lorne bay — lorne bay
23 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Zależało mu zwyczajnie w świecie na dobru osób, które go otaczały - co prawda z rodzeństwem kłócił się niemalże w dzień dzień i powtarzał, że wcale nie wskoczyłby za nimi w ogień, ale prawda była zupełnie inna - gdyby mógł to pewnie nawet oddałby swoją duszę za tych dwóch kaszojatów, co mu życie zatruwają. Po prostu nie chciał nikogo zawodzić, tylko dlatego, że on po prostu nie może skupić sie nieco bardziej nad tym co ma do zrobienia. Ze skupieniem uwagi na czymkolwiek ostatnio przynosiło mu wiele trudu. Gdyby mógł, po prostu leżałby na swoim łóżku i wgapiał się w sufit - do tego doprowadziło, że nawet nie miał sił trzymać telefonu w ręce i oglądać jakichś seriali na Netflixie. Przez co mu się dość sporo odcinków nazbierało, gdy już siadał by cokolwiek nadrobić, ale akurat to był najmniejszy problem. Problemem było to, że absolutnie nic mu się nie chciało - tyle, że jeszcze tego do końca nie dostrzegał i nie potrafił mówić o tym z kimkolwiek. Udawanie, że jest dobrze, przychodziło z jakąś taką łatwością. I sam nie wiedział już, czy to rozstanie z Nyą tak go teraz przytłoczyło? Bo fakt, myślał o niej, przeklinając w myślach swoją głupotę. -Tsaaa...jesteś moją życiową inspiracją, ikoną - zaśmiał się, trzepiąc głową w prawo i lewo, śmiejąc się z jego żarciku o dość wysokim mniemaniu. Dex był do tego przyzwyczajony, czasem ganiał Rivera, żeby tylko ta pewność siebie nie zasłoniła mu świata poza czubkiem jego nosa. Ale był jego przyjacielem i po prostu czasem obydwoje ustawiali się do pionu gdy coś nie grało - No dobra, to skoro już o tym rozmawiamy, to lepiej mi powiedz....jak mam w ogóle z nią zacząć gadać? No bo przyjdę do Nyi i co? Zatka mnie tak, że nie będę mógł w stanie się odezwać! - jęknął nieco zmieszany, że poziom jego pewności nagle tak znacząco osłabł, że aż musiał sobie na chwilę zakryć twarz dłońmi. Pokiwał głową w zrozumieniu. River miał rację - choć wcale nie zamierzał tak naprawdę wkręcać się w jakąś dziwną relację z Poppy, ale wiadomo, że w życiu różnie bywało -Wiesz, po prostu chciałem wiedzieć, jak patrzysz na te sprawy. I powiem ci, że ja nawet nie wiem jakbym zareagował na zdradę, ale niby wmawiam sobie, że każdy zasługuje na drugą szansę - wywrócił oczyma, bo tak właściwie było. Łatwo było powiedzieć od tak, że jest się w wstanie wybaczyć coś, gdy akurat nie dotyczy to konkretnej sytuacji. Ale jak widać na przykładzie Nyi, wcale to nie jest proste jak się tak wydaje.
-Możemy się umówić tak, że jak będę mdlał w twoich ramionach na nowo to po nich zadzwonisz, dobra? Ale teraz serio, lepiej mi i myślę, że nie powinienem tego robić...właściwie nie wiem czemu tak się stało lol. Ale tylko sobie nie myśl, że zrobiłem to bo lepiej ci teraz szło - wystawił język przyjacielowi, bo już tam nie wiedział co mu siedziało w głowie! A wolał to głośno zaznaczyć niż potem miałby opowiadać głupotki innym hihi -Byłem wtedy najebany i już nie kontrolowałem tego co się dzieje - wzruszył ramionami, totalnie czując się w tej chwili bezradny, w ręku obracając swoją rakietę.
River Sheppard
sumienny żółwik
avada kedavra
brak multikont
Ratownik Wodny — MARINE RESCUE QUEENSLAND
25 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Surfer i ratownik wodny, którego rodzina ma farmę ananasów.
Jakby River znał szczegóły to doskonale wiedziałby co doradzić. Ba, miał kilka opcji, których w myślach nie zdradzi, ale zdecydowanie wiedziałby co powiedzieć aby Dexter ruszył naprzód. Wszak już mu się nie podobało co się tutaj dzieje, prawda? Tak więc swoje trzy grosze na pewno by dodał. Niestety w myślach czytać nie potrafił, a kumpel nie był aż tak skory do zwierzeń względem swego zdrowia. Co innego pewno jak Poppy się dowie. Wtedy duetem go naskoczą!
- Jak zamierzasz do niej iść to powiedz po prostu prawdę. Założę się, że tego chce nawet jeśli tego nie okaże. Koniec końców ludzie są źli bardziej za kłamstwa niż szczerość - a on coś o tym wiedział bo zawsze starał się szczerym być. Nawet jeśli to bolało to uważał to za najlepsze wyjście. Nienawidził kłamliwych dramatów. Uważał, że większość problemów dzieje się właśnie przez to, że komuś trudno prawdę powiedzieć - i to zdaniem Shepparda było durnotą bo tylko nastręczało problemów. - Każdy ma swoje zdanie na ten temat. I może niektórzy zasługują na drugą szansę, ale nie zawsze. Wiesz jak to widzę? Jak jesteś z kimś za krótko i cię zdradzi to łatwiej odejść i uważać, że druga strona miała cię gdzieś. A jak jesteś z kimś dłużej to rana jest o wiele głębsza. Ufałeś komuś, a ten ktoś zrobił skok w bok. To trudniej wybaczyć - z drugiej strony istniały małżeństwa, które przetrwały zdrady. Dla Rivera było to dziwne i naiwne, no ale sam żonaty nie był to ciężko było się wypowiadać. Nie mniej widać było, że ma swoje zdanie odnośnie skoków w bok i dobre ono nie było.
- Tak, tak. Jak sobie chcesz. Ale i tak uważam, że powinieneś iść do lekarza. Inaczej jak trafisz do szpitala to pierwsze słowa po przebudzeniu jakie usłyszysz będą brzmiały "a nie mówiłem" - i to jeszcze tak złośliwie i wywyższająco się co by wiedział, że to River miał rację! Oczywiście do tego nie dojdzie jeśli Dexter posłucha jego rady. Rady wykwalifikowanego ratownika wodnego! Miał jakieś zaplecze medyczne bo ludzi ratował na oceanie, więc swoje wiedział. Wiedział także jak problem medyczny wygląda i Dex się kwalifikował w stu procentach.
- A nie sądzisz, że w takim stanie to leciałbyś do osoby, w której serio jesteś zakochany co by jej obciach zrobić? Pod wpływem procentów ludzie są bardziej szczerzy. Odłóż na bok swoją eks i pomyśl co zrobiłeś. Może wolisz jednak drugą stronę - Sheppard był sto procent hetero, ale był tolerancyjny i miał znajomych, którzy grali do swojej bramki. Dlatego chciał zwrócić uwagę kumpla na jego położenie i to czego faktycznie on by chciał.

Dexter Wheatley
wystrzałowy jednorożec
River
lorne bay — lorne bay
23 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
To przez nagromadzony wstyd wolał udawać jak tylko mógł najdłużej, że ze wszystkim sobie radził - dopóki do tej pory udawało mu się prześlizgiwać przez wszystko (z trochę marnym efektem, ale jednak) dlatego wolał ukrywać swój prawdziwy nastrój pod przykrywką dużego uśmiechu - choć już teraz odczuwał, że niejednokrotnie już dostrzegał, że z trudem nawet uśmiechanie mu przychodziło. Jednakże wiedział, że nie mógł być za długo posępny, bo zaraz przecież posypałyby się pytania, a tych jak najbardziej chciałby uniknąć - dlatego puki co dobrze, że jego ogólne zachowanie nie wzbudzało w nikim jakichś dziwnych podejrzeń i cieszył się, że jeszcze dawał radę jakoś w to wszystko grać. Owszem, mógłby pisnąć słówko Riverowi na ucho, ale z drugiej strony nie chciał obciążać kumpla jakimś dodatkowym problemem i zastanawianiem się czy to już jest jakiś głębszy kryzys czy nie - bo uparciuch z niego był i jeszcze wolał sobie po prostu radzić sam ze wszystkim.
-Wcale nie chciałem, żeby z tego zrobiła się jakaś wielka afera...a najgorsze było to, że to była jedna ze zwykłych imprez, nic poważnego...ale to trzeba mieć totalnego pecha jak ja - pokręcił głową, mimo wszystko wdzięczny Riverowi, że mógł z siebie wyrzucić te wszystkie myśli jakie go dręczyły. Wiadomo, że z reguły nie przejmował się takimi drobnostkami - gdyby nawet on zobaczył Nyę całującą się for fun z jakimś innym typem, chyba nie byłby aż tak zazdrosny, gdyby oczywiście miał pewność, że to miałoby być jakieś wyzwanie czy coś w tym stylu, ale fakt, to on teraz schrzanił. I nie powinno go obchodzić co by Nya zrobiła na jego miejscu czy też nie - tylko powinien sam starać się aby tą relację jeszcze jakoś uratować. A zależało mu na tej dziewczynie jak na żadnej innej (no dobra, była jeszcze Poppy, ale ją traktował jak siostrę ok) Tak na dobrą sprawę było to po prostu niepotrzebne i teraz na trzeźwo oczywiście to rozumiał - Wiesz, jeśli jesteś w kimś zakochany do szaleństwa, to z drugiej strony chcesz utrzymać tą osobę przy sobie jak najdłużej...nawet jeśli robi się jakieś głupstwa - te tematy zdecydowanie były dla dziewczyn lepsze niż dla niego samego. Rozmowa o uczuciach okazywała się wyjątkowo trudna, ale fakt faktem, przed Riverem nie musiał się z niczym kryć - chociaż przed nim, a gdy przesadzał po prostu ustawiał go na właściwą drogę jak zawsze teraz i za to był mu wdzięczny. Bo kretyn zawsze sobie coś wyobrażał co wydawało mu się niby dobre a tu okazywało się, że było zupełnie inaczej! Nieświadomość czasem w jakiej bywał wydawała się wręcz niewinna i dziecinna w jednym -Co...ja...nie wiem...właśnie w tym problem, że ja nie wiem - westchnął głęboko, kiwając głową na boki, jakby próbował tą możliwość od siebie odgonić, ale może River miał w tym wszystkim rację i powinien się wreszcie ogarnąć?
River Sheppard
sumienny żółwik
avada kedavra
brak multikont
Ratownik Wodny — MARINE RESCUE QUEENSLAND
25 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Surfer i ratownik wodny, którego rodzina ma farmę ananasów.
Jak River w końcu dowie się tego wszystkiego to będzie wściekły. Wściekły na kumpla za takie nie gadanie nic. Czy nie przyjaźnili się od lat? Czy nie znał Rivera na tyle by wiedzieć, że ten nade wszystko ceni sobie szczerość? Najbardziej bolesną i denerwującą, ale szczerość przede wszystkim. On prawdy innym nie szczędził nawet jeśli była serio trudna. Nienawidził jak ktoś coś ukrywał. Dobra, każdy ma tajemnice i wiadomo, że nie da się poznać drugiego człowieka w stu procentach, ale jak się ukrywa przed najbliższymi coś męczącego to po co w ogóle mieć takich "bliskich"? Bezużyteczni są jeśli nic nie wiedzą. Po samym Sheppardzie widać było, że z taką szczerością żyje mu się o wiele lepiej. Miał gorsze dni jak każdy, ale wynikały ze zmęczenia ogólnego, a nie tego, że dusił w sobie cokolwiek. Człowiek był wtedy o wiele lżejszy.
- Tak się zawsze mówi - westchnął ciężko bo jak dla niego to nie było usprawiedliwienie żadne. Po prostu wiedział jak zachowałby się na miejscu Nyii. Oczywiście mniej emocjonalnie bo przeważałaby w nim pogarda dla kogoś kto go zdradził, no ale jednak. Widać miał do tego zupełnie inne podejście niż Dexter - czy Poppy. Nawet zaczął się zastanawiać czy kumplowi po prostu z Sheehy nie było wygodnie, i dlatego nie próbował z nikim innym. Poza tym alkohol i impreza to idealna mieszka do zdrad i dram. I tak jak sam uwielbiał imprezy, tak potrafił się pilnować i nie przesadzał na tyle by mu się film urwał. Może dlatego, że po kursie na medyka wiedział trochę więcej, a i miał swoją rozsądną stronę - której nie pokazywał za często wśród znajomych. Co innego w pracy.
- Lubisz chodzić w wielkie słowa, co? Okej, to idźmy w to. Jesteś zakochany do szaleństwa i widzisz, że ona całuje się z kimś innym na imprezie. I jakie odczucia? - River serio widział to zupełnie inaczej, ale skoro tak, to niech i tak będzie. Pójdzie w to i może Dexter zobaczy też inne drogi. Zdecydowanie Wheatley coś czuł do Sheehy, ale Sheppard nie szedłby w tak wielkie wyznania. Na pewno nie po tym co się stało.
- Ha! A widzisz - czuł się jakby właśnie odkrył największą tajemnicę świata. - Wpierw zaznaczę, że mną nawet nie masz co próbować bo nawet jak każda na mnie leci to wolę panny. No, ale wracając do ciebie... Skoro nie wiesz to nie sądzisz, że powinieneś się dowiedzieć? Zwłaszcza zanim załóżmy pogodzisz się z Nyą, ożenisz się z nią, będziecie mieć dzieci, a za dziesięć lat okaże się, że wolisz swojego sąsiada i cała rodzina ci się rozpadnie. To chyba lepiej wiedzieć wcześniej, co nie? - bywało tak! A wszystko przez to, że ludzie nawet sami ze sobą szczerzy być nie potrafili. Nie było nic złego w tym, że Dexter mógł być bi. Ale wpierw niech właśnie to ogarnie, a nie się wzbrania. Przy takich kłamstwach mógł skrzywdzić wiele osób.

Dexter Wheatley
wystrzałowy jednorożec
River
lorne bay — lorne bay
23 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Rzadko kiedy tak naprawdę sięgał po takie rozwiązanie jakie było kłamstwo - studiowanie prawa nie raz i nie dwa udowodniało mu, że było wiele możliwości i wyjść i zależało to tylko od naszych osobistych chęci, które zwyczajnie trzeba było zmobilizować. Ale kiedy chodziło o coś więcej, nie było już to takie proste, a żadne prawne regułki wcale nie pomagały gdy się już zadreptało w kłamstwa za daleko. A Dexter w tym zabieganiu nie ogarnął, że coś zaczyna się z nim dziać - zwalał to zwyczajnie na gorsze dni, gorszy humor, gorszy cały świat, który po prostu go denerwował. Nie podejrzewał nawet, że mogłoby to być coś bardziej poważniejszego, dlatego nikogo nie alarmował. Nawet swoim rodzicom nic nie mówił, bo nie chciał na jakiegoś mięczaka zwyczajnie wyjść, szczególnie w oczach ojca i starszego brata. Zwyczajnie nie chciał by oczy wszystkich były zwrócone na niego - chciał się przydać na coś przynajmniej swoim przyjaciołom i tylko to go tak naprawdę obchodziło. Tym bardziej, że teraz tak słabo ostatnio z tym wszystkim wyglądało. Nie wszystko zawsze szło zresztą po ich myśli, a najgorzej było kiedy naprawdę się w czymś starał, a wszystko wyglądało gorzej niż jakby nie robił zwyczajnie nic. I na szczęście przynajmniej Riverowi mógł sięze wszystkiego wygadać - on to był jedną z nielicznych osób, do której miał niemalże pełne zaufanie i wiedział, że mógł powiedzieć mu dosłownie wszystko.
-Wiesz, jakoś mnie to wcale nie dziwi, że ciągle znajduje się w głupich sytuacjach. Jak pech to po całego - wywrócił oczyma, chociaż nadal chciał, żeby ta jego relacja z Nyą chociaż wróciła na pozytywną ścieżkę. Unikał konfliktów, zdecydowanie nie znosił się kłócić z kimkolwiek, tym bardziej dziwił się, że takie nieprzyjemne sytuacje zaczeły ostatnio pojawiać się częściej niż zwykle. -Naprawdę River...nie wiem co ze mną jest nie tak....naprawdę chyba jestem jakiś popierzony - stwierdził z wzruszeniem ramion, ale przynajmniej wyrzucał to wszystko co mu teraz leżało na sercu. Riverowi akurat się nie wstydził mówić takich rzeczy o samym sobie, więc nie musiał się niczym stresować. A na bank kumpel jeszcze dobije go jakąś złotą myślą, którymi sypał jak z rękawa tak jak teraz, kiedy mu zobrazował zupełnie odwrotną rolę.
-Tsa....no to nie jest nigdy dobry widok - westchnął ciężko, niezależenie od tego jak starałby się mieć liberalne podejście do takich sytuacji jak ta, którą mu zobrazował kumpel. Ale nie była. Oczywiście, że zareagowałby podobnie jak Nya, były zły i wkurzony, ale....chyba był tym typem ludzi (pewnie naiwnych), którzy zawsze dawali drugą szansę a przynajmniej czas, aby chociaż sypnąć jakimiś wyjaśnieniami - bo te niedopowiedzenia potem rujnują i tak wszystko. -Stary, za bardzo wybiegasz w przyszłość! Jakie małżeństwo? Takie rzeczy będę planował przynajmniej po trzydziestce a nie teraz....w każdym bądź razie, nie wiem dlaczego tak zacząłem się wkręcać w facetów bo...jak tak teraz myślę nad tym, to był dopiero pierwszy raz...boże to tak kijowo brzmi...no wiesz jak....[śmiech] weź, jesteś jedyną osobą, której to mówię ok? I chciałbym, żeby tak zostało, ok? Tak tylko dla upewnienia....- - dodał jeszcze, żeby River sobie to zapamiętał, bo naprawdę nie chciał aby to jakoś za szybko się rozniosło, a potem okaże się, że jest zupełnie inaczej i będzie musiał wszystko odkręcać hah
River Sheppard
[z/t x 2]
sumienny żółwik
avada kedavra
brak multikont
zastępca burmistrza — ratusz
41 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Zastępca burmistrza, który nie cofnie się przed niczym, żeby pozbawić stanowiska Francisa Winfielda.
/ przejmuję temat

Tenis nie był ulubioną dyscypliną Arthura. Gdyby miał wybierać, postawiły na palenie cygar na czas lub zawody w jak najszybszym opróżnianiu szklaneczki z wyborną szkocką. Mimo wszystko od czasu do czasu zaglądał na kort, ale nie po to, żeby oddawać się sportowej rywalizacji. Co to, to nie. Po prostu lubił to miejsce i chociaż jego skromnym zdaniem budynek klubu tenisowego nie wyglądał tak, jak powinien wyglądać (to już temat na dalszą część posta), to jednak zaglądał tu regularnie. Nie po to, żeby grać. Przychodził tu, bo w tenisa grywali inni, ci, na znajomości z którymi szczególnie mu zależało. Jedną z takich osób był dyrektor szpitala w Cairns, mąż, ojciec i szanowany mieszkaniec Lorne Bay. Wypisz wymaluj Arthur! No, były pewne różnice, na przykład ta, że Overgaard nie był już mężem, a w roli ojca sprawdzał się fatalnie. Westbrook był inny i chociażby dlatego warto zbudować z nim stosunkowo dobre relacje, chociaż warto tu zaznaczyć, że jego żona lubiła obecnego burmistrza i czasem zdarzało się, że Winfield z żoną wpadał do nich na jakąś kolację. Czyżby Arthur chciał powoli dołączyć do grona wybrańców?
- Rozumiem. Trudno, może następnym razem. Do zobaczenia.
Schował telefon do kieszeni. To nic, że przed chwilą wcale z nikim nie rozmawiał i tylko udawał. Najważniejsze było to, że spora część osób mogła odnieść wrażenie, że jego sparingpartner po prostu się nie pojawi. Co robić w tej sytuacji? Wracać do domu? Zostać? A może...
- O, pan Westbrook, dzień dobry - delikatnie skinął głową na powitanie. - Nie wiedziałem, że pan grywa. Gdybym wiedział, od razu zaprosiłbym pana na małą partyjkę, zanim mój znajomy powie mi, że jednak nie dojedzie.
Trochę ściemniał, trochę to wszystko ubarwiał, ale czy można mieć mu to za złe? Najważniejsze było to, że udało mu się znaleźć dość neutralny temat do rozmowy z Westbrookiem.

Stanley Westbrook
powitalny kokos
radny Overgaard
55 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Dyrektor szpitala, miejscowa dobra dusza, ojciec Westbrooków, mąż Olivii.
Stanley lubił w sumie od czasu do czasu zagrać partyjkę tenisa – żeby się rozruszać, żeby pozostać w dobrej formie i ogólnie, żeby się rozerwać, bo przecież wiadomo, że endorfiny brały się od sportu przede wszystkim! Tak więc Stanley przyjechał sobie spokojnie na miejsce, rozpakował się, zostawił swoje normalne ubrania w jakiejś szafce w szatni i ruszył na kort. Niestety, w połowie drogi dowiedział się, że jego parter sparingowy (nawet mogę poświęcić ojca Ellie :lol: ) miał jakieś kłopoty, wypadek drobny czy tam akurat Andrzej się małą Princess nie mógł zająć no i oczywiście nie dojedzie. Miał już zamiar nawet odwrócić się i po prostu wrócić do domu, ale usłyszał głos Arthura.
– Dzień dobry panie Overgaard – uśmiechnął się delikatnie, całkiem przyjaźnie, chociaż Arthur był jego dokładnym przeciwieństwem. Chociaż dla Stanleya jego kariera była niewątpliwie dość ważna, to zdecydowanie najważniejsza nie była. Nie pożądał władzy tak mocno jak pożądał jej Arthur. Odetchnął zatem i pokiwał głową.
– Grywam i tak się składa, że mój sparingpartner nie dojedzie, bo musi się zająć wnuczką – wzruszył ramionami i uśmiechnął się nieznacznie. – Ale skoro obaj jesteśmy wolni, to możemy zagrać razem, prawda? – uniósł jedną brew ku górze i spojrzał na radnego z lekkim wyzwaniem w oczach, bo przecież nic tak nie cieszy jak wygana z nowym partnerem, nie?


Arthur B. Overgaard
ambitny krab
nick
instruktor gry w tenisa — korty tenisowe
22 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
Mordo, jestem nieobliczalny jak pierwiastek z dwóch
dwanaście

Miło, że po powrocie do rodzinnego miasta przynajmniej szef nie kazał mi spadać na drzewo, tylko wręcz przeciwnie, przyjął mnie z otwartymi ramionami, dodając, że mogę zacząć od zaraz. I tym sposobem przepracowałem kilka dni, z każdym kolejnym treningiem czując, jak bardzo przez ostatnie pół roku brakowało mi tenisa. I, mimo że zdawałem sobie sprawę, że kontuzja nie pozwoli mi już nigdy stanąć na korcie jako gracz z prawdziwego zdarzenia, to trenowanie innych sprawiało mi równie wielką przyjemność. I niektórzy, tak jak na przykład Poppy, mieli zadatki do bycia kimś więcej, niż zwykłym amatorskim odbijaczem piłki for fun. -Popoy, muszę cię pochwalić, że idzie ci coraz lepiej, naprawdę. Jestem pod ogromnym wrażeniem, bo niedawno zaczęliśmy treningi, a ty robisz postępy błyskawicznie. Trenowałaś coś wcześniej?- spytałem, podchodząc bliżej dziewczyny, tym samym nie spuszczając z niej wzroku. Nie dość, że zdolna była, to jeszcze nieziemsko piękna, że aż trudno mi było przestać się na nią gapić. Rzecz jasna, nie robiłem tego w sposób natarczywy, jak to niektórzy faceci mieli w zwyczaju. Dyskretnie, aczkolwiek bardziej intensywnie, niż powinienem to robić, ale, gdyby miała z tym jakiś problem, to by mi o tym powiedziała, tak? -Musisz jeszcze tylko przyzwyczaić dłoń do rakiety i trzymać ją w ten sposób- i chcąc jej to pokazać, jedną dłonią przytrzymałem jej rakietę, natomiast drugą dłoń umieściłem na jej dłoni i wraz z nią przesunąłem ku końcowi uchwytu rakiety. -Jak będziesz trzymać rakietę w tym miejscu, czyli na końcu, bo wtedy uzyskasz większą siłę uderzenia- posłałem jej uśmiech i w tym momencie powinienem się odsunąć i kontynuować zajęcia, ale… no jakoś nie potrafiłem się od niej oderwać, okej? Szczególnie, że jej dłoń była tak delikatna, że nie chciałem jej puszczać.
W końcu jednak dotarło do mnie, że co za dużo to niezdrowo, dlatego niechętnie zabrałem rękę, by następnie chwycić swoją rakietę, dając tym samym znak Poppy, że jeszcze trochę sobie dziś poćwiczymy

poppy weasley
ambitny krab
michałowa
instruktorka plastyki — dom kultury
21 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Jest instruktorką plastyki w domu kultury. Jako dziecko straciła rodziców i od tamtego momentu opiekuje się nią ciotka. Nie poszła na uniwerek, próbuje ogarnąć życie miłosne i dorosłość.
11

Tenis był jej najnowszym pomysłem na hobby. Bo jednak, poza tym, że Poppy pasjonowała się malarstwem, to doszła do wniosku, że potrzeba jej w życiu trochę ruchu. I uznała, że potrzebuje sportu, który nie będzie tak bezmyślny jak bieganie na przykład, bo jednak Poppy nie potrzebowała dodatkowego czasu spędzonego na przemyślenia i analizowanie wszystkich wpadek życiowych. Nie, ona potrzebowała takiego sportu, który będzie od niej wymagał skupienia, determinacji i troszkę samozaparcia. Początkowo myślała o ściance wspinaczkowej, ale uznała, że to jeszcze dla niej nie jest odpowiedni czas, nie uważała, by ten sport ekstremalny się u niej sprawdził. Dlatego postawiła na tenis. I cóż, poza tym, że trafił jej się całkiem uroczy pan instruktor, to w dodatku musiała przyznać, że lekcje tenisa szczerze jej się podobały.
Dlatego pojawiła się na nich jeszcze kilkukrotnie. Przykładała się i to nie tylko dlatego, że Finn – bo przecież szybko zdołała poznać jego imię – był taki uroczy. Poza tym świetnie potrafił jej wszystko wytłumaczyć i Poppy dzięki niemu czuła, że naprawdę może mieć potencjał. Poza tym nie zniechęcała się; dobrze jej szło a ona musiała przyznać, że na każdym treningu była skupiona i jej myśli nie krążyły ani wokół Dextera, ani wokół Rivera. Gdy wchodziła na kort tenisowe wszystkie te nastoletnie dramy odchodziły niemalże w niepamięć. A na pewno pozostawały skryte w szufladach jej podświadomości. – Och, dziękuję, Finn – odparła z promiennym uśmiechem, wiążąc włosy w schludny koński ogon, żeby jej te włosy podczas treningu nie przeszkadzały. – Nie, nigdy wcześniej nie trenowałam. Ale zależy mi. Poza tym… widocznie mam świetnego nauczyciela – odparła kokieteryjnie, ale też z lekkim rozbawieniem i przekrzywiła głowę, wpatrując się w niego. Wiadomo, że bez niego pewnie nie opanowałaby techniki, więc spora w tym zasługa Finna. Ale sama też miała całkiem spore pokłady determinacji.
Podążyła za jego ruchem, a raczej dała mu się poprowadzić. Odczuła przyjemny dreszcz i lekko się uśmiechnęła. No dobra, nie było to takie samo uczucie, jakiego doświadczała, gdy dotykał ją River, ale… mimo wszystko było to dość przyjemne i elektryzujące. Podążyła wzrokiem za ich dłoniami i skinęła głową na jego słowa. Podniosła na niego wzrok i lekko się uśmiechnęła, a kiedy nie odsunął się od razu, Poppy lekko przygryzła wargę. – Chyba zrozumiałam – oznajmiła z rozbawieniem. – Mogę o coś spytać? – zadała mu pytanie, gdy już się od niej odsunął, jeszcze zanim ustawili się na pozycje startowe do kolejnej rozgrywki. – Jak długo trenujesz tenisa? – spytała, cofając się o te kilka kroków na korcie, gotowa do następnej gry.
Finn Finnigan
sumienny żółwik
anu
Instruktorka tenisa — FRESHWATER TENNIS CLUB
28 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Nowoczesna hipiska, ucząca dzieci bogaczy gry w tenisa, lubiąca podróże swoim campervanem i sączenie szampana, gdy nikt nie widzi.
#3

Stasia tego dnia nie miała dobrego humoru. Nie wiedziała, o co tak naprawdę jej samej chodzi, ale chodziła cały dzień z nosem na kwintę, musząc się powstrzymywać, aby nie odgryźć się jakiemuś boga ducha winnemu nastolatkowi, z którym prowadziła lekcję. Miała co prawda w okolicach południa jedną godzinę z kobietą po 40, więc mogła trochę się wyżyć, mocniej odbijając piłkę. To jednak wcale jej nie pomogło. Głodna nie była, okresu też nie miała ( i nie, to nie był w tym momencie problem), jedynie w grę wchodził brak podróży i przygód, bo nie da się ukryć, że prawie dwa tygodnie nie wsiadała w swój samochód, aby wyjechać w siną dal. Tak, to mogło być to, w końcu zawsze każdy wolny moment spędzała z dala od ludzi, a teraz dzień w dzień przychodziła do klubu tenisowego, aby zastąpić swoją koleżankę, która pojechała na urlop.
Miała przed sobą ostatnią godzinę zajęć, lecz kolejną z kolei, co było uciążliwe. Nie była to nawet jej godzina, więc tym bardziej dłużyła się jej niemiłosiernie, odbijała piłeczkę z pryszczatym nastolatkiem, kiedy kątem oka dojrzała znajomą sylwetkę Anthony'ego. Cóż i tak nie byli dziś umówieni, więc nie było sensu, aby choćby zawołała do niego, by prokurator zauważył, że mu macha. Pewnie udałby, że nie widzi, zwłaszcza, że było widać, że nie jest sam. A przy obcych z reguły się nie przyznawał do znajomości z nią. Okej, mogła zrozumieć, że nie chce jej nazywać swoją dziewczyną, miał ku temu pełne prawo, bo nigdy nic sobie nie obiecywali, ale fakt, że nie chciał się przyznawać do tego, że się znają, to już ją wkurzało. A dziś był taki moment, że to ją zdecydowanie wkurzało, więc odwróciła się do swojego ucznia i zarządziła, że koniec ćwiczeń, pograją sobie teraz w tenisa.
Stanęła za końcową linią, przyszykowała pozycję i zaserwowała w przeciwne karo, by chłopiec mógł odebrać i odbić do niej piłkę. Żadna z niej Iga Świątek, ale potrafiła grać całkiem nieźle. Odbiła piłkę tylko raz, zanim ta wylądowała w siatce. Czekał na nią drugi serwis.. I trzeci... A jej wzrok co i rusz uciekał w stronę budynku, gdzie widziała wcześniej Hemingwaya. Nawet nie wiedziała dlaczego, normalnie takie sprawy jakoś szczególnie jej nie ruszały. W końcu stanęła za linią, po raz kolejny szykując się do serwisu, aby wygrać udawanego gema z uczniem. Właśnie wtedy poczuła na sobie wzrok, totalnie nie wiedząc jak, skoro patrzyła tylko i wyłącznie w kort tenisowy. Wyciągnęła piłeczkę spod spódnicy, wyrzuciła ją w górę i wyciągnęła sie, aby jak najbardziej finezyjnym ruchem zaatakować piłkę, wydając cichy jęk pod nosem. Zupełnie, jakby grała w Melbourne na Australia Open, a nie w klubie w malutkim mieście na wybrzeżu. Zapomniała, że nie jest naprzeciw niej silna rywalka, lecz chucherkowaty chłopak, którego prawie nie zabiła tym silnym strzałem. Chłopakowi aż wypadła rakieta z ręki a sam się zachwiał, więc Stasia się szybko zreflektowała i podeszła do ucznia i stanęła przy nim aby sprawdzić, czy wszystko z nim w porządku. -Wszystko okej? Tak? To okej... Widzisz, będziemy dążyć do tego, abyś serwował właśnie tak jak ja. I żebyś się nie bał odebrać takiej piłki, bo pamiętaj, jestem tylko dziewczyną, a Ty głównie będziesz grał przeciwko mężczyznom-zaśmiała się, gotowa już wrócić na swoją stronę siatki.

Anthony Hemingway
Prokurator Koronny — Crown Prosecutor's Office
37 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Skorumpowany prokurator, który perfekcyjnie udaje przykładnego obywatela. Rok po ślubie zamordowano mu żonę, od tego czasu Tony przybrał maskę impertynenckiego i wyniosłego człowieka. Wierzy, że jest szczęśliwy i na wszelkie sposoby ucieka przed poznaniem prawdy o samym sobie.
Swoją pierwszą rakietę tenisową dostał w wieku siedmiu, może ośmiu lat. Jak każdy dzieciak pochodzący z typowej old money family, otoczony był nie tylko luksusem i wygodami, ale też przyzwyczajony do spędzania czasu wolnego w aktywny sposób. Tenis, golf i jego ukochane polo wypełniały pustki w napiętym harmonogramie Anthonego. Podobnie jak nauka języków, prywatna szkoła, dodatkowe fakultety i tysiące innych zajęć. W każdym razie rodzice zawsze przykładali sporo uwagi do tego, aby móc chwalić się osiągnięciami pociech, a Tony lubił być na piedestale. Ambicja była jego siłą napędową i sprawiała, że wymagał od siebie więcej i więcej... Opłacało się, bo nie tylko osiągnął sukces, ale też po latach w końcu udało mu się wyjść z cienia ojca i nie używać swojego nazwiska tylko z myślą, że to sędzia Hemingway był jego najdumniejszym nosicielem. Niestety, ale i on i jego rodzeństwo miało w tej kwestii mocno pod górkę i chociaż byli już dorosłymi ludźmi to nadal dosięgało ich echo seniora rodu.
W każdym razie nie tenis, ale polo było sportem, który Tony uprawiał najchętniej. Nie oznaczało to jednak tego, że źle się bawił na kortach. Wręcz przeciwnie. Lubił załatwiać na nich interesy. Spotykał się tam z politykami, wpływowymi biznesmenami i innymi zadufanymi gnojkami, którzy byli mu akurat potrzebni, albo on im. Jednak spotykał się tam, a raczej natrafił tam na jeszcze kogoś... Młoda trenerka szybko wpadła mu w oko i w zasadzie nie minęło sporo czasu od ich pierwszego spotkania do chwili, w której jęczała jego imię leżąc na masce jego auta. Od tamtego czasu spotykali się w miarę regularnie, albo raczej wtedy, gdy Hemingway miał na to ochotę, bo niekoniecznie traktował ich relację jako coś poważnego. Sądził, że sama Stasia także o tym doskonale wie, tym bardziej, że przez większość czasu to on mógł ją mieć kiedy chciał, a ona nie mogła go nawet dosięgnąć. Nikt nie wiedział o ich romansie, a Tony dla zachowania wszelkich pozorów często ignorował pannę Hayworth nie mając z tego powodu żadnych wyrzutów sumienia.
Tamtego dnia umówiony był na tenisa z jednym ze swoich współpracowników i chociaż dostrzegł już dawno, grającą na sąsiednim korcie blondynkę, to sam nie podejmował względem niej żadnej interakcji. Aczkolwiek miał ostatnio sporo na głowie i frustrowała go pewna francuska, a problemy w pracy denerwowały. W zasadzie chwila zapomnienia w ramionach Anastasii zrobiła by mu dobrze. Zerkał więc co jakiś czas na prężącą się przy serwach trenerkę i jego przeciwnik także to zauważył, więc trochę bezczelnie obydwoje wymieniali się mniej, lub bardziej nieprzyzwoitymi uwagami na jej temat. Aż do momentu, w którym jej kursanta zdecydowanie przerosło tempo narzucone przez blondynkę. Na tym ich obserwacja dobiegła końca, bo skończyli partię i zeszli z kortu.
Hemingway jednak niekoniecznie miał zamiar opuszczać to miejsce bez nagrody, a ta nadal prowadziła lekcję. Poczekał więc w klubowej kawiarni, aż Stasia będzie wolna, po czym po raz pierwszy odkąd zaczęli ze sobą sypiać, postanowił publicznie się do niej odezwać.
Przechodziła nieopodal i nie miał pojęcia, czy zrobiła to specjalnie, czy też nie, ale najistotniejsze było w tym to, że wychwyciła jego spojrzenie. Uśmiechnął się więc nonszalancko, po czym upił odrobinę swojego espresso.
- Widziałem twoją lekcję - zagadnął, tym samym dając jej znać, że nie ma zamiaru po raz kolejny jej ignorować. - Zdumiewające metody. Jestem pod wrażeniem i chciałbym o nich porozmawiać - dodał, po czym sugestywnie wskazał blondynce krzesło tuż obok siebie. - Zgodzisz się, prawda? - Niby było to pytaniem, ale ton jakiego użył sugerował zgoła co innego.

Stasia Hayworth
Instruktorka tenisa — FRESHWATER TENNIS CLUB
28 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Nowoczesna hipiska, ucząca dzieci bogaczy gry w tenisa, lubiąca podróże swoim campervanem i sączenie szampana, gdy nikt nie widzi.
Stasia nie należała do starej, bogatej rodziny, jednak rakieta tenisowa również została jej wręczona. Rodzice dbali o to, aby ich dzieci były dobrze wykształcone, a także mieli jakieś hobby. Mogli próbować wielu rzeczy, to nie był żaden problem - właściwie zależało im tylko na tym, by znaleźli coś dla siebie. Choć może się nie przelewało, bo przy trójce dzieci było to trudne, to nie brakowało nigdy pieniędzy do pierwszego, więc i kolejne lekcje, po zrezygnowaniu z poprzednich, były w zasięgu Hayworthów.
A gdy dobrze szło blondynce na korcie, jednak nie na tyle, aby mieć własną karierę, zaczęła sobie dorabiać jako instruktorka. Jak rzuciła studia, zabrała się za to w większym wymiarze godzin i musiała przyznać, że pasowało jej to, że to właśnie znane osoby, z grubymi portfelami, najczęściej pojawiały się pod tym adresem. Dzięki temu ona mogła sobie dobrze żyć. Choć z oczywistych powodów wolała być sparing partnerem jakiejś znudzonej żony milionera, niż użerać się z jakimiś nastolatkami. Małe dzieciaki, siedmiolatki, może dziesięciolatki były spoko, jednak licealiści byli trudni do zrozumienia. Plotkowali zupełnie jak ci dwaj dorośli na korcie obok. Oczywiście, że Stasia zauważyła kto tam jest, choć znała tylko jedną twarz. Nie słyszała co dokładnie mówią, jednak wzrok czuła na sobie non stop. Trochę jej to pochlebiało, choć koniec końców wiedziała, że źle robi, wyżywając się na chłopaku, który stał po drugiej stronie jej siatki.
Po zakończonej lekcji postanowiła pójść do klubowej kawiarni, tam też miała znajomych, a przy barze pracowała jej koleżanka. Właściwie, to nie miała więcej lekcji i mogła jechać do domu, ale nie zawsze zmywała się w trzy minuty. -Potrzebujesz popracować nad serwisem? Myślę, że znajdę czas dla Ciebie w kalendarzu-odpowiedziała, zatrzymując się przy Anthony'm. Tak, specjalnie wybrała taką drogę, aby minąć jego stolik. Był sam, więc nie musiał się jej jakoś specjalnie wstydzić. Choć i tak postawiłaby pięć dolców na to, że nie przyzna się do niej, a najwyżej napisze sms'a. I byłaby piątkę biedniejsza. Niby niewiele, a jednak prawie galon benzyny do swojego vana by kupiła.
Usiadła na miejscu na przeciwko, choć nie da się ukryć, że fakt, że wielki Hemingway postanowił się jednak do niej przyznać, wcale aż tak nie poprawił jej nastroju. Choć może miło połechtało jej ego, że jednak zagadał do niej w miejscu publicznym.-Przegrałeś dzisiejszy mecz z kolegą?-zapytała, opierając się wygodnie w krzesełku. Szybko jednak spuściła z tonu, wiedząc, że tak naprawdę nie ma prawa się burzyć, a jak tak dalej będzie puszczać fochy, to prokurator całkowicie odpuści sobie kontakty z nią.

Anthony Hemingway
ODPOWIEDZ