lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
lorne bay — lorne bay
23 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
There is no way to my heart, someone else still has it.
11.

Kasper rzadko kiedy wybywał gdzieś bez swoich przyjaciół. Raczej ich grupę kojarzono z tego, że wszędzie bywali razem. Gdyby była taka możliwość to zapewne nawet na randki z Max, Kasper zabierałby Rydera, Gemmę albo Raję. W sumie to najchętniej to zabierałby ze sobą całą grupę. W końcu z nimi bawił się najlepiej. Niestety albo stety, Max, jak to typowa kobieta chciała czasami spędzić czas tylko ze swoim chłopakiem. Rozstania bolały, ale ostatecznie Guillebeaux doszedł do wniosku, że w sumie takie krótkie odseparowanie się od przyjaciół nie wyjdzie mu ostatecznie na złe.
Tak jak na przykład dzisiejszego popołudnia. Ktoś z pracy wpadł na pomysł, żeby wspólnie wybrać się na jakąś imprezkę, która odbywała się na polu namiotowym. Nie była to imprezka tylko i wyłącznie dla pracowników kawiarni. Było tutaj setki młodych ludzi, ktoś zorganizował jakiś mały koncert, albo pokaz talentów. Cokolwiek.
Kasper nie potrafił się za bardzo wczuć w imprezę. Miał ostatnimi czasy za dużo na głowie. Myślał i kwestionował swój związek z Max, myślał o tym, jak bardzo kochał Raję i że może powinien coś z tym zrobić, albo skazać się na wieczne nieszczęście. A ostatecznie, do tego wszystkiego doszło to, że w mieście pojawił się Chandler. Brat Kaspra, którego Kasper nie widział dobre kilka lat. Dosłownie, bo nawet nie interesował się tym, żeby obejrzeć program telewizyjny brata. Po prostu nie chciał tego robić. Z butelką jakiegoś piwa i nieodpalonym papierochem w ręku, Kasper skierował się w stronę jakiegoś ustronnego miejsca. Liczył na chwilę ciszy i samotności, ale się przeliczył. Spojrzał na dziewczynę, która miała ewidentnie problem z otworzeniem butelki piwa. –Pomogę ci. – Zaoferował się, schował papierosa do kieszonki na klatce piersiowej i wziął od niej butelkę z piwem, którą otworzył kluczami. –Zmęczona hałasem? – Zapytał, bo jak już byli tutaj oboje to chamsko nie zagadać.

Chandra Ginsberg
sumienny żółwik
alemalpa#7279
aktorka/sprzedawca lodów — the little ice cream shop
21 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ale żaden artysta – teraz już wiem – nie zadowoli się samą sztuką. Potrzebny mu jest jeszcze aplauz.
:crab: 7 :crab:

Wśród wielu kłamstw to, że Chandra ma mnóstwo znajomych w Australii i nie spędza samotnie czasu po pracy, było jednym z wyjątkowo nieudanych i szybko przejrzanych przez jej matkę. Pewnie dlatego, że znała swoje dziecko i jego charakter, który wymagał nieskończonych pokładów cierpliwości, o którą, cóż… nie podejrzewała nastolatków. Dlatego dzień w dzień truła swojej pociesze, by wychodziła do ludzi, imprezowała i nawiązywała nowe znajomości, bo nie po to wyjechała na koniec świata, by zostać pustelnikiem.
Okazja pojawiła się szybko: do lodziarni wpadły rozentuzjazmowane dziewczyny, które gadały o jakiejś imprezie na polu namiotowym, na dodatek połączonej z koncertem lokalnej gwiazdy, więc można było się spodziewać, że nie zapowiadało się na kameralną bibę, a raczej spęd bydła z okolicy.
Nie mając nic do stracenia, Ginsberg szybko wmieszała się w tłum… i równie szybko żałowała, że tu przyszła. Nagłośnienie było fatalne, namioty utrudniały komunikację i sprawiały, że co chwilę Amerykanka potykała się o linki mocujące, zwłaszcza gdy chciała uniknąć ludzi, chcących poczęstować ją zielskiem albo innym papierosem.
Ściskając w jednej ręce papierowy kubek z resztką ohydnego drinka (który zawierał zdecydowanie zbyt wiele procentów), a w drugiej butelkę zbyt ciepłego piwa, w końcu przycupnęła trochę na uboczu, mając wrażenie, że mimo, iż impreza rozgrywała się na otwartej przestrzeni, dusi się w tym miejscu.
Niestety nie zaopatrzyła się w otwieracz, więc próbowała nieporadnie odkręcić zakapslowaną butelkę, tak się na tym skupiając, że dopiero głos nieznajomego sprawił, że zauważyła jego obecność.
- Tylko nie rozlej! - ostrzegła, trochę podejrzliwie patrząc na poczynania chłopaka. Jeszcze tego brakowało, żeby buchnął jej to piwo, którym dodatkowo planowała się znieczulić.
- Za głośno. Za tłoczno. Wszędzie coś lata - machnęła ręką, odganiając się od owada, który próbował wylądować na jej policzku. - A ty co? Na siku? Lej śmiało, byle w tamtą stronę. Nie każdego jara, jak ktoś go oszcza - powiedziała zrezygnowana, nawet nie siląc się na złośliwości. Pociągnęła łyk piwa prosto z gwinta, ale nie spodziewała się tylu bąbelków, więc sporo płynu wylądowało na jej koszulce. - Świetnie. Będzie ode mnie jechać jak z gorzelni! - mruknęła, bezskutecznie próbując powycierać dekolt.
- Dużo masz tych kluczy - odezwała się, niespodziewanie nawiązując do nietypowego otwieracza, którym posłużył się nieznajomy. - Ja nie mam żadnych. Do hotelu karta, do domu kod do alarmu… - wymieniła, nie mogąc sobie przypomnieć kiedy ostatnio używała jakiegokolwiek klucza. - Po co ci tyle?

Kasper Guillebeaux
chandra ginsberg
◠‿◠
programista — n/a
30 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
odnoszący sukcesy twórca aplikacji randkowej, który rok temu wrócił w rodzinne strony, żeby zasmakować spokoju i rozpocząć nowy projekt; poza odpoczynkiem i natchnieniem, Lorne Bay przyniosło mu również miłość po tym, jak trzy miesiące temu na jego drodze stanęła Aura
Chociaż Alfie nie mógł nazwać się wrogiem natury, przez własne przyzwyczajenia miał problem z oderwaniem się od wszelkiego rodzaju elektroniki i innych dobrodziejstw, które zawdzięczamy XXI wiekowi. Dlatego był lekko oporny, gdy Aura zaproponowała mu, żeby nowy rok przywitali w otoczeniu przyrody i w oderwaniu od technologii, która na co dzień zawsze była obok niego. Mimo to uległ, ponieważ brunetka doskonale wiedziała jak go urobić, przez co nie potrafił w nieskończoność jej odmawiać. Wywieszenie białej flagi było nieuniknione, nawet jeśli nadal nie do końca był do tego pomysłu przekonany, ale… Może niepotrzebnie tak się temu opierał? Dzięki oderwaniu się od komputera i telefonu, nic nie będzie go rozpraszało, dzięki czemu będzie mógł poświęcić w pełni swoją uwagę kobiecie, za którą szalał. I na to samo będzie mógł liczyć z jej strony, co również mu odpowiadało. Ta myśl sprawiła, że szczerze zaczął cieszyć się tym wypadem i przestał narzekać na to, że musiał wyłączyć telefon, co zrobił tuż po tym, jak dojechali na miejsce. Powinien był również tę komórkę zostawić w samochodzie, bo wyłączona i tak nie była mu na nic potrzebna, ale przyzwyczajenie nie pozwalało mu na rozstanie się z nią w pełni. Dziwnie czuł się, gdy nie obciążała kieszeni jego spodni, dlatego musiał ją tam wcisnąć. Po rozwiązaniu tego problemu, zajął się wypakowywaniem rzeczy z auta. Niby byli tutaj tylko na jedną noc, ale i tak musieli zabrać ze sobą sporo różnych rzeczy, które były niezbędne, żeby przetrwali w dogodnych warunkach. Kompletowanie ich nadzorowała Aura, ale pakowaniem i wypakowaniem już zająć musiał się Alfie, który właśnie przyszedł na ich miejscówkę z ostatnią dostawę, którą rozłożył na ziemi. - Tooo… Co teraz? - zapytał, uderzając dłońmi w swoje biodra. Jakoś przyjęło się już, że Mulligan przypadła rola zarządzającej tym wyjazdem, dlatego brunet czekał na dalsze instrukcje od niej. Podejrzewał, że być może była teraz kolej na rozstawienie namiotu, ale podobała mu się ta zabawa w kierownika i pracownika, dlatego nie przejął inicjatywy i zamiast tego czekał na polecenie partnerki, przy okazji uśmiechając się do niej zadziornie. Było po nim widać, że droczył się z nią i czerpał z tego sporą satysfakcję. Lubił jej dokuczać, zaczepiać ją i badać jej reakcje, wszystko to oczywiście utrzymując w przyjaznym, a nie złośliwym tonie, ponieważ jego celem nie było rozzłoszczenie jej, a raczej rozbawienie i zachęcenie do ciekawej odpowiedzi.

Aura Millburn
ambitny krab
Edyta
śpiewa do kieliszka — Moonlight Bar
28 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Miesiąc temu występowała na ulicach, dziś śpiewa w miejscowym barze, choć w rzeczywistości zawodowo zajmuje się odgrywaniem roli idealnej partnerki, aby po fałszywym ślubie zniknąć z majątkiem nowego męża.

Planując tę wycieczkę nie kierowała się własnymi upodobaniami, a tym, co jej zdaniem pasowało do postaci, którą dała mu poznać. Ta nowa Aura była przecież wolnym duchem, który za nic miał wymagania, które stawiał przed nią świat. Drastycznie różniła się od niego samego, ale właśnie taki był zamiar. Millburn wiedziała bowiem, że faceci najczęściej tracili głowę dla tego, co dla nich samych było odmianą, a czy nie czymś takim w jego życiu była ona? Pozornie pochodzili z różnych środowisk, a Alfie przez swój sukces musiał obracać się głównie w towarzystwie kobiet, które same takie życie znały, albo bardzo chciały je poznać. Aura Mulligan była natomiast kimś, na kim pieniądze nie robiły wrażenia, podobnie zresztą jak wszechobecna technika, która dla niej mogłaby nie istnieć. Podobała jej się ta kreacja, podobała jej się wolność, którą jej gwarantowała i podobało jej się również to, że kiedy już skończy tę zabawę, suma na jej koncie znacznie się powiększy, dzięki czemu pewne sprawy w życiu prawdziwej Aury staną się łatwiejsze. To właśnie po to tutaj była, a nie dla zabawy, o czym momentami zdawała się zapominać. Całe szczęście, że w pobliżu cały czas byli jej współpracownicy, którzy skutecznie jej o tym przypominali. Gdyby nie ona, może w którymś momencie by się ugięła, a jednak była tu i radziła sobie dobrze.
Dlaczego biwak? Dlatego, że do nowej jej naprawdę to pasowało. Odpowiadało również tej starej, ponieważ na myśl przywodziło wycieczki, na które za dzieciaka wybierała się ze swoim ojcem. Okoliczności były wtedy inne, podobnie zresztą jak lokalizacja, ale i tak pociągało to za sobą sentyment, który ułatwiał jej cieszenie się tym wypadem. Ostatecznie więc i jej humor nie schodził z twarzy, kiedy Alfie pojawił się obok z ich bagażami. Było ich tyle, że zdecydowanie nie wyglądało to tak, jakby ten biwak został zaplanowany przez dwie osoby, które robiły to na co dzień. Na to jednak żadne z nich nie zwróciło uwagi. - Jak to co? - zapytała, po czym sama przysiadła na kocu, który pod jego nieobecność rozłożyła na trawie. Docelowo miał im on służyć jako przykrycie w namiocie, ale biorąc pod uwagę niedawne upały, ono prawdopodobnie i tak nie będzie im potrzebne. - Mamy świetną pogodę, koc… I masz też mnie. Czegoś jeszcze ci potrzeba? - tym razem to ona odpłaciła mu zaczepką, a kącik jej ust wygiął się wyżej. Alfie był jednym z tych mężczyzn, z którymi rozmowa przychodziła jej z łatwością. Nie musiała przez długi czas ważyć swoich słów i zastanawiać się nad kolejnym krokiem. Przy nim po prostu robiła to, na co w danej chwili miała ochotę i to zazwyczaj okazywało się trafione. Ktoś z boku powiedziałby pewnie, że byli naprawdę dobraną parą.

Alfie Fawcett
sumienny żółwik
Magda
programista — n/a
30 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
odnoszący sukcesy twórca aplikacji randkowej, który rok temu wrócił w rodzinne strony, żeby zasmakować spokoju i rozpocząć nowy projekt; poza odpoczynkiem i natchnieniem, Lorne Bay przyniosło mu również miłość po tym, jak trzy miesiące temu na jego drodze stanęła Aura
Nie miał pojęcia, że miał do czynienia wyłącznie z kreacją aktorską wprawnej oszustki. Aura Mulligan wydawała mu się być prawdziwą osobą i to taką, która momentalnie zawróciła mu w głowie. Już tamtego pierwszego dnia, gdy zobaczył jej występ na ulicy, był nią oczarowany i im więcej czasu razem spędzali, tym bardziej to uczucie się pogłębiło. I może ono trochę go zaślepiło, przez co nie miał pojęcia, że miał do czynienia z kimś, kto od samego początku go okłamywał? Może było tak, a może po prostu nie miał szans się w tym połapać. Tak czy inaczej, wpadł wprost w jej sidła i nie zanosiło się na to, żeby miał się z nich wydostać, ponieważ polubił Aurę. Chociaż nie, to coś znacznie więcej niż tylko zwykłe lubienie, on był w niej zakochany. I to na tyle, że po tak krótkiej znajomości, on zaczynał myśleć o niej bardzo poważnie. Związku z nią nie traktował jako coś, czego jeszcze nie był pewny. Alfie nabrał już przekonania, że miał do czynienia z kobietą, przy której chciałby spędzić resztę życia, dlatego naturalnym było dla niego to, że coraz częściej przez myśl przechodziło mu wykonanie następnego kroku. Hamowała go jedynie myśl o tym, że w oczach innych, a przede wszystkim jej, mógłby to być zbyt wielki pośpiech. Nie chciał, żeby poczuła się przez niego osaczana, dlatego na razie odsuwał od siebie myśli o wykonaniu następnego kroku, zostawiając to na później.
Czekając na jej odpowiedź, przechylił głowę nieznacznie w bok, nie odwracając spojrzenia od Aury. Cieszyło go to, że była zadowolona z tego wypadu i że tak było to po niej widać, ponieważ sprawianie jej przyjemności było jedną z tych rzeczy, które lubił robić najbardziej. - Gdy przedstawiasz to w ten sposób, możesz mieć rację - przyznał, wyglądając na lekko zamyślonego. Gdy ponownie na nią spojrzał, uśmiechnął się do niej, nie zwlekając dłużej z dołączeniem do niej, dlatego pochylając się nad nią, przyklęknął przy niej. Zachęcony jej wcześniejszym komentarzem, połączył ich usta w czułym pocałunku. Skoro nic więcej nie było im potrzeba, postanowił odpowiednio się nią nacieszyć, zanim jednak zabiorą się za lepsze przygotowanie swojego maleńkiego obozowiska, w którym mieli spędzić dzisiejszą noc. Na razie Alfie nie miał na to ochoty i winę za to ponosiła sama Aura, która zasugerowała mu, że nie musiał zaprzątać sobie głowy poważniejszymi sprawami i powinien skupić się tylko na niej. To akurat, jak zresztą widać, przyszło mu z łatwością.

Aura Millburn
ambitny krab
Edyta
śpiewa do kieliszka — Moonlight Bar
28 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Miesiąc temu występowała na ulicach, dziś śpiewa w miejscowym barze, choć w rzeczywistości zawodowo zajmuje się odgrywaniem roli idealnej partnerki, aby po fałszywym ślubie zniknąć z majątkiem nowego męża.
Nie mógłby speszyć jej propozycją wykonania kolejnego kroku, ponieważ Aura tylko na to czekała. Zależało jej na deklaracji ze strony bruneta, bo to oznaczałoby, że jej plan działał bez zarzutu. W chwili obecnej wydawało jej się co prawda, że była na dobrej drodze do osiągnięcia swojego celu, ale brakowało jej stuprocentowej gwarancji, która uspokoiłaby nie tylko ją, ale także osoby, którym podlegała. Chciała również znaleźć pierścionek na swoim palcu wystarczająco wcześnie, aby uniknąć wpadki, która już kiedyś niemal kosztowała ją cały przekręt. Nie chciała bowiem polubić swojego nowego ja zbyt mocno, bo gdyby do tego doszło, mogłaby w końcu pogubić się w tym, co było prawdziwe i znów zaczęłaby myśleć, że uczucia, które udawała, istniały naprawdę. Przy Alfiem nie byłoby to nawet takie trudne, bo chociaż dla Aury był jedynie celem, nie umknęło jej uwadze to, że zdawał się być całkiem fajny. Nie bez powodu przy nim nic nie było wymuszone, nawet bliskość, na którą Millburn decydowała się bez większych oporów. Musiała jednak pamiętać, że to nie powinno wymknąć jej się spod kontroli i właśnie dlatego zależało jej na czasie. To on był kluczem do braku przywiązania i to właśnie dzięki tej świadomości planowała w końcu zrobić coś, aby delikatnie zasygnalizować brunetowi, że chciała od niego więcej. Wiedziała jednak, że nie mogła być zbyt bezpośrednia, bo to w końcu mogłoby wydać mu się podejrzane.
Uśmiechnęła się, kiedy do niej dołączył. Odruchowo przymknęła oczy i pozwoliła na to, aby ją pocałował, ale zamiast na smaku jego ust, skupiła się na zapachu perfum. Był to jej sposób na to, aby odwrócić własne myśli od bliskości, która dla niej nie mogła znaczyć nic więcej poza element zadania. Bo właśnie tym dla niej był – pracą, którą musiała wykonać, jeśli chciała mieć z tego korzyść. A skoro o korzyściach mowa, w chwili obecnej brunet na zbyt wiele liczyć nie mógł, bo niedługo po tym, jak ją pocałował, Aura z cichym pomrukiem na ustach wycofała się do tyłu. - Zostawiłeś telefon w aucie? - zapytała, unosząc ku górze jedną brew. Był to jeden z warunków, które wcześniej mu postawiła, ale coś podpowiadało jej, że brunet mógł go nie wypełnić. Brała to pod uwagę dlatego, że sporo o nim wiedziała, ale to nie było efektem tego, że w ciągu tych trzech miesięcy razem zdołała tak dobrze go poznać. Nie, wiedziała o nim wszystko, bo zanim się tu pojawiła, uważnie przestudiowała jego teczkę. Dzięki temu w wielu sytuacjach potrafiła przewidzieć jego zachowanie.

Alfie Fawcett
sumienny żółwik
Magda
programista — n/a
30 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
odnoszący sukcesy twórca aplikacji randkowej, który rok temu wrócił w rodzinne strony, żeby zasmakować spokoju i rozpocząć nowy projekt; poza odpoczynkiem i natchnieniem, Lorne Bay przyniosło mu również miłość po tym, jak trzy miesiące temu na jego drodze stanęła Aura
I to było dla niej tak łatwe? Oszukiwanie ludzi, bawienie się ich uczuciami i odbieranie im wszystkiego? Bo właśnie do tego zmierzała. Alfie, który stracił dla niej głowę, miał za swoje uczucia zapłacić nie tylko pieniędzmi, na które sam zapracował, lecz również złamanym sercem i prawdopodobnie to drugie będzie dla niego znacznie większym ciosem, ponieważ od zawsze wychodził, że pieniądz to rzecz nabyta, raz jest, a raz go nie ma. Jasne, polubił to, że mógł pozwolić sobie na pewne luksusy odkąd udało mu się wzbogacić, ale gigantyczny majątek nigdy nie był jego celem w życiu. Dlatego od utraty ich znacznie bardziej miała zaboleć go świadomość, że pokochał oszustkę, która od początku jedynie się nim bawiła. Ale jak mówiłam, na razie widział w niej kobietę, która podzielała jego uczucia i chciała z nim być. Alfiemu było z nią dobrze i cieszył się tym związkiem, tym bardziej, że był pierwszym od bardzo dawna, ponieważ zanim poznał Aurę, był bardzo ostrożny w kontaktach z innymi ludźmi. Jego nieufność brała się stąd, że wielu ludzi w kontaktach z nim szukało korzyści dla siebie i tak naprawdę sam Fawcett zupełnie ich nie interesował. Mulligan pozwoliła mu uwierzyć, że ona była inna i gdzieś miała jego pieniądze, a także wpływy, ponieważ tak naprawdę zależało jej tylko na nim. Było to przyjemną odmianą, którą on docenił.
Również z jego ust wyrwał się pomruk niezadowolenia, gdy brunetka przerwała pocałunek i odsunęła się. Kolejny podobny pomruk wyrwał mu się, gdy usłyszał jej pytanie i pokiwał głową na boki, nie chcąc jej odpowiadać. - Był w aucie - odparł, nie chcąc kłamać, ale też nie mając ochoty na przyznanie się do tego, że komórka była w kieszeni jego spodni. Wiedział, że obiecał jej zupełne odstawienie komórki, ale najwięcej na ile był w stanie się zdobyć to wyłącznie jej. To i tak dużo, bo na początku przecież próbował targować się z nią, że tylko ją wyciszy. Mimo to wiedział, że powinien był dotrzymać danego słowa i zostawić komórkę w samochodzie, ale… Ale pod tym względem był beznadziejnym przypadkiem i nie potrafił tego zrobić. Co zrobić? W tym przypadku trafił jej się trudny zawodnik, bo chociaż rozkochać go w sobie wcale nie było tak trudno, to oderwać go od technologii nie mogła już tak łatwo. Nad tym musiała jeszcze trochę popracować, jeśli nie chciała naginać dla niego zasad i pozwolić mu na trzymanie telefonu przy sobie.

Aura Millburn
ambitny krab
Edyta
śpiewa do kieliszka — Moonlight Bar
28 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Miesiąc temu występowała na ulicach, dziś śpiewa w miejscowym barze, choć w rzeczywistości zawodowo zajmuje się odgrywaniem roli idealnej partnerki, aby po fałszywym ślubie zniknąć z majątkiem nowego męża.
Nie, to wcale nie było dla niej proste, ale kiedy się na to zdecydowała, wydawało jej się, że została postawiona pod ścianą. Nie weszła w te przekręty na skutek własnego widzimisię, a przez to, że nagle spadła na nią wiadomość o chorobie mamy. Była jedyną osobą, która troszczyła się o nią po tym, jak zmarł ojciec i Aura nie miała wątpliwości względem tego, że często to właśnie ona była stawiana na pierwszym miejscu. Wiedziała, że matka poświęcała się właśnie dla niej, dlatego ona pragnęła odpłacić jej tym samym. Zapewnienie odpowiedniej opieki lekarskiej było jednak cholernie drogie, a ona nie miała wykształcenia, które pozwoliłoby jej na zarobienie takiej kwoty w legalny sposób. Musiała zacząć kombinować, a kiedy pojawiła się szansa, nie skorzystała z niej od razu, ale w końcu się skusiła. I do tej pory pamiętała to, jak trudne było dla niej pierwsze zadanie. Wtedy prawie to rozwaliła, ale w końcu ktoś przekonał ją do tego, że tu wcale nie chodziło o miłość. Odizolowała więc swoje uczucia od tego, co robiła, dzięki czemu jej praca stała się łatwiejsza. Większość z tych mężczyzn i tak była zapatrzona w siebie, co sprawiało, że zabawa nimi nie wydawała się taka zła. Był jednak jeden przypadek, który trochę namieszał jej w głowie, dlatego teraz wiedziała, że musi być ostrożniejsza. Alfie bowiem też znacznie różnił się od tego, z czym działała na ogół, przez co naprawdę musiała przy nim uważać. Szkoda tylko, że kiedy wszystko przychodziło jej przy nim z taką łatwością, czasami o tym zapominała.
Wiedziała, że to zrobił. Kiedy nawet nie spróbował jej okłamać, usta Aury wygięły się w uśmiechu. Powinien być to wyuczony grymas, wywołany wyłącznie jej grą, a jednak było w nim coś szczerego. Momentami wyciągał z niej trochę prawdy. - I nie wydaje ci się, że powinien tam wrócić? - zapytała, a później ulokowała dłoń na jego klatce piersiowej, aby w ten sposób zacząć się od niego odsuwać. Gdy osiągnęła odpowiednią odległość, ułożyła się na kocu, na którym wsparła się na łokciach. Tak, chciała dać mu do zrozumienia, że jeśli planował randkować dziś z elektroniką, o niej samej mógł zapomnieć. Akurat w tej kwestii nie była to żadna kreacja. Millburn unikała telefonów i wszystkiego, co posiadało aparat. Zdjęcia, na których jakimś cudem znalazłaby się ona, mogły zagrozić wszystkiemu, co do tej pory udało jej się osiągnąć.

Alfie Fawcett
sumienny żółwik
Magda
programista — n/a
30 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
odnoszący sukcesy twórca aplikacji randkowej, który rok temu wrócił w rodzinne strony, żeby zasmakować spokoju i rozpocząć nowy projekt; poza odpoczynkiem i natchnieniem, Lorne Bay przyniosło mu również miłość po tym, jak trzy miesiące temu na jego drodze stanęła Aura
To wcale jej nie usprawiedliwiało. Jasne, świat jest niesprawiedliwy i straszne jest to, że do uratowania kogoś czasem potrzebne są pieniądze, których się nie ma, ale to wcale nie upoważnia do odbierania tych pieniędzy innym i przy okazji zabawę ich uczuciami. Aura postępowała w sposób potworny i naprawdę trudno uwierzyć w to, że potrafiła to przed sobą usprawiedliwić, dzięki czemu wciąż była w stanie patrzeć w lustro. Tak czy siak, Alfie nie miał pojęcia o tym, że zakochał się w wytworze czyjejś wyobraźni, a kobieta, którą miał przed sobą, nie była tym, za kogo się podawała. Zamiast tą czułą i uroczą dziewczyną o wolnym duchu, była przestępczynią bez serca i zwykłą egoistką. Szczerze? Już o wiele lepsi od niej są zwykli złodzieje, bo oni przynajmniej byli na tyle przyzwoici, że nie próbowali rozkochać w sobie swojej ofiary, żeby później zostawić ją na lodzie bez pieniędzy i ze złamanym sercem. Na razie jednak nie tym brunet się przejmował, ponieważ wydawało mu się, że Aura jest ostatnią osobą, która mogłaby go skrzywdzić. Ktoś mógłby teraz zarzucić mu naiwność, bo zna ją zaledwie trzy miesiące, ale on nabrał przekonania, że ten czas wystarczył, aby dobrze ją poznał. Dlaczego? Bo w tym czasie wiele mu na swój temat zdradziła. Szkoda tylko, że wszystko to jest kłamstwem.
- A nie możemy po prostu udawać, że tam jest? - zaproponował niewinnie i tak też uśmiechnął się do Aury, która odsuwała się od niego coraz dalej, co jemu ani trochę się nie podobało, dlatego podpierając się na rękach, które ułożył po obu jej bokach, pochylił się nad nią jeszcze bardziej i spojrzał w jej oczy. - Jest wyłączony i nie będę go ruszać… Będzie tam tylko po to, żebym nie myślał, że gdzieś go zgubiłem - wyjaśnił i delikatnie wzruszył ramionami, po czym jeszcze raz uśmiechnął się do niej łagodnie. Naprawdę zamierzał zastosować się do tej obietnicy i podczas pobytu tutaj nie ruszać swojego telefonu. To nie miało być dla niego łatwe, ale jeśli w ten sposób uda mu się sprawić, że Mulligan będzie zadowolona, to chciał się do tego zastosować. Oczywiście mogła poddać to w wątpliwość, biorąc pod uwagę to, że wcześniej zapewniał, iż zostawi swój telefon w aucie, ale dotrzymanie tej obietnicy miało być dla niego nieco prostsze, więc tym razem mógł rzeczywiście podołać. Nie mógł być przecież aż tak beznadziejnym przypadkiem, prawda?

Aura Millburn
ambitny krab
Edyta
śpiewa do kieliszka — Moonlight Bar
28 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Miesiąc temu występowała na ulicach, dziś śpiewa w miejscowym barze, choć w rzeczywistości zawodowo zajmuje się odgrywaniem roli idealnej partnerki, aby po fałszywym ślubie zniknąć z majątkiem nowego męża.
Nie usprawiedliwiała się, przynajmniej nie całkowicie. Wiedziała przecież, że to, co robiła, nie było w porządku, a jednak dla niej był to sposób na przetrwanie. Świadomość tego, że pogrywała sobie z innymi osobami sprawiała, iż przekonana była o tym, że sama nie zasługiwała na szczere uczucia, dlatego nigdy nie próbowała o nie walczyć. Brnęła w to, co doskonale znała, prawdopodobnie kreując samą siebie na jeszcze większego potwora, ale czy się tym przejmowała? Jeśli nawet, starała się nie dopuszczać własnego sumienia do głosu, po części obawiając się, że gdyby na to pozwoliła, ono zwyczajnie by ją przytłoczyło. Nie mylisz się więc twierdząc, że daleko było jej do osoby o złotym sercu, ale podobne myśli raczej nie miały jeszcze zaprzątać jego głowy. To mogło zmienić się dopiero za kilka miesięcy, bo jeżeli jej plan rzeczywiście się powiedzie, Alfie będzie miał cały szereg powodów, dla których będzie mógł ją nienawidzić. Liczyła się z tym, ale nie próbowała o tym myśleć, bo byłaby to jedna z tych rzeczy, które na pewno by jej nie pomogły.
Pokręciła głową na boki, kiedy spróbował wyjść z tego obronną ręką. Gdyby sprawy były prostsze, a ona byłaby z nim naprawdę, pewnie ugięłaby się pod tą prośbą, ale nowa Aura umiała postawić na swoim. - Nie - odezwała się po chwili zwłoki. Tym razem nie odsunęła się bardziej, ale przechyliła lekko głowę i koniuszkiem języka zwilżyła dolną wargę. - Umowa to umowa, skarbie. Jeśli masz go przy sobie, w końcu się nim zajmiesz, a wtedy ja ci się zgubię - wyjaśniła, po czym wygięła usta w podkówkę, w ten sposób podkreślając jak bardzo była niezadowolona z powodu tego, że złamał daną jej obietnicę i jednak przyciągnął tu ze sobą telefon. - Nie byłoby ci szkoda? - dopytała i poruszyła zaczepnie brwiami, a przy okazji wyciągnęła jedną dłoń w jego kierunku, aby delikatnie pociągnąć za jeden z guziczków przy jego bluzce. Chwilę po tym skierowała spojrzenie na jego oczy i poczuła ten dziwny, znajomy dreszcz, który od pewnego czasu starała się ignorować. Pociągał ją, ale w tym nie było nic złego, prawda? W żadnym stopniu nie komplikowała w ten sposób roboty, którą miała wykonać.

Alfie Fawcett
sumienny żółwik
Magda
programista — n/a
30 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
odnoszący sukcesy twórca aplikacji randkowej, który rok temu wrócił w rodzinne strony, żeby zasmakować spokoju i rozpocząć nowy projekt; poza odpoczynkiem i natchnieniem, Lorne Bay przyniosło mu również miłość po tym, jak trzy miesiące temu na jego drodze stanęła Aura
Otóż to, Alfie nic nie wiedział o uknutej intrydze i cały czas był przekonany o tym, że miał do czynienia z kobietą, która tak naprawdę była jedynie kreacją Aury. Ale dla niego była kimś prawdziwym, kto rozumiał go jak mało kto i dawał mu to, czego potrzebował od lat. Przy niej miał to poczucie bezpieczeństwa, że miał obok siebie osobę, której mógł zaufać i która pokazywała mu świat, jakiego chciałby stać się częścią. Jeśli ktoś zna całą prawdę, brzmi to komicznie, ale… To był wynik dobrze wykonanej pracy przez Aurę. Było widać, że znała się na swoim fachu, ponieważ z łatwością okręciła wokół palca Alfiego, który do niedawna wzbraniał się przed bliższymi kontaktami z ludźmi, których nie zdążył naprawdę dobrze poznać, a nawet wtedy miał przy nich pewne opory. Przy niej to w ogóle nie miało miejsca, co prawdopodobnie było jego największym błędem, ale na razie nie czuł się z tym w ten sposób. Zamiast tego cieszył się tym, co mu dawała i chciał dalej z tego korzystać, między innymi dlatego zaczął coraz poważniej myśleć o wykonaniu następnego kroku. Ale na razie były to tylko jego rozważania, których w najbliższym czasie nie zamierzał wcielać w życie.
Kiedy nie zgodziła się, Alfie westchnął głośno, wyraźnie rozczarowany takim obrotem spraw. Chociaż na co dzień nie miał problemu z byciem stanowczym i stawianiem na swoim, przy niej cały jego upór gdzieś znikał. Jak ona to robiła? - Nie odpuścisz mi tego telefonu, prawda? - zapytał tuż po tym, jak pociągnęła za jeden guziczków przy jego bluzce. Po tym uśmiechnął się zadziornie, a jego spojrzenie zdradzało, że zmierzał do wywieszenia białej flagi. Nie zamierzał upierać się przy trzymaniu tego telefonu przy sobie, bo dlaczego miałoby mu na tym aż tak zależeć? I tak był wyłączony. Co prawda trudno będzie mu przyzwyczaić się do braku tego znajomego obciążenia w kieszeni i pewnie kilka razy złapie się na myśli, że gdzieś go zgubił, ale nie było to nic, z czym by sobie nie poradził. - Jeśli odstawię go teraz do samochodu, będę coś z tego miał? - posłał jej spojrzenie, który przypominało coś pomiędzy pytającym a proszącym. Tak, postanowił coś dla siebie ugrać, skoro miał wreszcie wywiązać się z tamtej obietnicy. Teoretycznie nic mu się nie należało, ale nie zaszkodzi spróbować przekonać ją do rzucenia mu jakiejś zachęty, prawda? A nuż się uda i Aura zaoferuje mu coś ciekawego.

Aura Millburn
ambitny krab
Edyta
ODPOWIEDZ