: 06 paź 2021, 23:00
Lucy zwyczajnie potrzebowała jej, jak nikt inny. To Lula była jej głosem w tłumie i socjalnym motylkiem zawsze pchającym sprawy do przodu. Pomimo, że były w tym samym wieku, ze względu na łagodne usposobienie przyjaciółki to Bidwell przyjęła rolę jej starszej siostry czy opiekunki. Zwał jak zwał. W zamian Kenzington pilnowała by jej szaleństwa miały jakiś kres i nie pakowała się zbyt często w kłopoty. Była jak hamulec bezpieczeństwa dołączony w pakiecie do blondynki. Bez siebie obie popadały w chaos i choć zawsze mogły na sobie polegać, z wiekiem starały się nad tą zależnością nieco pracować. W końcu nie były syjamskimi bliźniętami.
Chociaż państwo Bidwell zwykli tak żartować, a ze sposobem bycia swojej córki nie mieli najmniejszych problemów. Pod ich dachem Tallulah doświadczała wychowania tak zwanego bezstresowego. Rodzice-hippisi zawsze powtarzali, że jest osobą samą w sobie i po to ma wolną wolę by móc o sobie decydować. Czasem zachowywali się bardziej jak jej kumple niż wychowawcy, ale blondynce to nie przeszkadzało. Kochała staruszków i to jak dobry miała z nimi kontakt. Gdyby chciała, mogła im powiedzieć o wszystkim.
- Nie bawię się w związki, a już na pewno nie z Sheppardem - choć oburzenie przyjaciółki nie umknęło jej uwadze, tylko machnęła na to ręką. Jeszcze się taki nie urodził, co uziemiłby Bidwell i zmusił do wierności. Po co się ograniczać gdy na świecie jest tylu pięknych, wolnych ludzi? I co zrobić, gdy jeden z nich zgadza się na wspólną kąpiel? Swoją drogą biedny Jonah. Nawet nie był w stanie wzbudzić w Kenzington zazdrości. Będzie trzeba sporo by wyrwał się z tzw. friendzone, o ile w ogóle to było możliwe.
- Wiem, wiem - blondynka znów machnęła ręką, nie chcąc by rozmowa zeszła na pijackie komplementy oraz podbudowywanie czyjegokolwiek ego. Rozsądniej było iść w ślady Kenzington, kończąc szybkiego drinka. Tallulah aż się wzdrygnęła. Wyglądało na to, że jej organizm zaczynał odrzucać wlewany weń alkohol. Odrobinka maryśki powinna z tym pomóc.
- Postawimy Ci w salonie rurę, będzie pasować do nagości i szampana - zaproponowała Bidwell, rozszerzając nieco nogi by zrobić pomiędzy nimi miejsce dla Loli i jej pełnych pośladków. Mogły sobie tak fantazjować do woli. Dopiero co skończyły szkołę. Świat teoretycznie stał przed nimi otworem. Rynek nieruchomości Lorne Bay również.
Tak samo otworem stały przed surferką usta przyjaciółki, w które wtłoczyła ziołowy dym. Na szczęście obie nigdy nie stroniły od bliskości, szczególnie, że dotyk był ulubionym sposobem Bidwell na wyrażanie sentymentów. Pytanie tylko co mógł oznaczać pocałunek zainicjowany przez Kenzington? Ten sam, na którego entuzjastycznie odpowiedziała pozwalając by popiół z blanta z czasem opadł na łazienkowe płytki. W głowie miała pustkę, a jej ciało wypełniało przyjemne ciepło. Szkoda, żeby tak szybko się skończyło - Masz tego więcej? - zapytała przyjaciółki, posyłając jej spojrzenie spod ciężkich powiek - Głupio tak zaczynać i nie kończyć - dodała jeszcze, trącając Lucy zaczepnie udem.
Lola Kenzington
Chociaż państwo Bidwell zwykli tak żartować, a ze sposobem bycia swojej córki nie mieli najmniejszych problemów. Pod ich dachem Tallulah doświadczała wychowania tak zwanego bezstresowego. Rodzice-hippisi zawsze powtarzali, że jest osobą samą w sobie i po to ma wolną wolę by móc o sobie decydować. Czasem zachowywali się bardziej jak jej kumple niż wychowawcy, ale blondynce to nie przeszkadzało. Kochała staruszków i to jak dobry miała z nimi kontakt. Gdyby chciała, mogła im powiedzieć o wszystkim.
- Nie bawię się w związki, a już na pewno nie z Sheppardem - choć oburzenie przyjaciółki nie umknęło jej uwadze, tylko machnęła na to ręką. Jeszcze się taki nie urodził, co uziemiłby Bidwell i zmusił do wierności. Po co się ograniczać gdy na świecie jest tylu pięknych, wolnych ludzi? I co zrobić, gdy jeden z nich zgadza się na wspólną kąpiel? Swoją drogą biedny Jonah. Nawet nie był w stanie wzbudzić w Kenzington zazdrości. Będzie trzeba sporo by wyrwał się z tzw. friendzone, o ile w ogóle to było możliwe.
- Wiem, wiem - blondynka znów machnęła ręką, nie chcąc by rozmowa zeszła na pijackie komplementy oraz podbudowywanie czyjegokolwiek ego. Rozsądniej było iść w ślady Kenzington, kończąc szybkiego drinka. Tallulah aż się wzdrygnęła. Wyglądało na to, że jej organizm zaczynał odrzucać wlewany weń alkohol. Odrobinka maryśki powinna z tym pomóc.
- Postawimy Ci w salonie rurę, będzie pasować do nagości i szampana - zaproponowała Bidwell, rozszerzając nieco nogi by zrobić pomiędzy nimi miejsce dla Loli i jej pełnych pośladków. Mogły sobie tak fantazjować do woli. Dopiero co skończyły szkołę. Świat teoretycznie stał przed nimi otworem. Rynek nieruchomości Lorne Bay również.
Tak samo otworem stały przed surferką usta przyjaciółki, w które wtłoczyła ziołowy dym. Na szczęście obie nigdy nie stroniły od bliskości, szczególnie, że dotyk był ulubionym sposobem Bidwell na wyrażanie sentymentów. Pytanie tylko co mógł oznaczać pocałunek zainicjowany przez Kenzington? Ten sam, na którego entuzjastycznie odpowiedziała pozwalając by popiół z blanta z czasem opadł na łazienkowe płytki. W głowie miała pustkę, a jej ciało wypełniało przyjemne ciepło. Szkoda, żeby tak szybko się skończyło - Masz tego więcej? - zapytała przyjaciółki, posyłając jej spojrzenie spod ciężkich powiek - Głupio tak zaczynać i nie kończyć - dodała jeszcze, trącając Lucy zaczepnie udem.
Lola Kenzington