lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
informatyk — Lewis Corp
25 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
W tygodniu spokojny Pan Informatyk pracujący w kancelarii, weekendami możesz spotkać go dosłownie wszędzie. No i chyba jeszcze nie dorósł do bycia poważnym dorosłym
Lily Wallis
+ czarne jeansy
Lubił komputery i lubił swoje klimatyzowane pomieszczenie na jednym z niższych pięter w budynku Lewis Corp. Pasowało mu to bardzo. Będąc sobiepanem w serwerowni wielokrotnie zamawiał żarcie do pracy, ale przychodził czas, kiedy trzeba było opuścić gniazdo i się przewietrzyć. Odmeldował się w robocie, ale zamiast spędzić czas w jakiejś pobliskiej knajpie ruszył na niewielką wyprawę. Impreza, na której wpadł na Lily Wallis miała miejsce w sobotę, dzisiaj był wtorek. Wyglądał jak starsza wersja siebie z liceum: zwykła bluza, tshirt, jeansy, okulary. W niczym nie przypominał Williama Wallace'a z tamtego zlotu licealistów. Na drugi dzień nie mógł o niej zapomnieć. Pół dnia spędził buszując po sieci by znaleźć o niej jak najwięcej informacji i udało się.
Zamierzał ja odwiedzić.
Posiłkując się instagramem wytypował jej ulubione jedzenie i właśnie ono teraz znajdowało się w papierowej torbie, wzięte na wynos z pobliskiej knajpki. Stalking? Jak najbardziej. Miał w tym wprawę. Jednak miał to gdzieś. Nawet pod innym nazwiskiem umówił się na małą sesję fotograficzną aby mieć gwarancję, że się nie miną i że znajdzie dla niego czas. Wspomnienia imprezy i jej słów do niego wracały. Nie miał żadnej konkretnej wiedzy, to go irytowało chyba najbardziej, ale za dużo niewiadomych. Nie lubił niewiadomych.
Minął próg studia.
- Dzień dobry, byłem umówiony na serię zdjęć - oznajmił od progu nie widząc jeszcze nikogo. Uznał, że nie ma sensu się przedstawiać, studio nie było zbyt duże, raczej dwóch osób w jednym terminie nie ogarną. A gdy w końcu pojawiła się Lily. Musiał się uśmiechnąć. Do siebie, do wspomnień... Miał też w pamięci jej słowa - Jak po imprezie, kac doskwierał? - mimo iż w okularach i tak dalej wciąż wyglądał jak informatyk, a weekend dopiero za parę dni... nie zamierzał tracić czasu.
sumienny żółwik
TJ Buchanan
lorne bay — lorne bay
24 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Początkująca Pani fotograf, próbująca oderwać się od nieciekawej przeszłości na rzecz normalnej przyszłości. Czasami zbyt pyskata, wyniosła i zbyt dumna aby pokazać swoją cieplejszą stronę.
outfit

Cały wszechświat postanowił się na niej zemścić za weekendową imprezę. Głowa przestała jej pulsować dopiero dwa dni później, nieodparte pragnienie towarzyszyło jej przez połowę kolejnego dnia a wyrzuty sumienia z tytułu urwanego filmu trwały aż do dzisiaj. Próbowała pozbierać w całość sobotnią imprezę. Najpierw beztroska zabawa nad basenem, później jakaś na wpół niebieska twarz, męski dotyk w jej talii i... przebudzenie w taksówce. Niezbyt wiele pamiętała co sprawiało, że była niezwykle zażenowana swoim zachowaniem. A na dodatek pracy było jak nigdy: ludzie chyba zmówili się na rodzinne sesje, zawodowe zdjęcia czy pamiątkowe portrety a to wszystko podczas choroby jej współpracownika. Nie interesowały ją nazwiska w kajecie, bezrefleksyjnie wykonywała swoją pracę próbując zapomnieć o weekendzie. Szybkie serię blasku fleszy, mile uśmiechy i odhaczony kolejny klient. Marzyła o chwili przerwy, jednak terminarz był bezlitosny a ona musiała przygotować się do dalszej pracy. W drugim pomieszczeniu, bardziej wgłąb studio przygotowywała się do kolejnej sesji gdy usłyszała słowa przywitania.
- Dzień dobry. Jaki pan punktualny! - odezwała się pełna entuzjazmu i dopiero po tym jak uporała się z rozłożeniem odpowiedniego tła, weszła do poczekalni.
I zamarła. Zaszła pomyłka. Cholernie głupia, niepotrzebna pomyłka. Z jej oczu mógł wyczytać, że nie rozumiała co właśnie miało miejsce. Serce zaczęło łomotać jej jak oszalałe a dłonie niebezpiecznie drzeć. Zignorowała jego pytanie. Nie wiedziała jak się zachować.
Lily Wallis zamilkła.
Rzuciła się pędem za ladę aby sprawdzić poprawność nazwiska. Kartkując terminarz nie odnalazła tego należącego do TJa. Nie miała pojęcia po co się zjawił. Dla zemsty? Chciał upokorzyć ją w miejscu pracy jak ona kiedyś jego w szkole? Niepewnie uniosła wzrok na męskie tęczówki.
- Boli mnie głowa. - odezwała się niepewnie. - Czekam na klienta. - wyjaśniła, nie do końca jeszcze wiedząc co tu właśnie ma miejsce. Nie sądziła aby poświęcił jej tyle czasu aby znaleźć ją w mediach społecznościowych i odnaleźć w miejscu pracy. Nikt nigdy nie zrobił dla niej nic takiego, więc dlaczego on miałby zmienić tę tradycję?

TJ Buchanan
sumienny żółwik
nick
informatyk — Lewis Corp
25 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
W tygodniu spokojny Pan Informatyk pracujący w kancelarii, weekendami możesz spotkać go dosłownie wszędzie. No i chyba jeszcze nie dorósł do bycia poważnym dorosłym
Zdecydowanie zaskoczyła go nagła zmiana w jej nastawieniu, wyrazie twarzy gdy z uprzejmego głosu zmienił się w człowieka z krwi i kości. Wcale się nie dziwił. Podał inne nazwisko gdy się zapisywał na okienko w studiu fotograficznym. Wykorzystał nazwisko panieńskie matki, a na to wszystko jeszcze imię podał John. Znowu: nie było to stuprocentowe kłamstwo, ale chciał mieć pewność, że na pewno ją zastanie. Czy miał wyrzuty sumienia skoro postanowił na imprezie mówić prawdę? Ani przez moment, w końcu nikomu to nie szkodziło... w przeciwieństwie do jej reakcji na jego inicjatywę w liceum.
- Zacznijmy od końca. Czekasz na mnie. John Heller, nazwisko panieńskie matki - wyjaśnił spokojnie dołączając do niej przy ladzie, na której mógł postawić papierową torbę, gdzie w środku znajdowało się jedzenie. Co konkretnie? A to już zostawiam Tobie do decyzji, w każdym razie posiłkując się jej mediami społecznościowymi zamówił to, co najczęściej się tam pojawiało. Szanse że trafi w jej gust były więc bardzo spore - To w ramach podziękowania za karmienie na imprezie - zdobył się na lekki uśmiech, ale mocno niepewny. Zupełnie jakby czar stuprocentowo wyluzowanego TJa prysł z momentem zakończenia imprezy. Jakiś antykopciuszek czy coś w tym stylu. W rzeczywistości, dużo łatwiej było mu zachowywać się swobodnie gdy nie wiedział z kim ma do czynienia - Na głowę nie pomogę, ale posiłek powinien pomóc.... - dodał jeszcze obserwując ją cały czas. Zdecydowanie lepiej jej było w jasnych, naturalnych włosach niż tamtej peruce. Przez moment oczy mu się zaświeciły - i przyszedłem pogadać, nie potrzebuję żadnych zdjęć - uznał, że na sam początek nie wspomni, że i tak zamierza uregulować należność za zarezerwowany czas studia, ale rzucenie że zapłaci za jej czas... średni pomysł. Mogłoby wyjść naprawdę tragicznie.

Lily Wallis
sumienny żółwik
TJ Buchanan
lorne bay — lorne bay
24 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Początkująca Pani fotograf, próbująca oderwać się od nieciekawej przeszłości na rzecz normalnej przyszłości. Czasami zbyt pyskata, wyniosła i zbyt dumna aby pokazać swoją cieplejszą stronę.
Swoboda, która towarzyszyła jej na sobotnim spotkaniu zniknęła gdzieś między bladymi ścianami studia fotograficznego. Nie przypominała pewnej siebie Matyldy, daleko jej było do pyskatej Lily z liceum a to wszystko za sprawą postawienia jej przed faktem dokonanym. Racja, może i ze strachu wymigałaby się ze spotkania gdyby takowe zaproponował jednak nie zmieniało to faktu, że aktualna sytuacja wymusiła na niej wyjście ze strefy komfortu. Nie dość, że przyszło jej zmierzyć się z przeszłością to na dodatek powinna pożegnać się z wynagrodzeniem za zdjęcia.
Westchnęła przestając kartkować terminarz. Wszystko wskazywało na to, że TJ zaplanował sobie to spotkanie dość skrupulatnie. I chociaż uciekł się do dość perfidnych narzędzi, podziwiała jego upór i chęci ponownego nawiązania kontaktu. Odetchnęła rozumiejąc, że nie musi już udawać. Rozszyfrował ją tamtego wieczora chociaż sama nie miała pojęcia po czym. Teraz jednak i ona mogła dużo dokładniej przyjrzeć się jego twarzy, której rysy nie były już tak delikatne jak te kilka lat temu. Dokładnie obejrzała okolice jego oczu, potem zjechała wzrokiem na nos i usta. Tak jakby miała zarejestrować jego twarz w obawie, że nigdy już się nie spotkają. Dopiero potem rozchyliła niepewnie papierową torbę, w której odnalazła czekoladowe naleśniki z wielokolorową posypką. Z niedowierzaniem pokręciła głową i wbiła w mężczyznę wzrok pełen podziwu ale także podejrzliwości.
- Skąd wiedziałeś? - to nic, że jej instagram pełen był wzmianek o niezdrowych przekąskach i słodkich obiadach. Przez myśl nawet jej nie przeszło, że przewertował jej social media aby wszystkiego siw dowiedzieć. - Przejdź do drugiego pomieszczenia, tam jest kanapa i stolik. Zjemy na spokojnie. - szybkim ruchem ręki wskazała mu odpowiedni kierunek a sama dla świętego spokoju zamknęła na klucz drzwi od studia. Nie chciała aby porę lunchu przerywał im niespodziewany gość, zresztą często tak robiła gdy wykonywała zlecenie.
Tuż po nim pojawiła się w pomieszczeniu, z radością zauważając, że rozstawił na niewielkim stoliku ich obiad. Podziękowała mu skinieniem głowy i zajęła miejsce na kanapie, sięgając po plastikowe pudełko pełne naleśników.
- Chciałeś porozmawiać. Tak ogólnie? - nie wiedziała czy jest gotowa na poważne rozmowy dotyczące niepowodzenia ich znajomości. Jeszcze bardziej nie chciała wracać do tematu związku ze swoim licealnym chłopakiem. Liczyła na lekką rozmowę, nieśmiałe uśmiechy i ukradkowe spojrzenia.
- Nosisz soczewki gdy zdejmujesz okulary? - przecież w weekend nie miał ich na nosie a świetnie ją rozpoznał.

TJ Buchanan
sumienny żółwik
nick
informatyk — Lewis Corp
25 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
W tygodniu spokojny Pan Informatyk pracujący w kancelarii, weekendami możesz spotkać go dosłownie wszędzie. No i chyba jeszcze nie dorósł do bycia poważnym dorosłym
Zapytany skąd wiedział po prostu się zaśmiał. Odpowiedź, że ma w sobie coś ze stalkera byłaby jak najbardziej prawdziwa, ale na bank by ją odstraszyła. Rzeczywistość była dużo bardziej prozaiczna, bo znając jej nazwisko i siłą rzeczy mając paru wspólnych znajomych z przeszłości wygrzebanie jej w social mediach nie było trudnym zadaniem.
- Social media. Czy ona właśnie do tego nie służą, aby obcy ludzie wiedzieli o tobie dużo? - sam ich unikał. Jakieś konto na buniu było, ale pozbawione zdjęć, z czasów antycznych miał prawie pustego twittera z jakimś dziecinnym loginem i to było wszystko. Naprawdę wystarczyło trochę pomyślunku i to wszystko. Cała jego wiedza komputerowa mogłaby się okazać pomocna, gdyby Lily tak dużo o sobie nie zdradziła sama z siebie. W każdym razie, nie oceniał. Czy mógł tam znaleźć jakieś przyjemne dla oka zdjęcia?
Dwa razy powtarzać mu nie musiała, prawdę mówiąc też bardziej mu pasowało to, że znajdą się gdzieś w głębi. Wyciągnięcie plastikowych pojemników zabrało mu moment i tylko z zajęciem miejsca się wstrzymał siadając obok niej na kanapie z zachowaniem odpowiedniej ilości miejsca między nimi. Jak dwójka znajomych.
- To raczej nie pora na godzinę zwierzeń, co? - uśmiechnął się pod nosem. Tackę położył sobie na kolanach, plastikowe sztućce całkiem nieźle radziły sobie z naleśnikiem. W jego wypadku wytrawnym - Nie mam żadnej wady wzroku, o dziwo. To zerówki. - cała prawda i tylko prawda - Pasują do wizerunku spokojnego i cichego komputerowca. Mało kto Ci wtedy dupę zawraca, ma się święty spokój... - tutaj spojrzał w jej kierunku. Na końcu języka miał jakiś przytyk, ale w sumie nie po to tutaj przyszedł - To wszystko co mówiłaś na imprezie... no dobra, nie wszystko, większość... to była jakaś sztuczka czy inna babska zagrywka? - te dwa dni 'przerwy' podrzuciły mu myśl, że ona wiedziała z kim ma do czynienia i był to rodzaj kopania leżącego po latach. Cóż, w takim wypadku pewnie to spotkanie potrwa chwilę, a TJ więcej nie będzie zależeć, by się z nią widywać...

Lily Wallis
sumienny żółwik
TJ Buchanan
lorne bay — lorne bay
24 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Początkująca Pani fotograf, próbująca oderwać się od nieciekawej przeszłości na rzecz normalnej przyszłości. Czasami zbyt pyskata, wyniosła i zbyt dumna aby pokazać swoją cieplejszą stronę.
Z uznaniem pokiwała głową. Śmiało mógł dostać order Sherlocka Holmesa instagrama, chociaż dla kogoś z jego umiejętnościami odnalezienie jej profilu nie wydawało się być czymś wyjątkowym. Musiała jednak stwierdzić, że poświęcony na to czas był dla niej czymś naprawdę wartościowym i teraz to ona powinna odwdzięczyć się tym samym.
- Nie wstawiam swoich zdjęć dla uciechy innych. - usmiechnęła się zadziornie bo oboje wiedzieli, że było wręcz przeciwnie. Dla atencji wrzucała do sieci zdjęcia z wyjazdów, w skąpych strojach czy z wystawnych kolacji. Szukała poklasku jakby było jej go mało w realnym życiu. Jednak jak widać brakowało jej czegoś i szukała tego w social mediach.
- Czyli chcesz mi się z czegoś zwierzyć? - zręcznie odbiła piłeczkę a następnie wysunęła do ust pierwszy kawałek naleśnika. Czując rozpływające się w jej buzi czekoladowe cukierki, przymknęła oczy i wydała z siebie jęk zadowolenia. Nie chciała udawać, że nie było to największą przyjemnością dzisiejszego dnia. Jej mina zmieniła się dopiero gdy zdradził jej tajemnice swoich okularów. Czyli jeden z elementów jego osoby, który się jej podobał był jedynie rekwizytem? Tak łatwo dała się nabrać. - Udowodnij. - nachyliła się w jego stronę aby nasunął jej na nos swoje okulary gdyż ona nawet nie śniła o puszczeniu z dłoni sztućców.
Musiała przegryźć zawartość buzi aby podjąć obronę. Musiała wytłumaczyć mu, że to nie były żadne gry a najszczersza, pijacka prawda.
- Dlaczego sądzisz, że była to zagrywka? Uważasz, że ktoś taki jak ja nie potrafi być szczery? - przez lata walczyła z wizerunkiem głupiutkiej blondynki, pragnącej uwagi i tonącej w obłudzie. Jak widać nadal niektórzy sądzili, ze bezsensu jest dopatrywanie się szczerości w jej słowach. - Niby co jest takie niewiarygodne? - że mogła podkochiwałćsię w introwertycznym informatyku? Przecież są tysiące takich par i nikt nie dopatruje się w tym podstępu.


TJ Buchanan
sumienny żółwik
nick
informatyk — Lewis Corp
25 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
W tygodniu spokojny Pan Informatyk pracujący w kancelarii, weekendami możesz spotkać go dosłownie wszędzie. No i chyba jeszcze nie dorósł do bycia poważnym dorosłym
Pozostawił bez komentarza uwagę o wrzucaniu zdjęć. Nie rozumiał fenomenu social mediów i tego, jak niektórzy szafowali swoim życiem na prawo i lewo. Był na zupełnie przeciwnym biegunie tego spektrum zadowolony, że nikt go nie zaczepia, że ma święty spokój. Zdawał sobie jednak sprawę z tego, że każdy jest inny, robi co chce. Żyj i dać żyj innym. Za to jej pytanie...
- Kiedyś już to zrobiłem, nie skończyło się najlepiej, prawda? - nie próbował ukrywać tego, że gdzieś w głębi ta rana wciąż tkwiła. Szczególnie w jej obecności. Kwaśny uśmiech tylko odrobine załagodził jego gorzki ton... a przynajmniej taką miał nadzieję. Tak jak nie chciał 'płacić za jej czas' tak samo nie chciał zaczynać od rozdrapywania przeszłości. No, może nie do końca.
Przewrócił oczami, ale nic nie powiedział. Zdjął okulary, nałożył jej na nos. Zaklął w duchu. Ładnemu we wszystkim ładnie, a w tych okularach wyglądała po prostu seksownie. I to nic, że były na nią nieco za duże i tak dalej. Wrócił do jedzenia.
- Nie odpowiadasz na moje pytanie - zauważył wzdychając, a potem zignorował jej pytania tak samo, jak ona zignorowała jego zadając swoje. Tego nie lubił, bo można było tak łatwo poprowadzić tę rozmowę, zwyczajnie porozmawiać, wyjaśnić sobie pewne sprawy, po co to wszystko komplikować? Tak, życie nie jest zero jedynkowe, ale mogłoby być i byłoby dużo łatwiej. - Nie powiedziałem, że cokolwiek jest niewiarygodne - aż go wybiła z rytmu, widelec zamarł mu w połowie drogi do ust gdy się odwrócił by na nią spojrzeć. Odłożył kawałek naleśnika na tackę i znów westchnął - Mówiłaś wtedy dużo rzeczy, zupełnie różnych od tego czego doświadczyłem... - zostawił dla siebie to, że wie, że rozmawiali sporo przez internet, gdy ona myślała że jest kimś incognito - chcę po prostu wiedzieć. Nie twierdzę, żę cokolwiek mi się należy, ale ewidentnie jesteśmy w stanie normalnie porozmawiać... nikt nie patrzy by mieli cię wytykać palcami - cóż, lekka szpilka wbita, ale po imprezie miał cichą nadzieję, że jednak Lily jest nieco bardziej dojrzała...

Lily Wallis
sumienny żółwik
TJ Buchanan
lorne bay — lorne bay
24 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Początkująca Pani fotograf, próbująca oderwać się od nieciekawej przeszłości na rzecz normalnej przyszłości. Czasami zbyt pyskata, wyniosła i zbyt dumna aby pokazać swoją cieplejszą stronę.
Usmiechnęła się w geście wdzięczności gdy pozwolił jej przymierzyć okulary. Faktycznie nie odczuwała absolutnie żadnej różnicy, więc rozchyliła wargi ze zdziwienia nie mogąc uwierzyć w to, że przez tyle lat podobało się jej to, co mu zupełnie było bezużyteczne. Rozejrzała się jeszcze dookoła jakby chcąc się upewnić a następnie ostrożnie zwróciła jego własność. Wiedziała, że nadszedł czas na dużo mniej przyjemne punkty tego spotkania, więc tuż po tym jak pozbyła się okularów, odłożyła także do boku opakowanie z naleśnikami. Wierzchem dłoni przetarła usta z ewentualnych resztek jedzenia i czekolady a następnie odchrzaknęła cicho w przygotowaniu przed jedną z ważniejszych przemów jej życia. Przyznawanie się do błędów, tłumaczenie i trudne rozmowy nie były czymś za czym Wallis przepadała. Znacznie bardziej wolała niezobowiązujące rozmowy, pełne żartów i gromkich śmiechów.
- To brzmi tak jakbym regularnie cię raniła. - a z tego co pamiętała przydarzyła im się tylko jedna nieprzyjemna sytuacja. Może i nie była wtedy boginią spokoju i TJ zasługiwał na przeprosiny ale - na bogów - to była jedna sytuacja!
- Podkochiwałam się w Tobie przez całe liceum. Od pierwszej klasy po sam bal studniówkowy. Chodziłam co czwartek na zajęcia z dodatkowego hiszpańskiego bo Ty w sali obok miałeś historię. Jeździłam na wieczorne przejażdżki na rolkach pod Twój dom co weekend. I gdy już mnie zauważyłeś i podszedłeś tamtego dnia... - przerwała, wwiercając w jego jasne tęczówki pełne bólu spojrzenie. Wiedziała, że niedługo może poczuć ulgę, jednak musiała wszystko z siebie wyrzucić. - Trafiłeś po prostu na najgorszy dzień mojego życia. Chciałam wtedy rozszarpać każdego, kto pojawi się na mojej drodze. I się pojawiłeś. Szkoda tylko, że w tak beznadziejnym momencie. - nastoletnia Lily nigdy nie zdobyłaby się na te słowa. Skoro jednak sam Taylor stwierdził, że są już dorośli i mogą sobie wyjaśnić tamto zajście to postanowiła skorzystać. Oczyszczenie przyda się każdemu z nich, być może będzie pomocne w dalszym emocjonalnym funkcjonowaniu i budowaniu przyszłych związków. - I nie bałam się wytykania palcami. Czasami w życiu są inne powody, przez które nie możesz robić tego o czym marzysz. - to był czas na śmiech. Mógł wyśmiać ją, zemścić się za licealne upokorzenie. Mógł zostawić ją samą, rozgadać wśród znajomych co mu powiedziała. Mógł zrobić wszystko co chciał z tymi informacjami. Odarł ją z emocji, siedzącego głęboko bólu. Rozdrapał stare rany, które złożyły się na ich licealne spotkanie. Przez to wszystko odechciało się jej nawet jeść, toteż odsunęła od siebie naleśniki a dłonie złożyła na kolanach.

TJ Buchanan
sumienny żółwik
nick
informatyk — Lewis Corp
25 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
W tygodniu spokojny Pan Informatyk pracujący w kancelarii, weekendami możesz spotkać go dosłownie wszędzie. No i chyba jeszcze nie dorósł do bycia poważnym dorosłym
- Ty to powiedziałaś - odparł wzruszając ramionami. W pierwszej chwili chciał wspomnieć, że miało to miejsce tylko raz, ale w rzeczywistości... po co prowadziła z nim te wszystkie rozmowy i nigdy się do tego nie przyznała? Doskonale wiedziała z kim rozmawia i choć on ani razu nie napomknął, że wie kto naprawdę siedzi po drugiej stronie monitora to Lily miała kupę okazji by zrobić cokolwiek. Więc tak, chyba jednak raniła go regularnie.
- Co ty mówisz... - zdołał tylko z siebie wydukać. Ile by dał, aby dowiedzieć się o tym w liceum? Nawet po tej całej szopce, gdy dała mu spektakularnego kosza na oczach połowy szkoły. Wiele, naprawdę wiele. Był szczęśliwy. Przez moment. Tylko przez moment - ciężko mi w to uwierzyć - wydusił z siebie cicho. Odwrócił od niej wzrok, głowę spuścił na pojemnik z jedzeniem, lekko się przygarbił, ale opierdolił samego siebie w duchu. Wyprostował plecy, spojrzał przed siebie. Bezpieczniej było uniknąc jej wzroku - Nie zarzucam Ci, że kłamiesz, ale było tyle okazji by powiedzieć cokolwiek a ty konsekwentnie, przez cały czas... nic. Chyba nie liczyłaś, że po tamtym zbiorę się na odwagę po raz drugi, co? - dopiero teraz odwrócił na nią wzrok zadając jej kolejne pytanie, może akcentując końcówkę nieco zbyt mocno, nieco zbyt ostro. Przy czym ogólnie był raczej spokojny, względnie opanowany. Rozmawiali o przeszłości, a jaki był tego cel? Chciał wyjaśnić to i owo, skoro nadarzyła się okazja, chociaż jak do tej pory daleko mu było do uznania, że to dobry pomysł, że samopoczucie w jakikolwiek stało się lepsze.
I choć bardzo się starał. Trudno było powstrzymać prychnięcie. POkręcił też z niedowierzaniem głową.
- Jeżeli właśnie powiedziałaś, że znajomość ze mną była tym o czym marzyłąś, to bardzo mi miło Lily, ale miałaś milion okazji by wyprostować to co się stało - wlepił w nią twarde spojrzenie - Wierz mi, wystarczyłby głupi telefon, sms... cholera, nawet wiadomość na komunikatorze - nie miał pojęcia, czy ona się domyśli, że wie, czy nie. Miał za dużo myśli w głowie, a nieprzyzwyczajony do takiego stanu rzeczy nie czuł się z tym dobrze. Jedzenie? Całkowicie o nim zapomniał.

Lily Wallis
sumienny żółwik
TJ Buchanan
lorne bay — lorne bay
24 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Początkująca Pani fotograf, próbująca oderwać się od nieciekawej przeszłości na rzecz normalnej przyszłości. Czasami zbyt pyskata, wyniosła i zbyt dumna aby pokazać swoją cieplejszą stronę.
Nie przyszedł do niej aby powspominać stare czasy i zjeść wspólnie obiad. Dokładnie przemyślał sobie plan działania a przynajmniej tak wydawało się wtedy Lily. Najpierw dobre wejście, przekonanie do wspólnie spędzonego czasu jej ulubionym jedzeniem i atak. Niby niewinny, zaczynający się od wspomnień niedorosłych miłostek aby potem przejść do bezwzglednej zemsty. Nie przyszedł aby dowiedzieć się prawdy, domagał się przeprosin a ona w tym starciu była na przegranej pozycji.
- To wszystko nie jest takie łatwe jak ci się wydaje. - jasne, pewnie i w jego wyobraźni istniała jako szkolna gwiazda znana ze swej bezwzględności i oschłości. Pewnie sądził, że bawiła się nim wtedy i bawi teraz jednak jej nie było wcale do śmiechu. Widziała przecież, że unika jej wzroku a rozmowa sprawia mu z minuty na minutę co raz większą przykrość. Nie miała świadomości, że jej internetowa tożsamość nie była dla niego tajemnicą i pewnie przez to także trąciła w jego oczach. Bo skoro mogła normalnie z nim rozmawiać w sieci to dlaczego nie przeniosła tego na rzeczywistość?
- Czasami jest łatwiej gdy nie prosi się o wybaczenie. - choć mogło wydawać się to mu słabym tłumaczeniem, kalkulując przeszłość może i rzeczywiście lepiej było, że trwali w tej swojej niewiedzy. Wprawdzie mogła go przeprosić i po prostu uciąć znajomość, jednak wtedy to nie byłoby takie łatwe. Trzymanie się od niego z daleka z powodu jego niechęci do jej osoby było dużo łatwiejsze.
- Przepraszam Cię TJ. I nie dlatego, ze wymaga tego sytuacja. Żałowałam tego od zawsze. I nie chodzi tutaj o dumę... Po prostu... - przerwała i nie miała zamiaru wcale kontynuować. Spojrzała na tarczę wiszącego na ścianie zegara, którego wskazówki zbyt leniwie się poruszały aby zarządzić koniec spotkania.
Wysunęła dłonie pomiędzy uda jakby w geście ogrzania jednak było to spowodowane chęcią zakrycia ich drżenia. Nerwowo zaczęła tupać w miejscu. - I tak byś mnie nie polubił. - łaskawca, upokarzając go uratowała zarazem od rozczarowania. Rozpaczliwie poszukiwała plusów swojego zachowania jednak było to śmieszne.

TJ Buchanan
sumienny żółwik
nick
informatyk — Lewis Corp
25 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
W tygodniu spokojny Pan Informatyk pracujący w kancelarii, weekendami możesz spotkać go dosłownie wszędzie. No i chyba jeszcze nie dorósł do bycia poważnym dorosłym
Przyszedł z nią porozmawiać na spokojnie, bez alkoholu, bez żadnego planu na przebieg rozmowy. Reagował tylko na jej słowa i zachowania bo, jak pokazała mu przeszłość, planowanie w jej przypadku mija się z celem. Stare porzekadło, które gdzieś kiedyś słyszał o planie na pierdnięcie i... niemiłej niespodziance, nie oddawało nawet tego jak bardzo zawiódł się na ostatnich planach wobec Lily.
- Więc mi to wyjaśnij, to przecież nie jest fizyka kwantowa czy inne teorie strun - trochę był poirytowany bo kluczyła, nie odpowiadała, próbowała odbić piłeczkę. Dla niego to naprawdę mogło wyglądać zero jedynkowo, poza tym uważał, że na każde jej pytanie udzielał jasnej, konkretnej odpowiedzi bez kluczenia. Uważał, żę całkiem sprawiedliwym jest oczekiwać tego samego od niej... Może własnie tu leżał jego problem z dziewczynami w młodości? NIe potrafił się przestawić na kobiecy tryb i choć na studiach i potem potrafił się z nimi dogadać, to najwyraźniej Lily cofnęła go w rozwoju o kilka dobrych lat.
- Daruj sobie to pieprzenie w bambus - pierwszy raz przeklął i pierwszy raz wyraźnie było słychać irytację. Miał ochotę się podnieść, ale zerknięcie na własne kolana i znajdujące się tam jedzenie go powstrzymało... może to i dobrze? I choć nie oczekiwał przeprosin to...
- Dziękuję - zerknął na nią dużo bardziej łagodnie, z lekkim uśmiechem. Sympatycznym. Kiwnął nieznacznie głową, a że ręce schowała pod własnym tyłkiem to po prostu położył dłoń na jej ramieniu - Nie przyszedłem tutaj po to, w zasadzie to poza chęcią rozmowy i nie miałem żadnych planów, ostatni plan miałem w liceum... - rozgadał się z tego wszystkiego plotąc głupoty - Ale dziękuje. Jak widzisz, piorun cię nie trafił za te słowa... - teraz już próbował nieco załagodzić atmosferę więc delikatnie szturchnął ją łokciem w bok. Chciał też powiedzieć coś na temat tej jej wymysłu, że by jej nie polubił. Jasne, to wygląd w pierwszej kolejności przyciągnął jego wzrok, ale można było z nią pogadać o wszystkim, robili to dość długo i często przez czas trwania szkoły. Nie chciał jednak się zdradzać z tym drugim, a uwag o tym, że ludzie ją lubią bo jest atrakcyjna i ładna pewnie miała po uszy. - Zawsze możemy to teraz sprawdzić... - rzekł całkiem swobodnie uznawszy, że najgorzej nie wyszło.

Lily Wallis
sumienny żółwik
TJ Buchanan
ODPOWIEDZ