marynarz — Port
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Dryfuję bez celu po oceanie życia i staram się poukładać swoje życie na nowo...
#3

Wielomiesięczny pobyt na morzu miał to do siebie, że w pewnym momencie Kellanowi zawsze brzydło towarzystwo współtowarzyszy i tęsknił do widoku płci pięknej. W końcu, ile można było się gapić na wielkich, brodatych chłopów. Ani to ponętne, ani ciekawe. Mimo swojej całej awersji do płci pięknej, Jones był jednak mężczyzną i jego samcze odruchy dawały o sobie znać w najmniej oczekiwanym momencie. Nie chodziło o zaspokajanie popędu, a o napatrzenie się na ładne kobiece ciała bez konieczności bliższego kontaktu. Oj tak, jego była żona skutecznie zadbała o to, by wszelkie przejawy kontaktów z kobietami sprawiały, że treść żołądkowa unosiła się do jego gardła.
Tak więc, przed zejściem na ląd, Kellan wypytał kolegów o miejsce, gdzie mógłby się czegoś napić i popatrzeć na striptizerki. Wśród wielu opinii padło na Shadow, najlepsze miejsce w Lorne.
Nasz marynarz, zaraz po powrocie do domu, wziął prysznic i pojechał do wspomnianego wcześniej miejsca, by miło spędzić wieczór. Zresztą, kolejna samotna noc spędzona na oglądaniu bzdurnych filmików na YouTube nie za bardzo mu odpowiadała.
Klub sam w sobie był całkiem znośny, a i różnorodna zawartość baru sprawiła, że Kellan szybko się tam zadomowił.
Mężczyzna zamówił dla siebie podwójną whisky z lodem i rozsiadł się wygodnie na jednej z kanap przed sceną, przyglądając się tańczącym dziewczynom.
W powietrzu czuć było nastrój oczekiwania, jak gdyby główna gwiazda wieczoru jeszcze się nie pojawiła. Jones widział mężczyzn, którzy nerwowo przeszukiwali kieszenie, by znaleźć jeszcze kilka banknotów, które miały znaleźć swoje miejsce za paskiem cienkiego materiału, nie wiedzieć czemu nazywanego bielizną.
Kellanowi było zwyczajnie szkoda tych dziewczyn. Siedział zamyślony na swoim miejscu, ledwie rejestrując poruszające się przed nim kobiety, i zastanawiając się, czy nie mogły znaleźć dla siebie lepszej pracy. Nie, w żadnym razie nie chciał bawić się w anioła stróża, czy obrońcę uciśnionych. Zawsze wychodził z założenia, że każdy jest kowalem własnego losu i tylko od jego decyzji, zależeć będzie to, jak jego życie się ułoży.
Zatopiony we własnych myślach, przegapił zapowiedź kolejnej tancerki, ale kiedy po góra minucie dotarło do niego, że ta anielska buźka, na którą właśnie patrzy należy do jego młodziutkiej sąsiadki Lucy, zakrztusił się pitą przez siebie whisky, której resztki pociekły po jego koszuli.
– Cholera jasna!
Jego reakcja była zapewne odebrana jako zachwyt nad ponętnymi kształtami Loli, jak ją tutaj nazywano, a w głowie Kellana już formował się plan, jak uwolnić tę dziewczynę z tego bagna. Chciał nawet zdjąć z siebie swoją koszulę i osłonić nią blondynkę, byleby tylko ochronić jej praktycznie nagie ciało od wzroku tych wszystkich obrzydliwców.
Zaraz! Chwila! Przecież siedząc tam, on sam nim był.

Lola Kenzington
sumienny żółwik
żuczek#2609
Striptizerka — Shadow
21 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
I wanna be your slave
I wanna be your master
I wanna make your heart beat
Run like rollercoasters
Gra zawiera elementy erotyczne
Two Feet - I Feel Like I'm Drowning

Październik 2020. Miesiąc, w którym bardziej niż zwykle wszystkim zależało na kostiumach i przebierankach, nawet jeśli już dawno wyrosło się z chodzenia po okolicy i zbieraniu cukierków.
Tancerki też miały umilać czas w barze w specjalny sposób — Loli przypadła w udziale pielęgniarka. To był początek jej kariery jako tancerki, więc nie miała też pewności, czy wszystko zrobi dobrze. Kochała tańczyć i odnajdywała satysfakcję w tym, że mogła to robić, ale chociaż miała już kilku fanów, to zdecydowanie wciąż miała pewne obawy, towarzyszące nowicjuszce.
Spod białego fartuszka prześwitywał komplet czerwonej bielizny — koronkowy stanik, stringi i pas do pończoch. Ten ostatni trzymał białe pończochy, na pełnych udach. Był to jeden z kluczowych elementów ubioru. To tam lub za cieniutką linię sznureczków od majtek najczęściej wsuwane były banknoty.
No i występy na scenie głównej nigdy nie były opłacalne tak jak te na prywatnych pokazach — dlatego też nie rozbierały się tu zupełnie. Jeśli by tak robiły, jaki sens miałyby prywatne pokazy?
I zawsze miała lekką tremę, która mijała, jak tylko wychodziła na scenę. Muzyka kołysała jej pełnymi biodrami, a skupione na niej światło uniemożliwiało oglądanie twarzy mężczyzn i czasami również i kobiet, które przypatrywały się jej występowi.
Muzyka wprawiała w przyjemny trans, taki który pozwalał jednocześnie cieszyć się z własnych ruchów, ale też nieco odcinać od wszystkich strapień, gdzieś tak obok sceny. Fartuszek pielęgniarki napinał się, gdy dziewczyna wspinała się na rurę, wciąż nie prezentując pełni swoich możliwości. Nie ma się co oszukiwać — w takim tańcu im mniej miałeś na sobie, tym łatwiej było operować własnym ciałem. Fartuszek wylądował na podłodze, odsłaniając ją ledwie w bieliźnie, gdy nagle dobiegł ją głos. W pierwszej chwili nie wiedziała, czy ktoś się kłóci, czy może komuś bardzo podoba się po prostu czerwień jej podwiązek, ale gdy światło na moment przesunęło się po gościach lokalu, a ona akurat zsunęła się na podłogę, by wygiąć ciało w zmysłowym dosunięciu bioder do ziemi, a wypchnięciu piersi do przodu, spotkała się niemal twarzą w twarz ze swoim sąsiadem.
- Fuck… - Wymsknęło jej się, podczas gdy mężczyzna obok jej sąsiada wybrał sobie akurat właśnie ten moment, by wsadzić banknot między jej pokaźne piersi.

Kellan Jones
przyjazna koala
Bunny
marynarz — Port
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Dryfuję bez celu po oceanie życia i staram się poukładać swoje życie na nowo...
Nie żeby Kellan stał się tak zdziadziały, by nie móc docenić kobiecego piękna. Niby dobiegał powoli do czterdziestej wiosny swojego żywota, jednak nadal jego samcze odruchy funkcjonowały dobrze.
Skłamałby gdyby powiedział komuś, że pobyt w Shadow i patrzenie na te wszystkie półnagie panienki, prezentujące swoje wdzięki na podestach, nie sprawiały mu przyjemności. Nie oszukujmy się. Był mężczyzną, a mężczyźni byli wzrokowcami. Jones do tego był nieźle wyposzczony po długim pobycie na morzu, a że skłonności homoseksualnych nie miał, to jego towarzysze z załogi nie byli dla niego aż tak atrakcyjni.
W każdym razie, wracając do sceny, która właśnie rozgrywała się na jego oczach. Kellan nie mógł uwierzyć, że ta ponętna blondynka, którą w klubie nazywano Lolą była jego sąsiadką. Dla niego nadal była jedenastoletnim podlotkiem, którego widywał na osiedlu, kiedy sprowadził się do Lorne dziesięć lat temu. Zajęty własnymi sprawami, liżąc rany po bolesnym rozstaniu i rozwodzie nie dostrzegł, że Lucy z brzydkiego kaczątka stała się piękną, młodą kobietą. Tylko dlaczego, do jasnej cholery musiała pracować w takim miejscu? To było dla niego nie do pomyślenia, tym bardziej, że w stosunku do panienki Kenzington Kellan miał uczucia iście ojcowskie. Musiał ją chronić. Jego wewnętrzne sumienie i poczucie przyzwoitości mu to nakazywało.
Spoglądanie na Lucy, wyginającą się przed tymi wszystkimi obleśnymi typami, sprawiało, że w żyłach mu się zagotowało, a jemu samemu było niezręcznie z powodu tego, iż spotkali się w takich a nie innych okolicznościach.
– Jest nowa, ale zajebiście się rusza. Wróżę jej wielką karierę. - Odezwał się ten, który przed chwilą wsunął Loli banknot między biust. Jedno zdanie, wypowiedziane przez siedzącego obok niego mężczyznę sprawiło, że Jones nawet nie zauważył kiedy wstał ze swojego miejsca.
Nie zastanawiał się nad tym, co za chwilę się wydarzy. Nie myślał o tym, że wyjdzie na kretyna, który w klubie ze striptizem będzie panikował, bo któraś panienka pokazała więcej, niż powinna. Nie dbał o to.
Stojąc, górował nad wszystkimi innymi. Trudno się dziwić skoro natura nie poskąpiła mu wzrostu.
– Czyś ty zgłupiała? - Zwrócił się do Loli tonem, przypominającym głos ojca strofującego swoją córkę. Zaczął rozpinać swoją koszulę, odsłaniając przy tym swą iście tarzanowską klatę i nieświadomie napinając imponujących rozmiarów bicepsy.
- Okryj się, bo ci dupsko zmarznie. - Stwierdził po chwili, jak gdyby nigdy nic, po czym narzucił na Lolę swoją koszulę. Pojedyncze śmiechy nieco go otrzeźwiły i dopiero wtedy Kellan dostrzegł absurd całej tej sytuacji. W miejscu, gdzie kobiety rozbierały się dla pieniędzy, on próbował usilnie ubrać jedną z nich.
Jones nawet nie zauważył kiedy podszedł do niego barman i klepiąc go po ramieniu, zaczął wypychać naszego marynarza w stronę wyjścia.

Lola Kenzington
sumienny żółwik
żuczek#2609
Striptizerka — Shadow
21 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
I wanna be your slave
I wanna be your master
I wanna make your heart beat
Run like rollercoasters
Tak właśnie zapewne wszyscy mężczyźni w klubie się tłumaczyli. Że brakowało im kobiet. Zadaniem Loli nie było jednak ocenianie ich, a wręcz przeciwnie — im mniej o nich myślała, tym łatwiej jej się pracowało. Lubiła to, chociaż jeśli miałaby wskazać, czy jest to jej wymarzona kariera, z pewnością by zaprzeczyła. Ostatecznie bowiem miała nawet rok studiów za sobą. A, że nie wyszło? Cóż.. Nikt nie spodziewał się po niej i tak cudów. Jeden był tylko profesor, który najpewniej przejął się faktem, że odeszła, ale i z jego pamięci dość szybko uleci. Dla takich jak ona, jak ambitne by nie były, nie było zbyt wielu opcji. A Shadow, wbrew temu, co mogło się wydawać, stanowiło bardzo bezpieczne miejsce do pracy. Dyskretne, z wypłatą na czas, a dodatkowo jeszcze z napiwkami od mężczyzn. Tylko z jakiegoś powodu, nie było również karierą, którą chciało się chwalić całemu światu. Czy chociażby ludziom z osiedla. Też nie bardzo. A tu proszę… Twarzą w twarz spotkała się ze swoim rosłym sąsiadem, który rzeczywiście, w czasach gdy jeszcze mieszkała z ojcem, czasem bywał dla niej figurą i wzorem. Czasem naprawił rower, który jej własny ojciec wygrzebał ze śmietnika, a Lucy zawijała go mu, zanim zdążył spieniężyć go na złomie.
Dlatego może przejęła się niezwykle faktem, że to właśnie on i nikt inny, właśnie w tym momencie obserwował, jak jest jej wciskany banknot między piersi.
No nie było to najbardziej fortunne spotkanie na świecie, to należy przyznać.
Ale to co się stało chwilę potem, to nawet Lola nie mogła się spodziewać. A w zasadzie ani ona, ani nikt siedzący na sali, ani nawet za barem, skąd wyjrzało kilka zaciekawionych głów, zwabionych zamieszaniem na głównej sali.
- Panie Jones! - Pisnęła Lola, przestraszona, zerwała się na równe nogi. Owszem występ był nieco zepsuty, a ona straci kilka dolarów, ale musiała jakoś zareagować. Widząc do którego wyjścia, jej “znajomy” jest prowadzony, czym prędzej zeszła ze sceny, przy odgłosach kilku niezadowolonych mężczyzn.
Musiała coś na siebie zarzucić, więc w szpilkach uskuteczniła dość szybki chód (bieganie byłoby raczej niebezpieczne), w kierunku sal dla personelu. Tam złapała szlafroczek i labiryntem korytarzy dotarła do wyjścia.
Złapała pana Jonesa już na zewnętrz.
- Proszę zaczekać! Ja wszystko wytłumaczę! - Zawołała, zanim jeszcze do niego dotarła. - To tylko taniec! Shadow to nie jest przecież burdel! - Zaznaczyła wyraźnie, ale za to zgodnie z prawdą. Taniec nie był niczym złym, prawda?
Zresztą, Jones powinien wszak pamiętać, z jakiego środowiska wywodzi się Lucy. Jak patologiczne zachowania przejawiał jej własny ojciec. Czy to coś złego, że chciała zarobić odpowiednią ilość pieniędzy w jak najkrótszym czasie, żeby wyciągnąć swoje rodzeństwo z systemu adopcyjnego? Żadna praca kelnerki, czy pomywaczki nie da jej takich środków. - Proszę nie mówić mojemu ojcu. - Wprawdzie Lola nie mieszkała już z tatą od ponad roku, ale pijak i tak z pewnością nie omieszkałby wyrazić ciężką ręką, co myśli o córce striptizerce. Chociaż o tym, że bił córkę, nie wiedział raczej nikt. Lucy nigdy nie znalazła w sobie tyle odwagi, by komukolwiek się poskarżyć.

Kellan Jones
przyjazna koala
Bunny
marynarz — Port
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Dryfuję bez celu po oceanie życia i staram się poukładać swoje życie na nowo...
Fakt, mężczyźni mieli różne wymówki, by pojawiać w klubach takich jak Shadow. Kellan, jak Kellan. Nie miał żony, ani dziewczyny, ani nawet narzeczonej. Miał więc prawo popatrzeć przynajmniej na ładne dziewczyny, skoro jego życie uczuciowe leżało i kwiczało. W sumie, było tak na jego własne życzenie, bo jednak od dziesięciu lat był rozwodnikiem i spokojnie mógłby się rozejrzeć za jakąś babą. Nie wiedział tylko dlaczego dalej tego nie zrobił.
W każdym razie, jego pobyt w klubie ze striptizem nie był chyba najlepszym pomysłem. Nie spodziewał się, że spotka tam Lucy i zachowa się jak ostatni kretyn, starając się zasłonić ją własnym ubraniem przed lubieżnymi spojrzeniami innych mężczyzn.
Jednak stało się i tak jak się w sumie spodziewał, zaraz został wyprowadzony przez ochronę, która jednocześnie dała mu do zrozumienia, że nie jest tutaj więcej mile widziany. Trudno się mówi. Kellan nie zamierzał ubolewać nad tym faktem, choć nie miał pojęcia co zrobić ze swoją sąsiadką. Według niego, żadna praca nie hańbiła, jednak Lucy nie powinna była parać się takim zajęciem. Zdecydowanie stać ją było na o wiele więcej, niż wyginanie się w tak muzyki przed obleśnymi starymi dziadami, którym nie układało się w domu.
Kellan zaczął na powrót zakładać swoją koszulę, kiedy usłyszał za sobą głos blondynki.
- Proszę cię Lucy, nie tłumacz się. - Odpowiedział jej, kiedy tylko do niego podbiegła. Był zawiedziony jej postępowaniem, ale ani nie był jej ojcem, ani tym bardziej kimś dla niej ważnym, kto mógłby jej prawić kazania. - Nie powinienem był tak zareagować, jednak mnie zaskoczyłaś. - Wyjaśnił, chcąc się nieco przed nią wytłumaczyć. Spojrzał na blondynkę i pokręcił głową, słysząc jej kolejne słowa. - – Owszem to nie jest burdel, ale też nie jest to miejsce dla młodej i ładnej dziewczyny. Lucy... marnujesz się tutaj. - Westchnął cicho, jednak wiedział doskonale jak ten świat był ułożony. Wiedział, a raczej domyślał się, dlaczego dziewczyna zaczęła tu pracować, jednak to nie był dobry sposób na szybkie zarobienie pieniędzy.
Wzmianka o ojcu dziewczyny sprawiła, że Kellan nieco się spiął. Niby marynarz nie znał całej historii swojej sąsiadki, to jednak jej ojciec był dla niego nikim. Wiecznie pijany, proszący się o kasę mężczyzna w oczach Jonesa był nic nieznaczącym śmieciem.
- Dlaczego miałbym mu cokolwiek powiedzieć? - Zapytał zdziwiony, bo jakoś nie mieściło mu się to w głowie. - Jesteś dorosła, podejmujesz własne decyzje. Nawet jeśli są najgorszymi z możliwych. - Stwierdził, wzruszając ramionami. - Wybacz, że przerwałem ci występ. Może ja już lepiej sobie pójdę, żeby nie robić większego zamieszania. - Stwierdził po chwili, poprawiając szlafrok, który zsunął się z ramienia Lucy.


Lola Kenzington
sumienny żółwik
żuczek#2609
Striptizerka — Shadow
21 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
I wanna be your slave
I wanna be your master
I wanna make your heart beat
Run like rollercoasters
Dopóki mężczyźni zachowywali się kulturalnie, a ich dłonie sięgały do jej ciała jedynie po to, by płacić, a nie nieproszenie jej dotykać, Lola nie miała żadnego interesu dowiadywać się, dla kogo tańczy. Zresztą, na jej szczęście w lokalu nie pojawiało się zbyt wiele znajomych twarzy. W zasadzie pan Jones był pierwszą, na jaką się natknęła i wcale nie oznaczało to, że chciałaby to kiedykolwiek powtarzać. Lorne nie było może największą mieściną, ale w zasadzie nie zakładała wcześniej, jak powinna się zachować. Myślała sobie, czy raczej tłumaczyła sobie, że przecież więcej powinno tu przychodzić przyjezdnych, którzy pochodzili z równie małych mieścin i po prostu nie chcieli być rozpoznani u siebie. Ale z drugiej strony — jej droga w tym biznesie dopiero się rozpoczynała, więc wiele naiwnych wniosków mogła sobie wysnuć.
Kiedy za nim wybiegła i zaczęła mu wyjaśniać wszystko, dostrzegła zawód na twarzy mężczyzny i nie było to najprzyjemniejsze doświadczenie.
Czy stać ją było na coś lepszego? Ją? Ofiarę losu z ojcem pijakiem i bez studiów? Co mogło potencjalnie być lepsze od tego? Czuła, że zawiodła, ale jednocześnie nie umiała sobie wyobrazić tego, co innego mogłaby zrobić.
A że go zaskoczyła? Cóż… Z pozoru może i była zupełnie niewinna, ale z tą niewinnością w parze szła desperacja, żeby odzyskać rodzeństwo.
- A jakie zdaniem jest miejsce dla kogoś takiego jak ja? - Spytała, czując niespodziewany przypływ buntu. Lubiła tego mężczyznę i wiedziała, że nie chciał dla niej źle, ale prawda była taka, że najpewniej nie zdawał sobie sprawy z problemów, z jakimi się zmagała. Jej ojciec karmił całe sąsiedztwo kłamstwami, że dzieci mieszkają u dziadków, bo poszły do szkoły specjalnej. A ona, licząc na to, że jeszcze uda jej się wszystko naprawić, nie poprawiała tych plotek. Nie chciała, żeby później wytykano ich na ulicy, jako dzieciaki z bidula. To nie była dobra łatka. Sama wolała być nazywana w brzydszy sposób, byle oszczędzić tego “dzieciakom”, jak ich w myślach nazywała. A prawda była taka, że sama była niewiele starsza. - Czy myśli pan, że faceci nie gapiliby się na mnie, jeśli wykładałabym towar na półkach, czy kroiła im chleb? Tylko że wtedy nie płaciliby za to, a ja harowałabym po 10 godzin bez żadnych perspektyw. -
Dopiero strach przed ojcem nieco ją uspokoił. Jeśli nie wyzwałby jej od najgorszych, to z pewnością stałby się częstym gościem pod jej domem, żeby ciągnąć od niej kasę z napiwków. Pozwoliła poprawić mu szlafrok z cichym westchnieniem.
- Niech pan nikomu nie mówi… - Poprosiła, przytrzymując jego przedramię i z determinacją patrząc mu w oczy. - To nie jest nic na stałe… Chce tylko… odbić się od dna. - Morska metafora w towarzystwie marynarza, nice. - Sam pan przecież wie, że chodzi się tu tylko popatrzeć. Inni są podobni panu, a przecież nie robił pan nic złego. Mnie też pan widział. Tam nic mi nie grozi… - Chciała, żeby zrozumiał, chociaż część jej powodów i może chociaż odrobinę zmniejszyć ten zawód w jego oczach.

Kellan Jones
przyjazna koala
Bunny
marynarz — Port
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Dryfuję bez celu po oceanie życia i staram się poukładać swoje życie na nowo...
Czy był zawiedziony, że spotkał Lucy w tym miejscu? Owszem. Czy uważał, że stać ją było na więcej? Odpowiedź również była twierdząca. Nie był jednak jej ojcem, i tak naprawdę nie miał prawa mówić jej, co powinna była robić, albo w jaki sposób zarabiać na życie. Tyle, że on naprawdę się o nią martwił. Praca w takim szemranym miejscu jak Shadow nie należała do najbezpieczniejszych. Owszem, mieli tu ochroniarzy i wszelkie inne zabezpieczenia, jednak mężczyźni po alkoholu zachowywali się różnie. Od wsadzenia banknotu za pasek majtek, do jawnego obmacywania tańczących dziewczyn była była tylko krótka chwila. A co, jeśli ochrona nie zdążyłaby na czas? Co jeśli coś by się stało. Kellan snuł takie ponure wizje, martwiąc się o blondynkę, którą niemal traktował jak własną córkę. Było mu jej żal z powodu tego, iż musiała pracować w taki, a nie inny sposób.
- Lucy...- zaczął, nie bardzo wiedząc, jak ubrać w słowa, to co chciał jej powiedzieć. - Wiesz dobrze, że z każdym problemem mogłaś przyjść do mnie. Wiesz, że zawsze chętnie ci pomogę. - Uśmiechnął się lekko. - Pieniądze nie są problemem. Pomógłbym ci odbić się od dna, a może i znaleźlibyśmy dla ciebie coś lepszego, niż to... - Dodał, wskazując ręką jarzący się neonami szyld Shadow. Westchnął cicho, kręcąc głową. - Wybacz, że tak zareagowałem, ale nie tego się spodziewałem. Nie sądziłem... - Sam nie wiedział, co chciał powiedzieć. Zamiast tego wyciągnął z kieszeni portfel. - Przeze mnie straciłaś napiwki. - Stwierdził, podając jej plik banknotów. - Proszę, to za zepsuty występ. - Dodał. Chciał jej jakoś wynagrodzić to swoje głupie zachowanie, bo jakby nie był, zepsuł jej wieczór, a podejrzewał, że Lucy utrzymywała się głównie z napiwków. - Ja już lepiej pójdę. Wracaj do środka, bo jeszcze się przeziębisz. - Dodał po chwili.


Lola Kenzington
sumienny żółwik
żuczek#2609
Striptizerka — Shadow
21 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
I wanna be your slave
I wanna be your master
I wanna make your heart beat
Run like rollercoasters
Nie mogła odpowiadać za to, czy ktoś źle się czuł z tym, czym ona zajmuje się w życiu. Rzeczywiście, nie chciała, żeby miał do niej pretensje, bo zależało jej na tym, żeby miał o niej dobre zdanie, ale z drugiej strony ważniejsi dla niej, niż opinia na mieście, było jej rodzeństwo. Dla nich była gotowa zrobić wszystko. Niemal dosłownie wszystko. Żeby nie musieli przeżywać tego do ona.
Dlatego napięła się nieco, dlatego spojrzała na niego, ale z początku nie powiedziała nic więcej, gdy zaproponował jej pieniądze. Czy on sądził, że w jej sytuacji naprawdę można było pomóc raz?
- To nie jest takie proste, jak pan myśli. Nie mogę mieć pieniędzy z nieba. Potrzebuje stałej i w dodatku dobrze płatnej pracy. W Shadow mam obie te rzeczy. - Przecież to nie tak, że trwoniła kasę na głupoty. Nie. Odkładała, ile mogła, żeby opłacić pokój w domu na pół z Lulą, kupić jakieś jedzenie, czy zrobić opłaty. Reszta, co do grosza lądowała na oszczędnościowym. Nawet na randki wychodziła niechętnie, bo jej garderoba mogłaby być nowsza, a w dodatku, nie lubiła, kiedy facet chciał płacić za wszystko. Czuła się wtedy zobowiązana. A przecież nie po to uciekała spod opieki ojca, żeby znów się od kogoś uzależniać.
Dlatego odsunęła jego dłoń z wyciągniętymi banknotami.
- Nie mogę przyjmować pieniędzy poza klubem. To jakbym okradała szefa. - Powiedziała, chociaż kryło się w tym też nieco dumy, że przecież nie powinna tej kasy przyjmować za darmo. Może szef nie będzie miał pretensji za incydent, który dopiero co miał miejsce? Lola miała taką nadzieję, bo naprawdę zależało jej na tej pracy.
- Czy myśli pan, że to jest szczyt moich marzeń? - Spytała, dla pewności odsuwając jego dłoń jeszcze dalej. - Ale czasem trzeba robić coś dla większego dobra. I chociaż nie znam tych wszystkich dziewczyn tak dobrze, to niektóre wcale nie są tutaj z przymusu. Niektóre naprawdę lubią to, co robią. A przecież są ludzie, dla których to robią. - Pan Jones i jego wieczorny wypad do baru był idealnym tego przykładem. Nie, żeby mu wypominała, ale sam stał się częścią machiny napędzającej proces. Był popyt, to był i podaż.
- Podam panu grafik, kiedy pracuje. Żeby nie musiał pan więcej mnie tu spotkać. - Rozumiała go. Był samotnym dorosłym mężczyzną. Nie powinna małolata z sąsiedztwa sprawiać, że odbierano mu coś z życia. - Porozmawiam z ochroniarzami, może będzie mógł pan znów tu przyjść. - Dodała jeszcze, nim rzeczywiście wycofała się do środka. Prześwitujący szlafroczek zdecydowanie nie nadawał się na październikową pluchę.

Kellan Jones
/zt
przyjazna koala
Bunny
ODPOWIEDZ