28 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Zatrzymuje czas na zdjęciach, z całego życia robi pamiątki
za pomocą aparatu i pędzli,
Żyjąc tym co teraz - nie tym co było i co będzie
Bastian Hendrix
styl

Wszystko układało się dobrze, a przynajmniej taki stan rzeczy pokazywała pamięć w jej aparacie. Już bardzo dawno nie zrobiła, aż tylko zdjęć i to takich, które się nadawały - nie byle jakiej pstrykanie dla pstrykania, ale naprawdę dobre kadry. Jeszcze przez jakiś czas pokręciła się po miasteczku. Odwiedziła ulubione restaurację, w jednej z nich pomogła starszej właścicielce - w nagrodę otrzymała domowy obiad i kawałek wypiekanego przez sterowinkę. Zawitała do kilku sklepów i dopiero wtedy dotarła na osiedle, na którym wynajmowała mieszkanie. Przemierzając kolejne uliczki dosłownie na moment zatrzymała się przed pewnym budynkiem. Bardzo rzadko zaglądała do klubów i barów, chyba że naprawdę miała ku temu większą okazję. Od czasu przeprowadzki tutaj nie była nigdy w klubie przed którym stała. Shadow. Chociaż lokal dopiero wieczorem rozkręcał się że swoją działalnością widziała z miejsca, w którym stała, że ludzie równego pokroju przekraczają progi lokalu. Ludzie w garniturach, piękne panie rodem z magazynów, motocykliści w skórach i prawie półnagie kobiety. Wiedziała, że stojąc tutaj od tak zaraz zwróci na siebie uwagę - brakuje tego by uznano ją za psychopatkę - dlatego też w końcu skierowała się do domu. Podarunki od właścicielki restauracji zostawiła na wyspie kuchennej, podeszła za to do szafki przerobionej na chłodzący barek i wyciągnęła jedna z butelek wina. Miała dobry humor, nawet bardzo dobry. Właśnie w takie dni brała do ręki kieliszek i rozkoszując się pięknem australijskiego widoki z okna smakowała czerwonego, słodkiego trunku. Miała szczęście. Widok z małego tarasu był oszałamiający, mimo że nie mieszkała przecież na peryferiach miasta to widziała wszystko. Mogła wyciągnąć rękę i dotknąć przyrody, nieba, nawet słońca. Wyciągnęła z kieszeni telefon i napisała wiadomość do Bastiana. W ostatnim czasie nie mieli zbytnio okazji do spotkania się, a musiała przyznać że stęskniła się za nim. Zajęta robieniem zdjęć wracała czasami do domu późno, więc musiały wystarczyć tylko wiadomości. SMS z informacją, że drzwi są otwarte, a ona leży na ławeczce na balonie (żeby jej nie szukał po mieszkaniu) był ostatnim, który mu wysłała. Potem po prostu położyła się na ławce. Popołudniowe słońce gładziło jej odslonietą skórę, delikatny wiaterek przy mocniejszym podmuchu bawił się w berka z jej długimi włosami. Było idealnie. Przyglądając się otoczeniu co chwila upijała łyk że swojego kieliszka.
Obrazek
powitalny kokos
M.
CLUB OWNER/ RICH MAN — THE WOOLSHED
28 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
28 letni właściciel klubu, bogaty hrabia co zadziera nosa ale ma i swoje problemy. aktualny to znalezienie pseudo "żonki"


Parę miesięcy do tyłu, wszystko było troszkę inne ale nie całkiem inne od stanu obecnego. No może ciut lepiej wyglądało życie, bardziej było wesołe i radosne, ale to też może wina pory roku i ogólnie tego, że zajmował się powoli swoim klubem i jarał się jak dziecko gdy odpalały się pierwsze imprezy. Szalał wtedy trochę jak jakiś nastolatek, ale do czasu wszystko bo ostatecznie siadł trochę na tyłku. Pewne wydarzenia, pewni ludzie trochę mu pomogli wybrnąć z tego dziwnego stanu, gdy chodził wstawiony nawet w ciągu tygodnia. W tym zasługę też miała pewna pani, która pojawiła się w jego życiu i która go zainteresowała bardziej niż jakaś inna ostatnio. W sumie nie wiadomo było jak nazwać można było ich reakcję, co to tak właściwie było. Nie wyrywał innych, ale jednak też czasami miał różne dziwne myśli. Czy to była miłość? Nie wiadomo. Prędzej może nazwać to należało zauroczeniem, jakimś pit stopem przed kolejnym powrotem do rwania tego co popadnie. Na pewno siadł na tyłku w ostatnim czasie i wolał się skupić tylko na tej jednej, bo zadowalała go w jakiś sposób, na tyle skutecznie że nie oglądał się za innymi póki co. Kolejny miły sms, zaproszenie do siebie spowodowało, że z uśmiechem i w szybkim tempie się szykował, jakby szedł na randkę właśnie. Starał się o siebie dbać zawsze, ale tutaj jakoś to jeszcze wychodziło, że szybko mu to szło - leciał do niej jak na skrzydłach niesionych, także można sobie wyobrazić że to coś poważnego, ale czy też na pewno? W końcu nic się nie zmieniło, wciąż był tym Bastianem Hendrixem - psem na baby wręcz. No ale mniejsza o to, bo gdy przychodził do niej, wszystko inne nie miało znaczenia i to był ten smaczek w tym wszystkim co ich łączyło, jakkolwiek chore by to nie było. To trochę niebezpieczne tak zostawiać otwarte mieszkanie, ale skoro się umówili to logiczne, że akurat teraz czekała na nieego, a nie kogos innego. A on też lubił być głośny, więc mogła usłyszeć gdy się pojawił w środku, podśpiewując coś pod nosem. Zauważył butelkę i pewnie chętnie ją zgarnął w rękę, zabierając ze sobą na balkon na którym to miał znaleźć pannę Haddaway. Oczywiście wyglądała jak zwykle zjawiskowo, aż miał ochotę ją schrupać na tej ławce, ale jedynie pochylił się na nią, mimo to że miała głowę do góry nogami tak jakby w stosunku do niego - to mu nie przeskoczyło w muśnięciu jej ust na powitanie, dosyć jednak intensywnie - jakby sie stęsknił? Kto to wie..
- Mmm.. nawet dobre to wino. - skomentował z łobuzerskim uśmiechem się odsuwając od niej jak gdyby nic, bo liczył że też zmieni trochę tą pozycję i znajdzie się i dla niego miejsca na tej ławce, chociaż wcale nie protestowałby jakby miała inny plan dla niego naszykowany.

Middie Haddaway
przyjazna koala
nick
brak multikont
28 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Zatrzymuje czas na zdjęciach, z całego życia robi pamiątki
za pomocą aparatu i pędzli,
Żyjąc tym co teraz - nie tym co było i co będzie
Jakby spojrzeć na przeszłość to bardzo dużo rzeczy było łatwiejsze. Łatwiejsze do wykonania i zepsucia. Gdyby Maddie wiedziała do czego będzie zdolna się dopuścić pewnie nie popełniłaby tego samego błędu. A raczej byłaby szczera. Tak jak wtedy, gdy zaprosiła Bastiana do siebie. Fakt nadal gdzieś w jej cieniu czekała sprawa rozwodowa, która ponoć była w toku - ale nie skupiała się na tym za bardzo. Miała nowe plany, nowe życie w Lorne i nie chciała tego zepsuć. Wiele osób przestrzegało ją z tym zamykaniem za sobą drzwi. Mimo, że była to mała społeczność osób to jednak zdarzały się też złe chwile, kiedy jedna ze stron była skrzywdzona. Wiedziała jednak, że jedyną osobą która za chwilę przekroczy jej próg będzie Bastian, dlatego odprężając się rozciągnęła się na leżaku. Jej czule ucho wychwyciła dźwięk zamykanych drzwi, a potem zgrzyt podłogi. Uśmiechnęła się delikatnie, przyssana do kieliszka z czerwonym winem. Za każdym razem, gdy do niej przychodził zaskakiwał ją. Może nie samym zachowaniem, za każdym razem sprawiał że topniała. Pod wpływem jego obecności, pocałunków. Kiedy w tym momencie pocałował ją intensywnie Middie o mało co nie upuściła kieliszka z winem. Mimo, że nie trwało to za dlugo to, gdy odsunął się od niej Haddaway oddychała, jakby dopiero co ukończyła bieg. Jej klatka piersiowa opadała góra- dół w zastraszająco szybkim tempie.
- Dobre - zaśmiała się cicho, mrucząc cicho, po czym przygryzła wargę. Jak jeden pocałunek mógł wywołać taka burze w jej głowie i organizmie w towarzyskie Hendrixa? Nie potrafiła tego wytłumaczyć. Zresztą zamiast zajmować się głupimi wywodami wolała skupić się na czymś innym, przyjemniejszym. Oczywistym było, że podniosła się do pozycji siedzącej robiąc mu jednocześnie tymczasowe miejsce. W końcu nie planowała spędzić tutaj całego czasu, który mogli spożytkować inaczej.
- Naprawdę nie wiem, jak to robisz. Ale za każdym razem, gdy mnie całujesz nie mogę myśleć trzeźwo - zarumieniła się, bo mówiła to co jej ślina na język przyniosła, tym samym przyznała się do tej małej słabości, która bardzo łatwo można było wykorzystać.
- Jak tak sprawy w rozrywkowym świecie? - Zawsze z chęcią słuchała tego, jak wyglądał dzień - nawet jeśli opowiadał o tym co działo się w klubie nocnym. Middie bardzo rzadko bywała w takich miejscach, przynajmniej odkąd przeniosła się do Lorne. - Mam nadzieję, że nie masz w zamiarze uciekać odemnie przed północą? - Mówiąc to podniosła się z siedziska. Zbliżyła się do Bastiana, otoczyła go ramionami wokół szyji, maksymalnie się do niego przysuwając.


Bastian Hendrix
Obrazek
powitalny kokos
M.
CLUB OWNER/ RICH MAN — THE WOOLSHED
28 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
28 letni właściciel klubu, bogaty hrabia co zadziera nosa ale ma i swoje problemy. aktualny to znalezienie pseudo "żonki"
Gdyby był mądry i rozglądał się dookoła bardziej, nie chodząc jedynie z głową w głowach, myśląc przy tym o jednym to może i by się domyślił co i jak tu jest grane. W końcu to nie normalne było aby samotna Middie sobie chodziła po tym świecie. Głupio też, że nie spotkał nikogo kto by mu wygarnął, że się spotyka z mężatką i tak dalej. Ale cóż, jak widać miała sporo szczęścia w tym całym cyrku i też zapraszała go często do siebie, na co była przygotowana i nawet pewna - no bo co jakby wpadł do niej ten małżonek i w ogóle? Sprawa by się rypła szybciej, a tak miała wszystko w garści i Bastiana i plan na ten wieczór, stąd ten jej relaks i beztroskie przesiadywanie na leżaku, ławce czy ogólnie na balkonie, swawolnie bez troski o to, kto i jak wejdzie do jej mieszkania. Hendrix też zgłupiał, nieco stracił głowę dla tej pani, stąd to jego zachowanie, czułe pocałunki, pojawianie się na kiwnięcie palcem, no cóż - owinęła go sobie wokół palca to pewne, przynajmniej było w tamtym momencie. Powitanie ich zawsze było intensywne i takie też czułe, że ktos z boku by uznał to za pełnoprawne uczucie, jakie biło od nich, oni zaś o tym głośno nie debatowali - chyba za dobrze im było tak jak teraz, tylko pozostała jedna kwestia. Kiedy w końcu sielanka się skończy.
- No nawet bardzo dobre. - specjalnie się jeszcze oblizał, poruszając przy tym brwiami w jej stronę, gdy już się podniosła do pozycji siedzącej, przysiadł blisko niej dosyć z szerokim uśmiechem, typowego łobuza, który wcale nie wprowadził zamętu. Co tam przyspieszony oddech i chęć na więcej pocałunków, to przecież prawie nic, no nie?
- Cóż za komplement.. Polecam się - Bastian Hendrix Industries S.A. - wybuchnął śmiechem mówiąc to, ale tak właśnie robił gdy widział taką Haddaway speszoną jak nastolatkę. To aż dziwne, bo przecież potrafiła pokazać ten pazurek i swoje inne oblicze, a tu robiła się czerwona i taka słodka, jakby znów się cofnęli do liceum czy coś - a przecież byli już pełnoprawnym dorosłymi z jakimś tam stażem. Jedno z nich to nawet zaznało prawdziwego życia bo małżeństwo, ale ciii - biedny Bastian za chiny nie miał o tym pojęcia.
- Spokojnie jak na wojnie jeśli o to pytasz. - rzucił, wzruszając ramionami. W klubie jak to klubie, wszystkie wieczory wyglądały podobnie, a też logiczne że najwięcej życiem dudnił gdy nadchodził weekend, wolne dni dla ludu. - Emm, mogę uciec nad ranem jakoś. - podsumował, gdy się do niego tak zbliżała, niebezpiecznie blisko. Chętnie jej kieliszek z dłoni wyjął aby go dla bezpieczeństwa odłożyć gdzieś obok butelki z winy, no bo chciał ją na swoich kolanach, to czysta oczywistość. Gdy była bliżej mógł śmiało złapać za jej pośladki i posadzić ją na sobie, tak aby nie dzieliła ich żadna przestrzeń. I chyba nie trzeba dodawać jakie dalsze plany rodziły się w głowie tej dwójki - namiętny pocałunek miałbyć dopiero co pierwszym punktem zapalnym. Wsunięta dłoń w jej włosy, druga podtrzymująca kobietę, gdzieś na plecach, nic ani nikt nie mógł im przeszkodzić aktualnie w spędzeniu miło tego wieczoru.

Middie Haddaway
przyjazna koala
nick
brak multikont
28 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Zatrzymuje czas na zdjęciach, z całego życia robi pamiątki
za pomocą aparatu i pędzli,
Żyjąc tym co teraz - nie tym co było i co będzie
Jeśli Middie tak szybko uzależniała się od obecności drugiej osoby to nic dziwnego, że potem się pogubiła. A kiedy chciała wszystko naprawić było za późno. Może nauczy się na przyszłość. W końcu z każdej porażki człowiek coś wynosił. Na tamten moment jedyna porażką było jej małżenstwo - skąpane w kłamstwach i zdradach, które serwował jej małżonek. Odważnym krokiem z jej strony było złożenie pozwu, ale na tej odwadze się skończyło. I to właśnie ja potem dusiło. Nic więc dziwnego, że Middie szukała ucieczki. Ucieczki, która ponoć znalazła w ramionach Hendrixa. I na tamten moment wyglądało, że nic nie powinno tego zepsuć. Wywróciła tylko oczami, jeszcze bardziej się rumieniąc - dosłownie jej policzki teraz płonęły. Haddaway nie wiedziała, dlaczego tak reaguje. Zazwyczaj komplementu przyjmowała normalnie, naturalnie - jakby była to zwykła część rozmowy. Tutaj było inaczej, jakby każde słowo Bastiana rozpalało ją na nowo.
- To dobrze, mam nadzieję że będzie tylko lepiej - w końcu siedziała,że Bastian ma niemałą konkurencje jeśli chodzi o kluby, ale z tego co sama się dowiedziała i z tego co opowiadał jej nieraz mężczyzna naprawdę dobrze mu szło. Zresztą w wieku rzeczach był dobry.
- No tak, w sumie dobrze, że nad ranem. A nie jak kopciuszek, wraz z z wybiciem północy - pokiwała tylko głową, bacznie obserwując Bastiana znad kieliszka, z którego piła. W takim razie musiała inaczej poprowadzić to ich spotkanie. Chociaż w sumie nie musiała tego robić, wszystko szło w odpowiedniej kolejności. Los sam wziął ich w swoje ręce, sadzając Haddaway na jego kolanach. Wtedy zabrała nogę z hamulca, wypite wcześniej wino nagle dodało jej sił i wigoru, kiedy wpilala się w usta mężczyzny. Z początku były to łagodne, ale i namiętne pocałunki - w trakcie których Middie wodziła opuszkami palców po szyi, żuchwie i całej twarzy mężczyzny. Z czasem jednak pocałunki nabrały siły - stały się agresywniejsze, bardziej napastliwe, a Middie niemal ocierała się swoim ciałem o jego, napierając klatką piersiową o tors mężczyzny.
- Pragnę Ci przypomnieć, że jesteśmy na balkonie - wymruczała pomiędzy pocałunamk Jakby jej to przeszkadzało, w szczególności gdy mieszkała wysoko. Dłonie, które dopiero co gladzily twarz Bastiana, zjechały niżej. Chwilę pomocowała się wyciągając podkoszulek z jego spodni. Kiedy uparty koszulek przegrał z jej zmaganiami Haddaway wsunęła swoje kobiece dłonie pod jego ubranie. Czując pod palcami wypracowane i wyrzeźbione ciało, uśmiechnęła się, obsypując całusami żuchwę mężczyzny. Lubiła, jak jego mieśnie napinają się pod jej dotykiem. I nie tylko pod jego wpływem. Uwalniając jedną z rąk, zabrała się za rozpinanie guzików swojej długiej koszuli, która w dniu dzisiejszym pełniła funkcję krótkiej sukienki. Kiedy ostatni guzik opuścił dziurkę Middie poczuła delikatny powiew wiatru na odkrytej skórze, od którego dostała gęsiej skórki ( pewnie nie tylko od tego, ale ciii). W końcu pod koszula miała tylko bieliznę, podkreślająca jej kobiece kształty...

Bastian Hendrix
Obrazek
powitalny kokos
M.
CLUB OWNER/ RICH MAN — THE WOOLSHED
28 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
28 letni właściciel klubu, bogaty hrabia co zadziera nosa ale ma i swoje problemy. aktualny to znalezienie pseudo "żonki"
Może tego aktualnie potrzebowała, gdy jej małżeństwo nie był czymś co by ją zadowoliło w tamtej chwili? No bo ja zrozumieć i pojąć, że w tym czasie gdy na papierze jeszcze ono trwało - ona zabierała się za kolejną relację, mamiąc trochę po części Bastiana. Biedny nie miał pojęcia co z tej relacji wyniknie, ani też że jest taką jakby formą rozrywki, bo pewnie tak by to zrozumiał wiedząc prawdę. W tamtym momencie jednak jej nie znał, tak samo jak jeszcze nie znał po części samej Middie. Potrafiła reagować w taki dziwny sposób, za każdym razem prawie, że inaczej - bo raz taka krucha i delikatna a raz po prostu czysty ogień. Czy to możliwe, aby co raz bardziej jej zależało na Hendrixie i to było powodem? Na bank była to miła relacja bo jeszcze nie związek, nie rozmawiali na takie aż tematy, a wszystkie się działo samo i tak naturalnie, że głupio było to rozwalać czy przerywać gdy wszystko szło w dobrą stronę. Szło - czas przeszły niestety. Ale aktualnie w tamtej chwili byli tacy beztroscy w tym wszystkim, słodkie rozmowy i jeszcze słodsze pocałunki. Nie odpowiedział na jej stwierdzenie, jedynie się ładnie uśmiechnął i pokiwał głową, ale potem dorzuciła ten tekst o kopciuszku, ze aż parsknął śmiechem.
- No nie, nie będę kopciuszkiem.... ale chyba jakoś to przeżyje.. - stwierdził, zanim przystąpili do znacznie milszych aktywności niż rozmawianie. W sumie to też by mogli dalej robić ale po jakiejś chwili gdy ona wylądowała na jego kolanach, poczuł jej bliskość i zapach, to oddał się temu co przyjemniejsze, a więc serii żarliwych pocałunków, które były takim zapalnikiem do tego jak się skończy ten wieczór. Nie omieszkał złapać mocniej za jej udo, gdy po jednym pocałunku, nastąpiły kolejne, jeszcze bardziej zachłanne, zachęcające do tego aby włożyć w to całego siebie wręcz. Mimowolnie wodził po jej ciele, badając przy okazji co ma na sobie, co w sumie zaraz i tak sama rozwiązała, ale zanim to - musiała dowalić swój tekst, którym on się nie przejął. Może też z racji, że nie był u siebie, nieznany teren - mało kto go znał tutaj więc problemu nie widział w wykorzystaniu tego balkonu. - Hmm? Na balkonie? I kto to mówi, taka Pani porządna? Boisz się sąsiadów, co? - zapytał ze śmiechem, gdy się oderwali na moment od siebie. Jemu nic nie przeszkadzało, nawet balkon gdzie wystawieni byli na widok - wręcz przeciwnie. Trafiła na Bastiana zwolennika testowania nowych pozycji, nowych miejsc - na drobne czy większe pieszczoty. Nie oponował więc przed kolejnymi pocałunkami czy faktem, ze z ich dwójki to ona pierwsza dobrała się do jego ubioru, a raczej jego części, której niby to nie ściągnęła ale miło było poczuć jej pazurki na tej klacie, co powodowało że nieco przeszywały go drobne dreszcze, nie wiadomo czy spowodowane temperaturą jej dłoni czy po prostu niespodziewanym dotykiem. Kolejna fala pocałunków i ich dłonie błądzące po jej ciele, bo on nie pozostał dłużny, podciągając tą jej koszulę czy to też miała na sobie, krótką chwilę po tym już nie, co przyjął z ulgą, zsuwając ją z niej całkiem, tak że została w całkiem kuszącej bieliźnie. Drobne pocałunki zaczął składać na jej szyi, aby następnie wędrować nieco niżej, do nieco odkrytych już piersi. Nie trzeba dodawać, że podobała mu się ta zabawa co raz bardziej ale też fakt że są w jakimś stopniu na zewnątrz, mają kontakt z gwiazdami, z powiewem wiatru. A sam fakt, że ktoś mógłby ich oglądać czy słyszeć, dodawał takiej pikanterii, której może akurat tych dwoje potrzebowało.

Middie Haddaway
przyjazna koala
nick
brak multikont
28 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Zatrzymuje czas na zdjęciach, z całego życia robi pamiątki
za pomocą aparatu i pędzli,
Żyjąc tym co teraz - nie tym co było i co będzie
Jedyną odpowiedzią ze strony Middie, zanim zabrali się do przyjemniejszych rzeczy był śmiech. Chociaż wiedziała, że Bastian prędzej czy później od niej wyjdzie, a Mid zostanie sama w swoim mieszkaniu odsypiając pewnie harce , chciała z tego skorzystać. Chciała oderwać się odrobinę od swoim problemów i skupić tylko na sobie. A relacja z Bastianem właśnie na to jej pozwalała. Mogła być sobą. Momentami czuła, że mogli więcej, że mogli spróbować czegoś innego. Ale nigdy nie miała odwagi spytać. Po pierwsze miała swój bagaż na plecach, który nie każdy tolerował. A po drugie wiedziała, jaki był Bastian. A przynajmniej podejrzewała, jaki mógł być. Dosłownie mógł mieć wszystkie, a ona sama była jedną z wielu. Dlatego wolała skupić się na tym co przyziemne, kiedy mieli ochotę spotykali się i to nie tylko na seks. Były też takie momenty, gdzie po prostu ze sobą byli, czasem zachowując się jak normalna para - mimo, że nią nie byli. Gdzieś jednak leżała kłoda, która ich blokowała.
Wywróciła oczami. Dzięki Bogu, miała wysoki parkan więc jedynie jakaś sąsiadka z mega ostrą lunetą mogła cokolwiek widzieć. Middie mieszkała też na osiedlu, gdzie mieszkali młodzi ludzie, więc nie musiała się przejmować tym, że ktos ich usłyszy. Nie pierwszy raz sama zwiększała głośność na wieży z muzyką, gdy ktoś za bardzo sobie pozwalał. W taj chwili dodawało to pikanterii.
Czuła na plecach powiew wiatru, kiedy jej koszula poleciała gdzieś obok. Miejscami dostała gęsiej skórki, mimo to nie przerywała ich na razie grzecznych harcy. Odchyliła głowę w bok dając mu jeszcze lepszy dostęp do szyi. Palce wplotła w włosy mężczyzny, przyglądając się jego poczynaniom. Bastian doskonale wiedział, gdzie ją dotknąć, gdzie pocałować. Z każdym kolejnym muśnięciem jego warg Middie płonęła. Korzystając z chwili przerwy z pomocą mężczyzny pozbyła się jego górnych części garderoby. W tej chwili jedynymi rzeczami, które dzieliły ich od siebie był cienki materiał jej bielizny i spodnie, które nadal miał na sobie Bastian. Kiedy skupiał się na smakowaniu jej skóry, Middie wodziła dłońmi po umięśnionych barkach i torsie mężczyzny.
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.


Bastian Hendrix
Obrazek
powitalny kokos
M.
CLUB OWNER/ RICH MAN — THE WOOLSHED
28 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
28 letni właściciel klubu, bogaty hrabia co zadziera nosa ale ma i swoje problemy. aktualny to znalezienie pseudo "żonki"
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.
przyjazna koala
nick
brak multikont
28 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Zatrzymuje czas na zdjęciach, z całego życia robi pamiątki
za pomocą aparatu i pędzli,
Żyjąc tym co teraz - nie tym co było i co będzie
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.



Bastian Hendrix
Obrazek
powitalny kokos
M.
CLUB OWNER/ RICH MAN — THE WOOLSHED
28 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
28 letni właściciel klubu, bogaty hrabia co zadziera nosa ale ma i swoje problemy. aktualny to znalezienie pseudo "żonki"
Middie Haddaway

Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.
przyjazna koala
nick
brak multikont
ODPOWIEDZ