zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
#30

Inej nie była głupia. Od dawna obserwowała poczynania swojej eks, chcąc ją mieć na oku, w razie gdyby potrzebowała kiedyś pomocy takiego osobnika jak Marlowe. To było głupie, bo lepiej byłoby dla wszystkich, gdyby dała sobie z tym spokój i żyła własnym życiem, ale jakoś nie potrafiła. Może to było przyzwyczajenie? Może potrzeba kontroli? Uczucie? O to ostatnie, by się nie podejrzewała, bo przecież nie potrafiła nikogo tak prawdziwie pokochać. Wszyscy jej to mówili, a Marlowe w to wierzyła. Była upośledzona, coś w jej głowie było nie tak i nie potrafiła wytworzyć u siebie głębszych, szczerych uczuć. Nawet jeżli mówiła komuś, że go kocha, to czy było to szczere? Ona naiwnie sądziła, że tak, bo nie wiedziała jak powinno się to odczuwać. Później jednak spotykała się z ludźmi, którzy opowiadali jej o swoich miłostkach i dopiero powoli rozumiała, że może jednak okłamywała sama siebie. Może tak, a może nie. To wszystko było cholernie skomplikowane.
Wolała więc się nad tym nie zastanawiać i robić swoje. Być tym zimnym mordercą, który wykonywał swoje zlecenia i dostawał za to kupę forsy. Dzięki temu mogła pozwolić sobie na kupno pięknej willi w Lorne Bay, a także na posiadanie całej szafy ciuchów prosto od projektantów mody. Cieszyła się z tego co miała, chociaż szczerze mówiąc to czasem zastanawiała się nad przejściem na emeryturę. Co prawda wiedziała, że długo, by na takiej nie pożyła, bo ktoś wolałby ją zlikwidować, bo znała zbyt wiele tajemnic z przestępczego świata. Na to jednak była gotowa, wiedziała, że prędzej czy później nastąpi taka chwila, w której będzie zmuszona walczyć o swoje życie. Nie bała się śmierci. Nie czuła strachu, ani stresu. To był jeden z pozytywów jej emocjonalnego upośledzenia.
Czuła natomiast ciekawość, która rosła od chwili, gdy dowiedziała się, że jej eks przyjechała do Lorne Bay. Mogła przypuszczać, że chodzi o nią. W końcu po co inne Astoria miałaby się tu pokazywać? Przez pierwsze dni nie ingerowała jednak w życie kobiety. Obserwowała ją z daleka, samej też się trochę chowając żeby nie wyjawić swojej obecności. Czekała na to jak sytuacja się rozwinie. Nie należała jednak do cierpliwych osób, co było jej wielką wadą. Dlatego, gdy już się znudziła oczekiwaniem na jakieś większe wydarzenie, postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce i pojawiła się pod drzwiami Astorii, do których zapukała. – Dobry wieczor – powiedziała przyglądając się kobiecie z uśmiechem, który błąkał się po jej twarzy. – Kupiłam wino – podała butelkę do jej rąk i weszła do środka, nie czekając na jakieś specjalne zaproszenie. To nie było w jej stylu. – Ładnie się urządziłaś – rzuciła, gdy już rozejrzała się po salonie, a później usiadła sobie na kanapie, tak jakby była u siebie. Cały czas jej wzrok skupiał się przede wszystkim na postaci kobiety, Marlowe w swojej głowie odnotowywała każdy ruch rudowłosej, każde skrzywienie na twarzy czy przyspieszony oddech. Astoria zdecydowanie posiadała teraz większość jej uwagi.

Astoria Maeve
towarzyska meduza
catlady#7921
kurator sztuki — gdzie sztuka, tam i ona
32 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
i have no time for second chances so i survive on bourbon, blood, and backward glances.
Australia wcale nie była taka zła. Gdyby nie fakt, że musiała już walczyć z pająkami, a właściwie to wciągać je odkurzaczem, co dobrze się nie skończyło, bo owe stworzenia były zdecydowanie za duże i przedziwny akcent mieszkańców miasta, mogłaby nawet uznać, że było jej tu lepiej niż w Nowym Jorku. No, może jeszcze oprócz wynajmowanego apartamentu, bo nie do końca był w jej stylu, ale skoro nie przewidywała długiego pobytu w tej okolicy to nie widziała większego sensu w szukaniu czegoś lepszego. Strata pieniędzy. No i trochę jej zaczynało brakować pracy, bo zdecydowanie wolała widzieć się z ludźmi, aniżeli godzinami ustalać z nimi wszystko przez telefon tak jak robiła to teraz.
Nie mogła jednak zapomnieć o prawdziwym powodzie swojej wizyty na drugiej półkuli. Nie po to przez wiele lat uważnie obserwowała miejsca pobytu i zachowania Dalii, żeby teraz, gdy dowiedziała się o czymś ważnym i zagrażającym życiu blondynki, po prostu zostawiła to tak bez słowa albo jakiegokolwiek działania. To dlatego przyjechała do Lorne Bay, tymczasowo zostawiając swoje życie w Nowym Jorku, praktycznie bez zawahania. Może i głupia decyzja, ale jeśli mogła jej jakoś pomóc, dlaczego miałaby nie spróbować? Nigdy na dobrą sprawę nie zastanawiała się, dlaczego po prostu nie zostawiła byłej w spokoju i zapomniała o tym, co wydarzyło się już wiele lat temu. Czy z troski? Prawdopodobnie. Albo po prostu dlatego, że czuła się źle z faktem, iż to ona z nią zerwała przez przerażająco męczący konflikt wewnętrzny. Kto wie, może i coś by z tej ich relacji wynikło dalej gdyby nie miała wtedy takiego problemu. A nawet jeśli ━ teraz było na to za późno, a obie kobiety miały całkowicie inne życia. Pokręciła głową i odwróciła się w stronę okna, łapiąc za stojącą na parapecie konewkę, chcąc podlać stojące obok kwiaty.
Wiedziała, że kobieta ją znajdzie, więc przez pierwsze kilka dni nie zrobiła nic, co mogłoby zwrócić na siebie uwagę. Nie odszukiwała także jej adresu bo wiedziała, że będzie to po prostu niepotrzebne. I miała rację. Podlewanie trochę już wysuszonych kwiatów przerwało jej pukanie do drzwi, za którymi zobaczyła dokładnie tę osobę, na którą czekała. ━━ Dalia. ━━ westchnęła cicho, także z uwagą obserwując poczynania kobiety. ━━ Zmieniłaś się. ━━ dodała jeszcze. Nic dziwnego, minęło w końcu wiele lat odkąd po raz ostatni znalazły się w swoim towarzystwie, więc obie mocno się różniły od starych wersji siebie. I zapewne nie tylko z wyglądu. ━━ I dziękuję. ━━ odebrała butelkę i odstawiła ją na szafkę stojącą najbliżej. Do towarzystwa miała jeszcze kilka innych, których Astoria nadal nie wypiła, mimo że kupiła je zaraz po przyjeździe.
━━ Czy ja wiem. Kolor ścian mi się tu nie podoba, ale zmienić go nie mogę, więc udaje, że ich nie widzę ━━ odpowiedziała jak gdyby nigdy nic. Tak, jakby zaledwie wczoraj ze sobą rozmawiały — dokładnie tak, jak jeszcze w Nowym Jorku. Przyjazna rozmowa szybko się jednak zakończyła, a Maeve spoważniała, wchodząc do niewielkiego salonu zaraz za Marlowe. ━━ Zastanawiałam się kiedy się w końcu pojawisz. ━━ Jej twarz nie wyrażała już żadnych emocji, a spojrzenie było obojętne. Swego rodzaju maska pozwalająca jej ukryć to, o czym myślała, nie zawsze jednak skuteczna. Ta rozmowa była dla niej stresująca, bo tak jak normalnie nie miała problemu ze znalezieniem odpowiednich słów, tak teraz nie wiedziała od czego powinna zacząć. Cześć, chciałam tylko przekazać, że ktoś planuje się Ciebie pozbyć? Chociaż kto wie, może to jednak nie był taki zły plan? ━━ Czekałam na Ciebie. ━━ przyznała, na moment opierając jedną z dłoni na biodrze. ━━ Herbaty? Kawy? Chyba że chcesz otworzyć to wino. ━━ zbiła na chwilę z tematu, siadając na brzegu poręczy fotela. Wzrok wbiła w siedzącą naprzeciwko niej blondynkę, pozwalając by kąciki jej ust podniosły się w delikatnym uśmiechu. Cieszyła się, że ja widzi, nawet jeśli powód tego spotkania wcale taki przyjemny nie był.

Inej Marlowe
powitalny kokos
ata
zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
- Dalia... już dawno nikt tak do mnie nie mówił – powiedziała pod nosem, bardziej do siebie niż do niej. Przez całe lata nie słyszała tego imienia. Zostawiła je w Nowym Jorku tak jak całe swoje poprzednie życie. Wiele razy zmieniała personalia, ale to było akurat połączone z całą masą wspomnień, tych dobrych i tych złych. Dalią była odkąd zaciągnęła się do wojska w Izraelu, miała wtedy 16 lat, chociaż jej papiery pokazywały o wiele wyższy wiek, musiała je podrobić żeby móc jak najszybciej wydostać się z życia na ulicy Jerozolimy. Jej historia była naprawdę smutna, przepełniona dramatami, które nie powinny dotknąć dziecka czy nastolatki, ale niestety los nie był dla niej łaskawy. Gdyby ktoś kiedyś chciał na podstawie jej życia napisać książkę to na bank byłaby niezwykle ciekawa. – Teraz nazywam się Inej – nie mogła powolić na to żeby Astoria chodziła po mieście i wolałała za nią inaczej niż reszta Lorne Bay, to mogłoby wzbudzić jakieś głupie podejrzenia, na które blondynka nie mogła sobie pozwolić. – Mam inny kolor paznokci – bo oczywiście nie sądziła, że się postarzała! Wciąż była piękna i młoda, a wtedy, gdy zaczeła spotykać się z rudowłosą to cóż... była dopiero ledwo po 20-tsce. Dla normalnych ludzi, dorosłe życie się dopiero rozpoczyna, dla niej? Już dawno trwało i to w najgorszym wydaniu, pełnym krwi, śmierci i sekretów, które niosła za sobą służba w wojsku czy praca dla CIA. Nie żeby teraz było lepiej! Te trzy rzeczy dalej jej towarzyszyły, ale tym razem działała na własnych warunkach, podejmowała się tylko tych zleceń, które ją ciekawiły.
- Widziałam gorsze – stwierdziła – zawieś sobie ładny obraz to będzie odwracać uwagę od koloru ścian – minęła się z powołaniem, może zamiast zostania seryjną morderczynią powinna być dekoratorem wnętrz?! Uczyła się aranżacji grając w simsy. Inej pewnie była tym typem człowieka, który usuwał wszystkie możliwe drabinki z basenów. – Aż tak się za mną stęskniłaś? – Zapytała przyglądając się kobiecie bardzo dokładnie. Rozsiadła się na kanapie, trochę tak „po męsku” rozkładając ręce na oparciu. – Powinnam Cię zabić wiesz o tym? – Astoria była dla niej niebezpieczeństwem. Znała trochę jej sekretów, najwyraźniej wiedziała też jak ją odszukać, co mogło być pomocne dla przeciwników blondynki. Poza tym, złamała jej serce, prawda? – Co tu robisz? – Nie wierzyła w to, że Astoria przy okazji wybrała akurat takie miejsce, w którym mieszkała jej eks. To nie było możliwe. Chciała więc dowiedzieć się o co tu tak naprawdę chodzi. Dopiero, gdy zadała to pytanie to wstała z kanapy kierując się w stronę butelki z winem. – Pozwól mi – mrukneła zabierając wino i przeszła do kuchni, gdzie zaczęła szukać korkociągu. Trochę to może było nierozważne, bo w pomieszczeniu było też pełno noży, ale Inej jeszcze nie była żądna krwi. Po chwili udało jej się odnaleźć odpowiedni przyrząd, którym otworzyła butelkę powracając do salonu. – Dajmy mu chwilę poodychać – nie było to beznadziejne i tanie wino, Marlowe miała gest!

Astoria Maeve
towarzyska meduza
catlady#7921
kurator sztuki — gdzie sztuka, tam i ona
32 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
i have no time for second chances so i survive on bourbon, blood, and backward glances.
Ani trochę nie zdziwił jej fakt, że zmieniła imię. Wręcz przeciwnie ━ spodziewała się tego. Była jednak na tyle przyzwyczajona do nazywania kobiety Dalią, że aż do tego momentu starała się tego unikać. Głównie dlatego, że nie miała bladego pojęcia na jakie je zmieniła, ale też przez to, iż mocno kojarzyło się jej z czasami, które miło wspominała. ━━ No tak. ━━ Mruknęła. ━━ Zostało w Tobie w ogóle coś z Dalii, Inej? ━━ Przekrzywiła głowę, nie spuszczając wzroku z Marlowe, a ręce położyła na kolanach, trochę się o nie opierając. Ciekawiło ją to. Czy zmieniła się kompletnie czy jednak jeszcze w jakichś, nawet najmniejszy sposób przypominała kobietę, która kiedyś znała. Z charakteru oczywiście, bo zmiany w wyglądzie zauważyła jak tylko otworzyła drzwi.
━━ Zwiedzam. Nie mogę? ━━ uniosła brew, niby w żarcie. W pewnym sensie igrała z ogniem, bo nie wiedziała jak Inej zareaguje na jej słowa. Nie widziała jej w końcu przez dobre kilka lat. Ale taka już była — zdecydowanie odziedziczyła to po matce. ━━ Swoją drogą, ciekawe miasto wybrałaś. ━━ Ta australijska mieścina nie była zła, naprawdę, ale prędzej spodziewałaby się jej gdzieś w Europie albo w Azji. Sama jednak nie wiedziała dlaczego, takie przeczucie. ━━ Obie doskonale wiemy, że tego nie zrobisz. A przynajmniej nie dopóki nie usłyszysz po co naprawdę przyjechałam. ━━ powiedziała to tak pewnie, że prawie aż sama sobie uwierzyła. Skoro Dalia, Inej, nie zabiła jej przez te kilka poprzednich lat, to dlaczego miałaby robić to teraz? Nawet jeśli wiedziała o niej zbyt wiele — mało kto potrafił ją w końcu namierzyć. A nawet jeśli by się odważyła, lubiła twierdzić, że była na to przygotowana. Nie bała się w końcu śmierci.
━━ Musiałabym zawiesić obraz prawie na całą ścianę. W domu mam taki, dostałam kiedyś od znajomej malarki. Nadałby się idealnie. ━━ Na chwilę wzrok skierowała w stronę pustego kawałka ściany. Przeciągała, odkładała główny powód spotkania na bok i doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Przez ostatnie kilka dni przygotowywała mentalnie do tej rozmowy i układała informacje, które do tej pory udało jej się zdobyć, ale teraz jej świetny plan szlag trafił.
Skinęła głową w podzięce za wyręczenie jej w otwieraniu wina, ale sama i tak podniosła się z poręczy i z szafki ściągnęła dwa kieliszki, także przez nią zakupione, bo mieszkanie ich na stanie nie miało. A akurat trafiła na promocję i dostała cztery za pół ceny. W zupełności jej to wystarczało jak na coś, co miało jej posłużyć maksymalnie przez miesiąc. ━━ Dobry plan. ━━ Przyznała. Kątem oka obserwowała poczynania Inej, starając się ją rozgryźć. Była ciekawa jej wizyty, to wiedziała na pewno — gdyby było inaczej, nie pojawiłaby się w jej mieszkaniu. Więc pewnie zamierzała ją wysłuchać żeby dowiedzieć po co przyjechała. To dobrze. ━━ Dowiedziałam się czegoś. ━━ Odstawiła kieliszki na stojący między nimi stolik, a sama ponownie zajęła miejsce na poręczy fotela. ━━ Związanego z Tobą. Dlatego przyjechałam.

Inej Marlowe
powitalny kokos
ata
zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
- Nie – odpowiedziała ze stoickim spokojem i twarzą pozbawioną jakichkolwiek emocji. – Ona zmarła lata temu – Inej wolała sądzić, że jest inną osobą niż wtedy. W tamtym momencie swojego życia była osobą, którą można było kontrolować... albo raczej można było próbować. Astoria zdecydowanie miała nad nią pewną władzę, umiała ją utemperować i uspokoić. Marlowe teraz chciała sądzić, że nie ma już na nią takiego wpływu. Sądziła, że teraz jest prawdziwie niezależna. Wybierała takie zlecenia jakie chciała, miała opieką swojego „wujka”, była wolna. Nie zawsze potrafiła jednak trzymać nerwy na wodzy, a gdy przekroczyła pewną granicę to cóż... lepiej żeby nikt się jej wtedy nie napatoczył. Czasem, na swoich wyjazdach, specjalnie wyżywała się na ofiarach, żeby wyżyć się i później funkcjonować sobie w Australii względnie spokojnie.
- Możesz, ale wiesz... czasem ludziom się trafiają wypadki w czasie zwiedzania, można skądś spaść, utopić się, wpaść pod pociąg – nieszczęścia chodziły po ludziach! Szczególnie jeżeli ludzie byli powiązani z Marlowe. – To było zrządzenie losu, na jednej z misji znalazłam pocztówkę z tym miejscem i postanowiłam tu przyjechać – teraz już wiedziała czyja była ta kartka, ale wtedy to wszystko było jedną wielką niewiadomą. - Tak myślisz? A co jeśli nie interesuje mnie to co masz do powiedzenia? - Zapytała unosząc delikatnie brew. Jakby na to nie patrzeć to mogła mieć względem Astorii jakieś negatywne uczucia, bo jednak ją zostawiła. Porzuciła. Zwał jak zwał.
Starała się zachowywać spokojnie i rozważnie. Być może nie powinna tutaj przychodzić. To nie było bezpieczne, Astoria mogła być jakiegoś rodzaju przynętą. W każdej chwili mogli tu wparować agenci czy gliny i zgarnąć biedną Inej. Postanowiła jednak zaryzykować. - Szukałaś tego specjalnie? - Zapytała przyglądając się uważnie rudowłosej, a później wstała i podeszła nieco bliżej stając obok niej. - Myślisz, że jest to coś czego nie wiem? - Spoglądała na nią z góry unosząc dłoń, którą złapała za kilka kosmyków jej włosów. Zaczęła się nimi bawić delikatnie przekładając je przez swoje palce. - Co takiego chciałaś mi powiedzieć, że przyjechałaś na drugi koniec świata? - Była ciekawa, co było aż tak istotnego, że porzuciła swoje spokojne życie w Nowym Jorku.

Astoria Maeve
towarzyska meduza
catlady#7921
kurator sztuki — gdzie sztuka, tam i ona
32 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
i have no time for second chances so i survive on bourbon, blood, and backward glances.
━━ Dziwne miejsce. Zbyt… ━━ przerwała by spojrzeć się na widok za oknem. ━━ spokojne. Nie do tego jestem przyzwyczajona. ━━ Wzruszyła ramionami i ponownie wbiła wzrok w siedzącą naprzeciwko kobietę. Mimo wszystko czuła, że to miasto, miasteczko tak naprawdę, choć nie pasowało do niej, tak do Inej wręcz idealnie.
━━ Zawsze możesz stąd wyjść. Nie zmuszam Cię żebyś tu siedziała. ━━ Przyznała, spoglądając się na znajdujące się niedaleko drzwi, jakby chcąc pokazać jej, że wcale nie musi jej słuchać. Jej strata jeśli nie chciała poznać powodu jej przyjazdu. ━━ I przypominam, że to ty do mnie przyszłaś, nie na odwrót, więc jednak jesteś chociaż ciekawa. ━━ dodała jeszcze. Na dobrą sprawę mogła po prostu przyjechać tutaj na urlop, albo do kogoś innego, wiele było możliwości. Ale Inej i tak ją tutaj znalazła, to oznaczało, że interesował ją jej przyjazd. ━━ Czy się mylę? ━━ uniosła brew. Podejrzewała że nie, ale też nie chciała być taka pewna swoich słów. Mogło to się później okazać
━━ A to czy szukałam tego specjalnie, czy nie, ani trochę nie ma znaczenia. Bardziej się chyba liczą rezultaty, nie sądzisz? ━━ Tak, obserwowała jej poczynania przez ostatnie kilka lat, ale akurat o tym dowiedziała się zupełnie przez przypadek. Pewnie gdyby aż tak się nie przejmowała tym co dzieje się z Inej, teraz by siedziała w swoim mieszkaniu na Upper West Side i popijała w spokoju kawę. Ale nie, oczywiście, jak zwykle coś musi jej w tym przeszkodzić.
━━ Nie wiesz wszystkiego, Inej. ━━ To mówiąc, także podniosła się ze swojego miejsca, stając twarzą w twarz z blondynką. Na jej twarzy przestał być widoczny uśmiech ━ zamiast tego jej usta zaciśnięte były w wąską linię, a wzrok skupiony na twarzy Marlowe. Ignorowała nawet to, że stojąca naprzeciwko niej kobieta cały czas bawiła się swoimi włosami. Starała się nie rozpraszać bo ta sprawa ani trochę nie była zabawna. ━━ Gdyby tak było to wcale bym nie porzuciła swojego prawie idealnego życia w Stanach. ━━ Mimo wszystko uśmiechnęła się delikatnie na wspomnienie o swoim rodzinnym kraju. To był też jej problem, którego nie potrafiła się pozbyć nawet na sali sądowej ━ niby udawała poważną i skupioną, a tak naprawdę łatwo się rozpraszała i całkowicie zmieniała swoje podejście. Przy tej rozmowie naprawde nie było jej to potrzebne, ale nie potrafiła tego powstrzymać. Miała tylko nadzieję, że wygląda w miarę poważnie. ━━ A uwierz mi, lubiłam je. ━━ dodała. W Nowym Jorku czuła się doskonale, lepiej niż gdziekolwiek indziej. Decyzja o przeprowadzce z Sacramento po śmierci matki mogła być jedną z lepszych, którą jej rodzina kiedykolwiek podjęła. A wiele ich naprawdę nie było. Może i złapanie pierwszego lepszego samolotu do Australii było złym pomysłem, ale Astoria nigdy nie była dobra w myśleniu racjonalnie. ━━ Chcą Cię zabić, wiesz? Zniszczyć, zlikwidować, zmieść z powierzchni ziemi, wybierz sobie określenie, które najbardziej pasuje. Każde się nada.

Inej Marlowe
powitalny kokos
ata
zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
- Przyszłam owszem - kiwnęła głową - ale jesteś zbyt pewna siebie sądząc, że po tym co się wydarzyło robię to z jakiś miłych pobudek. Nie wpadło Ci do głowy, że przyszłam tu zakończyć sprawę z Tobą raz, a porządnie? Upewnić się, że nikt nigdy o niczym się nie dowie. - Była jedyną osobą, która mogłaby doprowadzić do niej gliny, znała sekrety Marlowe, wiedziała jak kobieta działa i na jakich terenach mniej więcej pracuje. Inej powinna udusić ją gołymi rękami żeby zamknąć za sobą ten rozdział raz, a porządnie. Coś jednak ją powstrzymywało i sama nie wiedziała do końca co to jest. Nie uważała się za osobę sentymentalną, nie miała prawa do tego typu odczuć. Sentyment mógł zaprowadzić ją do grobu albo więzienia, a Marlowe naprawdę lubiła żyć na wolności i wykonywać swoją pracę.
- Oczywiście, że to ma znaczenie - westchnęła kręcąc przy tym delikatnie głową. - Jeżeli specjalnie tego szukałaś to znaczy, że nie do końca przeszło Ci zauroczenie moją osobą. Chociaż... gdyby Ci przeszło to teraz, by Cię tu nie było - bo co, by ją wtedy obchodziła jakaś seryjna morderczyni? Pewnie nawet poczułaby się lepiej wiedząc, że ktoś blondynką zabije i świat stanie się spokojniejszym miejscem z jedną psychopatką mniej. - A jednak przyjechałaś mnie ostrzec, to bardzo urocze, nie powiem, że nie... - mruknęła cichym tonem głosu przybliżając swoją twarz do twarzy kobiety. Wpatrywała się w nią intensywnie próbując z jej oczu odczytać jakieś emocje, chociaż nie była w tym dobra. Znała tylko dwie. Strach i podniecenie, a o dziwo one często chodziły ze sobą w parze.
Gdy w końcu usłyszała to co rudowłosa ma jej do powiedzenia delikatnie zmarszczyła czoło, a sekundę później już z kamienną twarzą zaatakowała swoją byłą kochankę przyciskając ją za szyję do ściany. - Chcą? - Mruknęła oddychając nieco szybciej, bo mała agresja zawsze trochę ją pobudzała. - Jest pełno ludzi, którzy chcą mnie zabić, musisz być bardziej konkretna - wyszeptała przyciskając swoje usta do jej ucha. - KTO? - Wypowiedziała swoje pytanie bardzo dokładnie, swoim typowym akcentem. Nie mówiła tego głośno, bo czasem spokojny ton głosu mógł być bardziej przerażający niż krzyk. Szczerze mówiąc Marlowe miała swoich typów. Po pierwsze CIA, po drugie Sameen, po trzecie Sameen pracująca dla CIA, MI6 czy innego gówna, któremu nie podobała się praca Marlowe. A jak zlikwidować jedną super zabójczynię? Wysyłając na nią drugą, równie super, zabójczynię.

Astoria Maeve
towarzyska meduza
catlady#7921
kurator sztuki — gdzie sztuka, tam i ona
32 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
i have no time for second chances so i survive on bourbon, blood, and backward glances.
━━ W takim wypadku zrobiłabyś to w momencie, w którym wpuściłam Cię do środka. No chyba, że wolisz działać powoli. ━━ Miała rację, prawda? Nawet jeśli nie miała, to liczyła, że tak było. Nieważne jak dziwne czy nieprzewidywalne było to spotkanie, niezmiernie miło było móc ją usłyszeć po takim czasie, ignorując na moment całą resztę problemów. ━━ A co jeśli nigdy tego zauroczenia w ogóle nie było? ━━ Skłamała, przymrużając oczy i przekrzywiła delikatnie głowę na bok, nie spuszczając jednak wzroku z Inej. Wyglądała trochę tak, jakby rzucała jej wyzwanie.
Nie wiedziała jakiej reakcji na swoje słowa się spodziewała, ale z pewnością nie było nią przyszpilenie jej do ściany. Chociaż szczerze? Nie była zdziwiona. ━━ Tak bardzo chcesz zatrzymać całe wino dla siebie? Trzeba było tak od razu. ━━ zażartowała, doskonale wiedząc, że nie powinna. To nie był czas na żarty, a ta rozmowa była jedną z poważniejszych przez nią przeprowadzonych. Ale czy Astoria kiedykolwiek, poza pracą, wiedziała co ma powiedzieć? Zwłaszcza w towarzystwie osób, z którymi kiedyś była blisko.
━━ Przyciśnij moją szyję mocniej to w życiu się nie dowiesz kto. ━━ Teraz już tylko udawała pewną siebie. W rzeczywistości było całkowicie na odwrót. Astoria Maeve po raz pierwszy od dawna naprawdę się czegoś bała ━ a przy okazji też kogoś. Igranie z ogniem, choć przychodziło jej z ogromną łatwością, nie opłacało się ani trochę, jedynie ściągało na nią problemy. A to, że twierdziła, że jest przygotowana na śmierć nie oznaczało, że tak było. Wiedziała, że powinna zostać w Nowym Jorku i przestać pchać się w nie swoje sprawy póki jeszcze miała taką okazję. Ba, mogła w ogóle przestać interesować się Inej po ich rozstaniu, oszczędziłaby sobie nerwów i godzin spędzonych na składaniu wszystkiego w całość. Aczkolwiek coś jej na to nie pozwoliło. Najgorsze w tym wszystkim było to, że nie wiedziała, czym jest to coś. ━━ CIA. ━━ Wbiła wzrok w kobietę stojącą przed nią, starając się nie okazywać strachu. Nie miała pojęcia, czy jej to wychodziło, ale liczyła, że Inej nie wyczuje jej prawdziwych emocji. Wolała utrzymać przy niej tę maskę, którą przybrała przed otwarciem drzwi.
━━ Szukają… ━━ Zaczynała mieć problemy ze złapaniem oddechu. ━━ Szukają kogoś, kto Cię zabije. ━━ Niezbyt silnie zacisnęła dłonie na przedramieniu Marlowe próbując odsunąć jej ręce od swojej szyi jak najbardziej mogła, ale z marnym skutkiem. Astoria silnia nigdy nie była, to jej słowa zazwyczaj miały jakąś wartość i to one służyły jej za mechanizm obronny, jak i do swego rodzaju ataku. Inaczej nie poradziłaby sobie na sali sądowej i ogólnie w Nowym Jorku. ━━ Może być, że już znaleźli. ━━ Miała ochotę się zaśmiać, naprawdę. Cholera, nie po to zrezygnowała z bycia prawnikiem i zostawiła tamten etap życia za sobą, żeby teraz ponownie to wszystko odkopywać.

Inej Marlowe
powitalny kokos
ata
zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
- Lubię - powiedziała wpatrując się w kobietę. - Działam tak jak wymaga tego sytuacja, czasem szybko, czasem powoli - zależy jak się ułoży! W tym wypadku jeszcze nie byłą pewna tego co miałaby zrobić z Astorią. Oczywiście mogłaby ją zabić szybko, ale jaki był tego sens? Może lepiej gdyby trochę pocierpiała za to złamane serce Inej? Za porzucenie. Jaka jest cena za zadarcie z psychopatką? Na pewno wysoka i nie do końca przyjemna. - Wtedy przez długo żyłabyś w kłamstwie... a ja zbyt dobrze pamiętam jak lubiłaś mnie mieć w pobliżu - mruknęła przesuwając dłonią po policzku kobiety. Zresztą to działało w dwie strony, bo Marlowe też zawsze wracała w objęcia Astorii, tylko ona potrafiła ją uspokoić i trochę okiełznać.
Te chwile już jednak minęły. Mogła jeszcze sprawdzać czy ma nad Marlowe jakąś władzę, chociaż nutkę przewagi i kto wie, może by się wszyscy zaskoczyli. Na chwilę obecną to jednak blondynka trzymała rudowłosą za szyję przyciskając ją coraz mocniej do ściany. - Nie kuś mnie... - wymruczała trzymając kobietę z równą siłą przez cały czas. Gdzieś z tyłu głowy do Inej dochodziły głosy, że powinna ją złapać mocniej, sprawić, by życie z niej odeszło... w końcu kiedyś jej na niej zależało, a Marlowe nauczyła się, że jeżeli na kimś Ci zależy, to znaczy że masz słaby punkt, a wtedy bardzo łatwo Cię zranić lub nawet zabić. Jako płatna zabójczyni Inej nie powinna mieć żadnego słabego punktu. Powinna być też mądrzejsza i odstawić dawne urazy na bok, w momencie, w którym narasta potrzeba ratowania własnego tyłka.
Gdy dowiedziała się tego czego chciała i wyraźnie zauważyła, że Astoria powoli zaczyna już mieć problemy z oddychanie to puściła ją. Sądziła, że jej wiedza mogłaby sie jej jeszcze na cos przydać. - CIA... - powtórzyła sobie pod nosem i prychnęła z pogardą. - Wiesz kto kieruje poszukiwaniami? - Zapytała, bo wypadałoby znać nazwisko osoby, która stoi na czele grupy chcącej pozbawić ją życia. - Jeżeli tylko wpadnie Ci do głowy żeby mnie wydać, to możesz być pewna, że zabiję Cię nawet jeżeli miałaby to być ostatnia rzecz jaka zrobię w życiu - ostrzegła ją, a później wzięła kieliszki z winem i jeden podała kobiecie. - Przepłucz gardło - rzuciła rozkazującym tonem głosu z nadzieją, że Astoria posłucha.

Astoria Maeve
towarzyska meduza
catlady#7921
ODPOWIEDZ