złych wspomnień - natychmiast zareagowała. Jedynym pozytywem było to, że Hepburn potrafiła poradzić sobie w trudnej sytuacji i należało tylko trzymać kciuki za to, by nigdy więcej się to nie powtórzyło, a nawet jeśli, to warto liczyć na to, że kobieta poradzi sobie w każdej sytuacji. Zresztą, Mason zdecydowanie by się z nią zgodziła. Gdy kobieta mówi "nie", nic nie daje mężczyźnie prawa, by dalej ją nagabywać.
Diane również widziała to w ten sposób. Miała w głowie jeden wielki magazyn przypraw, które sporo kosztują, nic więc dziwnego, że ktoś zdecydował się zorganizować napad właśnie na to miejsce.
- Aż tak? - nieco się zarumieniła. Zdecydowanie nie planowała tańców, bo raz, nie potrafiła tańczyć, dwa, nawet gdyby się na to porwała, to nie miała z kim. Mimo wszystko doceniała jednak opinię nowej znajomej. - A wiesz, że chyba już tam byłam? To znaczy... Kilka razy zajrzałam tam po kawę na wynos. Raz nawet oblałam tam jednego chłopaka.
Ani trochę nie była z tego dumna. Ale tak, tak właśnie było! Dopiero teraz skojarzyła, że to właśnie to miejsce! Sporo wskazywało więc na to, że Diane nie był jeszcze taka zła, gdy chodziło o poznawanie miasteczka.
- Kiedyś mieszkałam w Sapphire River. Zaraz po przyjeździe do Lorne Bay. Skusiła mnie cena - przyznała się. - Wyprowadziłam się stamtąd po tych ostatnich podtopieniach i wygląda na to, że chyba dobrze zrobiłam.
Aż pozwoliła sobie na nieco głośniejsze westchnięcie. Nigdy nie wiadomo, czy Mason nie uniknęła kiedyś śmierci!

Rose Hepburn
weterynarz — Animal Welness Center
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Pani weterynarz, która poświęca swoje życie zwierzętom i oddaje im całe swoje serce po tym jak straciła serce do tańca wraz z utraconym dzieckiem pewnego przystojnego marynarza, który to niedawno znów zawitał do portu Lorne Bay
Diane Mason

Rose nie miała jej za złe, bo przecież sama Hepburn nie miała wypisane na czole że spotkała ją taka sytuacja w Shadow. Dlatego też nie zaatakowała słownie kobiety tylko odpowiedziała jej na tyle, na ile była w stanie mówić o tej sytuacji. A ten nieprzyjemny dreszcz który przeszedł po jej ciele? To tylko złe wspomnienie.
- Nie musisz przepraszać, nie mogłaś przecież wiedzieć i ja to rozumiem. - stwierdziła zatem mówiąc całkiem szczerze, bo nie chciała by kobieta poczuła się zakłopotana. Poza tym to świadczyło również o samej Rose, że przepracowała tamtą sytuację i starała się omijać ten klub nocny z daleka.
- Tak, mówię z doświadczenia, bo w walentynki na randce w ciemno nagle poproszono mnie do tańca. To był chyba pierwszy raz gdy tańczyłam w kawiarni. - zaśmiała się na samo wspomnienie, to poprawiło znacząco jej humor po krótkim powrocie do nieprzyjemnej przeszłości, otwierając inną, lepszą szufladkę w jej wspomnieniach.
- Serwują tam bardzo dobrą kawę, a to wszystko dzięki mojemu koledze ze szkoły, który ma talent baristyczny. - dodała, zachwalając tamtejszą obsługę i trochę nagięła prawdę odnośnie Gavina, który to był tam kelnerem, a nie baristą, ale Diane nie mogła tego wiedzieć? Poza tym tamtejsza kawa na wynos kojarzyła się jej obecnie jedynie z chłopakiem ze szkoły, który jako dzieciak ciągnął ją za włosy, co ją potwornie wkurzało.
- To naprawdę dobra decyzja, bo przez częste powodzie i podtopienia można stracić tam majątek na remont domku, a można również stracić życie gdy się spotka przypadkiem aligatora. - sama Rose nigdy by nie zamieszkała jednak w tamtejszej dzielnicy przez wzgląd na liczne remonty. Wolała odkładać na większe lokum w centrum miasta, albo na własny gabinet weterynaryjny w przyszłości, ale póki co nie rozważała założenia takowego, bo dobrze się jej pracowało w Animal Welness Center, atmosfera była bardzo miła, współpracownicy pomocni, nie czuło się wyścigu szczurów o to kto będzie najlepszy, a ponadto szef był wyrozumiały i nie żądał od pracowników cudów. A jego plusem było to że był w zbliżonym wieku do pracowników, bo jednak było wiadomo nie od dziś że jeśli między szefem a jego pracownikami była spora różnica wieku to różnica pokoleń wpływała na atmosferę w pracy i pojawiające się wraz z nią nieporozumienia. Zwłaszcza jeśli takowy pracodawca nie dąży za nowościami tylko ciągle leczyłby tak samo jak za czasów jego studiów. I myślenie że jest nieomylny z racji wieku, tego Rose by nie zniosła na dłuższą metę.
happy halloween
nick
ODPOWIEDZ