lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
Ratownik Wodny — MARINE RESCUE QUEENSLAND
25 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Surfer i ratownik wodny, którego rodzina ma farmę ananasów.
  • #4
Po raz kolejny westchnął dzisiaj ciężko kiedy wchodzili w końcu na jeden z kortów tenisowych. Marudził niemal całą drogę. Nie był szczególnym fanem tenisa. Znaczy... uwielbiał wszystkie sporty. Nawet jak o jakimś słyszał po raz pierwszy to chciał go wypróbować i zobaczyć jak by mu poszło. Nie było jednak żadną niespodzianką to, iż zdecydowanie bardziej preferował gry zespołowe. Lubił być wśród ludzi i uważał, że w zespole jest po prostu o wiele więcej zabawy. Gry jeden na jednego były tylko po to by sobie dopiec. Nie żeby nie lubił czasem dopiec innym, ale był typem co woli się bawić niż gnieść swoich boiskowych wrogów - choć też się zdarzało.
- Wiesz, kiedy mówiłem, że chętnie dzisiaj w coś zagram to miałem na myśli siatkówkę na plaży z dziewczynami - nawet miał często swoje grono, w którym grał, ale i z nieznajomymi się zdarzało. Nie miał z tym problemów, był mega towarzyski i bardzo chętnie dołączał do gry kiedy widział, że potrzebują do niej ludzi - albo się sam wpraszał i już. Nie mniej o przyjaciół dbał. Wiedział, że mimo, iż wiele ich łączy to też mają swoje zainteresowania, które inni nieszczególnie podzielają, ale pomimo tego wciąż są paczką kumpli. Dlatego też był tutaj dzisiaj. No i tenis to też sport, prawda? Grał poza tym już kilka razy i radził sobie całkiem nieźle jak na amatora co wolałaby uderzać większą piłkę i to ręką. Dobrze, że wysportowany był to i latanie po boisku nie było mu w ogóle straszne. Jak już to brak latania po boisku był mordęgą, o!
- Forów nie oczekuj i pamiętaj, że wisisz mi piłkę plażową. Nie wymigasz się - pogroził mu rakietą bo nie odpuści! Zagra tak czy siak, prędzej czy później, ale należało wciągnąć do tego innych. Dla dobrej zabawy oczywiście! Wszak gry zespołowe mają więcej zabawy w sobie, prawda? Przynajmniej według Rivera, który dzisiaj się tutaj przemęczy i i tak spróbuje się dobrze bawić mimo jego marudnego nastawienia. Ale się starał, okej?! Może w trakcie gry trochę mu przejdzie i się rozluźni. Nie bycie na swoim terytorium zazwyczaj działało na niego... marudnie dosyć acz są szanse, że przywyknie.

Dexter Wheatley
wystrzałowy jednorożec
River
lorne bay — lorne bay
23 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
[#2]
outfit
Dla Dextera ostatnie tygodnie były wyjątkowo ciężkie - znalezienie chociażby chwili (tak jak dzisiaj się to w końcu udało) graniczyło z cudem. Trochę powoli zaczynał żałować, że wziął na siebie aż dwa kierunki studiów. Początkowo był niemalże pewien, że da radę to wszystko ze sobą pogodzić, zresztą nie chciał najbardziej zawieść w tym wszystkim mamy. Doskonale wiedział, jak bardzo jej zależało na tym, aby ukończył prawo. Mógłby pójść sobie na rękę i zrezygnować z koreańskiego, w końcu nikt go do tego nie zmuszał, a starszy brachol tylko się z niego wyśmiewał przy każdej napotkanej okazji. Jakby mu tego było mało. Powoli zaczął szukać jakiegoś rozwiązania by chociaż wytrzymać cały ten stres i zaczął marudzić ojcu, żeby zaczął przepisywać mu jakieś tabletki, bo serio przestawał nad tym wszystkim dawać radę. Ojcu zapaliła się czerwona lampka w głowie i zaczął mu robić testy czy przypadkiem po kryjomu nie bierze jakiegoś gówna - na szczęście był czysty, ale tym samym znów mu podsunął pewien pomysł. Oczywiście będzie musiał się z tym nieźle ukrywać, ale kto wie może coś z tego wyjdzie, a on nie będzie wypruty jak flaki z olejem?
Dzisiaj na szczęście kochany Ben puścił go nieco wcześniej ze stażu w kancelarii - trochę go wybłagał, żemu mu pozwolił wcześniej wyjść i w końcu udało się mężczyznę przekonać do tego pomysłu. Ba, nawet mu zaproponował, że wcale nie odejmie mu godzin z tego konkretnego dnia, co za ulga! Dlatego taki zadowolony szedł w kierunku kortu tenisowego wraz z najlepszym kumplem, Riverem.
-Stary, nawet nie wiesz jaką jatkę wczoraj miałem u ojca. Wyobraź sobie, że zaczął podejrzewać, że ćpam - pokręcił głową nieco rozbawiony, nadal nie mogąc ze śmiechu z reakcji ojca. Co prawda to wcale nie był jedyny powód dlaczego akurat dziś zdecydował się na tenisa - to był tylko pretekst by po prostu pobyć trochę sam na sam z kumplem, pogadać, bo przecież ciągle ostatnio było coś -Wiem, stary, że najchętniej byś się wgapiał te falujące ananasy (tu ma na myśli oczywiście cycki) i przysięgam, że następnym razem na nie pójdziemy, ale serio...mam dzisiaj taką ochotę przywalić rakietą, że...to się nie dzieje - jęknął nieco zachrypniętym tonem głosu, wypiając kilka łyków wody z butelki, którą miał też przy sobie. Co raz częściej łapał się na tym, że więcej narzekał niż wcześniej. -Żeby nie było, że to ja za chwilę będę musiał dawać ci fory - zachichotał, ustawiając się po właściwiej stronie siatki w wygodnej pozycji. Był naprawdę wdzięczny Riverowi, że mimo wszystko zgodził się tutaj przyjść, chociaż sporo jęków musiał przy okazji wysłuchać, ale jakoś to przeżył! - Jak chcesz możesz zacząć! rzucił jeszcze, bo fakt, trochę się zakręcił i nie miał przy sobie zielonej piłeczki.
River Sheppard
sumienny żółwik
avada kedavra
brak multikont
Ratownik Wodny — MARINE RESCUE QUEENSLAND
25 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Surfer i ratownik wodny, którego rodzina ma farmę ananasów.
Ilekroć River słuchał jak studenci mają przerypane to zawsze utwierdzał się w przekonaniu, że dobrze zrobił nie idąc na studia. Wciąż prace miał odpowiedzialną, ale zapracował na nią szkoleniami i kursami. Wiedział co robić, wiedział, gdzie kończy się jego robota i ma przekazywać co dalej i nie musiał pisać żadnych prac. Naturalnie to nie tak, że z dnia na dzień stał się super ratownikiem. Swoje przeszedł i dalej uważał, że się może codziennie nauczyć czegoś nowego, no ale w jego przypadku studia byłyby stratą czasu. Nie chciał być żadnych lekarzem - jak jego starsza siostra, z której był mega dumny - ale zostając ratownikiem morskim musiał też wiedzieć z czym to się je. W dodatku robił co lubił. Może właśnie z tego powodu mało kiedy dało się go zauważyć zmęczonego, bez życia.
- A ćpasz? - no co? Nie zaszkodzi zapytać, prawda? Chociaż, gdyby ćpał to chyba by go tutaj nie było, a ojciec od razu zrobiłby z tym porządek, prawda? No, ale to River. Gadał zanim pomyślał. Poza tym uważał, że to racjonalne pytanie! - No to co zrobiłeś? Przechowałeś komuś leki? Podejrzane substancje? Wypiłeś za dużo i stary nie rozpoznał, że to procenty, a nie haj? - osobiście River nie brał. Nigdy. Był sportowcem, więc miał swoje zasady i dbał o ciało. Nie powiedziałby, że jak o świątynie bo fast foody się też jadło, a jego dieta nie była taka znowu dietetyczna, no ale nie pakował w siebie niedozwolonych substancji. Mimo, że zabawowy z niego gość to potrafił się nawet bez alkoholu bawić. Pił, lubił, i w ogóle, ale bez tego też dawał sobie świetnie radę.
- Wiesz, że takie porównanie do mnie nie trafia? Jak słyszę o ananasach to myślę tylko o reklamowaniu farmy - wzruszył ramionami. Jasne, miał oczy, więc się nie wypierał i lubił sobie poflirtować zawsze w dniu wolnym, ale z ananasami ma styczność od dziecka. Jak słyszy "ananas" to serio myśli tylko o farmie. Notabene to mu gasi skutecznie nastrój na wszelakie flirciki bo kojarzy się z domem. - Walenie w piłkę też można uznać za wyżywanie się, ale okej. To jak będziesz uderzał to gadaj o co chodzi - przeszedł na swoją stronę boiska... wiedział, że to kort, ale przynajmniej będzie to boiskiem nazywał to da mu jakąś nadzieję na myślenie o tym jak o prawdziwym sporcie! Nie oceniał. Po prostu wolał inne gry.
- Jakbyś mi dał fory to bym cię zdzielił rakietą na tyle, że nie wstałbyś do końca roku - ostrzegł kumpla bo już wolał przegrać niż przyjąć litość od przeciwnika. To tak jakby godzien nie był współzawodnictwa! Nie z nim takie numery! - No chyba jasne, że przystojniejszy zaczyna. Nie takie są zasady? - prychnął jakby to było serio coś oczywistego. Dlatego bez większych ceregieli wykonał pierwszy zamach.

Dexter Wheatley
wystrzałowy jednorożec
River
lorne bay — lorne bay
23 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Czasem zazdrościł mu, że potrafił iść własną ścieżką - w jego przypadku nie było to takie proste. Kiedy próbował się buntować na swój własny sposób i tak pozostawał pod kloszem rodziców. Co prawda i tak z początku ojciec był zawieszony, że nie wybrał medycyny ale może to lepiej wyszło dla świata i dobra innych - był dość wrażliwy na widok krwi, stłuczeń i mdliło go na widok jakichś poważniejszych ran. Pod tym względem był podobny do Rivera, też.nie chciał być lekarzem jak jego ojciec. Szczerze, chyba dobrze mimo wszystko zrobił wyrobił to prawo, które trzeba było wkuwać. Matka za to puszyła piórka przy każdej możliwej okazji jakiego to ma zdolnego syna, a najbardziej lubiła to robić na tych wszystkich zjazdach rodzinnych i przy wszystkich ciotkach ale samą siebie przechodziła przy swoich koleżankach - wtedy zazwyczaj albo znikał w swoim pokoju albo uciekał gdziekolwiek gdzie się dało by nie wdać się przypadkiem w głupią dyskusję.
- Tak, regularnie - wywrócił oczami, przeciągając specjalnie drugie słowo, chociaż gdyby naprawdę to robił z pewnością od tak po prostu by się nie przyznał i to w dodatku takim luzackim tonem. Oczywiście, że jego nie robił, mimo, że nie raz był kuszony, nie raz chciał, ale nigdy nie znalazł w sobie odwagi by zacząć to robić - chciałem by mi wypisał receptę na (tu podał nazwę leku) tabletki nasenne, myślałem, że to zwyczajne. Nie sprawdziłem jakie to są tabletki wcześniej - nie ma to jak zapomnieć, że ma się ojca lekarza, prawda? Szybko zrozumiał jaki błąd tu popełnił, a teraz będzie miał przechlapane i jeszcze większą kontrolę z jego strony. Tylko tego mu brakowało do tego wszystkiego. Jeśli chodziło o Dextera to też starał si3 unikać nadmiernej ilości alkoholu, po tym jak raz przesądził. O jeden raz za mocno, przez który zdychał przez następny tydzień - choć oczywiście to nie było tak, że wcale go unikał. Tylko nie w potężnych ilościach a ostatnio trochę nie miał nawet okazji. Przy książkach i wkuwaniu picie nie pomagało, jedynie w grę wchodziły energetyki, ale chyba one powoli przestawały działać - i tu się zaczynał obecny główny problem Dextera.
- Sprawdzałem tylko twoją czujność - zaśmiał się, klepiąc przyjaciela po ramieniu. Doskonale zdawał sobie z tego sprawę, że River nic innego oprócz ananasów i Poppy nie miał w głowie, ale nie mógł się i tak od tego powstrzymać. - To tak jak mówisz, następnym razem siatkówka - pstryknął palcami, przechodząc na swoją stronę. Co prawda siatkówkę też całkiem lubił, ale dziś wyjątkowo miał ochotę właśnie na tenisa. Zresztą, jak skończą mecz i jak nie będą wykończeni mogą zawsze sobie pójść sobie na plażę i zagrać jeszcze jeden! Dzisiaj naprawdę miał więcej czasu niż zwykle -Tak wiem, dlatego ci nie dam - rzucił jeszcze, ustawiając się w wygodniej pozycji, obracając w rękach rakietę i czekając na uderzenie przyjaciela i gra zaczęła się na dobre. Rozlegały się charakterystyczne odgłosy przy każdej odbijanej piłce, a co jakiś klnął pod nosem gdy River zaczynał używać pewnych sztuczek, które sam jakiś czas temu mu pokazywał jak można kogoś ograć. Ale z drugiej strony był zadowolony, że dawał sobie dobrze rade, nawet lepiej niż ostatnio! - Ty jesteś już dobry w te klocki, nawet nie wiesz jak się... - trochę ciężko oddychał, nieco ostatnio zbyt długo siedział przy książkach i mało się ruszał i oto wyszły od razu efekty! Ale coś było nie tak, bo wzrok mu się zaczął trochę bardziej rozmazywać kiedy odchodził od siatki z zieloną piłką w ręku. Puścił ją i chwycił się za klatkę piersiową, czując w niej jakieś mocne ukłucie i aż się skrzywił, bo naprawdę nie ogarniał co się z nim zaczęło robić. - River...- zdołał jeszcze wydusić z siebie gdy odwracał się w jego stronę, nie wiedząc co sie dzieje - ale co raz gorzej go widział. Próbował jeszcze rzucić piłką, aż nie wiedząc kiedy to się stało, że osunął się na ziemię z rakietą obok niego.
sumienny żółwik
avada kedavra
brak multikont
Ratownik Wodny — MARINE RESCUE QUEENSLAND
25 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Surfer i ratownik wodny, którego rodzina ma farmę ananasów.
Według Rivera to wcale nie było takie trudne iść własną drogą. Po prostu należało pomyśleć o sobie i być w tym temacie egoistycznym. Z drugiej strony miał super rodzinę, która chciała dla niego jak najlepiej i nie oczekiwali, że będzie kandydował na prezydenta albo coś podobnego. Sam też był mega dumny z siostry, ale jakby usłyszał chociaż słowo o tym, że jednak Kenzie tego nie chce to by ją wsparł całym sercem - bo też chciał aby to ona miała udane życie. A szczęśliwe życie związało się z pracą, z którą się chciało. Na razie nic nie wskazywało by inaczej było, ale będzie nadstawiał uszu.
- To nie zbliżaj się do Poppy będąc na haju - znowu pogroził mu rakietą choć mniejszy był efekt skoro byli już po przeciwnych stronach boiskach. Ogarniał ironię, ale nie zaszkodziło przestrzec! - No i? To, że chciałeś by ci takie wypisał to chyba nic złego? Powinien wypisać i tyle, co nie? - nie ogarnął trochę jak takie pytanie zmieniło się w podejrzenia o branie czegokolwiek. Tabletki nasenne to chyba nic złego? Sheppard nigdy nie brał i w zasadzie ograniczał swe prośby lekarskie względem siostry - by jej problemów nie robić w pracy - więc... no, nie ogarnął jak to się potoczyło w tak dziwnym kierunku.
A w tym przypadku to już by się nie przyznał! Prędzej ananasy i surfing, o. Nie żeby nie myślał o Weasley, ale byli przyjaciółmi, więc to chyba całkiem normalne, nie? Niby widział ją lepiej - że tak by to ujął - bo była pełnoletnią już panną, ale te cztery lata różnicy dalej zasłaniały mu pełny obraz. Teoretycznie to nie jest taka straszna różnica wieku, ale nawet w liceum razem nie byli przez to. Właśnie z tego powodu długo widział w niej dzieciaka - super przyjaciółkę, ale nic poza tym. Z drugiej strony Calie miała takie problemy z chłopakiem, że wolałaby aby Poppy nie miała faceta... Tak, to na pewno z tego powodu.
Nawet jeśli nie był mistrzem tenisa to już trochę grał. Przyjaźń z kimś kto trenuje ten sport swoje robiła. Poza tym każdy sport River brał dosyć serio i wiele wkładał w każdą grę. Dlatego nawet dzisiaj się starał co by się nie wynudzić. Aczkolwiek pewno widownia nudziłaby się bardziej - on się nudził siedząc i jedynie oglądając. Wolał być "na polu walki!"
- W każde klocki jestem dobry - odrzekł dumnie. Zbyt dumnie i pewnie, ale Sheppard już taki był. Zwłaszcza jak go chwalono to ego rosło. Nie był typem skromnisia. Uważał, że komplementy należało przyjmować z wdzięcznością. Zwłaszcza jak się w czymś mistrzem nie było. Długo jednak ta duma nie potrwała kiedy nagle, ni stąd ni zowąd, Dexter osunął się na ziemię. - Ej! - zdezorientowany momentalnie do niego podbiegł, chwytając po drodze butelkę wody, którą zostawił obok siatki. - Ej, co ci?! Słyszysz mnie? - no ba, że od razu pomyślał o wzywaniu karetki, ale jak to jakieś wygłupy - Riverowi też się takie durne zdarzały - to tylko niepotrzebnie by wzywali sanitariuszy. Dlatego wpierw oblał chłopaka wodą z butelki. No co! Odruchowo! Trzeba wpierw ocenić sytuację nim się ruszy w poważniejsze kroki.

Dexter Wheatley
wystrzałowy jednorożec
River
lorne bay — lorne bay
23 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Na to składało się wiele czynników - również niestety presja otoczenia. Rodząc się w takiej rodzinie wszystko od początku było z góry ustalone, dlatego ciężko było zawalczyć o swoje zdanie. Oczywiście w końcu poniekąd wypracował sobie możliwość dyskutowania z nimi, w przeciwieństwie do swojego rodzeństwa. Starszy brat był strasznie posłuszny ojcu, sam poszedł na medycynę ale nie raz zastanawiał się czy rzeczywiście to lubił. Siostra zaś poszła w ślady mamy i o niego toczyła się ta mała wojenka między nimi. Co wybierze? Oczywiście nie byli małostkowi, mógł sobie wybrać każdy kierunek ale i tak wiedział co siedziało im w głowie. A on dał się skusić w końcu na to prawo, ale nie chciał rezygnować ze swojej pasji. To wszystko u nich było mocno pokręcone, mimo, że było ciężko - zdążył się do tego wszystkiego przyzwyczaić
- Mój stary jest na tym punkcie strasznie przewrażliwiony, w sumie teraz to nie wiem na co liczyłem - wzruszył nieco bezradnie ramionami. Wpadając na ten pomysł, po prostu miałby pewność, że ma lek ze sprawdzonego źródła, ale no najwyraźniej nie dogadał się ze swoim staruszkiem więc wolałam uciąć temat by nie wywołać jeszcze większej gównoburzy.
- Weź...przestań dobra? - spojrzał na kumpla złowrogo, no bo jak mógł go posądzać o takie niechlubne czyny? Poppy była Rivera i to było jasne jak słońce. Traktował ją jak przyjaciółkę, choć czasem z boku mogło to wyglądać nieco inaczej, nigdy chyba by nie pozwolił na coś więcej. Trzymał się tej zasady i wcale nie zamierzał niczego zmierzać. Rozumiał jego ostrożność - sam na jego miejscu pewnie by tak samo się zachowywał, ale nigdy chyba nie był w takim prawdziwym związku jak oni teraz. Zawsze coś się zdarzało, ale zwykle były to krótkie, chwilowe i właściwe tylko przy Nyi wydawało mi się, że to będzie to, ale spieprzył to. I cholernie tego żałował i co gorsza myślał jak to wszystko odkręcić, ale nie wiedział jak to w ogóle ma zmienić -Myślę wciąż o Nyi i jestem taki zły... - pokręcił głową wyraźnie będąc przygnębiony myślą o Nay. River był w to wtajemniczony, bo tamtego dnia właśnie do niego przyszedł, kompletnie uwalony i dopiero jak wytrzeźwiał o wszystkim mu wtedy opowiedział. Tak nawet to mu w ostatnim czasie nie wyszło. Tak, trochę też po to przyciągnął Rivera tutaj na kort by swobodnie z kumplem pogadać tym bardziej, że wreszcie nadażyła się ku temu okazja.
On za to gorzej radził sobie na desce w wodzie - surfing to zdecydowanie nie była jego bajka ale czasem dawał się też na takie szaleństwa namawiać. Ale tutaj na korcie za to był jak ryba w wodzie i dawał wycisk kumolowi. Wcale mu nie odpuszczał, machał rakietą nie tylko z całych sił ale tym razem chciał zaskoczyć go paroma trikami, zanim nie stało to. Oh, nawet River nie wiedział jak bardzo chciałbyś, żeby to był żart! Wszystko zaczęło mu się rozmazywać, a on nie mógł tego w żaden sposób powstrzymać. Trochę się tym przeraził, nawet nie zorientował się kiedy ciężko upadł w końcu na ziemię. Chwilę to trwało zanim z dziwnym odgłosem słyszał swoje imię.
-Co się..stało...co... jęknął kiedy chlust wody dosłownie spowodował, że otworzył oczy i odkaszlnął kilka parę razy, odruchowo chwytając się dłoni kumpla, cholernie tego zwyczajnie potrzebując. Oddychał ciężko, przez moment nic nie rozumiał co mówił do niego River -Kurwa, nie wiem co się stało... - wydyszał gdy wreszcie udało mu się uspokoić w miarę tak, że przynajmniej już było mu odrobinę lepiej -nie wzywaj karetki, już...już jest lepiej...- powiedział jeszcze, nieco drżącym tonem głosu, próbując uspokoić nerwowego Rivera.
River Sheppard
sumienny żółwik
avada kedavra
brak multikont
Ratownik Wodny — MARINE RESCUE QUEENSLAND
25 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Surfer i ratownik wodny, którego rodzina ma farmę ananasów.
Dlatego powinien więcej czasu z kumplem spędzać. Może wtedy nauczył by się od Rivera luźniejszego podejścia i wybrałby coś co go nie zabije. Czasem sam Sheppard miał wątpliwości co do tego czy aby Dexter na pewno chce to całe prawo studiować. Nie żeby kierunek zły był, ale to serio trzeba mieć swego rodzaju powołanie i pewnym być co do swej przyszłości. River by nie mógł zdecydować się na coś tak... ciężkiego. Tak, prawo wydawało się serio ciężkie, a na sali sądowej zawsze jest pełno dramatów, którymi River nie lubił się obciążać. Wiadomo, że i on nie unikał takich bo się niestety nie dało, ale sala sądowa to zupełnie co innego.
- Nie ogarniam go - serio dalej nie ogarniał tego. Zrobić rozróbę tylko, dlatego, że ktoś jakieś leki przechowywał? Dobra tam... coś tam wziął, ale nasenne nie zabijały po jednej dawce. Powinien wypytać najwidoczniej Kenzie o takie sprawy. Na pewno lepiej od niego się na tym znała i wiedziałaby jaka powinna być odpowiednia reakcja. Na reakcję o Poppy tylko ramionami wzruszył. Dba się o przyjaciół i tyle, prawda? Lepiej by jedno drugiego nie widziało jak ktoś coś ćpa. Tak, tak, nikt tu nie ćpał, ale i tak dobrze czasem o tym przypomnieć! Wiadomo też, że Weasley była jedynie przyjaciółką. Parę lat temu ciągle była dla niego jeszcze zwykłym dzieciakiem - cztery lata różnicy swoje robią. Teraz była doroślejsza i strach o tym myśleć, ale kobietą też się stała... i szlag Rivera trafiał jak sobie myślał, że będzie mieć jakiegoś gacha. Było gorzej po tym co się Calie dzieje, więc odruchowo martwił się też o Poppy pod tym względem.
- Zły na siebie jak mniemam? - westchnął pod nosem bo to trochę niszczące jak kogoś trzyma poprzednie uczucie. Z drugiej strony nie był pewien czy gorzej samemu zawalić czy być tym zdradzonym. - Gadaliście od tamtego czasu? - najchętniej rzuciłby jakimś magicznym sposobem na nieczucie i zostawienie wszystkiego za sobą, ale ogarniał, że to nie jest aż takie łatwe. Sam miał za sobą kilka związków - jedne dłuższe, inne krótsze. Czasem sądził, że jest serio zakochany, a różnie się kończyło. Tak więc nie mógł tego porównywać w stu procentach do swoich doświadczeń albowiem wszystko zależało od konkretnych osób.
Sheppard uwielbiał swoją australijską krew, dzięki której między innymi kochał surfing i za każdym razem jak słyszał, że ktoś nie umie surfować to dziwił się, że tacy ludzie istnieją na tym kontynencie! Za dzieciaka był przekonany, że prawo Australii wręcz wymaga nauki surfingu. Takie prawo by pochwalił bardzo! No, ale niestety faktycznie nie każdy miał do tego dryg czy ochotę. A on o dziwo się z takimi też kumplował. I w wodzie to by przynajmniej Dexter ducha nie wyzionął jak tutaj, o.
- Powaliło cię? Padłeś bez powodu. Wiem, że jestem super i wymiatam nawet w tenisa, którego nie trenuję, ale to nie powód aby padać z wycieńczenia - zwłaszcza, że długo jeszcze nie grali aż tak, więc stan Dextera był seryjnie podejrzany. Dlatego Shepparda tak zirytowało to, iż ten nie chce aby dzwonić po karetkę.

Dexter Wheatley
wystrzałowy jednorożec
River
lorne bay — lorne bay
23 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Tak, Dexter zdecydowanie za bardzo się wszystkim przejmował - sen z powiek spędzała mu kolejna zła ocena, która mogła doprowadzić do poważnego kryzysu. Sam nie wiedział, dlaczego ostatnio nie był wstanie niczego porządnie się nauczyć i co go tak rozpraszało. Gdyby mógł, leżałby bez życia całe dnie w łóżku - czy to już nie jakiś początek depresji? Nie chciał sobie wmawiać, że to właśnie było to; bo przecież nie miał na co narzekać. Nie mógł, nie chciał. Nie chciał być brany za rozpieszczonego gówniarza, któremu się w głowie namieszało od jakichś głupot; trochę już na takie szaleństwa było za późno, nie?
-Uwierz mi, ja sam chciałbym spróbować go ogarnąć - wzruszył ramionami, ale faktycznie trochę zapomniał, że jego ojciec był niezwykle czujny i ciężko tak naprawdę było go w czymkolwiek oszukać. Teraz znowu się o tym przekonał i co gorsza, teraz pewnie zwyczajnie mu nie odpuści i będzie przez jakiś czas pod kontrolą. Dobrze, że jego rodzeństwo tego nie załapało bo jeszcze musiałby znosić docinki z ich strony dopóki by o tym wszystkim nie zapomnieli, heh. Generalnie od małego uważał, że ma się przerąbane jak ma się rodzeństwo. -Chyba nie tak sobie to wszystko wyobrażałem...a już na pewno nie tak, że zdradzę ją w taki sposób - pokiwał głową krzywiąc usta w grymasie. Bo to był na jego nieszczęście jak do tej pory jednorazowy wyskok, którym przypłacił zerwaniem. I szlag go trafiał, że właściwie to wszystko zrujnowało się przez taką głupotę -Nie...jeszcze jakoś nie było okazji....a poza tym...wiem, że powinienem, ale nie mogę się w sobie zebrać - przyznał się szczerze kumplowi, bo przed Riverem generalnie nie miał tajemnic. Nie sądził za to, że jego życie uczuciowe będzie przechodziło jeszcze takie zawirowania, jakby mu było tego wszystkiego mało.
Dlatego chyba czas zrobić sobie małą przerwę od miłosnych dramatów - co za dużo, to nie zdrowo, prawda? Chociaż relacja z Nyą wisiała niemalże na włosku, lub też właściwie się chyba rozsypała na dobre - powinien to sprawdzić, prawda? Czy miał jeszcze jakiekolwiek szansę na...no właśnie na co? Co byś chciał od Nyi, Dex? Ciągle siebie samego o to pytał. Czy na pewno chce jeszcze raz rujnować jej życie uczuciowe?
- A ty jak z Poppy? - zapytał, niby tak od niechcenia, ale tym razem chciał wiedzieć jak to wygląda ze strony Rivera. Zachodził w głowę, dlaczego jeszcze nie byli ze sobą razem, co ich tak naprawdę powstrzymywało? Wiek to tylko wymówka River! Naprawdę nie rozumiał na co czeka jego kumpel, chociaż może zobaczył jak to wygląda w praktyce i woli się nie śpieszyć? Może dobrze, że nie zmuszają się do gwałtownych decyzji, one zawsze wszystko rujnują.
Szczerze miał jakiś lęk przed wodą - chyba to się wzięło z tego, że w dzieciństwie trochę się podtopił gdy fala pierwszy raz zakryła go całego gdy pierwszy raz na desce sam oczywiście próbował sobie popłynąć. Na szczęście był wtedy ze starszym bratem i on zdążył go wyciągnąć na brzeg - od tamtego czasu nie specjalnie lubił więc brać deskę ze sobą i od tak śmigać po falach jak robił to River. Trochę mu zazdrościł tej żywiołości, że nie przejmował się ewentualnymi konsekwencjami, może to właśnie u niego powinien trochę bardziej się otworzyć na deskę i jednak poćwiczyć by przełamać się na nowo?
Uśmiechnął się słabo gdy kumpel wspomniał w żartach o tym, że zemdlał na jego widok. Przesunął sobie dłońmi po twarzy, jednocześnie palcami trochę zacisnął oczy i zrobił tak kilka razy (bo zawsze to pomagało) i powoli udawało mu się uspokajać dość nerwowy oddech -Chyba jestem przemęczony, bo....no nie spałem ostatnio ze dwa dni...kułem do egzaminów - wyjawił mu co ostatnio wywijał i to wcale nie było aż takie szalone, bo nawet odpuszczał każdą imprezę po kolei, jaka mu się natrafiała. Może lepiej, bo chyba serio by się jeszcze bardziej wykończył. -Zresztą, już mi trochę lepiej - stwierdził, próbując tym razem podnieść się na nogi, choć przy okazji jeszcze się zachwiał i niestety przytrzymał odruchowo ramienia Rivera -Serio, nic mi nie jest... - zapewnił go jeszcze, choć chyba właśnie tym dobrym stanem słabo się popisał przed kumplem.
River Sheppard
sumienny żółwik
avada kedavra
brak multikont
Ratownik Wodny — MARINE RESCUE QUEENSLAND
25 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Surfer i ratownik wodny, którego rodzina ma farmę ananasów.
Dlatego River stawiałby na najprostsze rozwiązanie - niech Dexter rzuci studia i pracuje, gdzieś gdzie nie wymagają wyższego wykształcenia. Wszak można pracować w zacnych zawodach nawet po zwykłych szkoleniach. Albo nie w zacnych - wszędzie miejsce się znajdzie! Był przekonany, że wtedy kumpel przynajmniej nie byłby tak znerwicowany jak w tym momencie. Wystarczyło na Rivera spojrzeć. Niby nie miał lekkiej czy łatwej pracy bo życie się tam liczyło - i on dawał z siebie sto dziesięć procent powagi wtedy - ale wciąż robił to co lubił. Spędzał sporo czasu na wodzie, która była jego żywiołem i nadal znajdował czas dla siebie.
- Mogę Ci załatwić robotę na farmie - dorzucił bo to też praca. Co prawda nielekka, ale Sheppard ją uwielbiał. Tyle, że go w tym "szkolono" od dzieciaka, więc nie widział tego jako pracy, za którą - on - powinien pieniądze dostawać. Pomagał wciąż na rodzinnej farmie bo lubił i za rodzinę życie by oddał. Może właśnie praca fizyczna Dexowi by się przydała?
- Wooooow... Jak będziesz z nią gadać to lepiej nie używaj takich słów. Wiesz jak to brzmiało? Tak jakbyś wolał ją zdradzić w inny sposób - no co? Brzmiało tak! Przynajmniej dla Rivera, a on woli mówić od razu co myśli. I nie był znawcą żadnym. Może Sheehy inaczej by to zrozumiała, ale on widział to właśnie tak. Jak widać więcej myślał w takich sprawach, gdy chodziło o kogoś innego niż o niego samego. - W takim razie będzie Cię to dręczyć do końca życia. A na emeryturze będziesz żałował, że nie pogadałeś z nią w latach młodszych kiedy jeszcze miałeś swoje zęby, a nie sztuczną szczękę - bo nie ma to jak dobra zachęta. Niech Dex ma ile czasu sobie wymarzy na tą rozmowę, ale im dłużej zwlekał tym było gorzej - według Shepparda. Tyle, że akurat Sheppard zawsze wolał mieć wszystko wyjaśnione. Nie udawało się za każdym razem tak pięknie, ale zawsze dążył do tego aby szczerze wyjaśnić coś z osobą skonfliktowaną... bo go wpieniały niedomówienia.
- To znaczy co jak? - autentycznie zdziwił się zmianą tematu na Poppy, której nie ogarniał. - Normalnie? Przyjaciółmi jesteśmy. Nie pokłóciliśmy się ani nic - odpowiedział zgodnie z prawdą, ramionami ruszając. O to chodziło? Jakieś ploty, że się kłócą chociaż się nie kłócą? Spędzali razem czas jak na przyjaciół przystało i tyle. W ogóle do niego nie dotarło o co innego mogło chodzić.
- Serio... weź rzuć te studia jak masz nie spać po nocach - nie studiował to nie wiedział jak to jest, ale jak słyszał takie zamęczanie się to musiał wyrazić swoje zdanie. Wykształcenie wyższe niewarte jest tracenia zdrowia. - Ta, jasne. Właśnie widzę. Nie myśl, że nie rozpowiem wszystkim jak z Tobą wygrałem - podtrzymał go co by doprowadzić do ławki, gdzie go posadził. A rozpowiadanie o wygranej miało Dexa zmusić do... do czegoś! Do lekarza przynajmniej!

Dexter Wheatley
wystrzałowy jednorożec
River
lorne bay — lorne bay
23 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Gdyby to wszystko było takie proste, zdecydowanie inaczej by się za to wszystko zabrał. Tyle, że Dexter jest taką osobą, która niestety za bardzo bierze wymagania wszystkich wokół na siebie, a siebie samego stawiając dopiero na samym końcu. Trochę z niego taka męska Mary Sue, ale nie raz nawet sobie uświadamiał, że ilekroć odmawiał komuś wtedy miewał wyrzuty sumienia, z którymi ciężko sobie radził. Przeżywał okropnie każdą uwagę skierowaną w jego stronę kiedy coś mu nie wychodziło - miało w nim to wytresować prawdziwego salonowego drapieżnika, ale chyba trochę nie wyszło to w planach. Cóż, Dex po prostu stara się wszystkich zadowolić, głupio licząc na to, że odnajdzie się w ambicjach (akurat w jego przypadku rodziców spełnionych zawodowo) i jakoś będzie mógł kontynuować w tym wszystkim swoje życie. Chyba się trochę przeliczył, ale dzielnie ciągnął do przodu i mimo wszystko no, na razie nie zamierzał robić kroku wstecz - trochę narzekał, trochę marudził, trochę się wkurzał, ale to naprawdę cały on - chyba, że River go powstrzyma, gdy zobaczy, że jego kumpel to zacznie zamieniać się w końcu ledwo zipiejącego zombie?
-Stary, ja to bym chciał leżeć i pachnieć i, żeby mi za to płacili! - machnął ręką jak to robi Damiano David z Maneskina za każdym razem, heheh, trochę obrażony, że do kolejnej roboty go ciągnął. Strzelił krótkiego foszka w postaci obrażonej miny, ale za chwilę zaśmiał się, żeby przypadkiem River nie brał jego słów na poważnie, że z niego taki się leń zrobił! I nie sądzę, że Dex nadawałby się do fizycznej roboty - chyba nie miałby do tego cierpliwości, w ogóle ostatnio miewał dziwne wrażenie, że do niczego przestał mieć jakąkolwiek cierpliwość. I właściwie co się z nim działo? Wszystko go wkurwiało, nawet koreański a to rzadko naprawdę się zdarzało. Uwielbiał się przecież popisywać przed dziewczynami kiedy już schodzili na takie tematy i to serio mu się przydawało heheh, kiedy potrafił odpowiadać na ich przeróżne pytania.
-Cooooo? River, chyba wiesz, że nie tego miałem na myśli? Ale kurwa, dzięki za czujność, widzisz nawet to mi ostatnio nie wychodzi. Myślę jedno, mówię drugie a wychodzi jebane trzecie - przekleństwa oczywiście musiał wypowiedzieć w koreańskim, nie byłby sobą! Pokiwał zaraz ze zrozumieniem głową, bo doskonale wiedział o czym mówił przyjaciel. Tylko czemu miał takie opory, żeby wziąć się w garść? Aż tak się bał konfrontacji z Nyą? Możliwe, że nie przyzna się za Chiny Ludowe głośno! -Dobrze, załóżmy, że przyłapujesz mnie z Poppy na namiętnym pocałunku...wybaczyłbyś jej to, gdybyście byli razem? - przekręcił głowę nieco w bok, przeczesując palcami swoje potargane ciemne kosmyki, kręcące się na wszystkie strony. Trochę wdawał się teraz w swój zawód, ale co miał zrobić, że go ciekawość zżerała, chociaż chyba domyślał się części odpowiedzi. Jednak lubił wypytywać o takie kwestie Rivera, no bo wtedy miał naprawdę jasny obraz sytuacji i nie, wcale nie zamierzał niczego robić głupiego. Przynajmniej na tę chwilę tak zakładał, okej.
-O wygranej możesz paplać na prawo i lewo - wykręcił oczami, no udało się Riverowi, musiał przyznać bo serio dawał sobie nieźle radę i mógł nawet powiedzieć, że technicznie też się poprawił od ostatniego razu. -Nie róbmy większego zamieszania z tą karetką, jeszcze przyjadą bez sensu i nas opierdzielą, że robimy sobie jaja - dodał tylko, żeby Riverowi naprawde nie przyszło do głowy wzywanie ratowników. Trochę jeszcze mu było słabo, popijając wodę, ale zaraz powinien dojść do siebie. -chyba...wiesz...kurwa, nie wiem stary, ale...ciągle myślę o Nyi...i właściwie nie wiem czy ja się w niej no wiesz...zakochałem - oparł się plecami o ścianę, ściskając butelkę w rękach, wiedząc już teraz, że niestety nie będzie mógł zostawić tej sprawy jak do tej pory -...ale jestem debilem - stwierdził po chwilę z zażenowanym jękiem, no bo trochę sobie uświadamiał, że głupio wszystko zrobił!
River Sheppard
sumienny żółwik
avada kedavra
brak multikont
Ratownik Wodny — MARINE RESCUE QUEENSLAND
25 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Surfer i ratownik wodny, którego rodzina ma farmę ananasów.
Pomyśleć, że z ich dwójki to River był adoptowany, a uważał, że miał w życiu o wiele większego farta niż Dexter. Wiadomo, że każdy rodzic chciał dla swego dziecka jak najlepiej, ale na szczęście państwo Sheppard nikogo nie naciskali, w którą iść stronę w swoim życiu. Zapewnili im dobry start, wspierali i pomagali, ale to co każdy z dzieciaków chciał robić to była już ich sprawa. Dzięki temu River nie nasłuchał się wykładów kiedy to jednak na studia nie poszedł.
- Czyli jak ja? - zażartował sobie, ale jakaś prawda w tym była. Dobra tam... Jakby chciał to by polegał na pomocy rodziców, ale miał pracę. Dobrze mu się powodziło i w dumo w sumie bywał rzadko - bo albo był w pracy albo na plaży się bawił. - Jak chcesz pachnieć i nic nie robić to wybrałeś zły zawód. Przerzuć się na aktorstwo albo modelem zostań - wzruszył ramionami bo nawet wolał aby kumpel nic nie robił szczególnego skoro go to tak przytłacza. Oczywiście aktorstwo i modeling to też praca, ale wydawało się Sheppardowi, że znacznie przyjemniejsza niż rola prawnika - albo studia same w sobie.
- Wiem, wiem. Dlatego lepiej, że najpierw rozmawiasz z mistrzem przeinaczania każdego słowa. Dzięki temu mogę Ci doradzić czego nie gadać - nie żeby zawsze miał rację, ale mógł spróbować pomóc. Nie miał oporów żadnych przed mówieniem tego co myślał, więc tym lepiej. - Nie - odpowiedział niemal natychmiastowo. Nie miał żadnych wątpliwości. Nie wybaczyłby żadnej zdrady. Ogarniał, że Dex wolałby nie usłyszeć takiej odpowiedzi, ale cóż... nie będzie mu łgał. - Zdrada to zdrada. To nóż w plecy od kogoś po kim się tego nie spodziewałeś. Nie wybaczyłbym. Co innego, gdyby to nie była jej wina, a została zmuszona. Wtedy to Ty miałbyś problem. Poza tym po co mieszać w to Poppy? To byłaby podwójna zdrada, więc nie jak w Twoim przypadku - nie ogarniał po co wciągać w to Weasley. Nie wybaczyłby żadnej dziewczyny, gdyby ta go zdradziła - i to z przyjacielem. To tylko zdrada z bratem lub ojcem była o wiele gorsza od tego. A jeśli dobrze się orientował - choć mógł nie - to Dex nie zdradził Nyi z kimś kogo ta znała.
- To oni by dostali ode mnie raban jakby to zignorowali. Są od pomagania innym. A jak będą tak wolni, że się polepszy w międzyczasie to już ich wina - powinien być bardziej miły dla kogoś kto ratuje życia jak on sam, no ale ze szczerością nie wygra. Wciąż uważał, iż wezwanie karetki albo przynajmniej przejechanie się do szpitala byłoby czymś potrzebnym. - Jesteś pewien? Nie bagatelizuję tego, ale jeśli byłbyś zabujany to czy byś się z innym obściskiwał? - serio nie chciał źle zabrzmieć. Wolał po prostu aby Dexter wszystko sobie przemyślał z każdej strony. Bo jak mówił serio to faktycznie zawalił na całej linii.

Dexter Wheatley
wystrzałowy jednorożec
River
ODPOWIEDZ