lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
35 yo — 177 cm
Awatar użytkownika
about
Tropię morderców i leniwych policjantów.
02

Dochodziła pierwsza w nocy, gdy odebrała smsa od Aurory. Po całodziennym dyżurze na posterunku, miała ochotę już tylko przytulić policzek do poduszki, nie mniej domowe obowiązki niekoniecznie lubiły zwłokę, dlatego też krzątała się jeszcze po salonie połączonym z jadalnią, zbierając brudy do zmywarki, a także porozrzucane rzeczy rodzeństwa - i ojca, niestety - z najdziwniejszych zakamarków. Być może to była jej wina, rozpieściła młodzież, dużo rzeczy robiąc za nich zupełnie niepotrzebnie kiedy w pierwszym, nowym roku zabrakło mamy. Teraz było już jednak za późno na szkołę życia, aczkolwiek Ruth miewała momenty, gdy zostawiała wszystkich ze wszystkim, wyciszała telefon i zwyczajnie wyjeżdżała w dzicz, aby wyciszyć wszystkie nagromadzone w niej zwłaszcza przez ciążące śledztwa emocje.
Sięgnęła po omacku po komórkę, nogą przytrzymując otwartą szafkę. Najpierw odłożyła szkło, o dziwo czyste, a dopiero następnie zerknęła na treść smsa. Prośba, na pozór normalna, kryła w sobie jednak jeden szkopuł. Był środek tygodnia, a Aurora zamiast spać słodko we własnym pokoju, siedziała ze znajomymi - a przynajmniej tak twierdziła - na szkolnym boisku. Jak i kiedy? Nie miała najmniejszego pojęcia. Gdyby nie fakt, że ojciec zasnął nad notatkami z uniwersytetu, zapytałaby go, aby zezwalał młodej na nocne eskapady w środku tygodnia i dłużej niż do północy, istniało jednak ryzyko, że albo o niczym nie wiedział, albo - co chyba była bardziej prawdopodobne - burknął tak, tak, idź nie do końca rejestrując na co właśnie dał swoja ojcowską zgodę.
Z cichym, acz ciężkim westchnięciem, sięgnęła po jeansową kurtkę, w której kieszeni miała kluczyki do auta. Narzuciła ją na ramiona w drodze do garażu, skąd wyprowadziła samochód. Nie kłopocząc się z zamknięciem bramy - w końcu zaraz wrócą, gdyż ponieważ na pewno nie będzie czekać, aż Aurora skończy ploteczki z koleżankami bądź chichotać z żarcików kolegów - wyjechała na zaspane uliczki osiedla, skąd drogą główną śmignęła na obrzeża dzielnicy. Z racji pory, a także pozycji zajmowanej na lokalnym posterunku, pozwoliła sobie przycisnąć nogę do gazu. Miała wiele pytań do młodej, nie chciała pozwalać im czekać.
Zajechawszy pod boisko, nie zgasiła silnika oraz nie wyłączyła świateł. Mrużąc oczy, rozejrzała się za grupka nastolatków, wśród której powinna wypatrzyć swoją siostrę. Napisała jej lakoniczną wiadomość, że jest już i czeka, zabębniła więc palcami o kierownicą, jeszcze będąc cierpliwą. Cierpliwość ta jednak nie była bezgraniczna, kochała każdego brata i każdą siostrę, aczkolwiek rano czekała ją powtórka z rozrywki w pracy i wolała się choć na moment zdrzemnąć, nim znowu przyjdzie jej walczyć z upartą biurokracją.

Aurora Hammond
niesamowity odkrywca
Ruth
Uczennica | Kelnerka — HUNGRY HEARTS
17 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Kawka na wynos dzisiaj towarzyszy mi
To cappuccino niesłodzone będę fit
Szekspirowski sznyt całe noce mi się śnił
Gdzie Romeo był
09
Kiedy ktoś z szkoły robił imprezy, zazwyczaj nie odmawiam, bardziej lecę na nie, nawet jeśli muszę wyjść przez okno lub udawać, że u kogoś nocuję. Ale ileż można udawać, że idzie się do Helen lub Barbie? No właśnie, nie dużo ani nie za często. Po prostu taka przygrywka staje się czymś, że tak powiem spalona. Zwłaszcza jeśli ma się rodzeństwo, które jeszcze mieszka w tym samym domu i jest dość ciekawskie, co takiego najmłodsza Hammond robi. Także zbytnio łatwego życia to ja jednak nie posiadam, chyba że idzie ze mną Jo, on to zawsze musi być tą głupią przykrywką i ochroniarzem jednocześnie. Robi to się no cóż, dość nurzące oraz nudne, zwłaszcza teraz. Przecież nic złego nie może mi się stać, gdzie jest pełno nastolatków z naszej szkoły, to nie są te imprezy gdzie mamy robić głupie rzeczy, tutaj bardziej liczy się zabawa oraz muzyka, a nie konkursy. Dlatego dzisiaj wyszłam sobie ładnie przez okno, aby pójść na imprezę znajomych, ubrałam się dość normalnie, tylko czerwona sukienka i trampki. Ponieważ nie mam po co zakładać szpilek, a potem cierpieć, nie? No właśnie, chociaż po czasie straciłam trochę poczucia czasu, zamiast wrócić do domu, o takiej godzinie gdzie mogłabym jeszcze grzecznie położyć się do łóżeczka, ja się zasiedziałam, a po którymś drinku zaczęłam się źle czuć, do tego czułam się trochę osaczona? No właśnie, tata na bank spał, zwłaszcza jak do niego dzwoniłam. Więc jedyną moją szansą teraz była Ruth. Nie chciałam tego za bardzo, wiedząc jak ciężko ona pracuje, ale na serio coraz gorzej się czułam. Po braci nie zadzwonię, ponieważ zaraz zaraz zacząłby się pytania, a tak wolę dla Ruth się spowiadać.
Mrugałam parę razy, aby utrzymać wzrok kontaktowy, chociaż bardziej chciało mi się jednak spać. Odepchnęłam parę osób od siebie, kiedy zauważyłam znajomy samochód poszłam w stronę siostry. Ponownie odepchnęłam chłopaka, który do mnie się przylepił. Westchnęłam już na serio zmęczona tym wszystkim. - Ruuuuth, ale duszno wiesz? Do tego tak chce mi się spać.... - Wyjęczałam, kiedy dotarłam do drzwi jej samochodu. Nie mogłam ich otworzyć, więc tak stałam, otwierająca i zamykając oczy. Siostra może na tyle będzie dobra, że mnie wpuści? Uśmiechnęłam się.
- Nie pamiętam połowy, a jeszcze jestem nietrzeźwa - Zwróciłam na to uwagę.

Ruth Hammond
ambitny krab
Martyna
35 yo — 177 cm
Awatar użytkownika
about
Tropię morderców i leniwych policjantów.
Bez dwóch zdań, Ruth była bardziej wyrozumiała, niż większość ich braci. Sama, w czasach szkolnych, gdy uczęszczała do liceum, nie należała do najgrzeczniejszych oraz wzorowych uczennic i choć nigdy nie posunęła się o ten krok za daleko, aby przysporzyć rodzicom zmartwień, balansowała na granicy, mając pewne oparcie w grupie najbliższych przyjaciół. Dlatego też, zawsze utrzymywała się na tej naciągniętej jak struna linie z podniesioną wysoko głową, a to, o czym lepiej, aby ojciec, a także matka matka nie wiedzieli, niepotrzebnie nie zaprzątało im głowy.
Z oczywistych względów, nie chwaliła się tym swojemu młodszemu rodzeństwu, tym bardziej, że większość wykazywała ciągoty do imprezowego stylu życia, a po tym, jak zabrakło ich matki, z kolei ojciec przepadł w kolejnych badaniach, ktoś musiał trzymać rękę na pulsie, być wzorem oraz głosem rozsądku.
Poprawiła się w miejscu, widząc, jak Aurora płynie w stronę zaparkowanego samochodu. Asekurował ją jakiś chłopak, nie kojarzyła jego twarzy, tak więc nawet, jeżeli ta raz czy drugi przebąknęła jego imię, nie potrafiły przypisać je do konkretnej osoby. Odszedł, zanim swoim zachowaniem zachęcił ją do tego, aby jednak zapytać, jak się zwie i dlaczego oplata tak ciasno jej siostrę, odstawiając nie do końca kontaktującą z rzeczywistością młodą Hammond o jej samochód. Westchnęła ciężko.
- Spać? A pić nie? Wyglądasz na kogoś, kto wciągnął w siebie Niagarę tequili... - cmoknęła, nie była litościwa dla nieletniej, która w środku tygodnia zechciała poszaleć.
Przyjrzała się uważnie Aurorze w nocnym świetle, wyglądała jak obraz nędzy i rozpaczy, ale uwieczniony na własne życzenie.
- Na siedzeniu leży butelka wody. Wypij, zanim się wczołgasz do środka - poleciła, opuszczając szybę, jako że koordynacja dziewczyny pozostawiała wiele do życzenia.
Wyciągnąwszy kluczyki ze stacyjki, wyszła na zewnątrz. Obeszła samochód i stanęła obok siostry, pomagając jej odkręcić plastik.
- Ile i z kim wypiłaś? Tylko piłaś, czy brałaś coś jeszcze? - krótkie, rzeczowe pytania, na które oczekiwała tak samo jasnej odpowiedzi. Wolała wiedzieć, co czeka ja w drodze do domu, a także znając jej szczęście, do samego rana.

Aurora Hammond
niesamowity odkrywca
Ruth
Uczennica | Kelnerka — HUNGRY HEARTS
17 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Kawka na wynos dzisiaj towarzyszy mi
To cappuccino niesłodzone będę fit
Szekspirowski sznyt całe noce mi się śnił
Gdzie Romeo był
Pewnie na tej imprezie był gdzieś Jonah, patrząc że też są osoby spoza naszej szkoły. Nie wiem do tej pory, kto zaprosił ludzi, którzy powinni być na studiach. Ale pewnie tak udało się ogarnąć taką ilość alkoholu. No i takiego dobrego kolesia od muzyki, a może mi się to teraz totalnie zdawało? Westchnęłam. - Była, ale ona jest niesmaczna. Czemu ona jest taka niedobra? - Spytałam zaciekawiona. Pewnie i tak nic nie będę pamiętać, ale cóż fajnie zadać takie pytanie. Nawet w takiej okropnej sytuacji, jak ta teraz.
- Były zawody na trafienie piłeczką do kubeczka, ale dzisiaj miałam jakiegoś pecha. Nie wiem, tam tyle było picia, ale jedyne czego chce to spać. Oczy są takie ciężkie, wiesz Ruth? - Uśmiechnęłam się głupio do swojej starszej siostry. Czy było coś w napoju? Być możliwe że było, ale tyle tego wypiłam że w sumie nawet nie miałam zielonego pojęcia. Ale pierwszy raz tak naprawdę źle się czułam, być może że za dużo jednak wypiłam. Raczej na takich imprezach nie pije, no nie aż tak. Bywam bardziej trzeźwa niż teraz. Zmarszczyłam czoło, skupiając się na osobach, które były blisko mnie w tamtej chwili. Ale to też było mega ciężkie. - Tylko piłam, nie palę. To jest złe. Nowi znajomi! Roy, Helen gdzieś zniknęli mi z oczu - Powiedziałam to z niezadowoleniem. A to głównie z nimi wszędzie gdzieś się chodziłam. Nawet często byli u nas w domu. Mogłabym dodać tutaj też Josie, ale ta to totalnie odpłynęła. Zaśmiałam się ponownie, zakrywając usta, aby nie zwymiotować. Pokiwałam głową, przyjęłam do ręki butelkę, a może butelki? Widziałam ich w sumie parę. Napiłam się łapczywie wody, przez co połowę musiałam wypluć, ponieważ zakrztusiłam się nią. Spojrzałam się w dół zasmucona, całe moje trampki były mokre i ubranie również.
- Tylko nie mów nikomu, że widzisz mnie w takim stanie! Chce wyjść na dużą Aurore przy was wszystkich. Szkoda że nie ma tutaj Mavericka, rozkręciłby tutaj imprezę tą swoją taksówką - Zaśmiałam się ponownie, przytrzymałam się auta. Pokręciłam trochę głową, aż nie zrobiło mi się ponownie nie dobrze. Zwymiotowałam na ziemię, mając nadzieję że niczego nie pobrudziłam. Tego naprawdę bym nie chciała, za ładne trampki.

Ruth Hammond
ambitny krab
Martyna
lorne bay — lorne bay
25 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
#5 outfit

To nie jest tak, że każdy kto pije w plenerze to jest menel, nie, broń Boże! Czasem są takie sytuacje, że po prostu sytuacja potrzebuje tego, żeby mózg był cały czas dotleniony i nawet mimo alkoholu, który krąży, lub ma dopiero zacząć we krwi danego człowieka być w stanie trzeźwo myśleć. Jako, że w Australii to przecież zaczynała się wiosna (chyba) to też i pogoda pozwalała na to, żeby się kompletnie nie wyziębić podczas takiego ambitnego spędzenia czasu, jak chlanie pod chmurką, które zaplanowali na ten wieczór dla siebie młodsi z rodzeństwa Prescottów, ich starszak niestety został z tego wykluczony, ale pewnie kiedyś i jego zaproszą na takie ich pogaduchy.
Jeff nie do końca wiedział tak szczerze mówiąc, o co chodzi z Daisy, jaki był dokładnie powód jej pojawienia się w Lorne, bo miał wrażenie, że ta przede wszystkim przyjechała tutaj mu robić wyrzuty i mu się to kompletnie nie podobało, bo... no kto lubi, jak ktoś robi wyrzuty i nie pozwala sobie na przyjęcie argumentów, które uświadomiłyby tej osobie, że nie ma racji? No nikt! A nawet jeśli ktoś by nie miał nic przeciwko, to pewnie ma nierówno pod kopułą. A najmłodszy z Prescottów równo pod kopułą miał i to, że Daisy nie pozwalała sobie przemówić do rozsądku (z jego perspektywy), go niezmiernie irytowało. Dodatkowo nie należał do najcierpliwszych ludzi, więc dość łatwo wybuchał i nawet w rozmowach z panienką Watson wielokrotnie zmieniał swoje podejście od wyrzutów w jej stronę, przez wykłócanie się, do próbowania logicznego uargumentowania swojego podejścia. No, ale niestety nic nie działało! No i jak tu nie być wściekłym, kiedy chce się dobrze i się nie da? No nie da się! Był trochę wcześniej i nawet już kupił jakąś flaszkę, którą teraz miał w zwykłej reklamówce, która leżała gdzieś obok niego, gdy on siedział na oparciu ławki (która musiała być po drugiej stronie boiska widocznego na obrazku) z nogami na siedzeniu, jak typowy Seba z osiedla. Wyciągnął z ust papierosa, widząc zbliżającą się sylwetkę jego siostry i wypuścił ustami dym z płuc. Obrzucił Presley krótkim spojrzeniem i lekko się wyprostował.
— No siema stara. — Rzucił na przywitanie, nawet nie zamierzając zejść z tej ławki, bo mu było przewygodnie, PRZEWYGODNIe teraz. — Mam nadzieję, że ogarnęłaś jakąś przepoję jak pisałem bo nie mam zamiaru Cię tachać do domu potem. — Bo przecież jakby pili czystą, to by ją na pewno szybciej ściągnęło, niźli jego samego.

Presley Prescott
sumienny żółwik
mkj
instruktorka surfingu — surf shop
26 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
zamiast wciągać kreski, wolę głaskać pieski;
instruktorka surfingu, która w głowie ma wieczny melanż.
14.
Gdyby usłyszała myśli brata na głoś, to pomyślałaby, że mocno wyolbrzymia. Jej nawet do głowy nie przyszłoby, żeby pomyśleć o kimś, kto spożywał alkohol na łonie natury, jak o rasowym żulu. Czy oni wyglądali jak menele? Nie. Czy mieli cokolwiek z nimi wspólnego? Też nie. Dlatego Presley nie widziała żadnego problemu i tuż po pracy udała się w umówione miejsce, gdzie już z daleka dojrzała najmłodszego Prescotta. Może i zaprosiliby najstarszego brata, gdyby ten nie wpadł do nieaktywnych. A tak to wpadł i tyle go widziano. Nawet nie zdążyłam z nim zagrać. Ty pewnie też nie. Tak to już bywa z tymi użytkownikami od poszukiwań.
Wybrane przez Jeffa miejsce nieco ją zaskoczyło, ale jednak nie do końca; o tek godzinie boisko i tak świeciło pustkami, więc istniało naprawdę nieduże prawdopodobieństwo, że ktoś zwróci im uwagę i nabawią się przez to kłopotów. To, że w każdej chwili mogli sami się w nie wpakować, to już zupełnie inna kwestia.
- No siema, Młody - rzuciła podobnym tonem i w sumie nawet nie nalegałaby na to, żeby wstał i się przywitał. Bez przesady, mieszkali razem i widywali na co dzień, więc nie będą tutaj dawać sobie żadnych żałosnych uścisków. - Wszystko mam, spokojna twoja rozczochrana - poklepała w wiszącą na ramieniu torbę. Wiadomo, że była od niej niższa (niedużo, ale jednak) i szczuplejsza (to na pewno), to widać na pierwszy rzut oka. Potrafiła wypić też znacznie mniej niż on, mimo że jak na kobietę i tak nieźle dawała sobie radę. Nie ma czym się szczycić, nie był to jakiś wielce szanowany talent, ale genów się nie oszuka. Dziadek Prescott też lubił sobie golnąć i za kołnierz nie wylewał.
Usiadła na ławce obok Jeffrey'a i wyrzuciła nogi przed siebie, tym samym przyjmując jeszcze wygodniejszą pozycję, po czym wyciągnęła z roby to, co trzeba. Nawet miała dla nich piękne, kolorowe kubki wielokrotnego użytku, co by plastikiem nie zaśmiecać australijskich wód, gdyby śmieci trafiły do mórz i oceanów.
- No to dawaj - podstawiła mu swój kubek pod nosem, żeby jej zrobił drinka, a sobie co tak chciał, bo równie dobrze mógł doić wódę z gwintu i to totalnie bez przepoi. - I opowiadaj o co chodzi z tą Daisy. Co ona tutaj robi? - nigdy nie miała okazji poznać tej laski osobiście, ale Jeff o niej opowiadał. więc trochę w sytuacji była obeznana.

Jeffrey Prescott
towarzyska meduza
.
lorne bay — lorne bay
25 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Co jak co, ale Presley powinna wiedzieć, że Jeffrey czesto jest mocny właśnie tylko w gębie. Dobra, nie tylko, ale przede wszystkim i zdarza mu się po prostu wyolbrzymiać. Swoją drogą, to był naprawdę w gorącej wodzie kąpany, tak trochę odbiegając od właściwego tematu i po prostu nie zwracał uwagę na to co myśli, tylko od razu przyjmował to za pewnik. Co do picia w plenerze, niech pierwszy rzuci kamień ten co tego nie robił, bo browarek w plenerku albo nawet coś mocniejszego na stadionie - polecam - jest zawsze przyjemną alternatywą do picia na imprezie w domu, czy też w barze. On też problemu z piciem tutaj nie miał i to bardziej było w ramach zabawnej myśli, która tak na dobrą sprawę wyjątkowo nie miała odzwierciedlenia w rzeczywistości. Tak samo w rzeczywistości brat by był, nie zniknął a tutaj cyk, znaleziony i zniknięty, szybko poszło!
To miejsce było dobre z kilku powodów: spora przestrzeń, raczej o tej godzinie tutaj nikt nie przyjdzie w celu sprawdzenia, czy przypadkiem jakieś dzieciaki tutaj nie piją, a jak oni jeszcze dorośli są, to już w ogóle! No a poza tym była najlepszą z wolnych lokacji, no cóż.
Przytulać to się będą mogli jak się za sobą stęsknią jak nie będą się dłużej widzieć, a oni przecież ze sobą mieszkają! Nawet jeżeli przez większość czasu się jakoś rozmijają, to przecież są w ciągłym kontakcie, a to te cholerne majtki musi jej pod drzwi pokoju rzucać, albo napisać kartkę, żeby kupiła mleko czy jakieś inne jajka jak będzie szła do sklepu, bo pewnie też się tym czasem jakoś dzielą.
Może i nie był to szanowany talent, ale w sumie w ich wieku i jak się jednak ma z kim pić, to jest on zdecydowanie przydatny i nie ma co mówić, że nie! Powód do wstydu to to nie jest. Dziadek Prescott byłby dumny, o.
— No i super, w temacie alkoholu widać można na Ciebie liczyć. — Zażartował, i kiedy podsunęła mu kubek pod nos, to oczywiście zabrał się dla nich za przygotowanie jakichś drinków przy użyciu tego co mieli przygotowanego, a następnie odstawił te butelkę i napój do mieszania z powrotem do torby, czy tam reklamówki i jakoś pewnie stuknęli się tymi kubeczkami by upić trochę swoich napojów.
— Chciałbym wiedzieć, nie? Nie wiem, chyba głównie po to, żeby mi wyrzuty robić. Dwa razy się z nią widziałem, z czego raz przypadkiem i dwa razy tylko słuchałem jaki to jestem chujowy. — Pokręcił głową ze zrezygnowaniem, a on nadal uważał, że jego wina w tym wszystkim była minimalna. — Pojebane, mogłaby sobie darować... — Dodał jeszcze i upił kolejnego łyka ze swojego kubeczka,

Presley Prescott
sumienny żółwik
mkj
instruktorka surfingu — surf shop
26 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
zamiast wciągać kreski, wolę głaskać pieski;
instruktorka surfingu, która w głowie ma wieczny melanż.
Nie dało się ukryć, że Jeff był trochę narwany. Ale chyba Prescottowie mieli to do siebie, że lubili wychodzić przed szereg. Taką właśnie mieli naturę, bo tacy też byli ich rodzice. Szczególnie ojciec, który nie potrafił usiedzieć w miejscu i ciągle musiał coś robić, bo inaczej coś mu się odklejało i wariował. Wtedy szedł na squasha. I Presley robiła to samo - swój pokład energii wsadzała w sport, żeby przypadkiem nie robić jakichś głupstw.
- Zawsze można na mnie liczyć - wymierzyła w niego palce, choć jak na razie to liczyła na to, że brat nie poruszy temat zarysowanego auta. Bo co ona mu wtedy powie? Że była aż w Brisbane i to w towarzystwie Calie, której tak nie znosił? Jakoś jej się to nie widziało. Musiała wymyśli dobrą wymówkę, choć wcale nie lubiła go okłamywać, jednak teraz planowała to zrobić w dobrej wierze. Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal, a im mniej wiesz, tym śpisz spokojnie. Brzmiało to dosyć sensownie, więc musiała być w tym jakaś prawda.
- I przejmujesz się tym? - zerknęła na niego, zalewając alkohol w kubku jakimś gazowanym napojem. - Nie powinieneś dawać wpędzać się w poczucie winy, Jeffrey. A ona nie powinna sprawiać, żebyś tak się czuł. Nie zdaje sobie sprawy z tego, że serio nie chciałeś dla niej źle? Chyba w tej śpiączce coś jej się w głowie popierdoliło - Presley nie chciała być złośliwa, ale czasem to było silniejsze od niej. Zwłaszcza, jeśli faktycznie wychodziły jakieś takie kwiatki i gdy sprawa dotyczyła bliskich jej osób. Pres nie była zawistna, przynajmniej do momentu aż ktoś sobie na to wyraźnie nie zasłużył. Wtedy zdarzało jej powiedzieć za dużo i to w taki sposób, żeby ugodzić w czuły punkt.
- Co zamierzasz? Masz zamiar tak się z nią widywać, żeby po tobie jechała? - uniosła swój kubek w geście toastu i przystawiła go do tego, który znajdował się w dłoni młodszego brata. Na miejscu Jeffa nie pozwoliłaby sobie na coś takiego. W porządku, może Daisy była mu kiedyś bliska, ale to nie oznaczało, że mogła winić go za to, co się wydarzyło. Mieli wypadek, owszem. Jeffrey miał więcej szczęścia niż Daisy, ale podczas jej pobytu w szpitalu cały czas ją odwiedzał, a o to, że w końcu przestał dziewczyna powinna obarczyć winą swoich rodziców, a nie jego, bo to oni nie chcieli, aby chłopak zjawiał się w szpitalu. - Ogarnij się, Jeff - skarciła go, jak na starszą siostrę przystało. Nie mógł tak dawać mącić sobie w głowie, kiedy oboje wiedzieli, jak po wypadku poświęcał się dla tej laski.

Jeffrey Prescott
towarzyska meduza
.
lorne bay — lorne bay
25 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
I sam Jeff przecież lubił wyładować się na siłowni, przez jakiś czas chodził nawet na jakiś boks, czy też po prostu właśnie będąc na samej siłce wyładować się na jakimś worku treningowym. Chociaż zdarzyło mu się też uczestniczyć w jakiejś bójce – z czego zbyt dumny nie był, bo cudem udało mu się uniknąć większych konsekwencji – co też poniekąd pozwalało rozładować emocje, tylko w niezbyt poprawny sposób. Sam squash też był fajny, i Jeff zdecydowanie mógłby spróbować tej konkretnej dyscypliny, bo co jak co, ale na squashu idzie się zmęczyć!
— Nono, zawsze, niech Ci będzie — Odparł, obrzucając ją krótkim spojrzeniem. Czy chciał wracać do tematu rysy na aucie? Niekoniecznie, przeżyje to, a ewentualnie wróci do tego konkretnego tematu jak wypije więcej i się wyżali, to wtedy może potrzebować właśnie dodatkowego tematu, żeby zepsuć tę przemiłą atmosferę!
— Nie wiem. — Powiedział na początku trochę cicho, żeby potem wzruszyć ramionami po jej następnych słowach. — Nie wiem, może ma trochę racji, ale tak to wyolbrzymia, robi ze mnie chuj wie kogo, prawie jakbym ją skazał na to wszystko. — Stwierdził. Bo faktycznie, jakaś tam rację miała jak się tak zastanowił potem, ale to była tylko cząstka tego wszystkiego co powiedziała, tego wszystkiego o co go obwiniała i o co go zarzucała. To była zaledwie cząstka tego syfu, który na niego wylewała.
— Nie, mówiła, że wyjeżdża, więc nie wiem czy w ogóle jeszcze ją zobaczę. Nie wiem nawet czy w ogóle chcę. Może tak będzie lepiej? Już się przecież pogodziłem, że jej nie ma w moim życiu. — To też przecież była jakaś opcja, jak powiedziała, że wyjedzie to może faktycznie zaraz jej tu już nie będzie i nie będzie musiał się tym w ogóle przejmować? Przyzwyczaił się już do myśli, że Daisy w jego życiu już nie było. Może tak będzie lepiej dla niego, ale i dla niej?
— Sama się ogarnij. — Sprzedał jej kuksańca w bok i upił łyk ze swojego kubeczka. Wiedział, że swoje przecierpiał i też trochę dla niej poświęcił, w sensie dla Daisy, i miał wrażenie, że tego w ogóle nie chciała zobaczyć, że zależało jej tylko na tym, by widzieć to wszystko złe, żeby wyolbrzymić to wszystko i po prostu mieć się do czego przyczepić jak rozmawiali.

Presley Prescott
sumienny żółwik
mkj
instruktorka surfingu — surf shop
26 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
zamiast wciągać kreski, wolę głaskać pieski;
instruktorka surfingu, która w głowie ma wieczny melanż.
Nawet Presce zdarzyło się brać udział w bójkach, ale nigdy pierwsza takowych nie wszczynała. Po prostu dziwnie wychodziło i zwykle zostawała wciągnięta w wir wydarzeń, na których bieg nie miała wpływu. I chociaż nie była zwolenniczką przemocy i rozwiązywania nieporozumień w takich sposób, nie raz nie pozostawiano jej wyboru. W zasadzie takie akcje miały miejsce w przeszłości, teraz miała już swoje lata i wiadomo DAMIE nie wypadało, mimo że koło damy to ona nawet nie stała.
- Słuchaj - pochyliła się w przód, żeby móc spojrzeć bratu w oczy. - Ten cały wypadek... Oboje wiemy, że nie jesteś całkiem bez winy, ale nie daj sobie wmówić, że wszystko, dosłownie w s z y s t k o jest przez ciebie - pstryknęła go palcem w czoło i zamoczyła usta w kubku z drinku o niezbyt równych proporcjach, gdzie alkoholu było zdecydowanie więcej niż gazowanego napoju. - To jej rodzice nie chcieli cię widzieć i zabronili przychodzić do szpitala, to ich powinna o wszystko winić. A jak ona w ogóle się czuje? - czy po śpiączce ludzie w pełni wracali do zdrowia? Czy w ich życiu nic się zmieniało, a może wręcz przeciwnie i zmieniało się wszystko? Ciężko stwierdzić, Pres nigdy nie była w podobnej sytuacji. Ani ona, ani nikt z jej bliskich. I dzięki za to... Losowi? To powiedzenie przestawało mieć taki wydźwięk, kiedy nie wierzyło się w żadnego boga.
Presley nie miała okazji poznać Daisy i znała ją wyłącznie z opowieści brata, a teraz, gdyby przyszło do takiego zapoznania, dziewczyna na starcie byłaby skreślona. Łatwo było oceniać ludzi przez pryzmat czynów i bardzo nie podobało jej się, w jaki sposób został potraktowany jej młodszy brat. Prescottowie stali za sobą murem, choć potrafili być wobec siebie krytyczni i jeśli któreś zawiniło, nie było mowy o pobłażliwości. Jedyne, czego Pres nieco żałowała to tego, a właściwie za co była na siebie zła to fakt, że wcześniej nie spojrzała na Calie Goldsworthy inaczej, a nie wyłącznie poprzez pryzmat słów Jeffrey'a. A teraz, gdy spędziły ze sobą więcej czasu, nie miała powodów, dla których miałaby zrezygnować z jej towarzystwa.

Jeffrey Prescott
towarzyska meduza
.
lorne bay — lorne bay
25 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Też raczej nie był fanem bójek, ale był też na tyle narwany, że tym to się zazwyczaj przejmował po fakcie, a nie przed, czy w trakcie, no bo hej... co mu przyjdzie myślenie o tym w trakcie? A wcześniej po prostu nie pomyśli, więc zostawała mu tylko opcja roztrząsania tego po właściwym wydarzeniu, no i tyle. Na dobrą sprawę, tak przy piwie byłby całkowicie w stanie powiedzieć, że rozwiązywanie konfliktów przez bójkę, czy po prostu z użyciem siły jest złe, głupie i bezsensowne, że są cywilizowanymi ludźmi, ale jak już by doszło co do czego to byłby pierwszy do takiej walki, nie przejmując się tymi - jak się okazuje - pustymi frazesami. No dobra, ale w sumie od kiedy był w Lorne to w żadną bójkę się nie wdał, to może nie było wcale tak źle?
Jak tak pochyliła się w jego kierunku, to nie mógł nie odwzajemnić tego spojrzenia, bo hej, jak starsza siostra zaczyna prawić mądrości, to trzeba się wsłuchać. Bo kto wie, tym razem może faktycznie powie coś mądrego? Słabo by było to przegapić!
— No i ja to jej ciągle mówiłem, nie? W sensie, że jakbym mógł tam zostać to bym został, ale ona kompletnie w to nie wierzy, myśli, że ją wystawiłem do wiatru, że przyjechałem do Lorne bo sobie tutaj jakąś dupę znalazłem. — Wyjaśnił, bo faktycznie tak było, Daisy kompletnie nie chciała uwierzyć w to, że powodem, dla którego nie było go przy jej łóżku był fakt, że nie mógł tam być przebywać, bo jej rodzice pociągnęli za sznurki i po prostu nie mógł w szpitalu się do niej zbliżyć.
— Obudziła się. To już dużo, nie? Mało rozmawialiśmy poza darciem na siebie japy… no ale mówiła o jakiejś rehabilitacji. — Powiedział cicho, bo w sumie nie wiedział, jak Daisy się czuje, to nie do końca był temat, który jakoś poruszali, czy też bardziej roztrząsali, byli bardziej skupieni na kłótni, obrzucaniu się winą, wymówkami. — Nie wiem jak się czuje. — Dodał po chwili, zdając sobie sprawę też z tego, jak to w sumie chujowo brzmi.
Bratnio-siostrzana miłość mocna w nich jest. Co jak co, ale faktycznie zawsze potrafili stanąć za sobą murem i niezależnie od tego czy mieli, czy nie mieli racji po prostu bronić się nawzajem i wspierać się, jeżeli była taka potrzeba. To, że potem się kłócili ze sobą nawzajem nie dowierzając w to, jak mogli się tak zachować to co innego. Z Calie była to trochę inna historia, bo… to przede wszystkim było dość skomplikowane, tak z perspektywy czasu Jeff mógłby to określić.

Presley Prescott
sumienny żółwik
mkj
ODPOWIEDZ
cron