20 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Been through some bad shit,
I should be a sad bitch
Who woulda thought it'd turn me to a savage?
Dopiero po chwili, doszło do niej, że stanowczo przesadziła. Mogła przecież obrócić to wszystko w żart ani nie była już dzieckiem, a tak się właśnie zachowała w tamtym momencie. Teraz, już nie było od tego odwrotu, jak wstała z hamaka i postanowiła iść. Tylko dokąd? Sama jeszcze do końca nie wiedziała. Jej zachowania, nawet nie dało się racjonalnie wytłumaczyć. Po prostu chyba się bała, że Max zacznie się z niej naśmiewać, drążąc jeszcze bardziej ten temat, a Sonya w końcu mu się wygada, że tak naprawdę, nawet jej nie przeszkadzało, kiedy ich pilnował, wręcz przeciwnie. Wpadały na głupie pomysły z Ginger, często tylko po to, aby jej brat musiał z nimi iść, starsza z dziewczyn nie była z tego powodu nigdy zadowolona, za to blondynka była wtedy w siódmym niebie, chociaż starała się tego nie okazywać. Tak samo, jak zaskoczył ją fakt, że poszedł za nią, zamiast zignorować ją i odpuścić dalszą rozmowę, jak i całą tę znajomość, bo skoro przez pół roku na siebie nie wpadli, była możliwość, że znów tego nie zrobią. Najpewniej bywali w różnych miejscach i nadzieja na ich spotkanie, była minimalna. Ustała w miejscu, nawet nie próbowała ominąć mężczyzny i odejść, jak zamierzała jeszcze przed kilkoma minutami. Uniosła za to swoją głowę, aby móc spojrzeć na Maxa, ale jej wyraz twarzy kompletnie nic nie wyrażał. Czy każde ich spotkanie, będzie kończyło się czymś takim? Na szczęście dla nich, dzisiaj już nikt nie zwracał na nich uwagi, wszyscy zajęci byli bardziej sobą, bądź oglądaniem filmu, a nie ich dwójką, jak było to w zoo. Analizowała każde jego słowo i z każdą chwilą, czuła, że postąpiła niewłaściwe, tak szybko wybuchając.
- Nie wiem, Max. Poczułam się, jakbyś specjalnie do tego wracał, a naprawdę chciałabym zapomnieć, jak wtedy się zachowywałam. Może i byłam tylko dzieckiem, a zauroczenie się bratem przyjaciółki, było wtedy dość normalne... Ale nie chciałabym, abyś patrzył na mnie przez tamte wydarzenia - odpowiedziała już spokojniej niż wtedy na hamaku i cichutko westchnęła. - Masz rację, oboje się nie znamy, zmieniliśmy się przez te wszystkie lata. Chciałabym móc zacząć naszą znajomość z czystą kartą - na moment zamilkła. I chociaż chciała być poważna, tak teraz nie potrafiła. Zaśmiała się wesoło z jego słów i pokręciła przecząco głową. - Jeszcze nie jesteś palantem, ale masz ostatnią szansę - mówiła to nadal roześmianym tonem głosu, a jej twarz powoli łagodniała. No jakby mogła się na niego złościć? Mogłaby, ale nie chciała, nie na niego. Tak jak i nie potrafiła nie wierzyć w jego słowa, a na serduszko zrobiło jej się aż cieplej. Czy byliby do siebie aż tacy podobni? Nieważne, że Sonya mieszkała z siostrą, to ich spotkanie cieszyło ją bardziej niż te kilka wcześniejszych miesięcy spędzonych w Lorne Bay. - Masz rację, przesadziłam za bardzo. To był odruch obronny, przepraszam. I już dawno, nie cieszyłam się na żadne spotkanie jak dzisiaj z Tobą, dobrze jest widzieć kogoś znajomego - nie spuszczała z niego swojego wzroku, a oczy powoli przyzwyczaiły się do ciemności. Było pewne, że blondynka nie odwróci się na pięcie i nie wróci do domu, nawet jeśli przez chwilę mógłby tak uważać, przez to, że znów milczała, trzymając go w tej cholernej niepewności. - Wróćmy, czekają na nas drinki i obiecałeś obejrzeć ze mną Arystokratów, jest jeszcze za wcześnie, aby wracać do domu - w tym momencie pewnie rozwiała już wszystkie jego wątpliwości. - Nie mam tutaj bliskich osób, mam tylko siostrę i teraz Ciebie. Mam znajome, ale to wszystko - przyznała cicho i skierowała swoje kroki ponownie w stronę hamaku. A chcąc potwierdzić, że nigdzie nie ucieka, chwyciła go pod ramię, aby poszli tam razem. Po części nie było to prawdą, była reszta jej rodziny w mieście, ale do nich niestety się nie przyznawała.
Kiedy ponownie znaleźli się na hamaku, usiadła tym razem już wygodnie, nie opierając się o Maxa, a w jej dłoni znów pojawiła się szklanka z drinkiem.
- Zacznijmy od początku. Skoro oboje uważamy, że jesteśmy dla siebie jedną z pozytywniejszych rzeczy, która nas tutaj spotkała, szkoda tego zepsuć - czy ona na pewno mówiła mu o tym głośno? Potrzebowała chyba więcej alkoholu, bo zaczynała się bać, że wygada się o dwa słowa za dużo, bądź powie, że jest przystojny, bądź zacznie z nim flirtować. - Opowiedz mi, jak było na studiach, jak długo zamierzasz tutaj zostać, może następnym razem wybierzemy się, gdzieś na wycieczkę jachtem. Chcę wiedzieć więcej o Tobie - odgarnęła włosy na plecy i utrzymywała kontakt wzrokowy z mężczyzną. Skąd mogła wiedzieć, że zaczyna niezbyt wygodny dla niego temat.

Maxwell Hellwig
niesamowity odkrywca
Sonya
33 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Naprawi wszystko, łącznie z przesoloną zupą - nie żartuję. Tańczy jak Swayze, ale jest skromny więc się nie chwali - a powinien! Ma za sobą osiem lat odsiadki za pobicie ze skutkiem śmiertelnym, co skrzętnie ukrywa przed każdym znajomym, stara się zapomnieć.
Pomimo że może reakcja dziewczyny była zbyt impulsywna to Max wcale tak jej nie postrzegał. Po cichu w duszy był w stanie ją zrozumieć a dodatkowo jego relacje międzyludzkie bardzo ucierpiały przez pobyt w więzieniu. Mimo, że starał się jak mógł zachowywać najnormalniej na świecie to do tej pory miał problem z ugryzieniem się w język w porę i potrafił nieumyślnie przekroczyć pewną granicę, czego potem żałował. Praca nad tym aspektem jego osobowości wciąż trwała w gabinecie terapeutycznym, ale siłą rzeczy zbyt mało czasu minęło od jego wyjścia żeby wszystko wróciło do względnej równowagi.
Gigantyczną ulgą dla niego było to, że Sonya uniosła swój wzrok i odwzajemniła ten kontakt. Uśmiechnął się wtedy do niej pokrzepiająco ale jednocześnie niepewnie i zmartwił dodatkowo brakiem konkretnego wyrazu jej twarzy. Ze zmrożoną krwią w żyłach czekał na jakąkolwiek reakcję, modląc się w duchowej panice żeby zaniechała swojego planu ewakuacji z tego miejsca. Najpewniej przez najbliższe dni przeżywałby to niesamowicie i kombinował cóż może zrobić, żeby Thompson wybaczyła mu tą wtopę - o ile byłaby do tego w ogóle skora.
- W porządku. Koniec głupich żartów na ten temat - odpowiedział jej z prawą ręką położoną na klatce piersiowej i odetchnął wyraźnie z ulgą, co na pewno nie uszło jej uwadze. Cholera, ale ponoć serce nie boli, więc skąd to ukłucie w jego okolicy? Odrzucił natrętne myśli i słuchał dalszych jej wypowiedzi, dokładnie wyłapując każde, nawet najdrobniejsze słówko. Jego mięśnie nieco rozluźniły się, kiedy na twarz kobiety wstąpił w końcu uśmiech - podobny do tego, którym raczyła go na hamaku przez poprzednie kilkadziesiąt minut. Na całe szczęście tak jak odeszli od niego niezauważeni tak też mogli powrócić, ponieważ ludzie gorączkowo zajęci byli rozszyfrowywaniem fabuły czarno-białego dramatu sądowego i postaci przysięgłego nr 8, który uparcie grał pierwsze skrzypce w danej scenie. Tak, Arystokraci w tym momencie zdecydowanie powinni rozładować atmosferę, Dwunastu gniewnych ludzi nie do końca temu sprzyjało. Szczerze nie mógł się już doczekać widoku Thomasa O'Malleya zalecającego się do Duchessy w świetle księżyca.
- Chciałbym móc ci okazać, jak bardzo ja się cieszę z tego spotkania, ale kompletnie nie wiem czy istnieje takie zachowanie które mogłoby ci to odzwierciedlić. Generalnie miałbym pomysł, ale podoba mi się prywatność jaką mamy i to że nikt się nie gapi... a to mnie hamuje - odpowiedział rozbawiony i z gigantyczną ulgą podążył za Sonyą w stronę ich poprzedniego miejsca, gdzie na tacce ratanowej czekały już na nich... Jaggerbomby! Zakrztusił się prawie Aperolem widząc ich ilość, ale koniec końców nie skomentował tego faktu. Kiedy usiadła na hamaku ułożył się na siedząco na piasku tuż obok, opierając łokciem o jego materiał w taki sposób, by mieć na nią dobry widok. Na szczęście hamak zawieszony był dość nisko, więc mimo różnicy poziomów utrzymywanie kontaktu wzrokowego i rozmowa nie były utrudnione.
Przejechał kilkukrotnie palcami po włosach robiąc sobie bardzo artystyczną formę fryzury i wypuścił dość głośno powietrze z płuc, słysząc jej kolejne pytanie. Wydawał się raczej zastanawiać nad odpowiedzią, aczkolwiek jednocześnie przez jego twarz przemknął cień zaniepokojenia który na pewno nie umknął uwadze kobiety. Można było to jednak definitywnie zrzucić na karb sytuacji, jaka miała miejsce przed chwilą...
- Okej, więc od początku - zaczął spokojnie i obracając szklankę w rękach zastanowił się chwilę nad odpowiedzią, zanim ponownie otworzył usta - nie poszedłem dalej na studia. Skończyłem tylko college. Niestety późniejsza edukacja nie była mi dana z pewnych względów - odpowiedział jej szczerze stwierdzając, że chociaż nie będzie to zbyt wesoła i radosna opowieść to Sonya zasługuje na szczerość - poplątało się troszkę w życiu moim i Ginger. Nie wiem czy kojarzysz moje towarzystwo z tamtych czasów - obstawiam, że raczej nie - ale koniec końców okazało się że nie było ono zbyt szczere wobec mnie i przyprawiło o wiele bólów głowy. W tamtym momencie dość modny był handel mniej lub bardziej legalny, w co próbowano mnie wciągnąć i cóż, swoim bohaterskim i praworządnym zachowaniem narobiłem sobie problemów a co więcej długów. I nie tylko sobie... po prostu musiałem to naprawić, a żeby to zrobić nie mogłem tu dłużej zostać- kontynuował, czując narastającą gulę w gardle, która z każdym słowem coraz bardziej utrudniała mu mówienie. Momentami wcale nie czuł się, jakby miał 33 lata - miał wrażenie, że te 8 lat rozwoju zostało mu tak, na własne życzenie, odebrane że jednocześnie wyrwało z niego adekwatność zachowania do wieku. Poczuł jednak, że to była pewna bariera która nie pozwoliła mu przekazać Sonyi więcej szczegółowych informacji na temat tamtych czasów więc postanowił zmienić temat i odpowiedzieć na dalsze pytanie - mam zamiar zostać tu... długo. Na razie nie planuję wyjazdu nigdzie, więc z wielką chęcią zabiorę cię na wycieczkę jachtem. Myślę że nie będzie z tym większego problemu, tylko musisz ubrać kapok - odpowiedział i w końcu się uśmiechnął, popijając kolejne dwa duże łyki drinka i lekko wykrzywiając się na twarzy czując jego moc. Choleryk z tego stoiska ewidentnie próbował ich upić, czuł to w mocy alkoholu! - jutro idę wyciągnąć papiery z tutejszej szkoły, ponoć któryś z nich jest potrzebny na zapisanie się na kolejny stopień studiów. Mam zamiar jakoś to nadrobić, tylko potrzebuję wspomóc się finansowo- mając nadzieję, że Fitzpatrick mnie nie zabije, jak tylko zobaczy... - oh... i zacząłem znowu tańczyć! A Ty, Sonya? Jesteś w stanie powiedzieć mi coś więcej o sobie, jakie masz plany, co studiujesz i na czym się głównie skupiasz? Czy masz psa, kota? Jak dogadujecie się z siostrą i czy by mnie polubiła, czy raczej przepędziła? - tu odbił pałeczkę, w mgnieniu oka dobijając do połowy drinka i zastanawiając się, jak bardzo tak duża ilość wypitego alkoholu w tak krótkim czasie zadziała na niego w kolejnych minutach. Widać było po nim lekkie rozbicie, zupełnie inne niż na samym początku spotkania ale starał się panować nad tym i powrócić do względnego spokoju - jedna Jaggerka, jeden fakt z życia, ja już swoje nadrobiłem Aperolem - dodał po chwili i podał jej kieliszek tym razem już z zawadiackim wyrazem twarzy, czując się jak niesforny osiemnastolatek.
ambitny krab
Maxwell Hellwig
20 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Been through some bad shit,
I should be a sad bitch
Who woulda thought it'd turn me to a savage?
Na szczęścia, ta dość niezręczna rozmowa dla blondynki, w końcu się skończyła i miała nadzieję, że nie będą do niej wracać. W końcu pomimo wielu lat ciężko było jej się przyznać, że kiedyś była nim zauroczona, bo zakochanie to nadal zbyt wielkie słowo na dziecięce lata.
- Może, jeszcze będziesz miał okazję mi pokazać z tego, jak bardzo się cieszysz - po tej nieśmiałej Sonyi, która była jeszcze przed chwilą, zniknął ślad, a ona troszkę może nawet uwodzicielsko się do niego uśmiechnęła. Prawda, niby byli w publicznym miejscu, ale większość osób i tak zajętych była oglądaniem filmu, jednak osoby przy barze miały na nich oko, przez co czuła się troszkę obserwowana. W końcu nie bez powodu, kiedy wrócili, czekał już na nich kolejny alkohol, na którego widok, wiedziała już, że na drugi dzień rano obudzi się z dużym kacem i wielkim bólem głowy. Rozum podpowiadał jej, że nie powinna, aż tyle pić, ale bardzo rzadko robiła, to co właśnie powinna, a było wręcz odwrotnie. Dzisiaj, nie miała zamiaru się ograniczać, nie kiedy rozmowa z Maxem znów wracała do tej normalnej, co tylko ją ucieszyło. Skoro usiadł na piasku, zmuszona była delikatnie się pochylić do przodu, a swoje łokcie oparła na udach, mając tylko nadzieję, że zaraz nie spadnie z hamaka i nie narobi jeszcze większego zamieszana, co ostatnio przychodziło jej z wielką łatwością.
Nie miała pojęcia, że temat studiów dla mężczyzny jest tak ciężki, a to była po prostu jej ciekawość. Skoro mieli lepiej się poznać, uważała to za jak najbardziej bezpieczny temat, który w żaden sposób nie poruszy przykrych wspomnień. Jak dobrze, że nie widział zaskoczenia na jej młodej twarzy, gdy usłyszała, że nie poszedł na studia. Aby nie wydawać się jeszcze bardziej zdziwiona, napiła się drinka, nadal słuchając jego słów. Położyła delikatnie dłoń na jego ramieniu.
- Przepraszam, nie wiedziałam, że tak to się wszystko potoczyło - przecież była pewna, że skończył studia i to pewnie z największym wyróżnieniem! - Gdybym wiedziała, nie poruszałabym tego tematu. Chociaż, dziękuję, że jesteś ze mną szczery, tak obiecuję, więcej się o to nie pytać - odsunęła swoją dłoń. Teraz, wszystko wydawało się prostsze - miał problemy, wyjechali wraz z całą rodziną i chcieli zapomnieć o wydarzeniach z Lorne Bay. I chociaż, bardzo ją ciekawiło, gdzie mieszkał przez ostatnie osiem lat, powstrzymała się od zadania tego pytania. Nic też dziwnego, że Ginger nie wróciła, ani nie dawała żadnego znaku życia, chcąc rozpocząć całkiem nowe życie. Sonya, po części zrobiła tak samo. - Hej! Potrafię pływać, może przymkniesz na to oko? Wolałabym się poopalać na tym jachcie - zagryzła delikatnie dolną wargę, bo w kapoku nikt nie wygląda dobrze, wręcz odwrotnie. - I bardzo się cieszę, że postanowiłeś zostać tutaj na dłużej - dopowiedziała jeszcze po chwili ciszy, zanim zdążył jakkolwiek zareagować na jej słowa. - Studia, taniec, widzę że nadrabiasz ten stracony czas. Koniecznie daj mi znać, jak Ci poszło z załatwianiem dokumentów. A skoro znów tańczysz, słyszałam, że niekiedy organizowane są imprezy na plaży - czy to była propozycja? Nie do końca, wiedziała jak Max zareaguje, ale w tym momencie nie miała już nic do stracenia. Zanim cokolwiek odpowiedziała spojrzała na jego dłoń z kieliszkiem, wyciągniętą w jej stronę, a następnie wprost na mężczyznę. - Jeśli chcesz mnie upić, jesteś zobowiązany odprowadzić mnie do domu, ale okej. Daj mi na odwagę - oddała mu pustą szklankę i zamieniła na tą pełną. Przechyliła szkło, za jednym razem wypijając całą zawartość i lekko się skrzywiła na smak alkoholu, który był zbyt mocny. Kiedy ona się nauczy, że mieszanie drinków nie wychodzi dobrze. - Ga... To znaczy Nyx, moja siostra, nie wiem, czemu miałaby Cię nie polubić. Jest świetna i nie mogę narzekać na mieszkanie z nią. Chociaż farma nie jest spełnieniem marzeń, jest okej - zaczęła troszkę od końca, będąc pewna, że Nyx, mogłaby zacząć jej znów matkować, gdyby poznała Maxa, ale nie miała do tego żadnego powodu. - Zaczęłam studia w Seattle, ale te wszystkie wydarzenia, aresztowanie mojego ojca, sprawiły, że uciekłam, tam, gdzie nikt mnie nie zna, dlatego jestem w Australii. Nie mam czasu, aby mieć zwierzęta, na początku nie wiedziałam nawet, jak długo tutaj zostanę. Miałam wrażenie, że nic mnie tutaj nie trzyma, ale staram się coś robić, maluje dziewczyny w domu na śluby, imprezy. Zawsze to coś - wzruszyła delikatnie ramionami. Dlaczego, rozmawianie o życiu, sprawiało zawsze tyle trudności? Gdyby nie miała nic do ukrycia, pewnie byłoby dużo inaczej. - I próbujemy wyciągnąć ojca z więzienia, nie mogę patrzeć, jak niewinny człowiek siedzi za kratkami - oczywiście w mniemaniu Sonyi, która uważała, że był najlepszy i prawie święty, a każdemu zdarza się potknięcie.
- Nie uważasz, że powinni zrobić odwrotnie? Najpierw puścić Arystokratów, a dopiero kolejne filmy... Mało dorosłych będzie chciało oglądać animację Disneya - pochyliła się, bardziej do przodu oddając mu wcześniej pusty kieliszek. - Nie sądziłam, że w wieku 20 lat, będę oglądała z Tobą bajki! Przecież, to prawie jak spełnienie marzeń - zaśmiała się, ignorując całkiem, że animacja właśnie się rozpoczęła. Przejęła kolejny kieliszek, zerując alkohol do końca i poczuła jeszcze bardziej, jak wszystko miesza jej się w głowie. Nie wiedząc nawet, w której chwili, w głowie jej się zakręciło i zamiast siedzieć na hamaku, upadła wprost na piasek, lądując na nim na brzuchu. - Ups! Chyba grawitacja chciała, abym zeszła.Napij się ze mną Maxi! - w jej głosie nawet słychać było, że jest już pijana, nie mówiąc o oczach i zachowaniu.

Maxwell Hellwig
niesamowity odkrywca
Sonya
33 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Naprawi wszystko, łącznie z przesoloną zupą - nie żartuję. Tańczy jak Swayze, ale jest skromny więc się nie chwali - a powinien! Ma za sobą osiem lat odsiadki za pobicie ze skutkiem śmiertelnym, co skrzętnie ukrywa przed każdym znajomym, stara się zapomnieć.
Cóż, studia były dla niego priorytetem i niestety nie udało mu się doprowadzić ich do końca. Z terapii wyniósł jednak że zdecydowanie nie jest dla niego za późno, więc starał się nie zadręczać tym faktem.
- Spokojnie, możesz pytać. Postaram się odpowiadać tyle, ile będę w stanie. Tylko ostrzegam, że myśli mi trochę uciekają - odpowiedział jej uspokajającym głosem. Westchnął cicho i odrzucił od siebie wspomnienia dotyczące koledżu. Odetchnął też w duchu z ulgą, że faktycznie nie zapytała o jego losy poza Lorne Bay - ciężko byłoby mu z tego wybrnąć, zwłaszcza teraz kiedy jego język był nieco rozwiązany. Rozpromienił się jeszcze bardziej na informację o tym że w mieście organizowane są potańcówki na plaży. Cudownie, w końcu będzie okazja na odświeżenie dawnego hobby! Od razu w jego głowie pojawiły się wizje tanecznych szaleństw, nowych sekwencji kroków jakie z łatwością komponował kiedy wchodził dopiero w dorosłość - odezwę się, jak tylko o jakiejś usłyszę. Wyczekuj smsa, mam tylko nadzieję że nie zamieniłem się w takiego tanecznego słonia, jak mój kumpel - mrugnął do niej porozumiewawczo - wymyślę nam choreografię, tylko musimy ją wcześniej przećwiczyć - dodał po chwili i zerknął na widzów, którzy powolutku zaczęli wstawać ze swoich leżaków i kierować się w stronę wyjścia z plaży. W istocie, kończył się film dla dorosłych i zaczynał raczej ten dla dzieci, dlatego nie wszyscy byli zainteresowani - a zasadniczo z zainteresowanych pozostał tylko Maxwell i Sonya.
- Oczywistym jest, że cię odprowadzę do domu. Pod same drzwi, koleżanko - odpowiedział lekko zamyślony i sam przechylił kieliszek z Jaggerem, podobnie jak Sonya wypijając go na raz. Wykrzywił się dwukrotnie bardziej niż w przypadku Aperola ale dał radę przełknąć, lekko potrząsając głową. Chciał ich upić, bezapelacyjnie.
Wsłuchał się w aspekt o jej ojcu i nie odezwał w odpowiedzi, nie do końca wiedząc jak się zachować. Musiałby wiedzieć trochę więcej żeby cokolwiek skomentować, więc postanowił nie dopytywać a poczekać na moment, w którym Sonya sama będzie chciała opowiedzieć mu coś więcej. Położył brodę na materiale hamaku tuż obok jej dłoni i chuchnął na nią parokrotnie - wiem, że to jest ciężki temat dla ciebie, więc zostawię go, okej? Jeśli kiedykolwiek będziesz chciała, to zwróć się do mnie. Może nie doradzę, ale wysłucham - szepnął jedynie i wyprostował się po tych słowach, biorąc kolejny kieliszek i przełykając sprawnie, bez skrzywienia, jego zawartość. Kolejne wydarzenia przeleciały mu jak strzała a jedyne co zdążył to wyciągnąć obydwie ręce i próbując zamortyzować jakkolwiek upadek Sonyi. Nie powinien się tu zaśmiać, ale zrobił to i zdusił za chwilę, próbując przytłumić absolutnie pijackie, godne wstydu czknięcie.
- Rany boskie - mruknął tylko i pomógł jej się podnieść, choćby do pozycji siedzącej tuż obok niego - będziemy mieć jutro srogiego kaca, wiesz? Na kaca najlepszy jest rosół, kefir i ostrygi. Tak, ostrygi - mogę je zrobić, jeśli chcesz - stwierdził bardzo pewnym siebie głosem i gdy udało mu się pomóc dziewczynie wstać to lekko otrzepał jej ramiona z piasku i starł wierzchem dłoni parę ziaren z jej policzka, uśmiechając się wesoło - nie jestem pewien, czy cokolwiek zapamiętamy z tej bajki. Ale mogę ci ją opowiedzieć w drodze powrotnej. Podobnie jak fabułę tego pierwszego filmu, była niesamowita. Kiedyś musisz obowiązkowo to nadrobić... a swoją drogą, Sonya, czy twoja siostra jest w domu? Oby nie była, bo mnie zamorduje i chyba nic mnie nie obroni - zaczął swój słowotok i przygryzł jedną wargę - w ogóle, musisz mnie nauczyć jak stylowo się ubierać. Jestem absolutnie pod wrażeniem twojego dzisiejszego outfitu - powiedział z uznaniem i położył się całkowicie na płasko, kładąc głowę w okolicy kolana Sonyi, spoglądając na nią z zaciekawieniem. Ta pozycja zdecydowanie była lepsza dla jego helikopterka, oj tak.
ambitny krab
Maxwell Hellwig
20 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Been through some bad shit,
I should be a sad bitch
Who woulda thought it'd turn me to a savage?
- Jestem gotowa na lekcje, jeśli będziesz tylko dobrym nauczycielem - kiedyś marzeniem Sonyi, było tańczenie baletu, nawet jako dziecko uczęszczała na kilka zajęć, ale szybko jej się znudziło. I o ile, Max pewnie nadal potrafił stworzyć choreografię pod dany utwór, tak blondynka ograniczała się do tańczenia w klubach. Potrafiła się ruszać, miała poczucie rytmu, ale zapamiętanie tych wszystkich ruchów po sobie? Oj, z tym mogło być już trochę ciężej. Na pewno, będzie to bardzo ciekawe!
Nie rozumiała, jak prawie wszyscy mogli wychodzić zaraz po filmie, przecież najlepsze dopiero przed nimi. Pomimo wieku, uwielbiała wszelkie animacje, były tak pozytywne, że zawsze poprawiały jej nawet najgorszy dzień.
- Nie masz innego wyboru. Nie zostawiłbyś mnie tutaj na całą noc na hamaku, a uwierz, że sama nie doszłabym nawet do domu - po części była to prawda, za dużo wypiła i piła nadal. Alkohol zawsze pozwalał przestać myśleć, ale też sprawiał, że mówiło się rzeczy, których się nie powinno. Nie ma co ukrywać, Sonya jako kobieta mogła wypić dużo mniej, przez co powoli plątał jej się język i coraz częściej się śmiała, zwłaszcza kiedy nie powinna. Nawet rozmowa o ojcu, nie ruszała ją tak jak zawsze, bo bardzo często reagowała krzykiem, złością, zdarzało się też płaczem, aby zaraz poczuć niemoc. Teraz, chociaż powiedziała mu prawdę, to czuła się z tym dobrze, że dowiedział się tego od niej, a nie z internetu.
- Dziękuję Maxi, jesteś naprawdę dobrym przyjacielem - cholera, czy mogła tak o nim mówić? A kto jej tego zabroni? Od znajomości, do przyjaźni jest krótka droga, a blondynka czuła się, jakby znała go więcej czasu, nie było tych ośmiu lat bez kontaktu i żadnego słowa. Pewnie, nadal pijacko by rozmawiali, gdyby nie idealny upadek Sonyi. Każdy spada na tyłek, a ona postanowiła przewrócić się na brzuch, upadając policzkiem wprost na piasek, przez co w jej włosach były setki, małych, irytujących ziarenek.
- Dziękuję! - pozwoliła sobie powiedzieć głośniej, dalej się śmiejąc, gdy unosił ją, aby usiadła. Przeczesała palcami włosy, aby nie wpadały jej wprost na twarz i wesoło się do niego uśmiechnęła. - Tak! Nawet nie wiesz, jak zjadłabym takiego dobrego rosołu... I dobre ostrygi, ciekawe czy jest coś w domu, ale upiłeś mnie, to Ty gotujesz - wskazała na niego palcem i poczuła przyjemne ciepło, kiedy dotknął jej policzka, przez co na moment przymknęła swoje oczka. Po chwili już zaczęła otrzepywać siebie z resztek piasku, nie wspominając, że sporo miała za dekoltem i zaczęły już ją generować, ale powstrzymała się przed komentarzem.
- Znam tę bajkę! Zobacz, mamy całe kino tylko dla siebie, ciekawe, kiedy nas stąd wyproszą. Czemu pytasz o nią? To moja siostra, a nie matka, nie musi wiedzieć, z kim wracam do domu, ani z kim spędzam noc i co wtedy robię - wzruszyła ramionami. Była dorosła, wolna, więc kilka razy zdarzyło jej się przyprowadzić jakiegoś mężczyznę do domu. Ale to był Max, nie był pierwszym lepszym facetem, z którym spędzi noc i o nim zapomni. Schyliła głowę, patrząc z góry na mężczyznę, a jej dłoń jakby odruchowo przysunęła się do niego i wplotła palce w troszkę za długie włosy mężczyzny. - Wystarczy, że spędzisz pół dnia, przeglądając ubrania, bo chciałam wyglądać tak normalnie, ale nie mam nic do Twojego stylu. Lubię Cię takiego - dla niej, nie było ważne, ani tym bardziej nie było konieczne, aby druga osoba chodziła co chwila w garniturze, wręcz przeciwnie, wolała jak wyglądał, tak swobodnie, na luzie, bez niepotrzebnej powagi. I co z tego, że się różnili?
- Maxiiii? Czemu Ty się tak kręcisz? I to wszystko wiruje? - zaczęła znów, nie potrafiąc usiedzieć w ciszy. Oparła się wolną dłonią o jego ramię, jakby chciała się jeszcze bardziej pochylić nad nim, ale w miarę się opamiętała, a raczej zaczęło jej się kręcić w głowie. - Chooodźmy do domu! Wypijemy coś, mam nalewkę siostry i możemy też zapalić. Chcesz? No chodź, mam duuże łóżko - zagryzła wargę i wyciągnęła dłonie w jego stronę, aby pomógł jej wstać. Na całe szczęście połowy tego, co mówiła, pewnie jutro nie będzie pamiętała. I lepiej, aby Max również. Z jego pomocą, wstała z piasku, otrzepując tyłek i tym razem, naprawdę musiał ją prowadzić, bo zapewne szłaby slalomem w drodze do domu. - Mieszkam na farmie. Uwierzyłbyś? Zamieniłam apartament w Seattle, na farmę! - pokręciła przecząco głową, jakby ją to bardzo rozbawiło. - Carnelian Land, taki duuuży, ładny, biały budynek! - wytłumaczyła mu, czego mają szukać, jakby pobłądzili, bo pewnie był mniej pijany od niej. Zapewne, zajęło im kilka, kilkanaście minut, zanim doszli na miejsce.
- Maxi, to tutaj! Znów jesteś moim rycerzem, który ratuje mnie z opresji - na dosłownie moment zarzuciła mu ręce na szyi, uwieszając się na nim i dalej się uśmiechała.

/ zt x 2
Maxwell Hellwig
niesamowity odkrywca
Sonya
35 yo — 177 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
2 Elle Chateux

Czym szczyciła się panna Chateux? Niecodziennymi pomysłami na spotkani, i dziwnym zachowaniem. Kobieta miała na swoim karku 27 wiosen, a wciąż jakby myślała że jest jedną z księżniczek Disney’a, oczekująca na swojego księcia z bajki. Dziewczyna zaskakiwała decyzjami i pomysłami na każdym spotkaniu, dlatego też lubił się z nią spotykać, i spędzać wspólnie razem czas. Dziewczyna od rana obdarowywała go serią sms’ów, proponując „randkę” na świeżym powietrzu, a dokładniej w kinie pod gołym niebem. Coś kątem oka przeczytał, że puszczają tego dnia ulubioną komedie dziewczyny, i byłaby zadowolona gdyby spędził z nią ten wieczór. Wiadomo film grają o takich porach, że tak atrakcyjna kobieta jak ona, zwróciłaby na siebie uwagę wielu mężczyzn, może też wśród tych niezbyt miłych. Lubił kobietę, może nieco traktował ją na początku, jak młodszą siostrę – która naiwnie szuka wymarzonego męża, i jest córeczką tatusia, ale z biegiem czasu zaczął dostrzegać też inne zalety kobiety – nie tylko wizualne. Czuł że podobał się dziewczynie, na różnych spotkaniach zdarzało się, że podczas zwyczajnej rozmowy, dziewczynie zaczął plątać się język, czy też pojawiły się rumieńce na jej słodkich policzkach. Na szczęście w pracy, nie musiał robić nic zbytnio… męczącego, dlatego też nie musiał się martwić, że nawet podczas najnudniejszej komedii – a nie przepadał zbytnio za nimi, zdarzy mu się usnąć, i zrobić wstyd dziewczynie. Przyjechał po nią swoim samochodem o wyznaczonej godzinie pod jej dom, a następnie zabrał ją w wyznaczone miejsce.
Nigdy nie był jeszcze w takim miejscu, więc mogłoby być ciekawie. Przemierzył delikatnie kobietę wzrokiem, a następnie chwycił ją za rękę i skierowali się w stronę wolnych miejsc.
- Mam nadzieje, że przynajmniej masz dobry gust filmowy – powiedział, bo ostatnie ich spotkanie w restauracji podczas średnio grającego zespołu lokalnego, sprawiło że mężczyzno sporo się wynudził. Nawet towarzystwo tak uroczej kobiety, nie sprawiło, że mężczyzna mógł zaliczyć tamte spotkanie do udanych. Nie musiał czekać długo, zauważając że jego partnerka robi furorę wśród znajdujących wokół mężczyzn. Nie lubił tego, zwłaszcza że dzisiejszego wieczoru, to on był jej „partnerem”.
- Widzisz jaką furorę robisz w tej sukience?
powitalny kokos
nick
rezydentka kardiochirurgii — Cairns Hospital
27 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Rezydentka kardiochirurgii, nieszczęśliwie zakochana w swoim przełożonym, zazdrosna o swojego niewidomego przyjaciela i szukająca szczęścia na portalach randkowych
#4

Milan Lopez

Owszem, ona lubiła być zaskakiwana przez mężczyzn z miejscami na randki i to zwykle oni wybierali te miejsca. Jednak po tym jak ostatnio miała randkę na łódce i to taką trochę średnio udaną, trzeba było to otwarcie przyznać, to na kolejną swoją internetową randkę wolała wybrać się w miejsce, które tym razem będzie jej odpowiadało, odnośnie stroju również i nie będzie wyglądała jak klown. Jakoś tak przypadkowo jak wracała ze szpitala to wpadła jej w ręce niesiona wiatrem ulotka kina plenerowego i szatynka uznała, że to doskonałe miejsce na randkę. Po powrocie do domu przejrzała jeszcze repertuar filmowy i gdy tylko zobaczyła że jest tam jej ulubiona komedia romantyczna to wiedziała, że musi na nią pójść koniecznie. Początkowo myślała by zaprosić tam swoją przyjaciółkę, jednak Milan ostatnio ją zaprosił na randkę, więc teraz wypadałaby jej kolej. A że raz kozie śmierć to złapała za telefon i napisała do niego, a skoro on się zgodził to ucieszona zaczęła zbierać się na umówione spotkanie. I znów otworzyła szafę, szukając czegoś idealnego na ten piękny dzień. Potrzebowała czegoś zwiewnego i ładnego, więc chociaż uwielbiała swoją różową sukienkę, uznała zatem, że wygląda ona zbyt balowo. Postawiła tym razem na białą, oznaczającą niewinność kobiety, idealnie opisującą ją jako dziewicę. Nie była to już ich pierwsza randka, więc Lopez wiedział, że tak łatwo nie zaciągnie jej do łóżka, bo Chateux wyznawała zasadę "seks dopiero po ślubie". Zatem biała zwiewna sukienka z koronkowym wzorkiem, na delikatnych ramiączkach, do tego jakieś sandałki, błękitne pasowały idealnie, musnęła usta delikatnie różowym odcieniem, podmalowała rzęsy i nawet zakręciła nieco włosy na lokówce, by tworzyły romantyczne fale. Gdy patrząc w lustro stwierdziła że wygląda idealnie, klakson zabrzmiał za ścianą. Milan przyjechał. Zbiegła zatem ze schodków, jej mama zapytała ją jeszcze czy to coś poważnego, na co odparła "na razie mamo jedynie randkujemy", ucałowała ją w policzek, zapewniła jeszcze że będzie na siebie uważać i wybiegła z domu do samochodu swojej randki.
- Jeśli lubisz komedie romantyczne, które nie kończą się wcale happy endem, ale zyskują potem nagrodę w ważnym plebiscycie filmowym, to tak, mam pod tym względem doskonały gust. - odparła odważnie już w samochodzie, zanim dojechali na miejsce. Pewnie oglądało się za nią sporo mężczyzn, jednak ona zauważała tylko swoją randkę, pod tym względem była wierna i lojalna, jak się kimś interesowała to tylko i wyłącznie nim. Zarumieniła się na kolejne jego słowa.
- Naprawdę? Przecież ta sukienka jest bardziej zwyczajna, nie prosto z pokazów mody. - aż nieśmiało rozejrzała się po innych uczestnikach filmu i aż dziwiło ją to jak wielu mężczyzn musiało lubić komedie romantyczne, skoro tutaj oczekiwali na jej ulubiony film.
happy halloween
nick
34 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Lekarz rodzinny, który potrzebuje kogoś, kto wyleczy jego złamane serce.
002.

Dobra, ta cała akcja z numerem na serwetce nie była najbardziej uczciwa i nie było się czym chwalić, miał pełną tego świadomość. Tylko kurde, na dwudziestu, a może nawet i więcej gości, którzy upuściliby serwetkę, zdecydowana większość mogłaby postąpić w sposób, jaki opisał Alden. Wyrzucić ją na podłogę baru, w momencie, gdy Jamie odwróciła wzrok, a ten skierował się do wyjścia. I to nie dlatego, że z Jamie było coś nie tak, bo zdaniem Harwooda blondynka była jedną z najbardziej uroczych osób, jakie poznał w ostatnim czasie. Nie, po prostu faceci to palanci. A on nie był palantem. Przynajmniej za takiego się nie uważał. Nigdy nie wystawił kobiety do wiatru, a jeżeli zdarzyło mu się iść na tinderową randkę to chociażby trafił na kobietę plus pięćdziesiąt, a nie tę ze zdjęcia to kulturalnie spędził cały wieczór z towarzyszką. I na dodatek starał się naprawdę dobrze bawić. W dodatku, co jest chyba oczywiste, Jamie naprawdę mu się spodobało. Coś w jej uśmiechu sprawiło, że zebrał w sobie całą odwagę jaką miał, prawdopodobnie podszytą kilkoma drinkami i podszedł do niej. No i może trochę spanikował?
Poza tym, czy naprawdę było aż tak źle? Oprócz małego kłamstewka, które jakoś nie bolało go - jeszcze - zbyt mocno, to czuł się świetnie w towarzystwie blondynki. Chyba po raz pierwszy od rozstania się z Zoyą, które dotkliwie przeżył, zaczął wychodzić z kimś na coś, co raczej można było określić mianem randki. Dzisiaj chciał zabrać ją na kino pod gołym niebem. Zawsze takie miejsca miały dla niego swego rodzaju urok. Zaparkował przy plaży i, jak na prawdziwego dżentelmena przystało, otworzył przed nią drzwi. Naturalnie nie obyło się bez zaoferowania ramienia, bo jak już eskortować damę to pełną parą. - Mam nadzieję, że ci się spodoba - zaczął, kiedy zmierzali już w stronę kina.

Jamie Kallase
powitalny kokos
nikt
26 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Zadziorna przedszkolanka, która potrafi jasno wyznaczyć granice dobrego smaku. Nie boi się wyrażania własnej opinii. Wierzy, że skoro potrafi zapanować nad tuzinem przedszkolaków to już nic nie jest w stanie jej zniszczyć!
#4.

Zaakceptowała decyzję losu, nie broniąc się przed znajomością z Aldenem. Jego pojawienie się tamtego wieczoru w barze potraktowała jako coś w rodzaju prezentu od życia, który nie pozwolił jej zbyt długo rozmyślać nad tym co spowodowało, że tamten mężczyzna pozbył się jej numeru. Zauroczona jego nieśmiałym uśmiechem oraz nerwowością tonu głosu postanowiła zaryzykować i wejść w tę relację.
Zaowocowało to serią przyjemnych spotkań, wieloma rozmowami na mniej lub bardziej poważne tematy. Poczuła, że może odnaleźć w nim kogoś kto da jej nie tylko całą gamę pozytywnych emocji ale także przestrzeń, której zawsze potrzebowała; nie narzucał się, nie osaczał, dawał jej wybór i był jej towarzyszem. Czuła się przy tym wszystkim niezwykle bezpieczna u jego boku.
Z lekką nerwowością, która była towarzyszką ich wszystkich pierwszych spotkań, poddała się mężczyźnie i pozwoliła mu na te wszystkie gesty, które były obrazem dobrego wychowania. Skinieniem głowy podziękowała za otworzenie drzwi a gdy tylko zaproponował jej swoje ramię, bez namysłu skorzystała. Nie uważała tego za gest staroświecki, przereklamowany. Było w tym wszystkim tyle uroku, że blondynka nie tylko wsunęła swoje ramię pod męskie ale także drugą dłonią pogładziła opiekuńczo jego przedramię. Przez chwilę nawet zjechała aż do jego dłoni aby na kilka sekund zapleść w jedno ich palce a następnie pozbawić ich oboje tego przyjemnego gestu. Lubiła ich początki. Lubiła to, że wszystko było jeszcze takie niedopowiedziane, że błądzili gdzieś po omacku w poznawaniu siebie i granic tego na ile mogą sobie na tym etapie pozwolić.
- Na pewno. - spokojnym tonem odpowiedziała na jego wątpliwości, wolnym krokiem pokonując dystans między parkingiem a pierwszymi rozstawionymi leżakami. Pozwoliła sobie zająć miejsca na jednych z usytuowanych dalej od ekranu, licząc raczej na szeptane rozmowy, których tłem będzie film.
- A co to za film? - nadszedł w końcu odpowiedni czas na zorientowanie się na co zabrał ją mężczyzna. Rozsiadając się wygodnie na leżaku, odwróciła głowę w stronę towarzysza, obdarowując go delikatnym uśmiechem. Miała nadzieję, że nie zmarzną, bo chociaż wiosna w pięknych dniach budziła do życia całe miasteczko, wieczory nadal bywały chłodne.

Alden Harwood
ambitny krab
nick
34 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Lekarz rodzinny, który potrzebuje kogoś, kto wyleczy jego złamane serce.
Jeżeli chcieliby być dokładni to ich spotkanie miało trochę mniej wspólnego ze ślepym trafem niż początkowo mogło jej się wydawać, ale reszta była jak najbardziej prawdziwa. Poczynając na nerwowości w głosie, której prawdopodobnie towarzyszyło delikatne jąkanie i nieśmiały uśmiech, który zmieniał się z każdym spotkaniem. Naprawdę podobało mu się to, w jakim kierunku rozwijała się ich relacja. Nic na siłę - po prostu spotykali się ze sobą i spędzali przyjemnie czas. To tyle i aż tyle. Nikt nikogo nie poganiał, on w żadnym wypadku nie chciał na nią naciskać. Sam stawiał ostrożnie kroki, jakby chodził po kruchym lodzie. Jakby bał się, że zaraz wpadnie do zimnej wody. Bo przecież z Zoyą też wszystko było w porządku, a okazało się, że z nadal mu nieznanego powodu, chętnie uciekła w ramiona swojego szefa, pozostawiając Aldena ze złamanym sercem. Sercem, które chowało w sobie tę złość i frustracje, ale które jednocześnie nie umiało jej wykrzyczeć wszystkich swoich krzywd.
Dobrze, że Jamie nie obrażała się o te drobne gesty, na które sobie pozwalał. Czuł się nieswojo, kiedy radykalne feministki obskakiwały go z tego powodu. Przecież on nie uważał, że kobieta nie potrafi sobie otworzyć drzwi, czy też, że trzeba ją eskortować, bo sama sobie nie da rady. Tak został wychowany i uważał, że to nic złego. No, ale co on mógł wiedzieć, był białoskórym mężczyzną z klasy średniej! Mógł jedynie uśmiechnąć się w stronę Jamie, kiedy ta na chwilę splotła ich palce ze sobą. Kciukiem delikatnie pogładził wierzch jej dłoni. Podtrzymywał ją delikatnie, kiedy weszli na piasek.
- Stary klasyk, Uwierz w ducha - odparł, kiedy już zajęli miejsca z tyłu. Jakoś nie bardzo zależało mu na obejrzeniu tego filmu. Jasne, była to dobra opcja, gdyby zaczęło robić się niezręcznie i nie było o czym porozmawiać, ale wydawało mu się, że to raczej im nie miało grozić. Chłód im nie groził, a na pewno nie groził Jamie. Alden jak to Alden miał zaoferować swoje okrycie. - Przyznam ci, że mam słabość do tych starszych filmów - dodał po chwili.

Jamie Kallase
powitalny kokos
nikt
26 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Zadziorna przedszkolanka, która potrafi jasno wyznaczyć granice dobrego smaku. Nie boi się wyrażania własnej opinii. Wierzy, że skoro potrafi zapanować nad tuzinem przedszkolaków to już nic nie jest w stanie jej zniszczyć!
Jamie nie miała świadomości jak bardzo emocjonalnie poturbowany był Alden. Nie mieli jeszcze w sobie ani śmiałości ani okazji aby porozmawiać na takie tematy; czas, który dali sobie na poznanie siebie nie obejmował w swoich początkach aż tak skrytych zwierzeń. Może był to prawidłowy krok? Żadne z nich zapewne nie chciało zostać poddane ocenie ze względu na byłych partnerów. Każdy miał przecież swoją niechlubną historię miłosną, którą wolał przemilczeć. Zachowanie mężczyzny zdawało się więc być zupełnie naturalne, sprzężone z jego charakterem i nie budzące w niej żadnych podejrzeń.
Wybór filmu odbierała jako czysty przypadek, jednak miał on dla niej jej własne, sentymentalne znaczenie. Wprawdzie oglądała go raptem raz i to jako dziecko, jednak znana z tego filmu piosenka towarzyszyła jej przez kolejne lata jej życia.
- Moi rodzice w każdą wigilię tańczą do piosenki z tego filmu. - czuła się zobowiązana przedstawić mu kolejną ciekawostkę z jej prywatnego życia. Z każdym wspólnie spędzonym dniem przekonywała się, że Alden jest osobą godną zaufania, której dawkowanie swojego życia było czystą przyjemnością. Odwróciła wzrok na ekran, na którym zaczynały pojawiać się obrazy wcześniej wspomnianego filmu. Przez chwilę skupiła się na nich tak bardzo, że zupełnie zignorowała wyznanie mężczyzny. Sentyment, który obudził w niej film zupełnie wybił ją z atmosfery dzisiejszego spotkania.
Szybko jednak się zreflektowała i ponownie przeniosła spojrzenie na twarz lekarza. Uśmiechnęła się przepraszająco i chcąc zrekompensować mu chwilową ciszę, postanowiła pociągnąć go nieco za język, w dość nieoczywistym pytaniu.
- Ok, w takim razie jakim bohaterem ze starszego filmu chciałbyś być? - pytanie o jego ulubione pozycje starego kina byłoby zbyt oczywiste i mężczyzna zapewne miał przygotowaną szybką odpowiedź na to pytanie. Skierowanie swojego zainteresowania na zupełnie inne tory pozwalało jej poznać Aldena w sposób nieoczywisty. Wiedziała już, że film nie będzie tak interesującą opcją jak rozmowa z mężczyzną. Odwróciła się więc całym ciałem w stronę lekarza, z zaciekawieniem oczekując odpowiedzi.
- I jakiego bohatera przypominam Ci ja? - dodała po chwili będąc naprawdę ciekawą jego odpowiedzi i uzasadnienia swojego wyboru.

Alden Harwood
ambitny krab
nick
34 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Lekarz rodzinny, który potrzebuje kogoś, kto wyleczy jego złamane serce.
Nie chciał jej zarzucać bagażem swoich doświadczeń, bo przecież nie po to próbował zacząć od nowa, aby już na samym początku wywlekać brudy z przeszłości. Chciał naprawdę zapomnieć o całej sprawie z Zoyą. Starał samego siebie przekonać, że to całkiem normalne, że im nie wyszło. Jednocześnie nie mógł przestać rozpamiętywać przeszłości, myśli w serii "co zrobiłem nie tak" wciąż go zadręczały, chociaż starał się oszukać samego siebie, że jest inaczej. Mogło się to niestety rzucać cieniem na wszelkie przyszłe, potencjalne relacje. Nawet teraz złapał się na tym, że dużo więcej uwagi niż to było potrzebne poświęcał na każde dobrane słowo. A kiedy już coś palnął, to potem z zapartym tchem czekał na reakcję ze strony Jamie. Może to głupie, ale świrował trochę w takich sytuacjach.
Uśmiechnął się do niej, bo najwyraźniej trafił z wyborem filmu. Kojarzył się z rodziną, prawda? Chociaż mogło to bywać różnie, u niego w rodzinie ogólnie się układało, ale od lat już z popcornem oglądali rozwój konfliktu między bliźniętami. - To całkiem urocze - stwierdził, po chwili namysłu. - To już właściwie taka tradycja - dodał. Uważał takie rzeczy za naprawdę urocze, małe rzeczy, które tworzyły rodzinę. Przecież teraz już pewnie Jamie do końca życia będzie wspominała tańczących do tej piosenki rodziców. Też chciał kiedyś stworzyć własne tradycje świąteczne. Przez chwilę tez skupił się na ekranie. Nie pośpieszał, cierpliwie czekał nawet jeżeli w środku umierał ze stresu.
- Zawsze zazdrościłem Johnny'emu z Dirty Dancing, chciałbym umieć tak ruszać biodrami jak ten gość - może do najgorszych tancerzy nie należał i nie deptał aż tak bardzo po palcach, ale do takiego Patricka Swayze było mu naprawdę daleko. A facet wywijający na parkiecie podobno mógł się podobać. Nad dobraniem dla niej postaci miał troszkę większy problem, chociaż kiedy w końcu wpadł na trop odpowiedniej postaci, to wydawało mu się oczywiste. - Może Sandy z Grease? Może dlatego, że mam słabość do tego filmu. W sumie nie wiem, czemu nie wpadłem na to wcześniej - także odwrócił się w jej stronę, ostatecznie zdając sobie sprawę z tego, że film nie będzie się cieszył największym zainteresowaniem z jego strony.

Jamie Kallase
powitalny kokos
nikt
ODPOWIEDZ