instruktorka surfingu — surf shop
26 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
zamiast wciągać kreski, wolę głaskać pieski;
instruktorka surfingu, która w głowie ma wieczny melanż.
- Co? - skrzywiła się na wieść o niedowierzającej Daisy, która w dodatku rzucała jakimiś pochopnymi sugestiami. Oj, bardzo nieładnie z jej strony. Gdyby Presley miała tylko możliwość, z pewnością porozmawiałaby sobie z nią, ale na razie co najwyżej mogła powywracać oczami i stwierdzić w głowie, jak bardzo małostkowa była eks dziewczyna Jeffrey'a, skoro myślała, że ten nie odwiedzał jej w szpitalu, gdy po wypadku leżała w śpiączce. Przykra sprawa, bo nawet Pres wiedziała, że z brata nie był taki skończony chujek. - Trzeba było powiedzieć, że nie znalazłeś sobie dupy, bo żadna i tak cię nie chce - wystawiła w kierunku Jeffa język, chcąc tym samym rozluźnić aurę rozmowy. Oczywiście nie uważała, żeby było z nim coś nie tak, niejedna dziewczyna robiła na jego widok maślane oczka i choć nie zawsze orientowała się w sprawach miłosnych brata to jednak wiedziała, że na brak powodzenia nie mógł narzekać. Prescottowie mieli dobre geny, przyjemnie się na nich patrzyło i robiło z nimi inne, fajne rzeczy. - A nawet jakby, to co z tego? Nie jesteście małżeństwem, nie miałeś wobec w niej zobowiązań. Tym bardziej po tym, jak potraktowali cię jej rodzice - okej, mieli pełne prawo obarczać Jeffrey'a winą za wypadek, bo to on prowadził pojazd, ale nie był bezpośrednim sprawcą wypadku, a równie dobrze za kierownicą mogła siedzieć sama Daisy. Czy wtedy Presley winiłaby ją za to wszystko? Raczej nie. Nie była tak ograniczona i zdawała sobie sprawę, że takie sytuacje zdarzają się i niekiedy nie ma się na nie wpływu.
Skinęła głową, dopiła drinka i sięgnęła po butelkę z alkoholem, żeby stworzyć następnego. Bratu również zamierzała polać, niech zna jej łaskę.
- To, że się wybudziła jest już ogromnym sukcesem. Właściwie o to chyba chodziło, nie? Żeby wyszła z tego, nawet jeśli nie mielibyście być razem. Bo chyba nie zamierzasz znowu próbować? - w zasadzie mógłby, a jej nie było nic do tego, choć wolała przypomnieć bratu, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki, że rodzice dziewczyny mieli go za zwyrodnialca, który próbował z premedytacją zabić ich córkę, a sama Daisy chciała wmówić mu jakieś nieistniejące rzeczy. W mniemaniu Presley całościowo nie miało to wiele wspólnego ze zdrową relacją na miarę odbudowania więzi.

Jeffrey Prescott
towarzyska meduza
.
lorne bay — lorne bay
25 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
— No nie? No myślałem, że coś mnie trafi jak takie pierdoły mówiła. Bo widziała mnie jak rozmawiałem z jakąś laska jakiś czas temu. Jezu, równie dobrze to mogłabyś być Ty, albo jakaś kompletnie randomowa osoba, która mnie zaczepiła. — Powiedział, na samo wspomnienie tej rozmowy się denerwując. Uniósł swój kubeczek, czy to z czego oni tam pili do ust i upijając dwa spore łyki. Wiedział, że Daisy była zazdrośnicą, ale też jednak przesadzała i naprawdę sobie wymyślała. Zresztą… nie byli razem. Chyba. Znaczy, nigdy oficjalnie nie zerwali, ani nic, ale… no nie rozmawiali. Długo.
Uśmiechnął się krzywo. — No zostanę starym kawalerem. Będę się opiekował Twoimi kotami. — Odparł i wzruszył ramionami. Wiedział, że to niekoniecznie mu grozi, jakby się postarał, to nawet w takim miejscu jak Lorne by sobie kogoś znalazł. Kurde, potrafił kiedyś chodzić z Calie, to nie znalazłby sobie kogoś innego? Dobra, brzmi to tak jakby to było coś złego, ale no nie wyszło im i jednak nie był to zbyt oczywisty związek, który zresztą utrzymywali w tajemnicy!
— Mówiłem jej, że wymyśla, że z nikim się nie spotykam, ale nie wiem, może ma jakieś urojenia. Zresztą, dokładnie, co jej do tego, nie? — Zauważył, ciesząc się, że siostra stoi, czy też siedzi teraz po jego stronie, bo to zawsze jest jakieś wsparcie, a oni naprawdę mogą na siebie liczyć.
—No tak. Przecież gdyby nie jej starzy, to może bym tam siedział tam cały czas i był przy tym jak się obudziła. Przecież sobie tego nie wymyśliłem i nie wróciłem „tak o”. — Pokręcił głową i dopił swojego drinka, mniej więcej równo z siostrą. Nie był bezpośrednim sprawcą wypadku, dobra, już nie pamiętał dokładnie przebiegu całego zdarzenia, zwłaszcza, że chwila od tego już minęła, ale… nawet jeżeli był winny, to nie on był głównym winowajcom, dlatego też przecież nie został skazany ani nic takiego, bo za spowodowanie wypadku by go zamknęli, czy coś.
Wspaniałomyślna siostra! Jak trzeba polać alkoholu, to poleje. Żeby tak jeszcze sprzątała ochoczo…
— Nie wiem. Po naszej ostatniej rozmowie to nawet nie wiem czy się z nią zobaczę. Znaczy, zajebiście, że się obudziła i w ogóle, ale… no jest kurwa ciężka do dogadania się teraz i… zmęczony jestem ciągłym tłumaczeniem się przed nią. — A to były aż dwa razy, kiedy faktycznie musiał się próbować wytłumaczyć z mniej, lub bardziej sensownych oskarżeń. Dla niego bardziej mniej sensownych, ale nadal!
Co do relacji, jak widać niekoniecznie ciągnęło go do tych najzdrowszych i najprzyjemniejszych, zresztą… też miał ciężki charakter i wcale bycie z nim w związku nie mogło być takie łatwe.
— A Ty co tam, wozisz się moją furą, wyrwałaś kogoś na nią? Tylko uważaj, niektóre laski już znają tylne siedzenie. — Zażartował.

Presley Prescott
sumienny żółwik
mkj
instruktorka surfingu — surf shop
26 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
zamiast wciągać kreski, wolę głaskać pieski;
instruktorka surfingu, która w głowie ma wieczny melanż.
Niewątpliwie zazdrość była bardzo brzydką cechą. Jedną z najgorszych, ale niekiedy nie miało się na nią wpływu, bo ona po prostu pojawiała się i nie chciała zniknąć. Tylko kręcenie afery o to, że widziało się kogoś w towarzystwie innej dziewczyny podchodziło pod mocny absurd i Daiys ewidentnie przegięła pałkę. Bo czy Jeffrey, nawet jeśli trwałby w związku, nie miałby prawa do rozmów i spędzania czasu z innymi dziewczynami? Nie można mieć koleżanek? Samo takie zachowanie strasznie odstraszało, a co dopiero pretensje o to, że zobaczyło się kogoś z kimś innym, chociaż nawet nie jest się razem.
- Związki są przereklamowane - czy jemu serio spieszyło się do pakowania w kolejną relację? I co jeszcze? Może chciał już założyć rodzinę? - A ja chyba faktycznie skończę z kotami, tu nie ma co się śmiać. Nie wiem, chyba mam zbyt wygórowane wymagania co do potencjalnego partnera - Presley wzruszyła ramionami i chociaż tak naprawdę nie miała jakiś ogromnych wymagań, to jednak nikt jakoś jej tak nie zachwycał.
- Słuchaj, Jeff - Pres wymierzyła w brata swoim plastikowym kubkiem. - Dam ci złotą radę, jak na starszą siostrę przystało. Weź nie pakuj się w takie toksyczne relacje. Dasz się urobić i później nie uwolnisz się od laski, a na co ci to? Z takimi są same problemy - wiedziała, co mówiła. Nie raz kręciła z dziewczynami, które z czasem okazywały się nieźle szurnięte. Takie furiatki, które lepiej omijać szerokim łukiem. Faceci byli jednak znacznie łatwiejsi w obsłudze i nie odpierdalali aż tak dziwnych akcji. Jasne, mieli swoje za uszami i czasem doprowadzali Presley to szewskiej pasji, ale ona sama miała jakieś męskie pierwiastki, więc nic dziwnego, że za kumpli miała samych typów, bo to właśnie z nimi dogadywała się najlepiej.
Wywróciła teatralnie oczami; czy on naprawdę myślał, że pożyczała od niego samochód tylko po to, żeby kogoś wyrwać? Ładne rzeczy myślał sobie o niej jej młodszy braciszek, no naprawdę. Owszem, Preska lubiła się zabawić, ale daleko było jej do wyrywania dup na samochód. W dodatku jeszcze na cudzy.
- Nie wyrwałam nikogo. Musiała załatwić jedną sprawę za miastem - wytłumaczyła pokrótce, bo chyba to nie był najlepszy pomysł, żeby mówić bratu, że tym sposobem wyświadczała przysługę Calie Goldsworthy. Ta dwójka nie miała zbyt dobrych stosunków, a czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal. - A to zarysowanie, o którym pisałeś, to musiał być czysty przypadek. Nie widziałam go wcześniej. Zapłacę za ogarnięcie tego lakieru - na szczęście rysa nie była głęboka, więc chyba obejdzie się bez innych renowacji. A przynajmniej taką nadzieję miała Presley, bo nie za bardzo było ją stać na większe naprawy. Tym bardziej, że dopóki Jeffrey nie napisał o zarysowaniu i dopóki Pres nie zobaczyła jej na własne oczy, to nie miała zielonego pojęcia o istnieniu wspomnianej rysy.

Jeffrey Prescott
towarzyska meduza
.
lorne bay — lorne bay
25 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Nikt raczej nie zakładał, że zazdrość była dobra, miła i przyjemna, bo chyba na dobrą sprawę żadne z tych określeń nie jest zbyt bliskie prawdy. Jakby na to nie spojrzeć, bo pewnie pojawią się ludzie, którzy twierdzą, że zazdrość ma swoje zalety, ale no raczej nie jednak. No dobra, pewnie istnieje coś takiego jak dobra, czy też zdrowa zazdrość, ale zazwyczaj z tego rosną negatywne emocje i działania, chociażby takie jak wyrzucanie czegoś komuś, czy też po prostu to zachowanie, którym wykazała się Daisy, bo… no nie miała racji, z czego on sobie świetnie zdawał sprawę. Szkoda, że ona jednak niekoniecznie.
— No są. — Stwierdził, chociaż mimo wszystko jeżeli doceniał tę swoistą wolność, tak równocześnie uważał, że związki mają swoje zalety i chyba mimo wszystko wolał być w jednym, niż nie być w takim. — Koty są przynajmniej słodkie, nie? — Uniósł lekko brew. Nie, żeby był jakimś kociarzem oczywiście, ale nie miał tez nic przeciwko nim. — E tam, po prostu w Lorne nie ma fajnych facetów może? Poza mną, ale to by było chore. — Pozwolił sobie zauważyć, bo on to jednak był super facetem i tutaj nawet nie zaprasza do dyskusji.
— No ale co ja Ci mam mówić, nawet nie wiem czy ją jeszcze kiedyś zobaczę. Wiem tylko, że mnie strasznie wkurwiła, dwa razy, tak zbiorczo, nie? — Zauważył, bo co jak co, ale nie przewidywał jej pojawienia się ponownie w jego życiu, jeżeli Daisy wyjedzie, to… no właśnie, wyjedzie. Nie wróci. Raczej. Chociaż z tym to też nie mógłby wiedzieć na pewno, bo już raz tak myślał!
— Po ostatniej rozmowie chyba ma już dość Lorne i mnie, więc pewnie zaraz wróci skąd przyjechała, i tyle jej widziałem. — Stwierdził, wzruszając ramionami. Szczerze, to nie do końca mu to odpowiadało. Pozostawienie miedzy nimi tak sporej ilości niedopowiedzeń, wątpliwości… było słabe. Chciałby mieć pewność względem tego, jak to wszystko powinno między nimi wyglądać, a teraz takiej pewności nie miał. Mimo wszystko cały czas uważał, że to wszystko opierało się na nieporozumieniach, negatywnych emocjach, przede wszystkim złości i tej krzcie zazdrości, którą odczuwała panienka Watson.
Oczywiście, że żartował. Pewnie jeszcze czasem faktycznie musiała gdzieś pojechać. No a swoją drogą, to jego samochód nie był aż tak wspaniałym okazem, żeby móc na niego podrywać, to był raczej dobry, prosty i sprawny samochód, o który po prostu dbał. Może jakaś fanka motoryzacji by na to poleciała widząc co jest pod maską, ale poza tym? No właśnie. To już nie te czasy, kiedy samochód był wyznacznikiem dobrobytu i statusu!
— No dobrze, spoko. Zawsze mogłaś też powiedzieć, to bym mógł z Tobą pojechać. Postałbym obok, groźnie popatrzył. Wiesz, jak jakiś ochroniarz. Nie wiem co załatwiałaś, ale miałabyś to jak w banku, nie? — Dobra, ogólnie to był potulny jak branek (nie był), ale potrafił wyglądać trochę groźniej, a jego kwadratowa szczęka dodawała mu takiej swoistej grozy.
Machnął ręką, po czym upił łyk swojego alkoholu.
— Zdarza się, równie dobrze może jakiś frajer zarysował. — Stwierdził, bo niekoniecznie musiał zakładać tutaj winę Presley, a skoro ta faktycznie poczuła się teraz do odpowiedzialności i chciała nawet za to zapłacić, to przynajmniej wiedział, że brała to na poważnie i będzie uważała!
— Ale żeby mi to był ostatni raz. — Zrobił groźny wyraz twarzy i pogroził jej paluszkiem.

Presley Prescott
sumienny żółwik
mkj
instruktorka surfingu — surf shop
26 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
zamiast wciągać kreski, wolę głaskać pieski;
instruktorka surfingu, która w głowie ma wieczny melanż.
- Nie są - odparła natychmiast, kiedy brat wspomniał o kotach, które według Presley nijak miały się do słodkości. Jednak należała do teamu psów, chociaż i tak najbardziej uwielbiała koale i żałowała, że nie mogła sobie takowej trzymać w domu. - I kto powiedział, że to musi być facet? - właśnie, kto tak powiedział? Kobiety niekiedy bywały znacznie fajniejsze. No i miały cycki, a cycki były super, akurat w tej kwestii Jeffrey nie mógł się z nią nie zgodzić. Zresztą Pres nie była przekonana, czy nadawała się do jakiegokolwiek związku. Już raz była zaręczona i jakoś nie wszyło z tego nic dobrego, Fakt, pakując się w te relację miała zaledwie dwadzieścia lat, a z biegiem czasu trochę pluła sobie w brodę za tę decyzję o rozstaniu. Tylko na tamtą chwilę związek z prawie czterdziestoletnim policjantem nie miał prawa bytu. On chciał czegoś prawdziwego i to na całkiem poważnie, a ona potrzebowała się wyszaleć. I jeszcze tego do końca nie zrobiła.
- No dobra, dobra - uniosła ręce w obronnym geście, ledwo unikając wylania na siebie zawartości kubka. - Mam nadzieję, że zaoszczędzisz sobie dalszego wkurwiania i już więcej na nią nie trafisz - z Preski to była jednak maks wspierająca siostra, na którą zawsze można było liczyć i każdy z jej dwóch braci doskonale zdawał sobie z tego sprawę. A tak przy okazji, to znowu mamy brata na forum, nie wiem czy już wiesz.
Dopiła drinka i tym razem nadstawiła kubek, żeby tym razem Jeffrey mógł się wykazać umiejętnościami polewania wódki.
- Nie byłam sama. I jestem już dużą dziewczynką, nie potrzebuję obstawy - przypomniała mu, tak na wszelki wypadek, gdyby bratu wyleciało z głowy, że przecież była od niego starsza. Wprawdzie tylko o rok, ale jednak. - Mówisz tak, jakbym celowo zarysowała ci ten samochód. Powiedz, ile trzeba dać za naprawę, to zapłacę. Albo chociaż się dorzucę, żeby nie było - serio Presley nie miała z tym problemu. A skoro ona narobiła szkód, to musiało jakoś za to odpowiedzieć, tak? Tak. Przyjmie to na klatę, w końcu ten wybryk nie mógł kosztować nie wiadomo ile. A jeśli się dorzuci, to będą kwita i Preska będzie mieć czyste sumienie.

Jeffrey Prescott
towarzyska meduza
.
lorne bay — lorne bay
25 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
— Ty też nie, więc przynajmniej będą do Ciebie pasowały. — Wzruszył ramionami, po czym upił łyk swojego drinka czy co oni tam pili bo to było tak dawno, że już serio nie pamiętam. Psy też były świetne i Jeffrey nie miał nic przeciwko ani kotom, ani psom. Może nawet kiedyś sobie jednego sprawi, chociaż raczej obecne warunki mieszkalne niekoniecznie na to pozwalały.
— W sumie nikt. Dupeczki też są spoko. — Stwierdził i pewnie kilka fajnych by się znalazło. Znał przecież w samym Lorne nawet parę dziewczyn jakby nie patrzeć i trzymał kontakt z kilkoma i przez ostatni czas na pewno zdarzyło mu się wyskoczyć na jakiegoś drinka czy kawę z jakąś. Czy to w takiej konfiguracji jeden do jednego, czy też w większej grupie, gdzie po prostu jakieś dziewczyny wychodziły razem z nim i jego kumplami.
I on sam czasami dochodził do wniosku, że taki poważny związek to nie dla niego. Czy to rok, dwa temu, czy nawet teraz. Teraz dodatkowo był też zresztą zmęczony sytuacją między nim i Daisy, która dość mocno zaprzątała mu głowę i trochę nawet przeszkadzała w myśleniu o innych związkach. Ewentualnych, bo ewentualnych, ale mimo wszystko!
OMG, super, że mamy brata. Mam nadzieję, że to nadal aktualne, że tu jest i nie zniknął przez moment jak mnie nie było. W każdym razie, co jak co to Prescottowie się wspierali i mogą być złośliwi, czasem mniej czasem bardziej ale jak dochodziło co do czego, to potrafili za sobą stanąć murem i ich to można by się było wręcz bać! Tacy zawzięci w obronie rodziny byli, o.
— To nie jest takie proste, wiesz? No ale może tak by było lepiej faktycznie. — Wzruszył ponownie ramionami i upił łyk, jakby to był jakiś rytuał, że po wzruszeniu ramionami pije. Powinien to robić częściej.
— Nie byłaś sama? To z kim się tak woziłaś? — Zapytał, z minimalną ciekawością, bo przecież nie było to coś, co wzbudziłoby jego największą ciekawość, ale anuż się bardziej tym zainteresuje?
Kto wie!
— Dobra, daj se siana, młoda — Oczywiście powiedział to ironicznie! — Ogarnę sobie coś w warsztacie i będzie jak nowy. — Wzruszył ramionami. I tak, napił się, nawet opróżniając już swój kubeczek, po czym popatrzył pytająco na kubeczk Presley, w którym jeszcze było trochę zawartości.

Presley Prescott
sumienny żółwik
mkj
instruktorka surfingu — surf shop
26 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
zamiast wciągać kreski, wolę głaskać pieski;
instruktorka surfingu, która w głowie ma wieczny melanż.
Wystawiła środkowy palec, dając bratu do zrozumienia, żeby się odpierdolił. I dobrze, że nikt nie nazywał Presley mianem słodkiej, bo SŁODKIE to mogłyby być te blondwłose cizie, które robiły z siebie idiotki na każdym kroku, byle przypodobać się typom. A Presley pod żadnym względem nie była słodka. Ani urocza. Nie była nawet miła, więc niby jakim cudem miałaby być słodka? Dobrze, że jej własny brat uważał podobnie, bo wtedy musiałaby poważnie zastanowić się nad swoim zachowaniem.
Nie mogła się z nim nie zgodzić - dupeczki też były spoko. W sumie pod względem łóżkowym były bardziej spoko niż faceci, ale z kolei jeśli chodzi o trzymanie sztamy, to Pres wolała się zadawać z kolesiami. Jakoś lepiej się z nimi dogadywała, co w dużej mierze było kwestią wspólnych zainteresowań. Za to z dziewczynami robiło jej się fajnie inne, przyjemne rzeczy.
- Jak jeszcze raz spotkasz na swojej drodze tę pannę, to daj mi znać. Gwarantuję, że szybciutko ją wyjaśnię - zapewniła, bo naprawdę Presce nie trzeba było powtarzać dwa razy. A jeśli ktoś zadzierał z jej rodziną, zadzierał również z nią. A laska grubo przesadziła, obarczając Jeffa całą winą. Okej, nie był święty, ale naprawdę mogłaby trochę przystopować, bo ewidentnie zagalopowała się w swoich oskarżeniach, które powinny być wymierzone również w jej troskliwych rodziców.
- Z kim się woziłam? - powtórzyła po nim celowo, trochę grając na zwłokę. - Ze znajomą, której i tak nie znasz - machnęła ręką i opróżniła swój kubek z zawartości alkoholu. - No co ja będę ci opowiadać? Pojechałyśmy na małą wycieczkę, wróciłyśmy, nikt nie umarł. Dobra, autko nieco oberwało, ale jak mówisz, że sobie wyklepiesz, to co ja się będę wpierdalać - uniosła ręce w obronnym geście, dostawiając kubek obok, po czym wskazała na niego palcem. - Rozlej do końca i zbieramy się. Muszę jeszcze zajrzeć w jedno miejsce po drodze. Możesz iść ze mną, ale nie musisz - dodała, tak na wszelki wypadek, gdyby Jeffrey zechciał towarzyszyć, jednak wiadomo, nic na siłę. Pres po prosu miała na chwilę zmienić trasę podczas powrotu do domu i zajrzeć na chwilę do surf shopu, gdzie najprawdopodobniej zostawiła klucze od mieszkania. A jeśli nie, to klops, bo nie miała więcej pomysłów gdzie mogła je zapodziać. Zapewne wszędzie i wtedy nie pozostanie nic innego, jak dorobić nową parę.

Jeffrey Prescott
towarzyska meduza
.
lorne bay — lorne bay
25 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Uśmiechnął się tylko złośliwie w odpowiedzi, taki to z niego złośliwiec był, że lubił właśnie coś w tym klimacie powiedzieć i, gdy w odpowiedzi dostawał od siostry środkowy palec, to tylko utwierdzało go w przekonaniu, że ta złośliwość była z tych niezłych, a on po prostu lubił być złośliwy. Dlatego też, gdyby za każdy środkowy palec pokazany mu przez siostrę, czy też brata, otrzymywałby dolara to moze by już parę tysięcy jak nie więcej uzbierał.
Świat jednak tak fajnie nie działa, a więc tych tysięcy jeszcze nie dostał. Może jednak kiedyś się do niego los uśmiechnie i Jeff wygra na jakiejś loterii? To by było jakieś rozwiązanie, ale loteria musiałaby być jednak słaba, gdyby w nagrodę dostawało się tylko parę tysięcy. Już lepiej miliony. Zdecydowanie wolałby wygrać miliony.
Taka dygresja, no.
On tam potrafił kumplować się i z facetami jak i z dupeczkami, zależy od człowieka oczywiście, jednak był zadeklarowanym heterykiem i z facetem po prostu niektórych przyjemniejszych rzeczy by nie robił. Bo niekoniecznie postrzegałby to w granicach przyjemności, co nie zmienia faktu, że jeżeli kogoś innego to jarało, to śmiało!
— Będziesz sie bić w imię brata, czy tylko nagadasz? — Zapytał, uśmiechając się lekko i pochylając w jej kierunku. Cóż, oboje trzymali się mimo wszystko dośc blisko i w razie potrzeby jak najbardziej stawali w swojej obronie i potrafili się wspierać, co jak co, ale rodzinne wsparcie mocne w ich rodzinie jest! No, a przynajmniej wśród niektórych.
— Spoko. — Wzruszył ramionami i uniósł kubeczek do ust, by następnie zatrzymać go przy samych wargach.
— Oberwało, czyli jednak wiesz coś więcej? — Zażartował, po czym dopił zawartość swojego kubeczka i posłusznie zaczął rozlewać im resztę zawartości alkoholu. — Nie nauczyli Cię w domu, że się palcem nie pokazuje? — Zapytał, obrzucając ją oburzonym spojrzeniem.
— Mogę iśc z Tobą. — Potwierdził jej słowa. — I tak prosto do domu zawijam, a jak potrzebujesz obstawy to wiesz, mogę groźnie wyglądać. — Powiedział i wzruszył ramionami. On też przecież jest dla siostry i jak on potrzebował się dzisiaj może troche wygadać, to może się z nią przejść jeżeli potrzebuje, o!


Presley Prescott
sumienny żółwik
mkj
instruktorka surfingu — surf shop
26 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
zamiast wciągać kreski, wolę głaskać pieski;
instruktorka surfingu, która w głowie ma wieczny melanż.
- Brzydzę się przemocą - odparła, kończąc swojego drinka. Tak właściwie z Presley nie była żadna pacyfistka, a jej sierpowy był mocniejszy niż u jednego typa, ale nie lubiła się tym szczycić, a w bójki wdawała się tylko wtedy, kiedy sytuacja tego wymagała. I nie mogła powiedzieć, że nie prowokowała do ich powstania, bo zdarzało się. Pres miała cięty język i niewyparzoną gębę, której niekiedy nie potrafiła zamknąć, ale nic nie można było poradzić na jej zadziorny charakter. Miała dziewczyna temperament, a najzabawniejsze było to, że nie wiadomo po kim, bo zarówno pani jak i pan Prescott słynęli raczej ze spokoju ducha, opanowania i braku skłonności do jakichkolwiek problemów, dlatego charakter ich córki pozostawało taką trochę zagadką.
- Mówię, że oberwało, bo ty mi o tym powiedziałeś. Mówiłam, że wcześniej nie zauważyłam żadnych zarysowań - serio, ile jeszcze razy miała mu tłumaczyć, że nie była świadoma tej niewielkiej szkody. Gdyby była, przyznałaby się do tego, żeby nie robić sobie większego przypału. Presley bywała głupia, ale nie aż tak, a na pewno nie szła w zaparte, kiedy wina leżała po jej stronie. Zbyt dumna była na takie zagrywki. - Zamknij się i chodź już - podniosła się z miejsca i wrzuciła wszystkie śmieci do pobliskiego kosza, gestem ręki nakazując, żeby brat postąpił podobnie.
Pokręciła głową, bo prawda była taka, że Jeff nie musiał starać się, żeby groźnie wyglądać. On już wyglądał dosyć groźnie. Ludzie z dużą ilością tatuaży na ciele sprawiali takie wrażenie, choć wszyscy ci, których poznała Pres byli łagodni jak baranki. Takie duże misie do ściskania. Poważnie, bez ściemy!
- Nie musisz robić za obstawę, nie będę zapuszczać się w żadne szemrane tereny, ale przyda mi się towarzystwo - co on myślał, że będzie chodziła ulicami, gdzie odbywają się jakieś wojny gangów? Po pierwsze, nie kręciły ją takie klimaty, a po drugie to Lorne, tutaj nie działy się podobne rzeczy.
Presley musiała wpaść do Surf Shopu, żeby zostawić coś dla kumpla z pracy (i nie, wcale nie były to żadne piksy), a potem wraz z bratem mogli zawinąć się prosto do domu, gdzie pewnie do późnych godzin pili browary i napieprzali na konsoli.

/zt x2

Jeffrey Prescott
towarzyska meduza
.
radca prawny — w ratuszu w Lorne Bay
38 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Były wojskowy, który w ostatnim czasie zmienił swoje życie o 180 stopni. Rozstał się z żoną, przeprowadził, znalazł pracę, ale wciąż jest tym samym fajnym facetem, świetnym kumplem i najlepszym bratem na świecie.
/ po grach

Zaledwie kilka dni temu Tom siedział z bratem w pubie i obaj gorąco kibicowali angielskiej drużynie w finale piłkarskiej Ligi Mistrzów, a dziś niespodziewanie znalazł się na boisku do futbolu amerykańskiego. Nie to, żeby Winfield stał się nagle jakimś zagorzałym fanem sportu. Wiadomo, jak każdy facet lubił czasem obejrzeć jakiś mecz, zwłaszcza lokalnych drużyn lub tych, z którymi mógłby sympatyzować i jakoś tak wyszło, że wszystko to zbiegło się z czasem z ciekawymi meczami, które mógł oglądać. W pewnym momencie uznał jednak, że oglądanie czegoś na żywo to jednak nie to samo, co oglądanie występów na żywo, a skoro Tom znał kogoś, kto zajmował się trenowaniem młodego pokolenia, nie widział żadnego problemu w tym, by pojawić się kiedyś na jednym z treningów prowadzonych przez Liama.
Zdawał sobie sprawę z tego, że sam nie miał dzieci. Czuł, że obecność postronnych osób na meczu dzieciaków mogłaby stwarzać dodatkową presję, ale z drugiej strony... Hej, mógł też przecież trzymać kciuki za dzieciaki, bo kto mu zabroni? Przecież wszyscy byli stąd, z Lorne, więc nie byłoby nic dziwnego w tym, że miejscowi wspierają rozgrywki juniorów.
Ty bardziej, że w końcu mają profesjonalnego trenera.
- Okej którzy to twoi? - zaczepił Liama w mniej więcej w czasie jednej z przerw. Wiadomo, nie wszedł na boisko, nie był nawet w jakiejś strefie zmian (okej, teraz improwizuję, nie znam się na szczegółach, czerpię wzorce z innych dyscyplin), tylko krzyczał zza jakiejś ochronnej bandy lub czegoś, co miało pełnić tę rolę.
- No i co, jak sprawują się nasze dzieciaki?
Nasze, w sensie, lokalne, z Lorne, bo gdzież tam jego, przecież takowych nie posiadał!

liam coonley
Trener personalny / AFL — Prowadzę obozy sportowe
28 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Jestem trenerem AFL. Moje marzenia zniszczyła kontuzja, więc pomagam dzieciakom w ich realizowaniu.
Liam również kilka ostatnich dni miał bardzo sportowych. Także wraz z przyjaciółmi oglądał finał piłkarskiej Ligi Mistrzów, jednak w jego przypadku to kibicowanie wyglądało zupełnie inaczej. On i paru znajomych z całego świata umówilo się, że jeśli ich ulubiony Real Madryt zagra w finale tych elitarnych rozgrywek to osobiście pofatygują się do Paryża na mecz. Tak też się stało. Wrócił ze stolicy podwójnie zachwycony, bo nie dość że jego Real Madryt zgarnął tytuł to jeszcze zwiedził piękne miasto.
Jego urlop nie trwał jednak na tyle długo, aby móc się rozmarzyc i odpocząć. W ten weekend czekał go mecz jego podopiecznych z drużyną z Sydney. Wiadomo, że rywale byli o kilka klas wyżej od jego dzieciaków, ale musiał wymyślić coś, co sprawi, że jakims cudem może uda im się wygrać.
Spotkanie nie rozpoczęło się jednak zbyt korzystanie dla drużyny Coonleya i przyjezdni już na starcie zrobili sobie bardzo dużą przewagę nad jego podopiecznymi. W pewnym momencie kątem oka zauważył swojego dobrego kumpla, który zjawił się w nieodpowiednim momencie, gdy drużyna Liama dostawała srogie lanie.
- Ty to masz zawsze świetne wyczucie czasu.. przychodzisz na mecz raz na rok i to jeszcze wtedy gdy nas tak leją - odpowiedział bardzo żartobliwie, uśmiechając się szeroko do Toma i równocześnie zbijając z nim sztamę. Coonley oczywiście żartował z tym wyczuciem czasu.
- Dobra słuchajcie chłopaki. Może w pierwszej połowie nie szło po naszej myśli, ale głowy do góry. My nie mamy nic do stracenia. Jesteśmy podwórkową drużyną z Lorne. To oni są "wielkimi gwiazdami" z Sydney. Czas im pokazać jak wiesniaki potrafią grać w football - wykrzyczał do drużyny, próbujac ich tym samym zmotywować do zaciętej walki w drugiej połowie. Trzeba chłopców troszkę podbudowac i sprawić niespodziankę.
- Powiem Ci stary, że jest ciężko. Chłopcy już przed meczem przegrali go mentalnie - rozłożył szeroko ramiona, bo nie wiedział co mógł w tej sytuacji dodać.
Thomas Winfield
ambitny krab
All American
radca prawny — w ratuszu w Lorne Bay
38 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Były wojskowy, który w ostatnim czasie zmienił swoje życie o 180 stopni. Rozstał się z żoną, przeprowadził, znalazł pracę, ale wciąż jest tym samym fajnym facetem, świetnym kumplem i najlepszym bratem na świecie.
Liam zdecydowanie dogadałby się z wciąż-jeszcze-obecną-żoną Thomasa. Oboje mogliby powiedzieć, że Winfield miał timing rodem z najlepszego dreszczowca, bo pojawiał się zawsze tam, gdzie coś się działo, w dodatku w najmniej odpowiednim momencie. Nie inaczej było również tym razem. Wyrósł jak spod ziemi i nagle zaczął oglądać zmagania dzieciaków. Następnym razem na pewno będzie jednak wiedział, za których powinien trzymać kciuki!
- Mogę na chwilę wyjść i przyjść jeszcze raz. Zobaczysz, wtedy na pewno zaczniemy wygrywać. Jestem jak żywy talizman!
Może nie w każdej dziedzinie, ale w tej na pewno. Co prawda nie przyniósł szczęścia drużynie, której kibicował w finale LM, ale teraz na pewno będzie inaczej. Teraz dzieciaczki z Lorne wygrają.
Przytakiwał, bo zgadzał się z każdym słowem trenerskiej przemowy kumpla. Maluchy nie mają nic do stracenia, więc mogą zaszeleć i napędzić trochę strachu mistrzowskiej drużynie. To dlatego Tom mocno zaciskał pięści i gestykulował odrobinę w czymś, co miało być dopingiem. Z takim wsparciem maluchy na pewno dadzą radę.
- Wiesz, wydaje mi się, że takie słowa trenera naprawdę są idealne - odezwał się po chwili. - Niektórzy zapominają o tym, że w takim wieku chodzi przede wszystkim o zabawę. Wiadomo, sukcesy też są ważne, ale przecież na nie też przyjdzie czas. Dzieciaki będą się ogrywać i z czasem będą coraz lepsze - uśmiechnął się pokrzepiająco. - Jesteś najlepszym trenerem, jakiego mogli mieć. Nawet jeśli dzisiaj przegrają, to potem będzie lepiej. Zresztą, gdybym był małym sportowcem, wolałbym obrywać od silniejszych, a nie od słabszych. Bo... Są gdzieś słabsi od nich, prawda?
Nie śledził wyników dziecięcej ligi aż tak mocno, ale wydawało mu się, że ktoś taki musi się znaleźć. W razie czego Tom byłby gotowy zebrać kilku kumpli (w szczególności swojego ułomnego brata, Luke'a), rozegrać mecz z dzieciakami i celowo przegrać, żeby podbudować jakoś ich ego.

liam coonley
ODPOWIEDZ