24 yo — 162 cm
Awatar użytkownika
about
Czasami każdemu się wydaje, że wszyscy ludzie to jakieś wybrakowane urządzenia. Ten moment w zależności od sytuacji nazywa się oświeceniem lub załamaniem nerwowym.
#4

To, że ojciec uchlał się jeszcze przed południem, nie było żadną nowością. Ba, w zasadzie odkąd spierdolił jej przesłuchanie i zaprzepaścił szanse na robienie jednej z tych rzeczy, które sprawiały jej niesamowitą przyjemność, to jest gry na skrzypcach, dzięki której być może w alternatywnej rzeczywistości zarabiałaby kasę, nie spodziewała się niczego więcej. W przeciwieństwie do matki, która po prostu nie patrzyła w daną stronę, jeśli miałoby się zrobić niewygodnie. I to chyba matka wkurwiała ją najbardziej, żyjąc w tym swoim wyimaginowanym, zupełnie nieidealnym świecie, jakby przyjazd tutaj był niespodziewanym prezentem na gwiazdkę.
Dlatego musiała wyjść. Z dala od domu, od baru, od wiecznie rozwrzeszczanych dzieci z domu na przeciwko. I jedyną rzeczą jakiej brakowało jej do deski było...
- Zioło - mruknęła pod nosem, bardziej sama do siebie niżeli do niego, jakby to ciche potwierdzenie było przysłowiową kropką nad i, brakującym czynnikiem do lepszego życia. - Jedenaście, ale to nie ma znaczenia, bo lepszego towarzystwa niż moje sobie nie znajdziesz - odpowiedziała uśmiechem, podjeżdżając na desce w jego stronę. Choć przypadku tej dwójki, z czystym sumieniem mogłaby stwierdzić, że to ona należy do tej bardziej odpowiedzialnej "połowy", nie podejrzewała żeby policja w tej dziurze zaprzątała sobie głowę dzieciakami ze skateparku, a nawet jeśli to zupełnie jej to nie obchodziło. Zanim zdążą włączyć syreny, oni już dawno odjadą w stronę zachodzącego słońca albo gdziekolwiek, gdzie prowadziła ścieżka w przeciwną stronę.
- Ej, robiłeś takie rzeczy beze mnie? Mam nadzieję, że to nie było nic spektakularnego, bo jeśli tak to chcę nagranie z monitoringu do swojej kolekcji faili Rydera - nie żeby takową galerię prowadziła, ale nie byłaby sobą nie kolekcjonując nagrań z porażek swoich deskorolkowych kompanów. Zrobiła zdegustowaną minę, ale wcale nie wąsem, bo doszło właśnie do niej, że monitoring jest ostatnią rzeczą, której ktokolwiek by się spodziewał w tym miejscu.
Uśmiechnęła się pod nosem, przyjrzawszy się ów wąsowi, obiektowi najwyższej troski swojego towarzysza i wyciągnęła w jego stronę palce, którymi przejechała po nim.
- Kurwa, Ryder, po Tobie bym się spodziewała, że zapuścisz tam co najwyżej pole kopru, ale to jest najprawdziwszy w świecie, dostojny wąs! Stary, normalnie prawie zacząłeś mi się podobać! - zakrztusiła się w całej tej ekscytacji śmiesznym papierosem, a dopiero kiedy ostatnia łza spłynęła po jej policzku, otarła ją wierzchem dłoni. - Ej i żeby nie było, mówię to całkiem serio - dodała na wypadek, gdyby uznał niechcący, że się z niego śmieje, a nie taki był jej zamiar.

Ryder Fitzgerald
ambitny krab
triss
barman/współwłaściciel — Moonlight Bar
24 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
zawodowo skręca blanty, jeszcze lepiej jeździ na desce, a surfuje tak, że się za nim kurzy, do tego polewa piwa w rodzinnym barze, a Lyra go pocałowała
- No właściwie to zjebałem się z wagonika w kolejce linowej z Lyrą, a ona ma połamane nogi, więc chyba lepiej, że bez ciebie - wzruszył ramionami, bo przecież Astrid nie miała tak naprawdę skąd wiedzieć, że to nie zwykłe poobijanie tyłka na skateparku, a coś poważniejszego. Tutaj wywalił się już tyle razy i tak często był bliski powybijania sobie wszystkich zębów na raz, że nie był w stanie uwierzyć, jakim cudem w ogóle jeszcze chodził po tym łez padole. Przynajmniej próg bólu mu się trochę podniósł i mniej rzeczy było w stanie wywołać na jego twarzy nieprzyjemny grymas. - I o ile mi wiadomo to nie ma żadnego nagrania, bo to ostro nielegalne - właściwie włamali się do kolejki, co prawda z pomocą jednego z pracowników, ale nie można było powiedzieć, że wszystko, co robili było okej. Całe szczęście na razie jeszcze nikt nie powiązał ich z wydarzeniem, więc oprócz ubytków zdrowotnych, nie przytrafiła im się większa krzywda, no właśnie, na razie, bo jeszcze nie wiadomo co dalej miało się zadziać ze sprawą wagonika, a z pewnością ktoś się nią zajął, w końcu nie codziennie coś takiego spada, powodując wypadek, szczególnie w nocy, kiedy teoretycznie nikogo nie powinno tam być.
- Co nie, że sztos? - dumnie się wyprostował, prezentując jakoś tak lepiej swojego wąsa, a przynajmniej miał nadzieję, że lepiej się w ten sposób prezentuje, bo w sumie to kto wie? - Baker, czy to ten moment, kiedy mówię, że to nie ty, to ja, ale możemy zostać przyjaciółmi? - uśmiechnął się pod nosem (albo wąsem), przejmując od niej najśmieszniejszego z papierosów. Związki i takie rzeczy to nie było zdecydowani cos, w co chciałby się bawić, a już z pewnością nie wtedy, kiedy w grę wchodzili znajomi, przyjaciele, bo tu się wszystko mogło pokomplikować, nie bez powodu w serialach, oglądanych przez Raję w telewizji zawsze była drama o podryw w paczce znajomych, co Ryder doskonale wiedział, bo czasem lubił z nią po prostu posiedzieć, nie skupiać się na niczym i jednym uchem łapać fabułę, a z drugiej strony grać w jakąś gierkę na telefonie. - Doceniam, doceniam, ale znajdziemy ci jakiegoś innego wąsacza - co prawda kojarzył tylko jednego, dostał od niego kiedyś numer, ale może był na tyle spoko, że by się z nią spotkał?

astrid baker
ryder fitzgerald
nata#9784
24 yo — 162 cm
Awatar użytkownika
about
Czasami każdemu się wydaje, że wszyscy ludzie to jakieś wybrakowane urządzenia. Ten moment w zależności od sytuacji nazywa się oświeceniem lub załamaniem nerwowym.
Skrzywiła się na samą myśl o tym, że mogłaby wypaść z wagonika. Zwłaszcza, że potem wyobraziła sobie przeróżne warianty takie upadku i w głowie zrodziło jej się pytanie...
- Jak kurwa? - spojrzała na przyjaciela spode łba, przechylając głowę na bok. - Zresztą... Nie wiem czy chcę wiedzieć - mruknęła. Oczywiście, że chciała wiedzieć. Niekoniecznie potrzebowała do tego nagrania z monitoringu, skoro mówił, że to "ostro nielegalne", a znając jego durne pomysły, nie zdziwiłaby się gdyby próbował wejść na dach żeby uświadomić światu, że jest panem swojego życia, czy coś w tym stylu.
- I w ogóle to ciesz się w takim razie, że skończyło się tylko na potłuczonej dupie, bo pewnie mogło się skończyć znacznie gorzej - pomachała mu palcem przed nosem i zabrała blanta z ręki żeby jeszcze raz się nim zaciągnąć. Tym razem bez kaszlu, osiągając stan japierdolęalemidobrze nirwany.
Raz w życiu tylko złamała sobie rękę i wciąż pamiętała to wyraźnie, choć minęło już wiele lat. Głupi wypadek. Weszła na huśtawkę, a ta się zerwała. Nie mogła grać. Mogła za to jeździć. Chociaż nie. Tego też nie mogła, bo gdyby znowu coś sobie zrobiła, być może już nigdy więcej by nie zagrała.
Ale to było przed przesłuchaniem. Zanim wpadła w całe to szambo, a grywała tylko czasem na rynku albo w parku, zbierając do pokrowca marne grosze i gumy do żucia. A czasem jakiegoś kondoma.
- O łeee! - zaprotestowała, energicznie machając głową. Włosy rozsypały się jej po twarzy, przez chwilę przysłaniając pole widzenia. Może to i dobrze, bo nie było widać konsternacji wymalowanej na jej twarzy. - Błagam, tylko bez takich, dla mnie jesteś aseksualny, co nie? To jest, jakbyś kiedyś ostro przegiął z tymi swoimi NIELEGALNYMI sprawami, może i bym wzięła z Tobą szybki ślub żeby przeciwko Tobie nie zeznawać, ale TYLKO W OSTATECZNOŚCI, OKEJ? - temat innego wąsacza, zdecydowanie bardziej jej się spodobał. Z drugiej strony... Ona wcale nie lubiła wąsów!
Wszystko spoko jeśli były na ziomku, ale nie potencjalnym kandydacie do randkowania.
- Zresztą, słuchaj, mój potencjalny przyszły partner do randkowania, musiałby zostać prześwietlony, boooo... Pamiętasz Neville'a? Ten to się szują okazał. A niby taki dobry. I jakie dobre zioło hodował! Pamiętasz? Takie śmieszne. Nie jakieś chemiczne gówno. No ale. Ostatnio zamknął mnie w składziku w pracy, czaisz? Żałosne w chuj, a niby rozstaliśmy się w zgodzie - to akurat nie do końca było prawdą.

Ryder Fitzgerald
ambitny krab
triss
barman/współwłaściciel — Moonlight Bar
24 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
zawodowo skręca blanty, jeszcze lepiej jeździ na desce, a surfuje tak, że się za nim kurzy, do tego polewa piwa w rodzinnym barze, a Lyra go pocałowała
- Dobra, może nie do końca zjebałem, tylko wyskoczyliśmy - doprecyzował, bo gdyby zostali wtedy w tym wagoniku, skończyliby raczej roztrzaskani na krwawą miazgę, a nie lekko (przynajmniej w jego przypadku) poturbowani. - Nooo, u mnie to tam git, nic takiego się w sumie nie stało, ale powiem ci, że się dwa razy, albo nawet siedem zastanowię następnym razem, czy ja chcę wsiadać do czegoś takiego - a jak będzie miał teraz lęk wysokości i już nigdy nie skoczy z bungee? Nie, żeby to było jego marzenie, ale przez wzgląd na ostatnie wydarzenia, pewnie będzie bardziej uważał na wszystkie rzeczy, które wcześniej miał za idealnie zabezpieczone przed ludzką głupotą. - Ale było ostro, bo ten wagonik potem poleciał na ziemię, normalnie były prawie jak w jakimś filmie akcji, że wybuchy i w ogóle! - musiał przyznać, że z perspektywy kilku dni, kiedy nie musiał się już martwić o zdrowi Lyry, ta wizja spadającego wagonika wyglądała całkiem nieźle, tylko wolałby z niego wcześniej nie skakać i nie bać się o swoje życie.
- Ej dobra, nie musisz o tym tak GŁOŚNO I DOSADNIE MÓWIĆ, okej? - prychnął trochę urażony, bo przecież to nie tak, że jej proponował wspólne pójście do łóżka, czy coś z tych rzeczy, bo jednak gdyby tak każdą swoją żeńską koleżankę podrywał, to zostałby mu tylko Kasper i Duncan, a on jednak miał wokół siebie całkiem sporo kobiet, na które absolutnie nie leciał, bo trafiały do sfery tylko i wyłącznie koleżeńskiej. - Ale w sumie dzięki stara - bo miło, że wzięłaby z nim ślub, jakby było trzeba. - Chociaż no te nielegalne rzeczy to tylko tyle, ze weszliśmy tam do ej kolejki wiesz, w nocy, wiec w sumie jak włamanie - ale za to włamanie odpowiedzialny był Tom, czy Tim, czy jak on się nazywał, który ich wpuścił, więc może nie będzie w to wszystko zamieszana żadna policja. Przemilczał też fakt, że mieli w domu regularną hodowlę zielska, co pewnie mogłoby podchodzić pod dillowanie, ale skoro nawet policja bawiła się na legendarnych imprezach przy Fluorite View 133, byli raczej kryci.
- Pamietam - skinął głowa, zanim w ogóle zdążył pomyślec kim ten Neville był. - Co, kurwa? - wziął od niej blanta, bo ta historia jakaś była... cóż, dziecinna. - Po chuj cię zamknął w składziku w pracy, co to za jakieś zagrania rodem z podstawowki? - Ryder raczej nie trzymał w stosunku do nikogo urazy, ale nie wyobrażał sobie też jak można takie głupie rzeczy robić, bo po co?

astrid baker
ryder fitzgerald
nata#9784
24 yo — 162 cm
Awatar użytkownika
about
Czasami każdemu się wydaje, że wszyscy ludzie to jakieś wybrakowane urządzenia. Ten moment w zależności od sytuacji nazywa się oświeceniem lub załamaniem nerwowym.
- Ale to po co wyście wyskakiwali? - no kurwa, takiej Astrid do głowy nie przyszło, że normalnie jak się na nielegalu odpala takie kolejki, to w kabinie za lustrem weneckim nie siedzi żaden człowiek odpowiedzialny za zatrzymanie pociągu na stacji końcowej. Nie. Jej oczy robiły się coraz większe, no bo po chuj wyskakiwać z wagonika, kiedy grozi to połamaniem albo nawet ciężkim potłuczeniem? Pokręciła głową z pobłażaniem. Gdyby ona tam była na pewno nie wyskakiwałaby z wagonika. Szkoda, że jej jednak nie zabrał.
- Ahaaa - teraz zaczęło to nabierać sensu. W takim razie jednak dobrze, że jej tam nie było i pewnie spierdalałaby z tego wagonika pierwsza, byleby się nie roztrzaskać na końcu. - Jezu, stary, dobrze, że żyjesz w takim razie. Następnym razem jak wpadniesz na podobny pomysł, to weź może przedzwoń do mnie to zabiorę Cię na diabelski młyn czy coś. Legalnie co prawda, ale nie będzie trzeba wyskakiwać z wagoniku. To jest... Jeśli będziesz chciał skakać to spoko, ale puszczę Cię dopiero gdzieś tak pół metra nad ziemią żebyś sobie krzywdy nie zrobił- zaproponowała przezornie, bo akurat w przypadku Rydera nie można być pewnym, czy mimo uprzedzeń po ostatniej akcji nie wpadnie na pomysł zrobienia czegoś jeszcze bardziej nieodpowiedzialnego. Nie żeby Astrid nigdy takich rzeczy nie robiła. W zasadzie to ta wizja po spaleniu blanta kreowała się w jej głowie na tyle interesująco, że gdyby nie skutki uboczne, próbowałaby go namówić na powtórkę.
- Luz, to wiesz, tak na wszelki wypadek, pamiętaj, że jak coś możesz na mnie liczyć - poklepała go po ramieniu i uśmiechnęła się uśmiechem Astrid miłosiernej, naprawdę dumna ze swojego szczodrego serca, które czasem gdzieś tam się odzywało.
- No właśnie PO CHUJ. Nie wiem, stary, serio. Nasza relacja nie znajdowała się nigdy na jakiś intelektualnych wyżynach i czasem było hmmm toksycznie, ale poza tym było spoko. Do momentu, w którym zaczął się zachowywać jakby ktoś mu zresetował mózg- westchnęła, raz jeszcze zaciągając się śmiesznym papieroskiem. - No bo... Myślisz, że to ja tak na nich działam? - mówiąc "nich", rzecz jasna miała na myśli swoje wszystkie nieudane, spierdolone po całości związki.

Ryder Fitzgerald
ambitny krab
triss
barman/współwłaściciel — Moonlight Bar
24 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
zawodowo skręca blanty, jeszcze lepiej jeździ na desce, a surfuje tak, że się za nim kurzy, do tego polewa piwa w rodzinnym barze, a Lyra go pocałowała
- No ale to nie był pojebany pomysł! I w ogole w sumie to nie byl moj pomysł, tylko Lyra mi o tym powiedziała, a Lyrę zaprosił jakiś jej ziomek i no... samo jakoś tak wyszło, nie? W sensie no pojebana akcja i w ogóle, ale chyba nigdy już nie pójdę na żadną kolejkę - powoli pokręcił głową, bo chyba nawet na taką w Katowicach, czy innym Chorzowie by się nie zdecydował, ani na wyciąg na stoku. - Ogólnie myślisz sobie, że to jest taki opór bezpieczne i w ogóle, a tu... a tu chuj - Fitzgerald był przekonany, że wszelkie znaki opisujące maksymalną ładowność, na przykład windy, czy jakiejś barierki, są idealnie wyliczone (studenci architektury nawet żartują o liczeniu belek, ale tego to on nie wiedział), dlatego początkowo w ogóle nie wierzył w to, co też Raynott wymyśliła na tej kolejce i nawet jak wagonik trząsł się tak mocno, to on twierdził, że to przecież nic takiego. A tu psikus! To było coś bardzo-bardzo takiego i całe szczęście, że skoczył za dziewczyną, bo inaczej nie miałby poobijanego tyłka, tylko po prostu by go nigdzie nie było, bo pewnie nawet nie byłoby co zbierać spomiędzy potrzaskanego i pogniecionego metalu. - Ty to jednak jesteś - pokiwał głową z uznaniem, bo Astrid to jednak BYŁA. Przynajmniej jeszcze była, bo z tymi babami to jednak nigdy nie wiadomo co. Raz są, zaraz już ich nie ma, albo jakieś diety zmieniające rysy twarzy jeszcze robią. Dlatego powinien się trzymać Kaspra, tak raz na zawsze, w końcu on był właśnie niezmiennie - zawsze.
- To jest chyba po prostu tak, że znasz kogoś i myślisz, że znasz dobrze, a pewnym momencie mu odpierdala i nie wiesz co się w ogóle działo. A potem się jeszcze może okazać, że tak naprawdę było duzo sygnałów, ż z tym kimś jest dużo nie tak, tylko się tego nie widziało - no wystarczyło spojrzeć na relacje przyjacielskie, czy też raczej byłe relacje przyjacielskie Rydera - wypisz, wymaluj właśnie taka szopka bez sensu. - Naah, moze najwyżej jakoś podświadomie sobie takich wybierasz? - bo podobno takie wzory były. - Ale ja się chyba nie znam na takich rzeczach - wzruszył ramionami, bo słaby był w okołozwiązkowe tematy i niewiele więcej mógł Astrid powiedzieć, więc jeszcze sobie trochę posiedzieli, spalili śmiesznego papieroska i zebrali się do domu.

astrid baker

zt. x2
ryder fitzgerald
nata#9784
lorne bay — lorne bay
21 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Lokalna. Pływam i jeżdżę na desce. Pilnuję dźwięku w radio. Mieszkam przy Sapphire River. Seksualnie wyzwolona

Obrazek



bowie hillbury


Święta, święta i po świętach. Nawet te Bidwell próbowała spędzić aktywnie, bo leżenie na kanapie i objadanie się nie było dla niej. Surfingowe zawody z Ryderem? To już bardziej było jej w smak, szczególnie, że udało im się zająć wysokie, jeśli nie najwyższe miejsca. Potem kilka dyżurów w radio i skromna Wigilia w towarzystwie Loli. Pewnie świąteczną kolację zjadłyby u rodziców Luli, gdyby Ci akurat nie postanowili w tym okresie wyjechać. Cóż, przynajmniej to dało dziewczynom szansę by przyrządzić wyłącznie wegańskie i wegetariańskie przysmaki.
To była istna wyżerka, której konsekwencje blondynka czuła jeszcze następnego dnia, pomimo wielu ziołowych inhalacji jakich zażyła wcześniej. Cóż, w tym wypadku nie było rady jak tylko wciągnąć na siebie sportowy komplet i ruszyć w stronę Pearl Lagune. Z całego miasta mieli tam najlepsze warunki, a nawet licznie oblegany skatepark, którego Lula była stałą wizytatorką. Dziś też okute w rolki stopy poniosły ją w tamtym kierunku. W sumie to była ciekawa kogo mogłaby spotkać na miejscu w to świąteczne przedpołudnie.
Bowie Hillbury wydawała się dość pewnym strzałem. Starsza o rok koleżanka miała w zwyczaju kręcić się po okolicy, bo przewijało się przez nią sporo potencjalnych klientów. Z resztą, Bidwell też nie raz korzystała z dobrodziejstw oferowanych przez szatynkę. Ładna, bystra i zaradna. Trudno zgadnąć czemu skończyła pod jednym dachem z Ryderem. Gdyby tylko od czasu do czasu zgodziła się przyjąć od Tallulah napiwek w naturze, ta chętnie wpuściłaby ją do własnego łóżka.
- Happy Chrismun i Merry Chrysler Bowie!
Obrazek
I just wanna know your name
and maybe some time
We can hook up, hang out, just chill
sumienny żółwik
Stasz
studiuje — i sprzedaje dragi
22 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Było warto oszaleć dla tych uszytych z pozłacanej waty sekund.
Jeśli chodzi o święta, to Bowie spędziła je raczej milcząco. Odbębniła rodzinne spotkania, nie używając większej ilości słów niż powinna, zważywszy na to, że z rodzicami odzywali się odkąd wróciła do Lorne tyle co wcale. Na szczęście oprócz sióstr na ratunek przyszło jeszcze jedzenie, więc pilnowała żeby mieć stale zapełnione usta. I nie było to trudne, bo chociaż nie mogła przyjść na rodzinny obiad doszczętnie spizgana, to dwa niewielkie blanciki przed przyjściem zrobiły robotę. Z tym, że dwa następne dni spędziła dogorywując przykuta do łóżka i konsoli, bo jej chude ciałko nie było w stanie przyswoić w tak krótkim czasie owej bomby kalorycznej. Dlatego dzisiaj postanowiła opuścić swoje siedliszcze, ale zamiast nieodłącznej deski, tym razem założyła na nogi rolki, których zdaje się nie miała na sobie od przeszło roku albo i dwóch. Aż dziwne, że w ogóle jeszcze pamiętała jak na nich jeździć, tak żeby na pierwszym zakręcie nie przykleić się do nadjeżdżającego samochodu.
Bez większych przeszkód dojechała do skateparku. Kręciło się już tutaj trochę ludzi. Zaproponowała nawet Ryderowi wspólną przejażdżkę, ale ten jak twierdził miał inne plany. Pewnie migdalenie się z Lyrą, ale to dobrze, bo Bowie im totalnie kibicowała. Kątem oka dostrzegła znajomą blondynkę, a kiedy ta do niej zawołała, podjechała w jej stronę, pilnując żeby zatrzymać się choć parę centymetrów przed, a nie na niej (jakby to jej w ogóle przeszkadzało).
- Happee birthdae, Lula! - rzuciła na powitanie, niezbyt trafionym tekstem, który miał niewiele wspólnego ze świętami i nowym rokiem, ALE TYLKO W TEORII, bo Hillbury miała denerwujący (niektórych) nawyk robienia sobie świątecznego maratonu Harry'ego Pottera. - A mówiąc happee, mam na myśliiiii... - tu zrobiła przerwę trzymającą w napięciu, sięgając do kieszeni i demonstrując - ... to!- czyli tłuściutkiego jointa, po którym życie stawało się od razu o wiele piękniejsze. - Reflektujesz piękna niewiasto? - spojrzała na Lulę pytająco, chociaż samo pytanie było zupełnie retoryczne.

Lula Bidwell
grzybiara
bowie
lorne bay — lorne bay
21 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Lokalna. Pływam i jeżdżę na desce. Pilnuję dźwięku w radio. Mieszkam przy Sapphire River. Seksualnie wyzwolona
- Nie pamiętam kiedy ostatni raz widziałam Cię na wrotkach - stwierdziła niemal od razu blondynka. Hillbury wydawało się jednak ciągnąć bardziej do deski. Cóż, Lula dostrzegała zalety obu, czym z resztą nie omieszkała podzielić się z koleżanką - Tylko dzięki nim mam cokolwiek co można nazwać tyłkiem - Faktycznie. Skromna acz okrągła pupa nie wypychała przesadnie jej obcisłych szortów - No dobra, surfing w sumie też pomaga - ciągnęła swój monolog Bidwell, uciekając myślami coraz dalej i dalej od Bowie. Bardzo możliwe, że sama wypaliła skręta przed wyjściem z domu. Na ziemię wróciła dopiero, gdy jakaś mewa zaskrzeczała nad ich głowami. Czy muszę dodawać, że zwróciwszy wzrok na brunetkę, pierwsze co dostrzegła to jointa w jej ręce?
- Rozpieszczasz mnie - zawstydziła się, jakby na pokaz i przysłoniła twarz rękami odczekując jeszcze dłuższą chwilę nim rzuciła upragnione - Tak - podając brunetce dłoń, niby do nałożenia wyimaginowanego pierścionka. Jeśli Lula z kimkolwiek miałaby się zaręczyć, Bowie byłaby na jej liście nawet dość wysoko. Podobne zainteresowania, podobny tryb życia. No i nie zapominajmy o jej ślicznej buźce oraz sporych zderzakach. Pozostawała jedynie kwestia dopasowania ich łóżkowych temperamentów. Właściwie jak blondynka się nad tym zastanowiła, nigdy z Hillbury się nawet nie całowały. Dziwne, bo ten krok milowy przekraczała z wieloma swoimi przyjaciółkami. Winny na 100% był Ryder Fitzgerald. Pewnie na imprezach pilnował, żeby razem gdzieś nie znikały.


bowie hillbury
Obrazek
I just wanna know your name
and maybe some time
We can hook up, hang out, just chill
sumienny żółwik
Stasz
studiuje — i sprzedaje dragi
22 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Było warto oszaleć dla tych uszytych z pozłacanej waty sekund.
- Kuuurwa, stara, nie wiem po co je założyłam - wyrzuciła z siebie, szczęśliwa, że wreszcie pojawił się ktoś z kim może podzielić się swoją niedolą. - To znaczy wiesz, ja dalej wiem jak się na tym niby jeździ, ale co jak co, to nie deska, NA TYM MOŻNA SIĘ ZABIĆ - no już chuj w te wszystkie razy kiedy lądowała na tyłku, obijając sobie pośladki albo na przykład leciała w stronę chodnika, w ostatniej chwili chroniąc nos przed złamaniem. A to wszystko przecież na desce się działo! Ale Bowie nie była pamiętliwa. Nie lubiła kolekcjonować w głowie nieprzyjemnych zdarzeń, chyba że tyczyły się one jej wrogów albo potencjalnego zarobku. Wszak trzeba myśleć o przyszłych korzyściach.
- Ale trzeba przyznać, że Tobie służą - kiwnęła głową z uznaniem, na wzmiankę o tyłku Luli, bo trzeba przyznać, że w tym wypadku rolki robiły robotę.
Przez chwilę czekała tak z tym jointem wysuniętym w stronę blondynki, a że ta w porę zresetowała system, nie zdążyła jeszcze opuścić ręki. Przekazała jej fajkę z namaszczeniem i postanowiła sama ją odpalić, w razie gdyby Lula złapała kolejnego laga, bo jednak fajnie byłoby jeszcze skorzystać z pogody i sobie we dwójkę pojeździć, czy coś, zwłaszcza, że Bowie nie nastrajała się na jakieś spektakularne efekty swojego dzisiejszego wyjścia, więc dobrze było mieć kogoś w ramach asekuracji.
- To mój spóźniony prezent gwiazdkowy, bo widzisz... Pamiętałam o Tobie - rzecz jasna kłamała, bo nawet dla Rydera na ostatnią chwilę skonstruowała choinkę z blantów, a przecież razem mieszkali! No i Lyrze kupiła jakieś ładne majtki, ale to w zasadzie trochę też był prezent dla Rydera. Gdyby Lula też tam z nimi mieszkała, Bowie wymyśliłaby i coś dla niej. Jeśli z takiego prezentu jak buziak pod jemiołą, blondynka by się ucieszyła, to jeszcze lepiej! A tym razem Fitzgerald był zajęty pilnowaniem innej pary cycków.

Lula Bidwell
grzybiara
bowie
lorne bay — lorne bay
21 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Lokalna. Pływam i jeżdżę na desce. Pilnuję dźwięku w radio. Mieszkam przy Sapphire River. Seksualnie wyzwolona
- Chyba jednak widziałam więcej wybitych zębów i złamań otwartych u deskorolkowców - wzdrygnęły się, zapewne obie, lub co najmniej Lula. Sporo takich wypadków miało z resztą miejsce dokładnie w tym skateparku, w jakim się znalazły. Pewnie niejednego były świadkiem, a części doświadczyły same. Kontuzje to niestety był stały element uprawiania sportów ekstremalnych, a przecież i Bowie i Tallulah od nich nie stroniły. Jeśli chodzi o Bidwell, jej najgorszym dotąd urazem było wstrząśnienie mózgu po tym jak oberwała po głowie deską od innego surfera. Na drugim miejscu uplasował się pęknięty przez nieudany dolphin flip nadgarstek. Cóż, jak tylko usłyszała nazwę tego tricku, zaraz chciała go opanować - Dzięki. Mimo wszystko może ja Cię jednak popilnuję, żebyś się nie zabiła? - zaproponowała jeszcze blondynka, choć oczywiście wcale nie uważała Hillbury za dzieciaka, którego trzeba mieć na oku. Świetnie sobie radziła w pojedynkę. Na co dzień mieszkała w końcu z Ryderem. Wiadomo, że to ona musiała robić za tą bardziej odpowiedzialną.
Tymczasem po ich krótkich zaręczynach, brunetka i tym razem wzięła sprawy w swoje ręce, rozpalając świąteczny podarunek, który ze sobą zabrała. Jak na prawdziwego gentlemana przystało. Okolica była raczej spokojna, do tego mocno znajoma. Raczej nikt nie powinien się ich czepiać, a nawet jeśli, mogły szybko ulotnić się na swoich wrotkach. Z tego powodu pierwszy obłoczek dymu już uleciał w powietrze - O nie, a ja nie mam nic dla Ciebie - zmartwiła się blondynka, oddając skręta właścicielce. Jemioła jakoś nie przyszła jej do głowy. Rzadko rosła też na palmach. Kto wie, może Bowie miała jakąś przy sobie? Wydawało się przecież, że lubi chować zielsko po kieszeniach. Cóż, gdyby miała mniejsze cycki, jak Bidwell, mogłaby tak jak ona chować je w staniku - Ale jak mi powiesz czy Mikołaj nie zapomniał o czymś z Twojej listy, to mogę do niego zagadać - puściła brunetce oczko, mając się za bardzo cwaną.


bowie hillbury
Obrazek
I just wanna know your name
and maybe some time
We can hook up, hang out, just chill
sumienny żółwik
Stasz
studiuje — i sprzedaje dragi
22 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Było warto oszaleć dla tych uszytych z pozłacanej waty sekund.
Pokiwała powoli głową na znak, że się zgadza. Lula jednak miała trochę w tym racji, bo może i teraz rolki wydawały się być Bowie morderczą machiną, ale w rzeczywistości nie zliczy ile grindów przyprawiło ją o zdarte kolana, zwichnięte nadgarstki, a nawet PRAWIE złamany nos, kiedy prawie przywaliła głową o krawężnik. Od tamtej pory zaczęła nawet używać kasku, chociaż zawsze wydawały się być dla niej lamerskie, ale lepszy kask niż rozwalona głowa.
- No i tu mnie masz. Tą rundę wygrałaś - przypomniała sobie nawet, że przecież któregoś razu Lula jej pomagała dokuśtykać do samochodu, kiedy sobie coś zrobiła z nogą. Samochód nawet nie był jej, a jakiegoś Bogu ducha winnego człowieka, który tylko przejeżdżał, ale we dwie miały na tyle mocną siłę perswazji, że facet nie mógł zrobić nic innego, jak odwieźć Hillbury do szpitala.
- W sumie to byłabym zobowiązana, tylko jeśli przy okazji Tobie coś połamię, to pamiętaj, że sama to zaproponowałaś! - zastrzegła sobie, bo chociaż nie planowała żadnych ekstremalnych akrobacji, znała siebie na tyle dobrze żeby wiedzieć, ze jak już zacznie jej wszystko sprawnie iść, może być tak, że rozszaleje się do tego stopnia, że w końcu zatrzyma się na przykład na cudzej głowie.
Niemniej była na tyle odpowiedzialna żeby na przykład nie skakać z wagoników w trakcie jazdy jak na przykład robił Ryder, więc może wcale nie skończy się to wszystko tak źle jak zakładała. Zwłaszcza, że miały śmiesznego przyjaciela, po którym nawet nie będzie jej się chciało rozpędzać do zawrotnych prędkości, a raczej dryfować na rozgrzanej, betonowej nawierzchni.
- Słuchaj, zawsze możesz się odwdzięczyć w naturze - odpowiedziała pół-żartem, unosząc zabawnie brwi do góry. - A tak serio, to nie musisz, Jah sam mówił, że takim dobrodziejstwem należy się dzielić - nie żeby miała cokolwiek wspólnego z rastafarianizmem, ale lubiła sobie czasem zapożyczać elementy, które jej się podobały i akurat pasowały do sytuacji.
- Hmmmm... Próbowałaś kiedyś ayahuasci? Mikołaj w tym roku pojebał nazwy i przyniósł mi piwo pod choinkę - nie będzie rzecz jasna wsypywać, kto był tym niedorobionym Mikołajem, ale w sumie czemu nie miałyby na następnym spotkaniu wybrać się w podróż do innego wszechświata? No i zarzygać pół okolicy, ale trzeba się liczyć z efektami ubocznymi.

Lula Bidwell
grzybiara
bowie
ODPOWIEDZ