lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
lorne bay — lorne bay
27 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
3. + Outfit

Dzień wolny nawet w przypadku takiego Cole’a nie był wcale dniem wolnym. Dobra, rzadko kiedy, ale no tak było. Czasami miał jakieś życiowe obowiązki i nie mógł zgrywać rozpuszczonego bachora, którym niestety był. Śmiesznie w ogóle być rozpuszczonym bachorem nie mając do tego żadnych podstaw. No, ale miał ciężkie życie, więc tłumaczył sobie, że w jego przypadku zachowywanie się w taki a nie inny sposób było dopuszczalne. Teraz jak zarabiał i był dorosły mógł sobie wynagrodzić to, że będąc dzieckiem nie miał absolutnie nic. No, ale nie dzisiaj. Dzisiaj był dzień prania i niestety wypadała kolej Cole’a. Nawe postanowił być dobrym przyjacielem i zabrał pranie Darby. Oczywiście musiała mu wszystko posegregować w worki, bo jakoś niekoniecznie widziało mu się grzebanie w jej brudnej bieliźnie. Nie chciał być oskarżony o niewiadomo co. Przyjechał swoim starym autem pod pralnie, zaparkował nawet pod lokalem, wszedł do środka ze swoimi worami i załadował od razu trzy pralki, uzupełnił je odpowiednią chemią, wrzucił monety i wszystko zaczęło śmigać. Zadowolony z siebie Cole wyjął telefon i usiadł sobie na krzesełku. Już miał włączyć instagrama, żeby sobie przeglądać lokalne singielki w okolicy, ale podniósł wzrok, bo ogarnął, że nie jest sam. –No niech to kajzerka! – Powiedział głośno jak już rozpoznał Lizzie. –Wszędzie mógłbym cię spotkać, ale nie tu. – Zaśmiał się i nawet wstał, żeby się przywitać. –W sensie wiesz… nie żebym myślał, że nie pierzesz ciuchów, ale to jednak dziwne miejsce na spotkanie kogoś. – Wyjaśnił i przytulił się do niej, bo przecież byli starymi przyjaciółmi. Bo byli przyjaciółmi, nie? Tak, w oczach Cole’a byli przyjaciółmi. –Wiesz… są wakacje i mi nawet nie powiedziałaś, że przyjeżdżasz. Powinienem się obrazić? – Zmarszczył brwi żartując sobie.

Lizzie Blackford
sumienny żółwik
alemalpa#7279
fotograf — freelancer
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Młoda pani fotograf, która niedawno wróciła do Lorne po studiach w Sydney i chce pomóc matce w remoncie chaty, a później wyjechać zwiedzać świat.
#4

Ona już miała dość. Za wiele się w jej życiu chyba jednak przytrafiło przez te ostatnie kilka dni. Jej sydneyowski romans, pojebana siostra i na końcu Viggo. Za wiele tych spotkań jak na taką małą i biedną dziewczynę jaką była Lizzie. Przecież była grzeczna! Ostatnio. Nie spotykała się już z żadnym starszym, zajętym facetem więc los już nie musiał sobie aż tak z niej drwić. No bez przesady. Potrzebowała chyba się trochę wyluzować i uspokoić, zająć czymś innym niż rozmyślaniem nad swoim dziwnym ostatnim tygodniem. A co jej mogło pomoc? Sprzątanie. Zrobiła dużo porządków, w końcu wypakowała walizki i powoli poukładała cały swój dobytek w szufladach i szafkach. Dobrze że ostatnio kupiła sobie kilka pierdol przez co jej mieszkanie wydawało się jakieś takie przytulniejsze. Oczywiście jak na prawdziwą arystke przystało musiała sobie jeszcze kupić sztalugę i miliony ramek do trzymania swoich fotografii ale tym zajmie się kiedy indziej. Na koniec tego wszystkiego postanowiła skoczyć do pralni żeby wyprać kilka swoich rzeczy. Nie spodziewała się tam kolejnego zakończenia.
- Kajzerka? Zostałeś piekrzem? - Zapytała uśmiechajac się do starego znajomego. Nie widzieli się już jakiś czas, ale Cole nie wyglądał jakby się jakoś mocno zmienił. - Tak, masz rację, chyba bym nie chciała oglądać Twoich brudów - zaśmiała się I owszem przytuliła go, bo można powiedzieć, że byli przyjaciółmi. - Próbowałam się do Ciebie dodzwonić ale masz ciągle wyłączony telefon- zupełnie jakby nie istniał. - Chyba nie zmieniłeś numeru i mi o tym nie powiedziałeś?? - Zapytała unosząc brew. - Powinnam się obrazić? - Może nie chciał z nią rozmawiać i teraz tu próbował ją wkręcić!


Cole Demos
przyjazna koala
catlady#7921
lorne bay — lorne bay
27 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Miała dość, bo nie wiedziała jeszcze, że spotka Cole’a. A jednak Cole to tak przyjemny człowiek, że aż się chciało go spotykać w jakiś randomowych miejscach. Zapytaj Raine, ona na bank chciałaby na niego randomowo wpaść i potwierdziłaby, że jest zajebistym typkiem. No i sam Cole też by to potwierdził, bo miał o sobie takie mniemanie. Chodził sobie bezkarnie, bo był przecież panem policjantem.
-Nie! Bagietą! – Zaśmiał się głośno, bo był z siebie dumny, że wykorzystał ten żart tak bardzo. Miał nadzieję tylko, że Lizzie nie była sztywniarą i ogarnęła ten żart. –W sensie policjantem. – Uznał, że jednak wyjaśni w razie gdyby jednak Elizabeth nie znała lokalnego slangu i nie ogarnęła, że bagiety to policjanci. Chociaż wyglądała na taką co lubiła sprawiać problemy. Zwłaszcza jak nosiła takie króciutkie sukieneczki. Cole bez jakiejkolwiek żenady obczaił ją sobie. Widać, że był dzień prania, bo pożyczyła kieckę od młodszej siostry, albo niemowlaka. Nie mógł sobie przypomnieć czy Lizzie miała jakiekolwiek rodzeństwo. –Jasne, Lizzie. Tak tylko mówisz. – Puścił jej oczko, a jak już się skończyli przytulać to cofnął się, żeby ją sobie obczaić jeszcze raz. –Wyglądasz dobrze, Blackford. – Skomentował, bo może nie widziała jak ją obczajał po raz drugi. Był pod wrażeniem. Z reguły dziewczyny się brzydko starzały. A przynajmniej większość. Nie był pewien za bardzo.
-Poważnie? – Teraz to się zmartwił, bo co jak próbowali się do niego dodzwonić z informacją, że wygrał dwadzieścia milionów, ale tak jak Lizzie nie byli w stanie tego zrobić. –A nie. Czekaj. Kurde. Racja. Zmieniałem numer parę miesięcy temu. Ukradli mi telefon i nigdy go nie odzyskałem. – Wyjął telefon z kieszeni spodni i podał jej, żeby wpisała swój numer. –Także tak, możesz się na mnie obrazić. – Potwierdził. –Na długo przyjechałaś? – Zapytał, bo wiedział, że ona to jednak raczej tylko na wakacje tu wpadała.

Lizzie Blackford
sumienny żółwik
alemalpa#7279
fotograf — freelancer
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Młoda pani fotograf, która niedawno wróciła do Lorne po studiach w Sydney i chce pomóc matce w remoncie chaty, a później wyjechać zwiedzać świat.
- Ty? Policjantem? - Zaśmiała się, bo no strasznie jej się to ze sobą gryzło. - Przepraszam, po prostu nie wiedziałam, że Cię interesuje walka ze złem, chociaż ratowanie panienek w opresji to już prędzej w Twoim stylu - tak się z nim podroczyła trochę po przyjacielsku. - Czy za takie teksty mnie pan aresztuje, panie władzo? - Zapytała trzepocząc rzęskami i pewnie nawet wyciągnęła ręce przed siebie na wypadek gdyby ją chciał aresztować, to nie będzie tutaj stawiać oporu. Lizzie nie była jedną z tych dziewczyn co miały jakiś wielki problem z tym, że ktoś się na nią gapił, czy nawet komentował jej wygląd, o ile mówił to oczywiście w superlatywach, bo w innym wypadku dochodziło tylko do pokazania środkowego palca. No i nie oszukujmy się, oczywiście, że Blackford była tą co sprawiała kłopoty, szczególnie, gdy była namiętna i bardzo nieletnia, jak to było w jednej ze znanych polskich piosenek #polskiakcentwkażdejrelacji. - Dobra przejrzałeś mnie, marzę i śnie o oglądaniu Twoich brudnych gaci, mam taki pojebany fetysz - prychnęła kręcąc głową i westchnęła sobie. Żartowała, żeby nie było wątpliwości.
- Dziękuję, Ty też wyglądasz dobrze... ćwiczyłeś? - Zapytała i nawet go złapała za ramię żeby sprawdzić czy ma twarde mięśnie. - No i widzisz!? A do mnie masz pretensje, co z Ciebie za kolega, że nie wysłałes mi gołębiem pocztowym swojego telefonu!? - Mógł też napisać na insta, albo na fejsie, ale gołąb byłby ciekawszą opcją. - Będę dzisiaj miłosierna i Ci wybaczę, ale musisz mi za to kupić piwo, jak już skończymy z praniem - nie ma nic w życiu za darmo, a Lizzie, by się po prostu napiła dobrego piwka i tak nie miała żadnych planów. - Nie wiem jeszcze, będę remontować dom mamy i zobaczymy jak długo to zejdzie - nie planowała jednak być tu dłużej niż kilka miesięcy. No, bo co ją tu trzymało? Tylko mama.

Cole Demos
przyjazna koala
catlady#7921
lorne bay — lorne bay
27 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Zmarszczył brwi. –To moment, w którym powinienem się obrazić? – Niestety to też trzeba było mu powiedzieć wprost. Nie wiedział kiedy się obrazić, a kiedy nie, ale coś mu podpowiadało, że Lizzie się z niego naśmiewała. –Oczywiście, że mnie nie interesuje walka ze złem. – Prychnął. Nigdy go coś takiego nie interesowało. Pewnie byłby pierwszym typem, który zostałby skorumpowanym gliniarzem. Jego interesowały hajsy, chociaż jako policjant kokosów nie zarabiał. –Bądźmy ze sobą szczerzy, Lizzie. Nie raz ratowałem cię z opresji. – Zamachał brwiami mając oczywiście na myśli to, że dzięki niemu jej wakacje nie były jakoś specjalnie nudne. Podejrzewam, że raczej nie wiedział, że spotykała się tylko z typami starszymi od siebie. –Mógłbym. W końcu jest to obraza funkcjonariusza. Ale znalazłbym lepsze zastosowanie dla mnie, dla ciebie i dla kajdanek. – Zamachał brwiami i w sumie miał nadzieję, że Lizzie jednak nie będzie chciała się przypinać z nim kajdankami. Albo nie będzie chciała się przypinać do łóżka, bo to trochę pojebane. Co jak zgubią kluczyk i umrą? Albo będzie musiał zadzwonić do pracy i wyjaśnić sytuację? Nie chciał tego.
-Zawiodłem się. Zawsze byłaś taka zajebista w podrywową gadkę. Liczyłem, że powiesz coś w stylu Chciałabym oglądać twoje brudne gacie, ale na podłodze mojego pokoju. – Zamachał brwiami chociaż jak już skończył gadać to doszedł do wniosku, że to jest beznadziejny tekst na podryw i nikt nigdy nie powinien oglądać cudzych, brudnych gaci. To pojebane. Nawet jak na nich.
-Owszem. – Wypiął dumnie pierś, a jak złapała go za bicka to nawet go napiął, żeby bardziej jej zaimponować. –Pokazałbym ci co mam pod koszulką, ale chyba zostawię nutkę tajemnicy, którą odkryjesz może później. – Puścił jej oczko. –No nie powiem. Zjebałem niemiłosiernie. – Przyznał się do błędu. –O super. Piwko to zawsze spoko opcja. – Proste rozwiązanie i obie strony będą usatysfakcjonowane. –Ooo. Czyli dłużej niż wakacje. – Zauważył, bo nie był jakiś najgorszy z matematyki.

Lizzie Blackford
sumienny żółwik
alemalpa#7279
fotograf — freelancer
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Młoda pani fotograf, która niedawno wróciła do Lorne po studiach w Sydney i chce pomóc matce w remoncie chaty, a później wyjechać zwiedzać świat.
- Na mnie? Nigdy nie powinieneś się obrażać - powiedziała całkiem poważnie, no bo spójrz na nią. Przecież to było słodkie, niewinne dziewczątko. Na takie się nie można było gniewać, szczególnie, że co jak co, ale Lizzie dostarczała mu przecież całkiem miłych wspomnień. - Wspaniały z Ciebie stróż prawa, czuje się od razu zajebiście bezpiecznie - przyznała śmiejąc się trochę pod nosem, ale no tego się przecież mogła spodziewać. - Przyznaje rację, mój rycerzu na białym rumaku - no tutaj nie miała zamiaru protestować i zaprzeczać, bo rzeczywiście sprawiał, że jej wakacje w Lorne Bay bywały o wiele ciekawsze i przyjemniejsze. Mogła mu być nawet za to trochę wdzięczna, bo tak to, by się nudziła, a tak to miała jego i dobrze się razem bawili, a przynajmniej Lizzie się dobrze bawiła. - Naprawdę? - Zapytała unosząc brew. - Odpuśćmy kajdanki i poszukamy sobie zastosowania dla Ciebie, mnie i mojego materaca - nie wiem czy Lizzie miała łóżko, ale wydaje się być osobą, która raczej miała po prosto wjebany materac na środek salonu.
- Dobra czekaj... daj mi chwilę - zmarszczyła czoło, bo musiała sekundę pomyśleć, co by to ładnego mu powiedzieć. To nie był jej dzień chyba. - Jedyne co chciałabym oglądać to Ty bez twoich brudnych gaci - okej, cokolwiek co miało w sobie słowa "brudne gacie" nie mogło być seksi. Po prostu to tak nie działało. Nie dało się z tego nic wyciągnąć.
- Naprawdę? Zawsze lubiłam się bawić w Sherlocka... - mruknęła kładąc swoją rękę na jego klatce piersiowej - po kolejnych poszlakach - przejechała dłonią w dół po jego klacie zatrzymując się dopiero na guziku w spodniach - do finału sprawy - taka była z niej flirciara pełną parą, nie mogę z niej, co to w ogóle za typiara. - To jesteśmy umówieni - kiwnęła głową uśmiechając się i związała sobie włosy jakąś gumką, która pewnie miała na nadgarstku, a później wrzuciła swoje rzeczy do pierwszej wolnej pralki. - No to zależy jak się pospieszą wykonawcy, znasz kogoś kto dobrze kładzie kafelki? - Zapytała dosypując proszku do swojego pranka.

Cole Demos
przyjazna koala
catlady#7921
lorne bay — lorne bay
27 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Zatrzepotał rzęsami. –Myślę, że nawet nie potrafiłbym się na ciebie obrazić. – Wyznał i machnął ręką. Rzeczywiście była zbyt urocza, żeby strzelać na nią focha. W dodatku Cole bardzo ją lubił, lubił też spędzać z nią czas. Gdyby miał na nią focha to nie mógłby spędzać z nią czasu. A i tak się rzadko widywali, bo przecież mieszkała w innym mieście, a do Lorne wpadała okazyjnie. –No tak. Najlepszy. Będę się starał, żeby w tym roku zostać pracownikiem miesiąca. – W ogóle nie ogarnął, że to zdanie w żadnym stopniu nie ma sensu. Nie miało to dla niego znaczenia. I tak się dobrze bawił gadając sobie z nią o niczym. –Oh, nie nazwałbym siebie rycerzem, ale skoro tak twierdzisz. – Odgarnął sobie jakoś romantycznie włosy, chociaż nie bardzo mu to wyszło, bo jednak nie był piękną niewiastą z przesadnie długimi włosami, które wpadały mu w oczy. Miał tylko swoje, które usztywniał pewnie żelami i lakierami, więc nie było mowy o tym, żeby coś mu przeszkadzało. –No i to mi się podoba, Blackford. Konkrety. Nic się nie zmieniłaś. – Uśmiechnął się i w sumie już miał wyjebane w to pranie i miał ochotę iść do niej do domu. Na materac czy łóżko, nieważne!
-Cholera. – Pokręcił głową i nawet zrobił chef’s kiss, żeby pokazać jej jak perfekcyjny jest jej podryw. –Gdybym miał na sobie jakieś gacie to rzeczywiście leżałyby już na ziemi. – No co, był dzień prania, więc nie miał co już na siebie włożyć. Chociaż pewnie ściemniał. Miał może na sobie jakieś aksamitne gatki w panterkę.
Pewnie się zapowietrzył jak tak się bawiła w Sherlocka na jego klacie. Nie wiedział co to za zabawa, ale chciał się bawić dalej. –Jesteśmy umówieni. – Potwierdził jak już zaczął swobodniej oddychać. Przetarł nawet ręką twarz, żeby dojść do siebie. Chciał się spoliczkować, ale to byłaby przesada. –Nie znam. Ale jak potrzebujesz kogoś kto chujowo położy ci kafelki i zrobi to w przeraźliwie wolnym tempie to mogę to zrobić. – No cóż, widocznie nie tylko Corvo chciałby zatrzymać Lizzie na dłużej w mieście.

Lizzie Blackford
sumienny żółwik
alemalpa#7279
fotograf — freelancer
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Młoda pani fotograf, która niedawno wróciła do Lorne po studiach w Sydney i chce pomóc matce w remoncie chaty, a później wyjechać zwiedzać świat.
- Nie dziwię się, ale powiem Ci w sekrecie, że ja na Ciebie też nie - rzuciła puszczając mu oczko. Taka konspiracja. Prawda dość smutna była taka, że Cole był pewnie jedną z najmłodszych mężczyzn z jakim do tej pory uprawiała seks czy nawet flirtowała. Fenomen na skalę światową. - Tak to ma sens, jak będziesz się starał przez cały rok to może zrobisz tyle ile pracownik miesiąca- jemu po prostu zadania pracownika miesiąca zajmowały więcej czasu. Nic w tym złego! Oczywiście, że był jej rycerzem! Jej cnoty co prawda nie strzegł, ale przecież już dawno jej nie miała więc to tez nie jego wina! - Co mam Ci powiedzieć? Cenie sobie nasz czas i nie będę go marnować na pierdoły - wzruszyła ramionami, bo tak właśnie było! Konkrety były istotne, a nie takie pitu pitu, szczególnie, że znali się na tyle dobrze, że nie było potrzeby na gadkę o niczym.
Zaśmiała się kokieteryjnie zasłaniając dłonią usta. - Cieszę się, że tak na Ciebie jeszcze działają moje słowa, to dobrze wróży na wieczór - puściła do niego oczko i bardzo się cieszyła, że już nie będzie się dzisiaj nudzić! Kto by pomyślał, że może ha uratować przypadkowe spotkanie w pralni. - To byłoby super, ale musiałbyś wtedy sam zapłacić za te kafelki i za ich ściągnięcie - No niestety nie było ja stać na zakładanie i ściąganie kafelek. Gdy juz włączyła pranie to oparła się plecami o tą praleczke i zmierzyła go wzrokiem. - Zawsze się nudzę jak czekam na pranie, znasz jakieś pralniane gierki? - Zapytała, bo w końcu on tu był od zapewniania jej rozrywki!

Cole Demos
przyjazna koala
catlady#7921
lorne bay — lorne bay
27 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Wycelował w nią palec. –Tak właśnie myślałem, Lizzie. – Pokiwał głową. –Zawsze wiedziałem, że ja i ty? Łączy nas coś specjalnego. Jakaś tajemnicza nic porozumienia, której ja nie rozumiem, ale ona zdecydowanie rozumie nas. – Typowy Cole, pierdolił co mu ślina na język przyniosła, ale tak naprawdę to nie wiedział o czym pierdoli. Ale mówił szczerze, zawsze czuł, że z Lizzie łączy go coś specjalnego. Ale nie, że jakaś miłość czy jakieś inne kurwa pierdolone paskudztwo. Tylko coś specjalnego. Ale nie wiedział co, bo znał za mało słów. –Albo będę mógł zostać pracownikiem roku! – Wypalił zadowolony, ale pewnie coś takiego nie istniało na komisariacie. Ale Cole już wiedział, że jeśli nie istniało to on z pewnością będzie naciskał, żeby coś takiego wprowadzić. –No i dlatego zawsze cię lubiłem. – Popukał ją palcem w ramię.
Wypiął dumnie pierś. –W takim razie cieszę się, że nie miałem żadnych planów na wieczór. Nie będę musiał nic anulować. – Nawet jeśli jakieś plany miał to nie anulowałby ich. Był czasami takim skurwysynem, że zapominał o tak małych i miłych rzeczach jak uprzedzenie ludzi, z którymi się umawiał, że jednak się nie pojawi. A skoro taka Lizzie oferowała mu swoje towarzystwo to naprawdę, każde inne plany traciły właśnie znaczenie. Dobrze, że nie umówił się na dzisiaj z Raine, bo wtedy byłby przypał.
-No, ale to ja ci je tak założę, że nie będziesz musiała ich ściągać. Będą tylko brzydko położone. Ale funkcjonalne. – Nie mógł jej tego gwarantować, ale wiadomo. Musiał bronić resztek swojej męskiej dumy. –Nie. Pierwszy raz robię pranie w towarzystwie. – Wzruszył ramionami i wsadził ręce w kieszenie. –Ale możemy się całować. – Zaproponował, bo przecież to nie tak, że to byłby ich pierwszy pocałunek ever.

Lizzie Blackford
sumienny żółwik
alemalpa#7279
fotograf — freelancer
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Młoda pani fotograf, która niedawno wróciła do Lorne po studiach w Sydney i chce pomóc matce w remoncie chaty, a później wyjechać zwiedzać świat.
- Yhym... nieprzerwana nić porozumienia - pokiwała głową, nie miała pojęcia o co mu chodzi, ale starała się jak mogła żeby za nim nadążyć. - W sensie, że jest nam dobrze w łóżku? - Zapytała, bo próbowała go tutaj zrozumieć! - No i, że się dogadujemy!? - No według niej się dogadywali bardzo dobrze, oboje chcieli podobnych rzeczy jakim było bawienie się aż do upadłego. Musiała przyznać, że bez Cola jej wakacje tutaj byłyby bardzo nudne i pewnie tylko rozpamiętywałaby rzeczy, o których przecież myśleć nie chciała, a tak? Miała swojego kumpla, na którego zawsze mogła liczyć. Nie musieli ze sobą rozmawiać na poważne tematy, nie ciągnął ją za język żeby mu opowiedziała swoje największe sekrety i to w nim Lizzie doceniała! - Chcę być na ceremonii wręczenia medalu dla najlepszego pracownika policji 2021 jak już Ci go przyznają - uśmiechnęła się bardzo szeroko, bo widziała to oczami wyobraźni i pewnie nawet z dumą by uroniła łezkę podczas takiej uroczystości.
- Cieszę się pewnie równie mocno - chociaż no Lizzie pewnie mało obchodziły jego plany, skoro narzeczone innych facetów, z którymi się widywała, też jej nie obchodziły. Nawet nie chcę wiedzieć jak bardzo Lizzie by była napalona w tej chwili jakby Cole wczoraj skończył 30-stke i jeszcze, by się okazało, że się komuś oświadczył. To by było już za wiele!
- Przykro mi Cole, doceniam, ale jestem estetą - posmutniała, bo niestety, nie mogła pozwolić na to żeby mieć w rodzinnym domu brzydko położone kafelki. - Rozdziewiczam cię? - Zapytała unosząc brew i się uśmiechnęła przygryzając lekko dolną wargę, bo była przecież flirciarą. - Całować? W sensie, że się tylko przelizać, czy chcesz się ruchać, bo trochę jestem skonfundowana. - Musiała się dopytać, żeby później nie było niedopowiedzeń! Tak czy inaczej przyglądała mu się cały czas czekając co wymyśli w międzyczasie wskakując sobie na jakąś wolną pralkę, która akurat nie działała, tak żeby sobie usiąść.

Cole Demos
przyjazna koala
catlady#7921
lorne bay — lorne bay
27 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
-Tak! – Klasnął w dłonie jak wrocławski maszynista kiedy przejechał całą trasę, bez wykolejenia tramwaju. –Właśnie o to mi chodzi. Widzisz? Widzisz jak świetnie się rozumiemy? – Wypiął dumnie pierś. Nigdy z nikim nie miał takiej więzi jaką miał z Lizzie. Chociaż jakby był chociaż trochę inteligentny, to by przysiadł na dupie i pomyślał o tym jaką miał więź z Raine zanim to spierdolił. Gdyby wszystko rozegrał jak normalny człowiek to za dwa lata mógłby się hajtnąć z Raine i mieć z nią zajebistą rodzinę. Ale zamiast tego wybrał bycie kretynem. Sorry to this man. –No tak. Bo czego więcej chcieć od życia? – Może stabilizacji? Zaufanej osoby obok? Nie wiem, wielu rzeczy, których Cole po prostu nie ogarniał.
-Tyyy… to jest mega dobra myśl. – Pokiwał energicznie głową i nawet zaczął to rozkminiać. –Tak, tak. Wezmę cię na moją randkę to wszyscy będą mi zazdrościć. Plus sama skorzystasz, bo jest tam masa darmowego żarcia! – No i wielu policjantów jest po trzydziestce i mają już żony czy narzeczone to Lizzie będzie mogła sobie folgować. Ale o tym Cole nie wiedział i nie myślał, bo też nie chciał żeby wyszło, że on próbuje komuś opchnąć Lizzie i na swojej własnej imprezie zostanie kurwa jakimś alfonsem. Odbierze nagrodę, ale jednocześnie zostanie aresztowany za prostytucję lol.
Pewnie doszłaby na samą myśl. Na szczęście, albo nieszczęście, Cole to typ, który zapewne nigdy się nikomu nie oświadczy, bo jemu jest przeznaczone życie wiecznego kawalera, który obudzi się w wieku czterdziestu lat i ogarnie, że zmarnował sobie życie i pewnie zacznie dzwonić po wszystkich laskach, które kiedyś ruchał i będzie pytał czy chcą z nim być.
-No okej. W porządku. – Wzruszył ramionami, ale długo nad tym nie smutał, bo w sumie to jej sprawa. On nawet nie chciał jej tych kafelek kłaść tylko chciał poruchać. –Ale mam kumpla, który nie zajmuje się tym zawodowo, ale ma fach w ręku i wie jak co robić! – Oczywiście mówił o Corvo, polecam! –Tak. – Zamachał brwiami. Podszedł do niej jak sobie usiadła na tej pralce i oparł się biodrem obok. –Możemy się w sumie ruchać. – Wzruszył ramionami i rozejrzał się po pomieszczeniu. –Kamera. – Wskazał na jedną. –Więc tam jest martwy punkt. Więc możemy się ruchać tam, albo możemy iść do auta. – Zaproponował. Nie chciał być sensacją w jutrzejszych wiadomościach, że się w pralni ruchał.

Lizzie Blackford
sumienny żółwik
alemalpa#7279
ODPOWIEDZ