lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
ciuch
Tego dnia Skyler musiał pojechać rano do stoczni. Co prawda jego urlop, który wziął na okoliczność przylotu dziewczyn, wciąż trwał w najlepsze, ale okazało się, że w warsztacie mieli jakiś grubszy problem z jednym z projektów i… Tak, Sky po prostu musiał się tam pojawić. Przeprosił Ane i obiecał, że wróci tak szybko jak tylko się da. Jak podejrzewam, nie miała do niego o to większych pretensji. Zwłaszcza, że dwa ubiegłe dni spędzili na plaży, pływając, opalając się, surfując i oglądając podwodne żyjątka, więc może chwila odpoczynku była dla Ane i Lily tak po prostu wskazana. To był też ten dzień, kiedy dziewczynka miała mieć swoją ważną rozmowę z doktorem Elliotem. Szczerze? Weston okrutnie się tym stresował. Połączenie ze względu na różnicę czasu, miało odbyć się akurat w godzinach kiedy on był w stoczni, a ponieważ nikt nie był w stanie przewidzieć ile będzie trwało, Sky nie torpedował Ane smsami i telefonami z pytaniem jak poszło, bo… No bał się, że mógłby przeszkodzić. Musiał uzbroić się w cierpliwość. Po prostu.
Właśnie szykował się do powrotu do domu, kiedy za swoimi plecami usłyszał najpierw dziecięcy głosik mówiący entuzjastyczne „Sky!” a potem tupnięcia szybko przebierających dziecięcych nóżek. Obejrzał się zdziwiony, a widząc, że to nikt inny jak Lily i Ane, nie mógł się nie uśmiechnąć. Szeroko i z oczywistym zadowoleniem. – Ale niespodziankaaaaa! – złapał małą w łapska i podniósł do góry. Wyszczerzył wesoło kły i cmoknął ją w policzek. – Super was widzieć, dziewczyny. Jak przyjechałyście? Nie zgubiłyście się po drodze? Hmm? – pytał, a jednocześnie już wyciągał pysk do Ane, bo akurat zdążyła do nich podejść. Buziak na przywitanie i… Dziecięce rączki oplatające mu kark… To… Cholera, to zrobiło na nim wrażenie. Gdzieś tam pod mostkiem i żebrami poczuł taki specyficzny ścisk, chyba pierwszy raz w życiu z czymś takim się zmagał. Spojrzał na Lily, a widząc jak ta ciekawsko rozgląda się po warsztacie, cmoknął ją w czółko i cicho zapytał: - Chcesz pozwiedzać? – nie musiał dwa razy powtarzać. Postawił ją na ziemi i puścił wolno przodem. – Śmiało, Lils. – tak naprawdę wcale nie potrzebowała dodatkowej zachęty. Wystrzeliła z miejsca do pierwszej z brzegu łódki, już prawie gotowej. Niewielkiej, gustownej, ładnej. Sky spojrzał na Ane. Dłonią odszukał jej dłoń, ale wzroku nie odrywał od jej oczu. – Znamy werdykt? – zapytał cicho i niby się uśmiechnął, ale… Tak, zdecydowanie było w tym uśmiechu sporo zrozumiałego napięcia.

Ane Ackerman
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
ciuch

Nie tylko Skyler się denerwował. Ona również. Bardzo! Bardziej niż powinna i może to nawet dobrze, że Weston był w stoczni i nie musiał tego oglądać. Zresztą widząc, że on się denerwuje – sama denerwowałaby się jeszcze bardziej. Błędne koło. Na początku to ona sama porozmawiała z doktorem, tłumacząc mu o co chodzi i co chciałaby od niego usłyszeć. Czy Lily jest gotowa na przeprowadzkę na drugi koniec świata z daleka od ojca, który ją porzucił i dziadków, którzy nic z tym faktem nie zrobili. Trochę wtajemniczyła go też w swoją relację ze Skylerem, żeby miał obraz całej sytuacji i… pozwoliła mu porozmawiać z Lily. Długo. Nie podsłuchiwała, nie wtrącała się – dała im ze sobą porozmawiać i dopiero później dołączyła.
I nie chciała czekać w domu na powrót Skylera. Dlatego zorganizowała im wycieczkę do stoczni, na co zresztą Lily chętnie przystała, bo dziewczynka naprawdę lubiła łódki! No i chociaż z jednej strony nie działy przeszkadzać to z drugiej… chyba obie trochę się za nim stęskniły.
Gdy tylko go zlokalizowały puściła Lily przodem, a sama maszerowała za nią, powtarzając tylko, żeby uważała pod nogi. Uśmiechnęła się widząc zaskoczenie na twarzy Westona. Ale jeszcze z większym zadowoleniem się uśmiechnęła, gdy widziała wyraz jego twarzy po tym jak Lily się do niego przytuliła. Za każdym jednym razem robiło jej to dzień – Czy się nie zgubiłyśmy… no nie wiem. Miałyśmy jechać na lody, a wylądowałyśmy tutaj, więc może trochę? – zażartowała, podchodząc do mężczyzny, splatając ich place ze sobą i lekko muskając jego policzek – Dużo ci tu jeszcze zostało? Nie będziemy przeszkadzać? – bo jeśli coś, cokolwiek, musiał powiedzieć… mogły wrócić później albo poczekać w okolicy aż będzie miał więcej czasu i do nich dołączy – A co do werdyktu… – zaczęła poważnie, zagryzając na moment dolną wargę. Przedłużała, oczywiście, że tak. Głównie dlatego, że nie wiedziała jak ma to wszystko powiedzieć. Nie był to przecież łatwy temat, prawda? – Chciałby z nią jeszcze parę razy porozmawiać. I na wszelki wypadek radzi znaleźć mimo wszystko kogoś kompetentnego na miejscu… jeśli potrzebowalibyśmy z tym pomocy to może się rozejrzeć, popytać znajomych i sprawdzić, czy sam byłby w stanie podać nam taki kontakt. – do kogoś, kto będzie mógł opiekować się Lily na miejscu, regularnie. Nawet jeśli nie wyglądała i na pierwszy rzut oka nikt nie powiedziałby, że przeszła traumę to zawsze lepiej dmuchać na zimne i przepracować to zawczasu niż później zmagać się ze skutkami – Ale na pierwszy rzut oka nie widzi powodu, dla którego miałoby to Lily zaskoczyć. Stwierdził, że wręcz przeciwnie. Zmiana otoczenia mogłaby pomóc. Na pewno będzie tęsknić, już teraz tęskni za ojcem, ale odpowiednia osoba, z którą będzie mogła o tym rozmawiać, sporo miłości i powinna szybko wrócić do formy. I to tej… sprzed tego całego bałaganu. – przedstawiła mu wreszcie opinię lekarza i wyszczerzyła kły w szerokim uśmiechu, bo chociaż początkowo sprawiała wrażenie poważnej to… chyba tylko budowała napięcie. Opinia była jak najbardziej pozytywna!



Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Od razu zaprzeczył, bo: - Nie, właśnie zbierałem się do wyjścia. – przyznał otwarcie i w środku aż „przebierał nogami”, żeby w końcu usłyszeć co powiedział doktor Elliot. Bał się tego. Naprawdę bał się tego co lekarz mógł orzec. Tak naprawdę nie wiedział, bo nie mógł tego wiedzieć, na ile Lily w ogóle tego chciała – przeprowadzki na drugi koniec świata. Bo tak, do tej pory to miały być tylko wakacje. Kilka tygodni fajnie spędzonych z wujkiem Skylerem. No i prawda jest taka, że pierwsze słowa Ane wcale nie ostudziły jego obaw. Weston naturalnie spoważniał i wlepiając głównie wzrok w Ackerman, od czasu do czasu zerkał tylko za buszującą w stoczni Lily. Ściągnął nagle brwi i wrócił szybko spojrzeniem do brunetki. Dlaczego? Bo miał… Lekką burzę w głowie? Heh. – Czekaj… – chyba aż on to skuma. Po prostu. – To znaczy, że… Że możecie zostać? – zapytał w końcu, a w tym jak to zrobił było mnóstwo niepewności i ewidentnej konsternacji. Bo przecież najpierw powiedziała, że… Cholera! – Tak? To znaczy, że zostaniecie? – pytał i chyba w końcu zaczynał się rozluźniać. Na pysk wpuścił rosnący uśmiech, w końcu szczerząc wesoło kły i zaraz zagarniając Ane w swoje silne łapska. Zamknął ją w mocnym, ciasnym uścisku, pysk wtulił gdzieś w okolice jej ucha i policzka i tak ją trzymając, w takim zamknięciu, wymamrotał: - Oczywiście, że znajdziemy jej kogoś tutaj. Najlepszego… Znajdziemy jej najlepszego terapeutę pod słońcem. Za każde pieniądze, Ane. – dobrze wiedziała, że Weston nie był chytry. Szczególnie jeśli chodziło o nią i o Lily. Pocałował ją w policzek, potem w szyję i znów w policzek, a dalej złapał jej ładną buzię w obie dłonie i wesoło się szczerząc, oparł na moment skroń o jej czoło. – Nawet nie wiesz jak ogromny głaz spadł mi w tym momencie z serca. Od rana nie myślałem o niczym innym. – praca? Dajcie spokój. To nie było ważne. Kompletnie. – To teraz musimy załatwić wam wizę. – odsunął się od Ane tyle tylko, żeby swobodnie móc spojrzeć za tańczącą wśród łódek Lily. Nie mógł się nie uśmiechnąć na ten uroczo-zabawny obrazek. – Jeszcze dwa miesiące możecie być na turystycznej, więc mamy trochę czasu na zorganizowanie ślubu. Wystarczy paszport. – wrócił wzrokiem do Ane. – Potem powinnaś od ręki dostać wizę partnerską, a wtedy Lils… – zatrzymał się, bo pewnie zobaczył jej „mało bystrą” minę. Ślub, huh? Tak, tak, mówił o ślubie jak o… Nie wiem, kupnie nowego auta. Zmarszczył śmiesznie czoło i wtedy go tknęło. – A cholera… Nie oświadczyłem ci się, tak? O to chodzi? – wargi zaczęły mu mocniej drżeć. – No już dobrze, zrobię to jak należy, obiecuję. – uśmiechnął się i zbliżył pysk do jej warg. – Ale jak już padnę na to kolano, to nie waż mi się odmawiać, Ackerman. – bo sam ją zgłosi do imigracyjnego! Za karę!

Ane Ackerman
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Pokiwała głową. Energicznie i z szerokim uśmiechem przyklejonym do ust. Bo tak… dostali zielone światło. I zabawne, bo przecież byli dorośli, nikt tak naprawdę nie musiałby im pozwalać, a jednak tak właśnie się teraz czuła. Jakby ktoś jej na to pozwolił. A gdy Sky ją do siebie przyciągnął i zamknął w uścisku swoich ramion poczuła ulgę, ogromną ulgę. Bo właśnie w tym momencie była we właściwym miejscu. Miejscu, w którym czuła się bezpieczna i kochana. Miejscu, w którym wiedziała, że… będzie dobrze. Po prostu. I doskonale rozumiała ten głaz, o którym mówił. Doskonale.
Natomiast jeśli chodziło o ślub.
Tak… za pierwszym razem potraktowała to jako żart, ale teraz? Patrzyła na niego, mrugała i nie miała zielonego pojęcia, co powiedzieć.
- Nie, nie… nie o to chodzi. Znaczy jasne, o to też, ale nie o to, żebyś padał na kolano… ja też nie planuję odmawiać. Po prostu… – no była zaskoczona, tak to chyba można najlepiej nazwać – Myślałam, że żartujesz. – przyznała otwarcie, uśmiechając się pod nosem, bo naprawdę tak odebrała jego pierwsze wspomnienie o ślubie dla wizy – Nie można tego zrobić inaczej? Jakbym znalazła jakąś pracę? Nie wystarczy, że właściciel sklepu spożywczego bardzo będzie chciał, żebym dla niego pracowała? – głupi przykład, bo mimo wszystko raczej nie planowała pracować w sklepie spożywczym. Prawda była taka, że nie miała pojęcia, co mogłaby tu robić, ale… trudno! Najwyżej przez dłuższą chwilę będzie żyła z oszczędności – I ani trochę nie chodzi o to, że nie chcę za ciebie wychodzić, Weston! – od razu na niego spojrzała wymownie, żeby nie układał sobie do tego głupiej historii, która nie miała nic wspólnego z rzeczywistością – Chcę za ciebie wyjść, bo cię kocham… a nie w pośpiechu, żeby dostać wizę. Na spokojnie. Znaczy… jeśli nic innego nie wchodzi w grę to oczywiście to zrobimy, bo to nie zmienia uczuć między nami, ale nie chciałabym, żebyś później pożałował… – że zrobił to w ten sposób a nie inaczej – W końcu to będzie twój pierwszy ślub. – uśmiechnęła się pod nosem i wspięła się na palce, żeby sięgnąć jego twarzy i lekko go pocałować.

Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Patrzył na nią, słuchał jej i… Kusiło go. Kusiło go, żeby zagrać kartą „urażonego Westona”. To nic, że tak naprawdę bardziej był rozbawiony jej zaskoczeniem i tłumaczeniem tego zaskoczenia, to nic. Jedna brew wymownie podsunęła mu się wyżej, wargi ściągnął i generalnie wyglądał dość… Surowo. Przynajmniej przez dwie pierwsze chwile. Może to też trochę sprowokowało Ane do usprawiedliwienia się przed nim. Bo nie o to chodzi, że nie chce ślubu, ale… Heh. Zawsze jakieś „ale”! – Zaczynasz mnie wkurzać. – stwierdził bez ogródek. – Gadasz jakieś totalne bzdury. Ane. Gdybym mógł, ożeniłbym się z tobą jeszcze dzisiaj. Naprawdę. I to nie ma związku z wizą, a to, że ją dostaniesz to tylko przyjemny skutek uboczny. Chcę ślubu, bo cię kocham i nie zamierzam pozwolić ci kiedykolwiek jeszcze w przyszłości na to co już raz zrobiłaś. Nie, Ackerman, nie odsuniesz mnie więcej od siebie. Obrączka na twoim palcu będzie parzyła jeśli spróbujesz to zrobić. – tudududm, właśnie tak! Był… Stanowczy i cholernie pewny kiedy mówił o tym wszystkim. Cały czas też na nią patrzył. Uważnie i czujnie. Ale gdzieś w „tle” błyskało też rozbawienie. – Nie rozumiesz? Naprawdę? Chcę cię mieć na własność, chcę cię usidlić i uziemić. Jak prawdziwy mąż-tyran. – co brzmiało szalenie zachęcająco. – To… – odsunął się teraz od niej. Rozejrzał się po warsztacie i… - Czekaj tu. Nie uciekaj. – bo uciekająca przyszła-niedoszła-narzeczona nie brzmiała tak egzotycznie jak uciekająca panna młoda. Odszedł na bok, coś tam pogrzebał w jakiejś skrzynce i wrócił do niej z dość sporą – bo taką, żeby weszła na palec – nakrętką do śrubki. Tak właśnie zaimprowizował pierścionek zaręczynowy. Heh. Spojrzał na Ane, uśmiechnął się, wziął głębszy oddech i… Padł na kolano. Tak. Ukląkł przed nią i pokazał jej ten cud sztuki jubilerskiej. – To wyjdziesz za mnie czy nie? Obiecuję, że jutro pojadę kupić taki prawdziwy… – sapnął rozbawiony i spojrzał na „pierścionek”. – I obiecuję też, że… Będę cię kochał i szanował i dbał o ciebie zawsze. I nigdy cię nie zostawię, choćbyś nawet sama tego chciała. – wiedziała na co się pisze? Heh, tyran. I tyle. Jak obiecywał to słowa dotrzyma. Podała mu dłoń? Jeśli tak to wsunął nakrętkowy pierścionek na właściwy jej palec i spojrzał w górę, prosto w jej ładne ślepia. – Kocham cię głuptasie. Jak mógłbym tego nie chcieć, co? – albo żałować? To niemożliwe.

Ane Ackerman
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Wcale nie mówiła bzdur! Po prostu… po prostu się bała. Tak, znowu. Dzielna pani agentka panicznie się bała, że Skyler zrobi coś, czego później będzie żałował, że się pospieszy, a później ją za to znienawidzi. Zresztą heh… była amerykanką i chyba nigdy w życiu nie podejrzewała, że będzie musiała brać ślub dla wizy. Huh. Wpatrywała się w niego. Intensywnie i trochę chyba… porażona. Jego pewnością siebie? Bo zaborczością nie, wiedziała, że w tym momencie to tylko gra i próba przekonania jej, że ma rację. Dlatego w kąciku jej ust drgał uśmiech, ale po prostu się w niego wpatrywała. Zresztą nie tylko ona. Bo Lily też przystanęła obok i trochę im się przyglądała, zaciekawiona tym, co tam się właśnie odstawia. Ane… z jednej strony to bawiło, ale z drugiej serce zaczęło bić jej trochę szybciej. Bo nawet jeśli właśnie patrzyła na nakrętkę to jednak działo się to naprawdę. Patrzyła na pierścionek i patrzyła na Skylera. I wreszcie pokiwała głową. Rozbawiona, ale jednocześnie nie mogła wydusić z siebie słowa. Naprawdę! Jakaś wielka gula ugrzęzła jej w gardle i nie była w stanie nic z siebie wydusić, ale jej energiczne pokiwanie głową musiało mu wystarczyć. I nawet jeśli nie był to najpiękniejszy pierścionek na świecie (a właściwie nie był to wcale pierścionek) i nie był wygodny to i tak… pasował idealnie. I jak tylko wsunął jej go na palec, ona pociągnęła go w górę, żeby wstał z tych kolan, bo to idiotyczne. Nie chciała, żeby przed nią klękał. Chyba, że w zupełnie innych okolicznościach, a na te teraz nie mogli sobie pozwolić. Pociągnęła go do góry i zawisła na jego szyi – Kocham Cię, kocham… i nie chcę, żebyś kiedykolwiek mnie zostawiał. Nigdy nie możesz tego zrobić, nigdy. – wymamrotała, nie odsuwając się od niego nawet na moment, ciasno do niego przylegając i na moment, chociaż ten krótki moment zapominając o reszcie świata. Nawet o tym, że właściwie byli w jego miejscu pracy. Zupełnie jej to teraz nie interesowało, nie gdy go wreszcie pocałowała. Mocno, zachłannie i z mnóstwem uczucia. Ogromem – Najlepsze wakacje w moim życiu. – zażartowała, kiedy się od niego wreszcie odkleiła, ale nadal nie odrywała od niego spojrzenia.

Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Ależ nie brała ślubu dla wizy. Brała ślub, bo kochała Skylera Westona i Skyler Weston kochał ją. Wiza była tylko skutkiem ubocznym. Pożądanym, ale ubocznym.
Klęczał i czekał, a im dłużej czekał na jej reakcję tym mniej pewnie się uśmiechał i mniej pewnie się czuł. Już nawet chciał ją pospieszyć, powtórzyć pytanie, zareklamować się jakoś lepiej, ale… - No w końcu. – sapnął śmiesznie, przewrócił oczami i jak tylko „pierścionek” wylądował na kobiecej dłoni, Weston wstał i przylgnął do Ane tak ciasno i zachłannie, jak zrobiła to ona. Ten pocałunek… Tak, on mówił i znaczył więcej niż tysiąc słów. Skyler mocno go odwzajemnił, ciasno zamknął swoją już teraz narzeczoną w uścisku łap, a kiedy popatrzyli sobie w oczy - nie mógł cicho się nie zaśmiać. – Ale wciąż nie usłyszałem „tak”. – bo mogła go kochać najbardziej na świecie i mogła kiwać głową i mogła opowiadać, że to najlepsze wakacje w jej życiu, ale… - Powiedz „tak”. Chcę to usłyszeć. Chcę usłyszeć, że… – rządzę się i decyduję, że w tym momencie to TAK w końcu padło. Weston wyszczerzył kły i znów naparł pocałunkiem na kobiece wargi. Całował ją, całował mocno, zachłannie i z niesamowitą dawką uczucia. Wszystkich uczuć, które do niej i dla niej miał. Kochania, oddania, szacunku, zaufania… Tęsknoty! To była emocjonalna bomba – ten pocałunek – więc kiedy odkleili się od siebie, Weston oparł skroń o kobiece czoło i niemal szeptem wymamrotał: - To pewnie najgorsze oświadczyny w historii tego świata, ale… Nie mogłem, nie chciałem dłużej czekać. Nie… Nie jesteś zła? Że nie było kolacji, dobrego wina, ładnej muzyki, zachodu słońca? – tylko… Warsztat, w którym jej przyszły mąż realizował swoje marzenia i oddawał się swojej pasji. Cokolwiek Ane odpowiedziała, zaraz potem podbiegła do nich mała Lily i cichym „mama, co się stało?” domagała się zwrócenia na nią uwagi. Chyba była trochę zaniepokojona? Albo zwyczajnie nie rozumiała sytuacji, której właśnie była świadkiem. Sky odsunął się od Ackerman tyle tylko, żeby ona mogła swobodnie zwrócić się do córki. Sam też spojrzał na dziewczynkę, uśmiechnął się do niej ładnie, jedną z dłoni oparł o grzbiet ciemnowłosej, a drugą poczochrał dziecięcą czuprynę. – Nic złego, Lils. Nie martw się, ok? Wszystko jest w suuuuper porządku. I chyba wszyscy zasłużyliśmy na potrójną porcję lodów. – mrugnął do dziewczynki, a jej uśmiech znów roztopił mu serce.

Ane Ackerman
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Wyrażała swoje tak w każdy możliwy sposób, ale jeśli chciał je usłyszeć to… usłyszał – Tak. Oczywiście, że tak – ani trochę się nie wahała. I może ktoś mógł stwierdzić, że to szybko, mógł się popukać głowę, że przez ten niecały rok – bo tak sobie zaginam czasoprzestrzeń i musisz z tym handlować - zaszli tak daleko, ale ona nie miała wątpliwości. Znaczy… miała, bo trochę jednak głupiutko bała się, że robi to tylko po to by tu zostały, ale nie miała wątpliwości czy to do swoich uczuć czy tych jego.
- To najwspanialsze oświadczyny w całym moim życiu. – zapewniła, musnęła jego policzek, trąciła go czubkiem swojego nosa i zaśmiała się, bo naprawdę? Naprawdę myślał, że oczekiwała kolacji, wina, kwartetu smyczkowego i nie wiadomo czego jeszcze? Jeśli tak to… może powinni się wstrzymać? I poważnie zastanowić nad tym, czy na pewno dobrze się znają?
Na ziemię sprowadził ją głos Lily. Spojrzała na córkę, uśmiechnęła się do niej pogodnie i kucnęła, żeby być na wysokości jej wzroku i tak móc ją zapewnić, że nic się nie stało, że wszystko jest w najlepszym porządku i mama jest w tym momencie bardzo, ale to bardzo szczęśliwa. Najszczęśliwsza. I zerknęła przy tym na Skylera, żeby nie miał żadnych wątpliwości, że jest szczęśliwa przez niego. Dzięki niemu. Wzięła córkę na ręce, posadziła ją sobie na biodrze i zwróciła się do Skylera – Lody, lodami… proponuję po wizycie tutaj udać się na jakiś dobry obiad, żeby świętować. Ale najpierw musisz nas oprowadzić. Tutaj, teraz… pokaż nam czym się zajmujesz, pokaż nam łódkę z której jesteś najbardziej dumny i pokaż przyszłe projekty. Załóżmy…. – zaczęła, uśmiechając się pod nosem – Że jesteśmy twoimi nowymi klientkami… zareklamuj nam to miejsce. – wyszczerzyła kły w szerokim uśmiechu, a prawda była taka, że trochę nawiązywała do tego jak pierwszy raz odwiedziła go w stoczni w Monterey i bezczelnie udawała, że jest jego klientką, żeby w ogóle ją tam wpuścili – Jazdy próbne wchodzą w grę?



Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Skoro to były najwspanialsze oświadczyny w całym jej życiu, a przed nim oświadczał jej się chyba tylko nudny Mark tooo… Noo Weston, możesz być spokojny! Jak nic! Oczywiście, że nie myślał, że kolacja, wino i kwartet smyczkowy to coś co trafiłoby do jej serca. Raczej wspólny wieczór na plaży albo randka na łódce, nawet w ich ogrodzie jak Lily by już spała. No, ale… Nie chciał czekać. Nie chciał, żeby choćby przez jedną sekundę więcej ona myślała, że żartuje i że chce z nią wziąć ślub tylko ze względu na jej wizę. Ech… No właśnie, znała go czy nie znała? Niech się dobrze nad tym zastanowi, póki czas!
Weston parsknął śmiechem. – A co? Masz dobre doświadczenia z nimi? – jazdami próbnymi w sensie. Wyszczerzył kły i przez chwilę tylko patrzył na jej ładną buzię, na jej ładne oczy, usta, policzki, nos… - Mówiłem ci, bez jazd próbnych nie podbijam gwarancji. – dodał z porozumiewawczym mrugnięciem. – No dobrze, skoro chcecie zwiedzać i może kiedyś kupić sobie łódkę… – rozejrzał się po warsztacie i pośród kilku mniej gotowych, trzy były takie już na tip top. – To zapraszam. – wskazał kierunek i poszli. Sky opowiedział im o każdej z nich – kto sobie taką wymarzył i dlaczego akurat taką, była tam między innymi całkiem ładna historia o starszym panu, który dopiero w wieku siedemdziesieciu ośmiu lat zdecydował się zadeklarować, że jest gejem i na znak tego poczucia wolności chciał spełnić także inne marzenie – marzenie o łódce. Nie było na niej tęczy, to infantylne, ale była ładna i bardzo gustowna. Oczywiście Skyler nie użył słowa „gej” przy Lily, inaczej z tego wyrbnął, bo nie chciał chwilowo narażać się na ryzykowne dziecięce pytania. Oooo tak, mogłyby go wpakować w niezłe tarapaty! I to chyba z tej właśnie łódki Weston był – jak to Ane ujęła – najbardziej dumny. – Pamiętasz jak w Monterey miałem zlecenie od olimpijczyka na żaglówkę? Nie wiem jakim cudem, ale ten projekt dotarł aż tutaj i… Australijska drużyna żeglarska chce, żebym zbudował im… Co najmniej kilka takich. – przyznał niekoniecznie się tym chwaląc, bo tego akurat nie praktykował nigdy, ale… Była jedyną osobą na świecie, z którą miał ochotę dzielić się takimi newsami. Dobrymi newsami. – Zadzwonił do mnie dzisiaj ktoś z ich związku i zaproponował długodystansowy kontrakt i to na różne projekty. Mógłbym w końcu otworzyć coś swojego. – a skoro one miały z nim zostać… To zaczął myśleć o tym już naprawdę na poważnie.

Ane Ackerman
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Z tym, że nudny Mark uderzał właśnie w tony kwartetu smyczkowego, więc będąc całkowitym przeciwieństwem Skylera dał jej pełne spektrum… od eleganckich zaręczyn z kwiatami po takie z nakrętką do śrubek. I chociaż wtedy – gdy była młoda i chociaż trochę zakochana – była pod wrażeniem to teraz z perspektywy czasu stwierdza, że takie wygrywają. Zdecydowanie.
- Najlepsze! – przyznała, szczerząc kły w szerokim uśmiechu, bo tak… dobrze się bawiła, gdy razem ze Skylerem miała okazję wypróbować łódkę, którą zbudował. Wypróbować każdą jedną jej część i element… tak, dokładnie. Swoją drogą zabawne, bo to ich życie w Monterey… to wspólne życie w Monterey to trochę jakby zupełnie inny świat. Jakby ktoś ją wyrwał z jej życia na kilka miesięcy, włożył do bajki ze Skylerem, pozwolił w niej zatracić, a później znowu z niej wyjął. I dlatego tak ciężko początkowo było jej się odnaleźć, ale teraz już było dobrze. Wpadła w dobry rytm i wszystko było na miejscu. Odpowiednim miejscu.
Puściła Lily z powrotem przodem, bo nie potrafiła wysiedzieć spokojnie. Miała za dużo pytań do Skylera i była pod za dużym wrażeniem jego łódek. Tak, tak… chyba właśnie dorobił się swojej najmłodszej fanki! Prawdopodobnie też najwierniejszej.
A wieść o olimpijczykach? Nawet nie próbowała ukrywać, że zrobiło to na niej wrażenie – Oh, wow… to… to naprawdę wspaniale! – rzuciła i podeszła bliżej, żeby go objąć i złożyć krótki pocałunek na męskim policzku – Gratuluję. Zasłużyłeś sobie na to – zapewniła prosto do jego ucha i ładnie się uśmiechnęła – Chociaż to chyba oznacza dużo pracy, prawda? Będziesz tu musiał spędzać więcej czasu? Ale wiesz, że sobie poradzimy? Jeśli musisz zacząć już teraz, żeby nie narobić sobie zaległości… znaczy może nie teraz-teraz, ale w trakcie naszego urlopu to wiedz, że zrozumiemy. Bo jestem z ciebie dumna. Bardzo! – zapewniła bez odrobiny wątpliwości, bo przecież po to była, żeby go wspierać. Nawet jeśli chciałaby spędzać z nim każdą wolną chwilę to wiedziała, że to nie wyjdzie. Nie w dorosłym życiu. Nie w życiu z obowiązkami. Sama ciągle nie wiedziała, co będzie tutaj robić, ale jeśli on miał pracę, którą kochał, więc musiał ją szanować, po prostu!

Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Skylerowi mega miło było usłyszeć i trochę też zobaczyć, a na pewno odczuć, że najważniejsza osoba w jego życiu była z niego dumna. Na zdaniu innych mu nie zależało, ale dla Ane? A teraz także i dla małej Lily? Tak, chciał być najlepszą wersją siebie. I chciał… Zasługiwać. Między innymi na takie wyróżnienia jak to. Nawet jeśli faktycznie wiązało się to z perspektywą wielu spędzonych godzin w warsztacie. – Ane, urlop to urlop. Nie zrezygnuję z czasu z wami. Poza tym to może zaczekać. Naprawdę. – no i było coś jeszcze, ale zanim o tym powie, najpierw musiał zerknąć wokół czy na pewno nikogo z reszty stoczniowej załogi tutaj nie ma. Ściany też miały uszy, co prawda, ale… - Prawdę mówiąc chciałbym to zlecenie zacząć realizować już pod swoim nazwiskiem. Wiem, że… Że może to nie do końca fair wobec szefa, ale… – w końcu ściągnął go tutaj, dał pracę, pomógł w załatwianiu wizy i tak dalej. – Ja go uprzedzałem, że prędzej czy później będę chciał otworzyć coś własnego. No i chyba… Jeśli zostaniecie, jeśli naprawdę tutaj ze mną zostaniecie… To chyba to jest dobry moment, żeby to zrobić. – przejść na swoje i pracować już tylko na własny rachunek. Wzruszył ramionami i rozejrzał się po warsztacie, w którym stali. – Nie mam parcia na szkło, nie zrozum mnie źle, ale myślę, że… Jeśli ktoś chce tylko mnie, to to musi coś znaczyć. – na przykład tyle, że był zajebisty w tym co robił, a przy okazji też kochał. – Poza tym, zawsze wolałem pracować sam. Nie lubię kiedy w mój projekt wtrąca się ktoś jeszcze, a tak to niestety w większości takich miejsc wygląda. Zwykle ten ktoś zrobi coś bardziej po swojemu, niż po mojemu i… – wymownie się skrzywił i przewrócił oczami. – Wiesz jak jest. A raczej wiesz jaki ja jestem. – upierdliwy w swoim perfekcjonizmie. Przynajmniej w pracy. – No i… Tak będzie łatwiej. Lily będzie mogła pójść do lepszej szkoły, jeśli chociaż jedno z nas będzie miało swój biznes. Wyższe podatki i w ogóle… – przewrócił oczami, bo ta polityka była bzdurna jak wszędzie. – Dobry plan? – zapytał w końcu i sięgnął ręką do dziecięcej czupryny. Dziewczynka natychmiast perliście się do niego uśmiechnęła. – Co tam maluchu? Podoba ci się tutaj? Będziesz mi pomagać budować łódki i statki? Nauczę cię wszystkiego… – a nauczycielem też był całkiem niezłym. Ciekawe jak będzie się spisywał w roli ojca dla tej małej gwiazdy i męża dla tej... Trochę większej gwiazdy, która stała obok, a do której teraz ładnie się uśmiechnął.

Ane Ackerman
zaradny kameleon
nah
brak multikont
ODPOWIEDZ