lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Uzależniony od siłowni historyk prowadzący program w TV i totalnie nie ogarniający znaczenia słowa "wierność".
#1

Chandler przyjechał do miasta zaledwie kilka dni temu i nie miał jeszcze za bardzo okazji z nikim się spotkać, z nikim poza matką i ojczymem, z którym jego kontakty były hmmm... chłodne. Chciał się też odezwać do brata, ale pomyślał, że najpierw sobie ogarnie chatę, a później go zaprosi na jakiś męski wieczór. W końcu teraz to już Kasper był dorosły więc mogą napić się piwa i obejrzeć mecz jak to robią prawdziwy mężczyźni... no albo pójść na siłownie. Chandler pierwsze co zrobił to wyszukał sobie dobrej siłki w okolicy i od razu kupił jakiś magiczny karnet, bo zamierzał tam pewnie spędzać więcej czasu niż we własnej, dojebanej, willi.
Kolejna sprawa... jedzenie. Rudy jadł tylko zdrową żywność więc musiał znaleźć dobrych dostawców, którzy mu takie coś zapewnią. No więc poszedł na szukanie idealnego sklepu. Przeszedł się po najbliższych sklepach, a później poszedł na ryneczek, bo z tego co kojarzył to tam kiedyś było kilka naprawdę fajnych miejscówek. Nawet wpadł na jakiegoś starego znajomego, z którym wymienił uprzejmości i chwilę z nim porozmawiał do czasu, aż jego uwagi nie przykuła taka dość znajoma buzia. Zobaczył buzię w tym tłumie. Przeprosił swojego znajomego, którego zostawił, by udać się za kobietą, a ta JAK TO KOBIETA, oglądała jakieś ciuszki na pobliskim stoliku.
- Tak, w tym by Ci było zdecydowanie do twarzy - powiedział stając za Bexley, którą przecież poznałby wszędzie i to dosłownie! Doskonale pamiętał to jak wyglądała i musiał przyznać, że nie zmieniła się prawie wcale. - Te hawajskie wzorki też są ciekawe - dodał jeszcze niczym prawdziwy znawca mody, bo owszem, głupio mu było teraz powiedzieć coś normalnego, w stylu "Hej Bex, przepraszam za moje zachowanie, wybacz mi proszę". Nołp.

Bexley Sadlier
ambitny krab
catlady#7921
Latarnik — Latarnia
34 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
1. + outfit

Dobra, jak na taką biedaczkę i typiarę co dosłownie klepie biedę to Bex nie miała aż tak tragicznego stylu. Wczesnym porankiem wróciła z latarni gdzie spędziła noc i uznała, że zamiast iść spać to powinna troszkę ogarnąć dom. A, że domek sam w sobie był nieźle syfiasty to miała co robić. Żałowała i nie żałowała każdej nocy, którą spędzała w latarni. Kochała to miejsce, kochała o dziwo swoją pracę, ale jednocześnie nocki tam były koszmarne. Za każdym razem walczyła później z bólem kręgosłupa. Starała się tam nie spać, ale no cóż… Widok o wschodzie słońca był tak cudowny, że nie mogła sobie tego odmówić. Czasami zabierała tam ze sobą Phila i Eda, żeby się wyszaleli i wybiegali.
Dobra, po szybkich porządkach w domu, bo jednak nie chciało jej się sprzątać uznała, że wybierze się na lokalny ryneczek. Była idealna pora na to, żeby zacząć robić przetwory na zimę. Wolała się zabezpieczyć, bo niewiele już zostało z zeszłego roku.
Wsiadła w auto i w kilka minut dojechała na swój ulubiony rynek. Uśmiechała się do ludzi, pozdrawiała ich, witała, z niektórymi nawet zamieniała kilka słów. Była raczej lubianą osobą. Dodatkowo była trochę znana, bo jednak była jedynym latarnikiem w mieście, a to tak specyficzny zawód, że ciężko było ją przegapić.
Ze szmacianą siatką spacerowała sobie między stoiskami i tradycyjnie, zatrzymała się przy jakimś straganie z ubraniami. Popatrzeć lubiła, ale niekoniecznie lubiła wydawać pieniądze na ubrania. Wolała oszczędzać, żeby mieć hajs na czarną godzinę. Może kiedyś uda jej się kupić z Baileym lepsze mieszkanie. No i liczyła na to, że niedługo zajdzie w tą legendarną ciąże i będzie mogła inwestować hajs w dziecko. Przeglądała właśnie koszulki kiedy usłyszała znajomy głos. Głos, który pamiętała, ale nie wiedziała skąd. Zmarszczyła brwi i obróciła się w stronę mężczyzny. Przeszedł ją zimny dreszcz i początkowo nie wiedziała co powiedzieć. –Nie. – W końcu coś z siebie wydusiła. Wyszło nawet ambitnie. –Nie, nie. – Sama już nie wiedziała czy odpowiada na to co Chandler mówił czy po prostu wypierała to, że przed nią stał. Spojrzała na hawajskie wzory, później na niego, później jeszcze na jego kitkę i wierzyła, że to jakiś słaby żart. Cofnęła się nawet o krok aż w końcu wymierzyła mu cios w ramię, bo wyżej nie sięgała. Dotknęła go więc był prawdziwy. –Co ty tutaj robisz?! – Zapytała w końcu o coś sensownego.

Chandler Guillebeaux
ambitny krab
alemalpa#7279
lorne bay — lorne bay
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Uzależniony od siłowni historyk prowadzący program w TV i totalnie nie ogarniający znaczenia słowa "wierność".
- Wyglądasz jakbyś zobaczyła ducha, ale chyba aż tak blady to nie jestem - rzucił żeby jakoś rozładować napięcie, ale z tym chyba sobie kobieta sama poradziła ładując mu cios w ramię. Nie żeby go bolało jakoś wybitnie, ale i tak się skrzywił, bo to nie było miłe! - Tylko nie w szczepionkę - to miał być kolejny żarcik z tylu tych śmiesznych rzeczy, które sprawiają, że człowiek nagle przestaje być zły tylko jest bardziej zażenowany, a od tego od razu się chce śmiać. Bex chyba nie do końca podążała jego tropem, bo raczej nie wyglądała ani na zażenowaną, ani tym bardziej na rozbawioną. Rudy sam nie wiedział czego się w sumie spodziewał, może miał nadzieję, że i ona wyjechała z miasta gdzieś w świat robić karierę i gdy, wróci to nigdy na siebie nie wpadną? No cóż, nadzieja jest tylko matką głupich, a on jest chyba za inteligentny na takie numery. - Przyjechałem niedawno, właściwie to kilka dni temu kupiłem tu dom i oto jestem - pojawił się niczym rudy rycerz na białym koniu galopującym w stronę zachodzącego słońca, by wspomóc swoją księżniczkę zamkniętą w latarni morskiej. Trochę pasowało... on kiedyś miał gdzieś zdjęcie w przebraniu za rycerza, ale też szczerze wątpił w to, że Bexley jest kobietą, która potrzebowałaby pomocy. Znał ją na tyle, by wiedzieć, że zawsze dawała sobie radę. No chyba, że coś się przez te 11 lat zmieniło, co nie byłoby niczym dziwnym, w końcu to kupa czasu. - Ten kolor naprawdę, by Ci pasował - powiedział, bo może sobie myślała, że żartował... no nie żartował, był w stu procentach poważny! Tym razem.

Bexley Sadlier
ambitny krab
catlady#7921
Latarnik — Latarnia
34 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
-Ale jesteś duchem. – Żałowała tylko, że nie jest przezroczysty, bo wolałaby go po prostu nigdy nie zobaczyć. Dla niej był duchem przeszłości. Gdyby nie to, że miał ten program w telewizji to już dawno by go uśmierciła. W końcu nikt normalny nie znika po prostu z powierzchni ziemi i nie zostawia po sobie żadnego znaku i nie odcina się od rodziny. Nikt oprócz Chandlera, z którym kilka dni przed zniknięciem, Bexley planowała wspólne życie i sobie gadali jak bardzo się kochają. Czuła jak bardzo jest zażenowana tym, że pozwoliła sobie na to, że jakiś chłopak zawrócił jej tak bardzo w głowie. A teraz skończyła z kretynem, który prawdopodobnie ją zostawił, ale nie miał nawet serca powiedzieć jej, że rzeczywiście ją zostawia, więc zajebiście. –To nie jest zabawne. To nie są jakieś żarty. – Odpowiedziała wkurwiona na tą jego szczepionkę. Gdyby chciała to przypierdoliłaby mu mocniej. To był jednak taki cios kontrolny, żeby sprawdzić czy rzeczywiście przed nią stoi. Nie chciała się zamachnąć na coś co równie dobrze mogło być przywidzeniem i przez przypadek pierdolnąć jakąś postronną osobę.
-No niesamowita historia. Gratulacje. – Nawet nie kryła się z sarkazmem. Nie powinien sobie wpadać i jej opowiadać takich rzeczy. Nieważne, że w sumie sama zapytała. Nie obchodziło jej to. Prawie dziesięć lat zajęło jej doprowadzenie się do porządku po tym jak ją zostawił, a teraz informował ją o tym, że sobie kupił dom. No ekstra. Szkoda, że nie kupił sobie takiej rudery w jakiej ona mieszkała.
Przymknęła na chwilę oczy jak powiedział jaki kolor by jej pasował. –A wiesz co tobie by pasowało? – Spojrzała na niego. –Zmiana tej debilnej fryzury. Wyglądasz jak kretyn. – Skomentowała i dziwiła się, że taki wielki pan z telewizji, który ma zapewne ekipę składającą się z kilku osób i nikt mu nigdy nie powiedział, że wygląda jak idiota? Smutne.

Chandler Guillebeaux
ambitny krab
alemalpa#7279
lorne bay — lorne bay
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Uzależniony od siłowni historyk prowadzący program w TV i totalnie nie ogarniający znaczenia słowa "wierność".
- Okeej - odpowiedział rozglądając się dziwnie dookoła. Może coś jej się działo z głową? Przez te dziesięć lat wiele chorób mogło się wydarzyć i na przykład Bex się uaktywniła jakaś choroba psychiczna i widziała duchy. Było to całkiem prawdopodobne. Chandler się na tym nie znał, ale z tego co gdzieś tam słyszał, to chyba nie wolno było tak ludzi chorych wyprowadzać z błędu na środku ulicy, dlatego w tej sprawie się już nie odezwał. Smutno mu się zrobiło, że nie uważa jego żartów za zabawne, nawet jeżeli sam dobrze wiedział, że są chyba po prostu żenujące.
- Tak, też tak uważam - rzucił wyłapując ten jej sarkazm i wziął tylko głęboki oddech, bo sam nie wiedział co jej miał odpowiedzieć. Może nie powinien w ogóle jej odpowiadać na pytania? Tak, chyba tak by było lepiej. Teraz sobie pomyślał o tym, że w ogóle nie powinien do niej podchodzić i z nią rozmawiać. Może tak byłoby lepiej, gdyby nigdy nie dowiedziała się o jego powrocie.
- Co? Wcale, że nie - oburzył się. Podobała mu się jego fryzura, sądził, że kitka dodaje mu chłopięcego looku, który był dość ważny, bo jednak był 36-letnim singlem. - Wszyscy mówią, że mnie odmładza - no i on sam też tak uważał. Dzięki niemu wyglądał mniej poważnie i pewnie nikt, by nie powiedział, że jest tak stary jak na to wskazuje jego dowód.

Bexley Sadlier
ambitny krab
catlady#7921
Latarnik — Latarnia
34 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Oczywiście, że coś jej się działo z głową. Ona sama nie miała co do tego żadnych wątpliwości. Nawet chciałaby się zacząć leczyć, żeby poczuć się tak jak się czuła kiedy była beztroską nastolatką. Chciałaby przypomnieć sobie świat, w którym nie kochała Chandlera i świat, w którym nie złamał jej serca. Trochę egoistycznie, a może i nawet bardzo egoistycznie, ale to właśnie jego Bexley obwiniała za swoje niepowodzenia w życiu. Gdyby wtedy po prostu się pojawił, gdyby wyjechali razem to wiedliby szczęśliwe życie. Ale nie, on wolał spierdolić bez niej, nie powiedzieć jej o tym i nie odzywać się przez najbliższe kilka lat. Może gdyby chociaż dostała powód, dla którego nie chce z nią dalej być to nie pozwoliłaby sobie na aż takie załamanie nerwowe. Chociaż kto wie, może Chandler i ich plany o ucieczce miały być też ratunkiem dla niej. Żeby w końcu mogła się uwolnić od popierdolonych rodziców? Niby ostatecznie się od nich uwolniła ale czy wiodła szczęśliwe życie? Raczej nie.
-Przykro mi, Chandler. Ta fryzura cię nie odmładza. – Odpowiedziała i jeszcze przez chwilę mu się przyglądała. –Wyglądasz jak facet zbliżający się do czterdziestki, który bardzo na siłę chce się odmłodzić. – Skomentowała chamsko i w tym też momencie uznała, że sama nie wie czemu jest dla niego taka opryskliwa. Czy serio chciała być kobietą, która trzyma dziesięcioletnią urazę, bo jej licealna miłość ostatecznie ją wychujała? Czy naprawdę to jest tak rzadko spotykany scenariusz? Czy naprawdę była na tyle głupia, żeby sobie myśleć, że przeznaczone jest jej bycie z jednym chłopcem do końca świata?
Westchnęła ciężko no i uznała, że nie chce być taką niemiłą pizdą, więc wzięła kilka głębszych oddechów i nie patrząc na niego postanowiła być milsza. –Co tu robisz? – Zapytała już pogodniejszym tonem, a przynajmniej na taki się siliła. –Nie wyglądasz na typa, który kupuje na rynku. – Dodała i przeglądała dalej jakieś fatałaszki, ale niespecjalnie się na nich skupiała.

Chandler Guillebeaux
ambitny krab
alemalpa#7279
lorne bay — lorne bay
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Uzależniony od siłowni historyk prowadzący program w TV i totalnie nie ogarniający znaczenia słowa "wierność".
W tamtej chwili, te lata temu, Chandler nie chciał niczego bardziej niż być z Bex, żeby tu była jasność. Okej, może jedyne czego chciał bardziej to żeby była szczęśliwa i miała świetlaną przyszłość przed sobą. Dlatego dał się przekonać jej matce, że będzie lepiej dla niej jak nie wyjedzie. Jego problemy nie były przecież jej problemami, powinna się skupić na nauce, zrobić doktorat i robić wielkie sukcesy i karierę naukową, a nie jechać z nim gdzieś, nie wiadomo gdzie. Chciał dla niej jak najlepiej i sądził, że w tamtym momencie jego wyjazd i zostawienie jej tutaj, będzie właśnie tym.
- Nie znasz się - prychnął pod nosem, bo OCZYWIŚCIE, ŻE GO ODMŁADZAŁA! Nie było innego wyjścia tutaj. On sie czuł młodziej, bardziej trendy i cool i w ogóle! Mógł teraz używać tych młodzieżowych słów i nikt, by się nie zorientował, że już ma prawie 40-stke na karku! On sam się starał o tym zapomnieć, ale niestety Bexley mu musiała przypomnieć! - Wcale nie wyglądam jakbym się zbliżał do 40-stki - oburzył się, bo on był przekonany, że wygląda tak max na 30-stke. Szczególnie z takim ładnym ciałem, bo on w przeciwieństwie do niektórych to rzeczywiście ćwiczył na siłowni.
- Przyjechałem tu z dziewczyną... narzeczoną - ciągle mu się myliło. - Nie chciała już mieszkać w Szkocji, a szkoda, bo to piękne miejsce - głupia baba. No, ale skoro chciała Lorne Bay, to miała Lorne Bay. - Mi jest w sumie obojętnie gdzie mieszkamy - bo i tak musiał jeździć po świecie, wiec często go nie było. - Kupuje, ale nie ciuchy - no więc miała rację tak połowicznie. - Szukam kogoś kto ma świeże owoce i warzywa, lubię mieć sprawdzonych dostawców, a staram sie zdrowo odżywiać - wzruszył swoimi topornymi ramionami. - A Ty szukasz czegoś konkretnego? - Zapytał, bo też chciał być miły i uprzejmy.

Bexley Sadlier
ambitny krab
catlady#7921
Latarnik — Latarnia
34 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
No niestety o tym Bexley nie wiedziała. Szczerze mówiąc to ona w ogóle nie wiedziała co myśleć o tamtym dniu. Nigdy, nawet po jego odejściu, nie wątpiła w ich uczucie. Wierzyła, że Chandler ją kochał i wiedziała, że ona kochała jego. Nie wiedziała tylko co się odjebało, że postanowił wyjechać. No i bez niej. W sumie jebać. Mógł sobie wyjechać nawet sam. Ale fajnie by było jakby Bexley w tym czasie dostała powód, dla którego chce być sam. Już by wolała, żeby z nią zerwał. W końcu łatwiej się wyleczyć ze złamanego serca jak wiesz co konkretnie się odjebało. Niestety to był luksus, którego Bexley nie przyszło doświadczyć.
-Możliwe, że się nie znam. – Przyznała, bo do ikony stylu było jej daleko. Ubierała się wygodnie i tak jak jej się podobało. Nie śledziła nowinek modowych. W sensie, lubiła przeglądać zdjęcia, znała projektantów, potrafiła nawet kreacje dopasować do projektanta i czasami nawet do sezonu. Ale nie było jej na to wszystko stać, więc pozostawał jej Internet. –Bardziej chodzi mi o to, że mam oczy i widzę, że ta fryzura wpływa na ciebie bardzo niekorzystnie. I tak, masz racje. Nie wyglądasz jakbyś się zbliżał do czterdziestki. Z tą fryzurą wyglądasz jakbyś się zbliżał do pięćdziesiątki. – Odpowiedziała i jeszcze raz obrzuciła go spojrzeniem. Ale takim krótkim, bo nie mogła jednak na niego patrzeć nie myśląc o tym, żeby mu nie przyjebać i nie zapytać co się odjebało te dziesięć lat temu.
-Gratulacje. Z okazji oświadczyn. – Skomentowała krótko nie dając po sobie poznać, żeby ją to ruszyło, ale pewnie czasami go sobie googlowała i wiedziała, że zaręczyny niekoniecznie pasują do jego stylu życia. Jednak nie jej oceniać. –I ze wszystkich miejsc na świecie ta dziewczyna wybrała Lorne Bay? – Zapytała zdziwiona. No, albo musiała być stąd, albo Chandler musiał dobrze sprzedać tą wioskę. Lorne Bay nie jest miejscem, do którego się wracało. Raczej. –I robisz to na własną rękę? – Zdziwiła się, bo przecież taka gwiazda jak on, to pewnie jego ekipa powinna mu przysyłać banany prosto z Ekwadoru. No, ale nie jej oceniać. Nie będzie opryskliwa. –Warzywa i owoce. Będę robić przetwory. – Fascynujące w chuj, ale nie miała zamiaru robić z siebie przy nim nie wiadomo kogo.

Chandler Guillebeaux
ambitny krab
alemalpa#7279
lorne bay — lorne bay
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Uzależniony od siłowni historyk prowadzący program w TV i totalnie nie ogarniający znaczenia słowa "wierność".
Chandler bardzo nie lubił jak ktoś po nim jechał w taki brzydki sposób, bo oczywiście on to brał za krytykę i to wcale nie konstruktywną. Pewnie w myślach sobie mówił, że jest po prostu zazdrosna. No, bo jakżeby inaczej? Jego fryz był super, udawało mu się jeszcze wyrywać panny, niektóre całkiem młode, więc nie było z nim aż tak źle. Prawda? Prawda. Tak było. Jak już żadna nie będzie na niego lecieć, to wtedy się będzie zastanawiać nad sobą. Na razie jednak nie miał z tym problemu.
- Jasne - prychnął, chciał jej odpowiedzieć cos w stylu "i kto to mówi", ale w porę ugryzł się w język, bo przecież nie wypada takich rzeczy mówić kobiecie! Szczególnie takiej której się przez lata nie widziało. Miał też dziwne wrażenie, że gdyby coś takiego powiedział, to by dostał wpierdol więc lepiej nie ryzykować co nie!?
- Dziękuję - chociaż nie było chyba za bardzo co gratulować. Kupił pierścionek, powiedział kilka super słodkich słów i tyle. Nic więcej się w jego życiu nie zmieniło, no może oprócz miejsca zamieszkania, z czego nie był do końca zadowolony. - Tak - westchnął - pochodzi stąd, więc to chyba dlatego - on nie rozumiał tego wyboru! Było setki tysięcy innych, lepszych miejsc, w których mogliby zamieszkać, ale ta się uparła na takie Lorne Bay no i okej, niech będzie. Czego się nie robi dla ukochanej!? - Tak... nie mam prywatnego kucharza - pewnie, by go było stać na dietę pudełkową, ale bez przesady. - O widzisz, to może mi polecisz, gdzie mają dobre owoce i warzywa - w końcu też po to tu przyszedł! Mieli wspólny cel, a on nie znał tu ludzi, po tych wszystkich latach znajomości potrafią szybko wygasnąć.

Bexley Sadlier
ambitny krab
catlady#7921
Latarnik — Latarnia
34 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Przewróciła tylko oczami, bo prawda była też taka, że niekoniecznie chciała uczestniczyć w tej rozmowie. Jej opinia nic tutaj nie znaczyła. Była jak te stare baby, które kupowały magazyny typu „People” i komentowały to jak się ubierały, albo jak żyły celebrytki, których nigdy nie spotkają. Bexley miała tylko tą (nie)przyjemność, że na takiego celebrytę wpadła. Nie rozumiała tylko czemu jej opinia tak bardzo go obruszyła. W końcu skoro nosił taką fryzurę dla lasek, które na niego leciały to mógł się sugerować tylko ich zdaniem. Nie zdaniem kobiety, która ewidentnie miała do niego uraz i niespecjalnie chciała mu doradzać w kwestii fryzur czy czegokolwiek innego. Nie znała się na tym absolutnie. Zresztą było widać po niej, że niekoniecznie ją stać za podążaniem za najświeższymi trendami.
Spojrzała na niego marszcząc brwi, a później nawet wybuchła śmiechem. Ale nie jakimś wyśmiewającym go czy coś. Po prostu myślała, że robi sobie z niej jaja. –Chcesz mi powiedzieć, że zwiedziłeś połowę świata tylko po to, żeby związać się z jakąś laską z twojej rodzinnej wsi? – Dopytała no bo sory, ale to było tak komiczne, że musiała się upewnić, że nie próbuje jej wystrychnąć na dudka. –Nie wiedziałam, że z Lorne Bay pochodzą jakieś aktoreczki czy modelki. – Dodała już bardziej pod nosem. Nie pasowało do niego spotykanie się z jakimiś randomowymi typiarami, które nic w życiu nie osiągnęły. W końcu Chandler był gwiazdą. Na bank miał jakąś młodą dupę, która zamiast mózgu miała galaretę. Ale dobra, nie jej to oceniać.
-Może. – Odpowiedziała i porzuciła fatałaszki, które oglądała do tej pory i ruszyła w stronę straganów z warzywami i owocami. Nie miała pieniędzy na ciuchy, więc nie było sensu tracić czasu. –Najważniejsze to kupować od lokalnych sprzedawców. Żeby ich wspierać. – Powiedziała i stanęła gdzieś z boku, żeby móc pokazywać mu stoiska. –Nie kupuj nic od Mimi i Manili. Kupują warzywa i owoce w marketach, sprzedają drożej twierdząc, że to ich zbiory. – Podrapała się po ramieniu i po chwili wskazała na stragany, których warto unikać. –Mariah, India, Carmen? – Spokojnie możesz od nich brać. -Ciężko pracują i nie używają żadnej chemii przy hodowli swoich warzyw i owoców. - Wzruszyła ramionami. Już niech mu będzie. Raz jak będzie miła to też nie umrze.

Chandler Guillebeaux
ambitny krab
alemalpa#7279
lorne bay — lorne bay
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Uzależniony od siłowni historyk prowadzący program w TV i totalnie nie ogarniający znaczenia słowa "wierność".
Nie widział nic wielce złego lub dziwnego w tym, że spotykał sie z laską z Lorne Bay. No, bo co to za problem? Spotkali się na drugim końcu świata, może to było jakieś cholerne przeznaczenie, którego Chandler jeszcze nie doceniał. Może za jakiś czas coś mu się w głowie odmieni i okaże się jak bardzo ją kocha i nie może bez niej żyć. Może tak, może nie. - Tak, a co w tym złego? - Zapytał patrząc na nią lekko zdziwiony. - Ja też nie, ale jak jakąś poznasz to możesz mi podrzucić numer - zaśmiał się, bo no może i miał program w telewizji, ale jednak był historykiem, a nie jakimś wielkim aktorem czy komikiem czy cokolwiek. Jacyś ludzie na świecie go oglądali, ktoś go może nawet lubił, na YT miał trochę obserwatorów ale bez przesady. Małolaty nagrywające filmiki o tym jak grają w gry mają o wiele więcej fanów niż on. - W sumie to jest nauczycielką angielskiego w liceum - nie mam pojęcia kim by była, bo się nikt nie zgłosił do poszukiwań, ale niech będzie sobie nauczycielką, bo czemu nie, to dokładnie brzmi jak ktoś kogo Chandler mógł zdradzać. Chciał nawet zapytać czy jest zazdrosna i dlatego tak mu dogryza, ale się powstrzymał, bo chyba nie chciałby znów od niej odebrać.
- Oczywiście, że tak... no i mają też świeższe produkty niż w marketach - powiedział kiwając głową, bo jemu zależało na najwyższej jakości. Nie jadł śmieci. - Mimi i Manilla... okej zapamiętam, to ta o większej tuszy i Azjatka? - Zapytał żeby mieć stu procentową pewność, chociaż musiał przyznać, że ta grubsza wyglądała bardzo męsko jak na jego oko. - Dobra, bedę pamiętać. Dzięki za pomoc - uśmiechnął się do kobiety szeroko. - A Ty z czego będziesz robić przetwory? -Nie było to może najciekawsze pytanie na świecie, ale zawsze mógł jej pomóc wybrać ładne i soczyste owoce czy warzywa. - W ogóle to, co u Ciebie? - Zapytał tym razem chcąc naprawdę dowiedzieć się co u niej słychać.

Bexley Sadlier
ambitny krab
catlady#7921
ODPOWIEDZ