lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
33 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Naprawi wszystko, łącznie z przesoloną zupą - nie żartuję. Tańczy jak Swayze, ale jest skromny więc się nie chwali - a powinien! Ma za sobą osiem lat odsiadki za pobicie ze skutkiem śmiertelnym, co skrzętnie ukrywa przed każdym znajomym, stara się zapomnieć.
Jasny gwint, kopa lat minęła odkąd Maxi po raz ostatni miał możliwość być w tym miejscu! Stwierdził, że wcześniej przytoczy się na plażę żeby ewentualnie rozeznać w sytuacji i zawczasu zadecydować o innej lokacji. Z uśmiechem na twarzy wszedł na plażę, rozglądając się dookoła z podziwem w oczach. Uwielbiał Lorne Bay i to tak naprawdę za wszystko, co miało do zaoferowania. Społeczność miejscowości była zawsze niezwykle uczynna, widoki zapierały dech w piersiach a sam układ i architektonika miasta należała do jego ulubionych. W oczekiwaniu na swoją towarzyszkę bez większego zastanowienia położył się na jednym z wybitnie głębokich hamaków, zamykając oczy i wytężając słuch. Aktualnie był jedyną osobą w bliskim otoczeniu, seans miał rozpocząć się dopiero za półtorej godziny więc korzystał z braku gwaru tyle ile mógł. Szczerze miał nadzieję, że będzie mógł być z Sonyą przez większość czasu sam na sam, żeby na spokojnie porozmawiać i powspominać. Cieszył się na to spotkanie, jednak jednocześnie myśl o ewentualnych pytaniach jakie mogłaby mu zadać napawała go niepokojem. Nie planował do tej pory jakichkolwiek odpowiedzi, miał nadzieję że po prostu sprytnie wybrnie z niekomfortowej sytuacji i nie będzie zmuszony do tego by dzielić się z nią całą historią swojej nieobecności. Nigdy nie lubił kłamać i choć ewentualne ukrywanie prawdy nie sprawiało mu tak dużej trudności to traktował to jako absolutną ostateczność... ale w przypadku tej rozmowy ostateczności będzie wiele.
Założył ręce na piersi i zamknął oczy, odchrząkując cicho. Skupił głównie swoją uwagę na otoczeniu, wsłuchując się w w szum fal i dźwięki wydawane przez ptaki.
ambitny krab
Maxwell Hellwig
20 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Been through some bad shit,
I should be a sad bitch
Who woulda thought it'd turn me to a savage?
01.

Już dawno, nie była tak zestresowana, jak przed dzisiejszym spotkaniem. Nie chciała zrobić z siebie idiotki, ani też zbytnio się starać. Wystarczyło, że jako młoda nastolatka, nie potrafiła oderwać od niego swojego wzroku i fantazjowała o takiej chwili jak ta, kiedy będzie szykowała się na ich randkę. To jednak nigdy się nie wydarzyło, nie miało nawet możliwości się ziścić, gdy w ciągu roku dzieliły ich setki kilometrów, ale nikt nie zabronił jej o tym marzyć. Na szczęście, minęło wiele lat, a oni zamiast randki, umówili się na wspólne oglądanie filmu na świeżym powietrzu. Tkwiła w przekonaniu, że to tylko spotkanie dwójki, dawnych znajomych, ona nie była już tym dzieckiem, które przyjeżdżało na wakacje do dziadków, a Max nie patrzył już na nią jak na głupiutką, młodszą koleżankę swojej siostry. Dorośli i dobrze będzie powspominać dawne czasy, które już minęły. Poza tym była też ciekawa, co u jego siostry, której nie widziała od kilku lat i nie dawała żadnego znaku życia.
Jeśli ktoś, kiedykolwiek sądził, że dziewczyna, która ma w domu szafę, czy nawet garderobę pełną ubrań ma się w co ubrać - był w wielkim błędzie. To był największy problem Sonyi, która nie wiedziała, czy postawić na coś swobodnego, dziewczęcego, a może seksownego. Najlepszym wyborem, było połączenie tego wszystkiego w jedno, tak aby nie było widać, że kobieta, spędziła naprawdę, bardzo długi czas szukając odpowiedniego stroju na dzisiejszy wieczór. Głównie dlatego na miejscu, była troszkę później od Maxwella, ale na szczęście, udało jej się tam dotrzeć bez większych problemów. Chociaż mieszkała w Lorne Bay od kilku miesięcy, nadal zdarzało jej się błądzić i z ratunkiem przychodził gps w telefonie, który bez problemu, zaprowadzał ją w miejsce. Tym razem, jednak było bez większych niespodzianek i blondynka pojawiła się na plaży kilka minut po umówionej godzinie. Na jej szczęście do filmu i tak, było jeszcze sporo czasu, dlatego zaczęła szukać swojego znajomego. Zajęło jej to dosłownie kilka sekund, kiedy zaczęła iść w jego kierunku, mając nadzieję, że zaraz nie poczuje irytującego piasku wewnątrz butów.
- Rozumiem, że chwilę się spóźniłam, ale żebyś zdążył usnąć przez te kilka minut? - odezwała się troszkę roześmianym tonem głosu. - Hej Max. Posuń się troszkę, ten hamak wygląda na wygodny - dodała jeszcze zanim zdążył cokolwiek powiedzieć i jeśli zabrał nogi, usiadła na materiale, a jeśli nie... Cóż, posadziła swój zgrabny tyłek wprost na jego nogach.
- Wiesz, co mają dzisiaj pokazywać? Coś nowego, czy raczej klasyka kina? - odwróciła się delikatnie w bok, przyglądając się mężczyźnie. Sama, oczywiście nawet nie zdążyła przejrzeć, co dzisiaj było zaplanowane.

Maxwell Hellwig
niesamowity odkrywca
Sonya
33 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Naprawi wszystko, łącznie z przesoloną zupą - nie żartuję. Tańczy jak Swayze, ale jest skromny więc się nie chwali - a powinien! Ma za sobą osiem lat odsiadki za pobicie ze skutkiem śmiertelnym, co skrzętnie ukrywa przed każdym znajomym, stara się zapomnieć.
W oczekiwaniu na dziewczynę owszem, zdrzemnęło mu się delikatnie i choć starał się wsłuchiwać w otoczenie to nie zarejestrował momentu gdy ktoś pojawił się w okolicy. Słysząc głos dziewczyny od razu otworzył oczy ale nie wydawał się być wystraszony lub też zaskoczony samym przebudzeniem - bardziej chyba zaskoczyło go to, że w kilka sekund odkąd zorientował się że Sonya dołączyła do niego siedziała radośnie na jego nogach. Zaskoczenie prędko przeszło w pewnego rodzaju rozbawienie, które uwidoczniło się na jego twarzy uśmiechem i uniesieniem jednej brwi ku górze. Cóż, nie miał tak szybkiego refleksu i nie zdążył się usunąć w bok, więc po prostu "uziemiony" został w tej samej pozycji. Nie czuł się speszony a już na pewno nie dawał tego po sobie poznać, cały czas ucieszony możliwością porozmawiania i spędzenia czasu z Sonyą.
- Doskonale słyszałem jak podchodzisz - to było zaplanowane, Młoda - odpowiedział z lekko zawadiackim uśmiechem - swojego określenia wobec niej użył raczej w formie przekomarzanki wiedząc, że raczej nigdy nie należało do jej ulubionych. Podniósł się na rękach ku górze hamaku, jednocześnie pociągając siedzącą na jego nogach Sonyę bliżej siebie, ale także zapewniając jej troszkę więcej wygodnego miejsca w okolicy środka - Dwunastu gniewnych ludzi, a potem starych dobrych kocich Arystokratów - ale to dopiero za godzinę - dodał po chwili i wyswobodził jedną nogę, opuszczając ją na ziemię. Zaczął delikatnie bujać hamakiem, jednak bez przesady by nie narazić ich na koncertowe zlecenie na piasek. Przybrał pozycję bliżej siedzącą niż leżącą, żeby móc lepiej widzieć i słyszeć Sonyę - jak nas znudzi, to pójdziemy z powrotem na hamak. Albo na tego obiecanego Aperola, którego Ci nie odpuszczę - dodał po chwili pewnym głosem, cały czas przypatrując się jej twarzy z zaciekawieniem. Dopiero teraz, kiedy miał możliwość przyjrzeć jej się z bliska doszedł do piorunującego wniosku jak bardzo wyrosła i jak bardzo zmieniła się przez te tyle lat. Nie widział w niej absolutnie nic z młodziutkiej dziewczynki, którą przez cały ten czas traktował jedynie jak kumpelę siostry. Choć młodsza od niego wciąż o dobre parę, a nawet paręnaście lat to była teraz w jego oczach przepiękną kobietą, od której - szczerze mówiąc - ciężko było mu oderwać wzrok. Przebudził się jednak po chwili z zamyślenia.
- O wiele bym chciał zapytać i szczerze to nie mogę się kompletnie zdecydować o co jako pierwsze - zaśmiał się pod nosem - Jak się trzymasz? Co aktualnie robisz? Nadal tak bardzo interesujesz się wizażem? - zadał od razu, a co, trzy pytania i oczekując niecierpliwie na odpowiedź bujał nadal z lekka hamakiem, nie spuszczając z twarzy Sonyi wzroku.
ambitny krab
Maxwell Hellwig
20 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Been through some bad shit,
I should be a sad bitch
Who woulda thought it'd turn me to a savage?
Na początku obawiała się tego spotkania, w końcu był to starszy brat, jej dawnej przyjaciółki i jak ich rozmowa się potoczy. Jednak, jak tylko go zobaczyła, zaraz to wszystko minęło. Przecież nie należała nigdy do tych nieśmiałych osób, a oni mieli wspólnie obejrzeć film i porozmawiać o tym, co się u nich zmieniło, przez ten długi okres czasu, kiedy się nie widzieli. Chyba, nie będzie nadal traktował jej jak dziecko.
Zmarszczyła delikatnie nosek, gdy usłyszała określenie, którym ją nazwał i przekomarzając się z nim, specjalnie pokazała mu czubek swojego języka. Już dawno tego nie słyszała, a zwłaszcza z ust Maxa.
- Przyznaj się, chciałeś mieć niespodziankę - odezwała się już po chwili. Kompletnie jej nie przeszkadzało, że widzą się po takim czasie, a ona siedziała mu na nogach. To nie jej wina przecież, że nie zdążył się przesunąć, a nie będzie stała nad nim na gorącym piasku. Kiedy się przesunął, usiadła troszkę wygodniej, nogami machając poza obszar hamaku.
Przytaknęła delikatnie głową, gdy wspomniał o filmach. Przynajmniej on wiedział, co mają możliwość dzisiaj zobaczenia i wcale się nie zdziwiła, że nie był to żaden najnowszy hit, który puszczali ostatnio w kinach, a filmy troszkę starsze.
- Tego pierwszego, nigdy nie widziałam. Ale Arystokraci, to pozycja obowiązkowa, którą kiedyś oglądałam. Chociaż, ten hamak wydaje się super, myślę, że z tej kanapy, będziemy mieć lepszy widok na ekran - wskazała głową na kanapę, która stała obok leżaków. Leżaki były niby bezpieczniejsze, zapewniały im więcej osobistej przestrzeli, ale czemu nie wybrać wygodniejszego miejsca. Oparła się łokciami z tyłu o materiał, a swój wzrok przeniosła już tylko na mężczyznę, siedzącego obok. - Mi to pasuje! Obejrzymy i pójdziemy na drinka. W pobliżu chyba są jakieś dobre miejsca, a mam nadzieję, że nie spieszy Ci się tak szybko do domu - uśmiechnęła się do niego delikatnie. Nadal, nie wiedziała tak wiele o nim, co się działo, jak bardzo się zmienił. Jednak, skoro zaproponował kino na świeżym powietrzu, a później wyjście, żeby się napić, mogła się domyślać, że w domu nie czeka na niego dziewczyna/narzeczona/żona. I spojrzenie mężczyzny, również nie uszło jej uwadze, a było to bardzo miłe zaskoczenie, zwłaszcza z jego strony.
Poczuła się troszkę speszona, słysząc pytanie i podrapała się dłonią po karku, jakby chciała jak najdłużej powstrzymać się przed odpowiedzią. Co miała powiedzieć? Nawet tutaj, wystarczyło, że ktokolwiek wpisał jej nazwisko w internecie, a zaraz pierwsza wiadomość była o aresztowaniu jej ojca. Nigdy, nie będzie już anonimowa, a sława z takiego powodu, nie należała do najprzyjemniejszych.
- To już rok, jak tata siedzi w więzieniu. Najpierw mieszkałam chwilę w Seattle, a niedawno przeprowadziłam się tutaj do siostry - przybranej siostry, ale wiedziała, że nie musi tego prostować. - Nadal, nie potrafię sobie z tym poradzić, jest posądzony niewinnie, a nawet nie chcą słyszeć o kaucji. Nie chcę o tym rozmawiać, Maxi - pokręciła przecząco głową, bo widać było nawet po jej wyrazie twarzy, że ten temat był dla niej bolesny. Jak własna córka, może oskarżyć ojca i sprawić, żeby poszedł do więzienia. To nie mieściło jej się w głowie. - Próbuję się tutaj odnaleźć, poszłam nawet na studia i staram się prowadzić spokojne życie. Tak, nadal to kocham, później Ci pokaże zdjęcia, bo mam ich pełno - uśmiech, znów pojawił się na twarzy blondynki. Spokojne życie - biorąc pod uwagę, plantację narkotyków w domu siostry i fakt, że miała do wszystkiego dostęp. Nie, to nie był jeszcze odpowiedni czas, aby o wszystkim mówić. A studia, czy kosmetyki, chyba nie były na tyle interesującym tematem, zwłaszcza dla mężczyzny.
- A co u Ciebie? Nie widzieliśmy się tyle lat... Przyjeżdżałam tutaj na wakacje do dziadków, ale nie było Twojej siostry, ani Ciebie. Mówili, że wyjechaliście, a Ty studiujesz. Dawno wróciłeś? Czy tylko przyjechałeś na wakacje? Twojej siostry, też dawno nie widziałam, na pewno się zmieniła - zaczęła mówić, nie spuszczając wzroku z Maxa, a pomimo tego, na jej twarzy mógł cały czas widzieć delikatny uśmiech. - Zmieniłeś się, dużo bardziej niż mogłam przypuszczać, ale na korzyść - zanim, zorientowała się, że to powiedziała, poczula się zawstydzona. Najpierw, powinna myśleć, a następnie mówić, nigdy odwrotnie. - I dziękuje, za propozycję tego kina - dodała jeszcze, odgarniając kosmyk włosów za ucho. Powstrzymała się jednak, aby nie mówić już kolejnych słów, chociaż pewnie i tak widział, jak kiedyś na niego patrzyła.

Maxwell Hellwig
niesamowity odkrywca
Sonya
33 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Naprawi wszystko, łącznie z przesoloną zupą - nie żartuję. Tańczy jak Swayze, ale jest skromny więc się nie chwali - a powinien! Ma za sobą osiem lat odsiadki za pobicie ze skutkiem śmiertelnym, co skrzętnie ukrywa przed każdym znajomym, stara się zapomnieć.
Wzruszył lekko ramionami na widok pokazanego czubka języka i zaśmiał się w komentarzu. Cóż, nie miał już zamiaru tak często uzmysławiać dziewczynie ewidentnej różnicy wieku między nimi. Jako nastolatek i młody chłopak uważał to za pewien punkt honoru, aczkolwiek teraz nie czuł absolutnie takiej potrzeby a wręcz uważał to za faux pas.
- Myślałem, że sprawimy sobie coś do picia już do filmu. Z tego co wiem tutejsze kino ma swoje nieduże stoisko z lekkimi drinkami, ale nie wyklucza to tego że później też możemy się gdzieś przejść. Mam wrażenie, że pozapominałem już gdzie co jest więc będziesz musiała odświeżyć mi pamięć - powiedział uśmiechnięty i skinął delikatnie głową w stronę powolutku otwierającego się stoiska w stylu typowym dla miasteczka, wymieniając porozumiewawcze spojrzenie ze stojącym w jego okolicy chłopakiem. Słuchał z uwagą następnych słów Sonyi dotyczących ojca oraz siostry i lekko spoważniał w skupieniu, opuszczając wzrok na swoje dłonie, którymi zaplatał dziwny kształt warkocza z hamakowego frędzla. Ich kontakt urwał się dobre osiem lat temu, kiedy miał raczej bardzo podstawową wiedzę na temat jej życia i to nawet nie bezpośrednią - a przekazywaną raczej z ręki siostry. Pokiwał głową ze zrozumieniem na jej wzmiankę, że niezbyt jest chętna do rozmowy na ten temat i na powrót uśmiechnął się aby dodać jej nieco otuchy. Rozumiał fakt, że temat więzienia nie jest najlepszy do rozmowy a już zwłaszcza przy pierwszym spotkaniu po latach - można powiedzieć, że był on wręcz newralgiczny.
- Chyba nie miałem nigdy okazji żeby poznać twoją siostrę. Ale rozumiem że nie jesteś tu tylko przelotnie, całe szczęście - odpowiedział wesoło. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że dziewczyna odbije pałeczkę i będzie także chciała wiedzieć co u niego - cóż, przygotowany był już mniej lub bardziej na tego typu pytania ponieważ po powrocie wielokrotnie były mu one zadawane. W mieście znajdowało się parę osób które kojarzyło sytuację, lecz raczej swoje domysły opierały o plotkach nie mając stuprocentowej pewności co wydarzyło się w rodzinie Hellwigów. Było to też na tyle zamknięte i niewielkie grono, że czułby się mocno zdziwiony gdyby te "historie" dotarły do uszu Sonyi zwłaszcza, że nie bywała tu zbyt często.
- Rodzice wyprowadzili się jakieś 8 lat temu z powrotem do Berlina, Ginger też mieszka gdzie indziej. Studiuje w Melbourne, zakręciła się w jakimś niewielkim korpo i poświęca temu mnóstwo uwagi, ciężko z nią o kontakt - odpowiedział na tyle szczerze na ile był w stanie w tym momencie. Doskonale wiedział, że taka krótka relacja nie zadowoli dziewczyny w żaden sposób - ja wróciłem pół roku temu i raczej nie wybieram się nigdzie. W pewnym momencie mojego i Ginger życia Lorne przestało być tak cudownie sielankowe jak myśleliśmy z początku, więc zdecydowaliśmy o zmianie. Może to studiowanie było delikatną przykrywką, rodzice rozpowiadali to na lewo i prawo żeby mieć spokój wśród społeczności - dodał po chwili, stwierdzając że chociaż te kilka zdań więcej należy się dziewczynie zwłaszcza po tak zaskakującym ich zniknięciu - w końcu, kto to widział żeby taki kujoński kujon jak ja miał nie iść na studia, nie?... - w tej chwili uśmiechnął się jeszcze szerzej, widząc jak zza pleców dziewczyny wyłania się stojący jeszcze niedawno przy stoisku młody mężczyzna. Położył na piasku tuż obok nich niewielką ratanową tackę na wzmacnianych nóżkach, a na niej dwa sporych rozmiarów kieliszkowe szklanki drinków Acapulco. Du bist gealtert mruknął pod nosem i pokiwał głową z politowaniem w stronę Maxwella, po czym ukłoniwszy się głową Sonyi zbierał się do odejścia w stronę baru - wie Wein - odpowiedział mu wymijająco Max, nie spuszczając wzroku z Sonyi - ale lepiej mi powiedz, za jakiego wstrętnego grzyba mnie miałaś kiedyś, że teraz stwierdzasz że zmieniłem się zdecydowanie na korzyść - nie mógł tego odpuścić i sam jego wzrok mówił już że będzie drążyć temat dopóki nie wydrąży. Jednocześnie schylił się po szklankę z napojem i podał go dziewczynie - chociaż dziwi mnie to że tak mówisz po ostatniej mojej przygodzie z kąpaniem się w basenie dla pingwinów, ja miałbym na twoim miejscu odruchy wymiotne non stop - dodał rozbawiony i przekrzywił głowę, czekając z niecierpliwością na jej odpowiedź.
ambitny krab
Maxwell Hellwig
20 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Been through some bad shit,
I should be a sad bitch
Who woulda thought it'd turn me to a savage?
Uśmiechnęła się delikatnie na słowa mężczyzny. Nieważne, że nie koniecznie, mogła legalnie pić, w tym miejscu raczej nikt tego nie będzie sprawdzał, a poza tym, alkohol zamawiał Max, który był już w takim wieku, że nikt go o ID nie będzie pytał. Oczywiście, że znała kilka takich miejsc, zwłaszcza przy plaży, nawet jeśli, były bardziej turystyczne, to w tym momencie wszystko schodziło na dalszy plan.
- Też jej przez długi czas nie znałam, ale może będziesz miał okazję ją poznać - nie chciała drążyć tematu przybranej siostry z wielu względów, zwłaszcza na ich przeszłość i niekonieczne legalne rzeczy, ale była jedyną osobą z rodziny, z którą miała pozytywne stosunki. - I tak, mam zamiar zostać tutaj przez pewien czas - posłała w jego stronę uroczy uśmiech, bo nie ma co oszukiwać, miło jej się zrobiło, gdy usłyszała od niego te słowa. Na początku, nie wiedziała, jak długo pozostanie w mieście, nadal było to dla niej niewiadome, ale skoro rozpoczęła studia, może nie będzie chciała uciekać w inne miejsca. A może, znajdzie powód, aby zostać tutaj na dużo dłużej? Tak dalekich wniosków jeszcze nie wyciągała, postanowiła cieszyć się obecną chwilą.
Słuchała z zaciekawieniem, gdy opowiadał o wyjeździe, o swojej siostrze, a następnie o powrocie do miasta. Poczuła, jak bardzo brakowało jej Ginger, z którą kiedyś miała świetny kontakt i jak na złość, nie mogła jej znaleźć nawet na innych portalach społecznościowych, gdy to robiła. Równie dobrze, nie chciała być znaleziona i całkowicie odcięła się od przeszłości.
- Wróciłeś tutaj już pół roku temu? - zapytała, nie ukrywając swojego zaskoczenia. - Aż dziwne, że do tej pory, nie zdążyliśmy nigdzie na siebie wpaść - nie oczekiwała, że będzie jej szukał, w końcu nigdy nie mieli dobrych relacji, nie byli nawet znajomymi, więc było to oczywiste, że nie wpadłby nawet na pomysł, że Sonya również tutaj mieszka. I tak dziwne było, że poznał ją po tylu latach, a teraz tak normalnie rozmawiali. Postanowiła jednak nie dopytywać o inne szczegóły, uważając, że to nie jest odpowiedni czas i miejsce, a jeśli będzie chciał, sam powie jej więcej. Zaśmiała się wesoło i pokręciła z rozbawieniem głową. - Pamiętam, że zawsze dobrze się uczyłeś i miałeś ambicje, których brakuje wielu osobom. Dlatego, tak bardzo się zdziwiłam, gdy spotkałam Cię w zoo, a nie w jakimś garniturze i z dokumentami dłońmi. Nie byłeś kujonem, może tylko troszkę - ponownie roześmiała się po kolejnych słowach, ani na moment nie spuszczając z niego swojego wzroku. Był inteligentny, lubił się uczyć, w przeciwieństwie do blondynki, która nie zawsze miała po drodze ze szkołą. - Każdy planował dla Ciebie przyszłość na studiach, u mnie wątpili, że kiedykolwiek na nie pójdę - dodała jeszcze po chwili, opierając się dłońmi o materiał hamaka za sobą. W takiej pozycji było jej teraz najwygodniej.
Zaskoczyło ją pojawienie się mężczyzny z drinkami, a jeszcze bardziej ich krótka rozmowa po niemiecku, z której nic nie zrozumiała. Chyba dlatego, patrzyła się zaskoczona z delikatnie uniesionymi ku górze brwiami. Dawni znajomi? Najpewniej właśnie tak było. Spojrzała na moment na kolorowe drinki, a następnie na Maxa, już nawet otwierała usta, aby wypowiedzieć kolejne słowa, gdy usłyszała pytanie, którego mogła się spodziewać, ale nie chciała usłyszeć. Zacisnęła na moment swoje usta, starając się zebrać myśli w jedną całość.
- To nie tak, Max. Zawsze, byłeś po prostu bratem mojej przyjaciółki i czułam, że traktujesz mnie jak kolejną, młodszą siostrą, więc nigdy w życiu nie pomyślałabym, że nagle będziemy siedzieć na hamaku z drinkami i na plaży. Nigdy nawet nie pomyślałam, że jesteś kujonem, czy jesteś nudny - wskazała na niego palcem i poczuła się lekko zmieszana. Przecież, nie mogła mu powiedzieć, że przez całe wakacje była nim zauroczona, na pewno by ją wyśmiał i czułaby się jeszcze bardziej niepewnie. Może kiedyś, będzie miała okazję mu to powiedzieć, chociaż Ginger też mogła ją wydać, w końcu blondynka bywała tutaj tylko na wakacje. - Po prostu, ta cała sytuacja wydawała mi się przez chwilę tak nierealna, albo bardziej jak sen - starała się to wszystko sprostować i ponownie uśmiech pojawił się na jej ustach, patrząc uważnie oczkami na mężczyznę. Na szczęście, starał się chyba rozładować jakoś napięcie u kobiety, dzięki czemu poczuła się bardziej pewnie. - Uratowałeś mój telefon, nie mogłabym tego zapomnieć, poza tym... - wyprostowała się bardziej, uważając na drinka, którego trzymała w dłoni i przysunęła się delikatnie w stronę Maxa. Otarła się noskiem o jego ramię, po chwili się odsuwając rozbawiona. Stanowczo, za bardzo zmniejszyła ich dystans, wchodząc w przestrzeń osobistą mężczyzny, przez co aż za bardzo, poczuła zapach jego perfum. - Nie czuć już tego zapachu, więc jak widać, nie mam żadnych odruchów wymiotnych - zaśmiała się, czując się na powrót bardzo swobodnie i napiła się małego łyka wprost przez słomkę.
- Nadal, dziwi mnie, że pracujesz w zoo. Nie myślałeś, aby jednak poszukać jakiejś odpowiedniej dla siebie pracy? Nie pasujesz tam i na pewno, tylko się marnujesz - była już coraz śmielsza i nie taka niepewna jak na samym początku. - Nie uwierzę, że lubisz te okropne pingwiny, zwłaszcza po tym, jak musiałeś nurkować w ich basenie - podparła się dłonią, siadając bardziej bokiem i podciągnęła również jedną nogę na hamak, a drugą nadal mając poza nim. O ile wcześniej, myślała, aby iść na kanapę, tak miała teraz wrażenie, że woli z nim porozmawiać, niż skupiać się na filmie, który za niedługo miał się zacząć. - Możemy tutaj jednak zostać? Stąd też mam dobry widok na ekran - skłamała, bo widziała minimalnie, ale to było tak bardzo nieistotne. Prędzej, czy później i tak wybraliby picie alkoholu, niż oglądanie.

Maxwell Hellwig
niesamowity odkrywca
Sonya
33 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Naprawi wszystko, łącznie z przesoloną zupą - nie żartuję. Tańczy jak Swayze, ale jest skromny więc się nie chwali - a powinien! Ma za sobą osiem lat odsiadki za pobicie ze skutkiem śmiertelnym, co skrzętnie ukrywa przed każdym znajomym, stara się zapomnieć.
Rany Boskie Max, demoralizatorze piekielny! Najwyraźniej stwierdził, że skoro jest studentką to ma już powyżej 21, natomiast na razie żył w słodkiej nieświadomości jednocześnie wyznając zasadę że o wagę tak jak i o wiek kobiet się nie pyta. Sonya wyglądała ewidentnie na młodszą od niego, aczkolwiek twarz miała na tyle dojrzałą że był w stanie dać jej na tyle latek aby móc stwierdzić jej pełnoletność i zdolność do picia alkoholu bez konsekwencji. Jakież będzie jego zaskoczenie...
Kiwnął jej głową twierdząco, gdy zaskoczona pytała o jego powrót. Cóż, fizycznie był tu już od pół roku - tak naprawdę psychicznie pozbierał się dopiero niedawno na tyle, by pójść do pracy i jako tako rozpocząć na nowo swoje życie. Osiem lat nie wydaje się być tak długim okresem, jednakże dla mężczyzny były to lata kluczowe dla samorozwoju i ilość planów jakie zawaliła się przez przeszłość była niewyobrażalna. Szczerze i w duchu cieszył się po stokroć, że Sonya nie spotkała go wcześniej chociaż prawdę mówiąc raczej nie byłaby w stanie poznać go tak łatwo. Jego kondycja należała do raczej opłakanych, nie dbał również o wygląd tak jak robi to teraz a nim wrócił do prawidłowej wagi minęło porządne trzy miesiące pełnowartościowego jedzenia, co także nie przyszło mu prosto. Obecnie wygląda raczej na swój wiek - choć i tak są osoby które dają mu więcej - natomiast wówczas wymalowane zmęczenie i zmarnienie na twarzy dawało mu koło 40 lub nawet po, w co jego znajomym ciężko było uwierzyć gdy widzieli go po raz pierwszy po tak długim czasie. Jego stan psychiczny również był w tym momencie bardziej stabilny i chociaż nieidealny, to był w stanie siedzieć z dziewczyną w miejscu publicznym na hamaku i po prostu uśmiechać się do niej najszczerszym uśmiechem na jaki było go stać - w pierwszych tygodniach po powrocie do Lorne Bay ze względu na stany lękowe i objawy psychosomatyczne nie był w stanie wystać w kolejce w sklepie, więc większość artykułów po prostu zamawiał przez internet. Niestety jego powrót do zdrowia był mocno spowolniony przez fakt że w mieście nie pozostał mu nikt bliski, kto wtajemniczony dokładnie w sprawę mógłby dać mu jakiekolwiek wsparcie a oliwy do ognia dolewały potworne wyrzuty sumienia. Wybudzając się z krótkiego zamyślenia, które Sonya mogła zauważyć po lekkiej pustce w jasnoniebieskich oczach na powrót uśmiechnął się i odchrząknął.
- Garniturze? Spodziewałbym się klucza szesnastki, spawarki i koszuli w kratę - odparł teatralnym szeptem, przekrzywiając lekko głowę - ale miło mi, że tak malowałaś moją przyszłość. Oby proroczo, mam jeszcze czas. Natomiast powątpiewań ludzi z twojej strony kompletnie nie rozumiem, pamiętam jak gasiłaś mnie rezolutnością. Przeważnie kończyłem naszą dyskusję słowami "bez dyskusji", bo brakowało mi już argumentów na uziemienie was w domu, kiedy chciałyście po raz enty spać w namiocie nad jeziorem... a ja w roli przyzwoitki na karimacie gdzieś w okolicy, żeby nie zjadł was kangur - wywrócił tu oczami i pokręcił głową, przypominając sobie swoje poświęcenie a jednocześnie nieprzespane noce, gdy zrywał się co pięć minut na każdy możliwy dźwięk mogący świadczyć o zakradaniu się drapieżnych koali do namiotu dziewczyn - też nie spodziewałem się tej sytuacji - ale jednocześnie bardzo się cieszę, że mamy okazję porozmawiać już jako dorośli. Chociaż kto wie, może odezwą się we mnie jeszcze instynkty przyzwoitki, nigdy nie wiesz. Chyba już wpadłaś jak śliwka w kompot - odparł na wpół poważnym głosem, co zasadniczo wcale nie musiało być żartem. Maxwell był z charakteru bardzo opiekuńczą osobą, czasem nadopiekuńczą i najpewniej Sonya niedługo się o tym przekona, kiedy tylko będzie okazja.
Obserwował jej poczynania z wielką uwagą i nie drgnął nawet o milimetr, kiedy przybliżała się do niego żeby zweryfikować niedawny pingwinowy smród, którym otoczył się po nurkowaniu w basenie. Zacisnął delikatnie zęby i nie mogąc się powstrzymać w momencie, gdy była w najbliższym jego przestrzeni punkcie lekko opuścił głowę, żeby móc złapać choć minimalnie zapach jej włosów. Biorąc dyskretny, głębszy oddech lekko musnął policzkiem jej blond kosmyki po czym zastygając w tej pozycji "odprowadził" ją wzrokiem, kiedy wracała do pozycji siedzącej. W tej samej chwili w jego głowie przekłębiły się z lewa na prawo różnego rodzaju myśli, przede wszystkim te dotyczące faktu że ewidentnie traktuje ją w tym momencie inaczej niż kiedyś i cienka granica dzieli go od stwierdzenia, że wpadł do wiaderka delikatnego zauroczenia kobietą. Wyprostował głowę i wsłuchał się w dalsze jej słowa.
- Przyznaję, są straszne i koszmarnie dziobią po butach. Aktualnie załapałem się u Winfieldów w stoczni, rozgryzam usterki elektroniczne w jachtach. Brzmi już bardziej profesjonalnie niż kustosz zwierzęcy - przyznał spokojnym tonem głosu i odwrócił głowę w stronę miejsca, gdzie docelowo miało być plenerowe kino. Ludzie zajęli już miejsca co zdziwiło go lekko, bo nawet nie zauważył ich przybycia - prawdopodobnie dlatego, że siedział tyłem.
- Okej, ale musimy zamienić się miejscami. Jesteś mniejsza, więc siedzisz z przodu - powiedział i wygrabał się z hamaka, prawie koncertowo zlatując swoimi dziesiątkami kilogramów na piasek - na całe szczęście wybronił się przed kompromitacją i przeszedł za Thompson, po czym rozsiadł się wygodnie za jej plecami, opuszczając obydwie nogi po bokach hamaku. Nim zdążyła mniej lub bardziej zareagować zdmuchnął jej z ramienia ziarenka piasku i odsuwając swoją klatkę piersiową na dosłownie dwa centymetry od jej pleców wyciągnął dłoń po drinka, upijając dwa większe łyki.
- Czy będziemy oglądać czy nie, musimy chociaż sprawić pozór bo inaczej nas wyrzucą. A trzeba doczekać Arystokratów - odpowiedział - ah, poza tym wracając do pingwinów, moja konieczność nurkowania u nich nie była ich winą. Powiedz mi, tak szczerze, czy ta propozycja kawy to był wabik, czy serio umówiłabyś się wtedy ze mną, nie wiedząc że ja to ja? Dość ryzykownie, nikt normalny nie skacze do basenów po torebki- zapytał na wpół szeptem, widząc że film powoli się zaczyna.
ambitny krab
Maxwell Hellwig
20 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Been through some bad shit,
I should be a sad bitch
Who woulda thought it'd turn me to a savage?
=Miło było wrócić do wspomnień, jednak po części sprawiały malutkie ukucie w sercu blondynki. Wtedy, te kilka lat temu wszystko było łatwiejsze, miała obojga rodziców, całą przyszłość przed sobą, ale była też dzieckiem dużo mniej rozumiała niż w tym momencie. I co najważniejsze, wtedy Maxwell na pewno by się z nią nie umówił. Zaśmiała się wesoło na tamte wspomnienia nocowania w namiocie. Po części było to dziwne, że Sonya wtedy się na to godziła, a teraz ktoś, musiałby ją siłą namówić, aby spędziła tak noc - zaczynając od robaków, owadów, poprzez sam fakt, że śpi się w namiocie. Wtedy, na wszystko patrzyła inaczej i mogła po cichutku wzdychać do starszego brata przyjaciółki, który tak odważnie ich pilnował, poświęcając przez to swoje plany dla nich.
- Tym razem nie będziesz musiał pilnować namiotu, wolę spać w wygodnym łóżku w domu - zaśmiała się, dając mu tym samym znak, że dziwne pomysły z dzieciństwa już na pewno nie wrócą do jej głowy. Za bardzo, przyzwyczajona była do różnego rodzaju wygód, aby spać w takim miejscu. - Ej! - krzyknęła, na moment udając oburzoną i zmarszczyła nosek, a brwi ściągnęła do środka. - Nie będziesz odstraszał mi potencjalnych randek, bo będę robiła to samo i za każdym razem, będziesz wracał do domu sam. Uwierz mi, nie chcesz tego robić - cały czas, patrzyła niby groźnym, obrażonym wzrokiem, ale tak naprawdę nie mówiła tego poważnie, chociaż... Max nadal był przystojny, jeszcze bardziej niż zapamiętała go za dzieciaka, więc na pewno, poczułaby jakieś uczucie zazdrości, nawet jeśli nie powinna.
Tak wielu rzeczy jeszcze nie była świadoma, tak tych, że nie powinna tak gwałtownie i niespodziewanie zbliżać się do mężczyzny, a zrobiła to po prostu odruchowo. Jednak, na pewno tego nie żałowała, nawet gdy cały czas zapach jego perfum przyjemnie mieszał jej w głowie. Nie, nie mogła znów tego powtórzyć, nie mogła mieć crusha na brata swojej przyjaciółki.
Jesteście znajomymi, Sonya uspokój się, nie patrz się na niego i nie próbuj go podrywać. Skarciła się w myślach, jakby miało to w jakiś sposób jej pomóc i uspokoić swoje myśli. Gdyby, nie był bratem Ginger może miałaby dużo więcej odwagi, ale nadal za bardzo pamiętała przeszłość, więc to nie mogło być ot tak wymazane. Nie mogła zrobić z siebie idiotki, nie przy nim.
- Pracujesz w stoczni? Czyli teraz tamte okolice powinnam odwiedzać, gdy kolejny raz, będę chciała na Ciebie wpaść? To już chyba bardziej pasuje mi do Ciebie... Nadal interesujesz się matematyką i tym wszystkim, co dla mnie zawsze brzmiało jak czarna magia? - uśmiechnęła się do niego, unosząc szklankę z drinkiem lekko do góry i znów, napiła się kilka małych łyków przez słomkę, której koniec delikatnie przygryzła, zanim odsunęła i oparła na swoim udzie. Przytaknęła delikatnie głową, gdy stwierdził, że powinni się zamienić i mimowolnie zaśmiała się, kiedy prawie upadł na piasek, zasłaniając dłonią swoje usta. Nie zdążyła nawet zareagować, bo znów dzieliło ich za mało odległości, a Sonya czuła, że może to źle się dla niej później skończyć. Niby była dorosła, ale czasem nadal zachowywała się jak młodziutka nastolatka. Zastygła w bezruchu, gdy siadał za nią.
- Nie wiem, dlaczego nie postanowili najpierw na Arystokratów, a więc shh i skup się na filmie - odwróciła się na moment w jego stronę, przykładając palec wskazujący do ust w geście cicho, ale nie odwróciła się w stronę ekranu. - Szczerze? Nie wiem - wzruszyła delikatnie ramionami. - Razem z torebką wpadł mój telefon, wszystkie dokumenty, klucze, byłam zdesperowana, a Ty w tamtym momencie troszkę mnie irytowałeś, że nie chciałeś od razu mi pomóc. Chociaż, chyba Ci się nie dziwię... Nikt nie chciałby pływać w takim basenie. Kawa to był pierwszy pomysł. Z jednej strony, wiedziałam, że nie skończysz od razu pracy, więc nie poszlibyśmy, a z drugiej chciałam się też jakoś zrewanżować - bo przecież, nie powie, że jest przystojny, więc mogłaby go lepiej poznać. Wzięła kolejny łyk drinka i cichutko wypuściła powietrze przez usta. - Skoczyłeś po moją torebkę, tylko dlatego, że zaproponowałam kawę? - uważnie spojrzała na niego swoimi niebieskimi oczami, oczekując odpowiedzi. Teraz? Nie było mowy, żeby Sonya nie usłyszała odpowiedzi. I tak starała się to mówić trochę ciszej, biorąc pod uwagę, że mieli towarzystwo, które oglądało film w przeciwieństwie do nich.
- Mówiłam Ci, że nie lubię zoo, nie wiem nawet, czemu tam poszłam tamtego dnia, ale wtedy na pewno, byśmy na siebie nie wpadli i nie mieli czasu, aby nadrobić to wszystko. Jednak nie czuję potrzeby, aby kolejny raz odwiedzać tamto miejsce - nim się zorientowała, zdążyła wypić połowę swojego drinka, który zniknął w mgnieniu oka, a upijała kolejne łyki. - Myślisz, że możesz poprosić swojego znajomego o kolejne drinki? I mógłby nam je donieść? Nadal pamiętam o obiecanym Aperolu- spojrzała na Maxa z nadzieją w oczach. Nie chciałaby teraz schodzić z hamaka bądź aby on to robił. Chcąc sprawiać pozory, że naprawdę interesuje ją to, co jest na ekranie, odwróciła swoją głowę, a plecami bardzo delikatnie oparła się o klatkę piersiową mężczyzny, nogi wyciągając przed siebie na hamaku.

Maxwell Hellwig
niesamowity odkrywca
Sonya
33 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Naprawi wszystko, łącznie z przesoloną zupą - nie żartuję. Tańczy jak Swayze, ale jest skromny więc się nie chwali - a powinien! Ma za sobą osiem lat odsiadki za pobicie ze skutkiem śmiertelnym, co skrzętnie ukrywa przed każdym znajomym, stara się zapomnieć.
Zaśmiał się, może ciut za głośno gdy usłyszał o odstraszaniu jego potencjalnych randek zwracając na nich uwagę oglądających. Na szczęście grono zebranych na plaży ludzi było wyrozumiałe, więc jedynie posłali im porozumiewawcze spojrzenie z lekkim uśmiechem na twarzy, chwilę później zajmując się już sobą.
- Nie wpadłem na to odstraszanie randek, dzięki - powiedział tylko cicho jakby w zamyśleniu. Cóż, jako ta nieszczęsna przyzwoitka miał już okazję być na randce Ginger, Sonyi i dwóch dziesięcioletnich gentelmenów w miejscowym kinie - wspominał to raczej dobrze, bo mógł do woli opchać się popcornem bez najmniejszych konsekwencji co też skrupulatnie czynił rząd wyżej, obserwując czy jego podopieczni nie zwiali z sali kinowej. Wspominał te sytuacje raczej pozytywnie... prócz momentów kiedy Ginger próbowała zamknąć go w łazience dziesiąty raz, sabotując jego wyjście z nią oraz Sonyą poza dom.
Cały czas kiedy siedzieli na hamaku i rozmawiali obserwował ją bardzo uważnie starając się zwracać uwagę na najmniejsze szczegóły wyrazu jej twarzy, żeby chociaż troszkę ją rozgryźć i wyłapać najważniejsze elementy zachowania, mimiki. Przemknęło mu przed oczyma przejściowe speszenie, które później zamieniało się w rozbawienie i wesołe pobłyskiwania w oczach... Oczywiście nie dał jej poznać po sobie, jak bardzo lustruje to wszystko spojrzeniem a jedynie w milczeniu słuchał jej słów, potakując głową lub pogłębiając ewentualnie uśmiech. Najpewniej gdyby wiedział jakie emocje kłębią się w jej umyśle nie udałoby mu się zachować takiej stoiki, lecz podświadomie jakby odpędzał te myśli starając się traktować to spotkanie jako czysto przyjacielskie, pogawędkowe, mające na celu przybliżyć ich do siebie. Wciąż z tyłu głowy miał fakt, że nie jest wobec niej do końca szczery i każdy powrót myśli w tamtą stronę przyprawiał go o solidne ukłucie w brzuchu, które sprowadzało go na ziemię w tych naprawdę przyjemnych okolicznościach - pełno tam półnagich facetów chwalących się swoimi jachtami, lepiej napisz do mnie zanim przyjdziesz żebym cię poeskortował. A co do matematyki... cholera, chyba już wszystkiego zapomniałem - powiedział pod nosem, próbując przypomnieć sobie jakikolwiek wzór na całkowanie funkcji lub wyznaczanie pola pod wykresem... Niestety, te umiejętności odpłynęły siną w dal dobre parę lat temu - miał jednak nadzieję, że kiedyś dane mu będzie wrócić na te nieszczęsne studia. Słysząc jej pytanie o skoku do zimnej wody za torebką przymrużył nieco jedno oko jakby zastanawiając się gorączkowo nad odpowiedzią.
- Chyba nie, bardziej ruszyło mnie to dramatyczne stwierdzenie że jest tam całe twoje życie. Realnie kawy się nie spodziewałem - odparł spokojnie - nie wiem czy wiesz, ale nasze zdjęcie z wtedy wisi sobie na instagramie zoo. Spójrz sobie w wolnej chwili - dodał już całkowitym szeptem, uśmiechając się pod nosem na samą myśl jej reakcji. Cóż, wokół było na tyle dużo gapiów że ktoś musiał uwiecznić tą komiczną scenę. Sam dogonił Sonyę w piciu swojego drinka, którego zostało znacznie mniej niż połowa szklanki. Acapulco nie należał do najsłabszych a tequila z dodatkiem rumu zaczęła delikatnie dawać się we znaki - ostatnimiczasy wyszedł z "wprawy" i alkohol raczej szybciej go chwytał za głowę. Nie dał jednak po sobie poznać tego faktu i wsłuchiwał się jedynie w milczeniu w jej następne słowa, również sprawiając pozór że ogląda i tak dobrze znany mu już film. Już planował jak poetycko streści go dziewczynie podczas odprowadzania jej do domu.
- Mógłbym, w sumie już ustaliłem z nim całe menu na film - mruknął - tyle tylko, że idzie nam na tyle szybko że pewnie nie spodziewa się że czas na następne - dodał po chwili i z uśmiechem obejrzał się w stronę kolegi, który radośnie ale też bezgłośnie kręcił piruety z koleżankami z pracy w rytm bardzo cicho puszczonej muzyki - i chyba dobrze się bawi, ale tańczy jak kompletny słoń - pokręcił tu głową z rozczarowaniem, widząc swojego starego znajomego w tanecznej akcji. Znali się już bardzo długo, zasadniczo jeszcze z Newcastle - wielokrotnie razem wyjeżdżali do Niemiec w ramach odwiedzin, stąd też język w którym wymienili się półsłówkami. Zamknął na chwilę oczy czując, jak Sonya opiera się o niego. Cała błogość i komfort sytuacji w jakiej się znaleźli trochę go pochłonęły, natomiast bliskość dziewczyny zdecydowanie temu sprzyjała i nie pozwalała upierdliwym i niekoniecznie przyjemnym myślom i wspomnieniom powrócić do niego. Nim zdążyli się zorientować ktoś absolutnie po cichutku doniósł im niewielkie Aperole i najprawdopodobniej nie był to już znajomy Maxa a któraś z dziewczyn tam pracujących. Hellwig nie do końca załapał ten moment a zorientował się jak kelnerka szła już tanecznym krokiem z powrotem. Po chwili zastanowienia zmarszczył czoło i stwierdził, że wejdzie na ten grząski grunt - Sonya, powiedz mi tak zupełnie szczerze, apropo tego że tak strasznie ciepło mnie przywitałaś. Po tych latach mojej nadopiekuńczości powiedziałbym raczej, że zapytasz ile dostaję emerytury... - pomimo śmieszków jakie używał, starał się zachować głos poważny adekwatny do sytuacji - wydaje mi się, że dobrze pamiętam ale... kiedyś z zeszytu Ginger wypadł - oj tak, wypadł wypadł... - list. Nie jestem w stanie dokładnie przytoczyć ci jego treści, ale wydawało mi się że było to twoje ozdobne pismo i peeełno inicjałów... tylko mnie nie bij teraz, proszę - kontynuował bardzo spokojnie, jednocześnie obejmując ją asekuracyjnie rękoma i splatając palce na takiej wysokości jej ramion, żeby w razie potrzeby nie była w stanie mu odwinąć z gniewośmiechu. Kiedy już zabezpieczył się w ten sposób, oparł brodę na jej ramieniu - możesz mi powiedzieć, co znaczyło stukrotnie napisane S&M? Czy to mogło chodzić o tego dziesięcioletniego Michaela z Harvey Street? - zapytał złowieszczo, z głosem przepełnionym zaciekawieniem. Nie miał zielonego pojęcia, jaka będzie jej reakcja ale nie mógł się powstrzymać żeby nie zapytać.
ambitny krab
Maxwell Hellwig
20 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Been through some bad shit,
I should be a sad bitch
Who woulda thought it'd turn me to a savage?
Oboje mieli swoje tajemnice, które nie powinny ujrzeć światła dziennego, a na pewno nie dzisiaj. Pewnych rzeczy, nie mówi się na pierwszym spotkaniu, ani też nie wraca do tej przeszłości, która była ciężką. Dla Sonyi to był ostatni rok, który bardzo zmienił jej życie, jak i całe spostrzeżenie na świat. Przy Maxie, mogła być tą samą dziewczyną, jaka przyjeżdżała do Lorne Bay na wakacje, jednak chwilami sama nie wiedziała kim, tak naprawdę jest. Dzisiaj, pierwszy raz, od naprawdę bardzo dawna, czuła się po prostu tak swobodnie i dobrze, nie myśląc nawet o ojcu, który siedział za kratami więzienia, wszystko zeszło na drugi, dużo dalszy plan.
- Tym bardziej przyjdę, aby zobaczyć te jachty i półnagich facetów. Może popłynę na wycieczkę - zaśmiała się cicho, jakby chciała zobaczyć reakcję Maxa, po części też sprawdzając jak zareaguje. Tylko blondynka wiedziała, co teraz siedzi w jej umyśle i ani trochę nie było tam poukładane. - Na pewno coś pamiętasz i przypomnisz sobie w najmniej spodziewanym momencie! Mnie po skończonej szkole ani razu nie przydał się wzór na skrócone mnożenie, nadal nie wiem, po co kazali nam to zapamiętać - wzruszyła ponownie ramionami. Byli na różnych poziomach, Sonya była tylko na podstawie matematyki, mało co z niej nawet pamiętała do dziś, uważając, że i tak, wszystko, co potrzebne ma w telefonie, który wykona za nią obliczenia. Ale Max? On był inny, dużo bardziej ambitny i pilny, niż ona. Bardzo płynnie przechodzili z jednego tematu do drugiego i nawet przez moment, nie pomyślała, że zaraz mogą jej się skończyć tematy do rozmów, bądź coś zepsuje im ten wieczór.
- Oh... naprawdę? Każdy może zobaczyć, jak stoję spanikowana i czekam, aż wyjdziesz z moimi rzeczami? Jejku, to musiało wyglądać strasznie - na moment, zakryła nawet twarz w dłonie, kręcąc przecząco głową. Faktycznie, osób było bardzo dużo i byli dużo ciekawsi od zwierząt, gdy blondynka krzyczała na cały głos, aby ratował wszystkie jej rzeczy. Nie byłaby sobą, gdyby z ciekawości tego nie zobaczyła, ale na pewno nie teraz, jak wróci do domu, będzie miała na to mnóstwo czasu, o ile tylko nie zapomni. Sączyła powoli swojego drinka, przez słomkę, bo tak było według niej bezpieczniej, jednak nie zauważyła, jak szybko go ubywa. Nie miała mocnej głowy, ale też nie upijała się jedną szklanką, chociaż już powoli zaczęło jej przyjemnie szumieć w głowie. O filmie, całkiem zapomniała, ale dla odwrócenia uwagi i sprawiania pozorów, niekiedy zerknęła na ekran, ale i tak, gdyby ktoś ją zapytał, nie wiedziałaby, co się dzieje, ani kto jest kim.
Miała wrażenie, że jeszcze chwila, a rozbolą ją mięśnie od tego ciągłego uśmiechania, za sprawą Maxwella, ale było to zbyt silne, aby móc się temu oprzeć. Czy tak się planuje spotkania z dawną znajomą? Szczerz w to zaczęła wątpić.
- To bardzo miłe. Uważasz, że powinniśmy wolniej pić, czy Twój znajomy, powinien bardziej zwracać na nas uwagę? Chyba jestem bardziej za tą drugą opcją - wyznała szczerze i odwróciła się w stronę parkietu. Widać było, że obsługę również nie interesował film, więc nie byli jedyni. - Może zamiast kina pod gołym niebem, powinni zrobić małą imprezę? Im by się na pewno przydałoby się kilka zajęć z tańca - zaśmiała się cichutko i odwróciła swoją głowę. Nie znała ich, jedynie z widzenia, a też nie chciała dopytywać o wszystko mężczyzny, aby nie wyjść na zbytnio ciekawską. Dlatego, postanowiła ponownie oprzeć się o klatkę piersiową znajomego i skupić się chociaż trochę na tym, co działo się przed nią. Ogarnął ją spokój, nie czuła żadnego lęku, złości, co często pojawiało się w jej życiu. Gdy tylko wytężyło się słuch, można było usłyszeć szum fal, na co na moment przymknęła oczy. Otworzyła je, dopiero kiedy kelnerka doniosła im drinki. Nadal nie dopiła swojego do końca, ale była to tylko kwestia kilku minut, zanim zamieni pustą szklankę, na kolejną, tym razem pełną. A jak wiadomo, drinki, najlepsze były zimne. Kolejny mały łyk i dobrze, że kobieta zdążyła to przełknąć, bo zapewne by się zakrztusiła, bądź wypluła wszystko przed siebie. Nie przerywała, kiedy mówił, wręcz przeciwnie, uważnie go słuchała i odwróciła się tak, aby ich wzrok mógł się spotkać. Uderzyło to w nią jak piorun, a przez jej ciało, przeszedł nieprzyjemny dreszcz i poczuła zażenowania, jakim głupim była dzieckiem. Dlaczego, musiał to przypomnieć? I czemu, nie wymazał sobie z pamięci, a nadal widział tę kartkę? Jak dziś pamięta, usłyszała z Ginger, że jak napisze 100 razy połączenie swojego imienia i chłopaka, który jej się podoba na kartce, to w ciągu roku, on odwzajemni jej uczucie. A że była naiwna, zrobiła to tak, jak usłyszała, kartkę przyozdobiła licznymi serduszkami, a każdy jeden napis był wykonany bardzo starannie. Nie wiedziała, po co pyta dalej, skoro na pewno znał odpowiedź, a objęcie dłońmi, wcale jej nie uspokoiło.
- Naprawdę? Pamiętasz takie nieistotne szczegóły z mojego dzieciństwa? Byłam dzieckiem, okej? Zauroczyłam się w Tobie, bo byłeś bratem mojej najlepszej przyjaciółki i zawsze o nas dbałeś. Wiedziałeś o tym albo powiedziała Ci Ginger... Tylko, po co to wszystko? Chciałeś się pośmiać, jaka byłam naiwna i głupia? Cholera, Max. Nie sądziłam, że będziesz wypominał mi przeszłość i po co, w ogóle o tym wspomniałeś. Chciałeś coś sprawdzić, aby potem mieć satysfakcję? Założyłeś się z kolegami? - pokręciła z niedowierzaniem głową. Nie do końca wiedziała, czy na jej twarzy widać złość, żal, a może zawód, najprędzej wszystko w jednej chwili. - Puść mnie - odepchnęła jego ręce ze swoich ramion, próbując wyswobodzić się z uścisku. - Myślałam, że naprawdę traktujesz mnie jak znajomą, a nie jak młodszą koleżankę siostry, najwidoczniej to się nigdy nie zmieni - spojrzała się na mężczyznę i wstała z hamaka. Zapowiadał się taki miły wieczór, a chciał się po prostu z niej pośmiać, aby czuła zażenowanie do końca. Może i zareagowała zbyt gwałtownie, mogła to wszystko obrócić w żart, ale to było za ciężkie jak dla niej. Przecież, nie dawała mu znaków, że jej się podoba, po prostu była dla niego miła. Odstawiła szklankę na tackę, powstrzymując się, aby nie wylać resztek alkoholu wprost na Maxa i odeszła kilka kroków, kierując się w stronę wyjścia. Już nic nie wiedziała, po co było to wszystko, po co udawanie zainteresowania, aby zacząć wspominać wstydliwe momenty z jej życia? Mogli spotkać się w zoo i nigdy więcej na siebie nie wpaść. Cichutko westchnęła, próbując to wszystko zrozumieć, ale ostatnio, bywała za bardzo wybuchowa.

Maxwell Hellwig
niesamowity odkrywca
Sonya
33 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Naprawi wszystko, łącznie z przesoloną zupą - nie żartuję. Tańczy jak Swayze, ale jest skromny więc się nie chwali - a powinien! Ma za sobą osiem lat odsiadki za pobicie ze skutkiem śmiertelnym, co skrzętnie ukrywa przed każdym znajomym, stara się zapomnieć.
Jej reakcja na słowa o półnagich facetach wywołała u niego jedynie mrugnięcie jednym okiem. Doskonale znał realia stoczni o pewnych porach dnia więc zdecydowanie nie chciałby, żeby Sonya musiała chodzić tam sama w jego poszukiwaniu. Cóż, nie znaczy to że to miejsce jest w jakiś sposób niebezpieczne i że grozi jej tam kuku - raczej nie chciałby, żeby była tak masowo zaczepiana przez różnych Don Juanów którym wydaje się, że ściągnięcie koszulki wystarczy żeby wyrwać każdą kobietę przechadzającą się pomostem.
- Wierz mi lub nie, ale wzory skróconego mnożenia przydają się przy naprawie pralki. To tak na przyszłość - powiedział zupełnie szczerze z przekonaniem ewidentnie wymalowanym w swoim głosie. Cóż, tak - przydało mu się to. Nie pytajcie czemu, generalnie procedura którą wykonywał przy naprawie pralki nie należała do rutynowych a on chciał iść sobie na skróty i obliczał poszczególne parametry w ten wymyślony przez siebie sposób. Działało? Działało!
- Nie wyglądało to strasznie, raczej było przekomiczne. Na całe szczęście nikt nas nie oznaczył, więc wciąż jesteśmy anonimowi. Dobrze, że to nie był filmik... - mruknął dość cicho bardziej do siebie niż do niej. Nie chciałby być na świeczniku instagramowym w tak dziwnej sytuacji w jakiej był jeszcze te parę dni temu - czuł się lepiej niezauważony, zdecydowanie.
- Ja myślę, że idzie nam dość szybko - odpowiedział na jej pytanie i zerknął po raz kolejny w stronę budki z drinkami - oni już mają małą imprezę, ale uwierz mi że pamiętają o nas - tutaj zapewnił ją na spokojnie i faktycznie, niedługo po tych słowach drobna kelnerka przyniosła im kolejną porcję drinków, tym razem wyczekiwanego przez oboje Aperola pięknie przystrojonego o plastry pomarańczy i palemki. Czuł się w towarzystwie Sonyi naprawdę swobodnie, przyjemnie i przede wszystkim s p o k o j n i e, a tego właśnie spokoju tak bardzo brakowało mu przez ostatnie tygodnie. Mógł się wyciszyć, uciec myślami i żyć po prostu tą chwilą, co przeogromnie doceniał. Jedyne co odbiegało chwilowo od teraźniejszości w jego głowie to wizje, gdzie mógłby zabrać dwudziestolatkę następnym razem! Sam dokończył swojego pierwszego drinka w podobnym tempie co Sonya i napoczął drugiego jedynie na spróbowanie, po czym odłożył z powrotem na ratanową tackę. Następne wydarzenia - nie ukrywam - nieco zaburzyły jego wewnętrzne chi, lecz starał się zachowywać względnie spokojnie. Wyczuł od razu spięcie mięśni młodej dziewczyny więc wkrótce po swoich słowach nieco pożałował ich wypowiedzenia, choć zasadniczo nie spodziewał się tak gwałtownej reakcji. Cóż, jego poczucie humoru było jak widać dość nietypowe skoro miał minimalną nadzieję, że wspólnie pośmieją się z tej sytuacji - oh Maxi dzbanie pompejski, naprawdę? Dla niego sytuacje sprzed tylu lat były raczej powodem do ciepłych wspomnień nawet, jeśli na tamtą chwilę były na swój sposób wstydliwe, stąd pozwolił sobie na ten mały wtręt nie do końca jednak potrafiąc przewidzieć jak zareaguje Sonya, którą ta sytuacja najwyraźniej wciąż mierzwiła.
Otworzył usta chcąc wypowiedzieć już usprawiedliwiającą siebie odpowiedź ale natychmiast je zamknął słysząc, że wypowiedź Sonyi nie będzie należała do najkrótszych. Jednocześnie rozluźnił swój uścisk nawet zanim jeszcze go odepchnęła, więc wyswobodzenie nie należało do trudnych. Jedyne co próbował zrobić to złapać ją jeszcze za rękę w momencie, gdy podniosła się z hamaka ale w porę się powstrzymał widząc silne wzburzenie na jej twarzy. Zacisnął więc rozpostarte palce w pięść i nie zwlekając ani chwili dłużej również wstał, zgrabnie i na spokojnie zachodząc jej drogę, starając się złapać swoim spojrzeniem jej spojrzenie, siląc się na najbardziej spokojny wyraz twarzy na jaki tylko było go stać.
- Sonya, proszę, poczekaj - powiedział do niej spokojnie, zatrzymując ręce w powietrzu na kilka centymetrów od jej ramion, jakby dając jej tym gestem do zrozumienia że bardzo nie chciałby, żeby teraz odchodziła a chociaż posłuchała słów jego wyjaśnienia. Nie przekraczał już tym razem jej przestrzeni osobistej, nie dotykał materiału jej ubrań ani też jej skóry opuszkami palców, a jedynie zawiesił dłonie w pewnej odległości, zastygając w bezruchu.
- Jak mógłbym śmiać się z ciebie, z twojej jak to nazwałaś naiwności lub głupoty? Byłaś dzieckiem, a ja - swoją drogą - szczylem nastolatkiem ledwie młodym dorosłym który miał wątpliwości, czy wróżka zębuszka na prawdę nie istnieje - mruknął do niej spokojnie, starając się minimalnie rozładować gęstą atmosferę jaka się stworzyła. Na szczęście znajdowali się w na tyle dalekiej odległości od zgromadzonych że nikt nie zauważył ich nieobecności, nikt ich nie podsłuchiwał oraz w sumie nawet nikt ich nie widział, ponieważ te parę kroków Sonya skierowała chcąc nie chcąc w punkt na plaży niczym nieoświetlony, a słońce było już dawno za horyzontem - nie mogę powiedzieć, że nie zrobiłbym tego bo "przecież mnie znasz"... bo tak, nie znasz mnie kompletnie, ale stojąc tu i teraz w tym momencie mogę obiecać ci na wszystko, że to nie był żaden przytyk, żadna złośliwość, żadne wyśmiewanie ciebie a już tym bardziej żadne kretyńskie zakładanie się z kolegami. To było... samolubne moje miłe wspomnienie z czasów, kiedy mieliśmy kontakt ze sobą, który wydawało mi się że obydwoje ciepło wspominamy. Widzę już, że dla Ciebie nie było to miłe, więc przeogromnie cię przepraszam, bo najwyraźniej zaliczyłem pierwszą bazę bycia palantem w naszej relacji - kontynuował, cały czas uparcie próbując łapać kontakt wzrokowy z dziewczyną, czując powolny napływ gigantycznych wyrzutów sumienia, że zrobił jej przykrość swoim zachowaniem - czy gdybym tak cię traktował, siedzielibyśmy przez blisko ponad godzinę na hamaku, przed północą, pijąc drinki z palemką i drocząc się w sposób w jaki to robiliśmy? Sonya, Twoja obecność jest dla mnie najbardziej pozytywnym i najmilszym aspektem jaki mnie spotkał od powrotu tutaj i proszę cię, zostań ze mną chociaż chwilę albo daj się chociaż odprowadzić do domu, jeśli nie możesz teraz na mnie patrzeć - tu zakończył swoją wypowiedź i absolutnie delikatnie, niczym dotyk piórka musnął opuszkami palców jej ramion oczekując na jakąkolwiek reakcję. Gdzieś w głębi duszy zaczęło kłębić się w nim to znienawidzone paniczne uczucie, które jednak stłumił z całych swoich sił. Wizja, że kolejna bliska osoba miałaby odwrócić się od niego przez błędy jakie zrobił - mniejsze lub większe - stanowiło najgorszy z możliwych scenariuszy. Lekkie szumienie alkoholowe jakby wyparowało a całym jego światem w tym momencie była pozbawiona uśmiechu twarz Thompson, w którą wpatrywał się jak w obraz, zupełnie niepewny tego co będzie dalej.
ambitny krab
Maxwell Hellwig
ODPOWIEDZ