aktorka/sprzedawca lodów — the little ice cream shop
21 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ale żaden artysta – teraz już wiem – nie zadowoli się samą sztuką. Potrzebny mu jest jeszcze aplauz.
Uczepiła się tego zapewnienia Cory, chcąc wierzyć, że rzeczywiście będzie dobrze. Jednak uczucie, że są na tej wyspie intruzami pogłębiało się, im bardziej oddalały się od brzegu. Nawet próby zażartowania wydawały się blade i puste, jak oczy tych, którzy wyszli im naprzeciw. Ginsberg wcale się już nie dziwiła, że rośli mężczyźni, piraci, którzy zęby zjedli na niejednej przygodzie, potrzebowali wysłużyć się kimś innym by zdobyć perłę.
- Myślisz, że kapitan wiedział o tych roznegliżowanych panienkach i dlatego posłał nas, bo nie ufał swoim hamulcom? Mógłby nie dotrzeć do perły, ulegając urokowi tych bladych cycków - stwierdziła Chandra, zachęcona do takich dywagacji wesołością towarzyszki, no i małym sukcesem, który współdzieliły bezbłędnie rozwiązując zagadki.
Te chwile radości nie trwały zbyt długo. O ile na otwartej przestrzeni Ginsberg myślała, że czuje się obco, tak gdy zeszły pod ziemię, dodatkowo czuła się przytłoczona otaczającymi ją skalnymi blokami, które tak skutecznie ograniczały dopływ promieni słonecznych. Dlatego też dziewczyna, jak zahipnotyzowana wpatrywała się w małą i jej wyjątkowy blask. I choć słyszała, co grozi, jeśli pozostawią ją przy życiu, to nie mogła sobie wyobrazić, żeby przy pełni zmysłów uśmiercić dziecko. Wolała, żeby zrobiła to Cora, może nawet sama by ją do tego popchnęła, jednak stanowcza odmowa kobiety, sprawiła, że utkwiła wzrok w sztylecie.
- Głupia. Przecież mogłabyś rządzić. Mnie potrafiłaś rozkazywać - powiedziała, jednak bez złośliwości, a z wyrzutem, że nie udało im się rozwiązać tego dylematu i jego ciężar wciąż spoczywa na ich barkach. - Naprawdę mam cię zabić? Nie zgrywaj bohaterki! - krzyknęła, zaciskając dłoń na sztylecie. Czuła jakiś wewnętrzny konflikt, rozdarcie, które nie pozwalało jej spełnić polecenia Cory. Wątpiła, że wynikało to z nagłej sympatii, którą mogła poczuć do Westwood. Prędzej wynikało z próżności, że to jej towarzyszka będzie gwiazdą, będzie błyszczeć u boku… nawet nie za bardzo wiedziała kogo albo czego, ale jednak na wieki nie zostanie zapomniana.
- Skąd wiesz, że jak cię zabiję, to one mnie nie pożrą? Albo nie pojawi się kolejne zadanie, które tym razem każe mi wymordować moich najbliższych! - zwróciła się do Cory, patrząc jej prosto w oczy. Była do bólu świadoma, że nie poradzi sobie bez opieki, bez pomocy innych osób, zdana tylko na siebie. Równie dobrze mogła zginąć tu i teraz, niż męczyć się w jakichś katorgach, na które prędzej niż później by natrafiła. - Ty sobie z tym poradzisz. Masz wprawę, w końcu rzuciłaś piratów na pożarcie rekinom - dodała, przekazując sztylet w jej ręce, ostrzem skierowanym w jej stronę. - No dalej! Zanim się rozmyślę! - powiedziała robiąc krok w stronę Westwood. - Chcę być gwiazdą! - powiedziała z rozmarzeniem.

Cora Westwood
chandra ginsberg
◠‿◠
właścicielka — the tea atelier
29 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Była w niej miękkość jedwabiu i szorstkość wełny. Oraz dużo zbłąkanego błękitu, przypominającego kwiaty polnych ostów.
Najwyraźniej nie jest taki głupi, na jakiego wygląda – potwierdziła, jeszcze przez moment pozwalając, by unosiło się między nimi przyjemne rozluźnienie, może niekoniecznie mądre w kontekście tego, że znajdowały się na wyspie pełnej stworzeń, o których nie wiadomo, do czego mogły być zdolne. Ale był to też sposób, by nie poddawać się panice ani rozpaczy, która mogłaby ją przygwoździć do ziemi, gdyby tylko na to pozwoliła.
Ale rozpacz nadeszła i tak. Może nie w swojej najgorszej postaci. Przystanęła obok nich bezszelestnie, zagnieżdżając się na dnie serca i przybierając kształt bezbrzeżnego smutku, że to wszystko ma się skończyć właśnie tak. Cora uniosła głowę w stronę bezchmurnego nieba. Wcale nie chciała znaleźć się tam na górze, stać jedną z gwiazd. Nieznane budziło lęk, a Corę ciągnęło w stronę świata, z którego tu przyszła. Potem jednak spojrzała na dziecko, które znajdowało się w centrum tych wszystkich wydarzeń.
Jeszcze bardziej niż ginąć sama nie chciała zabijać bezbronnej Pearl. Odwróciła twarz w stronę Chandry, a na jej obliczy odmalowała się złość.
Zamknij się! Myślisz, że to dla mnie łatwe i oczywiste? Nie chcę zgrywać bohaterki, nie chcę umierać, ale równie mocno nie chcę zabijać tego dziecka! – Nie mówiąc już o tym, że nie zamierzała pozwolić, by Chandra to zrobiła, gdyby takie myśli przeszły jej przez głowę. Nie uważała, by jedna osoba panująca nad światem była czymś dobrym. A poświęcenie? Brzmiało tak honorowo, ale skąd mogła mieć pewność, że się opłaca. Popatrzyła na sztylet, który znów znalazł się w jej dłoniach. A potem spojrzała na Chandrę, a w jej oczach odbijał się bezgraniczny smutek. I poczucie, że nic więcej nie może zrobić. – Przepraszam – szepnęła ze łzami w oczach i wyciągnęła dłoń przed siebie, zagłębiając ostrze w ciele dziewczyny. Słone krople pociekły jej po policzkach. – Przepraszam – szepnęła powtórnie, wyszarpując je. Ale nie rzuciła sztyletu, tylko skierowała go w swoją stronę i zanim mogłaby się wycofać, wbiła je we własny brzuch, zaraz potem upadając na ziemię, nieopodal Chandry. Zamykając oczy na wieczność, zdążyła pomyśleć: oby było warto.

/ koniec.

Chandra Ginsberg
wystrzałowy jednorożec
-
ODPOWIEDZ