lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
zagajnik matki lucindy
legenda

Historię tego miejsca zna każdy mieszkaniec, trudno żyć w Lorne Bay i przynajmniej raz o niej nie usłyszeć. Od najmłodszych lat rodzice wpajają dzieciom, by trzymały się z daleka od zagajnika i bynajmniej nie są to puste bajeczki, jakimi straszy się je, gdy były niegrzeczne. Nikt dokładnie nie potrafi wskazać roku, w którym miejsce to zyskało złą sławę, ale co do tego, że było świadkiem makabrycznych scen, nie ma wątpliwości. Wszystko zaczęło się w chacie na uboczu, w której wraz z czwórką dzieci mieszkała Lucinda. Żyjąc pośrodku lasu, nikomu nie wadzili, wręcz nie zabiegali o kontakty z otoczeniem. Kolejna mało istotna rodzina, na którą nikt nie zwracał szczególnej uwagi, aż do tej jednej nocy, która zmieniła wszystko. Jedne źródła donoszą o nieznośnej duchocie, inni o chłodzie, jaki mroził krew w żyłach, ale wszystkie podania zgadzają się co do jednego - nagle, bez ostrzeżenia, z lasu zaczęły dobiegać trudne do opisania, rozrywające ciszę dźwięki. Niebo przecinały światła, których pochodzenia nikt nie potrafił wskazać. Niezwykłe zjawisko niemające żadnego wytłumaczenia, zapisało się na zawsze we wspomnieniach wszystkich jego świadków, a chociaż trudno sobie to wyobrazić, było to na tyle nieludzkie, na tyle przerażające, by nikt nie znalazł w sobie ni odwagi, ni ciekawości pozwalającej na sprawdzenie, jaka jest tego przyczyna. Cokolwiek wydarzyło się tamtej nocy, na zawsze pozostanie tajemnicą, wiadomo natomiast jakie były tego skutki. Dopiero następnego dnia, gdy noc minęła, kilku śmiałków zdecydowało się ruszyć do lasu, ale nie mogli przewidzieć tego, co tam zastaną. Pierwszą znaleźli Emmę, najmłodszą córkę Lucindy… leżała martwa, wsparta o drzewo z szeroko otwartymi oczami. Policja i służby specjalne natychmiast rozpoczęły poszukiwania sprawcy, ale zamiast tego znaleźli jeszcze pozostałą trójkę dzieci, każde tak samo martwe, ze wzrokiem wskazującym inną stronę świata. W miasteczku zawrzało, mieszkańcy domagali się odpowiedzi, ale tych było znacznie mniej, od rodzących się z każdą chwilą śledztwa pytań. Zaczęto szeptać, że dzieci zabiła ich matka, a sama uciekła przed karą, co wydawało się dość rozsądnym wytłumaczeniem… tylko że kilka dni później i ją znaleziono martwą, leżącą w ciemnym zakamarku piwnicy. Na żadnym z pięciu ciał nie znaleziono żadnych śladów, jakie mogłyby uchodzić za przyczynę zgonu, jednak w krwi ofiar wykryto toksyny o nieznanym pochodzeniu. Gdyby te szczegóły ujrzały światło dzienne, w mieście wybuchłaby panika, rozprzestrzeniająca się na cały stan, a później jeszcze dalej. Sprawę należało zataić, wykorzystać już podchwyconą przez mieszkańców plotkę. Oficjalnie ogłoszono, że dzieci zabiła Lucinda, a później, najpewniej z rozpaczy i poczucia winy sama odebrała sobie życie. Może nawet udałoby się wymazać te wydarzenia z historii Lorne Bay, gdyby nie Aborygeni. Ci od razu zaczęli głosić, że policja i władze kłamią, a miejsce, w którym doszło do zbrodni, jest przeklęte. Część ludzi czy to dla spokoju, czy to zgodnie z własnymi przekonaniami wierzy w wersję oficjalną, ale są i ci, którzy stają po stronie Aborygenów. To, co jest pewne, to fakt, że od lat ta część lasu zamknięta jest dla ludzi, a ogrodzony obszar patrolują specjalne służby. Siatka z drutem kolczastym stanowi idealny kwadrat, a w samym jego centrum znajduje się stara chata, której nikt nie wyburzył. Chociaż miało być to miejscem zapomnianym, historia “zagajnika matki Lucindy” jest nadal żywa, a co gorsza… nadal bywa i tak, że z miejsca tego dochodzą niezidentyfikowane dźwięki i błyski. Wstęp za ogrodzenie jest surowo zabroniony, jednak nietrudno znaleźć takich, dla których zakazy stanowią największą zachętę. Czy świadczy to o odwadze, czy może o głupocie… o tym wiedzą jedynie ci, którzy wyszli stamtąd cało.
twórcza foka
lorne bay
brak multikont