weterynarz oraz opiekun lwów — cairns zoo
33 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Weterynarz i opiekunka lwów w Cairns zoo. Przeszło trzy lata temu wróciła z długoletniego pobytu w Kenii, gdzie pracowała ze zwierzętami w Parku Narodowym Nairobi. Aktualnie myśli o założeniu własnej fundacji, a poza tym próbuje zbudować swoją przyszłość z Clayem.

[akapit]

CZTERDZIEŚCI PIĘĆ

Powrót z Indii nie był czymś, czego niecierpliwie wyczekiwała. Był przyjemną formą ucieczki od szarej rzeczywistości, która czekała na nią w rodzinnym miasteczku, ale jednocześnie była to idealna szansa na to, aby naprawić to, co wcześniej zepsuła. Pod tym względem nie miała powodów do narzekań. Ten wyjazd zdecydowanie przyniósł zamierzone skutki, dzięki czemu nawet będąc tutaj, Fernwell pozostawała w ciągłym kontakcie z Clayem, który niestety musiał jeszcze pozostać na innym kontynencie. Kolejne dni mijały, a ona tęskniła za nim coraz bardziej, ale nie mogła w nieskończoność unikać pracy. Tam przecież i tak byli dla niej wyjątkowo wyrozumiali, a ona w końcu musiała wrócić. Musiała też poświęcić trochę więcej czasu na to, co od pewnego czasu chodziło jej po głowie. Choć bardzo długo biła się z myślami, ostatecznie postanowiła dać temu szansę. Chciała zawalczyć o to, aby zwierzęta, którymi się opiekowała, nie tylko pozornie miały dobre życie. Chciała naprawdę się do tego przyczynić, ale żeby to zrobić, musiała w jakiś sposób pozyskać środki i nawiązać współpracę z ludźmi, którzy pomogliby jej to ogarnąć. Nie mogła zbudować fundacji w pojedynkę, a jej własne oszczędności na pewno nie były wystarczające, aby postawić ją na nogi. Jeśli chciała coś osiągnąć, musiała wziąć się do roboty. I właśnie to robiła przez ostatnie dwa tygodnie.
Dziś zresztą też od rana wisiała na telefonie, w międzyczasie przeczesując kolejne strony internetowe, na których znaleźć mogła wszelkie prawne informacje, a także niezbędną pomoc. Co ciekawe, choć bezustannie pracowała, nie męczyło jej to jakoś szczególnie, ponieważ nie brakowało jej zaangażowania. Wiedziała, że robiła coś dobrego, dlatego praktycznie nie odrywała się od pracy – nawet wtedy, kiedy potrzebowała coś zjeść. Nie chcąc tracić czasu, zamówiła coś z dostawą do domu, a kiedy przeszkodził jej dzwonek do drzwi, założyła, że był to właśnie dostawca. Dźwignęła się z miejsca i ruszyła do drzwi, a kiedy je otworzyła, zamrugała gwałtownie. Zdecydowanie nie spodziewała się zastać za nimi Claya, więc jeśli chciał zrobić jej niespodziankę, ta zdecydowanie mu się udała. I najwyraźniej też spodobała się jej, ponieważ na jej ustach prędko wymalował się uśmiech. - Nie wpadłeś na to, żeby powiedzieć mi, że przyjeżdżasz? - zapytała, zaraz też przesuwając się w drzwiach, aby wpuścić go do środka. Choć miała na głowie kupę roboty, nie zamierzała udawać, że się za nim nie stęskniła. Wręcz przeciwnie – odkąd wyjechała, myślała głównie o tym, jak bardzo chciała znów go zobaczyć. Tylko praca działała na nią jak rozproszenie.

Clayton Hensley
wrócił za kamerę — na prawdziwym planie
38 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
stara się życiowo ogarnąć - z kampera przeprowadził się do domu, zaczął wychodzić do ludzi, wrócił za kamerę I BARDZO BARDZO BARDZO BARDZO KOCHA GEMMĘ (dzięki Gemma)
Żałował, że Gemma musiała już wracać do Australii, bo nie chciał się rozstawać. Wiedział jednak, że nie może jej zatrzymywać, ponieważ ona również miała swoją pracę i skoro ona kibicowała jego karierze, on też musiał kibicować jej, a przy tym przełknąć to, że przez najbliższe tygodnie będą musieli ograniczyć kontakt do rozmów telefonicznych, czasem urozmaicając je wideorozmowami. Układ nieidealny, ale zdecydowanie lepszy od braku kontaktu lub ograniczenia do listów, dlatego blondyn dzielnie znosił rozłąkę, a gdy okazało się, że prace udało się domknąć tydzień wcześniej, z zadowoleniem zaczął planować wcześniejszy powrót do domu. Początkowo chciał pochwalić się tym przed Fernwell, ale po przemyśleniu tego, gdy trzymał już telefon w ręce, doszedł do wniosku, że o wiele lepiej będzie zrobić jej niespodziankę, która, jak miał nadzieję, będzie miłym dodatkiem do prezentu, który przygotował na jej urodziny. Bo akurat tak się złożyło, że miał wrócić właśnie w ten dzień, co uznał za perfekcyjny zbieg okoliczności. Bo tak, przejmował się tym, że przegapi jej urodziny i będą świętować je przez telefon, a później, poprawnie, z kilkudniowym opóźnieniem. Tak się jednak nie stało i dziś Hensley stawił się pod jej mieszkaniem, gdzie spotkał się akurat z dostawcą jedzenia, od którego odebrał to, co Gemma sobie zamówiła, przy okazji płacąc i spławiając w ten sposób mężczyznę, by nie przeszkadzał im przypadkiem. Później, trochę się przy tym bawiąc, zaczął dzwonić do jej drzwi, a kiedy skończył, oparł się ręką tuż obok niego, wisząc przed drzwiami, które chwilę później otworzyła przed nim Fernwell. Również jego twarz rozpromienił teraz pogodny uśmiech. - Wtedy nie zrobiłbym ci niespodzianki. I nie zakosił jedzenia - odparł, a wchodząc do mieszkania, ostrożnie uniósł torbę z jej jedzeniem, pod pachą ściskając teczkę. W środku nie zwlekał z tym, by skraść Gem przynajmniej tego jednego buziaka, dlatego zrobił to, a później poruszył zaczepnie brwiami, znów się uśmiechając. - No i nie zobaczyłbym tego zaskoczenia na twojej twarzy - dodał, próbując przy tym przywołać na twarz podobny grymas. Oczywiście celowo mocno przerysowany, ponieważ nie potrafił przepuścić okazji, by podroczyć się z Gem. To akurat coś, co było tradycją od początku ich znajomości - choć wtedy miało znacznie bardziej złośliwy wydźwięk - i chyba miało zostać z nim do końca.

Gem Fernwell
dziobak
Edyta
weterynarz oraz opiekun lwów — cairns zoo
33 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Weterynarz i opiekunka lwów w Cairns zoo. Przeszło trzy lata temu wróciła z długoletniego pobytu w Kenii, gdzie pracowała ze zwierzętami w Parku Narodowym Nairobi. Aktualnie myśli o założeniu własnej fundacji, a poza tym próbuje zbudować swoją przyszłość z Clayem.
Czy było jej żal, że mieli spędzić jej urodziny z dala od siebie? W pewnym sensie tak, choć prawdę powiedziawszy żałowała tego, że każdy kolejny dzień musieli spędzać osobno. Zaraz za jej małym świętem przyjść miały też walentynki, w trakcie których czekałaby ich wyłącznie internetowa randka. Gemma co prawda nie oczekiwała wiele – niepotrzebne były jej kwiaty, podniosłe wyznania miłości, czy też czerwone wino. Chciała tylko, aby byli w stanie spędzić te dni razem, ponieważ właśnie na początku relacji takie święta były szczególnie ważne. Czy podzieliła się swoimi przemyśleniami z blondynem? Nic z tych rzeczy, a wszystko przez to, że zwyczajnie nie chciała, aby pomyślał, że próbowała wywierać na nim presję. Sama popchnęła go ku temu wyjazdowi i szczerze cieszyła się, że mógł realizować własne marzenia – świadomość tego była ostatecznie istotniejsza od tego, czy jej urodziny będą świętować w tenże dzień, czy może jednak zostaną zmuszeni do odwleczenia ich w czasie. Nie zamierzała się uskarżać, a już na pewno nie planowała narzekać, kiedy otworzyła drzwi i to właśnie blondyna dostrzegła za nimi. Jeśli to miał być jego prezent, zdecydowanie nie mógł trafić z nim lepiej. Po samym wyrazie jej twarzy było widać, że niczego więcej do szczęścia nie potrzebowała – naprawdę wystarczyło jej to, że był teraz z nią. - Będziesz musiał się nim ze mną podzielić. Wiesz, że się złoszczę, kiedy jestem głodna - przypomniała mu, a gdy pochylił się, żeby skraść jej pocałunek, Fernwell była już na to gotowa. Wspięła się na palce i zadbała o to, aby nie uciekł jej od razu – nie widzieli się prawie miesiąc, a ona naprawdę się za nim stęskniła. - Zabawne - odparła z przekąsem, a sama przy okazji poruszyła głową na boki, w ten sposób przedrzeźniając nawyk, którego blondyn dorobił się w Indiach, a który ona, swoją drogą, naprawdę lubiła. Nie przeciągając zbędnie powitania, poprowadziła blondyna w głąb własnego mieszkania, po dotarciu do salonu zabierając się za uprzątnięcie chaosu, który wcześniej sama tam zrobiła – tonęła przecież w pracy, o czym świadczyły porozrzucane wszędzie papiery. - Kiedy przyjechałeś? - odezwała się w międzyczasie, zerkając na niego kątem oka. Nie, nie miała mu za złe tego, że jej nie powiedział, choć może wtedy zadbałaby o to, aby prezentować się trochę lepiej? Na pewno nie dopuściłaby też do tego, by przywitać go w domu takim bałaganem – bez wątpienia bardziej by się postarała.

Clayton Hensley
wrócił za kamerę — na prawdziwym planie
38 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
stara się życiowo ogarnąć - z kampera przeprowadził się do domu, zaczął wychodzić do ludzi, wrócił za kamerę I BARDZO BARDZO BARDZO BARDZO KOCHA GEMMĘ (dzięki Gemma)
Clayton tak właściwie to nie był jakimś zapalonym fanem walentynek. A po kilku latach nieobchodzenia ich i totalnego oderwania od rzeczywistości, zdążył nawet zapomnieć o tym święcie, dlatego bardziej niż nim, przejął się tym, że nie będzie mógł obchodzić razem z Gemmą jej urodzin. Nie znaczy to jednak, że był przeciwnikiem święta zakochanych lub nie zamierzał go obchodzić. Po tym, jak przestał być cynicznym samotnikiem, na pewno chętnie w jakiś szczególny sposób spędzi ten dzień ze swoją ukochaną, chciał przecież tworzyć z nią różne niezapomniane wspomnienia. Chciał także pokazywać jej, że mu zależy, nie tylko od święta, ale to też nie znaczy, że przy takiej okazji również nie mógł tego zrobić. Ktoś jednak powinien przypomnieć mu o tym, że zbliżały się te walentynki. Choć może po prosty wystarczy, że wyjdzie na miasto? Tam na pewno wszyscy na każdym kroku będą mu o tym przypominali, sklepy na pewno były już gotowe na ten dzień.
Mruknął przeciągle, jakby właśnie intensywnie zastanawiał się nad tym, co mu powiedziała. - Jeszcze to przemyślę - odparł w końcu i mrugnął do niej, może aż tak nie obawiając się jej gorszego wydania? Miał z nim do czynienia tak często w przeszłości, że teraz nawet wtedy, gdy się na niego złościła, to potrafił nad nią zapanować. Także zła Gemma nie była mu straszna. Złośliwa także, dlatego kiedy zakołysała głową, naśladując go, on jej odkołysał z serdecznym uśmiechem na twarzy. Może też trochę po prostu zadowolony z tego czułego pocałunku na powitanie, po którym postanowił przymknąć oko na jej zaczepki? Na bałagan również mógł przymknąć oko, nie zamierzał krytykować Fernwell. Zaskoczył ją, nie musiała więc mieć tu idealnych warunków. Jemu zupełnie nie przeszkadzało to, że panował tu mini chaos. - Dzisiaj rano. Miałem zajrzeć do ciebie wcześniej, ale byłem wykończony po podróży i potrzebowałem krótkiej drzemki - przyznał, po czym odstawił na stolik pakunek z jedzeniem, gdy już była stamtąd uprzątnięta część rzeczy. Później usiadł na kanapie i położył obok siebie teczkę, którą przyniósł, czekając aż brunetka będzie mogła do niego dołączyć. - Przez co tak właściwie wybuchła u ciebie ta bomba? - zapytał, nie krytykując jej, a jedynie interesując się, czym obecnie zajmowała się, że doprowadziła do takiego chaosu wokół siebie.

Gem Fernwell
dziobak
Edyta
weterynarz oraz opiekun lwów — cairns zoo
33 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Weterynarz i opiekunka lwów w Cairns zoo. Przeszło trzy lata temu wróciła z długoletniego pobytu w Kenii, gdzie pracowała ze zwierzętami w Parku Narodowym Nairobi. Aktualnie myśli o założeniu własnej fundacji, a poza tym próbuje zbudować swoją przyszłość z Clayem.
Gem nastawiona do walentynek była… jak większość kobiet w jej wieku. Kiedy nie miała ich z kim świętować, udawała, że w ogóle jej one nie obchodziły. Nie należała co prawda do tego grona, które angażowało się w organizowanie imprez mających na celu sabotowanie walentynkowych przyjęć, wówczas zwyczajnie nie zaprzątając sobie nimi głowy. Miało się to nieco inaczej, kiedy akurat w tym czasie był przy jej boku ktoś, z kim pragnęła to święto spędzić, a właśnie taką osobą stał się dla niej Clayton. Po wszelkich perypetiach, jakich doświadczyli w ciągu swojej znajomości, teraz znajdowali się w miejscu, w którym brunetka mogła przyznać, że nie umiała wyobrazić sobie swojej codzienności bez niego. Uczucia, którymi go darzyła, powoli zaczynały się klarować i bynajmniej nie było to niewinne zauroczenie. Nie, Fernwell myślała o nim znacznie poważniej, co zresztą zamierzała okazywać mu nie tylko w okresie walentynkowym.
Ściągnęła ku sobie brwi, ale ostatecznie zdecydowała się jedynie machnąć dłonią na jego komentarze. Szczerze? Była skłonna zapomnieć o jedzeniu, ponieważ miała tutaj właśnie jego, a przy nim zapominała o całym świecie. Więc tak, jeśli Clay chciał zrobić jej urodzinową niespodziankę, ta udała mu się wyśmienicie. Gemma naprawdę była zadowolona. - Dzisiaj rano? - powtórzyła po nim, na moment zatrzymując się z dalszym sprzątaniem. Przystanęła w miejscu i omiotła go spojrzeniem, jakby właśnie złapała go na czymś, czym nieco jej podpadł. - Chcesz powiedzieć, że przyjechałeś rano i zrezygnowałeś ze śniadania ze mną dla drzemki? - zapytała, krzyżując ramiona na piersi. Choć próbowała zabrzmieć tak, jakby kierowała w jego stronę prawdziwa zarzuty, od razu było widać, że jedynie się z nim droczyła. Zaraz jednak zabrała się za dalsze sprzątanie. - Postanowiłam trochę pogrzebać w temacie fundacji. Okazuje się, że strasznie dużo z tym roboty, więc… Jeśli nie znajdę kogoś do pomocy, chyba zostawię ją wyłącznie w strefie marzeń - stwierdziła, po czym wydęła usta w grymasie niezadowolenia. Odkąd zdała sobie sprawę z tego, że środowisko, w którym pracowała, wcale nie było skupione na zwierzętach, tylko na pieniądzach, chciała zrobić coś, aby jakoś pomóc. Pragnęła przyczynić się do poprawy ich sytuacji, ale miała wrażenie, że to nie było wykonalne. Kiedy byli w Indiach, Clayton dodał jej nadziei, a jednak wystarczyło, że zaczęła szperać, żeby ta odrobinę przygasła. Tak naprawdę nie była już pewna, czy cokolwiek mogła w tej kwestii osiągnąć.

Clayton Hensley
wrócił za kamerę — na prawdziwym planie
38 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
stara się życiowo ogarnąć - z kampera przeprowadził się do domu, zaczął wychodzić do ludzi, wrócił za kamerę I BARDZO BARDZO BARDZO BARDZO KOCHA GEMMĘ (dzięki Gemma)
Jego uczucia były podobne. Z każdym dniem coraz lepiej je rozumiał, ale już od pewnego czasu dobrze wiedział, że to nie było niczym ulotnym. Gemma była dla niego ważna i chciał, aby pozostała w jego pewną stałą. Choć początki ich znajomości zupełnie nie wskazywały na to, że ta relacja mogłaby obrać taki kierunek, to jednak teraz naprawdę trudno mu było wyobrazić sobie własną przyszłość bez Fernwell obok. Wciąż jeszcze w tym związku stawiali pierwsze kroki i uczyli się siebie, ale to nie przeszkadzało mu w tym, żeby już na tym etapie uznać, że szalał za nią i zdecydowanie chciał więcej. Niczego jednak nie zamierzał przyspieszać. Wolał pozwolić na to, by wszystko rozwijało się we własnym tempie, dzięki czemu przynajmniej łatwiej im będzie odnaleźć się w zachodzących zmianach, a te stopniowo rzeczywiście były wprowadzane w ich relacji, a także codzienności. I Hensley był nimi podekscytowany. W końcu w jego życiu działo się coś naprawdę dobrego i ogromny był w tym udział właśnie Gemmy.
- Mhm - mruknął i skinął głową, spoglądając na nią podejrzliwie, bo tak, poznał ten wzrok i zaczął zastanawiać się w czym rzecz. Gdy to się wydało, na jego twarz mimowolnie wkradł się uśmiech. Co mógł powiedzieć? Tym razem, niestety, przegrała ze snem. - Wolałabyś, żebym przyszedł do ciebie na wpół przytomny i do niczego? - poruszył zaczepnie brwiami, może subtelnie rzucając jej pewną sugestię? Faktem jednak pozostaje to, że rano nie miałaby z niego wiele pożytku. Po tym, jak dotarł do Lorne Bay, był wykończony. W samolocie nie wypoczął w ogóle, dlatego po powrocie potrzebował tych kilku godzin na sen, żeby dojść do siebie, a teraz, już w pełni sił, zamierzał oddać się wszelkim rozrywkom w towarzystwie brunetki. - Już nie czarnowidz - odparł i przewrócił oczami. - Kontaktowałaś się z jakąś inną fundacją? Może tam znajdziesz kogoś, kto ci pomoże? - podsunął jej pomysł, który właśnie przyszedł mu do głowy. Nie znał się na zakładaniu fundacji, nie był więc w stanie doradzić jej jak to zrobić, mógł za to pomóc na inne sposoby, chociażby właśnie tak, jak robił to teraz. No i od początku stał w jej narożniku i zamierzał cały czas jej kibicować, jednocześnie pilnując, żeby nie rezygnowała z marzeń. Wiedział, że zwierzęta były dla niej ważne, dlatego chciał, żeby jej się udało.

Gem Fernwell
dziobak
Edyta
weterynarz oraz opiekun lwów — cairns zoo
33 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Weterynarz i opiekunka lwów w Cairns zoo. Przeszło trzy lata temu wróciła z długoletniego pobytu w Kenii, gdzie pracowała ze zwierzętami w Parku Narodowym Nairobi. Aktualnie myśli o założeniu własnej fundacji, a poza tym próbuje zbudować swoją przyszłość z Clayem.
Może wydać się to zabawne, ale kiedy się poznali, byli dwójką uczuciowych pokrak. Gemma uciekała od związków, przekonana o tym, że na wszystko, co dobre, ściągała jakąś klątwę, która ostatecznie sprawiała, że mężczyźni, których darzyła głębszym uczuciem, uciekali od niej, natomiast Clayton pozbierać się musiał z tego, co pozostawił po sobie jego rozwód. Zdecydowanie musieli dojrzeć do wejścia w kolejną relację, nie mówiąc już o tym, że wówczas żadne z nich nie podejrzewało chyba, że osobą, z którą zdecydują się do zrobić, będzie ktoś, kogo uważali za największy wrzód na własnych czterech literach. Bo owszem, kiedy Gemma cofała się myślami o te kilka miesięcy, nie mogła powiedzieć, że lubiła tamto wydanie Hensleya. Miała jednak wrażenie, że nie lubiła też dawnego wydania samej siebie, dopiero z upływem czasu pozwalając sobie na wprowadzenie we własnym usposobieniu zmian, które teraz pozwalały jej lepiej odnajdować się nie tylko w tej relacji, ale też w zwykłej codzienności. W końcu dopuściła do siebie szczęście, do czego i w jej przypadku przyczynił się Clayton. Najwyraźniej więc ich drogi musiały się ze sobą skrzyżować i zrobiły to w momencie, w którym oboje naprawdę tego potrzebowali.
Uśmiechnęła się kącikiem ust, jednocześnie starając się zamaskować ten grymas, co niekoniecznie jej się udało. Wystarczyło, że rzucił tę niewinną sugestię, a jej myśli już podążyły w kierunku tego, jak wspólnie mogli spożytkować zmarnowany przez blondyna czas – naprawdę musiała się za nim stęsknić! - Ale wiesz, że też mam łóżko? I gdybyś ładnie poprosił, na pewno pozwoliłabym ci się wyspać? Przyznaj, że po prostu nie chciałeś poleniuchować ze mną - kontynuowała, najwyraźniej próbując znaleźć na nieco coś, czym pozornie mógłby sobie przeskrobać. Pozornie, bo przecież naprawdę nie zamierzała winić go za to, że zdecydował się na odpoczynek, choć gdyby zrobił to w jej mieszkaniu, na pewno nie próbowałaby mu tego utrudniać. - Może? Chociaż nie mogę pozbyć się wrażenia, że raczej będą próbowali zachęcić mnie do współpracy, licząc na to, że mam kasę, którą mogłabym w nich zainwestować, więc… Sama nie wiem. Poza tym, pozyskiwanie dofinansowania wydaje się cholernie skomplikowane - przyznała, przysiadając na brzegu kanapy. Pokręciła lekko głową, mając za sobą tak wiele artykułów, iż nawet samo myślenie o nich przyprawiało ją o migrenę. Choć naprawdę się starała, tego etapu swojej pracy nie mogła uznać za przyjemny, ani też za owocny, ponieważ do tej pory nie osiągnęła nic, poza zmarnowaniem własnego czasu.

Clayton Hensley
wrócił za kamerę — na prawdziwym planie
38 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
stara się życiowo ogarnąć - z kampera przeprowadził się do domu, zaczął wychodzić do ludzi, wrócił za kamerę I BARDZO BARDZO BARDZO BARDZO KOCHA GEMMĘ (dzięki Gemma)
Zdecydowanie trafili na siebie w idealnym momencie. Clayton na początku tej znajomości nie był najlepszą wersją siebie, ale w dużej mierze dzięki tej relacji i wsparciu bliskich osób, zaczął zmieniać się na lepsze. I nie dość, że te zmiany zauważał, to jeszcze czuł się z nimi naprawdę dobrze. Poważnie, lubił tego faceta, którego od pewnego czasu widywał w lustrze, a jeszcze bardziej cieszyło go to, że lubiła go Gemma, ponieważ obecnie właśnie na tym mu zależało - żeby go akceptowała i odwzajemniała jego uczucia. Na szczęście, jak mu się wydawało, miał teraz pełen pakiet, dlatego nic dziwnego, że humor mu dopisywał.
Czy aby na pewno taki zmarnowany? Wypoczął, zebrał siły i teraz mogli wspólny czas spędzić na każdy możliwy sposób, bo nie był już takim wrakiem, jak jeszcze rano po dotarciu do Lorne Bay. Poza tym mieli teraz wiele czasu na nadrabianie wszelkich zaległości, ponieważ był już w domu i w najbliższym czasie nie planował nigdzie się wybierać, na pewno nie na dłużej. - Mój błąd, nie miałem pojęcia, że masz to w ofercie. Obiecuję następnym razem się poprawić - składając obietnicę uniósł lewą rękę, a prawą położył na piersi na wysokości serca. Nawet jeśli nie obwiniała go na serio, to jak widać, miał mocne postanowienie poprawy. W końcu jak mógłby w przyszłości odmówić sobie szansy na leniuchowanie w towarzystwie swojej partnerki? - Za dużo myślisz i szukasz dziur w całym - skomentował po wysłuchaniu jej do końca. Tuż po tym lekko poklepał ją otwartą dłonią w czoło, a następnie uśmiechnął się łagodnie. - Dzisiaj już nic z twojego myślenia o tym nie będzie. Odpocznij chwilę od tego, a potem wróć z otwartym umysłem, ok? Wiem, że ogarniesz to wszystko, tylko nie nakręcaj się na głupoty, bo będę musiał częściej wybijać ci je z głowy - ostrzegł ją, po czym mrugnął do niej. Rozumiał ją, czasem, gdy spędzi się nad czymś wiele czasu i wchłonie się wiele informacji, a te zaczną przytłaczać, człowiek zaczyna szukać wszędzie problemów. Sam tak miewał, gdy nad czymś pracował. I wiedział, że wtedy nie ma sensu dalej się nad tym głowić, lepiej jest dać chwilę odpocząć swojemu umysłowi. A Hensley miał doskonały pomysł na to, by sprawić, żeby Gemma skupiła się na chwilę na czymś innym, o wiele prostszym. - Właśnie… - wypalił, sięgając po teczkę, którą przyniósł ze sobą. Zaraz wręczył ją brunetce. - Wszystkiego najlepszego - dodał po chwili, uśmiechając się przy tym ciepło. Były jej urodziny i poza tym, że chciał spędzić z nią ten dzień, nie mógł przecież zapomnieć o prezencie. A co nim było? W teczce znajdował się certyfikat, świadczący o adopcji na odległość. Ale kogo? Młodego tygrysa i to nie byle jakiego, bo było to dziecko innego tygrysa, którego w sanktuarium w Indiach Gemma i Clay widzieli razem, gdy właśnie owy drapieżnik był w ciąży. Kiedy małe przyszły na świat, blondyn zorientował się, że istniała możliwość adopcji na odległość, a plusem bycia pierwszym i bardzo zainteresowanym było to, że jednemu mógł nadać imię i cóż, nie potrafił sobie odmówić wybrania imienia Gemma, które znajdowało się także na certyfikacie.

Gem Fernwell
dziobak
Edyta
weterynarz oraz opiekun lwów — cairns zoo
33 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Weterynarz i opiekunka lwów w Cairns zoo. Przeszło trzy lata temu wróciła z długoletniego pobytu w Kenii, gdzie pracowała ze zwierzętami w Parku Narodowym Nairobi. Aktualnie myśli o założeniu własnej fundacji, a poza tym próbuje zbudować swoją przyszłość z Clayem.
Odnaleźli się we właściwym momencie, ale, co ważniejsze, odnaleźli przede wszystkim właściwe osoby. Bo właśnie, z dnia na dzień Gemma coraz skuteczniej utwierdzała się w przekonaniu o tym, iż to właśnie Clayton był kimś, z kim chciała zbudować własną przyszłość. Można naturalnie upierać się przy tym, iż jest to spostrzeżenie, do którego dochodzi się ostatecznie w każdym związku, ale to, co mieli oni, wyróżniało się na tle jej dotychczasowych relacji. Zauważyła choćby to, że po raz pierwszy, mimo tego, że zrobiła to ze sporym opóźnieniem, po raz pierwszy zdecydowała się o kogoś zawalczyć. Co ważniejsze, zrobiła to skutecznie, dzięki czemu dzisiaj mogli być tu razem, a ona mogła cieszyć się niespodzianką, którą Clayton dla niej zorganizował – jego obecnością, bo po tym, jak długą mieli od siebie przerwę, zdążyła naprawdę się za nim stęsknić.
Skinęła lekko głową, przyjmując do wiadomości jego zobowiązanie do poprawy. Swoją drogą, choć nie miała mu za złe tego, że zadbał o własne samopoczucie i odespał zmęczenie, Gemma i tak mówiła poważnie. Tworzyli parę, więc niczego niewłaściwego nie byłoby w tym, że przyjechałby prosto do niej, a tu zdecydowałby się na drzemkę. Ich relacja posuwała się naprzód, z całą pewnością wpisywała się w definicję dojrzałego, poważnego związku – była to miła odmiana po tym, jak przez pewien czas w ogóle siebie nie mieli. - A może po prostu ciebie też zagonię do roboty i zobaczymy, czy nadal będziesz taki entuzjastyczny? - zapytała przekornie, ale nie zamierzała ani zmuszać go do pomocy, ani też marnować własnego zapału. Dziś rzeczywiście była już wszystkim zmęczona i potrzebowała odpoczynku, na który teraz w towarzystwie blondyna mogła sobie pozwolić. Choć nie chciała zaniedbywać pracy, jeden dzień bez niej nie powinien jakoś szczególnie zaszkodzić, a skoro ostatnio pracowała tak wiele, zdecydowanie zasługiwała na to, aby trochę sobie odpuścić.
Szczerze? Dzisiejsza data umknęła jej. Nie zorientowała się, że to właśnie dziś wypadały jej urodziny, dlatego tymi życzeniami Clayton zdołał odrobinę ją zaskoczyć. Gemma ściągnęła brwi ku sobie i posłała mu pytające spojrzenie, a chwilę po tym uśmiechnęła się łagodnie. Przejęła od niego teczkę, a kiedy zajrzała do niej, nie od razu połapała się w tym, z czym tak właściwie miała do czynienia. Musiała wczytać się w otrzymany od blondyna certyfikat, a kiedy w końcu zrozumiała, czym był, uśmiech na jej ustach jeszcze się poszerzył. Po jej ciele rozlało się to przyjemne uczucie ciepła, a ona po raz kolejny doszła do wniosku, że miała przy sobie kogoś, kto w oka mgnieniu mógł zacząć uchodzić za jej ideał. - Mówiłam już, jak bardzo cieszy mnie to, że cię mam? - zapytała, ale wcale nie oczekiwała od niego odpowiedzi, zresztą nawet mu na nią nie pozwoliła. Wychyliła się w jego stronę, zaplotła dłonie za jego szyją i zdecydowała się skraść mu pocałunek, który nie był wyłącznie podziękowaniem za prezent, który dla niej miał. W ten sposób chciała mu też pokazać, że mówiła poważnie.

Clayton Hensley
wrócił za kamerę — na prawdziwym planie
38 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
stara się życiowo ogarnąć - z kampera przeprowadził się do domu, zaczął wychodzić do ludzi, wrócił za kamerę I BARDZO BARDZO BARDZO BARDZO KOCHA GEMMĘ (dzięki Gemma)
Mieli szczęście, że spotkali się i to akurat w takim momencie. Clayton, choć początkowo nie podchodził pozytywnie do tej znajomości, teraz cieszył się, że ma Gemmę i myślał o niej poważnie. Chciał coś z nią zbudować, co do tego nie miał teraz żadnych wątpliwości, choć ich relacja wciąż nie miała powalającego stażu. To jednak mu nie przeszkadzało, ponieważ wiedział, że zna Fernwell, i uważał, że jest dla niego właściwą osobą.
Gdy podzieliła się z nim tym pomysłem, blondyn popatrzył na nią z jedną uniesioną brwią, trochę jakby tym spojrzeniem sugerował, że musiała spaść przed chwilą z drzewa. - Oho, ledwie wróciłem, a ty już mi grozisz i potem dziwisz się, że nie przychodzę do ciebie odpocząć - odparł, ale obecny na jego twarzy uśmiech od razu zdradzał, że tylko jej dokuczał, a jego zarzuty nie były ani trochę poważne. Podobnie, jak przypuszczał, jej groźba. Clayton oczywiście chętnie by jej pomógł, ale prawdę powiedziawszy to nie wiedział jak. Nigdy nie zajmował się fundacjami, z prawem też za dużo do czynienia nie miał, więc jego możliwości były ograniczone. Pewnie okazałoby się, że Gemma jest zorientowana znacznie lepiej od niego. Jednak jeśli znalazłoby się coś, w czym faktycznie byłby w stanie jej pomóc, chętnie by to zrobił. W końcu chciał być dla niej wsparciem, aby wiedziała, że zawsze może na niego liczyć. Między innymi od tego tu był.
Po przekazaniu jej teczki, uważnie ją obserwował, aby nic z jej reakcji mu nie umknęło. Chciał sprawić jej przyjemność tym prezentem, dlatego przyłożył się do niego. Prawdę powiedziawszy wizja tego wpadła mu do głowy już w chwili, gdy razem odwiedzali tamten rezerwat, ale dopiero po czasie udało mu się dowiedzieć wszystkiego i dopracować ten pomysł. I ten najwyraźniej był udany. Przynajmniej tyle powiedziała mu jej reakcja. Nie zdążył jej odpowiedzieć, ale zdołał za to odwzajemnić pocałunek, który nawet pogłębił i przerwał dopiero po dłuższej chwili. - Wiem, jestem wspaniały - powiedział w końcu żartobliwie, tylko się wygłupiając. - Ale teraz musisz pamiętać, że mamy tygrysa na utrzymaniu - dodał po chwili, zwracając uwagę na istotny szczegół ich prezentu. Nie miał to być duży wydatek, ale Hensley zobowiązał ich do przekazywania co miesiąc symbolicznej kwoty, która pomoże w zadbaniu o warunki zwierząt przebywających w tamtym miejscu.

Gem Fernwell
dziobak
Edyta
weterynarz oraz opiekun lwów — cairns zoo
33 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Weterynarz i opiekunka lwów w Cairns zoo. Przeszło trzy lata temu wróciła z długoletniego pobytu w Kenii, gdzie pracowała ze zwierzętami w Parku Narodowym Nairobi. Aktualnie myśli o założeniu własnej fundacji, a poza tym próbuje zbudować swoją przyszłość z Clayem.
Może było jeszcze zbyt wcześnie na snucie dalekosiężnych planów, a jednak oboje znajdowali się w takich miejscach w swoim życiu, że naprawdę istotne było to, aby nie wysyłali sobie mylnych sygnałów. Gdyby któremuś z nich zależało wyłącznie na zabawie, powinno dać temu drugiemu wyraźny sygnał, aby mogli podjąć świadomą decyzję w kwestii tego, czy chcieli tę relację kontynuować. Gemma nie miała co do tego wątpliwości, a wszystko przez to, że zależało jej na nim i wydawało jej się, że ich pragnienia jak dotąd się pokrywały. Jeszcze przed wyjazdem do Indii Clayton dał jej dobre świadectwo tego, że myślał o niej poważnie, a ona, niestety, nieszczególnie się wtedy popisała. Błędy jednak zostały już naprawione, a oni rzeczywiście mogli skupić się na zmierzaniu do wspólnego celu, którym, jak na razie, była bliżej nieokreślona, ale jednak spędzona w swoim towarzystwie przyszłość. - Oczywiście, że się dziwię. Jestem też bliska stwierdzenia, że skoro tak dobrze ci u siebie, prawdopodobnie nie powinnam już zapraszać cię na noc - dodała, ale oczywistym jest, że w takim postanowieniu nie wytrwałaby długo. Jak zostało wspomniane, w ciągu tych kilku tygodni rozłąki, stęskniła się za nim naprawdę mocno, dlatego o jego bliskość zamierzała raczej zabiegać, niż dobrowolnie się jej pozbawiać. Chociaż, wnosząc po tym, co powiedział jej później, może nie powinna za bardzo się starać, aby przypadkiem nie pielęgnować zbyt mocno tej wysokiej samooceny, którą się teraz wykazał? Całe szczęście, iż znała go na tyle, aby rzeczywiście bez problemu być w stanie ocenić, że wyłącznie się zgrywał. - My mamy go na utrzymaniu? - zapytała, a kącik jej ust uniósł się w uśmiechu. Widać było, iż Claytonowi naprawdę udało się sprawić jej przyjemność, jednocześnie udowadniając, że ciężka praca, na którą decydowała się od pewnego czasu, była krokiem we właściwym kierunku. Nie robiła tego na marne. - To prawie tak, jakbyśmy zakładali rodzinę - rzuciła zaczepnie, w ten sam sposób poruszając brwiami. - Poza tym, to tygrysica - przypomniała mu, palcem stukając w ten fragment certyfikatu, na którym zapisane było imię. Swoją drogą, nie powiedziała tego na głos, ale była to prawdopodobnie najbardziej romantyczna rzecz, jaką ktoś kiedykolwiek dla niej zrobił – za to ceniła go sobie nawet jeszcze mocniej.

Clayton Hensley
wrócił za kamerę — na prawdziwym planie
38 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
stara się życiowo ogarnąć - z kampera przeprowadził się do domu, zaczął wychodzić do ludzi, wrócił za kamerę I BARDZO BARDZO BARDZO BARDZO KOCHA GEMMĘ (dzięki Gemma)
Na szczęście oboje znajdowali się w takim punkcie w swoim życiu, gdzie myśleli o tym, by wejść w relację na poważnie, zamiast jeszcze się bawić w jakieś podboje. Clayton był już w takim wieku, że raczej myślał o tym, iż chciałby w końcu założyć rodzinę. Nie był już najmłodszy, czas go cały czas gonił, dlatego czuł, że chce zmierzać już właśnie w tym kierunku. I chciał obok siebie kogoś, kto równie poważnie podchodził do związków, a także do ewentualnej wspólnej przyszłości. I tak, jak był pewny, że Fernwell poważnie traktowała ich relację, tak w przypadku całej reszty już tej pewności posiadać nie mógł, a to dlatego, że jeszcze z nią o tym nie rozmawiał. Spotykali się tak naprawdę od niedawna i nie chciał, żeby pomyślała, że wywierał na niej jakąś presję, bo nie taki był jego zamiar. Chciał, żeby wszystko między nimi toczyło się we własnym tempie. Po prostu miał nadzieję, że niezależnie od tego jakie będzie to tempo, to ostatecznie dotrą do miejsca, w którym podejmą się założenia razem rodziny. Miłym dodatkiem będzie do tego to, że nie będzie wtedy zbyt stary, heh. - No, do niczego cię nie zmuszę. Po prostu zostaną mi wspomnienia, do których będę mógł wracać podczas tych samotnych nocy… Chociażby do tego poranka w Goa, kiedy… no wiesz - poruszył zaczepnie brwiami i uniósł kącik ust, starając się być tak wymownym, jak tylko mógł, by Fernwell połapała się, który poranek konkretnie miał na myśli. Nie powinna musieć długo się nad tym zastanawiać, w końcu tamten poranek należał do tych, które na długo zapadają w pamięć. - Mhm - mruknął i skinął głową, w ten sposób jej odpowiadając. Uznał, że to powinna być ich wspólna inwestycja, jeśli tak można to określić. Był to prezent, więc nie mógł wszystkiego zrzucić na nią, a poza tym po prostu uznał, że jeśli podejmą się tego razem, będzie to jeszcze szczególniejsze, tym bardziej, że wiązało się z ich wspólnym wspomnieniem. - Zamiast się mnie czepiać, lepiej powiedz jak się z tym czujesz - zwrócił jej uwagę, uśmiechając się przy tym, więc nie, nie przeszkadzało mu to, że go poprawiła. Był za to ciekawy, jak czuła się z tym, że zakładali razem rodzinę, jak sama to ujęła. Czy był to jakiś test? Ich pierwszy krok ku poważniejszym zobowiązaniom we dwójkę? Może, ale na pewno Clay tego nie zaplanował, to po prostu tak wyszło, ale podobało mu się takie podejście do tematu.

Gem Fernwell
dziobak
Edyta
ODPOWIEDZ
cron