studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- W takie rzeczy akurat nie wierzę, najgorsi z najgorszych są ludzie, nie jakieś wymyślone zjawy - prychnęła, nie chcąc dać się zbyć czczymi słowami o zjawach. Z jednej strony wierzyła w to, że po śmierci coś dalej dzieje się z tą esencją człowieczeństwa, która była w stanie zapanować nad mechanizmem ciała, ale z drugiej mocno powątpiewała, żeby sprowadzało się do tak prostych rzeczy jak dalsze przebywanie na ziemi. Sądziła raczej, że ludzki umysł nie jest w stanie pojąć sposobu budowy wszechświata, a wszystkie możliwości były całkiem prawdopodobne i pewnie w którymś z wymiarów miały nawet swoje odniesienie.
Chciała mimowolnie powtórzyć swoje pytanie o tożsamość nieznajomego, ale jednak sama przecież nie podała mu nawet swojego imienia, a owszem, udało mu się ją przestraszyć, czego akurat nie chciała dać po sobie poznać, najwyraźniej bezskutecznie.
- Nigdy tu nie byłam - pokręciła głową, podnosząc się do pozycji stojącej i podeszła do schodków, przekręcając głowę, jakby z góry miała wypatrzyć czym w rzeczywistości było to coś znajdujące się na ich końcu. - Ale pewnie w przeciwieństwie do mnie, mnóstwo ludzi owszem, więc jeśli na dole było coś wartego zobaczenia, to teraz jest rozkradzione, albo zakryte jakimiś graffiti o tym, która dziewczyna ze szkoły jest większą lafiryndą - nie patrzyła optymistycznie na takie znaleziska, bo ludzie byli obrzydliwi i raz za razem niszczyli coś, co mogłoby być również ciekawym dla innych. O ile na przykład podobała się jej sztuka uliczna w postaci ciekawych malunków, o tyle koślawy podpis puszką ze sprayem nie był niczym, co wydawało się jej mieć swoje uzasadnienie.
- Chociaż, może jest tam coś zamknięte - czasem zardzewiała kłódka pokonywała amatorskich śmiałków, wcale nie dlatego, że byli przestraszeni jakimiś konsekwencjami, ale zwyczajnie nie chciało im się wkładać aż tyle wysiłku. - Masz latarkę? - rzecz jasna nie chodziło jej o taką prawdziwą, którą się trzymało w ręce, ale tę w telefonie - tę, którą posiadał dosłownie każdy, sama skierowała swoją w stronę zniżających się schodów, żeby dowiedzieć się, czy będzie w ogóle sens schodzić w dół.

nadir al khansa
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
lorne bay — lorne bay
100 yo — 200 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Uwaga
lokacja podwyższonego ryzyka
Schody, które odkryliście, stanowiły jedyne wejście do ruin nie zjedzone jeszcze przez czas i nie opanowane tak zupełnie przez naturę. Oświetlając sobie przestrzeń w ich głąb, mogliście dostrzec liczne, choć małe i niegroźne pajęczyny, a sam kamień był wciąż jeszcze wyraźnie wilgotny od ostatniego deszczu, ale poza tym droga wydawała się bezpieczna. Tym bardziej zachęcający do zejścia był fakt, że jedno z wejść na dole było otwarte. Krata tkwiła w bezruchu, rozchylona na kilka centymetrów, podczas gdy drugie, solidniejsze drzwi z drewnianych desek, zdobiła - stanowiąca w tym całym obrazku dość zastanawiający kontrast - nowiuteńka kłódka. Czyżby jednak ktoś wciąż się tu kręcił, pomimo krążących wokół tego miejsca legend, a nawet przywłaszczył sobie część tych podziemnych ruin?
Nim ta myśl zdążyła przemknąć wam w całości przez głowę, w świetle latarki pojawił się nagle cień, zbliżający się szybko w waszą stronę. Macroderma gigas, Dusznik Australijski, choć był uznawany za najbardziej drapieżnego nietoperza, ludzi atakował bardzo rzadko. Trafiliście jednak na moment zbliżających się narodzin młodych i to chyba z tego właśnie powodu jeden z męskich osobników postanowił opuścić znajdujące się wewnątrz ruin leże i was przegonić. A może jednak był to objaw choroby? Nim zdążyliście zareagować, dusznik znalazł się przy Nadirze i objął go mocno skrzydłami za szyję, jak na razie nie decydując się go jednak ugryźć. Może jednak lepiej było tu nie zaglądać?
towarzyska meduza
mistrz gry
brak multikont
lorne bay — lorne bay
28 yo — 194 cm
Awatar użytkownika
about
𝐼 𝑠ℎ𝑢𝑡 𝑚𝑦 𝑒𝑦𝑒𝑠 𝑎𝑛𝑑 𝑎𝑙𝑙 𝑡ℎ𝑒 𝑤𝑜𝑟𝑙𝑑 𝑑𝑟𝑜𝑝𝑠 𝑑𝑒𝑎𝑑;
𝐼 𝑙𝑖𝑓𝑡 𝑚𝑦 𝑒𝑦𝑒𝑠 𝑎𝑛𝑑 𝑎𝑙𝑙 𝑖𝑠 𝑏𝑜𝑟𝑛 𝑎𝑔𝑎𝑖𝑛.
Zdecydowanie posmutniał, gdy jego pędząca wyobraźnia rozbiła się w kontakcie z logiką nieznajomej. Z ust wyrwało mu się ciche westchnięcie, gdyż na dobrą sprawę zgadzał się z częścią jej wypowiedzi. - Dość mocne słowa... coś w tym jest, ale dla mnie niewiadoma wydaje się jednak bardziej przerażająca - zmarszczył lekko brwi, naprawdę zastanawiając się nad poruszaną właśnie kwestią. Doprawdy, wyłącznie przerażająca, Nadirze? W tych niemożliwych do łatwego wyjaśnienia sprawach kryło się również coś ogromnie pociągającego dla bruneta - nieoczywistość, za którą mógł gonić i właściwie nigdy naprawdę nie pojąć.
- Ja też nie, a zdawało mi się, że wędrowałem tędy niezliczoną ilość razy - Jak widać, zabrakło mu wcześniej szczęścia, by odnaleźć ukryte w lesie ruiny nieznanej mu budowli. Powinien wiedzieć, jakiż to cud architektury zapewne lata temu wznosił się tu ku niebu? Na historii w szkole zazwyczaj uważał, a na pewno takich ciekawostek nie wypuściłby przecież drugim uchem - na jakie to sekretne miejsce trafili? Zapewne żadne, lecz w myślach Nadira odkrycie urosło do rangi niezwykle tajemniczego z dodatkowo kryjącą się za tym wstrząsającą historią. Nieznajoma jednak na pierwszy rzut oka nie wydawała się podzielać jego odkrywczego zapału, chociaż wprawdzie sama wyszła z pomysłem zbadanie tego, co kryje się na dole. Kiwnął twierdząco głową, wstrząsając czupryną ciemnych loków i sięgnął do kieszeni kurtki po telefon. Reszta zdarzeń podziała się tak szybko, że przed atakiem zdążył wyłącznie odpalić latarkę we wcześniej wspomnianej komórce.
Z ust zdążyło się wyrwać głośne arabskie przekleństwo, nim w pełni nietoperz przywarł do jego gardła. Jak powinno zachować się w takiej sytuacji? Gwałtownie cofnął się o krok z powoli obumierającą nadzieją w galopującym pod żebrami sercu. W kolejnym odruchu zapragnął silnym szarpnięciem zerwać dziką zwierzynę z własnej szyi, lecz w porę opanował się przed wykonaniem tej istnej głupoty. Wszakże nie wbił się w niego kłami, a nagły ruch Nadira mógł go tylko do tego skłonić. Z tego powodu też zamarł, zamieniając się perfekcyjnie w nieruchomy posąg. - Hej, mogłabyś go jakoś zdjąć? - rzucił konspiracyjnie, spoglądając w kierunku dziewczyny kątem oka. W duszy liczył, iż w wielkim przerażeniu nie zaczęła uciekać; tym samym zostawiając go na psatwę - jak się okazało - okrutnego losu.



Raine Barlowe
  • your song fades in like morning
    your song creeps into my dawn
ambitny krab
-
brak multikont
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- Więc wolisz myśleć o tej niewiadomej i się bać? - amatorów strachu przecież nie brakowało na świecie. Raine może i nie do końca lubiła straszyć się sama na siłę, więc rzadko na przykład można było ją zobaczyć przy oglądaniu horrorów, albo filmów, które mocno trzymały w napięciu, równocześnie jednak chyba też nie do końca przyjmowała do rozumowania fakt, że świat był niebezpiecznym miejscem i należało się go bać, szczególnie, kiedy tyle pecha ją spotykało na każdym kroku, a jednak nie potrafiła się nauczyć, że nie powinna bagatelizować takich rzeczy może spędzanie czasu z obcym chłopakiem w lesie, gdzieś przy ruinach i przy zachodzącym słońcu, nie było najmądrzejszą rzeczą.
- Widzisz, ja mieszkam w okolicy, a nigdy tu nie zbłądziłam - wzruszyła ramionami, bo chociaż wyprowadziła się do swojej chatki w Sapphire River już dwa lata temu, dalej dzielnica skrywała przed nią wiele tajemnic i ciemnych zaułków, w których można było się porządnie zgubić. Z jednej strony świat był mały, a na jego drugim końcu można było spotkać sąsiada, a z drugiej jednak miał cały czas mnóstwo rzeczy do odkrycia. Czy ona chciała jednak teraz odkrywać z nieznajomym chłopakiem co jest w dole schodów? Pewnie powinna sobie pomyśleć o tym, ż to niebezpieczne, a sytuacja zupełnie nie sprzyjała, ale, ponownie, zupełnie nie myślała w takich kategoriach.
A potem ledwo zdążyła odgarnąć z twarzy włosy, które kompletnie przesłoniły jej pole widzenia, kiedy się schyliła i już słyszała jakiś dziwny krzyk, przez chwilę wcale nie myśląc o tym, że to kwestia języka, tylko... właściwie sama nie wiedziała czego. W pierwszym odruchu również chciała odkrzyknąć, widząc jak krwiożercza bestia oplata nieznajomego swoimi szponami i odruchowo zrobiła krok do tyłu, potykając się przy tym o jakiś kamień, cudem tylko nie wylądowała przy tym wszystkim na tyłku. - Oszalałeś? Niby jak? - z przerażeniem pokręciła głową, bo nawet gdyby nie bała się dotknąć zwierzęcia, ciężko by jej było sięgnąć, bo chłopak był chyba z pół metra wyższy od niej! - A jak się nie będziesz ruszał to sam nie odleci? - przecież nie będzie go tak trzymał przez cały czas, prawda? Prawda? - Ja nie wiem, on się tu wczepił? - z bezpiecznej odległości chciała dostrzec jak to wyglądało, bo przecież nie zostawi go tak na pastwę tego całego okrutnego losu.

nadir al khansa
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
lorne bay — lorne bay
28 yo — 194 cm
Awatar użytkownika
about
𝐼 𝑠ℎ𝑢𝑡 𝑚𝑦 𝑒𝑦𝑒𝑠 𝑎𝑛𝑑 𝑎𝑙𝑙 𝑡ℎ𝑒 𝑤𝑜𝑟𝑙𝑑 𝑑𝑟𝑜𝑝𝑠 𝑑𝑒𝑎𝑑;
𝐼 𝑙𝑖𝑓𝑡 𝑚𝑦 𝑒𝑦𝑒𝑠 𝑎𝑛𝑑 𝑎𝑙𝑙 𝑖𝑠 𝑏𝑜𝑟𝑛 𝑎𝑔𝑎𝑖𝑛.
Nie odpowiedział na jej pytanie, a przynajmniej nie słownie. Z wykrzywiającym usta delikatnym uśmiechem wzruszył niedbale ramionami. Nadal obserwował ją z zaciekawionym błyskiem w oczach, by w głębi mierzyć się z niezadanymi pytaniami. Skąd ten strach przed ludźmi? A czy strachu w sercu nie da się oswoić? Nie zadał ich jednak, niczym w obawie przed możliwą odpowiedzią... bo właśnie w jego odczuciu niewiedza wydawała się niejednokrotnie bardziej pociągająca dla ludzkiej wyobraźni.
Oszalałeś? - Na to pytanie niewątpliwie nie istniała jedna odpowiedź, gdyż zawsze istniało to drugie dno. I w odniesieniu do niego oczywiście nie potrafiłby zaprzeczyć, lecz po wyciągnięciu szybkich wniosków dało się jednak zrozumieć, że nawiązywała raczej do obecnej sytuacji. Och nie, tutaj też przestał być pewien - oszalałem? Na szczęście do postradania zmysłów dzieliła Nadira daleka droga, a wszystko, co mówił, wychodziło z niego wyłącznie pod wpływem nagłego stresu.
- Nie wiem, kijem? - bąknął pod nosem, na moment zaciskając mocno powieki. Dokładnie jakby szykował się na ostatnie rozkoszowanie się powietrzem przed ścięciem. Tym wcześniej wspomnianym kijem, by uczyniła mu iście królewską śmierć - sprawnym pędzlem własnej wyobraźni przeinaczyłby w myślach odchodzącą gdzieniegdzie od badyla korę w najprawdziwszą stal. Jednakże nieznajoma nie rwała się do tej smutnej powinności, więc chcąc nie chcąc sam również musiał porzucić ten plan. Pocieszał się w duchu myślą, iż prawdopodobnie zrezygnowali z najgorszego rozwiązania tej sytuacji.
- Czuję, że jednak się na to nie zanosi... - urwał w półzdaniu, wstrzymując nierówny oddech. To ciepło bijące od dzikiego zwierzęcia nieznacznie przemieściło się po szyi, tylko utwierdzając go we własnym nieszczęściu. Ponownie zamarł niczym posąg, napinając wszystkie możliwe mięśnie - prawie aż do bólu! Z własnej perspektywy Nadir niewiele widział, nadal trzymany w tym niewygodnym uścisku skrzydeł; jak by tu zerknąć w dół?
- A bo ja wiem? Zapewne pazurami... - szepnął, wyczuwając nieprzyjemny punktowy ucisk na gardle. O dziwo szczęśliwie nieprzebijający skóry, choć mogło być to wyłącznie złudzenie napędzane przez rozszalałą w jego ciele adrenalinę. W tym chaosie niezgrabnych pomysłów kołaczących się po głowie Al Khansy, przebiła się pewna myśl - działaj, teraz, już, w tej chwili! Słowa w umyśle wybijane w rytm bijącego serca uświadomiły go, że nastał ten czas podjęcia decyzji. Zerknął ostatni raz w kierunku nieznajomej kobiety, by w następnej chwili nagłym i mocnym szarpnięciem zerwać nietoperza, a wraz z tym ruchem po szyi Nadira popłynęły niewielkie stróżki krwi od szponów skrzydlatej bestii. Odrzucił go gdzieś w pobliskie krzaki, osłaniając się od razu przed możliwym kontratakiem. Ten jednak nie nastał, więc delikatnie odkręcił głowę w stronę towarzyszki.
- To jak, idziemy dalej? - Niestrudzony poszukiwacz przygód, nad którym jakby przed chwilą wcale nie wisiało widmo rozszarpanego gardła. Nie po to przecież stoczył walkę z tym potworem stojącym na straży tajemniczego skarbu.


Raine Barlowe
  • your song fades in like morning
    your song creeps into my dawn
ambitny krab
-
brak multikont
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- Dobra, ale czekaj, co się robi jak się widzi dzikie zwierzę? - sięgnęła po swój telefon, chcąc googlować sposoby na ratunek przed wściekłym nietoperzem, ale ikonka przy zasięgu internetu dość jasno pokazywała, że niby wyczuwa jakiś sygnał, ale już z wynikami wyszukiwania mogłoby być gorzej. Poza tym, mówiło się więcej o atakach bardziej drapieżnych zwierząt, kto by przypuszczał, że latający szczur wczepi się w szyję chłopaka? Spodziewałaby się raczej zaplątania we włosach i nagle okazało się, że nie zawsze zachowuje zimną krew, bywa też panikarą, całe szczęście, że ostatnio przestała już tak bardzo uciekać, bo Nadir zostałby na placu boju sam. - Dobra, kijem, kijem, kijem… - zaczęła się rozglądać za jakimś, który mógłby pomóc ze ściągnięciem krwiożerczego potwora z ciała chłopaka, ale wtedy… tak, pomógł sobie sam.
Było to chyba całkiem rozsądne rozwiązanie, biorąc pod uwagę brak jakiejkolwiek pomocy ze strony dziewczyny. Nie można było powiedzieć, że pomogła rozwiązać całą tę sytuację, więc nie została bohaterką wieczoru, a kiedy odwróciła się w stronę Nadira, było już po wszystkim. - Czy idziemy dalej? Poczekaj, bo chyba cię trochę poddusił - odrzuciła patyk, który znalazła, a który jednocześnie byłby zbyt mały, żeby nim cokolwiek zdziałać i wyciągnęła znów swój telefon, świecąc chłopakowi po szyi. - Krew ci leci - stwierdziła oczywisty fakt i już chciała szukać w torebce paczki chusteczek, ale zaraz sobie przypomniała, że nie miała przy sobie torebki. I że nie pamiętała, kiedy ostatni raz kupowała opakowanie chusteczek i nie prosiła kogoś, żeby jej pożyczył.
- Serio chcesz tam dalej schodzić? A jak jest więcej nietoperzy? Gdzie jest ten? Nie leży gdzieś? Nie musisz iść do lekarza? Albo się czegoś napić? - zarzuciła go gradem pytań, chwiejąc się na palcach, bo wyrósł jakoś strasznie wysoki, a ona dalej obserwowała, czy z jego szyją wszystko w porządku, chociaż na filmach jak się działy rzeczy poważniejsze, to ludzie zawsze padali na kolana i wykrwawiali się zdecydowanie szybciej, a to wyglądało może bardziej na zadrapanie? Z tym, że udało się jej ostatnio znaleźć jakieś fragmenty ludzkiego ciała w lesie na przykład, nie chciałaby podzielić takiego losu, nie chciałaby też się kiedyś dowiedzieć, że znaleziono przy ruinach ciało mężczyzny, który poległ w bliskim spotkaniu z dzikim zwierzęciem, bo wiadomo by było o kogo chodziło, więc już jej się nawet w głowie zrodziła myśl, że za wszelką cenę odstawi go do domu.

nadir al khansa
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
lorne bay — lorne bay
28 yo — 194 cm
Awatar użytkownika
about
𝐼 𝑠ℎ𝑢𝑡 𝑚𝑦 𝑒𝑦𝑒𝑠 𝑎𝑛𝑑 𝑎𝑙𝑙 𝑡ℎ𝑒 𝑤𝑜𝑟𝑙𝑑 𝑑𝑟𝑜𝑝𝑠 𝑑𝑒𝑎𝑑;
𝐼 𝑙𝑖𝑓𝑡 𝑚𝑦 𝑒𝑦𝑒𝑠 𝑎𝑛𝑑 𝑎𝑙𝑙 𝑖𝑠 𝑏𝑜𝑟𝑛 𝑎𝑔𝑎𝑖𝑛.
Oczywiście, istniało prawdopodobieństwo, że popełnił ogromny błąd. Czy jeszcze chwila zwłoki zaszkodziłaby mu tak ogromnie? Nie przemyślał tego zbyt dokładnie, co ewidentnie działało na jego niekorzyść przy podejmowaniu decyzji. Nie dał nieznajomej nawet okazji na znalezienie odpowiedniego patyka do strącenia nietoperza.
- Poddusił? Ach, nie jakoś mocno, nic mi nie będzie - Przez moment wydawało mu się, że ta uwaga była bardziej przytykiem do jego niepoważnego pomysłu, lecz ostatecznie odgonił od siebie taką myśl. Wolał udawać nieświadomego możliwej obelgi, choć faktycznie dzikie stworzenie trochę go poturbowało przy tej nieszczęsnej akcji. - Raczej się nie wykrwawię... co myślisz? Zaraz pewnie przestanie lecieć - Przysłonił dłonią oczy, kiedy świeciła w jego kierunku latarką i dopiero ponownie spojrzał do rozmówczyni po zgaszeniu oślepiającego światła. Nie odczuwał wielkiego bólu rozchodzącego się z okolic szyi, a rana również nie wydawała się z rodzaju tych śmiertelnych. Chociaż lekarzem na pewno nie był, to nie jeden uraz przyszło mu już przeżyć w tej nie tak długiej egzystencji. - Jak już pokonaliśmy jednego potwora, to czemu teraz powinniśmy rezygnować? - zmarszczył brwi, zawiedziony tym brakiem entuzjazmu. W ułamku sekundy przed atakiem zdawało mu się, że widział tam błysk jakiegoś metalu. Oczywiście, mogły być to zwykłe śmiecie... a jak ominęłaby ich jakaś cudowna historia zapierająca dech w piersiach? W jakimś stopniu przemawiać przez niego mogła nadal adrenalina, która napłynęła wskutek tej nagłej sytuacji.
- Nie wiem, może powinienem? Ostatnio dość często tam bywam, więc niedługo wyrobią mi jakąś kartę stałego klienta - Przecesał dłonią włosy, naprawdę podliczając w głowie wszystkie ostatnie wizyty na ostrym dyżurze. Najwidoczniej sporo w swoim życiu musiał przemyśleć, ale odpowiedni do tego dzień zdecydowanie jeszcze nie nastąpił. Rozejrzał się po wydeptanej ścieżce w poszukiwaniu czegoś do odganiania się od nietoperzy i zadowolony dopadł leżącego kawałek dalej kija. - Weźmiemy kije - odpowiał dumny z własnego pomysłu, kiedy już wyprostował się z drewnianą bronią. Teraz przynajmniej nietoperze nie wzięłyby ich z zaskoczenia, więc zyskiwali małą przewagę nad latającymi stworzeniami. Parę minut go nie zbawi z dotarciem do lekarza, dlatego nie widział sensu w marnowaniu takiej okazji. Powoli oswajał się z myślą, iż pod koniec dnia będzie zmuszony odebrać cudowną nagrodę od losu - zastrzyk na jakąś wściekliznę czy co tam cudownego jeszcze mu wymyślą.

Raine Barlowe
  • your song fades in like morning
    your song creeps into my dawn
ambitny krab
-
brak multikont
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- Ja nie wiem, chyba nie do końca się znam na atakach nietoperzy, ale myślę, że po czymś takim trochę straciłabym humor? - nieznajomy zdawał się jednak być niewzruszony atakiem krwiożerczej bestii i doprawdy nie mogła wprost pojąć dlaczego. Nie, żeby było jej szkoda, że nie panikuje i Raine nie musi wymyślać sposobu na ratunek, to akurat było całkiem przyjemnym aspektem, ale z drugiej strony, ona sama wolałaby chyba pójść do lekarza, chociażby tak zapobiegawczo, żeby dostać jakieś antidotum, szczepionki na wszelkie możliwe choroby i naklejkę dzielnego pacjenta, bo te dzikie cholerstwa musiały przenosić sporo zarazków, więc lepiej chyba dmuchać na zimne. - Boo może ich być więcej, a my jesteśmy juz poturbowani? To znaczy ty jesteś - czy to było jakiejś odniesienie do gry? Tak się jej przynajmniej skojarzyło, ale przecież chłopak wygrał pojedynek, powinien więc dostać jakieś punkty bonusowe, prawda?
- O widzisz, to może bez znajomości wezmą cię bez kolejki? - uśmiechnęła się pod nosem i powoli pokręciła głową, bo jakoś tak ciężko jej było uwierzyć, że spotyka na swojej drodze kogoś równie pechowego, w końcu jedyne szczęście Barlowe było takie, że ona nie kończyła ani w szpitalu, ani w kostnicy, ale jej towarzysze, czy też znaleziska już bardziej. - Okeeej... - powiedziała powoli, widząc, że nie ustępuje wizji odkrycia co kryje się na krańcu schodków, sama też trochę była ciekawa, może tylko nie na tyle, żeby ryzykować swoim własnym zdrowiem. - Ale jak nie dostałeś jakiegoś wstrząsu anafilaktycznego, to myślę, że powinieneś iść pierwszy - cwano się wycofała, ale chyba bezpiecznej będzie jak tylko jedno z nich zostanie podrapane, na wypadek gdyby jednak mieli spotkać na swojej drodze kolejne nietoperze, które były bardzo toksyczne. Chociaż wiadomo, że najbardziej toksycznymi zwierzętami to i tak byli ludzie. - A tak w ogóle to jak się nazywasz? - zapytała po chwili, bo co jak jednak coś się stanie i na łożu śmierci będzie wołać o pomoc, krzycząc ej ty!?

nadir al khansa
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
lorne bay — lorne bay
28 yo — 194 cm
Awatar użytkownika
about
𝐼 𝑠ℎ𝑢𝑡 𝑚𝑦 𝑒𝑦𝑒𝑠 𝑎𝑛𝑑 𝑎𝑙𝑙 𝑡ℎ𝑒 𝑤𝑜𝑟𝑙𝑑 𝑑𝑟𝑜𝑝𝑠 𝑑𝑒𝑎𝑑;
𝐼 𝑙𝑖𝑓𝑡 𝑚𝑦 𝑒𝑦𝑒𝑠 𝑎𝑛𝑑 𝑎𝑙𝑙 𝑖𝑠 𝑏𝑜𝑟𝑛 𝑎𝑔𝑎𝑖𝑛.
Prawdopodobnie przeżył już w swoim życiu wystarczająco dużo przedziwnych sytuacji, by tak szybko zrażać się do takich komplikacji. Faktycznie w tym przypadku nie było to może najrozważniejsze zachowanie, ale oczywiście mógł zwalić winę na nagłe uderzenie adrenaliny. - Pewnie stracę go dopiero, jak się okaże, że skończy się na jakimś nieprzyjemnym leczeniu czy zastrzykach - Przyznał po chwili, kiwając w zamyśleniu głową. Naprawdę przeszedł go dreszcz, kiedy zderzył się w umyśle z wizją szpitalnej kuracji i serii wbijania igieł w przeróżne rejony ciała. Pewnego rodzaju wstręt do szpitali pozostanie z nim zapewne aż do śmierci.
- A właśnie... jesteś cała? - Był taki zaoferowany własną walką oraz kontynuacją wycieczki, że najwidoczniej zapomniał upewnić się, czy stan rozmówczyni nie wymagał jakiejś szybkiej interwencji lekarza. Oszalały nietoperz wprawdzie zaatakował wyłącznie jego, ale przyglądał się jej aż tak pilnie przy własnej potyczce, by spostrzec inne możliwe niebezpieczeństwa. Och, nawet atak paniki mógł wchodzić teraz w grę! Jednak wodząc wzrokiem po towarzyszce, nie zdołał dostrzec niczego niepokojącego. - Albo nagle okaże się, że mają już dość moich wizyt i wyląduję na szpitalnej czarnej liście - Właściwie to szczerze wątpił, by taka istniała w jakiejkolwiek placówce... ale czasami niektórych pracowników otaczała trochę odpychająca aura nieustannego niezadowolenia. Naprawdę starał się zrozumieć ich zmęczenie, lecz przecież on sam nie lądował w tym szpitalu z własnej woli czy zabawnej zachcianki. Zadowolony pokiwał głową, kiedy mignęła mu przed oczami okazja zaspokojenia własnej ciekawości. Cóż takiego bronić mogły skrzydlate potwory? Naiwnie w swoich myślach Nadir dodał tej sytuacji niepotrzebnie dodatkową otoczkę tajemnicy, która nie obejmowała zwykłego gniazda tych biednych stworzeń - czy jak tam nazywało się miejsce ich spoczynku. - Jasne, dam znać jakby jakiś ponownie spróbował zaatakować - I uzbrojony w patyk oraz telefon z latarką ruszył ostrożnie schodami w dół. Zatrzymał się dopiero przy solidnych drzwiach zamkniętych na kłódkę. - Nadir... spójrz, ta wygląda na dość nową, nie sądzisz? - zrzucił do dziewczyny znajdującej się gdzieś za nim, lekko przekręcając przy tym głowę w bok. Trochę zawiódł go taki widok, bo wyglądało to strasznie normalnie. Zwykła nowa kłódka - choć kto zakłada takie rzeczy w ruinach?

Raine Barlowe
  • your song fades in like morning
    your song creeps into my dawn
ambitny krab
-
brak multikont
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- Takie przeciwko wściekliźnie są podobno cholernie bolesne - mówiła to absolutnie jako osoba, która nie ma zielonego pojęcia jak wyglądały takie zastrzyki i pewnie wypowiadać się nie powinna. - To znaczy nie, żebym cię chciała straszyć, ani nic z tych rzeczy! - pokręciła głową, bo może tak naprawdę nic takiego się nie stało? Czy w ogóle nietoperze mogły mieć wściekliznę? Czy oprócz tego, że wszędzie wokół mieszkały strasznie straszne zwierzęta, mogące zabić swoim jadem niejednego śmiałka, który postanowi się do nich zbliżyć, albo zrobił to przypadkiem. Czy w takim razie powinna zrobić coś ze swoim wombacim ugryzieniem sprzed trzech miesięcy? Tamto chyba było już w jakimś sensie przedawnione, miała taką nadzieję, bo nie chciała nagle zacząć toczyć piany z pyska? Będzie musiała o tym poczytać! - Taak, mi się nic nie stało - oprócz tego, ze teraz było jej trochę głupio z powodu nieudzielenia żadnej pomocy, albo chociażby próby udzielenia czegokolwiek. Całe szczęście chłopak samodzielnie dał sobie radę, więc chyba nie było co rozpamiętywać? - Aż tak często tam bywasz? To w takim razie sam pewnie doskonale wiesz gdzie co można zwędzić i pomóc sobie samemu - absolutnie nie mówiła o włamie do szpitala na poważnie, bo to by było skrajnie głupie, nieodpowiedzialne i nielegalne, a ona pod koniec studiów i na początek nowej pracy potrzebowała mieć czystą kartę, żeby nic nie przeszkodziło jej w życiowym planie stania się technikiem od turbin wiatrowych, które tak całym sercem uwielbiała.
- Jak spróbuje to chyba będzie za późno na ostrzeżenia - uśmiechnęła się pod nosem, bo tak jak ten atak, zauważyłaby chyba dość szybko kolejny z tym, że wtedy może trzeba już było uciekać gdzie pieprz rośnie? - Czekaj, pokaż - pokonała tych kilka ostatnich schodków i stojąc jeden stopień wyżej, spojrzała Nadirowi przez ramię, świecąc przy tym latarką. - Nowa i solidna kłódka, czyli nie jesteśmy tu pierwsi - mruknęła, mimo wszystko zawiedziona, że nie uda się wejść do środka. - A nie widać nic przez dziury? - chciała się poprawić głosem jednego z wykładowców i powiedzieć, że nie ma dziur, są za to otwory, ale w wypadku ruin to by si akurat zgadzało.

nadir al khansa
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
lorne bay — lorne bay
28 yo — 194 cm
Awatar użytkownika
about
𝐼 𝑠ℎ𝑢𝑡 𝑚𝑦 𝑒𝑦𝑒𝑠 𝑎𝑛𝑑 𝑎𝑙𝑙 𝑡ℎ𝑒 𝑤𝑜𝑟𝑙𝑑 𝑑𝑟𝑜𝑝𝑠 𝑑𝑒𝑎𝑑;
𝐼 𝑙𝑖𝑓𝑡 𝑚𝑦 𝑒𝑦𝑒𝑠 𝑎𝑛𝑑 𝑎𝑙𝑙 𝑖𝑠 𝑏𝑜𝑟𝑛 𝑎𝑔𝑎𝑖𝑛.
Nadir wtedy dopiero zdał sobie sprawę, jak wiele szczęścia musiał mieć w życiu, że nigdy wcześniej nie wylądował na ostrym dyżurze po starciu z jakimś dzikim mieszkańcem lasu. W dodatku trzeba było przyznać, iż był to nie lada wyczyn, kiedy zamieszkiwało się takie miejsce jak Australia. - Jeśli będę musiał je dostać, to niczego nie zmieni jeszcze dodatkowa chwila na rozejrzenie się... prawda? - Swoją naiwność usprawiedliwiał tym, iż nie zamierzał przecież spędzić tu całego dnia. Wprawdzie nie spodobała mu się wizja opisana przez nową znajomą, ale w duchu zdecydował udać się jednak do lekarza po zakończonej przygodzie w ruinach. Jakieś resztki odpowiedzialności nadal posiadał, chociaż trudno było do zapewne dostrzec na pierwszy rzut oka. Z ulgą przyjął za to wiadomość, że nic takiego nie stało się dziewczynie - jedna ofiara napadu nietoperzy mniej. Zaciął się na moment po kolejnej wypowiedzi rozmówczyni. Zapewne kiedyś - wtych gorszych czasach - możliwe, że zdolny byłby do posunięcia się do takiej rzeczy... ale teraz? Oczywiście rozumiał żartobliwe zabarwienie tej uwagi, ale gdzieś głęboko w środku i tak poczuł lekki niepokój przed przeszłością. - Pewnie tak, ale wolałbym nie okradać szpitala - wzruszył delikatnie ramionami, odpowiadając zdecydowanie ciszej niż przedtem. Rozejrzał się ponownie po niewielkim korytarzu ruin, starając się dostrzec w ciemnościach jakąkolwiek wskazówkę. Właściwie nie wiedział, na co takiego liczył, gdy postanowił odkryć sekret tej tajemniczej budowli w środku lasu. To zdecydowanie stanowiło problem w jego postawie, która prowadziła do wpadania w tarapaty albo zderzania się z własnymi oczekiwaniami. - Raczej nie, ale po co komuś kłódka do pomieszczenia w ruinach? - Po prostu tani czynsz kogoś skusił? W takim razie może sam Nadir powinien rozejrzeć się za podobnym lokum do zamieszkania i trochę odpocząć od spania w samochodzie. Gorzej jeśli trafili na jakiś składzik dla czyichś nielegalnych interesów - wszakże miejsce wydawało się nadawać do tego idealnie. Postarał się zaświecić latarką z telefonu przez szpary, ale niewiele to dało i zrezygnowany musiał przerwać akcję podglądania. - Słabo, tylko unoszący się kurz... pewnie nie masz ze sobą jakiegoś łomu? Chociaż nie, to byłoby włamanie... - Machnął ręką na koniec, pojmując, że właśnie prawie zaproponował jej złamanie prawa. Jeszcze tylko brakowało, by kolejną noc spędził, oglądając świat zza krat. Powoli przeniósł wzrok na dziewczynę, uświadamiając sobie jeszcze inną rzecz. - A Ty jak masz na imię?

Raine Barlowe
  • your song fades in like morning
    your song creeps into my dawn
ambitny krab
-
brak multikont
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- A to nie tak, że trzeba jak najszybciej? Bo wiesz, jak kogoś ukąsi wąż, to trzeba wszystko wyssać jak najszybciej. Nie, żebym sama to robiła, ale wiesz, no na filmach. No i zombie też się mega szybko uruchamiają, ale to pewnie zależy od filmu, bo czasem od razu już mają takie te oczy, a czasem chodzą z tą raną i zanoszą wirusa do swojej bazy... - nie, żeby Raine w ogóle jakoś często oglądała filmy o zombie, ale tak jakoś się jej wydawało, że jednak czas grał tu kluczową rolę, tak zanim wszystko się rozniesie po organizmie i potem już będzie po prostu za późno. - Oczywiście nie mówię, że tak będzie z tobą - dodała, bo chyba nie pomagała w tym momencie, jeśli chodziło o uspokojenie, a to też było ważne. Chyba. Całą swoją wiedzę czerpała z bardzo przypadkowych poradników i fabularyzowanych historii, przedstawionych w niekoniecznie dobrych filmach, gdzie bardzo chodziło o pokazanie siły bohaterów, ewentualnie doprowadzenie miłosnego wątku do końca. Ale przy nurkowaniu nie wolno było panikować, bo się szybko oddychało, traciło tlen i było mniej powietrza w butli, o, to chyba przydatny protip!
- Może to jakiejś miejsce kultu i po prostu nie chcą, żeby tu ludzie wchodzili i malowali graffiti? Albo w środku jest jakaś dziura i ktoś sobie zrobił krzywdę? Albo jest tam coś cennego? - wyobraźnia Raine działała na najszybszych obrotach i różnymi powodami mogła sypać jak z rękawa. Faktycznie, nowa kłódka w takim miejscu była trochę dziwna, bo sygnalizowała, że miejsce nie jest do końca opuszczone. - Noszę zawsze w torebce, ale akurat nie wzięłam - wygięła usta w podkówkę, jakby serio była to prawda, ale nigdy jeszcze się nigdzie nie włamała, więc niestety nie mogła być jak Betty Cooper i wyciągnąć z włosów wsuwki, którą w kilku zgrabnych ruchach otworzy kłódkę. I nie, nie tylko dlatego, że nie miała właśnie wsuwki. - O - rzeczywiście, zapytała go o imię, a sama się nie przedstawiła. - Raine - uśmiechnęła się lekko. - Dobra, to krótka piłka, szukamy jakiegoś sposobu, żeby tam wejść, czy spadamy? - chwilę wcześniej jeszcze wcale nie chciała sprawdzać co jest na dole, ale nagle jednak żądna przygody zmieniła zdanie.

nadir al khansa
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
ODPOWIEDZ